Ronald Reagan
a
WYZWANIA EPOKI
pod redakcją
Andrzeja Bryka i Andrzeja Kapiszewskiego
Kraków 2005
Wszystkim, którzy przyczynili się do obalenia komunizmu
To all who contributed to the fall of communism
Ronald Reagan
(1911 -2004)
Świeca zapalona przez Ronalda Reagana w oknie Białego Domu
w wigilię Bożego Narodzenia na znak solidarności z Polakami po
wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku
Spis treści
Od Wydawcy
I I
13
Andrzej Bryk
Misja publiczna Ronalda Reagana
33
Kenneth Minogue
Conservatism in a Rationalist Age............ ........ ..................... ...... . . . . . . . . . . . 1 0 9
Ryszard Legutko
Totalitarianism and the Human Soul................................... .......................
121
Jan Prokop
Angloamerykańskie antidotum na totalitarne dewiacje myśli oświeceniowej. . . 1 2 9
Miłowit Kuniński
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu................................................ 1 3 5
Andrzej Bryk
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana......................... 1 5 1
Zbigniew Lewicki
Ronald Reagan: prezydent niezbędny.............................. — ............................. 227
Andrzej Nowak
Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły
Ronalda Reagana.............................. ........................ .................................. 241
Bogusława Bednarczyk
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana.. .25 5
Paul Gardner
Ronald Reagan and the Universality of Democracy.......... ........................
271
Krzysztof Michałek
Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej. . . 285
Robert Kłosowicz
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne w dobie administracji
Ronalda Reagana......................................................................... .................... 295
Spasimir Domaradzki
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za prezydentury
Ronalda Reagana.............................................................................................. 305
Robert Gwiazdowski
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej
Ronalda Reagana............................... ............................................................. 315
Wojciech Bieńkowski
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje.......................................345
Tadeusz Paleczny
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego w czasach
prezydentury Ronalda Reagana: dychotomia czy gradacja?........................... .
363
Jarosław Rokicki
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji....... ........................ 3 77
Paweł Laidler
Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana —początek „ walki o kulturę” . . . 3 9 5
Jan Lityński
Ronald Reagan a „Solidarność”....................................................................... . 403
Wojciech Kęder
Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej
w latach osiemdziesiątych XX wieku......... ....................................................... . 409
Noty o autorach.... ................ ...................................... —.... .............................. .
417
Contents
Note from the publisher................... ....................................................... ..................... II
Introduction.................................... ...................... ........................................................1 3
*
Andrzej Bryk
Ronald Reagan’s Public Mission............................................................................ 3 3
*
Kenneth Minogue
Conservatism in a Rationalist Age.................................... .......... ...................... 109
Ryszard Legutko
Totalitarianism and the Human Soul..................................................................1 2 1
Jan Prokop
The Anglo-American Antidote Against Totalitarian Deviations
of the Enlightenment Thought.................................................................
—.. 129
Milowit Kuniński
In Defence of Civilisation: Hayekv. Totalitarianism..............................................1 3 5
Andrzej Bryk
The Sources of Ronald Reagan’s American Conservative Revolution.................... 15 1
Zbigniew Lewicki
Ronald Reagan: the Crucial President.................................................................. 2 27
Andrzej Nowak
Where does the “Evil Empire” come from? The Historical Origins
of Ronald Reagan’s Formula................................ ........................................... 2 4 1
7
Bogusława Bednarczyk
Human Rights under Jimmy Carter and Ronald Reagan... — .............................. 255
Paul Gardner
Ronald Reagan and the Universality of Democracy............................... ............. 271
Krzysztof Michałek
Ronald Reagan and the Attempt to Form the First Anti-Terrorist Alliance. . . 2 8 5
Robert Kłosowicz
Reconstruction of Power. American Armed Forces
During Ronald Reagan’s Administration..... ..................................... .................295
Spasimir Domaradzki
The Policy of Ronald Reagan’s Administration Towards Yugoslavia______ ____305
Robert Gwiazdowski
Freedom. Property. Justice. Philosophical Grounds
of Ronald Reagan’s Fiscal Policy............... ....................... ............................... 315
Wojciech Bieńkowski
Ronald Reagan’s Economic Policy and its Repercussions..... ................................ 345
Tadeusz Paleczny
Class and Layer Structure of the American Society under Ronald Reagan:
Dichotomy or Gradation?.................. ................................... ......................... 3 6 3
Jarosław Rokicki
Ronald Reagan’s Immigration Policy................................................................... 377
Paweł Laidler
The Supreme Court under Ronald Reagan’s Presidency:
The beginning of the “Culture Wars”................................................................... 395
Jan Lityński
Ronald Reagan and “Solidarity ”......................................................................... 4 0 3
Wojciech Kęder
Ronald Reagan’s Presidency in the Polish Press of the 1980s................................. 409
Notes on Authors............................... .
—............................................ ............. 417
Ronald Reagan — jako jeden z wielu prezydentów Stanów Zjednoczonych Ame
ryki Północnej — zajmuje istotne miejsce w polskiej historii. Walce toczonej przez
Ronalda Reagana z komunizmem w skali globalnej, a zwłaszcza idei konfrontacji ze
Związkiem Radzieckim, towarzyszyła walka Polaków z systemem totalitarnym. To
w okresie jego prezydentury powstał i działał pierwszy wolny związek zawodowy za
zelazną kurtyną — „Solidarność”. Za jego czasów Polska doświadczała upokorzeń
i tragedii stanu wojennego. To jego administracja wspierała polską opozycję w jej
walce o odzyskanie przez Polskę suwerenności. Mimo tych wszystkich odniesień, bra
kuje w Polsce pogłębionych refleksji nad filozofią i metodami działania tego wielkiego
amerykańskiego polityka.
Próbę przynajmniej częściowego wypełnienia tej luki postanowił podjąć profesor
Andrzej Bryk, dyrektor Instytutu Studiów Amerykańskich Krakowskiej Szkoły Wy
ższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, organizując w grudniu 1004 roku konfe
rencję naukową: „Ronald Reagan i doświadczenie wolności”. Zgromadziła ona
w Krakowie grono wybitnych polskich i amerykańskich naukowców oraz polityków,
a w jej otwarciu uczestniczył m.in. Victor Ashe, ambasador Stanów Zjednoczonych
w Polsce. Specjalne przesłanie do uczestników konferencji wystosował b. Prezydent
RP Lech Wałęsa. Z kolei Stanisław Handzlik, b. Przewodniczący Rady Miasta Kra
kowa podzielił się swoimi wspomnieniami z wręczenia Ronaldowi Reaganowi tytułu
Honorowego Obywatela Miasta Krakowa.
Konferencji towarzyszyła wystawa w Bibliotece Jagiellońskiej „Prezydentura
Ronalda Reagana w literaturze i prasie polskiej”. Zgromadzono na niej wydawnic
twa oficjalne i podziemne z okresu PRL-u, jak również ukazujące się po 19 8 9 roku
do śmierci Reagana w czerwcu zooą. roku. Artykuły zamieszczone w niniejszym
tomie stanowią w znaczącym stopniu pokłosie konferencji a materiały ilustracyjne
— wyżej wymienionej wystawy.
Książka wydawana jest w okresie obchodów zj-lecia powstania „Solidarności”,
ruchu, który w znacznym stopniu przyczynił się do zweryfikowania postanowień jał
tańskich, o czym przypomina zdjęcie dwóch prezydentów: Ronalda Reagana i Lecha
Wałęsy, symbolicznie obalających mur berliński.
Prof, dr hab. Andrzej Kapisziwski
Oficyna Wydawnicza AFM
9
Ronald Reagan, as one among the many US Presidents, holds a significant place
in the Polish history. The struggle against Communism, conducted by Ronald Reagan
at the global scale, and especially the idea of confrontation with the Soviet Union, was
accompanied by the struggle of Poles against the totalitarian system. It was during his
presidency that “Solidarity” — the first independent trade union behind the iron cur
tain — was established and began its operation. Soon Poland underwent the humilia
tions and disasters of the Martial Law. It was Reagan’s administration that suppor
ted the Polish opposition in its effort to regain independence. Despite these historical
connections, Poland lacks a deeper reflection on the philosophy of politics and methods
of work of this great American statesman.
An attempt to bridge this gap has been undertaken by Professor Andrzej Bryk,
Director of the Institute of American Studies at the Andrzej Frycz Modrzewski Kra
ków College (KSW), who organized an international conference entitled “Ronald
Reagan and the Experience of Freedom” in Kraków in December zooą. The confe
rence gathered numerous eminent Polish and American academics and politicians,
including the United States Ambassador to Poland, Victor Ashe. A special message to
the participants of the conference was sent by the leader of “Solidarity” movement and
the first former president of independent Republic of Poland, Lech Wałęsa. During the
event, Stanisław Handzlik, the former Chairman of the Kraków Town Council
shared his memories of granting Ronald Reagan the Honorary Citizenship of the Roy
al Capital City of Kraków.
The Conference was accompanied by an exhibition entitled “The Presidency of
Ronald Reagan in Polish literature and press”, organised at the Jagiellonian Library.
It presented a collection of official and underground publications from the period of
communist Poland and martial law 1 9 8 1 — 1 9 8 9 as well as those published from
1 9 8 9 to the death of President Reagan in June 1004. The majority of the papers
included in this volume are the follow-up of the conference, while most of the illustra
tions come from the exhibition.
The book is published to commemorate the ijth anniversary of the establishment
of the “Solidarity” Trade Union, a movement that started the anticommunist revolu
tion in Eastern Europe and decisively helped to undermine the Yalta Order — a fact
brought to mind by the photograph of two presidents: Ronald Reagan and Lech Wałę
sa, symbolically tearing down the Berlin Wall.
Professor Andrzej Kapiszewski, Ph. D.
Editor-in-Chief of the AFM Publishing House
II
Wprowadzenie
Śmierć Ronalda Reagana w czerwcu 2004 r. zamknęła znaczącą epokę w dziejach
Europy i świata. Reagan symbolizował pokolenie polityków, którym przyszło działać
w czasach szybkiej dekompozycji dwóch, wydawałoby się niepodważalnych pewni
ków politycznych dominujących po drugiej wojnie światowej w świecie zachod
nim. Z polityków tych był tym, który przyczynił się w olbrzymiej mierze do pod
ważenia obu z nich.
Pierwszy z pewników dotyczył przekonania o permanentnym podziale świata,
przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości, na dwa antagonistyczne, choć
wypracowujące specyficzne modus vivendi bloki: komunistyczny i liberalno-demo
kratyczny. Reagan zdefiniował ten podział najpierw jako nielegitymowany w sen
sie aksjologicznym, a następnie, uznawszy jego istnienie jako niebezpieczne dla
długofalowych interesów świata liberalno-demokratycznego, postanowił rzucić ko
munizmowi wyzwanie polityczne, z nadzieją jego przekształcenia a w konsekwen
cji obalenia.
Siła charakteru Reagana, połączona z determinacją użycia potęgi Ameryki dla
realizacji tego celu, zdumiała i w dużej części przeraziła establishment kulturowo-polityczny świata Zachodu. Zył on z przekonaniem, iż podział świata jest stanem
mniej lub bardziej permanentnego kompromisu z rzeczywistością ukształtowaną
po II wojnie światowej, a jego podważenie grozić miało globalną destabilizacją
a nawet konfliktem zbrojnym. Reagan symbolizował, w oczach tego establishmen
tu, najbardziej awanturnicze oblicze amerykańskiej potęgi i najradykalniejsze wcie
lenie ignoranckiej, prowincjonalnej prawicy. Ale to Reagan miał rację, moralna
i polityczną, a jego krytycy dramatycznie się mylili i w większości do dzisiaj braku
je im odwagi, by to przyznać. Komunizm należy, przynajmniej jako znacząca rze
czywistość polityczna, do historii.
Drugi pewnik miał bardziej wieloaspektowy, ale i mniej jednoznaczny charak
ter. Opierał się na przekonaniu, iż sprawiedliwość, rozumiana coraz bardziej jako
wąsko jednowymiarowa zasada równości, daje się zdefiniować politycznie, a jej
13
Andrzej Bryk
gwarantem powinno być nowoczesne, interweniujące masowo, w sposób redystrybutywny, państwo, z coraz bardziej postępującą centralizacją działań i uniformi
zacji zachowań ludzkich. Teoretyczną podbudowę takiej filozofii centralizmu
w świecie Zachodu z ekonomicznego punktu widzenia dał wybitny ekonomista
John Maynard Keynes (1883—1946), uzasadniający konieczność wzrastającego
interwencjonizmu państwa, by zapobiec kryzysom gospodarczym.
W dziedzinie filozofii społecznej symbolem takiego stylu myślenia stał się
z kolei równie wybitny filozof polityczny John Rawls (1921—2002) i jego opus
magnum z 1971 r. pt- Teoria sprawiedliwości. Książka Rawlsa, będąca podsumowa
niem intelektualnym przemyśleń jego samego i całego pokolenia myślicieli spo
łecznych, np. Johna K. Galbraigtha (ur. 1908) czy Gunnara Myrdala (I908—
1987), idealnie trafiała w swój czas bezprecedensowego bogactwa i pokoju Zacho
du. Nadawała się też do zastosowania do uznanego za skandal i niebezpieczeństwo,
w obliczu groźby komunizmu, istniejącego ciągle ubóstwa w łonie społeczeństw
liberalno-demokratycznych i ubóstwa w co dopiero zdekolonizowanym Trzecim
Swiecie.
Teorie Keynesa i Rawlsa zdominowały, mniej lub bardziej świadomie, idee
całych pokoleń reformatorów społecznych i polityków. Stały się matrycą myślenia
o idealnym ładzie społecznym, legitymującym państwo opiekuńcze późnego kapi
talizmu. Symbolizowały jednocześnie arogancję wiary, iż kluczem do rozwiązania
problemu egzystencji ludzkiej są właściwie zastosowane przez państwo metody
nauk społecznych, począwszy od ekonomii, poprzez socjologię a na psychologii
skończywszy. Doktryna Keynesa zaszczepiła politykom Zachodu przekonanie, iż
problemy ekonomii i nędzy są tak naprawdę problemami zarządzania, czekającymi
na rozwiązanie. Jeśli jeszcze ich nie rozwiązano, to tylko dlatego, iż Keynes nie
zdążył dopracować swojego sytemu do końca, co mieli uczynić niechybnie jego
następcy.
Z kolei Rawls, filozof wielowątkowy, do końca życia usiłujący wyjść
z teoretycznych pułapek swojego liberalizmu progresywnego, uzasadnił podstawy
aksjologiczne sprawiedliwego i jedynie dopuszczalnego społeczeństwa liberalnodemokratycznego, będącego ideologią państwa opiekuńczego. Była to wizja tyleż
spektakularna, co oparta o bardzo zawężoną koncepcję sprawiedliwości i egzy
stencji ludzkiej. Rozwijała twórczo tradycję liberalnej umowy społecznej, a jedno
cześnie zakładała ostateczną dechrystianizację i sekularyzację Zachodu. Teoria
Rawlsa znakomicie współgrała z wiarą w planowanie społeczne, a ponadto uzasad
niała nową liberalną teorię praw i fetyszyzację praw człowieka jako nowoczesnej
„religii”. Sposoby myślenia keynesowski i rawlsowski współgrały jednocześnie
z kontrkulturą od lat 60 ., początkowo ograniczoną do środowisk młodzieży czy
nowej lewicy, lecz wkrótce zinstytucjonalizowaną.
Kontrkulturą doprowadziła do wejścia w obieg masowej wyobraźni przekona
nia, obecnego dotychczas jedynie w wąskich kręgach filozoficzno-kulturowych co
14
Wprowadzenie
najmniej od czasów Kartezjusza, a na pewno Kanta, iż autokreacja, „wyzwolenie”
własnego „ja” we wszystkich jego aspektach, jest istotą ludzkiej egzystencji w obli
czu represji narzuconych politycznie, społecznie, kulturowo czy obyczajowo. Auto
kreacja jako sens istnienia, w połączeniu z liberalną teorią praw, zmierzającą ku filo
zofii nieograniczonych uprawnień, a także z przekonaniem, iż współczesne państwo
opiekuńcze ma możliwości i obowiązek zapewnienia ich realizacji, doprowadziło do
głębokiego kryzysu sensu w cywilizacji Zachodu. Przejawem tego kryzysu stało się
np. rozmontowanie etyki zobowiązań na rzecz etyki uprawnień. Pojawiła się też
myśl, iż państwo ma obowiązek uczynienia jednostki szczęśliwą, dostarczając jej nie
tylko niezbędnych dóbr materialnych, lecz także duchowych, na miarę coraz bardziej
degradującego się, utylitarnego horyzontu „wyzwolicielskiej” autokreacji.
a
**
Im bardziej rozpadała się kultura zobowiązań i hierarchii autorytetu cnót
moralnych, pojęcie samo z siebie uznane za opresyjne i publicznie zdeligitymizowane, tym bardziej wzrastał nacisk na państwo, aby rozpadowi owej kultury zapo
biegało juz nie tylko na poziomie makrospołecznym, ale wręcz życia jednostkowe
go. Stopniowo państwo zaczęło wkraczać, powodowane hubris swojej wiary w inży
nierię społeczną, w skomplikowaną materię życia w złudnym przekonaniu, iż metodą
mikroinżynierii prawnej zapewni equilibrium między zatomizowanymi jednostka
mi. Stało się to, co stać się musiało. Z jednej strony, liberalno-demokratyczne
społeczeństwo stanęło wobec niemożności zabezpieczenia coraz bardziej anarchizującego się ładu środkami politycznymi i usatysfakcjonowania coraz bardziej żądaniowego społeczeństwa. Z drugiej — pojawił się dramatyczny problem utraty wol
ności jednostki, stopniowo ograniczanej wszędobylskim państwem w pogoni za
idealnym społeczeństwem równości, wszystko to w warunkach postępującej, wy
mykającej sie spod kontroli globalizacji.
W Stanach Zjednoczonych opór wobec takiego kursu cywilizacyjnego Za
chodu był najsilniejszy, najbardziej politycznie wyartykułowany, a Ronald Re
agan jako polityk stał w samym jej centrum i jako prezydent w latach 1981 —
1989, starał się taki kurs odwrócić. Rewolucja konserwatywna, bo tak popular
nie ją nazwano, nie była jedyną taką rewolucją. Miała swój odpowiednik w Wielkiej
Brytanii Margaret Thatcher, kulturowo przewodził jej też na zupełnie innej płasz
czyźnie Jan Paweł II. Siła rewolucji reaganowskiej była jednak politycznie naj
większa i miała trwałe, choć niejednoznaczne skutki. Jej szeroki oddźwięk
w Ameryce miał przyczyny w jej kulturze politycznej, wolnościowej i plurali
stycznej, silnej stowarzyszeniami, samoorganizacją, indywidualizmem i polega
niem na sobie.
W kulturze tej nigdy nie było przyzwolenia na państwo opiekuńcze w kształcie
rozwiniętym w Europie, z alternatywnym sposobem rozwiązywania problemów
społecznych. Genezą rewolucji reaganowskiej był splot wydarzeń narastających
15
Andrzxj Bryk
od reform Nowego Ładu poprzez szaleństwa kontrkultury lat 60 ., a na rozkła
dzie tradycyjnej Partii Demokratycznej kończąc.
* £A
Artykuły w niniejszym tomie obejmują zagadnienia związane z czasami Reagana.
Zbiór rozpoczyna wystąpienie inauguracyjne Andrzeja Bryka na oficjalnym otwar
ciu konferencji w obecności ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce Victora
Ashe’a. Próbuje on opisać Ronalda Reagana jako zjawisko kulturowo-polityczne,
pokazując korzenie jego myślenia i cechy charakteru odpowiedzialne za wyjątkową
w obliczu problemów, jakie Reagan przejął po swoim poprzedniku, skuteczność
i determinację w dążeniu do celu. Jako prezydent wykazał się wyjątkową odporno
ścią na konwencjonalne założenia polityczne swojego czasu, które w początkowej
fazie swojej prezydentury po prostu zignorował. Odnowił i zrehabilitował konser
watyzm jako legitymowaną ideę i styl uprawiania polityki. Miał odwagę dokonania
radykalnej reformy gospodarki w sytuacji pogłębiającej się stagnacji, doprowadza
jąc do długotrwałego wzrostu ekonomicznego. Poprowadził jedną z największych
rewolucji w dziejach politycznych Stanów Zjednoczonych, tektoniczną zmianę
w polityce wewnętrznej. Rozbił podzieloną wewnętrznie koalicję Rooseveltowską
Nowego Ładu dominującą od lat 30. XX w., zjednoczył rozproszony ruch konser
watywny w koalicję popierającą Partię Republikańską, wpędzając Partię Demokra
tyczną w kryzys ideowy i woli politycznej, w którym, z krótkotrwałymi przerwami,
pozostaje do dziś. Nie zląkł się konfrontacji ze Związkiem Sowieckim na arenie
międzynarodowej, odrzucając niebezpieczną jego zdaniem politykę koegzystencji
i rozpoczął wyścig zbrojeń, zmuszając Związek Sowiecki do wewnętrznych re
form, zakończonych implozją. Tym samym radykalnie zmienił układ sił w świecie
z jednoczesnym przygotowaniem warunków pod hegemoniczną pozycję Ameryki,
z którą jego następcy muszą sobie radzić w mniej lub bardziej kontrolowany
i przemyślany sposób do dzisiaj.
* #*
Kenneth Minogue rozpoczyna swoim artykułem tę część książki, w której opisano
klimat intelektualny, w jakim przyszło funkcjonować ruchowi konserwatywnemu
w końcu XX w., a którego częścią była rewolucja reaganowska. Zadaje pośrednio
pytanie, czy rewolucja ta, mająca określone cele kulturowe, ekonomiczne i natu
ralnie polityczne, mogła stać się czymś więcej niż tylko jedną z chybionych prób
przywrócenia świata, którego przywrócić się już nie da. Analizuje dwa modele
myślenia, które nazywa umownie racjonalistycznym i konserwatywnym. Uważa, iż
żyjemy dzisiaj nieodwołalnie w świecie racjonalistycznym, co nie znaczy racjonal
nym, gdyż zdecydowana większość ludzi uzasadnia swoje postępowanie przez od
niesienie do zasad uniwersalnych, preferując myślenie naukowe nad historycznym,
wynikającym z doświadczenia.
16
Wprowadzenie
Taka postawa jest naznaczona głębokim, strukturalnym zwątpieniem i nie
ustanną introspekcją, sceptycyzmem idącym w kulturze Zachodu co najmniej od
Kanta. Taki styl myślenia jest zdecydowanie antagonistyczny wobec konserwaty
zmu, który jest równie sceptyczny, ale co do radykalnie odmiennych rzeczy. Ra
cjonaliści odrzucają wszystko, co nie poparte dowodami empirycznymi, a ich wia
ra w „racjonalne” społeczeństwo jest odmianą historyzmu, w którym postęp jest
wyznacznikiem kierunku ku doskonałemu, naukowo wykoncypowanemu porząd
kowi społecznemu realizowanemu środkami politycznymi. Taki styl myślenia jest
ze swej istoty narażony nieuchronnie na pułapki ideologii, bo nie jest w stanie
uciec od bycia częścią czasu historycznego, na zewnątrz którego jednocześnie chce
się umieścić. Z kolei konserwatyści, nieufnie nastawieni wobec pretensji racjonali
stów co do ich zdolności zrozumienia uniwersalnych zasad rządzących światem
nie wierzą, iż polityka, w tym państwo w szczególności, mogą racjonalnie jakąkol
wiek całościową zmianę przeprowadzić.
Minogue twierdzi, iż dominujący kod kulturowy współczesności, jakim jest
racjonalizm, uzyskawszy autonomię od wierzenia religijnego i tradycji, uznał styl
myślenia oparty na abstrakcyjnych zasadach uniwersalnych za cel najwyższy, bo
wiem obiecuje on jednostce władzę nad innymi. Jeśli bowiem, twierdzi Minogue,
zrozumiemy sytuację w kategoriach uniwersalnych, możemy też domniemywać, iż
jesteśmy władni wyjaśnić każdą podobnie zdefiniowaną sytuację w ten sam spo
sób. Problemem pozostaje udowodnienie, iż podobne sytuacje są „takiego samego
rodzaju”. Stąd racjonaliści, uwielbiając myślenie abstrakcyjne i uniwersalistyczne
zarazem, nie traktują wieloaspektowej rzeczywistości w sposób zniuansowany,
wymagający zróżnicowanych działań. Opisują uniwersalne problemy, takie jak
„wojna” czy „bieda”, chcąc stworzyć lepszy świat — a także przy okazji świat,
w którym polityka stanie się zbędna. Zastąpią ją tylko uniwersalnie zastosowane
wzory właściwego postępowania pragmatycznego.
W takiej rzeczywistości, twierdzi Minogue, konserwatyści są w defensywie,
bowiem nie posiadają ambicji jej radykalnego przekształcenia i nie traktują „zmia
ny” jako dobra samego w sobie. To z kolei w kulturze, w której bycie ’przeciw
zmianom’ zostało utożsamione z popieraniem zła, czyni konserwatyzm — w mnie
maniu jego przeciwników — beznadziejnie reakcyjnym. Niemniej to rocjonaliści
sie zazwyczj mylą, bo ulegają hubris wszechmocy, mierząc siłv na zamian- zbvt
ambitne i zbyt kosztowne dla społeczeństw, którymi kierują. Przykładem takiej
hubris były nie tylko dwudziestowieczne ideologie, ale też współczesna teoria mo
dernizacji, przykład katastrofalnego zastosowania uniwesalnego racjonalizmu.
Dla Minogue’a dramatem późnej nowoczesności jest owo racjonalistyczne
zbytnie „rozciągnięcie frontu”, powodujące z jednej strony tendencje totalizujące
współczesnego państwa, a z drugiej coraz widoczniejsze problemy z realizacją za
łożonych przez totalnych racjonalistów celów. Konsekwencją jest zwiększenie
wysiłków dalszej racjonalnej mikroorganizacji świata ludzkiego dokonywanej przy
17
Andrzej Bryk
pomocy państwa, błędne koło totalitaryzacji i niewydolności, objaw wyczerpania
się tradycyjnego oświeceniowego myślenia modernizacyjnego. Co przenikliwsza
myśl konserwatywna od czasów rewolucji francuskiej dostrzegała to niebezpie
czeństwo, ale to dopiero dwudziestowieczna myśl konserwatywna po katastrofach
hitleryzmu i komunizmu uznała, iż dyspozycja racjonalistyczna jest niezbywal
nym elementem myślenia także nowocześnie liberalnego. To w opozycji do takiej
skłonności racjonalistycznego umysłu i wynikającej z niego polityki zrodził się
polityczny konserwatyzm Reagana, jako próba powstrzymania narzucania społe
czeństwu modeli rozwoju siłą państwa kosztem autentycznej kultury politycznej
Ameryki, będącej przyczyną jej cywilizacyjnej potęgi.
A*#
Ryszard
Legutko
podejmuje
temat
totalitaryzmu,
doświadczenia
zrodzonego
w wieku dwudziestym. W jego cieniu kształtowało się nieświadomie myślenie Re
agana. To dość jednowymiarowe rozumienie sowieckiego totalitaryzmu nadało
jego polityce rys bezkompromisowości i było prawdopodobnie źródłem sukcesu
w stosunkach międzynarodowych. Legutko wskazuje jednak na użyteczność teo
retyczną dwóch modeli totalitaryzmu: politycznego i antropologicznego. Poli
tyczny został sformułowany w latach 50. XX w. na Zachodzie i rozpatrywał feno
men władzy totalnej typu hitlerowskiego i stalinowskiego jako dwóch wariantów
tego samego nowego typu reżimu, dotychczas nieistniejącego.
Totalitaryzm był rozumiany jako system instytucji kontrolowanych przez jedną
partię działającą według uniwersalnej ideologii i używającej terroru dla realizacji
swojej wizji „nowego człowieka”. W sensie antropologicznym totalitaryzm rozu
miany jest z kolei jako wynik pewnych predyspozycji umysłu nowoczesnego, ujaw
niających się w sprzyjających okolicznościach historycznych, bądź ze względu na
wrodzone cechy charakteru. Mówienie o totalitaryzmie zazwyczaj łączy w sobie te
dwa rozumienie totalitaryzmu. O ile jednak totalitaryzm w znaczeniu instytucjo
nalnym został na Zachodzie przezwyciężony wraz z pokonaniem hitleryzmu i roz
padem komunizmu, o tyle model antropologiczny może nadal wyjaśnić potencjalne
źródła myślenia totalitarnego.
Totalitaryzm antropologiczny, opisany zarówno w myśli lewicowej jak i konser
watywnej, wydaje się być niewymazywalną skłonnością ludzkiej świadomości epoki
nowoczesnej, unicestwiając myślenie filozoficzne i metafizyczne i można go niespo
dziewanie aktywizować poprzez ucieczkę od odpowiedzialnej wolności pod opiekę
wszech opiekuńczego państwa. W tej perspektywie można spojrzeć na działalność
Reagana nie tylko pod kątem walki z totalitaryzmem w sensie instytucjonalnym, ale
też jako wysiłek zwalczenia w kulturze amerykańskiej, i ogólnie zachodniej, warun
ków społecznych, ekonomicznych i politycznych sprzyjających rodzeniu się świado
mości totalitarnej, o czym pisze w tym tomie również Andrzej Bryk.
18
Wprowadzenie
£££
Podobny problem źródeł totalitarnego myślenia w myśli nowoczesnej podejmuje
Jan Prokop. Za punkt wyjścia przyjmuje trzy nurty myśli oświeceniowej: anglosa
ski, niemiecki i francuski. Ten pierwszy, oparty o zasady indywidualistycznej sa
morealizacji, liberalny w sensie zdroworozsądkowej empirii i doświadczenia ludz
kiego, uzasadniany myślą XVIII w. oświecenia szkockiego, chronić miał naturalnie
przed totalitarną pokusą. Niemiecki z kolei, absolutystyczny, romantyczny w sen
sie „Blut und Boden”, posiadał zawsze silny pierwiastek etatystyczny i rasistowski,
choć jednocześnie nie miał elementu na tyle uniwersalistycznego, by rościć sobie
pretensje do totalnego urządzania świata poza swoim własnym podwórkiem. Jeśli
zrodził ostatecznie hitleryzm to na skutek specyficznego zbiegu historycznych
i psychologicznych okoliczności. Z kolei model oświecenia francuskiego był najradykalniejszy, skrajnie antychrześcijański, działający z pierwszych zasad uniwer
salnych rozumianych jako zadanie polityczne i stąd potencjalnie totalitarny.
W takim kontekście Prokop umieszcza kulturę polityczną Stanów Zjedno
czonych, pokazując jej odporność na totalitarne dewiacje, odporność wynikającą
ze zdroworozsądkowej niezależności jednostki i wiary w jej naturalny zmysł mo
ralny. Można dodać, iż przejawia się to także brakiem jakiegokolwiek paternalizmu
elit politycznych wobec swoich obywateli i przekonaniem, iż państwo jest rzeczywi
stością zewnętrzną, mającą umożliwiać indywidualne „dążenie do szczęścia”, a nie
szczęście to dekretować według wykoncypowanych, racjonalistycznych modeli uni
wersalnych, realizowanych wobec posłusznych obywateli, zabijając inicjatywę, ucząc
bierności, przy jednocześnie wzrastającej nieuchronnie roszczeniowości.
Na tle takiej kultury politycznej łatwiej zrozumieć rewolucję konserwatywną
Reagana, jak i odpowiadającą jej rewolucję Margaret Thatcher w Anglii. Obie zro
dziły się z rewolty wobec etatystycznego pojmowania rozwoju społecznego i ra
cjonalnie wykoncypowanego planu idealnego społeczeństwa, realizowanego meto
dami rządu centralnego, uzbrojonego w „obiektywne” metody nauk społecznych.
Różnice odmiennych tradycji oświeceniowych wyjaśniają też, dlaczego model an
glosaski jest ciągle źródłem elastyczności i kreatywności społeczeństwa amerykań
skiego i brytyjskiego, zaś model francuski będący podświadomym wektorem dzia
łania elit francuskich i niemieckich wyznaczających kierunek rozwoju Unii Euro
pejskiej przez ostatnie lata, znajduje się w kryzysie.
* **
Miłowit Kuniński podejmuje ponownie problem totalitaryzmu, tego nieunik
nionego punktu odniesienia dla wszelkich rozważań o wieku XX, w kontekście
jego największego krytyka i inspiratora nowoczesnego konserwatyzmu Friedricha
Augusta von Hayeka (1899—1992). Havek wydaje srę być kluczowy dla analizo
wania dwudziestowiecznej myśli Zachodu w następstwie masowej interwencji pań
19
Andrzej Bryk
stwa w gospodarkę rynkową. Opisał on konsekwencje przestawienia tej gospodar
ki na gospodarkę centralnie planowaną w następstwie kryzysu ekonomicznego lat
30. Teza Hayeka, spopularyzowana książką-manifestem pt. Droga do zniewolenia
z 1944 r., a następnie The Constitution of Liberty z I960 r., była tyleż obrazoburcza,
co błyskawicznie uznana za wiarygodną. Skupiła bowiem w jednym modelu teore
tycznym wielonurtowe i instynktowne obawy przeciwników coraz bardziej centra
lizującej się gospodarki, nadając mu koherencję logiczną i wiarygodność intelek
tualną. To Hayek dał impuls nowoczesnemu konserwatyzmowi amerykańskiemu,
wydobywając go z marazmu intelektualnego i demoralizującego poczucia klęski
po Wielkim Kryzysie lat 30. i przyjęciu, jako niepodważalnego modelu, reform
federalnych Nowego Ładu. Myśl Hayeka weszła w obieg intelektualny i polityczny
elit konserwatywnych wielorako.
Kuniński pokazuje szczególnie neokonserwatywny ruch rewolty przeciw libe
ralizmowi progresywnemu. To neokonserwatyzm uznał myśl Hayeka jako jeden
z potencjalnych środków intelektualnych dla zbudowania nowoczesnego, konserwa
tywnego ruchu politycznego w celu przywrócenia w Ameryce systemu społecznego
i gospodarczego opartego na wolności jednostki i jej inicjatywie, systemu nadwyrę
żonego przez liberalizm progresywny Nowego Ładu i kontrkulturę. Model Hayeka
był też przydatny jako podstawa walki z komunizmem na poziomie głębszym niż tylko
wąsko pojęta walka o wpływy w świecie. Miała być ona walką uniwersalną, bez względu
na to, czy toczoną w Stanach Zjednoczonych, czy w Anglii, czy w Europie Wschod
niej, o wolność społeczeństw i wolność jednostek równocześnie, bowiem wrogiem uczy
niła fałszywe, w konsekwencjach totalitarne, koncepcje gospodarcze i społeczne.
$##
Andrzej Bryk analizuje na zakończenie części pracy poświęconej nakreśleniu tła
rewolucji reganowskiej jej bezpośrednie źródła intelektualne i społeczne. Wskazu
je, iż nowoczesny amerykański ruch konserwatywny, zjednoczony w koalicję wy
borczą w 1980 r. był zjawiskiem wielowątkowym, często wewnętrznie sprzecznym
i niejednorodnym. Został uformowany stopniowo po 1945 r. w odpowiedzi na
wzrastający opór wobec liberalizmu progresywnego, ideologii zrodzonej na prze
łomie XIX/XX w., i następnie rozwiniętej w wyniku Wielkiego Kryzysu lat 30.
Liberalizm progresywny zrodził się jako odpowiedź na bezradność klasycznego
modelu liberalnego rodem z lassaire faire XIX w. Europy. Jego koncepcja państwa
jako stróża nocnego z silnymi, lecz ograniczonymi zadaniami, gwaranta wolnego
rynku, załamała się wobec wyzwań społecznych i ekonomicznych kapitalizmu
i industrializmu.
Zrodzony w kręgu imperialnych elit brytyjskich liberalizm progresywny zna
lazł szybko swój odpowiednik amerykański. Dostosowany do specyficznych wa
runków rozwoju kapitalizmu i potrzeb dynamizującej się polityki zagranicznej
Stanów Zjednoczonych odzwierciedlał coraz bardziej ich mocarstwowy charakter.
20
Wprowadzenie
Liberalizm progresywny w następstwie Nowego Ładu uznał rząd federalny za gwa
ranta ładu ekonomicznego i społecznego. Uzyskał w tej materii zdecydowane po
parcie większości społeczeństwa, które poprowadziła do zwycięstwa Partia Demo
kratyczna Franklina D. Roosevelta w 1932 r.
Centralistyczny i progresywny kierunek polityki amerykańskiej przyspie
szyła i umocniła II wojna światowa, prowadzona jako krucjata przeciw barba
rzyństwu. Wzmocnił go także w niewiele lat po wojnie ruch praw obywatelskich,
angażujący zdecydowaną większość elit amerykańskich w dzieło nadania praw
obywatelskich Murzynom, a stopniowo wszystkim „wykluczonym” z pełnego
uczestnictwa w obywatelskości. Wydarzenia te uczyniły z rządu federalnego naj
pierw gwaranta rozwoju gospodarczego, potem w czasie wojny instytucji mobi
lizującej całe społeczeństwo i gwaranta bezpieczeństwa zewnętrznego. Wreszcie
w latach 50. i 60 . stał się on siłą sprawczą, początkowo przez sądy federalne
a następnie kongres, zlikwidowania segregacji i wprowadzenia legislacji równo
ściowej, łącznie z mesjanistyczną, w najlepszej amerykańskiej tradycji „wojną
z biedą” i nieprzemyślaną, konfliktogenną akcją afirmacyjną. Ta centralizacja
reform została następnie zradykalizowana przez kontrkulturę. Uczyniła ona
z „wyzwolenia” każdego ludzkiego pragnienia zadanie do politycznego rozwią
zania, co skutkowało stopniową mikroinżynierią społeczną i kulturową i coraz
szerszą dystrybucją podatkową dochodów.
Taki model liberalizmu stał się od lat 60. nie tylko niewydajny na skutek
błędnie przyjętych założeń aksjologicznych w dziedzinie polityki społecznej, ale
niebezpieczny ze względu na coraz bardziej się rozszerzające funkcje rządu cen
tralnego. Zaczął on ingerować, w imię partykularnej ideologii lewicowego „postę
pu” i „równości”, w sferę społeczeństwa cywilnego dotychczas nietykalnego dla
polityki, jak np. życie religijne, wychowanie dzieci, relacje między kobietami
i mężczyznami. Jednocześnie był postrzegany jako demoralizujący etos osobistej
odpowiedzialności i ciężkiej pracy pokoleń Amerykanów, skutkiem utopijnie po
myślanych programów opiekuńczych.
Liberalizm progresywny uderzył zatem w kulturę polityczną Ameryki. Spo
wodowało to stopniowy rozkład koalicji tworzącej blok wyborczy Roosevelta przez
dwa pokolenia i stworzyło warunki dla tektonicznej zmiany politycznej na scenie
wewnętrznej. Kryzys liberalizmu progresywnego pogłębiły niepowodzenia w źle
pomyślanej wojnie wietnamskiej i „miękkość” ideologiczna wobec komunizmu.
Polityka konwergencji i koegzystencji uznała równowartość moralną systemu li
beralnej demokracji i komunizmu, co doprowadziło jedynie do zwiększonej agre
sji komunizmu, osłabienia siły militarnej Stanów Zjednoczonych i ogólnej demo
ralizacji woli na arenie międzynarodowej, z podważeniem strategicznych warun
ków bezpieczeństwa amerykańskiego.
Liberalizm być może dokonałby samokorekty i przetrwał kryzys, gdyby nie
miał wiarygodnego społecznie i kulturowo przeciwnika politycznego w postaci
21
Andrzej Bryk
nowoczesnego konserwatyzmu. Bryk pokazuje, w jaki sposób poszczególne odła
my rozproszonego konserwatyzmu, z jego nurtami libertariańskim i klasycznie
konserwatywnym, trądycjonalistycznym, antykomunistycznym, religijnym i wreszcie
neokonserwatywnym były stopniowo jednoczone w potężny ruch polityczny. Ruch
ten skupił się pod skrzydłami Partii Republikańskiej odrzucającej jednocześnie
swój wizerunek partii pragmatycznej akomodacji. W latach 70 . koalicja ta został
zorganizowana przez Ronalda Reagana i poprowadzona do zwycięskich wyborów
prezydenckich, ze skutkami politycznymi widocznymi do dzisiaj.
# £Ą
Artykuł Zbigniewa Lewickiego otwiera część poświęconą, najogólniej rzecz biorąc,
polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych w czasach Reagana. Była ona najbar
dziej w odbiorze społecznym i międzynarodowym spektakularna i zakończyła się
też jednoznacznie namacalnymi sukcesami. Lewicki zwraca uwagę na wyjątkową
personalizację polityki amerykańskiej administracji federalnej, gdzie mimo trój
podziału władz i zasady hamulców, zarówno zasługi jak i błędy przypisywane są
niemal wyłącznie prezydentowi. Stąd olbrzymia presja na sam urząd, by prezydent
dostarczał niekwestionowanego przywództwa, szczególnie w czas kryzysu. Re
agan sprostał temu wyzwaniu zarówno w sferze gospodarczej jak i w polityce za
granicznej. Lewicki skupia się na kluczowym pytaniu Reagana: „Co zrobić, by
pokonać komunizm?” oraz jego odpowiedzi, która szła zdecydowanie pod włos
dominującej opinii analityków, uważających system sowiecki za stabilny. Choć
pokazuje, iż w innych przypadkach sukcesy polityki zagranicznej Reagana nie były
takie zdecydowane, to i tak, ze względu na to, że na danym etapie historycznym
był on prezydentem „niezbędnym”, jego błędy zostały mu wybaczone. Okazał się
prezydentem, tak jak Waszyngton, Lincoln czy Roosevelt, sprawującym urząd zde
cydowanie i z charakterem w sytuacji, gdy ważyły się losy Stanów Zjednoczonych.
Żaden z nich nie był intelektualnie wybitny, każdy mobilizował niezwykle silny
elektorat negatywny, ale zostali wybrani w czas próby i próbie tej sprostali, ocala
jąc Amerykę przed kataklizmem, który mógł nieodwołalnie zmienić jej dotychcza
sowy kształt i rolę.
* **
Andrzej Nowak podejmuje temat onego czasu niezwykle medialnie nośny, definiu
jący poniekąd w sposób lapidarny polaryzację konfliktu tak, jak rozumiał go Reagan
i tak jak chciał go rozegrać. Nowaka interesuje jednak nie tyle bezpośrednia polityka
wypływająca z takiego właśnie, spolaryzowanego widzenia konfliktu z komunizmem.
Skupił się on przez metaforę „imperium zła” przede wszystkim na usytuowaniu go
w kontekście dwóch uniwersalizmów, komunistycznego i liberalnego, mającego
w Stanach Zjednoczonych długą historię sięgającą co najmniej czasów Herberta
Croly i zastosowaną praktycznie w polityce prezydenta Woodrowa Wilsona.
22
Wprowadzenie
Wizja tego idealistycznego amerykańskiego liberalizmu uniwersalnego była
oczywiście temperowana silnym poczuciem izolacjonizmu jak i czystą bezradno
ścią międzynarodową wynikającą z braku doświadczenia, którego aż nadto posia
dali przywódcy europejscy. Z biegiem czasu amerykańska polityka zagraniczna
wypracowała swój kanon realpolitik. Kissingerowska doktryna detente czy szersza
koncepcja
konwergencji
w
relacjach
z
komunizmem
była
dominująca
w pokoleniu poprzedzającym dojście Reagana do władzy. Nowak pokazuje odrzu
cenie takiego modelu polityki, ugruntowanego w elitach amerykańskich, przez Re
agana. Nawiązał on do „esencjalistycznej”, ideologicznej, spolaryzowanej wizji
prowadzenia polityki zagranicznej. Fraza „imperium zła”, mniej lub bardziej świa
domie, stanowiła semantyczny przejaw zmiany myślenia amerykańskiego i wyzna
czyła symbolicznie, acz skrótowo, radykalnie nową linię myślenia o konflikcie
z komunizmem.
* **
Paul Gardner wychodzi od stwierdzenia, iż źródła myślenia administracji George’a W. Busha o terroryzmie, zasadzone na argumencie, iż bezpieczeństwo
Stanów Zjednoczonych zwiększa się o tyle, o ile następuje wzrost demokraty
zacji w świecie, a zmniejsza, kiedy obszar tej demokratyzacji się kurczy, leżą
w polityce, którą zastosował już Ronald Reagan. Polityka ta, według Gardnera, to „uniwersalizacja demokracji”. Stała się ona podstawą amerykańskiego
mesjanizmu i jego przekonania, iż Stany Zjednoczone są narodem wybranym
przez Boga dla zagwarantowania postępu wolności indywidualnej w niebez
piecznym świecie. Wyobrażenie wolności i demokracji zarówno Reagana, jak
i Busha jest oczywiście zdeterminowane i czasem, i okolicznościami i repre
zentuje jej liberalno-demokratyczny model. Gardner przekonuje, iż niekoniecz
nie musi być to ograniczeniem nieprzezwyciężalnym, o ile system taki wpro
wadzany w innych kulturach nie hamuje ich rozwoju. Innymi słowy, autor zga
dza się z tymi, którzy uważają, iż demokratyzacja, prawa jednostkowe czy —
szerzej — prawa człowieka mają walor uniwersalny, a nie partykularny, i ich
popieranie w świecie nie jest czymś bezzasadnym. W przeciwnym razie musie
liby uznać, że społeczeństwo oparte na pokoju społecznym i braku masowej
przemocy jest społeczeństwem nie wartym obrony i nic nieznaczącym epizo
dem ludzkiej historii.
Z drugiej strony, o ile uniwersalizacja wolności jest niewątpliwie celem war
tym podtrzymywania i obrony, to sama koncepcja demokracji i wolności w dzisiej
szym państwie liberalnym ewoluuje w kierunku proliferacji praw bez obowiązków,
czyli praw oderwanych od kultury, co może czynić z nich formę egzotyczną
i odstręczającą dla większości kultur świata. Przy jednoczesnej niechęci, jaką oka
zują w dużej części kulturze Zachodu jej elity liberalno-lewicowe, co przejawia się
m.in. w różnego rodzaju formach wielokulturowości, ksenofobii antychrześcijań-
23
Andrzej Bryk
skiej czy zwykłej, ideologicznej obrazie zdrowego rozsądku, taka uniwersalizacja
demokracji i wolności może okazać się pustą wydmuszką. Trudno bowiem sobie
wyobrazić, dlaczego inne kultury miałyby traktować poważnie tę, która nienawidzi
samej siebie. Szkoda, że Gardner tego aspektu nie rozwinął.
* **
Bogusława Bednarczyk podejmuje interesujący, z punktu widzenia celów amery
kańskiej polityki zagranicznej, problem przestrzegania praw człowieka w świecie
za prezydentury Cartera i Reagana. Choć cel strategiczny takiej polityki pozostał
niezmienny, to obaj prezydenci inaczej rozkładali akcenty. Polityka Cartera oce
niana jest jako bardziej obiektywna, starająca się jednocześnie o większą elastycz
ność podejścia do jej zastosowania w różnych kulturach. Carter był jednak prze
konany, iż politykę taką można promować przy pomocy głównie „miękkiej” siły,
bowiem wsparcie jej „twardą” siłą militarną zostało zdyskredytowane w Wietna
mie. Stąd jego politykę praw człowieka wkrótce uznano za idealistyczną, rodzaj
nieskutecznej utopii w świecie realnej siły.
Podejście Reagana było bardziej selektywne i zdecydowane. Krytycy pod
kreślali jego obsesję co do łamania praw człowieka w komunizmie przy lekcewa
żeniu innych dyktatur. Należy jednak podkreślić, iż Reagan uznał politykę praw
człowieka za taran rozbijający przede wszystkim zagrożenie dla Stanów Zjedno
czonych podstawowe. Zawęził front, będąc przekonanym, iż rozbicie komuni
zmu uczyni proliferację praw człowieka i instytucji demokratycznych łatwiejszą
w świecie pozbawionym rywalizacji mocarstw. Choć była to polityka zimnorealistyczna, nie było w niej nic niegodnego a jej rezultaty z perspektywy czasu za
sługują na szacunek.
if -źf -źf
Analizę warunków, które doprowadziły do próby stworzenia pierwszej koalicji
antyterrorystycznej świata zachodniego przez Ronalda Reagana, podjął Krzysztof
Michałek. Warto przypomnieć, iz z chwilą objęcia przez niego władzy, zjawisko
terroryzmu było już znaczącym elementem determinującym działania międzyna
rodowe i Ameryka miała z terrorystami już swoje rachunki do wyrównania. Admi
nistracja Reagana nadała jednak działaniom antyterrorystycznym pewną nową dy
namikę, wypracowując pogląd, iż terroryzm nie może być skutecznie zwalczany
bez międzynarodowego współdziałania. Sformułowano też żelazną zasadę nienegocjowania z terrorystami, którą nota bene Reagan sam w wypadku afery Iran—
Contras złamał. I wreszcie, zaczęto dostrzegać związek pomiędzy poszczególny
mi organizacjami terrorystycznymi a państwami je wspierającymi i reagować po
przez czynienie ich odpowiedzialnymi za poszczególne akty terroru.
24
Wprowadzenie
* jf jjt
Robert Kłosowicz zajął się tematem odbudowy amerykańskich sił zbrojnych
za prezydentury Reagana. Po katastrofie wietnamskiej armia amerykańska była
redukowana, zdemoralizowana, a w okresie prezydentury Nixona, Forda i Cartera
dodatkowo dostająca sprzeczne sygnały co do celu swojego istnienia. Reagan zde
cydował się na gigantyczny, 40 % wzrost na wydatki militarne, których celem było
nie tylko uczynienie z armii skutecznego i najnowocześniejszego instrumentu
gwarantującego realizację celów polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, ale
też rozpoczęcie wyścigu zbrojeń wpędzających Związek Sowiecki w bankructwo
gospodarcze i doprowadzenie do reform skutkujących implozją systemu. Nieba
gatelną zagrywką militarną była tutaj Inicjatywa Obrony Strategicznej, projekt
tyleż militarny co propagandowy, tyle że umiejętnie politycznie rozegrany, który
okazał się skuteczny. Pozostaje faktem niezaprzeczalnym, iż za kadencji Reagana
stworzona została „nowa” armia amerykańska w sensie technologicznym, ale i świa
domościowym, która wkrótce w operacji „Pustynna Burza” wyzwalającej Kuwejt
w 1991 r. pożegnała na zawsze syndrom wietnamski, uzyskując poczucie armii nie
tylko najlepszej, ale jednocześnie niezwyciężonej, podobnej niegdysiejszym legio
nom rzymskim.
■* * *
Spasimir Domaradzki, na zakończenie części poświeconej polityce zagranicznej,
analizuje ciekawy przypadek polityki Reagana wobec Jugosławii tuż przed wkrótce
ją czekającym etnicznym kataklizmem. Tak długo jak długo Jugosławia stanowiła,
od czasów Harry’ego Trumana, kraj będący rodzajem „naszego socjalizmu” prze
ciw sowieckiemu Amerykanie wspierali go, czuwając nad procesami zewnętrznymi
jak i wewnętrznymi w Jugosławii. Okres prezydentury Reagana przygotował już
jednak, chcąc nie chcąc, warunki do dezintegracji Jugosławii. Wraz z intensyfi
kacją bezpośrednich kontaktów Reagan—Gorbaczow w czasie jego drugiej kaden
cji, Ameryka i mocarstwa zachodnie uznały za zbędne angażowanie się w problemy
wewnętrzne zachodnich Bałkanów, co stanowiło jeden z najważniejszych zewnętrz
nych czynników wpływających ostatecznie na rozpad kruchej federacji jugosło
wiańskiej.
ĄA#
Część dotyczącą wewnętrznej polityki ekonomicznej i, najogólniej rzecz biorąc
społecznej, rozpoczyna artykuł Roberta Gwiazdowskiego analizujący podstawy
polityki fiskalnej Reagana, wywołującej z perspektywy czasu ciągle gwałtowne re
akcje. Gwiazdowski argumentuje, iż największy wpływ na kształt programu Re
agana był zrodzony w latach 70 . tak zwany neokonserwatyzm. Szanował on trady
cję, wartości religijne i był patriotyczny. Neokonserwatyści uważali wolny rynek
25
Andrzej Bryk
za najlepszy sposób dystrybucji dóbr i zwalczali postulaty radykalnego egalitary
zmu społecznego jako niebezpiecznego dla wolności. Wolność ekonomiczna dla
neokonserwatystów, jak i Reagana, była nie tylko wartością samoistną, ale też
warunkiem koniecznym urządzenia życia społecznego. Neokonserwatysci, najsze
rzej pojęci, wylansowali nową doktrynę ekonomiczną zwaną ekonomią podaży (^sup
ply-side economics'), ochrzczoną z czasem „reaganomiką”. Gwiazdowski omawia jej
genezę i teoretyczne założenia, podkreślając, iż decydujące w sukcesie ekonomicz
nym okazują się zawsze nowe idee, za którymi idą zmiany zachowań społecznych.
Gwiazdowski przedstawia Ronalda Reagana jako tego, który z żelazną konse
kwencją starał się realizować idee wolności, własności i sprawiedliwości w ich kla
sycznym zrozumieniu, które Gwiazdowski następnie omawia. Podkreśla, iż zasad
niczym elementem wolności gospodarczej jest swoboda dysponowania własnym
dochodem a także swoboda wykorzystania własnych możliwości, elementy naj
większej kreatywności cywilizacyjnej. Te zaś, jak to zauważyli myśliciele konser
watywni, były sukcesywnie przez rząd federalny od czasu Nowego Ładu ograni
czane i reglamentowane, dławiąc nie tylko ekonomię samą, ale i ludzką wolność.
Wolność gospodarcza jest warunkiem wolności politycznej i indywidualnej, bo
wiem zapobiega koncentracji władzy. Planowanie i nacjonalizacja, będące tego
objawem, dławią nie tylko własność i ekonomię, wywołując kryzysy, ale w pierw
szym rzędzie wolność. Gwiazdowski dokonuje wnikliwej analizy tego procesu współ
zależności. Należało przywrócić zasady wolnego rynku, by zwiększyć zakres wol
ności, a jednocześnie wyrwać gospodarkę amerykańską ze stanu stagnacji. Reagan
wprowadził deregulację gospodarki, nie bojąc się przełamać fali krytyki i wprowa
dził ją na kurs długotrwałego wzrostu gospodarczego.
£££
Polityką ekonomiczną Ronalda Reagana zajmuje się również Wojciech Bieńkow
ski, pokazując zarówno jej wpływ na stan gospodarki Stanów Zjednoczonych, jak
i jej miejsce w gospodarce światowej. Bieńkowski wskazuje na niezwykle radykalne
i odważne pociągnięcia Reagana przełamujące schematy myślowe, w obliczu dłu
gotrwałego, i wydawało się strukturalnie nie do przezwyciężenia, kryzysu. Anali
zuje kolejno politykę pieniężną, podatkową, ograniczenie interwencjonizmu pań
stwowego, i deregulację. Przechodzi następnie do naszkicowania polityki ekono
micznej za czasów prezydentury Billa Clintona (1993—2001) i George’aW. Busha
(2001 —2004 ) jako tła dla oceny skuteczności długofalowych pociągnięć ekono
micznych Reagana. Konkluduje, iż zmiany ekonomiczne zapoczątkowane w latach
80 . przez Reagana były decydujące dla przezwyciężenia kryzysu, wzrostu tempa
i efektywności gospodarki, przy jednoczesnej niskiej inflacji i bezrobociu, a także
rosnącego udziału w gospodarce światowej i wymianie międzynarodowej. Reaganomika odniosła sukces, bowiem umożliwiła Stanom Zjednoczonym zachowanie
przewagi w pięciu zasadniczych obszarach decydujących o przewadze konkuren
26
Wprowadzenie
cyjnej: w obszarze rozwiązań instytucjonalnych, w polityce monetarnej, podatko
wej i budżetowej, i na rynku pracy. Zasługą Reagana było też bezwzględne przy
wrócenie powyzszym zasadom absolutnie priorytetowej pozycji w polityce rządu
federalnego, niezależnie od zmieniających się układów politycznych.
* **
Jarosław Rokicki analizuje politykę Reagana w zakresie imigracji, która jest dla każ
dego rządu federalnego jednym z najważniejszych obszarów polityki wewnętrznej.
Dla Reagana nie miała ona, z różnych względów, zasadniczego znaczenia w progra
mie politycznym, a te założenia, które uznano za ważne w polityce imigracyjnej
udało się zrealizować jedynie częściowo. Reagan dostrzegał, ale niezbyt uważnie
zanalizował, jeśli to było w ogóle możliwe, wzrastający nacisk imigracyjny na Stany
Zjednoczone, wynikający z pogłębiania się różnic ekonomicznych w globalizującej
się gospodarce. Być może jest to ocena zbyt obciążona bezpośredniością oglądu,
twierdzi Rokicki, i w okresie długoterminowym, tak jak już niejednokrotnie w histo
rii Ameryki bywało, aktualny problem imigracyjny stanie się następnym przypisem
do amerykańskiego tygla narodowościowego, którego lansowana w mediach i na
uniwersytetach doktryna wielokulturowości nie jest w stanie powstrzymać.
Reagan był oskarżany przez krytyków, a imię ich w kręgach lewicowo-liberalnych legion, o doprowadzenie do załamania się procesu historycznie amerykań
skiego, harmonijnego wzrostu bogactwa dla wszystkich i zwiększenia różnic eko
nomicznych, społecznych i w konsekwencji szans życiowych. Tadeusz Paleczny
przygląda się temu zagadnieniu. Zauważa, iż Reagan obejmował urząd w czasach
kryzysu amerykańskiego systemu wartości i kryzysu ekonomicznego połączonego
z załamaniem się zaufania do rządu federalnego. Poradził sobie jednak z tym pro
blemem, zaczynając od racjonalizacji i optymalizacji wydatków rządowych na bierną
opiekę socjalną, z jednoczesnym stymulowaniem przedsiębiorczości w warunkach
wolnej konkurencji, co doprowadziło do powstania wielu nowych miejsc pracy
naturalnie wchłaniających tych z sektora opieki społecznej.
Jednocześnie Reagan położył nacisk na zaktywizowanie organizacji społecz
nych i charytatywnych mających za zadanie zajęcie się w sposób najbardziej efek
tywny potrzebującym naprawdę. W czasach Reagana ustabilizowała się i utrwaliła
dominująca pozycja klasy średniej, znacznie osłabiona w warunkach długotrwałe
go kryzysu za czasów Cartera, choć nie zostały naruszone podstawowe zasady
podziałów
klasowo-warstwowych.
Zręby
amerykańskiego
systemu
społecznego
pozostały nietknięte jako najbardziej funkcjonalne, biorąc pod uwagę wymogi przed
siębiorczości, konkurencyjności i racjonalnej efektywności. Społeczeństwo ame
rykańskie pozostało w fazie dominacji gradacvjnvch, warstwowych zasad strukturalizacji społecznej, bez wyraźnych oznak istnienia spolaryzowanej, dwubieguno
wej, klasowej struktury społecznej.
27
Andrzej Bryk
£ £ -źf.
Paweł Laidler podejmuje, nieco lekceważony przy omawianiu prezydentury Re
agana, temat sporu o Sąd Najwyższy. Spór ten wydaje się jednak być kluczowym
dla zrozumienia zjawiska, które w następnych dziesięcioleciach zdominowało hi
storię wewnętrzną Stanów Zjednoczonych i zostało skrótowo nazwane „wojną
o kulturę”. Reagan obejmował urząd ze świadomością, iż w latach 60 . i 70 . Sąd
Najwyższy stał się niezwykle aktywistycznym organem interpretującym Konsty
tucję Stanów Zjednoczonych w sposób swobodny, zgodnie z liberalnymi wyobra
żeniami sędziów jak ma wyglądać w ich mniemaniu sprawiedliwy porządek spo
łeczny. Aktywistyczny Sąd Najwyższy, nie tylko podważał zdaniem Reagana zasa
dę trójpodziału władzy swoimi orzeczeniami, ale doprowadził do głębokich
podziałów społecznych, których wynikiem była m.in. koalicja konserwatywna da
jąca mandat prezydencki kandydatowi Partii Republikańskiej. Reagan chciał do
prowadzić do ograniczenia wymykającej się z pod kontroli zbyt aktywistycznej
działalności Sądu Najwyższego, w szczególności w sprawach mnożenia nieuza
sadnionych konstytucyjnie praw oraz ograniczania praw stanowych. Polityka Re
agana powiodła się częściowo.
Tzw. teoria „pierwotnych intencji” twórców Konstytucji, mająca stanowić
w zamierzeniu administracji Reagana alternatywną doktrynę interpretacyjną w sto
sunku do aktywistycznej teorii liberalnej wyznawanej przez Sąd Najwyzszy w latach
60. i 70 ., nie przyjęła się. Ta ostatnia okazała się bowiem częścią kultury prawnej od
bardzo długiego czasu, a nie tylko chwilowym naruszeniem legitymowanych upraw
nień interpretacyjnych przez Sąd Najwyższy. Postulat „samoograniczenia” inter
pretacyjnego sędziów konstytucyjnych, postulat ogólnoświatowy zrodzony z wąt
pliwości co do olbrzymich uprawnień sądów konstytucyjnych działających poza
mandatem demokratycznym, okazał się być w ciągu ostatnich dziesięcioleci niesku
teczny. Stosunkowo krótka prezydentura Reagana nie była też w stanie zahamować
tego zjawiska w Stanach Zjednoczonych. Za wiele też potężnych grup interesów
było zainteresowanych lobbowaniem odpowiednich kandydatów do Sądu Najwyż
szego w Senacie, gwarantujących właściwy kształt prawa zgodny z ich interesem.
Takie działanie polityczne okazało się być w ostatnim ćwierćwieczu znacznie sku
teczniejsze i tańsze niż tradycyjny lobbing kongresowy. Symbolem tego zjawiska
stała się nieskuteczna nominacja na sędziego Sądu Najwyższego Roberta Borka
w 1987 r., której nie zatwierdził Senat, skutecznie i bezwzględnie spacyfikowany
przez liberalno-lewicowe grupy interesów obawiające się zachwiania większości sę
dziowskiej gwarantującej liberalne i aktywistyczne interpretowanie Konstytucji.
Jedna obietnica wyborcza Reagana została jednak spełniona. W 1981 r. mia
nował sędzią Sądu Najwyższego po raz pierwszy kobietę, Sandrę O’Connor, która
ustąpiła w 2005 r. Choć o umiarkowanie konserwatywnych poglądach, była jednak
kobietą, co zgodnie z logiką plemienną organizacji feministycznych wystarczyło
by nie oponować jej nominacji i pozostawić jej świetne kwalifikacje zawodowe jako
28
Wprowadzenie
kryterium nieistotne dla wsparcia czy odrzucenia kandydatury. Walka o nomina
cje sędziów Sądu Najwyższego za czasów Reagana pokazała po raz pierwszy z taką
siłą, jak bardzo stała się ona elementem gry politycznej, w której sędziowie wystę
pują całkiem świadomie, choć za parawanem, w domniemaniu bezstronnego, pra
wa konstytucyjnego.
Od czasów prezydentury Reagana zjawisko to nasiliło się, potwierdzając ob
serwację, iż wobec rozpadu wspólnego paradygmatu kultury w świecie Zachodu,
powrót do ograniczonej roli Sądu Najwyższego wydaje się utopijny. Zbyt wiele
spraw tradycyjnie rozstrzyganych w procesie demokratycznym staje się walką nie
podatnych na kompromisy, absolutnych „uprawnień” rozszerzanych na coraz szer
sze dziedziny życia nie tylko politycznego, ale społecznego i osobistego. Proces
ten rozmywa etykę zobowiązań i koroduje wspólną kulturę, perwersyjne dziedzic
two liberalno-lewicowej, skrajnie indywidualistycznej filozofii praw kontrkulturowego „wyzwolenia”. Prawa jako z natury nienegocjowalne, kontestowane, stają
się w coraz szerszych dziedzinach życia domeną sądów, w tym konstytucyjnych,
z niezbyt optymistycznymi wnioskami, co do kształtu demokracji w przyszłości.
Prezydentura Reagana stanowiła w tej ewolucji pierwszy i jakże symptomatyczny
akord.
Skromny, choć niezwykle w swoim czasie znaczący rozdział w prezydenturze
Reagana odgrywała Polska, wplątana wielorako i strategicznie a także osobiście
w jego myślenie. Prezydentura ta postawiła sobie za cel konfrontację ze Związ
kiem Sowieckim, a to oznaczało uderzenie wcześniej czy później w podstawy po
rządku jałtańskiego, z którego Polska, przynajmniej w marzeniach, chciała się wyrwać
od 1944 r. Doświadczenie „Solidarności” i stan wojenny w latach 1980— 1981,
zbiegły się bezpośrednio z prezydenturą Reagana i wpisały w ogólnoświatowy sce
nariusz amerykańskiej walki z komunizmem, choć stosunek do nich Reagana, jak
się wydaje, był nie tylko wyrachowanie polityczny, ale też emocjonalny i czysto
ludzki, solidarności w doświadczeniu wolności, język, który Reagan doskonale
rozumiał.
Prezydentura Reagana to także początkowe lata pontyfikatu Jana Pawła II
i orędzia wolności ewangelicznej, współgrającej z amerykańską polityką co do wy
znaczonego celu, choć przecież nie metod. Reagan i Jan Paweł II doskonale się
rozumieli i darzyli głębokim szacunkiem a prawdziwa historia ich dokonań i współ
pracy ciągle czeka na obiektywnego badacza. Liczne grono doradców prezydenc
kich, formalne i nieformalne, obejmowało też ludzi, którzy z Polską mieli wiązek
bezpośredni i zaangażowani byli w jej sprawy sercem jak Jan Nowak-Jeziorański,
i tych, którzy Polskę rozumieli i czuli do niej głęboki, choć często z nutką gory
czy, sentyment, by wspomnieć np. Richarda Pipesa. To poprzez nich Polska jawiła
się Reaganowi jako kraj dzielny o głębokiej tradycji wolnościowej. Z drugiej stro
ny, Polacy Reagana rozumieli i mu autentycznie kibicowali w jego zmaganiach
z komunizmem a Reagan — jako bohater „ludowy” polskiego pokolenia solidarno
29
Andrzej Bryk
ściowego po stanie wojennym — rozgrzeszany był a priori z każdej, mniej lub bar
dziej fortunnej polityki. Tak jak Woodrow Wilson, autor 13 punktu o niepodle
głości Polski, czy zapomniany nieco prezydent Herbert Hoover, inicjator wielkiej
pomocy dla wyniszczonego kraju po jej odzyskaniu, tak i Ronald Reagan ma za
pewnione ciepłe miejsce w polskiej pamięci zbiorowej i wielu pamięciach indywi
dualnych.
Relacje prezydentury Reagana z Polską zaznaczone są w niniejszym tomie
dwoma artykułami. Pierwszy, napisany przez Jana Lityńskiego, pokazuje wielora
kie i bliskie związki prezydenta z „Solidarnością”. Drugi, Wojciecha Kędera, po
dejmuje zagadnienie tyleż ciekawe, co szerzej nieznane, przedstawienie obrazu
Reagana i jego prezydentury w prasie polskiej, podziemnej, głównie solidarno
ściowej, jak i oficjalnej komunistycznej, lat 80 . XX wieku.
jjc ajt £
Prezydentura Ronalda Reagana jest rozdziałem zamkniętym, rozdziałem nie
zwykle znaczącym dla historii Stanów Zjednoczonych i świata w XX w., jak też
historii czegoś, co można by nieprecyzyjnie nazwać przywództwem politycznym
w świecie zachodu. W każdej z tych dziedzin Reagan zostawił trwałe i bez wątpie
nia wybitne znamię. Uratował Stany Zjednoczone w momencie ich staczania się
w polityczną i kulturową acedię. W obliczu bezprecedensowych zagrożeń zewnętrz
nych i bezwładu wewnętrznego, siłą woli i wizji, bardziej moralnej niż politycznej,
wyrwał społeczeństwo amerykańskie ze stanu marazmu i samozwątpienia, obudził
w nim, jak określił to Michael Novak, „lepsze anioły” i porwał do czynów zabez
pieczających należną pozycję Stanów Zjednoczonych w zglobalizowanym świecie.
Gdy Reagan obejmował prezydenturę, w kręgach lewicowo-liberalnych elit wy
śmiewano go nie tyle za brak kompetencji, te każdy prezydent może sobie wyna
jąć, lecz głównie za domniemaną anachroniczność jego charakteru, za niemal bar
barzyńską, jednowymiarową witalność i optymizm nie pozwalający dostrzec skom
plikowanej materii rzeczywistości.
Ich błąd polegał na tym, iż Reagan reprezentował te cechy charakteru, które
wielkość Ameryki w najbardziej fundamentalnym tego słowa znaczeniu stworzyły:
„starożytną”, przednowoczesną cnotę zakorzenioną w prostej pobożności obywa
telskiej i wściekłej wierze, iż przeznaczenie Ameryki, owej lincolnowskiej „ostat
niej, najlepszej nadziei człowieka na ziemi”, leży ciągle w przyszłości, a nie
w przeszłości. Taka cnota jest niepodatna na jakiekolwiek intelektualne ’odczaro
wanie’, jest skałą, na której można się oprzeć w czas zamętu i wyrwać ze stanu
niemożności i Amerykanie to instynktownie rozumieli. W tym sensie Reagan był
wielkim, być może już ostatnim z wielkich romantyków polityki XX w., w tej
samej klasie co m.in. Winston Churchill i Konrad Adenauer, czy z polskiej per
spektywy patrząc Józef Piłsudski czy Jerzy Giedroyć, chowający się za sztuczną
maską zimnej gry politycznej.
30
Wprowadzenie
Objawem witalności danej cywilizacji nie jest ogrom rzeczywistych proble
mów, przed którymi ona stoi, ale kultura, poprzez którą są one interpretowane,
nie pragmatyczne rozwiązania, których rozum na pierwszy rzut oka nie znajduje,
lecz kulturalna perspektywa, przez którą są konfrontowane, a w szczególności
cnota męstwa w czas próby. Cnota ta nie jest dana, musi być wściekle nauczana aż
stanie się częścią kodu kulturowego i wtedy można unicestwić lęk. Doskonale
rozumiał to w innym porządku rzeczywistości Jan Paweł II i w imię tej intuicji
rzucił wyzwanie acedii i bojaźniom współczesnej cywilizacji. Reagan rzucił wy
zwanie tej Ameryce, która rozmontowanie takiego kodu kulturowego uważała za
błogosławieństwo, a nie za katastrofę, za wyzwolenie, a nie zniewolenie, za cel
polityki, a nie jej przeciwieństwo, wreszcie za ucywilizowanie Ameryki, a nie jej
stopniowy rozkład.
Jest wątpliwe czy Reagan miał pełną tego świadomość, ale instynktownie per
spektywę taką reprezentował, znakomicie wyczuwając, iż bez wielkich, porywają
cych „mitów” ład polityczny ani nie może się odrodzić, ani trwać, nieustannie się
degenerując. Jeśli, mówiąc słowami Maksa Webera porządek polityczny każdej
cywilizacji powinniśmy oceniać przez typ człowieka i kultury, jaki podtrzymuje
i jaki chroni, to Reagan był absolutnym dzieckiem swojej cywilizacji. Chciał bo
wiem takiego ładu politycznego, który czyni z Amerykanów ludzi pełnych męstwa,
nie bojących się żadnych wyzwań. Bo przecież, jak powiedział w przemówieniu
inauguracyjnym, „czemu mielibyśmy w to nie wierzyć? Jesteśmy przecież Amery
kanami!”. Odwołał się do najgłębszego kodu kulturowego Ameryki, wiedząc, iż
jest on największą siłą w czas ciężkiej próby. Zwracając się do swojego zalęknione
go społeczeństwa zdemoralizowanego klęskami i kontrkulturowym zamętem, przy
wołał przede wszystkim ducha solidarności, braterstwa i mądrości doświadczenia
zbiorowego Ameryki. Czuł to instynktownie. I mógłby powtórzyć za św. Augusty
nem przesłanie „Kimżesz jestem w swojej subiektywnej, samotnej jaźni dla siebie,
jak nie jedynie przewodnikiem ku samozniszczeniu”.
Ronaldzie Reaganie, requiescat in pact.
Prof. KSW dr hab. Andrzej Bryk
Dyrektor Instytutu Studiów Amerykańskich
Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
btyk@cicero.law.uj.edu.pl
Trudno sobie wyobrazić zwycięstwo nad
komunizmem bez Reagana
Z przesłania prezydenta Lecha Wałęsy do uczestników
konferencji „Ronald Reagan a doświadczenie wolności”
Andrzej Bryk
Misja publiczna Ronalda Reagana
Wolność, Sanczo, jest najcenniejszym darem użyczonym
ludziom przez niebo; nie mogę się z nią równać skarby, jakie
ziemia zamyka, ani jakie morze kryje; dla wolności, jak dla
czci, można i należy narażać życie; przeciwnie zaś, niewola
jest największym ziem, jakie może spotkać człowieka.
Miguel de Cervantes Don Kichot, I604
Ronald Reagan to zadziwiające zjawisko polityczne w najnowszej historii Stanów
Zjednoczonych i świata. Niewielu prezydentów w historii Ameryki było równie
wyśmiewanych przez elity intelektualne, a jednocześnie tak łubianych przez zwy
czajnych Amerykanów, niewielu wreszcie okazało się — mimo różnorakich niepo
wodzeń — tak skutecznych1. Reagan, żaden intelektualista, choć z dorobkiem po
litycznym, jako niezły dwukrotny gubernator Kalifornii w kontrkulturowych la
tach 60 ., nie posiadał na pierwszy rzut oka podstawowych kwalifikacji, aby zostać
prezydentem. Sprawowanie prezydentury w czasach konfrontacji zimnowojennej
z komunizmem i największego kryzysu ekonomicznego w Stanach Zjednoczo-
1
Doradca
do
spraw
bezpieczeństwa międzynarodowego Robert McFarlane powiedział kie
dyś: „On wie tak mało, a osiąga tak wiele”. Dyplomata Clark Clifford nazwał Reagana „sympatycz
nym
osłem”,
siebie
a
prostak
Nicholas
jest
tualistów
w
mediach
nastąpiła
po
raz
Owa
klasa
niętej
ideologią
nową
klasą
identyfikującej
—
były
pierwszy
produkt
postępu
zastępującą
się
von
naszym
elity,
Hoffman
prezydentem,
znacznie
tak
amerykańskiego
te
oparte
opartej
na
na
bywa
bardziej
masowa
uprawnionego
stwierdził,
i
że
„świadomość,
upokarzająca”.
prześmiewcze
solidarna
Głosy
i
wrogie.
kontrakcja
boomu
edukacyjnego
i
nowoczesnych
nauk
inteligencji
rasie
i
czv
niedouczony,
Za
i
pewny
„elity
Reagana
intelektualnej”.
kontrkultury,
społecznych
—
Konsekwencją
przekonanej
intelek
prezydentury
uniwersyteckiej
religii.
wykształceniu
ten
lewicowo-liberalnych
ideologiczna
metodami
bogactwie,
iż
o
miała
wzrostu
swojej
owład
stać
tej
się
samo-
wyższości,
33
Andrzej Bryk
nych od wielkiego kryzysu lat 3 0. wymagało polityka o tytanicznej pracy
i intelektualnych walorach, umożliwiających jednoczesną analizę wielu spraw oraz
koordynowania nieustannie pracy zawodowych doradców. Tymczasem Reagan był
inny, zarówno z powodu swojego pochodzenia, osobowości, jak i stylu uprawiania
polityki. Nie miał przenikliwego umysłu, jeśli przenikliwość oznacza intelektu
alną, nawet sterylną, błyskotliwość. Był prostym człowiekiem z Środkowego Za
chodu, jednym z niewielu amerykańskich prezydentów przybywających spoza es
tablishmentu politycznego. Absolwent prowincjonalnego collegu, w opozycji do
trzech swoich poprzedników nie kończył elitarnych uniwersytetów Ligi Bluszczo
wej (Ivy League). Popełniał wiele gaf, zniekształcał cytaty i, szczególnie w ostat
niej fazie prezydentury, wyraźnie, ze względu na wiek, opuszczała go pamięć. Mimo
publicznej otwartości był człowiekiem głęboko zamkniętym w sobie, samotnikiem
kochającym Amerykę.
Próba zrekonstruowania spójnej doktryny czy ideologii na podstawie prze
mówień, decyzji oraz działań nawet największego polityka jest niewątpliwie ryzy
kowna i często prowadzi na manowce. Polityka rządzi się swoimi prawami i jest
domeną nie teorii, a możliwości. Ponadto Reagan miał świetny zespół pisarzy jego
przemówień, które odzwierciedlały ich poglądy w równym stopniu, co jego. Nie
mniej życie Reagana jako człowieka i jako polityka było zadziwiająco spójne, po
było
strony
mnożenie
ta
—
reprezentowana
w
inaczej myślących,
co
w
oznaczało
z
z
jednej
jakim
tym,
klasa
iż
ci,
występowali
ne
i
którzy
głosującym
się
„głupim”,
na
grup
ich języku
uważali
przeciw
tzw.
za
ową
uczęszczało,
liczbę
gazet
czy
periodyków
lat
czenie
do
tej
klasy),
w elicie
tam
oglądane
tak naprawdę
z
filmy
i
liczbę
i
York
Times”
Stanach
seriale,
poziom
słuchane
—
postępowi
programy
liberałowie,
kulturowe
Zjednoczonych
i
„wiele
politycz
rzeczy
może
uniwersytetu, na który się
dyplomów,
„Nation”
traktowała
Ameryce skutkowało to
wartości
uzyskanych
czy
zacietrzewienie,
W
kognicyjnej, włączając w to rodzaj
„New
widoczne
rządowych
kontrkulturowi,
konserwatywne
W
drugiej
agencjach
„głupich”.
nowocześni
tzw.
kandydatów.
spędzonych,
(lewicowe
społecznego,
uniwersytetach,
elitę:
prezentującym
konserwatywnych
upoważniać do członkostwa
interesu
mediach,
powodują
radiowe
książek,
czytanych
automatyczne
czy
reprodukcje
zali
malar
stwa na ścianach (Andy Warhol czy Francis Bacon jak najbardziej, Leonardo czy Botticelli nie, i nic
przed
iż
Matissem,
jest
takie
chyba
że
intelektualnie
polityczne
lepszych,
New
on
także
Criterion”,
jest
rozwiązanie,
myślą
o
December
to
lepszy
ikona
od
które
sobie
2004,
ironiczna)
(...)•
konserwatysty,
on
popiera
(...)
(...).
Ci,
jako
moralnie
lepszych.
s.
59—62)
„To
Każdy
a
[taki]
liberał
„umiarkowanie”
którzy
(J.
myślą
przekonanie
o
o
sobie
Cutting
Bowman,
(...)
oznacza
kolosalnej
wyobraża
w
jego
jako
moral
sobie,
języku
intelektualnie
Corners,
przewadze
„The
intelektual
nej i moralnej oznacza uznanie wszystkich myślących inaczej za ’bigotów’, ’głupków’ i ’zawalidro
gi’
na
drodze
’postępu’.
Skutkiem
jest
sytuacja,
gdy
niespodziewana
porażka
polityczna
wywołuje
histerię i ogłaszanie końca świata. Była ona np. widoczna wśród „klas intelektualnych” po zwycię
stwie Reagana, jak też pokolenie później, w zmienionych warunkach, po zwycięstwie G. W. Busha
w
2004
r.
Garry
Wills,
jeden
z
bardziej
znanych
komentatorów
lewicowo-liberalnych,
ogłosił
w
„New York Timesie”, iż zwycięstwo tego ostatniego „to koniec Oświecenia” i że nie ma zasadni
czej różnicy między Al-Kaidą a G. W. Bushem” (ibidem, s. 59)- Na temat tej nowej klasy intelektu
alnej zob. też: Ch. Lasch, Bunt elit, Kraków 1994-
34
Misja publiczna Ronalda Reagana
wodowane wiarą w wolność jako wartość najwyzszą. Ta wiara była wiarą instynk
towną, często naiwną, ale częściej zaraźliwą i nadzwyczaj w życiu politycznym
Reagana skuteczną. Reagan, wychowany w amerykańskiej kulturze i jej mitach,
jako polityk gloryfikował wartości rodzinne, choć doświadczył goryczy rozwodu
i miał spore trudności ze swoimi dziećmi, pozostając do nich w późniejszym życiu
w emocjonalnym dystansie. Był w tym względzie reprezentantem swojego pokole
nia, jednym z owej nieprzeliczonej masy rodziców świata Zachodu żyjących
w początkach rewolucji kontrkulturowej, wkrótce zresztą zinstytucjonalizowanej.
Obcość świata dzieci nigdy dotąd nie była tak dramatycznie i boleśnie przez nich
odczuwana, w sposób zwielokrotniony potwierdzając starożytne motto Konfu
cjusza: „Pamiętaj, iż twój syn nigdy nie jest twoim synem, lecz synem swoich
czasów”. Reagan, wraz z milionami rodziców, stał się w tym sensie ofiarą proro
czego wrzasku Allena Ginsberga (1926—1997). guru amerykańskiej kontrkultury, rzuconego w twarz przeciwnikowi ideowemu: „Dostaniemy was przez wasze
dzieci!” („We get you through your children”)2.
Praca Reagana daleko odbiegała od zasad etyki purytańskiej. Zapytany kiedyś
o swój nieprzeciążony harmonogram odpowiedział, wykazując swoje legendarne
poczucie humoru i refleks: „Wiem, że ciężka praca jeszcze nikomu nie zaszkodzi
ła, ale po co ryzykować?”’. Ze snu pozwalał się budzić jedynie w dwóch przypad
kach: gdyby wybuchła III wojna światowa i gdyby w nocy szedł jakiś „złoty” film
starego Hollywood4. Wyłączał się na długich posiedzeniach gabinetu i niemal ni
gdy nie studiował dokładnie tomów papierzysk przedkładanych mu na biurko.
W okresach długich przerw pisał chłopięce listy miłosne do swojej żony lub ucinał
sobie drzemki. Rzadko chodził do kościoła, lecz miał poczucie prostej, naturalnej
wiary, a po zamachu na niego w 1981 r. odczuwał wewnętrzne przekonanie, iz
został przez Boga ocalony, by mógł spełnić misję pokonania komunizmu. Już to
wystarczyło, aby w zeświecczonym świecie pragmatyzmu i cynizmu politycznego
uważać go za niebezpiecznego. Takie przekonanie nie było tylko osobistym do
świadczeniem Reagana. Współgrało z dziedzictwem religijnym Ameryki, w szcze
gólności tradycyjnym protestantyzmem, korzeniami tkwiącym w purytanizmie
okresu formacyjnego. Tradycja ta opierała się na głębokim przekonaniu, iż każda
jednostka, rodzina czy społeczność ma do spełnienia specjalną misję daną przez
Boga. Od jej spełnienia zależało zbawienie indywidualne, a także historia świata.
2
Cyt. za: R. Kimball, The Long March, San Francisco 2000, s. 6 0 .
5
D. D’Souza, Letters to a Young Conservative, New York 2002, s. 68.
4
na
prasa
polecenia,
L. Pastusiak, Anegdoty prezydenckie, Warszawa 1991, t. 2., s. 304—305- Gdy lewicowo-liberal
atakowała
że
w
go,
razie
że
za
często
ogólnonarodowego
ucina
kryzvsu
sobie
drzemki,
nalezv
mnie
powiedział:
obudzić,
„Zostawiłem
nawet
jeśli
będę
odpowiednie
wtedy
na
posiedzeniu gabinetu”, (cyt. za: R. Reagan, Moja wiz;a Ameryki: Najważniejsze przemówienia 40. prezy
denta Stanów Zjednoczonych, P. Toboła-Pertkiewicz. M. Chodakiewicz (red.), Warszawa 2004, s. 1 7 ).
35
Andrzej Bryk
W tym planie Ameryka miała szczególne zadanie. Jak Reagan wielokrotnie podkre
ślał, była „miastem lśniącym na wzgórzu” i „ostatnią najlepszą nadzieją ludzkości”
w dziele rozprzestrzeniania i zabezpieczenia wolności na świecie. Stany Zjednoczo
ne były imperium, lecz podobnie jak starożytny Rzym, imperium uniwersalnym,
potęgą materialną i militarną, ale przede wszystkim imperium idei5.
Humor Reagana stanowił przykład optymizmu, ironii i kpiny z siebie. Był
wszechobecny i fundamentalnie amerykański. Stanowił też oczywiście element pro
fesjonalnej gry z dziennikarzami, sposobem rozładowania napięcia i odwracania
uwagi od trudnych pytań. U Reagana był jednak czymś więcej. Kiedy skomentował
kontakty między niecierpiącymi się wzajemnie swoją zoną i szefem administracji
Białego Domu Donem Reganem, zbagatelizował problem żartem: „Nancy i Don
spróbowali się kiedyś pogodzić. Spotkali się więc na lunchu. Tylko oni i ich in
spektorzy żywności”6. Krytycy zwracali uwagę, iż były to klasyczne, przygotowywa
ne wcześniej anegdotki do wykorzystania w czasie konferencji prasowych. To czę
ściowo prawda, ale humor Reagana był spontaniczny. Kiedy ciężko ranny w zamachu
w 1981 r. leżał na stole operacyjnym, spojrzał na lekarzy przed narkozą, mówiąc:
„Panowie, mam nadzieję, że wszyscy jesteście republikanami?”7.
Poczucie humoru Reagana wypływało też z jego żelaznych przekonań, które
komunikował w sposób rozbrajający, nie tracąc czasu na wyjaśnianie czegoś,
0 czym już dawno sam zadecydował. Wynikało także z demokratycznego ducha
1 familiarności amerykańskiej, a jednocześnie było głęboko konserwatywne, bo
wiem pozbawione złośliwości, która rani i okalecza. Jak określił to Tomasz Mann:
„Ironia jest duchem konserwatyzmu, konserwatyzmu uduchowionego. Ironia jako
skromność, jako zwrócony w przeszłość sceptycyzm jest moralnością moralności,
jest osobistą etyką, jest ‘wewnętrzną polityką’”8. Taka ironia jest jednocześnie
absolutną afirmacją common sense, a poprzez nią tradycji czy szerzej kultury, którą
5
Reagan
był
w
tym
sensie
wcieleniem
amerykańskiej
myśli
millenarystycznej.
Zob.
np.:
A. Delbanco, The Real American Dream: A Meditation on Hope, Cambridge 1999, s. 117- Ideę tę na
początku wieku ujął dobitnie polityk i historyk A. J. Beveridge w przemówieniu w Senacie Kongre
su
amerykańskiego:
leniwej
i
zatorami,
by
„Bóg
bezużytecznej
by
pokonał
ustanowić
siły
nie
przygotowywał
kontemplacji
system
reakcji
na
w
całej
i
świecie,
ziemi.
[Anglosasów]
samozadowolenia.
w
którym
Wyposażył
przez
tysiące
Nie.
Uczynił
rządził
nas
chaos.
lat
na
nas
Obdarzył
w zdolności
darmo,
jedynie
mistrzowskimi
nas
skutecznego
duchem
dla
organi
postępu,
rządzenia, abyśmy
mogli rozprzestrzeniać rządzenie na ludy dzikie i naiwne. Tylko z powodu tej siły świat nie pogrą
żył się jeszcze w barbarzyństwie i ciemnej nocy. I z wszystkich ludów ziemi On wyznaczył lud
amerykański
jako
Jego
lud
wybrany
dla
przewodzenia
światu
ku
jego
zbawieniu”
(cyt.
Tuveson, Redeemer Nation: The Idea of America’s Millennial Role, Chicago 1 9 8 0 , s. VIII).
6
M. Shields, Political Humor: Who Are All These Jokers?, w: A. G. Serów, W. W. Shannon, E. C.
Ladd (ed.), The American Polity Reader, New York 1990, s. 498.
7
Ibidem.
8
T. Mann, Betrachtungen eines JJnpolitischen, s. 587, 596, cyt. za: Z. Krasnodębski, Demokracja
peryferii, Gdańsk 2003. s. 1 8 1 .
36
za:
E.
L.
Misja publiczna Ronalda Reagana
tak naprawdę myślimy9. W tym sensie konserwatyzm Reagana był instynktowny,
a przy tym autentycznie amerykański, rodzaj dumy z tradycji, która pozwala jed
nocześnie zmieniać świat. Humor był powodowany również jego przekonaniem
charakteryzującym wybitnych polityków, iż należy najpierw zawrzeć z interloku
torem — jeśli chce się na niego skutecznie wpłynąć — jakąś nić porozumienia, sym
patii, znaleźć podstawy wspólnego odczuwania świata.
Reagan zachowywał się bardziej jak głowa państwa, a nie szef rządu, celebru
jąc wraz ze swą żoną urząd prezydencki i stylizując się na parę quasi-królewską.
Krytycy traktowali to jako kompleks parweniusza. Nie mieli racji. Reagan w takim
sprawowaniu prezydentury był bliski odczuciom większości społeczeństwa, ocze
kującego od prezydenta tyleż nienagannego charakteru i skuteczności, co pewnej,
choćby tylko ceremonialnej arystokratyczności, jedynego publicznie tolerowane
go wyjątku we wszechobecnej kulturze demokratycznej Ameryki. Taki styl prezy
dentury prowokował pytania, czy jej skuteczność była wynikiem dobrze dobra
nych współpracowników z dużą swobodą działania, czy też szczęścia polityczne
go. Reagan miał jednak odwagę znamionującą wybitnych przywódców. Gdy
skutkiem radykalnych cięć podatkowych przy jednoczesnym zwiększeniu wydat
ków zbrojeniowych zachwiał się budżet federalny i Reagan był za to atakowany
nawet przez szefa swojej Rady Doradców Ekonomicznych Martina Feldsteina
i Dyrektora Budżetu Davida Stockmana, na jednej z konferencji prasowych po
wiedział: „Nie zamierzam się martwić tym deficytem. On jest na tyle duży, by
mógł się sam sobą zająć”. Spowodowało to wściekły atak mediów, wymyślających
Reaganowi od zadufanych głupków. Reagan oczywiście ryzykował. Obniżenie po
datków miało zaktywizować ekonomię, która w rezultacie miała przynieść więcej
pieniędzy z bazy podatkowej. Uważał też, że zmusi Związek Sowiecki do zmniej
szenia agresywności i możliwych reform strukturalnych, które w dłuższym czasie
zaowocują radykalnymi cięciami wydatków militarnych Ameryki. Stąd jego powie
dzenie: „Jeśli nie uda nam się zbalansować budżetu teraz, zrobimy to później”10.
Było to rozumowanie logiczne, choć ryzykowne, a jednak się sprawdziło. Prezy
dent Bill Clinton (1993—2001) dokonał zbalansowania budżetu i zgromadzenia
nadwyżki dokładnie w wyniku sprzyjających okoliczności międzynarodowych
i skutków ekonomicznych decyzji Reagana.
W czasach kryzysu Reagan umiał odrzucić głos ekspertów wtedy, gdy nic
jasnego z ich wielotomowych rad nie wynikało, jak i głosy elit publicznych, da
9
rozwija
je
Kultura
się
w
to
(...)
potwierdzenia,
rycznej
zmienności.
zawsze
naturalny
(...)
„pewien
sposób
kultywacji,
Przechowywanie
moment
dzięki
(...)
jest
zaś
to
wolności
zdolności
ona
samych
dziejów,
przetrwania
czegoś
przechowywaniem,
czvnność
rozumu
(...)
raz
czynnym
wyróżniająca
się
solidna
tradycja
zaistniałego,
we
tym,
wszelkiej
że
jest
nie
potrzebu
histo
niezau
ważalna” (H. G. Gadamer, Prawda i metoda: zarrs hermeneutyki filozoficznej, Kraków 1993, s. 269).
10
D. D’Souza, op. cit., s. 72.
37
Andrzej Bryk
jących mu rady lub też go atakujących. Lekceważył potrzebę legitymizacji i ase
kuracji swoich przekonań uznaniem elit. Ta niezależność umożliwiła Reagano
wi wolność działania bez względu na tyranię ich opinii i przekonań uważanych
za dopuszczalne. Wielokrotnie granice tej dopuszczalności przekraczał, ufając
swojemu wyczuciu politycznemu. Kiedy jako gubernator Kalifornii chciał obni
żyć podatki, jego doradca finansowy uznał to za niemożliwe, bo nikt tego wcze
śniej nie stosował. Reagan z rozbawieniem odparł: „Ha, ale przecież również nie
mieliśmy nigdy aktora na moim stanowisku11. Reagan miał oczywiście swoje
autorytety, lecz spoza kręgu uznanych medialnie elit i establishmentu politycz
nego12. Przypominał w tym wielkich przywódców umiejących podejmować dra
matyczne decyzje wbrew opinii sztabów doradców, jak np. Piłsudski, Mannerheim czy Churchill.
Mimo śmieszności, różnorakich problemów, a nawet afer wokół administracji
państwowej, Reagan okazał się skutecznym prezydentem. Ku przerażeniu zawo
dowych polityków przemienił amerykańską politykę zagraniczną w proste starcie
dobra ze złem: „lśniącego miasta na wzgórzu” z „imperium zła”. Wywierał z żelazną
konsekwencją presję na wydający się nie do powstrzymania komunizm. Rozpoczął
w czasie pokoju największy w historii Ameryki wyścig zbrojeń, ale jako środek,
a nie cel polityki zagranicznej. Choć pokój był „gorący”, a wojna „zimna”, zbudo
wał potęgę militarną Stanów Zjednoczonych. Wyczuł bezbłędnie moment uru
chomienia lawiny prowadzącej do politycznej i gospodarczej implozji Związku
Sowieckiego. Zmienił też dramatycznie Amerykę. Poprowadził jedną z najwięk
szych rewolucji w jej dziejach — tektoniczną zmianę w polityce wewnętrznej. Prze
ciągnął masowo „konserwatystów serca” z Południa i z Zachodu oraz „niebieskie
kołnierzyki” z koalicji Nowego Ładu Partii Demokratycznej ku Republikanom.
Zrehabilitował i odnowił konserwatyzm jako ideę i styl uprawiania polityki amery
kańskiej, legitymowany sposób patrzenia na świat. W warunkach głębokiego kry
zysu zdecydował się na radykalną politykę ekonomiczną, skutkującą długotrwa
łym wzrostem gospodarczym. Wewnętrzne konsekwencje rewolucji reaganowskiej
— porównywalne swym zasięgiem do rewolucji Nowego Ładu czasów Franklina De
lano Roosevelta — są do dzisiaj odczuwalne, a wybór George’a W. Busha na prezy
11
P. B. Kunhardt, jr (ed.), The American President: The Human Drama of Our Nation’s Highest
Office, New York 1999, s. 3 0 0 .
12
Ekonomista
Arthur
Laffer
podaje
historię
z
konferencji
prasowej
z
Reaganem
krótko
po
inwazji na Grenadę w 1983 r. i obaleniu komunizującego rządu Bishopa. Kiedy powiedział Reaga
nowi, iż w prasie toczy się dyskusja o tym, co zdecydowało ostatecznie o jego decyzji inwazji, ten
odparł:
poprawkę
„W
na
końcu
ironię
zapytałem
siebie,
i
Reagana,
humor
co
by
nie
John
sposób
Wayne
nie
uczynił
dostrzec
w
w
takiej
tej
odpowiedzi
sytuacji”.
Przyjmując
przekonania,
że
w jakimś sensie John Wayne — symbolizujący tutaj jasne kryteria rozróżnienia, kto jest łajdakiem,
a kto przyzwoitym — był w tym wypadku lepszym doradcą niz cała kolektywna mądrość waszyng
tońskiego establishmentu (zob.: D. D’Souza, op, cit., s. 71—72).
38
Misja publiczna Ronalda Reagana
denta w 2004 r., mimo odmiennych uwarunkowań, stanowi tego późne echo. Na
wszystkie z powyższych radykalnych działań miał zdecydowany mandat wyborczy.
Urodzony w 1911 r. w maleńkim Tampica i wychowany w Dixon w północ
nym Illinois, ochrzczony po ojcu katoliku, ale też przez tego ojca — alkoholika
zaniedbywany, stał się dzięki matce protestantem. Rodzina, w której był młod
szym synem, żyła skromnie. „Byliśmy biedni, wspominał, ale nie wiedzieliśmy, ze
jesteśmy biedni”13. Jego dzieciństwo wśród pól i lasów amerykańskiej prowincji
znamionowała swoboda równa tej, której doświadczał Huck Finn w arcypowieści
Marka Twaina. Przez cały czas prezydentury zachował poczucie głębokiej skrom
ności połączonej z niedowierzaniem, że dotarł tak daleko, choć nic tego nie zapo
wiadało. Uwielbiał sport — baseball, koszykówkę, futbol amerykański i pływanie —
zgodnie z tradycją amerykańskiej edukacji traktowany jako jedno z najważniej
szych działań kształtujących dzielność charakteru. Studiował w mało znanym Eureka
College (1928—1932). Bakalaturę otrzymał z ekonomii i socjologii, ale wyniki
naukowe i w szkole, i w collegu miał przeciętne, choć z zapałem czytał od dzieciń
stwa. Oddawał się amatorskiemu aktorstwu i działalności społecznej, zostając pre
zesem głównej organizacji studenckiej. W 1932 r. dostał pierwszą pracę w prze
myśle rozrywkowym jako radiowy dziennikarz sportowy. W 193 5 r. zgłosił się na
ochotnika do wojska. Od szeregowca w piechocie doszedł do stopnia podporucz
nika w korpusie rezerwy kawalerii. Po Pearl Harbour został zmobilizowany do
lotnictwa, ale ze względu na słaby wzrok nie brał udziału w walkach, ale występo
wał jedynie w filmach szkoleniowych. Reagan był przedstawicielem amerykańskiej
prowincji w najlepszym tego słowa znaczeniu, prowincji, którą unieśmiertelnił
w swoich rysunkach Norman Rockwell (1894—1978), piewca jej wielkości tuż
przed upadkiem. Przejął wartości, które przez pokolenia pionierów i imigrantów
kształtowały najzwyczajniejszą amerykańską dzielność i przyzwoitość, wczesne
wdrażanie do odpowiedzialności za własne życie; szacunek dla cnót patriotyzmu,
etosu pracy i zwykłej ludzkiej życzliwości.
Reagan swoją popularność zawdzięczał poważnemu traktowaniu opinii pu
blicznej Ameryki. Zawiłe problemy i swoje decyzje wyjaśniał szybko i zrozumiale.
Język jego przemówień był całkowicie antyintelektuałny, jednoznaczny, oparty na
prostym przekazie zrozumiałym dla każdego, co skutecznie umożliwiało budowa
nie poparcia społecznego, ale wynikało tez z szacunku dla zwykłych ludzi14. Był
pozbawiony owego poczucia pogardy dla Ameryki małych miasteczek i osad, tak
spopularyzowanego w powieściach Sinclaira Lewisa Main Street (1920), Babbitt
(1922) czy Elmer Gantry (1927) i wyznaczającego kanon „gniewnego”, wyższo-
u
L. Pastusiak, op. cit., s. 308.
14
alistów,
Niewątpliwie były to przemówienia przygotowywane przez zawodowych pisarzy i intelektu
np.
przez
młodą
konserwatystkę
Peggv
Noonan
czy
katolickiego
pisarza
Michaela
Novaka,
ale Reagan je poprawiał, sam kreślił wizję przemówień i oczywiście zatwierdzał ich ostateczne wersje.
39
Andrzej Bryk
ściowego myślenia do dzisiaj. Dla Reagana, wychowanego w prowincjonalnej, reli
gijnej Ameryce i odczuwającego dla niej instynktowną czułość, była ona wartością
samą w sobie, mającą prawo, przy wszystkich swoich ułomnościach, śmiesznościach, jak i ciężkich przewinach, do wolnego, legitymowanego uczestnictwa w plu
ralistycznej Ameryce, a nie „problemem” czekającym na rozwiązanie zgodnie z ide
ologicznymi modelami sterylnego intelektualizmu, wdrażanego siłą przez państwo.
Ważny okres w życiu Reagana stanowiła kariera aktorska w Hollywood, zapo
czątkowana w wyniku przypadkowego castingu. Była ona na tyle znacząca, iż
w swoim czasie został uznany drugim, po Errolu Flynnie, najbardziej popularnym
aktorem, choć filmów klasy B. Wyrabiał sobie popularność w przemyśle rozryw
kowym, który bardziej był zapleczem finansowym i źródłem poparcia dla polity
ków niż ich tworzącym. Hollywood dał mu umiejętność i swobodę występowania
publicznie przed kamerą i zrozumienie, wykorzystane mistrzowsko w późniejszej
prezydenturze, iż kompletnie można się nie przejmować recenzjami zawodowych
krytyków, jeśli tylko osiągnęło się sukces kasowy. Krytycy wyśmiewali go — nawią
zując do jego westernów — jako prymitywnego „kowboja z Hollywood”, prostaka
nic nierozumiejącego ze skomplikowanej materii życia. Mieli oczywiście rację,
z tym, że Hollywood Reagana — z natury samotnika, niepijącego, nieklnącego
i nieuganiającego się za kobietami — był Hollywoodem sprzed grzechu pierworod
nego, światem moralnym kształtowanym przez Jeźdźca znikąd, W samo południe czy
Rio Bravo. Mylili się, gdyż nie miał wiele wspólnego z towarem, jaki kontrkulturowy Hollywood zaczął produkować od lat 60 . XX wieku, używając filmów do roz
bijania moralnych rozróżnień, rodzaju ogłupiającego bełkotu i sentymentalizmu
pozującego na moralność, który nic nie kosztuje, lecz dobrze się sprzedaje15. Re
agan instynktownie sprzeciwił się tej części środowiska, któremu narcyzm i abdy
kacja rozumu pomieszał się z wolnością. Unieważniło ono zdeprawowanie dok
tryną „moralnej równowartości” jakichkolwiek stylów życia, a komunistyczne sym
patie uważało za najlepszy dowód swojej moralnej wyższości16.
Dla Reagana filmy, w których występował, były rodzajem Biblii pauperum, środ
kiem kultury masowej podtrzymującej filozofię, będącą bastionem amerykańskiej
cywilizacji. Opierała się ona na optymistycznej wierze — wywiedzionej z głębokiej
15
Reagan
sam
określił
Hollywood
jako
branżę,
„której
zyski
pochodzą
z
przepychu,
koloro
wych świateł i iluzji” (R. Reagan, op. cit., s. 32). Pierwszy kontrakt zawodowy podpisał w 1937 r.,
debiutując w filmie Miłość w eterze (Love is on the Air), by trzy lata później wystąpić w swoim
najlepszym
filmie
Knute
Rockne
Ali
American,
gdzie
grał
legendę
futbolu
amerykańskiego
George’a
Gippa, stąd przezwisko późniejszego prezydenta — The Gipper. W 1942 r. zagrał w filmie Kings
Row,
który
stanowił
—
zdaniem
krytyków
—
jego
szczytowe
osiągnięcie
aktorskie.
Występował
„niemal
[we]
też
w pomniejszych rolach w wielu westernach.
16
naszych
czasów
Reagana
istniała
organizacjach,
Za
cechach
i
munistycznego” (R. Reagan, op. cit., s. 32).
40
już
związkach.
sieć
komórek
Została
umieszczonych
utworzona
podstawowa
struktura
wszystkich
frontu
ko
Misja publiczna Ronalda Reagana
kultury chrześcijańskiej Ameryki — iż życie jest walką, polegającą głównie na wy
kuwaniu dobra i unicestwianiu zła. Taki etos wymaga wysiłku i jest zadaniem,
nieustannym zmaganiem się z rzeczywistością dla przywrócenia ładu moralnego17.
W tym sensie kino amerykańskie za czasów Reagana, a i najwartościowsze
dzisiaj, opiera się na konserwatywnym przekazie w najlepszym tego słowa rozu
mieniu. Naucza nieustannie trwałych, tradycyjnych wartości dla społeczeństwa
nad wyraz mobilnego, dynamicznego, a jednocześnie lokalnego. Jest to społeczeń
stwo otwarte i twórcze zarazem, posiada bowiem instynktowną, konserwatywną
w masie kotwicę kulturową. Umacnia ją amerykańska kultura masowa do dzisiaj,
przy wszystkich swoich szaleństwach i deprawacjach. Jasny przekaz o dobru i złu,
sprawiedliwości i niegodziwości jest językiem tożsamości amerykańskiej i jej wol
ności. Krytyka kariery filmowej Reagana była zatem nie tyle uderzeniem w niego
samego, ile w kino rozumiane jako narzędzie podtrzymywania konserwatywnego
ładu moralnego i przywracania właściwych proporcji i hierarchii autorytetu w opo
zycji do rewolucji kontrkulturowej. Reagan komunikował w filmach pewien kod
kulturowy. Krytycy liberalno-lewicowi uznawali go za zagrożenie, podczas gdy
„milcząca większość” jego podtrzymywanie uznała za konieczny element odtwa
rzania optymistycznej kultury politycznej Ameryki, pozwalającej jednocześnie
działać w taki sposób, by ten kod uczynić prawdziwym.
Reagan był w tym sensie klasycznym amerykańskim konserwatystą. Konser
watyzm ten różnił się od europejskiego. Kultura polityczna Stanów Zjednoczo
nych oparta jest na przekazie rewolucyjnym, na idei nieustannie czekającej na re
alizację. Bycie konserwatystą oznacza konserwowanie zasad rewolucji amerykań
skiej, zawartej w Deklaracji Niepodległości czy Konstytucji18. Żegnając się
z prezydenturą w 1989 r., Reagan powiedział: „Nie byłem wielkim mówcą, ale
przekazywałem ważne treści. Nie powstawały one po prostu w mojej głowie, te
prawdy czerpałem z serca wielkiego narodu — z naszego doświadczenia, z naszej
mądrości i naszej wiary w zasady, które kierowały nami przez dwa stulecia. Nazwa
no to rewolucją Reagana. No cóż, może to i dobra nazwa, ale dla mnie było to
17
Zob.: M. Pawlicki, Jesteśmy żołnierzami — o filmowej drodze Mela Gibsona, „Christianitas” 17/18
(2004), s. 52-61.
18
Konserwatyzm
doświadczenie
obywatelskiej
cnoty
współczesnej
określa
niem
Nowego
jako
konserwatystów,
Ładu
nowolewicową
ten
polityczne
się
współgra
połączony
klasycznym
liberalizmem,
Konserwuje
go,
warunku
koniecznego
trwania
klasycznym
przez
kontrkulturą
z
Ameryki.
z
tylko,
zdefiniowany
interwencją
„wyzwolenia”
a
nie
w
definiuje
eksponuje
ten
radykalny
gospodarkę
ich
w
dużym
potrzebę
rewolucyjnych,
Republikanizm
jako
państwa
namiętności,
który
iż
ideałów
republikanizmem.
liberalizm,
masową
tyle
czegoś,
został
co
i
od
społeczeństwo,
w
w
osłabiony,
indywidualizm
okiełznywania
stopniu
społecznej
imię
i
myśli
zda
czasów
a
także
cnót
cha
rakteru. Zob. na ten temat: L. Hartz, The Liberal Tradition in America, New York 1 9 5 5; J- Appleby,
Liberalism and Republicanism in the Historical Imagination, Cambridge 1992; B. Frohnen, The New
Communitarians and the Crisis of Modern Liberalism, Lawrence 1996.
41
Andrzej Bryk
raczej ponowne odkrycie wartości i powrót do zdrowego rozsądku (...). Ze względu
na to, iż jesteśmy wielkim narodem, wyzwania, którym musimy sprostać, jawią się
jako skomplikowane (...). Jednak tak długo, jak będziemy pamiętać o fundamen
talnych zasadach, i tak długo jak będziemy wierzyć w siebie, przyszłość będzie
należeć do nas (...). Chcieliśmy zmienić naród, a (...) zmieniliśmy świat”19.
Reagan przez większą część swojego życia politycznego był zwolennikiem
Partii Demokratycznej, demokratą Franklina Delano Roosevelta i Nowego Ładu.
Roosevelta uważał za bohatera i czterokrotnie na niego głosował, gdyż plutokratyczna Ameryka Partii Republikańskiej niewiele miała do zaoferowania takim jak
on. Seria kryzysów pod koniec lat 40. zmieniła jednak optykę Reagana. Jego mał
żeństwo rozpadło się, o mało nie zabiła go choroba, kariera aktorska po 5 3 fil
mach skończyła się20. Związał się z General Electric, stając się rzecznikiem firmy,
występował w telewizji w programie GE Theater i prowadził spotkania zarówno ze
zwykłymi Amerykanami, jak i z elitą biznesową. W poglądach politycznych stał się
liberalnym demokratą okresu zimnej wojny, częścią antykomunistycznego ruchu
demokratów. Na tle stosunku do komunizmu demokraci zaczęli się dzielić, a po
dział ten spowodowany był w dużej części tyleż ignorancją i nieprzyjmowaniem do
wiadomości zbrodni komunizmu, co niewygasłymi jeszcze sentymentami z cza
sów koalicji II wojny światowej. Reagan do komunizmu miał stosunek realistycz
ny. Już w I94I r. zeznawał przed komisją FBI o wpływach komunistycznych
w Hollywood. W 1947 r. składał zeznania przed osławioną Komisją Kongresu ds.
Działalności Antyamerykańskiej (House Un-American Activities Committee) jako
prezes Gildii Aktorów Filmowych (SAG) — funkcję tę w latach 1947—1959 obej
mował sześciokrotnie21. Wtedy też komunizująca lewica Hollywood atakowała go za
antykomunizm, co dla większości środowiska aktorskiego oznaczało jeden z naj
cięższych grzechów politycznych i znaczący towarzyski.
W 1948 r. Reagan poparł jeszcze demokratycznego kandydata, antykomunistę
Harry’ego Trumana, szybko jednak związał się z kampanią senacką republikanina
Richarda Nixona. Jako demokrata włączył się w kampanię Dwighta Eisenhowera,
19
R. Reagan, op. cit., s. 261.
20
Małżeństwo Reagana z aktorką Jane Wyman rozpadło się z powodu różnic w postrzeganiu
świata i jej wygórowanych ambicji. Wyman złośliwie komentowała, iż małżeństwo miało opierać się
na
słuchaniu
dykteryjek
Reagana
i
dostosowaniu
się
do
rady:
„Będziemy
idealnym
małżeństwem,
jeśli zechcesz wyświadczyć mi tylko jedną uprzejmość: przestań myśleć” (zob. L. Pastusiak, op. cit.,
s. 311). Pomijając kwestię, ile było w tym stwierdzeniu — jeśli jest prawdziwe — ironii Reagana, a ile
mściwości
zawiedzionej
kobiety,
życzeniu
temu
w
sferze
publicznej
uległa
z
pozoru
całkowicie
jego druga żona Nancy, w życiu prywatnym partner o bardzo silnej osobowości, podzielająca więk
szość poglądów męża i mająca na niego spory wpływ polityczny.
21
Prawdopodobnie
stał
się
wtedy
tajnym
współpracownikiem
FBI.
Zob.
L.
P.
Ribuffo,
Reagan Ronald, w: P. S Boyer (ed.), The Oxford Companion to the United States History, Oxford
2001, s. 652-653.
42
Misja publiczna Ronalda Reagana
a następnie Nixona przeciw Johnowi Kennedy’emu. Poznanie aktorki Nancy Davis
w 1949 r., która została jego zoną w 1952 r., wzmocniło widoczne już, wobec nie
zdecydowania antykomunistycznego demokratów, zbliżanie Reagana ku Partii Re
publikańskiej i nadało jego osobowości rys politycznej pewności22. Nancy Reagan
była jedną z tych wybitnych żon polityków amerykańskich, bez których ich mężowie
dryfowaliby bez określonego celu i zdecydowania. W 1962 r. Reagan oficjalnie zmienił
rejestrację partyjną z demokratycznej na republikańską. Dwa lata później oficjalnie
poparł kandydaturę Barry’ego Goldwatera na prezydenta, budując swoimi konserwa
tywnymi przemówieniami szerokie poparcie również dla siebie. Goldwater przegrał
zdecydowanie, ale to właśnie wtedy narodził się politycznie nowoczesny konserwa
tyzm amerykański, Reagan zaistniał jako polityk ponadlokalny.
W 1966 r. Reagan wygrał wyścig o fotel gubernatora Kalifornii i choć przegrał
z Nixonem walkę o nominację kandydacką na prezydenta dwa lata później, nie wy
szedł z polityki. Wybory kalifornijskie wygrał ponownie głównie z powodu swoich
sukcesów fiskalno-administracyjnych pierwszej kampanii, a także dlatego, iż w kon
frontacji ze zrewoltowanymi uniwersytetami czasów kontrkultury wykazał się zde
cydowaniem przeciw lewackim bojówkom25. Nominację do wyborów prezydenckich
w 1976 r. z ramienia Partii Republikańskiej przegrał jeszcze na rzecz urzędującego
Geralda Forda. Otrzymał ją dopiero w 1980 r. i wygrał wybory z urzędującym pre
zydentem Jimmym Carterem (1977—1981), triumfując w 44 stanach. Był czter
dziestym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych i jednocześnie najstar
szym, obejmującym urząd w wieku 69 lat24. W reelekcji w 1984 r. pokonał demokra
tę Waltera Mondale’a, zwyciężając w każdym stanie z wyjątkiem Dystryktu Columbii
Nancy Reagan stanowiła ostoję psychiczną i polityczną Reagana do końca jego dni 1 chro
22
niła
go
bezwzględnie
prawdopodobnie
„bez
przed
najostrzejszymi
zdecydowania
i
krytykami.
towarzyskich
Jak
ambicji
napisał
Nancy
jeden
Reagan
z
biografów
nigdy
nie
Reagana,
zostałby
pre
zydentem”. Nancy Reagan była jedną z tych wybitnych, choć działających w cieniu, żon polityków
amerykańskich,
bez
których
ich
mężowie
dryfowaliby
bez
określonego
celu
i
zdecydowania
'L. Pastusiak, op. cit., s. 3 1 6 ).
25
czenia
W drugiej kadencji gubernatorskiej Reaganowi udało się skutecznie zreformować ubezpie
społeczne,
monstrantami
poczucia
stranci
razie
humoru,
otoczyli
sprzedaję
okropny
z
sen
lewaków
racjonalizując
prowadził
o
z
mimo
jego
iż
usiłowano
limuzynę,
wszystkie
plajcie.
zapytał:
koszty
„Czy
przy
przekonaniem,
akcje
Byłem
ludzie
iż
na
krzycząc:
właścicielem
dokonać
jesteśmy
Wściekle
pralni
pana
ich
wolności
niego
„My
giełdowe”.
wyznający
zwiększeniu
broni
wysokości.
Ameryki.
zamachu.
jako
samoobsługowej
poglądy
nie
w
zostali
z
lewackimi
rezygnował
Kiedy
któregoś
przyszłością”,
atakowany
Walkę
Nie
Reagan
faszysta
skazani
swojego
dnia
demon
odparł:
„W
napomknął:
Berkeley”.
w
To
de
ze
takim
„Miałem
wtedy
jeden
Norymberdze
za
zbrodnie przeciwko ludzkości?” (P. Schweizer, Wojna Reagana: o jego czterdziestoletniej walce z komu
nizmem zakończonej ostatecznym zwycięstwem, Warszawa 2004, s. 61, 64)24
Wielokrotnie kpił z tego. Kiedyś powiedział, iż zastosował się do rady Thomasa Jeffersona,
aby nie przejmować się swoim wiekiem, dodając: „I od czasu, kiedy mi to powiedział, przestałem
się martwić” (L. Pastusiak, op. cit., s. 315).
43
Andrzej Bryk
i rodzinnego stanu kontrkandydata. Wygrał też w każdej grupie wiekowej i zawodo
wej, z wyjątkiem bezrobotnych25. Urząd złożył w 1989 r. po spektakularnych sukce
sach, ale i dryfującej końcówce, wynikającej częściowo z pogarszającego się zdrowia.
Zmarł 5 czerwca 2004 r. w Bel Air w Kalifornii.
Kiedy Reagan obejmował urząd, dla olbrzymiej większości Amerykanów był
rzeczywiście szeryfem z W samo południe przywracającym porządek w krainie zwąt
pienia i chaosu. Zdawał się przywracać właściwą miarę rzeczy i język „chytrze
zmieniony przez krętaczy”. Doszedł do władzy w okolicznościach, które przypo
minały wyprawy krzyżowe z przeszłości, rodzaj wyzwania, które oczekuje na rewo
lucję. Rozpoczął walkę z dominującymi formułami zbankrutowanej przeszłości.
Kto wie, czy twórcy słynnego plakatu „Solidarności”, z głównym bohaterem filmu
W samo południe Garym Cooperem, idącym do pierwszych w świecie komunistycz
nym częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r., nie nakładali podświadomie
na niego postaci niedawno jeszcze urzędującego prezydenta, bez którego niebaga
telnego wkładu to zwycięstwo przecież by nie zaistniało. Jako „szeryf robiący po
rządek” Reagan zapisał się bardzo pozytywnie w pamięci Amerykanów, mimo
wszystkich swoich porażek i wad. Dlatego żegnano go z nieukrywanym wzrusze
niem, czekając całą noc w kolejce, by złożyć ostatni hołd najpierw w Bibliotece
Reagana w Simi Valley w Kaliforni, a potem w rotundzie na Kapitolu, a w domach
milionami flag z krepą wywieszonymi przez zwyczajnych Amerykanów. Czym spo
wodowane było to wzruszające pożegnanie, zaskakujące nawet u narodu tak senty
mentalnego i skłonnego do patosu, jak Amerykanie?
Dla wielu pożegnanie Reagana stanowiło na pewno melancholijne, ostateczne
zamknięcie własnej młodości. Dla większości było czymś znacznie poważniejszym.
Oddawano hołd człowiekowi, który przywrócił im poczucie uzasadnionej dumy
i nadziei. Dumy z kraju, który miał być, jak kiedyś dla Lincolna, „ostatnią naj
lepszą nadzieją ludzkości”, a w latach 70 . niepokojąco zaczął przypominać we
wszystkich aspektach „ziemię popiołów” z Wielkiego Gatsby’ego Francisa Scotta
Fitzgeralda. Krytycy twierdzili, iż Reagan odwołał się populistycznie do mesjanistycznych mitów amerykańskiej kultury o misji, prawdzie, wolności, patriotyzmie
czy poszanowaniu zwykłego obywatela, co zaciemniało tylko problemy, które cze
kały na pragmatyczne rozwiązanie. Nie mieli racji, choć byli w tym uczniami całe
go pokolenia liberalnych myślicieli o społeczeństwie26. O witalności danej cywili
zacji nie świadczą bowiem jedynie obiektywne problemy przed nią stojące, ale kon
tekst kulturowy, przez który są one interpretowane; nie tyle osobisty stan ducha,
25
26
oparta
He Led the Revolution. Will it Survive?, „Economist”, June 12, 2004, s. 26.
Symbolem był tutaj w teorii socjolog Gunnar Myrdal, a w polityce Nowy Ład. Teoria ta
była
na
utopijnym
i
technokratycznym
założeniu,
iż
problemy
społeczeństwa
są
problema
mi czysto socjologicznej pragmatyki. Zob. na ten temat: A. Bryk, Akcja afirmatywna, doktryna „róż
norodności”
a
plemienna
nr 2 (2004), s. 90-91.
44
koncepcja
społeczeństwa
liberalnego,
„Krakowskie
Studia
Międzynarodowe”
Misja publiczna Ronalda Reagana
co kulturalna perspektywa, której jest on częścią. Nie bardzo wiadomo, czy Re
agan był tego świadom, niemniej instynktownie taką perspektywę reprezentował,
rozumiejąc iż bez wielkich „mitów” ład polityczny nie jest zdolny do trwania
i nieustannie się degeneruje. Stanowił w tym namacalne potwierdzenie obserwacji
Maxa Webera, iż porządek polityczny każdej cywilizacji należy oceniać przez typ
człowieka i kultury, jaki podtrzymuje i który stara się uczynić dominującym.
Reagan, podobnie jak F. D. Roosevelt dwa pokolenia wcześniej, nie do końca
wiedział, jaki typ pragmatycznego porządku uda mu się zrealizować w czasie swo
jej prezydentury. Miał jednak świadomość, jaki typ człowieka i cywilizacji — ten
zrodzony z zależności od państwa i ten podszyty melancholią — jest sprzeczny
z tradycją amerykańską. Uważał tę tradycję za dysponującą potężnym zasobem
wartości, mogącym przezwyciężyć kryzys. Wartości te, o których kiedyś profe
tycznie pisał Alexis de Tocqueville, nigdy nie zakładały demokracji rozumianej
jako zatomizowana masa ludzka27. Reagan uważał, iż to biurokratyczny racjona
lizm sprzyja i tworzy atomizację społeczną, zabijającą inicjatywę i niszczącą cha
rakter konieczny dla sprostania wyzwaniom cywilizacyjnym28. W przemówieniu
Nowa Partia Republikańska z 1977 r-. mającym wielkie znaczenie dla połączenia
różnorakich nurtów konserwatywnych w zwycięską koalicję wyborczą w 1980 r.,
Reagan wyartykułował taki punkt widzenia: „Niezdolność niektórych (...) do
zrozumienia, czym jest polityka opierająca się na wartościach, zawsze głęboko
mnie dziwiła (...) te drogie zasady, które odkryliśmy dzięki doświadczeniu, to
zasady najbardziej korzystne dla jednostek, rodzin, społeczności, narodów (•••).
Mamy odwagę powiedzieć: ’Tak, istnieją pewne zasady, w które silnie wierzymy,
wartości, na których chcemy oprzeć i budować nasze życie, jeśli to będzie koniecz
ne to oddamy życie w ich obronie’. Nie jest to żadna ’czystość ideologiczna’, lecz
to, co stworzyło ten kraj i uczyniło go wielkim (...). Naszą sprawą jest powtórne
odkrycie, przyjęcie i wprowadzenie dziedzictwa duchowego Ameryki do naszych
spraw państwowych. Wtedy z pomocą Boga staniemy się ’miastem na wzgórzu”’29.
Wielki sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego Oliver Wendel Holmes, jr.
I84 I—1935) powiedział kiedyś o Franklinie Delano Roosevelcie, iż miał on dru
27
tomach
Klasyczna analiza Alexisa de Tocqueville a pt. Democracy in America została wydana w dwóch
w
latach 18
3
5—1840.
Reagan,
obok brytyjskiej premier
Margaret Thatcher (1979—1990),
bvł tutaj politycznym przedstawicielem pewnego odrodzonego i radykalnego nurtu myślenia
o
społeczeństwie
demokratycznym,
widocznego
od
Maxa
Webera
poprzez
Ludwika
von
Misesa,
Friedricha Hayeka, a kończąc, z pewnymi zastrzeżeniami, na Robercie A. Putmanie.
28
„Kto
pod
pojęcie
demokracji
podkłada,
jak
to
lubią
czynić
nasi
romantycy,
zatomizowaną
masę ludzką, ten myli się, przynajmniej jeśli idzie o demokrację amerykańską. Nie demokracja, lecz
biurokratyczny
racjonalizm
sprzyja
atomizacji”
(cyt.
za:
Z.
Krasnodębski,
Max
Weber,
Warszawa
1999, s. 175: zob. też: A. Bielik-Robson, Duch powierzchni. Rewizja romantyczna i filozofia, Kraków
2004, s. 147-148).
29 R. Reagan, op. cit., 81—82, 91-
45
Andrzej Bryk
giej klasy intelekt, ale pierwszej klasy charakter. Stwierdzenie to pasuje bardziej
do Reagana, który widział sprawy jasno przenikliwym instynktem. Posiadał cechę,
która w czasach kryzysu charakteryzuje wielkość polityczną — umiejętność i dąże
nie do wyraźnego spolaryzowania konfliktu o zasady podstawowe. Od początku
swojej kariery politycznej wykazywał się żelazną konsekwencją przekonań, wypro
wadzając z nich cele strategiczne i podporządkowując im cele doraźne polityki.
Reagan był politykiem zasad. Twierdził, że „istnieją proste odpowiedzi na wiele
z naszych problemów — proste, choć ciężkie... Tylko skomplikowana odpowiedź
jest łatwa, ponieważ unika konfrontacji z poważnymi problemami moralnymi”30.
Swój wybór w 1980 r. Reagan rozumiał jako potwierdzenie marzeń obywate
li. „To zwycięstwo — mówił — nie było zwycięstwem polityki, lecz zwycięstwem
idei. Nie było zwycięstwem człowieka lub partii, lecz zwycięstwem zasad i warto
ści, które mimo niesprzyjającego klimatu były wyznawane i pielęgnowane przez
garstkę oddanych Amerykanów (...) składam [im] hołd (•••)• Nasza siła (...)
leży w zdrowym rozsądku amerykańskich obywateli (...) w zdrowych zasadach,
’wiecznych wartości [ach]’, które wyznajemy od zawsze (...). Silny indywidualizm
amerykański jest zakorzeniony w cywilizacji Zachodu (•••)• Opierają się [one] na
szacunku dla prawa i zachęcają nas do pielęgnowania naszych tradycji politycz
nych (•••)• Musimy [też] skupić się na ’cnocie męstwa’ [gdyż], jak mówił Disra
eli, ’Powodzenie jest dzieckiem śmiałości’”51. Reagan reprezentował tutaj tradycję
konfrontacji z kryzysami jako tradycję heroizmu w imię amerykańskich zasad uni
wersalnych. Polityka była sposobem na zmierzenie się z Goliatem w imię klarow
nego biblijnego podziału na zło i dobro. Reagan reprezentował w polityce roman
tyczną wizję uniwersalizmu zachodniego, opartego o równie uniwersalną tradycję
cywilizacji chrześcijańskiej. Był w tym bardzo amerykański, a na tle kulturowych
mód intelektualnych Zachodu od lat 60. wydawał się anachroniczny. Przyjmował
to oskarżenie lewicy liberalnej nie jako zachętę do kompromisu intelektualnomoralnego, ale jako najwyzszy rodzaj uznania bez jakiejkolwiek potrzeby samousprawiedliwiania, wiedząc, iż większość amerykańskiego społeczeństwa stoi za
nim, zaś lewica liberalna się myli.
Reagan sprzeciwił się antyheroicznemu, relatywistycznemu nurtowi kultury
Zachodu, wygłaszanemu z siłą nieznoszącej sprzeciwu ortodoksji i dominującego
stopniowo w Europie, a w Ameryce będącego pokłosiem kontrkultury. Ortodoksja
ta zakładała imperatyw intelektualny, który stawał się jednocześnie imperatywem
nowej aksjologii niepodlegającej kwestionowaniu. Kontrkultura wyrosła z nowolewicowego przekonania, iż rzeczywistość polityczna, ekonomiczna i kulturowa
Zachodu jest tak naprawdę sferą przemocy. Wymaga zatem rewolucyjnej zmiany,
której początkiem miała być przemiana języka i świadomości z definicji uznanych
30
!I
46
He Led the Revolution..op. cit., s. 25.
R. Reagan, op. cit., s. 127—131.
Misja publiczna Ronalda Reagana
za fałszywe. Każdy program działania oparty na jasnych kryteriach moralnych był
potencjalnie źródłem przemocy i powinien być zarzucony, zgodnie z tezą nie
ustannych podejrzeń i postmodernistycznych demistyfikacji. Bezradność epistemologiczna mogła zatem przybrać jedynie formę nieustannie dialogiczną. Odno
siło się to także do polityki wewnętrznej i międzynarodowej. Reagan zdecydowa
nie odrzucał to przekonanie, uważając, iż jego przyjęcie w obliczu problemów,
którym musiała sprostać Ameryka, jest zaproszeniem do samobójstwa. Kulturę
amerykańską, republikańską i religijną — wyśmiewaną i traktowaną z wyższością
przez liberalno-lewicowe elity — uważał za największe dobro.
Nie miał zrozumienia dla piętrowych konstrukcji intelektualnych, czyniących
z każdego działania i z każdej mowy przedmiot śledztwa w poszukiwaniu domnie
manego,
nieuświadomionego
„przestępstwa”,
współczesny
rodzaj
modernistycz
nej wyższościowej pychy. Był w najlepszej tradycji anglosaskiej człowiekiem zdro
wego rozsądku. Uważał, iż świadomy rozum jest właściwym sposobem konfronta
cji ze światem. Dla Reagana to, kim jestem i czego chcę, było w większym stopniu
rezultatem woli, rozumu oraz przekonania zakorzenionego w prawie moralnym,
niż poglądem zakorzenionym w fałszywej świadomości, paraliżującym działanie
i porozumienie z innymi. Był przekonany, iż idee mają konsekwencje, a zatem
polityk ma obowiązek rozpoznania idei właściwych i fałszywych w danej sytuacji
historycznej. Nawiązując do swojego przemówienia Imperium zła, opisującego ko
munistyczny Związek Sowiecki, Reagan odrzucił krytykę swojej postawy jako ob
jawu ignorancji i nieodpowiedzialności, które mogłyby wywołać u przeciwnika
wzrost paranoi. Dodał jednak, iż „zbyt długo nasi liderzy byli niezdolni do właści
wej oceny Związku Sowieckiego. (...) [Wielu] wytykało mi moje stanowisko jako
antyliberalne, prowokujące i zbyt szczere. Zawsze jednak sądziłem, że należy wła
ściwie definiować różnice, ponieważ są historyczne wybory i decyzje, które trzeba
w życiu podjąć... Sowiecki system przez lata (•••) morzył głodem, mordował
i brutalnie traktował miliony (...) Zamykano ludzi w szpitalach psychiatrycznych
gdzie poddawano ich [torturom]. Czy system tak [i] nie jest diabelski? Jeśli jest,
to dlaczego nie mielibyśmy go tak nazywać”32. Wolność nie była dla niego teorią
postulatywną, rodzajem nauki o dobrych chęciach, lecz normatywną teorią czynu.
Dla Reagana problemy wewnętrzne i zagraniczne Stanów Zjednoczonych mogły
być zrozumiałe i rozwiązane tylko w oparciu o politykę jasnych wyborów moral
nych, o których Ameryka zapomniała. „Żyjemy — twierdził — w szczytowym mo
mencie walki o duszę człowieka, w czasie, który zadecyduje o przetrwaniu lub
zniszczeniu wielkich ideałów cywilizacji: wolności osobistej, demokracji przedsta
wicielskiej i rządów prawa w imię Boga (...) razem podejmijmy nowy wysiłek,
razem wyruszmy na nową krucjatę. (...) Musimy (...) [zrealizować] cele, o któ
rych słuszności jesteśmy bezwzględnie przekonani (...) wartości (...) głęboko
32
Ibidem, s. 191-
47
Andrzej Bryk
przemyślane, [które] przetrwają (...) o wiele dłużej niż my (...). Podążajmy
naprzód, przekonani o potrzebie bezinteresowności przekazywania wszystkim wizji
człowieka pogodzonego z Bogiem, wizji rządu służącego obywatelom, wizji ludz
kości żyjącej w pokoju (...). Musimy odwołać się do (...) patriotycznych uczuć
przeciętnego Amerykanina, który (...) wyznaje te same, co my, amerykańskie war
tości (•••). Przez najciemniejsze (...) noce musimy nieść ten ’święty ogień wol
ności’, o którym wspominał (...) Waszyngton dwa wieki temu. Ogień, który (...)
jest niczym latarnia wskazująca drogę uciskanemu światu, wysyłając światło z tej
przyjaznej, szczodrej (...) ziemi, którą nazywamy Ameryką”33.
W obliczu kryzysu porywał Amerykanów do walki zawołaniem z przemówie
nia inauguracyjnego w 19SI r. Ameryka nie była, podkreślał, „skazana na nieunik
nione wyginięcie (•••)• Nie wierzę, że zapadnie na nas wyrok losu bez względu na
to, co uczynimy. Wierzę jednak w taki wyrok, jeśli niczego nie zrobimy. Dysponu
jąc całą naszą energią i kreatywnością, rozpocznijmy erę narodowego odrodzenia.
Odnówmy naszą determinację, odwagę i siłę (•••) naszą wiarę i nadzieję. Mamy
prawo do heroicznych marzeń. Ci, którzy mówią, że żyjemy w czasie, w którym
bohaterowie nie istnieją, po prostu nie wiedzą gdzie ich szukać (...). Obywatele
tej błogosławionej ziemi (...) wasze marzenia (...). nadzieje (•••), cele staną się
marzeniami, nadziejami i celami tej administracji, tak mi dopomóż Bóg. Jak może
my kochać ten kraj, jednocześnie nie kochając jego mieszkańców? Kochając ich,
będziemy podawać im rękę, jeśli upadną, wyleczymy ich, jeśli będą chorzy (...)
stworzymy im warunki, by byli samowystarczalni (...) Czy możemy rozwiązać
problemy, które stają dziś przed nami?... Parafrazując słowa Winstona Churchil
la, nie złożyłem tej przysięgi z zamiarem sprawowania prezydentury podczas roz
padu najsilniejszej gospodarki świata”34.
Reagan nie zajął się polityką, by być kimś i sprawować urząd w sposób, który
czyni z polityka kogoś nieustannie odsłaniającego własne popiersie, lecz by wziąć
władzę i czegoś dokonać. Uzyskał mandat, by uporać się z chorą gospodarką
i zdecydowanie działać na arenie międzynarodowej. Polityka stanowiła dla niego
ostre zdefiniowanie momentu kryzysowego, którego nie traktował jako gordyj
skiego węzła niemożności. Taki styl niepokojąco zaczął wyznawać Jimmy Carter,
definiując moment teraźniejszy w kategoriach wąsko pojmowanego pragmatycz
nego, donikąd prowadzącego mikroadministrowania35. Reagan nie miał zamiaru
tworzyć ani jednowymiarowego, czarno-białego świata, ani jednowymiarowej Ame!i
Ibidem, s. 13 5—136.
34
35
„w
Ibidem, s. 99Reagan twierdził, iż nie zamierzał zajmować się polityką w młodości, ale został wychowany
przekonaniu,
że
usatysfakcjonowany
ocalić
coś,
czemu
powinno
swoją
się
pracą
groziło
w
zapłacić
za
przemyśle
niebezpieczeństwo
wszystkie
dobrodziejstwa,
rozrywkowym,
(•••)•
Nigdy
ale
w
jakie
zająłem
życiu
nie
się
się
myślałem
urzędu publicznego i wciąż nie bardzo wiem, jak to wszystko się wydarzyło” (ibidem, s. 262, 270).
48
otrzymało.
polityką,
o
bo
Byłem
chciałem
sprawowaniu
Misja publiczna Ronalda Reagana
rvki — to oskarżenie, które część krytyków bezmyślnie rzuca przeciw niemu do dzi
siaj. Chciał jednak działać tak długo i tak zdecydowanie, by ów świat i Ameryka
wyszły na powrót ze stanu schizofrenii, co odnosiło się zarówno do komunizmu, jak
i lewicowo-liberalnej kontrkultury. Dysponował rysem charakteru, który brytyjski
dyplomata lord Curzon uważał kiedyś za konieczną cechę wielkiego polityka — wie
dział, czego chce i chciał, żeby jego interlokutor również to wiedział. Jeśli zatem
miarą wielkiego polityka jest dostrzegać to, co w danej sytuacji jest niedostrzegane
przez większość i do tego tę większość przekonać, Reagan był wielkim prezydentem
XX wieku, tej samej rangi, co F. D. Roosevelt czy Harry Truman. Czuł instynktow
nie, iż Ameryka, którą kochał, miała wpisane w kod kulturowy poszukiwanie spra
wiedliwości, a także olbrzymią energię i pasję działania, brak jej było jedynie busoli.
W 1994 r. twierdził, patrząc wstecz, iż „w ostateczności wszystko sprowadza się do
przywództwa (•••)• To silne przywództwo zapewniło Ameryce wpływ na bieg świa
towych zdarzeń i doprowadziło do upadku komunizmu. Na wielkich narodach ciąży
odpowiedzialność i powinniśmy (...) uważać na tych, którzy chcą obniżyć poziom
naszych oczekiwań, bo mogą zakończyć działalność zdjęciem flagi z masztu”56.
Jako człowiek i polityk był optymistą. Optymizm to talent chroniący przed
nudą i acedią, najgroźniejszym z chrześcijańskich grzechów tak w życiu, jak
w polityce, ponieważ zapobiega wykorzystaniu potencjalnych możliwości. Reagan
był optymistą, modelowym Amerykaninem, uważającym iż problemy są zaledwie
zadaniami czekającymi na rozwiązanie. Zadania, które stały przed Ameryką, wy
magały zdaniem Reagana „naszej wiary w nas samych i w możliwości dokonania
przez nas wielkich czynów. Wiary w to, że z pomocą Boga możemy rozwiązać
1 rozwiążemy wszystkie problemy stające dziś przed nami (•••). Czemu nie mieli
byśmy w to wierzyć? Jesteśmy przecież Amerykanami!”37. Był przywódcą uważają
cym kurs, na którym znalazł się świat i Ameryka, za nie do zaakceptowania i przyjął
świadomą postawę konfrontacyjną z moralnymi i politycznymi pewnikami swoje
go czasu. Jak ujęła to katolicka pisarka amerykańskiego Południa Flannery O’Connor
1925—1964), wartość człowieka mierzy się tym, na ile „przeciwstawia się tak
mocno jak to tylko możliwe wiekowi, który na niego napiera”. Jeśli wielcy przy
wódcy czasów kryzysu są niemal zawsze wielkimi upraszczaczami — jak ujął to
Izzak Berlin — jeżami, które widzą tylko jedną sprawę w przeciwieństwie do lisów,
które widzą ich wiele, to Reagan był zdecydowanie wśród współczesnych polity
ków jeżem, rozbijającym watę pustosłowia i proponującym rozwiązania zrozumia
łe dla wszystkich. Tą jedną sprawą była „potęga i znaczenie wolności osobistej,
i to ta sprawa ukształtowała jego światopogląd, wyznaczała koncepcję jego polity
ki wewnętrznej i była podstawą wizji świata38. Wiedział też, iż przywództwo pole
>&
Ibidem, s. 296.
>J
Ibidem, s. 101.
JS
P. Schweizer, op. cit., s. 12.
49
Andrzej Bryk
ga na zrozumieniu, iż w czasie nam danym nie możemy zmienić świata we wszyst
kich dziedzinach, że można naruszyć skorupę zastygłych problemów w jednej,
maksimum kilku sprawach, iż najważniejszy jest właściwy i konsekwentnie reali
zowany dobór priorytetów.
Reagan był mistrzem retoryki, a z moralnego przywództwa korzystał dla zmo
bilizowania opinii publicznej, aby rozbić klincz niemożności, na który z natury
podatne jest każde demokratyczne i pluralistyczne społeczeństwo. Podobnie jak
zaledwie kilku prezydentów w historii Ameryki, rozpoczął Wielką Rekonstrukcję,
totalną reorientację priorytetów politycznych i sposobu rządzenia. Wzorem wiel
kich amerykańskich oratorów z przeszłości: Patricka Henry’ego, Henry’ego Claya,
Johna C. Calhouna, Stephena Douglasa, Abrahama Lincolna czy Williama Bryana
uczynił z retoryki i moralności kluczowy i skuteczny instrument władzy, wiedząc
jak ważne jest w Ameryce Słowo, tkwiące w jej głębokiej kulturze biblijnej od
zawsze i rozbrzmiewające przez pokolenia głosami milionów kaznodziejów. Uwa
żał słowo za oręż niezwykle ważny w walce o przyszłość świata. Jako znakomity
orator instynktownie rozumiał przestrogę Winstona Churchilla, iż dobrzy mówcy
powinni „mieć na uwadze nie tylko to, by wyczerpać temat, ale także, by nie wy
czerpać słuchaczy”39. Równie ważne obok tego, co mówił, było to, jak mówił. Miał
wyuczone w zawodzie aktora i radiowca wyczucie czasu i słuchaczy, z którymi
umiał nawiązać charyzmatyczny kontakt. Przekaz był jednak podporządkowany
głównej idei. Uważał, iż należy nieustannie „głosić swoje prawdy, rok za rokiem,
ponieważ tylko w ten sposób można kształtować świadomość zbiorową”. „Wierzę
gorąco — twierdził — w przemówienia głoszone z trybuny — przemówienia, które
można powtarzać z niewielkimi tylko zmianami. Jeżeli jest coś, w co głęboko wie
rzysz, warto nieustannie o tym mówić, aż do skutku”40. Od młodości doceniał
potęgę radia, sam pisząc wiele tekstów, które, choć niezbyt wyrafinowane, odzna
czały się sporą intuicją i jasnością. Już w 1957 r. doszedł do wniosku, że „zimna
wojna” jest „walką idei, (...) sprawdzianem woli”41.
Lata 70 . XX w. były dla Ameryki czasem okropnym. Od wielkiego kryzysu lat
30. nie doświadczyła ona podobnego załamania wiary w siebie. Katastrofa nastę
powała po katastrofie — w polityce zarówno międzynarodowej, jak i wewnętrznej.
Wydawało się, iż rząd federalny przyglądał się rozwojowi wypadków z bezradno
ścią. Dominujący w tej dekadzie tradycyjny liberalizm progresywny Nowego Ładu
zaczął ulegać gwałtownemu rozpadowi. Załamanie porządku publicznego, bez
myślna kontrkultura niszcząca obyczaje i odwrót amerykańskiej potęgi na scenie
i9
Cyt. za: P. Buczkowski, Wielki mówca, „Fronda” nr 34, s. 190.
40
P. Schweizer, op. cit. , s. 139—140.
41
za
jego
Programy radiowe docierające za pomocą Radia Wolna Europa czy Radia Swoboda zostały
kadencji
niezwykle
wzmocnione,
mimo
wysiłków
ły one miejsce na cmentarzysku zimnej wojny (ibidem, s. 213).
50
części
senatorów
amerykańskich,
by
zaję
Misja publiczna Ronalda Reagana
międzynarodowej następowały jednocześnie. W polityce wewnętrznej rewolucja
t<raw obywatelskich — chwała liberalnej, postępowej Ameryki — zaczęła przekształ
cać się w mikroinżynierię prawną. Zamiast ustanowić równość praw i wymuszać
ich poszanowanie zgodnie z marzeniem Martina L. Kinga, przemieniła się w ma
rzenie o utopijnym egalitaryzmie, z władzą federalną interweniującą w odległe
obszary społeczeństwa cywilnego. Miliony Amerykanów uznało, iż prezydent Car
ter nie umiał przekuć tego, co wiedział w zdecydowane działanie. W polityce za
granicznej polityka odprężenia okazała się niebezpieczna. Henry Kissinger, głów
ny architekt tej polityki, sekretarz stanu za Richarda Nixona (1969—1974)
i Geralda Forda (1974—1977), forsował odprężenie, bo wierzył w realpolitik i glo
balną równowagę w następstwie klęski amerykańskiej w Wietnamie.
Ciąg katastrof, które spadały na Amerykę za Forda i Cartera, wydawał się
Amerykanom niemal rodzajem świętej kary za grzechy. Carter zadawał sobie pyta
nie, będące dla prezydenta amerykańskiego zawsze pocałunkiem śmierci: „Czy
Opatrzność porzuciła Stany Zjednoczone?”. Było to pytanie samobójcze, bowiem
dotykało wprost istoty amerykańskiej tożsamości, wyobrażenia o sobie i misji
w świecie. Amerykanie oczekiwali, iż prezydent podejmie wszelkie możliwe kroki,
bv przywrócić ową utraconą więź z Opatrznością. Oznaczać to musiało przeorien
towanie za wszelką cenę prezydentury w sposób przybliżający ją ku wizji moralnej,
będącej credo Ameryki. Carter miał taką szansę i w takim też celu był wybrany. Jako
..odrodzony chrześcijanin” (born again chrystianj moralną wizję polityki próbował
realizować w języku praw człowieka. W swoim moralizmie zdefiniował jednak od
prężenie jako zredukowanie w polityce zagranicznej posługiwania się nagą siłą eko
nomiczną i zbrojną. Z Wietnamu wyciągnął wniosek, iż potęga wojskowa nie stano
wiła sposobu rozwiązania problemów i uznał go za przejście przez czyściec, warunek
konieczny odnalezienia drogi do amerykańskich prawdziwych wartości. Reagan
z kolei traktował porażkę w Wietnamie za szlachetną, choć źle rozegraną sprawę,
uważając, iż „nigdy więcej młodzi Amerykanie nie mogą być wysyłani, aby walczyli
i ginęli za sprawę, chyba że cały naród zgodzi się udzielić im pełnego wsparcia dla jak
najszybszego osiągnięcia zwycięstwa”42. Nie miał jednak wątpliwości, że przegrana
.Ameryki w Wietnamie oznaczała „śmierć wolności” i miliony ludzi „przechodzących
reedukację’ w komunistycznych wietnamskich obozach koncentracyjnych, aby
o niej] zapomnieli”4*. Carter sądził, że Wietnam był gigantycznym błędem, skut
kiem „naszego przesadnego strachu przed komunizmem”, który nie był zagroże
niem44. Uważał, iż w świecie należy lansować wartości amerykańskie wiążące się
z prawami człowieka. Nie miał jednak całościowej wizji politycznej, poza reto
ryczną, jak je stosować w konfrontacji z komunizmem. Twierdził, iż Ameryka
42
R. Reagan, op. cit., s. 6 0 .
4i
Ibidem, s. 8 9 .
44
P. Schweizer, op. cit., s. 112.
51
Andrzej Bryk
niepotrzebnie się go boi, a za najważniejsze uznał, by Breżniew zobaczył „moje
zaangażowanie w kwestie praw człowieka i rozumi[ał], że moje stanowisko nie
jest skierowane przeciwko Związkowi Sowieckiemu”45.
Amerykanie odrzucili Cartera, niezdolnego, by „popchnąć dyskretnie Fortunę
we właściwym kierunku”. W amerykańskiej mitologii przychylność Opatrzności
ukazuje się w obliczu wielkich wyzwań, z których Stany Zjednoczone wychodzą
zawsze zwycięsko, tak jak kiedyś osadnicy idący na Zachód, którym kawaleria przy
bywała w ostatnim momencie na odsiecz. Upokorzenie Ameryki z irańskimi za
kładnikami,
niekompetencją
ich
odbicia,
bezczelnością
Związku
Sowieckiego
w Afganistanie potwierdzała, iż Carter nie miał pomysłu, jak „zdobyć przychyl
ność Fortuny”46. Reagan nie miał trudności w przekonaniu Amerykanów, iz zdez
orientowany Carter nie sprostał zadaniu, nie wiedział, co zrobić z kryzysem go
spodarczym i nie rozumiał komunizmu. Rozprawił się z nim argumentacją po
dobną tej, której kiedyś spiker Izby Reprezentantów Sam Rayburn (1882—1961)
użył wobec prezydenta Dwighta Eisenhowera: „Prawy człowiek, niewłaściwa pra
ca”. Reagan wierzył w kilka idei i umiał je przekazać, bowiem większość Ameryka
nów podzielała jego poglądy i wartości. Najważniejszą była idea wolności osobi
stej, połączenie nieskrępowanego indywidualizmu, polegania na sobie, niezależ
ności od wszelkiej władzy i nakaz jednostkowej odpowiedzialności. Była to jednak
wolność ograniczona prawem naturalnym. Reagan wypowiadał ideę wolności nie
ustannie, wszystko to, co robił z niej wypływało. Jego przekaz był prosty, ale sły
szeli go ci, których wolności pozbawiono i ci, którzy wolności pozbawiali. Rozu
miał swoje przesłanie jako „nakaz wiecznego czuwania na straży amerykańskiej
wolności” i chociaż „koszt, jaki czasami byliśmy zmuszeni płacić za tę wolność,
był wysoki (...) nigdy nie uchylaliśmy się od jego zapłacenia”47.
# ##
W polityce wewnętrznej Reagan chciał ograniczyć liberalizm interwencjonistyczny Nowego Ładu i skorygować błędne programy „Wielkiego Społeczeństwa”, relizowane za pomocą rządu, który wymknął się spod kontroli. Liberalizm progre
sywny Nowego Ładu wyczerpał swój potencjał intelektualny i zaczął korumpować
społeczeństwo. Uważał, iż problemy stojące przed Ameryką nie mogły być rozwią
zane planowaniem rządu federalnego, który stał się tożsamy — według Reagana —
z gangiem, narzucającym arbitralne planowanie państwowe dla „usprawnienia” życia
obywateli w imię „postępu”. Wspólnym mianownikiem działań liberalizmu, twier
dził Reagan w 1981 r., stały się „kampanie dla wprowadzenia jeszcze jednej (...)
45
52
46
Ibidem, s. 114, 117A. G. A. Valladao, The Next Century will be American, London 1996, s. 28.
47
R. Reagan, op. cit., s. 3 3, 98.
Misja publiczna Ronalda Reagana
legislac [ji], by zwiększyć (...) władzę rządu centralnego (•••)• [Niektórzy] mówią,
iż państwo dobrobytu jest naszą największą ochroną przed rewolucją. To niepraw
da. Naszą najsilniejszą obroną przed światową rewolucją i komunizmem jest przy
wiązanie do wolności indywidualnej i zachowanie wolnej ekonomii opartej o pry
watną własność (...). Gdziekolwiek spojrzymy na świat, kult państwa umiera”48.
„Jeszcze niedawno — twierdził — dwie trzecie Amerykanów wierzyło, że federalny
rząd mógłby rozwiązać wszystkie nasze problemy, czyniąc to bez ograniczania
naszej wolności albo doprowadzenia do bankructwa narodu. Ostrzegaliśmy, że to
jednak nastąpi, ostrzegaliśmy o niebezpieczeństwach nieuzasadnionego zaanga
żowania rządu w sfery nieprzeznaczone dla niego (•••)• Dziś dwie trzecie Amery
kanów mówi, że społeczna inżynieria uprawiana przez rząd federalny zawiodła.
Wielkie Społeczeństwo’ jest rzeczywiście wielkie, ale tylko, jeśli chodzi o jego
rozmiary, koszty jego utrzymania i władzę, jaką dysponuje. Podobnie wielkie po
zostały [nierozwiązane] problemy. Wolność została znacznie ograniczona, a my
stoimy (...) na krawędzi gospodarczej ruiny (...). Horrendalnie wysokie podatki,
nadmierna kontrola, uciążliwa konkurencja rządu z biznesem, galopująca inflacja,
sfrustrowane mniejszości i zapomniani Amerykanie — to nie (...) dzieło wolnego
rynku, (...) [lecz] spadek po scentralizowanej biurokracji, władzy sprawowanej
przez elitę z własnego namaszczenia”49.
Dla Reagana, zgodnie z tradycją amerykańską, rząd nie był bytem zbędnym.
Silny rząd federalny skonstruował już sekretarz finansów pierwszego rządu fede
ralnego Aleksander Hamilton, a prezes Sądu Najwyższego w latach I80I—183 5
John Marshall umożliwił konstytucyjne jego funkcjonowanie. Reagan chciał jed
nak powstrzymać rząd w sferach, „w których czyni on szkody (•••), [a] przywró
cić sprawne działanie (...) [tam, gdzie] powinien być aktywny. Czynimy to (...),
aby (...) uwolnić energię i pomysłowość obywateli, by ożywić instytucje społecz
ne i ekonomiczne, które służą za pomost między jednostkami a państwem — to
one są rzeczywistym źródłem naszego postępu”50. Światową tendencję rozrostu
rządu, twierdził Reagan, Stany Zjednoczone zaakceptowały bezkrytycznie od cza
sów Wielkiego Kryzysu, a zachłyśnięcie się możliwościami nauk społecznych wy
wołało iluzję skuteczności makro- i mikroinżynierii społecznej. Taka filozofia
wiary w państwo była zbastardyzowanym pokłosiem totalitaryzmu i „niedługo ci
z naszych wrogów, którzy nauczają o dominacji państwa nad jednostką, będą pa
miętani wyłącznie z roli, jaką odegrali w smutnym (...) okresie historii człowieka
48
Cyt. za: J. M. Schoenwald, A Time for Choosing: The Rise of Modern American Conservatism,
Oxford 2001, s. 194; R- Reagan, op. cit, s. 1 0 8 .
49
R. Reagan, op. cit., s. 90—91-
50
u
Ibidem,
władzy
s.
1 0 8 . Na temat hamiltonowskiej wizji silnego rządu zob. A. Bryk, Federaliści
(1789—1793),
w:
Historia
Stanów
Zjednoczonych,
A.
Bartnicki,
B.
Critchlow
(red.),
War
szawa 1995-
53
Andrzej Bryk
(...), [w którym] największe na świecie państwo stosujące centralne planowanie
[ZSSR — przyp. A.B.] musi kupować żywność za granicą, by jego obywatele nie
poumierali z głodu”51.
Zgodnie z tradycją amerykańską Reagan uważał „rząd” za byt ograniczony,
zewnętrzny, odległy od historii europejskiego „państwa”. Do demokracji dorasta
ło się w Europie przez społeczeństwo i naród. W Ameryce to do społeczeństwa
i narodu dorastało się przez instytucje demokratyczne, głęboko nieufne wobec
państwa, które nigdy nie miało złowrogiego, scentralizowanego wydźwięku nie
mieckiego die Stadt czy francuskiego d’Etat. Choć rząd federalny był motorem roz
woju gospodarczego, państwo było wyłącznie instytucją usługową, pozbawioną
a priori uznawanego autorytetu i funkcji w tradycji europejskiej. Polityczny język
Ameryki nie posługuje się pojęciem „państwa”, lecz jedynie „rządu” czy „admini
stracji” jako bytu ograniczonego i zewnętrznego w stosunku do społeczeństwa.
Rząd przede wszystkim nie powinien przeszkadzać w realizacji indywidualnych
dążeń. Od przemówienia na rzecz senatora Goldwatera w 1964 r., które wyniosło
Reagana do wielkiej polityki, wybijał on jedną myśl: „Rząd jest sługą, a nie ’panem’.
Pochodzi (...) tylko z woli suwerennego narodu (•••)■ Czy nadal wierzymy w naszą
zdolność do samodzielnego decydowania o swoim losie, czy też zamierzamy porzu
cić spuściznę rewolucji amerykańskiej i przyznać, że nieliczna elita intelektualistów
w odległej stolicy może zaplanować nasze życie lepiej niż my sami? (...). Nie istnie
je coś takiego, jak lewica i prawica [w Ameryce], Jest tylko góra i dół. Możemy
podążać w górę, w stronę naszego odwiecznego snu — wolności jednostki, powiąza
nej jednocześnie z prawem i porządkiem, lub w dół — w stronę totalitaryzmu. Ci,
którzy chcą poświęcić naszą wolność w zamian za opiekę społeczną i bezpieczeń
stwo, wybrali ścieżkę wiodącą w dół (...). Ta firma [o nazwie] superrząd staje się
niebezpieczna — ewoluując od odpowiedzialnego państwa opiekuńczego ku etatyzmo
wi i niekończącemu się opodatkowywaniu (•••), aż w końcu ku totalitaryzmowi, za
wsze sądząc, iż czyni to dla naszego dobra (...)• Dążymy do nowego rozwoju ekono
micznego, którego naczelną zasadą jest redukcja ingerencji rządu w rynek”52.
Reagan, odwołując się do amerykańskiej tradycji indywidualnej przedsiębior
czości, aktywności, oddolnego samoorganizowania się i kulturowej nieufności wo
bec państwa, uważał, iż przyczyną kryzysu gospodarki jest biurokratyczne dławienie
przedsiębiorczości. To przesłanie było widoczne w walce o nominację w 1976 r.
z ramienia Partii Republikańskiej: „Rozprzestrzeniliśmy się na tej ziemi bez pomo
cy planów federalnych i programów rządowych. Stworzyliśmy (...) nowy porządek
w relacjach międzyludzkich (...), rząd pełniący wobec nas rolę służebną (...). Dziś
51
Widać tutaj wpływ intelektualny na formację polityczną, której Reagan był głównym przed
stawicielem,
dzieła
Augusta
Hayeka
Droga
rzeczywistości w kręgach konserwatyzmu.
52
54
R. Reagan, op. cit., s. 42, 1 2 8 , 107.
do
niewolnictwa
z
1944
r.,
traktowanego
jako
diagnozę
Misja publiczna Ronalda Reagana
natomiast elita z własnego namaszczenia, siedząca daleko (...) chce nam wmówić,
że nie jesteśmy w stanie sami kierować naszym losem. Praktykują oni rządzenie w
tajemnicy. Wierzą, że zlękniemy się, jeśli poznamy prawdę o naszych problemach.
Czemu mielibyśmy się jednak bać? (...) Nie istnieje problem, którego nie możemy
rozwiązać (•••)• Chcę ponownie uwolnić ducha Ameryki (...), by ta ziemia stała się
lśniącą złotem nadzieją, jaką chciał ją widzieć Bóg (...). Możemy powstrzymać dre
nowanie gospodarki przez sektor państwowy (...). Możemy zamienić społeczeń
stwo sterowane w społeczeństwo kreatywne”55.
W przemówieniu inauguracyjnym w 1981 r. radykalnie zdefiniował problemtymi słowami: „Rząd nie jest lekarstwem na bolączki związane z obecnym kryzy
sem z tej prostej przyczyny, że to on stanowi problem (...). Jesteśmy narodem,
który ma rząd — nie odwrotnie. Oznacza to, że jesteśmy wyjątkowi na tym świecie
(...). Czas (...) zatrzymać jakże zgubny proces ciągłego rozrostu rządu (...),
postępujący (...) wbrew woli rządzonych (...). Rząd (...) powinien zapewnić
warunki do rozwoju gospodarczego, a nie ograniczać ich, powinien sprzyjać wzro
stowi produktywności, a nie go tłumić (...). Tu na tej ziemi osiągnęliśmy tak wiele
(...), [bowiem] uwolniliśmy energię indywidualnego geniuszu ludzkiego do nie
spotykanego stopnia (•••)• Nasze aktualne problemy są proporcjonalne do pozio
mu (•••) ingerencji w nasze życie, są rezultatem nieuzasadnionego i nadmiernego
rozrostu rządu”54.
Jednym z najważniejszych posunięć Reagana mającym zmniejszyć ingerencję
rządu było obniżenie wzrastających podatków federalnych. Redukcji tej nie rozu
miał jako alternatywy dla postępu społecznego, ale jako jego istotę. Tak jak prezes
Sądu Najwyższego John Marshall (l80I—183 5) twierdził, iż „władza opodatko
wania jest władzą niszczenia”55, tak Reagan uznał, że „władza opodatkowania współ
czesnego państwa nie może być używana jako środek przeprowadzania zmiany
społecznej (...)• Rząd nie jest dla nas rozwiązaniem, jest dla nas problemem, jego
polityka podatkowa wynika z konieczności łatania dziury w budżecie, która jest
wynikiem błędów”56. Wierzył, iż polityka społeczna ma nagradzać i podtrzymywać
moralną odpowiedzialność jednostki, jej aktywność i samodzielność. Zgodnie
z amerykańskim doświadczeniem sukces nie był dla niego grą o sumie zerowej,
a podejrzliwość i zazdrość nie stanowiły uczuć dominujących, czego konsekwencją
była tak charakteryzująca Amerykanów odwaga zaufania innym, otwartość i zdol
ność samoorganizowania się.
Reagan sprzeciwiał się podatkom i redystrybucji jako jedynej metodzie po
mocy ludziom słabszym. Dostrzegał pokrzywdzonych przez los, którym należy
5!
Ibidem, s. 77, HO.
54
Ibidem, s. 98.
55
McCulloch v. Maryland (1819), w: J. P. Roche (td,j,John Marshall: Major Opinions and
Other Writings, New York 1967, s. 1 7 0 .
56
R. Reagan, op. cit., s. 6 9 .
55
Andrzej Bryk
zapewnić opiekę przez całe życie i obiecywał ją. Jednak tym, których potrzeby mają
charakter tymczasowy, zaproponował programy wspomagające, by mogli stać się
samodzielni. Stąd ograniczenie nadmiernie rozbudowanej biurokracji i oszczęd
ności finansowe nie mogą, twierdził, „być traktowane jako wynik braku współczu
cia dla biednych (...). Od kiedy to w Ameryce wierzymy — pytał — że nasze społe
czeństwo jest złożone z dwóch diametralnie odmiennych klas — jednej bogatej,
drugiej biednej — znajdujących się w nieustannym konflikcie, w którym jedna ze
stron może się wzbogacać tylko kosztem drugiej? Od kiedy (...) akceptujemy tę
wstrętną, zdyskredytowaną teorię walki społecznej i klasowej (...), wspieramy
podziały i zawiść? (...) [Naszym celem jest] skierowanie naszej gospodarki po
nownie na ścieżkę wzrostu, [by] zwiększyć liczbę miejsc pracy, co pozwoli bied
nym wyjść ze stanu ciągłego uzależnienia od państwa (...). Zależy nam jednak nie
na osiągnięciu jakichś (...) wskaźników statystycznych czy (...) środków finan
sowych. Chcemy przede wszystkim rozszerzyć obszar wolności osobistej i przy
wrócić Amerykanom wiarę w możliwość spełnienia się amerykańskiego snu. Chce
my polegać na [ich] pomysłowości i aktywności (...). [Oni] sami najlepiej mogą
poprawić swoje życie i milionów ludzi na świecie”57.
Myślenie Reagana prosto komunikowane szło w poprzek tradycji Nowego
Ładu i teorii J. M. Keynesa, będącej jej uzasadnieniem — państwa opiekuńczego,
rozumianego jako rozdawnictwo centralne. Teoria ta głosiła, iż pieniądz publicz
ny w połączeniu z właściwie skonstruowanymi modelami reform automatycznie
przyniesie rozwój społeczeństwa i wyzwoli jego kreatywność. Okazało się jednak,
że im więcej pieniędzy społeczeństwo tworzy, tym więcej pieniędzy brakuje. Kon
sekwencją jest powiększająca się frustracja społeczna, napędzająca potrzebę cen
tralnego inwestowania, a stąd konieczność wzrastających podatków. Reagan wy
czuwał, że to nie pieniądz, przynajmniej w Ameryce, ściągany i dystrybuowany
czyni społeczeństwo lepszym, kreatywniejszym, aktywniejszym, lecz głębszy kod
kulturowy, energia, wola i wiara w ideały niebędące jedynie ideałami czysto mate
rialnymi. Jeśli ich zabraknie, społeczeństwo pogrąża się w apatii, aspiracje i wola
rozwoju zanikają. Tylko istnienie przesłanek kulturowych opartych na zasobach
ukrytej energii i aspiracji czyni emisję i dystrybuowanie centralne pieniędzy sen
sownym i rozwija społeczeństwo. Pieniądz taki ma wtedy pokrycie w kapitale spo
łecznym napędzanym wolą rozwoju i właściwym wykorzystaniem pieniądza. Kry
zys ekonomiczny nie wynika w takiej sytuacji z braku dobrze sformułowanych
programów. To apatia, brak wiary w siebie i brak ideałów, czyniących indywidual
ne życie zadaniem do realizacji, powoduje sytuację permanentnej stagnacji i samonapędzającego się kryzysu przy jednoczesnym zaspokajaniu podstawowych i pu
stych potrzeb konsumpcyjnych58. Reagan wiedział, iż to nie bogactwo materialne
56
57
Ibidem, s. 13 3-
58
W takich społecznościach, pisze Marek Has, „zanika duch życia, a [brak] tych cech jest
Misja publiczna Ronalda Reagana
jest istotą sukcesu Ameryki, pogląd podzielany przez większość współobywateli.
To nie pieniądz tworzy kulturowe idee, to bez tych idei niemożliwe jest tworzenie
pieniądza i sukcesu, bowiem „wyrażone [czy uwolnione — przyp. A.B.] w odpo
wiednim czasie i miejscu mogą mieć ogromną moc sprawczą. Idee mogą zmienić
bieg świata i jego dryfujący sposób istnienia, wyrwać spod władzy stereotypów,
których moc opiera się w dużej mierze na bezwładzie ludzkich umysłów. Nikt
nigdy nie wymyśli sensownych rozwiązań ekonomicznych, jeśli nie będzie presji
kulturowej. Bez inspirującej idei nie ma długotrwałych wysiłków w określonym
kierunku, które są potrzebne do rozwiązania problemu (...). Dlatego potrzebne
są ruchy społeczne, których zadanie polega na promocji w opinii publicznej pew
nych idei”59. Reagan stworzył taki ruch idei, stworzył na jego bazie nowoczesny
amerykański ruch konserwatywny i „odblokował” Amerykę gospodarczo, politycz
nie, mentalnie, twórczo.
Byłoby zatem nieporozumieniem traktowanie polityki wewnętrznej Reagana
jedynie jako sposobu tworzenia bogactwa czy rozszerzania sfery wolności indywi
dualnej. Nie wierzył, by nieograniczona wolność osobista była dobrem samym
w sobie bez względu na konsekwencje. Był głosicielem poglądów Edmunda Burke’a, dla którego „wpływ wolności na jednostkę oznacza, że może ona robić wszyst
ko, co sprawia jej przyjemność; powinniśmy jednak najpierw zobaczyć, co sprawia
jej przyjemność, zanim pospieszymy z gratulacjami”60. Nie rozumiał wolności jako
nieograniczonej woli pozwalania sobie na bezwład moralny, sytuację korumpującą
język wolności i rzeczywistość, w której ludziom wolnym przyszło działać. Wol
ność Reagana była zawsze wolnością połączoną z samoodpowiedzialnością, wol
nością na wskroś heroiczną; myślą, o której kiedyś Carlyle twierdził, iż jest oparta
naturalną
średnie
oznaką
nie
przenika
powoli
Ludzie
faktycznie
nie
ma
jego
starości.
wykrzeszą
na
to
z
do
pieniędzy.
ubogich,
że
z
ekonomii
[i
ować
i
—
przyp.
samozagłady.
niezbędne
do
A.B.],
W
żadnej
świadomości
zaczynają
wspomagać
prawami
Zadowolone
siebie
tym
trwania
i
społecznej,
wierzyć
Jednak
konsumpcyjnie
że
stając
niebezpieczną
myśleniu
tożsamości
się
że
są
które
bo
społeczne
nie
zakwestionowane
która
zostają
społeczeństwa
(•••),
nie
rysem
Ten
nowej
być
mentalności.
realizowane,
chorych,
i
uczyć
społeczeństwo
pieniądz
czyli
jest
bo
dzieci,
konfrontacji
centralnie
kulturowe,
klasy
mechanizm
niewytrzymującą
doprowadzi
bowiem
(...).
mogą
pozyskiwać
wartości
rzeczywistości
co
leczyć
fikcją
ciągle
do
po
możemy
poetycką
należy
demagogią,
i
dominującym
cele
twierdzenia,
pieniędzy,
nastawione
aktywności,
ważne
ewangeliczne
brakiem
są
(...),
takie
nauki
i
dodatkowej
dystrybu
do
to,
paraliżu
co
jest
wytworem
kultury,
świadomości
zbioro
wytworem myśli” (M. Has, Cywilizacja pieniądza, „Arkana” nr 60 (2004), s. 26, 44).
59
„Celem
takich
ruchów
społecznych
jest
zmiana
norm
utrwalonych
w
wej, w tym także zmiana sposobu postrzegania świata. Obojętne, czego dotyczą te ruchy, ich celem
jest
poruszenie
zbiorową
świadomością.
Zasady
ekonomii
są
kulturowym
aspektem
postrzegania
świata i presja pewnych idei dopiero w długim przedziale czasu może doprowadzić do satysfakcjo
nujących
rozwiązań”
(ibidem,
s.
4 4 —4 6 ).
Oczywiście
nie
Reagan
wymyślał
i
konceptualizował
te
teorie, ale mocą woli politycznej i swoich przekonań starał się je realizować w polityce państwowej.
60
Cyt. za: D. Frum, Dead Right, New York 1996, s. 202.
57
Andrzej Bryk
bardziej na powinności niż chceniu, na „posłuszeństwie, które czyni wolnym,
z odrzuceniem wszechogarniającego pragnienia myślenia tak, jak myśleć się po
winno”61. Wolność była zadaniem do obrony, władzą moralną czyniącą jednostkę
lepszą. Dlatego w świecie moralnego chaosu konieczne były rozróżnienia — distinguo ergo sum — i określenie jasnych moralnych kategorii jako istoty właściwej poli
tyki opierającej się na charakterach62. Stąd wolność była dla Reagana przede wszyst
kim obowiązkiem, władzą nad samym sobą, odpowiedzialnością jednostki jako
nakazem moralnym.
Reagan instynktownie osadzony był w tradycji tych, dla których wolność to
refleks prawa naturalnego lub, jeszcze jaśniej, Boga. Mógł powiedzieć za Gomezem Davilią: „Jeśli zapomnimy, że być wolnym, to poszukać [prawdy], której po
61
]. Zadencki, Lewiatan i jego wrogowie: Szkice postkonserwatywne, Kraków 1998, s. 24. Widać
wyraźnie,
go
z
jak
bardzo
autorów
jego
przemówienia
przemówień,
Reagana
na
katolickiego
temat
wolności
filozofa
były
politycznego
przesiąknięte
M.
Novaka.
filozofią
(zob.
jedne
P.
Setlak,
Koncepcja wolności w ujęciu Michaela Novaka, w: E. Balawajder, A. Jabłoński (red.), Filozofia pochylona
nad człowiekiem, Lublin 2005, s. 185—196). Ma rację Michael Novak, sprzeciwiając się ekonomicz
nym
i
negatywnym
czujność”.
W
wąskim
interpretacji
interpretacjom
Novaka
dla
Reagana,
Reagana
dla
„wolność
którego
„ceną
jest
wszystkich
ze
wolności
jest
nieustająca
systemów
najbardziej
nietrwała. Ludzie mogą się jej łatwo wyrzec, dopuścić do jej skorumpowania, roztrwonić ją. Dlate
go uratować może ją jedynie re-volvere — powrót do podstawowych wartości. Nasz naród potrzebuje
nieustannego
odradzania
się
wolności”,
czyli
wartości,
a
nie
samowoli.
(M.
Nasze
Novak,
lepsze
anioły, „Rzeczpospolita” 12—13 VI 2004. s. 10).
62
Gdy
liberałowie
w
ludźmi”,
Reagan
mógłby
nich
taka
odpowiedź.
Stąd
talistyczne
bez
wahania
oddały
dla
wolności
lewicowi
jednostki
tutaj
lepszą,
im
odnosi
się
tekstu,
nieskażonej
wieku.
Fundamentalistyczny
słysząc
Reagana
i
kogo?
Przecież
to
od
odpowiedzieć:
oczywiście
Biblii
pytali,
„Lepszą
„Lepszą
instynktownie
potężny
do
przeciw
nie
rozumieli
blok
wspólnot
jej
zatem
absurd
samej
go
wyborczy
religijnych
liberalnym
oznacza
od
konserwatystów
siebie”,
ludzie
na
„fantastyczny”
czynieniu
między
byłaby
że
niezrozumiała
religijni,
a
wspólnoty
niego.
Pojęcie
do
fundamen-
„fundamentalistyczne”
„fundamentów”
funkcjonujących
w
o
moralnego
tyle
powracających
interpretacjom
mówiących
rozróżniania
potocznym
od
tego
lat
słowa
czystego
20.
XX
znaczeniu
(zob. W. Martin, With God on Our Side: the Rise of the Religious Right in America, New York 1996,
s.
1—24).
Charakterystyczne
jest
tutaj
porównanie
zachowania
Reagana
z
zachowaniem
gubernato
ra Johna Connally’ego z Texasu, walczących o nominację prezydencką w 1980 r., w czasie spotka
nia z liderami ewangelików oczekującymi od kandydatów podania powodów, dla których ich potęż
ny blok głosów miałby być wsparciem dla jednego z nich. Pytanie brzmiało: „Gubernatorze, gdyby
miał pan umrzeć jutro i chciałby pan iść do nieba, jaki powód przedstawiłby pan Bogu, by pana
wpuścił?”.
Connally
odpowiedział:
„No
cóz,
moja
matka
była
metodystką,
mój
tata
był
metodystą,
moja babka była metodystką i powiedziałbym Mu, że nie jestem gorszy od innych, aby wejść do
nieba”.
Odpowiedź
ta
zmroziła
liderów
religijnych.
Kiedy
zadano
to
samo
pytanie
Reaganowi,
opuścił oczy, patrzył na swoje buty i odpowiedział: „Nie byłbym w stanie podać Bogu jakiegokol
wiek
powodu,
dla
którego
miałby
mnie
wpuścić.
Prosiłbym o
miłosierdzie z tego samego powodu,
z którego Chrystus umarł za mnie na wzgórzu Kalwarii”. Dla przywódców religijnych to był mo
ment decydujący, by pójść za Reaganem bez wahania (W. Martin, With God on Our Side: The Rise of
the Religious Right in America, New York 1996, s. 209).
58
Misja publiczna Ronalda Reagana
winniśmy służyć, wówczas wolność nie będzie niczym innym niż tylko absolutną
pewnością, że rozkazywać nam będzie pan najbardziej nikczemny”63. Nie jest przy
padkiem, że bez słów rozumiał się z Janem Pawłem II. Komunizm był dla nich nie
do zaakceptowania, gdyż naruszał ład moralny, będący najlepszym gwarantem
wolności. Dlatego zawsze w tle krytyki antywolnościowców uprawianej przez Re
agana — czy to komunistycznej, czy lewicowo-liberalnej proweniencji — czuć ducha
republikańskiego w najlepszej tradycji amerykańskiej, wbrew tym, którzy chcieliby
uczynić z niego piewcę krwiożerczego wolnorynkowego kapitalizmu. Ducha, któ
ry walczy z korupcją języka polityki, kultury, moralności w imię cnoty, której na
imię „credo Ameryki”, idącego od „lśniącego miasta na wzgórzu” Winthorpa,
Deklaracji Niepodległości czy „najlepszej ostatniej nadziei ludzkości” Lincolna,
w oparciu o fundamentalnie organiczną, a nie indywidualistyczną wizję społeczeń
stwa. Kształcenie charakteru — Reagan rozumiał to instynktownie— tworzyć mo
gło tylko żywe społeczeństwo demokratyczne zdolne sprostać wyzwaniom swoje
go czasu. To charaktery ludzkie tworzą i podtrzymują instytucje demokratyczne
i one mogą dopiero uczynić z wiedzy właściwy użytek. „Nasze dziedzictwo — twier
dził Reagan — pozwala nam trwać siłą charakteru umacnianego przez każde wy
zwanie, jakiemu naród musi sprostać (...). Wolność, której tak wielu poszukuje
w naszym kraju, nie przetrwałaby, gdybyśmy nie zapłacili za nią ceny”64. Bez cha
rakteru talent był jedynie zmarnowaną szansą.
Reagan powtarza za Tukidydesem, iż to nie mury obronne i okręty decydują
o potędze państwa i jego instytucji, ale charaktery ludzi w państwie tym mieszka
jących. Wolne społeczeństwo nie mogło być społeczeństwem absolutnie otwartym
^tu instynktownie nie zgadzał się z Karlem Popperem), w którym wszystkie idee
są z natury rzeczy niekontestowane. Wolność danego społeczeństwa musi być
zdeterminowana przez charakter czy, szerzej rzecz biorąc, kulturę danego społe
czeństwa, bowiem tak naprawdę nie możemy być przyjaciółmi, jeśli nie żyjemy
w tym samym uniwersum, to znaczy, jeśli nie tłumaczymy świata w ten sam spo
sób65. Wolność Reagana wyrażała się przez instytucje społeczeństwa obywatel
skiego wyrastające z jej doświadczania, takie jak wspólnoty religijne, sąsiedzkie,
lokalne, rodzinne, przekaziciele kodu kulturowego. Indywidualistyczna i wolno
rynkowa filozofia Reagana zawsze miała w tle kulturową, etyczną i duchową ko
twicę wolnościowego doświadczenia Stanów Zjednoczonych. Amerykanie czuli to
65
Cyt. za: J. Zadencki, op. cit., s. 50. Warto w tym kontekście przytoczyć refleksję G. K.
Chestertona
z
lat
20.
XX.
w.
oddającą
dobrze
charakter
Reagana:
„Czy
jest
poważny
ten
cały
bałagan? Przychodzimy, gadamy dużo od rzeczy, a niekiedy trochę do rzeczy, lecz nie szanowałbym
wysoko człowieka, który by nie miał w swym życiu jakiegoś zaplecza, czegoś poważniejszego od całej
tej gadaniny, czegoś naprawdę poważnego, jak religia lub chociażby pijaństwo” (ibidem, s. 66).
64
R. Reagan, op. cit., s. 248—249.
65
Pogląd ten w tym samym czasie wyraził też liberał, początkowo konserwatywny, potem
lewicowy, wreszcie postliberał John Gray w: Beyond the New Right, London 1993-
59
Andrzej Bryk
instynktownie, reprezentował on bowiem to, co w nich najlepsze i dlatego darzyli
go nieukrywaną wdzięcznością. Był rzeczywiście przywódcą, który obudził
w nich „lepsze anioły”, w jego zwierciadle przejrzeli się i zrozumieli, że mogą być
odważni. Uosabiał to, co najlepsze w urzędzie prezydenta. Uczynił z niego urząd
iście królewski, nie w sensie przywileju czy nieodpowiedzialności, lecz w sensie
rozbudzenia heroizmu i wiary, by stać się lepszym w imię braterstwa ludzi szczę
śliwych66. Prezydentura Reagana stała się źródłem moralności społeczeństwa, gdyż
wierzył, iż „nasz naród jest skazany na sukces (...) [i] nadszedł czas na nowe
amerykańskie wyzwolenie”67. Mylą się ci nazywający lata Reagana latami „chciwo
ści” czy „sennego marszu przez historię”68. Hołd, jaki Ameryka złożyła Reagano
wi w jego ostatniej drodze, był hołdem autentycznym, a nostalgia za taką prezy
denturą nie opuszcza Amerykanów do dzisiaj69.
Reagan dążył do ograniczenia rządu, bowiem wierzył w pozytywne cechy cha
rakteru obywatelskiego: polegania na sobie, samodzielności, odwagi, odpowiedzial
ności — cech niszczonych przez źle skonstruowane państwo opiekuńcze późnego
liberalizmu i samozwańczych ideologów inżynierii społecznej. Miał świadomość,
iż jednostka, której środowiskiem jest cywilizacja handlowa nie mogła się obejść
bez wartości transcendentnych, bez marzenia transcendentnego, w przeciwnym
razie stanie się ona jedynie wykonawcą utylitarnej logiki, czy to kapitalizmu, czy
to państwa. Wspólnot obywatelskich, będących wspólnotami wartości, należało
66
w
Jeden
1981
r.,
odbywał
—
się
pisał
z jego doradców,
zapytany,
co
mecz
mistrzostwo
Novak
o
—
Michael Novak, pisał, iż kiedy Reagan leżał ranny po zamachu
chciałby
oznacza
robić,
Stanów
braterską
odpowiedział,
iż
Zjednoczonych
miłość.
Jest
to
chciałby
w
jedna
być
futbolu
z
teraz
w
amerykańskim.
najbardziej
Filadelfii,
gdzie
„Nazwa
miasta
charakterystycznych
nazw
w Ameryce — nasz cały kraj powinien nazywać się Filadelfia. Jestem przekonany, że my, współpra
cownicy
Ronalda
Reagana,
stanowimy
coś,
co,
jak
ujął
Szekspir,
jest
grupą
braci.
Garstką
wybra
nych szczęśliwców’. A z nami są setki milionów (...); w marmurze mojego umysłu wyryłbym, [iż
Reagan] „obudził w nas lepsze anioły” (M. Novak, op. cit., s. 10).
67
R. Reagan, op. cit., s. 226—227.
68
Zob np.: H. Johnson, Sleepwalking Through History: America in the Reagan Years, New
York I99I.
69
W czasie skandalu z Moniką Levinsky w okresie prezydentury Billa Clintona młodzi kon
serwatyści,
i
nie
tylko,
masowo
nosili
koszulki
America Had a Real President (Pamiętasz,
z
podobizną
Reagana
i
Remember
napisem
when
gdy Ameryka miała prawdziwego prezydenta) (cyt. za: M.
J. Chodakiewicz, Wspomnienie: Ronald Reagan, w: R. Reagan, op. cit., s. 15). Była to tęsknota nie za
amerykańską
ton,
przez
pokolenia,
ło
o
prosperity
swoje
którego
romans,
ekonomiczną,
krętactwa,
był
rzecz
i
ta
chownie
reprezentantem
banalna,
ale
za
się
o
i
Clintona
za
twórcą
sposób
miała
prawników,
—
jego
się
świetnie,
kłamstwa
pokolenia
lecz
małego
kontrkultury.
konfrontacji
przez
za
charakterem.
chłopca,
Krytykom
Clintona,
Clin
odsłonił
nie
urągający
twarz
chodzi
powadze
urzędu i go, w ich mniemaniu, plugawiącym. Była to też tragedia Clintona, jednego z najinteligent
niejszych
prezydentów,
„wyzwolenia”.
60
jednocześnie
pierwszego
wychowanego
w
pokoleniu
nie
obowiązku,
lecz
Misja publiczna Ronalda Reagana
zatem bronić za wszelką cenę. Były one aksjomatem wolnego społeczeństwa. Ich
niszczenie przez impuls totalitarny stanowiło objaw szaleństwa współczesnych
ideologii, których częścią było przejmowanie przez rząd coraz szerszych dziedzin
życia obywatelskiego. Reagan wskazywał na osłabianie rodziny przez źle pomyśla
ne prawa czyniące z człowieka nosiciela abstrakcyjnych praw bez zobowiązań. Sprze
ciwiał się zepchnięciu przymusem prawnym religii w sferę prywatności. Obecność
religii w przestrzeni publicznej uważał za jedno z najgłębszych źródeł cywilizacyj
nej i duchowej siły Ameryki. Za podstawę jej wielkości uznawał energię i pomysło
wość amerykańskich obywateli, stąd uważał za konieczne „umacnianie tradycyj
nych wartości, na jakich oparte jest (...) społeczeństwo (•••)• Prosperujące spo
łeczności lokalne oraz różnorodność instytucji to miejsca, w których z pomocą
bożą ludzie mogą kształtować swój los (•••)• Czynimy to, by z powrotem ożywić
instytucje społeczne i ekonomiczne, które służą za pomost między jednostkami
a państwem— to one są rzeczywistym źródłem naszego postępu (•••)• Wierzymy,
że wolność może być mierzona zakresem swobody Amerykanów w podejmowaniu
decyzji we własnych sprawach, a nawet stopniem ponoszenia przez nich konse
kwencji za popełnione błędy” 70 .
Reagan miał świadomość kryzysu współczesnej rodziny, dostrzegał szaleń
stwa kontrkultury w tym względzie, ale i dramatyczne skutki wpływu źle pomyśla
nych programów Wielkiego Społeczeństwa, amerykańskiej wersji państwa opie
kuńczego 71 . Sprzeciwił się forsowaniu programów edukacyjnych, których zada
niem było wbicie klina między wychowanie rodzicielskie a dzieci, w tym wychowanie
chrześcijańskie, które uważał za podstawę charakteru Ameryki. Programy takie,
jak np.: promowanie rozwiązłości młodzieży pod pozorem nowoczesnej edukacji
seksualnej, ośmieszanie tradycyjnej moralności w imię różnorakich stylów życia,
ośmieszanie tradycyjnych ról w rodzinie jako źródła potencjalnej przemocy wobec
kobiet, próby usunięcia religii z życia publicznego realizowane w imię abstrakcyj
nego, wydumanego z ideologicznych przesłanek modelu „demokracji” i „społe
s. 85, 1 0 8 . Reagan rozumiał federalizm amerykański jako system rządów uzupełnia
7 0 Ibidem,
jących
się,
znajdujące
się
wiązywania
jemnej
w
których
„każde
najbliżej
wielu
pomocy
problemów
jest
działanie
obywatela.
według
specyficzny
dla
władz
powinno
Amerykanie
swoich
Ameryki
(•••)
lokalnych
i
być
powinni
podejmowane
mieć
możliwości.
powinien
być
najpierw
możliwość
Ten
władze
roz
dobrowolnej,
wza
duch
pobudzany
przez
samodzielnego
przez
władze”
(ibidem,
s. 85).
71
mają
Rodziny, twierdził, powinny być podstawą Ameryki, gdyz „to one, a nie programy rządowe
wyżywić
nasze
duchowe
zostanie
Naszym
obowiązkiem
dzieci,
przekazane
jest
zaopiekować
się
dalej,
prawa
nasze
zagwarantowanie
starszymi,
będą
takiego
one
wciąż
działania
są
gwarantem,
przestrzegane,
instytucji
(...)
ze
a
i
nasze
dziedzictwo
wartości
zachowane.
programów
rządo
wych, aby nie były one w stanie zagrozić żadnej rodzinie. Boimy się, że wystarczająco silny rząd
może zniszczyć
rodziny, ale wiemy też, że nigdy nie będzie wystarczająco silny, aby je zastąpić”
(ibidem).
61
Andrzej Bryk
czeństwa neutralnego” przez nowoczesnych społecznych inżynierów dusz budziły
jego głęboki sprzeciw. „Czy wszystko — pytał — co wiąże się z tradycją judeochrześcijańską, jest złe? Czy mamy wierzyć, że coś tak świętego [jak seks] może być
przedmiotem dyskusji wyłącznie jako akt cielesny bez uwzględniania zasad moral
nych oraz konsekwencji psychicznych i emocjonalnych? (•••) Czy to nie rodzice
powinni mieć prawo udzielania rad i wskazówek dzieciom, by uchronić je przed
popełnianiem błędów (...). [Chcielibyśmy] znać zdanie rodziców na temat inge
rencji władz w ich sprawy rodzinne. Będziemy o to walczyć w sądach. Prawa rodzi
ców i prawa rodzin mają pierwszeństwo przed prawami biurokratów i specjalistów
od socjotechniki z Waszyngtonu (•••). Walka z prawami rodzicielskimi to (...)
przykład (...) negowania tradycyjnych wartości, a nawet odstępowania od pier
wotnych zasad amerykańskiej demokracji” 72 .
Reagan zaangażował się w obronę dzieci nienarodzonych. Czynił to nie tylko
z powodu swoich głębokich przekonań osobistych — i w tym wypadku jego stano
wisko było jednoznaczne: „Zauważyłem, że ci wszyscy, którzy są za aborcją, już
zdążyli się urodzić” 73 . Nie chodziło tylko o przyciągnięcie do swojego obozu po
litycznego społeczności religijnych. Reagan dostrzegał dramatyczne skutki prece
densu Sądu Najwyższego w sprawie „Roe v. Wade” z 1973 r., interpretowanego
w następnych latach w sposób dopuszczający nieograniczoną aborcję w każdym
stadium ciąży. Uważał tę decyzję, jak olbrzymia część Ameryki, za przykład uzurpacji, dekret z ławy sądowniczej, który w oparciu o wątpliwe przesłanki medyczne
czynił z aborcji prawo wywiedzione z Konstytucji. Decyzja ta nie tylko okazała się
dopuszczać barbarzyństwo medyczne, tzw. partial birth abortions, i zabójstwo uro
dzonego dziecka w wyniku nieskutecznej aborcji 74 , ale czyniła fundamentalne de
cyzje dotyczące życia ludzi przedmiotem nie demokratycznej, osiągniętej w dro
72
Ibidem, s. 194-
7i
Cyc. za: W. Łysiak, Salon, Warszawa 2004, s. 2 5 6 .
74
Obie procedury zostały dopiero zabronione, z inicjatywy prezydenta G. W. Busha i po
zazartych
oporach
organizacji
feministycznych
i
liberalnych,
przygniatającą
większością
głosów
Kongresu w 2004 r. Sama decyzja Sądu Najwyższego w sprawie „Roe v. Wade” doprowadziła do
powstania
potężnego,
kiłkudziesięciomiłionowego
liberalizowania
prawa
z
polaryzujących
najbardziej
w
dużym
stopniu
antyaborcyjnego
o
decyzji
obsadzie
w
i
ruchu
„Na
był
społecznie
Stanach
mających
wakatów
w
olbrzymi
Sądzie
rzecz
Życia”,
który
niewidoczny.
wpływ
na
Najwyższym
Do
wybory
Stanów
w
dzisiaj
momencie
jest
jedną
prezydenckie,
decyduje
Zjednoczonych.
Zmiana
układu sił w Sądzie mogłaby spowodować obalenie precedensu i przekazanie decyzji, co do aborcji
i
jej
ewentualnych
cjonalistów
i
warunków
komentatorów
legislaturom
powinna
być
stanowym,
rozstrzygana
gdzie
(zob.
zdaniem
np.: H.
olbrzymiej
Arkes,
rzeszy
konstytu
Natural Rights and
the
Right to Choose, Cambridge 2 0 0 2 ; K. Lurker, Abortion and the Politics of Motherhood, Berkeley 1984;
N. E. N. Hull, P. Ch. Hoffer, „Roe v. Wade”: The Abortion Rights Controversy in American History,
Lawrence 2 0 0 1 ; zob. też: G. F. Will, The Privacy of the Unencumbered Self; The Right to a Dead Baby;
Infanticide; A Sacrament in the Church of’Choice’, s. 128—130, I 3 8—144, w: With a Happy Eye but...,
New York 2 0 0 2 ; B. Natanson, Ręka Boga, „Fronda” 1997).
62
Misja publiczna Ronalda Reagana
dze tragicznego kompromisu decyzji, lecz przedmiotem dyktatu konstytucyjne
go. Czynił on prawo do aborcji prawem fundamentalnym człowieka, absurdem
konstytucyjnym, dzielącym dramatycznie całe społeczeństwo 75 . Dla Reagana de
cyzja w sprawie „Roe v. Wade” wytworzyła klimat niedopuszczalnego traktowania
aborcji jako środka antykoncepcyjnego i degradacji szacunku dla życia, „kiedy
bowiem zaczęła się aborcja na życzenie wielu ostrzegało, że taka praktyka dopro
wadzi do spadku szacunku dla ludzkiego życia, i filozoficzne przesłanki usprawie
dliwiające aborcję na życzenie zostaną ostatecznie użyte do usprawiedliwiania in
nych rodzajów ataku na świętość ludzkiego życia — do zabijania niemowląt i do
eutanazji. Te ostrzeżenia potwierdziły się z całą brutalnością (...). Wzywam Kon
gres do ustanowienia praw chroniących prawo do życia wszystkich dzieci, łącznie
z upośledzonymi i niepełnosprawnymi” 76 .
Reagan uważał też, że zniesienie dobrowolnej nauki religii w szkołach decy
zjami Sądu Najwyższego jest sprzeczne z ideą wolności oraz ideą wolnej eduka
cji publicznej, która była też dostępna dla ludzi wierzących w Boga. „Dążymy —
stwierdził — do ochrony dzieci nienarodzonych, do uniemożliwienia utopijnym
planistom manipulowania młodzieżą szkolną. Pozwolimy na modlitwę w szko
łach, co będzie potwierdzeniem naszej wiary w istnienie Boga, tak jak ma to
miejsce w innych instytucjach państwowych” 77 . Dla Reagana wolność realizowa
ła się wtedy, „gdy religia jest żywa, a prawo zgodne z prawami boskimi jest
przestrzegane. Gdy nasi Ojcowie Założyciele uchwalali I Poprawkę próbowali
chronić kościoły przed ingerencją rządu. Nigdy nie mieli zamiaru budować muru
wrogości między władzą a życiem religijnym. Dowodem jest nasza historia
i ustrój. W Deklaracji Niepodległości cztery razy wymieniony jest Stwórca. Na
pis W Bogu pokładamy ufność’ wygrawerowany jest na naszych monetach. Sąd
Najwyższy rozpoczyna swoje posiedzenia od religijnej inwokacji, Kongres otwiera
swoje obrady modlitwą... Wierzę, iż dzieciom w szkołach w Stanach Zjedno
czonych przysługują takie same przywileje, jak członkom Sądu Najwyższego
i kongresmanom (...). Przesłałem do Kongresu poprawkę do Konstytucji przy
wracającą modlitwę do szkół (•••), ustawę zakazującą dyskryminacji z powodu
75
Sąd
chroniące
nom
Najwyższy,
życie
dzieci
stwierdził
nienarodzonych
rocznie.
Pewnego
Reagan,
dzieci.
dnia
„radykalnie
Obecnie
prawo
aborcja
chroniące
usunął
na
życie
zapisy
życzenie
ludzkie
prawne
odbiera
zostanie
pięćdziesięciu
życie
Stanów
półtora
uchwalone
milio
przez
Kon
gres i zarówno wy, jak i ja nie możemy spocząć, dopóki do tego nie dojdzie. Dopóki nikt nie
dowiódł,
że
nienarodzone
dziecko
nie
jest
żywym
człowiekiem,
dopóty
prawo
do
życia,
wolności
i dążenia do osiągnięcia szczęścia [słowa Deklaracji Niepodległości — przyp. A.B.] musi być chro
nione” (R. Reagan, op. cit., s. 1 95)76
77
czyna
Ibidem, s. 1 9 5 —1 9 6 .
Ibidem, s. 107- Reagan miał na myśli np. Kongres amerykański, który swoje obrady rozpo
modlitwą,
czy
przysięgę
prezydencką
Stanów
Zjednoczonych
na
Biblię
i
z
odwołaniem
do
Boga chrześcijańskiego.
63
Andrzej Bryk
rozmów na tematy religijne (•••), oczekuję wiadomości od rodziców młodych
Amerykanów. Jak daleko są gotowi pójść w przekazywaniu swoich praw rodzi
cielskich rządowi?”. Dla Reagana podstawą służby publicznej były takie ideały,
jak „przywiązanie do wolności i swobód jednostki, które mają się dobrze tylko
wtedy, gdy człowiek gorliwie zabiega w modlitwie o ich zachowanie i o ich bło
gosławieństwo dla nich od Boga. Właśnie na tym opiera się eksperyment amery
kańskiej demokracji. To odkrycie było wielkim triumfem naszych Ojców Zało
życieli, wyrażone przez Williama Penna: ’Jeśli nie będziemy posłuszni Bogu,
oddamy władzę tyranom’. Określając przyrodzone prawa człowieka, Jefferson
powiedział ’Bóg, dając nam życie, obdarował nas jednocześnie wolnością’ (•••)•
Waszyngton stwierdził, że ’ze wszystkich uwarunkowań decydujących o powo
dzeniu politycznym, religia i moralność są nieodzowną podstawą’ (...). Tocqueville, poszukując tajemnicy wielkości i wyjątkowości Ameryki, jakże wymownie
wyraził swój pogląd: ’Dopiero, kiedy poszedłem do amerykańskich kościołów
i posłuchałem pełnych gorliwości i prawości kaznodziejów zrozumiałem wiel
kość i wyjątkowość Ameryki (...)• Ameryka jest dobra. A jeśli kiedyś przestanie
być dobra, przestanie być wielka”’ 78 .
Reagan zaangażował się w coś, co niedługo zostanie nazwane „wojną o kultu
rę”, sprzeciw wobec kontrkultury lat 60. i jej ideologicznej wizji przenicowania
kultury Zachodu. „Wojna o kulturę” stanowiła program Reagana tworzącego wielką
koalicję konserwatywną, uformowaną w opozycji do liberalno-lewicowych elit
medialnych i uniwersyteckich, starających się ukształtować system konstytucyjno-prawny Ameryki na modlę ideologii niezależnej od kultury. W jego przemówie
78
Ibidem, s. 192-193- Reag an dotknął tutaj problemu, mniej lub bardziej świadomie, doty
czącego
religijności,
wolności
dzy
w
i
się
a
społeczeństwa
gwarantem
zować
jakieś
właściwie
społeczeństwie
do
religii
kanony
judeochrześcijańskiego
liberalno-demokratycznym.
Boga
osobowego,
politycznej
wiary,
ujętej w
z
nie
jest
świeckie
pogwałceniem
pojęcia
Otóż
konfesyjną
prawa.
uczuć
Boga
relacja
osobowego
odnosząca
deklaracją,
Innymi
w
słowy,
niewierzących.
jako
której
gdzie
gwaranta
poczynania
państwo
Odniesienie
do
wła
państwo
ma
Boga
staje
reali
oznacza
tylko tyle i aż tyle, że ludzkie możliwości poznania swojej sytuacji są ograniczone, że działalność
polityczna,
stanowienie
prawa
zawierają
element
błędu
i
w
pełni
im
zawierzenie
jest
zaprosze
niem do totalitarnej hubris. W XIX wieku ujął to w Biesach Fiodor Dostojewski, pisząc o konse
kwencjach
„śmierci
„Jak
zamordowaliście
to,
wzmacniające
a
zatem
wa,
a
i
Boga”:
definiujące
najwyższym
zatem
„Jeśli
Boga
nie
iż
polityczną,
ostatecznej
demosu.
ma,
sądzicie,
kulturę
objawem
dzisiejszego
Boga
i
Co
i
to
wszystko
ujdzie
wam
a
nie
absolutnej
więcej,
jest
wolno”.
to
religię
nieufności
ostateczną
A
wtórował
bezkarnie?”.
panującą,
wobec
gwarancją
mu
Odwołanie
jest
idolatrii
Nietzsche:
do
Boga,
konstytucyjnym,
państwa
rzeczywistej
i
pra
prawomocno
ści praw człowieka, gwarancją przed huhris zbudowania raju. Na tym polegał sens sporu o invocatio
Dei
w
traktacie
konstytucyjnym
Unii
Europejskiej
w
2005
roku,
którego
przeciwnicy
takie
go odwołania nie rozumieli albo rozumieli aż za dobrze (zob.: M. A. Cichocki, Porwanie Europy,
Kraków 2004, s. 114—11 6 ; zob. też: J. H. H. Weiler, Chrześcijańska Europa, konstytucyjny imperia
lizm czy wielokulturowość, Poznań 2003).
64
Misja publiczna Ronalda Reagana
niach uderza heroiczny, zadaniowy model służby. Religijność Amerykanów trak
tował jako niezbywalny element „religii amerykańskiej”, etosu służby w imię Boże
na rzecz wolnego świata. Uważał, iż tylko „dzięki pracy i modlitwom milionów
'...) możemy mieć nadzieję na przetrwanie niebezpiecznego czasu i utrzymania
wolności — ostatniej najlepszej nadziei człowieka na ziemi (...)■ Moja administra
cja (...) dostrzega wielkość Ameryki w jej narodzie, (...) w rodzinach, Kościo
łach, wspólnotach, społecznościach — instytucjach, które wyznają i pielęgnują ta
kie wartości, jak troska o innych i szacunek do prawa zgodnego z prawem Boskim
...). Stawia nas to w opozycji (...), jest nie po myśli wielu, (...) którzy zwrócili
się ku nowoczesnej świeckości, odrzucając wypróbowane wartości, na których zbu
dowana została nasza cywilizacja. Niezależnie od tego, jak dobre intencje nimi
kierują, ich system wartości jest zupełnie inny od tego, któremu hołduje więk
szość Amerykanów. I gdy głoszą, że uwalniają nas od przesądów przeszłości, biorą
na swoje barki ciężar sprawowania nadzoru nad nami za pomocą praw państwo
wych. Niekiedy ich głos jest donioślejszy niż nasz, ale nie stanowią (...) większo
ści (...). Ma miejsce wielkie duchowe przebudzenie i odnowa tradycyjnych wartości,
które były i są podwaliną dobroci i wielkości Ameryki” 79 . Reagan nieustannie pod
kreślał religijne korzenie doświadczenia amerykańskiego: „Nasze państwo zostało
założone na fundamentach wiary w zdolność człowieka do życia w wolności danej
nam przez Boga, wiary w życie w ramach tolerancji i pokoju, a także wiary w to, że
Istota Najwyższa prowadzi nas w (...) naszych zmaganiach ze światem” 80 .
Dla Reagana reformy społeczne powinny wzmocnić, a nie niszczyć charakter
jednostki, podtrzymywać samodzielność, przedsiębiorczość, a nie uzależniać je od
pomocy państwa. Miał instynktowne poczucie, wypływające ze swojego doświad
czenia chłopaka z małego miasteczka, iz aczkolwiek jest czymś absolutnie ko
niecznym i sprawiedliwym, by społeczeństwo myślało i dbało o tych, którym się
nie powiodło, to nigdy jednak nie może ono być zachęcane i nauczane, aby myśleć
i działać tak, jak oni 81 . To tworzące specyficzny rodzaj charakteru doświadczenie
Ameryki stanowiło o jej wielkości, twierdził Reagan. Dlatego czuł prawdę obser
wacji poczynionej przez Jamesa Fritzjamesa Stephena w 1873 r., iż „kompletna
moralna tolerancja jest możliwa jedynie wtedy, gdy ludzie staną się totalnie obo
79
Ibidem, s. 193.
Ibidem, s. 1 2 1 . Miał świadomość, że jego wpływ, jako prezydenta w systemie konstytucyj
80
nym,
na
zmianę
precedensów
sądowych
mógł
być
znikomy,
manifestował
jednak
śmiało
swoje
przekonania, wykorzystując retorycznie mównicę prezydencką do kształtowania opinii publicznej
— obyczaj
idei
charakteryzujący
„mównicy
szego,
gremium
prezydenturę
dominującej”
decydującego
(bully
o
amerykańską
pulpit).
Reagan
interpretacji
co
mógł
Konstytucji,
najmniej
jedynie
i
tutaj
od
Teodora
mianować
—
jak
Roosevelta
sędziów
Sądu
pokazała
i
jego
Najwyż
proponowana
nominacja sędziego Roberta Borka w 1987 r. — poniósł porażkę.
81
Reagan słowami piszących mu przemówienia jednoznacznie wdał się tutaj w spór z teorią
myślenia o społeczeństwie i sprawiedliwości, która zaczęła nadawać ton myśleniu liberalno-lewico-
65
Andrzej Bryk
jętni wobec siebie — to znaczy wtedy, kiedy społeczeństwo ulega całkowitemu roz
kładowi” 82 .
Reagan sprzeciwił się kontrkulturze piętnującej Amerykę jako system zdepra
wowany. Uważał, iż amerykański liberalizm, bezkrytycznie ją przyjmując, oszalał
i popełnił samobójstwo, zastraszając większość Amerykanów terrorem politycznej
poprawności i wmawiając im, iż opór wobec tego szaleństwa ma cechy patologicz
ne. Język kontrkulturowego „wyzwolenia” był dla Reagana nie do przyjęcia, bo
wiem rozumiał wolność jako wypływającą z odpowiedzialności, zgodnie z osiem
nastowieczną amerykańską jej definicją „odpowiedzialnej wolności” (ordered liber
ty). Wolność dla samej wolności jest wartością pustą. Być wolnym oznacza najpierw
zakorzenienie w kulturze, czyli w społecznościach, te zaś, jak zauważył już Ary
stoteles, są oparte na przyjaźni i zaufaniu, budowanych na bazie wspólnoty do
świadczenia, a przede wszystkim wzajemnych oczekiwań. Nie mogą być one czysto
intelektualnymi konstrukcjami, w radykalnej opozycji do tworzonej przez lata tra
dycji wzajemnych relacji społeczeństwa obywatelskiego: w rodzinach, w kościołach,
w lokalnych stowarzyszeniach. W ten sposób podtrzymujemy moralną wspólnotę,
bez której nie ma zaufania, a zatem społeczeństwa. Kiedy jej zabraknie, jednostka
poddaje się stopniowo nadzorującemu i psychoterapeutycznemu państwu. Nie ma —
Reagan był o tym przekonany — wolnego społeczeństwa bez obyczajów, coś, co
starożytni nazwali mores8i .
Jesteśmy stworzeniami zasad, zwyczajów pasji, jak i intelektualnych konstrukcji.
Szaleństwa tych ostatnich Reagan wyczuwał i wyczuwała z nim większość Amery
kanów. Reagan miał nadzieję poprowadzić Amerykę nie tylko przeciw komuniwej
inteligencji.
tycznego
Symbolem
Johna
sprawiedliwość
wyrównanie
jedynym
jako
no-demokratycznej
wać
siem
praw
systemu
tymowanego.
była
of
Justice
zasada
bogactwa
Europy
uprawomocnienie
uznanie
teorii
legitymacji
społeczeństwa,
rewolucji
tej
Theory
podstawowa
nierówności
kryterium
dliwego
A
Rawlsa
i
byli
polityki
i
państwa.
obywatelskich
i
odrzucał
taką
stąd
Ta
nowa
Stanów
filozofię
liberalno-lewicowego
1971
ta
także
i
jako
społeczeństwie,
w
którego
społeczna
a
jej
którym
sprawie
rozpatry
być
pokło
stroną
definicji
sam
nie
liberal
centrum
zaczęła
iż
jako
jeśli
myślenia
należało
z
poli
rozumiana
odwrotną
systemu
w
filozofa
przekonanie,
podstawowym,
stali
do
Ameryce,
Zjednoczonych
o
ona
podstawą
Biedni
polityczna
w
są
się
odniesienia,
teoria
Głosiła
władzy
stała
opiekuńczego.
myślenia
r.
liberalno-demokratycznego,
nierówności
punktem
kontrkultury
w
Teoria
państwa
najważniejszym
polityczno-społecznego
Reagan
społeczeństwa
politycznego.
instytucji
wybitnego
opublikowana
wynikające
ustroju
jej
książka
fakt
było
nielegiistnie
nia biednych czyni z państwa twór nielegitymowany, a likwidacja biedy w imię abstrakcyjnej spra
wiedliwości
stwa
jako
staje
całości,
się
celem
wolności,
nadrzędnym
cnoty,
kultury
polityki,
czy
mającym
bezpieczeństwa
priorytet
ponad
zewnętrznego
szczęściem
(zob.
np.:
społeczeń
M.
Magnet,
The Dream and the Nightmare:The Sixties Legacy to the Underclass, New York 1993, 1 2 1 —1 3 0 ; też:
A. Bryk, Akcja afirmatywna..op. cit., s. 98—99).
82
J. F. Stephen, Liberty, Equality, Fraternity, cyt. za: R Kimball, Mill, Stephen and the Nature of
Freedom, w: H. Kramer, R. Kimball (ed.), The Betrayal of Liberalism, Chicago 1999, s. 43.
8J
Obyczaje to „struktury istotnych przekonań, przejawiających się w tych formach ludzkiego
życia, które nadają zgodzie na ich niepodważalne wartości określoną postać (...); tam, gdzie nie
66
Misja publiczna Ronalda Reagana
zmówi, lecz także przeciwko destrukcji kontrkultury. Choć odniósł wiele sukce
sów, jej instytucjonalizacji nie mógł jednak w pluralistycznej Ameryce zatrzymać
środkami politycznymi. Czas kontrkultury był bowiem czasem historycznym: cza
sem długiego trwania, nie do zatrzymania, częściowo wspomaganego rewolucją
ekonomiczną samego Reagana. Reagan przywrócił jednak językowi oporu wobec
tego doświadczenia status języka równouprawnionego w kulturze, choć wydaje się
to prawdziwe jedynie w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych, mniej do Europy.
I tej zasługi Reaganowi nikt nie odbierze 84 .
# ##
Antykomunizm prezydentury Reagana odzwierciedlał jego życiowe credo. Reagan
podziwiał demokratycznego prezydenta Harry’ego Trumana. Łączyło ich doświad
czenie prostych chłopaków z głębi Ameryki, kochających ją z trzewi i mających in
stynkt anarchicznej wolności „ludzi pogranicza”. Truman był elastyczny, ale
w obliczu niebezpieczeństwa twardy i zdecydowany 85 . Był antykomunistą i dopóki
ma
żadnego
ścią;
wspólnego
przekonania,
instytucje
wolność
zakłada
bowiem
(J.
Ratzinger,
Kościół
—
Ekumenizm
w:
Słownik
B.
Szlachta
zniszczyć
społeczny,
instytucji,
w
przez
uczestniczenie
w
ideał
abstrakcyjnego
się
i
poza
siłę
układem
naszego
przekonanie,
których
nich.
—
Polityka,
(red.),
Kraków
funkcjonujemy,
Nie
możemy
kontrkulturowego
kultury,
języka,
w
który
Wtedy,
i
Reagan
zgodziłby
się
z
cielski
i
tradycja
kształtują
nasze
w
2004,
reformować
ujęciem,
a
wychowanie
P.
Mazurkiewicz,
zaś
się
konieczno
świadomość
Integracja
tylko
tym,
czym
jedynie
ze
względu
na
nie
mamy
wierzymy
rzeczywistość
„instytucje,
kościoły,
staje
i
moralną”
Europejska,
4 6 8 ). Nie możemy przekształcić czy
s.
jesteśmy
się
przymus
—
bowiem
Jeśli
przekształcamy
charaktery:
za:
bowiem
jesteśmy.
takim
próżnię,
zaś
cyt.
„wyzwolenia”,
którym
poprzez
trafiają
przekonanie
—
poprzez
rodzina
narzędzi
tylko
i
w
tak
siłę
do
Bóg,
się
postawienia
naszego
naprawdę
które
lokalne
staliśmy
wyimaginowany
intelektu
niszczymy
autorytet
stowarzyszenia
je.
rodzi
rozpadną
się (...), nasze społeczeństwo i nasze dusze znajdą się w chaosie, dlatego iż uwierzyliśmy, że nie
potrzebujemy
już
największym
wrogiem
żadnego
autorytetu
człowieka
poza
i
naszą
zawsze
wolą,
która
powodowała
nami
nieszczęścia.
kieruje.
Pycha
Uznać
była
nasze
zawsze
ograniczenia
[w tym względzie — przyp. AB] nie oznacza poddania się rozpaczy. Oznacza raczej szacunek dla
spraw, którymi możemy się cieszyć kosztem tych, które, jakkolwiek perfekcyjne w teorii, leżą poza
naszym
zasięgiem.
cnoty,
społeczeństwa,
wszystkich”
To
a
początek
także
dojrzałości
naszego
i
podstawa
sąsiada,
możemy
nadziei,
nauczyć
iż
się
będąc
bycia
świadomym
kruchości
łagodniejszymi
dla
ich
(B. Frohnen, The New Communitarians and the Crisis of Modern Liberalism, Lawrence
1996, s. 233-235).
8 4 Potwierdzają to nawet krytycy Regana (zob. np.: M. Lilia, Opowieść o dwóch reakcjach: O tym
jak lata sześćdziesiąte i reaganizm wspólnie stworzyły dzisiejszą Amerykę, „Europa” 2 luty 2005, s. 6 —8 ).
85
Reagan
lubił
powiedzenia
Trumana,
które
dobrze
charakteryzowały
również
jego
prezy
denturę: „Jeśli nie możesz znieść gorąca, nie pracuj w kuchni” (Ifyou can’t stand the heat, get out of the
kitchen') oraz dwa wyryte motta postawione na biurku Trumana „The Buck stops here” (nieprzetłu
maczalny
i
drugie
idiom
z
amerykański
Marka
Twaina:
oznaczający
„Zawsze
mniej
postępuj
więcej
„To
właściwie.
ja
ostatecznie
-Przyniesie
to
podejmuję
korzyść
decyzję”
niektórym,
a będzie zdumiewać resztę” (cyt. za: P. F. Boiler. Presidential Anecdotes, New York 1 9 8 1 , s. 2 8 1 ).
67
Andrzej Bryk
nurt antykomunistyczny w Partii Demokratycznej bvł silny Reagan potrafił tolero
wać rozszerzanie władzy rządu federalnego, warunku koniecznego przezwyciężenia
wielkiego kryzysu, tolerancji powodowanej też podziwem dla Franklina D. Roosevelta. Reagan miał długie doświadczenia walki z komunizmem. Jak większość Ame
rykanów sprzeciwiał się komunizmowi instynktownie, jako systemowi reprezentują
cego całkowicie obce American way of life doświadczenie filozoficzne i polityczne, za
którym stała historia milionów mordów 86 . Większość konserwatystów wyznawała
antykomunizm populistyczny, ten bowiem czynił z wartości, które uważali za część
owej American way of life, czyli religii, patriotyzmu, społeczeństwa obywatelskiego,
farsę. Większość liberałów była antykomunistyczna, bowiem komunizm tłamsił war
tości uznawane przez nich za najważniejsze: wolność intelektualną i artystyczną,
konstytucyjne gwarancje procesowe, podział władzy i rząd ograniczony oraz wol
ność osobistą 87 . W artykule Jak walczyć z komunizmem Reagan pisał: „Rzeczywista
walka z tym nowym totalitaryzmem jest słusznym zadaniem sił demokracji liberal
nej, podobnie jak była nim walka z totalitaryzmem Hitlera (••■). Po jednej stronie
mamy przekonanie, że ludzie mogą (...) decydować w sprawach dla nich najważniej
szych, a po drugiej (•••), że jedynie ’nieliczni’ najlepiej mogą ocenić, co jest dobre
dla całej reszty” 88 . W 1949 r. rząd Trumana powołał tajną agencję — Narodowy
S6
Pod
wrażeniem
Ciemność
dzieła
Reagan
było
założył
1948
w
zwalczanie
wykładu
południe,
w
r.
i
w
Ligę
przeciwników
Arthura
obliczu
Koestłera,
oporu
Wyborców
walki
z
autora
wielu
Hollywood
komunizmem
i
słynnego
liberałów
(League
poparcie
demaskującego
przyjęcia
of
prawdy
Hollywood
demokratów,
o
komunizm
komunizmie,
Voters).
którzy
Jej
celem
potępiali
par
tię komunistyczną, wspierając Trumana. W kręgu członków Ligi znaleźli się m.in. tacy aktorzy, jak
Lauren Bacall, Humprey Bogart, Gregory Peck czy Lucille Ball. Do kanonu jego lektur należały też
znane wyznania byłych komunistów, opublikowane w 1949 r. pt. Upadły bóg (The God That Faiłedj.
Wśród
pisarzy
tam
zamieszczonych
znajdowali
się
m.in.
Andre
Gide
i
Ignazio
Silone
(zob.
N. Glazer, Anti~anti~anti, „The New Republic”, March 4, 1 9 9 6 , s. 44: zob. też: R. G. Powers, Not
Without Honor: The History of American Anticommunism, New York 1995).
87
W
tym
kontekście
skiego
intelektualisty,
filozofa
liberalnego
apelem
przeciw
Alberta
Einsteina,
Sidneya
pokazowym
ten
warto
początkowo
przypomnieć
socjalisty,
Hooka,
który
procesom
odmówił,
jako
młody
komunistów
twierdząc,
iz
charakterystyczną
antystalinowca
to
w
i
trockista
w
Moskwie.
przecież
rozmowę
ostatecznie
1937
Kiedy
jedni
bandyci
wybitnego
amerykań
antykomunisty,
r.
zbierał
zwrócił
się
skazują
później
podpisy
z
pod
prośbą
swoich
do
kompanów
bandytów, z którymi się pokłócili. Zmieszany Hook wybąkał, iż: „Być może, ale w cywilizowanym
społeczeństwie
spokojnie:
„Ma
nawet
gansterom
pan
całkowita
należy
rację,
się
ale
sprawiedliwość”.
ja
nie
jestem
Einstein,
pykając
prokuratorem”
(G.
fajeczkę,
odparł
Herling-Grudziński,
Dziennik pisany nocą (1 9 8 0 —1 9 8 3 ), Paryż 1984, s. 2 2 1 ).
88
P. Schweizer, op. cit., s. 32. Uważał, iż by wygrać z komunizmem, należy zdemaskować jego
cele i rozpocząć ofensywę, ale bez rezygnacji z zasad demokratycznych. Z tych powodów krytyko
wał
iż
metody
błąd
i
atmosferę
McCarthy’ego
histerii
polegał
senatora
na
Josepha
absolutnym
McCarthy’ego
przecenianiu
i
jego
ideologii,
komisji
która
senackiej,
pociąga
uważając,
tylko
ludzi
słabych i nieuświadomionych co do natury komunizmu, i jeśli „ogarnie nas tak wielki strach, ze na
czas walki zawiesimy nasze tradycyjne, demokratyczne swobody obywatelskie — będzie to ich zwy-
68
Misja publiczna Ronalda Reagana
Komitet na Rzecz Wolnej Europy (National Committee for a Free Europe),
a w 1950 r, CIA powołała organizację Krucjata Wolności (Crusade for Freedom),
działającą pod hasłem „Pomóż prawdzie zwalczać komunizm”. Rozpoczęła ona fi
nansowanie niedawno powołanego Radia Wolna Europa, w które zaangażował się
Reagan, mobilizując aktorów Hollywood. W nakręconej wtedy krótkometrażówce
zwrócił on uwagę na los państw Europy Wschodniej: „Polem bitwy o pokój są obec
ne państwa [między Bałtykiem a Morzem Czarnym — przyp. A.B.] (...). Zamiesz
kują je miliony ludzi kochających wolność, ludzi naszego pokroju, o podobnej kul
turze. To oni wysyłali tu miliony synów i córek, którzy stanowią obecnie część
społeczeństwa Stanów Zjednoczonych. Czasami nazywa się te kraje państwami sate
lickimi, lecz ściśle biorąc, są to zniewolone narody Europy” 89 .
Gdy rozpoczęła się wojna w Korei w 1950 r., Reagan bronił decyzji Trumana
i przeciwstawiał się wzbierającej fali anty-antykomunizmu. W 1952 r. przeszedł
ostatecznie na stronę republikanów, popierając na prezydenta Dwighta Eisenho
wera, a demokratę Adlai Stevensona uważając za zbyt hamletyzującego w obliczu
czekających wyzwań. Wygłosił wtedy w słynnym churchillowskim Fulton w Mis
souri mowę o wyjątkowej misji Ameryki i jej obowiązku przeciwstawienia się świa
towemu zagrożeniu komunizmem. Zimna wojna była dla niego „starą batalią
z tym samym przeciwnikiem. Poznaliśmy go pod nazwą hitleryzm (•••), jest nim
każdy (...) żądny władzy, zmierzający do podporządkowania ludzkości swoim
rządom. Natomiast idea będąca podstawą naszego kraju i naszej religii, idea god
ności człowieka (...) jest czymś tak boskim i cennym, że żadna jednostka czy
grupa nie ma prawa narzucić ludziom swej woli”. Ameryka zajmowała wyjątkowe
„miejsce w boskim porządku rzeczy” i musiała „dążyć do wolności” dla dobra całej
ludzkości w sposób bezpośredni.
Za Eisenhowera, przekonanego, iż świat zmierza ku katastrofie, jak też goto
wego z niechęcią podjąć rękawicę i rozmowy z komunistami, Reagan nie zmienia
kursu, dostrzegając powstanie niebezpiecznego liberalnego stereotypu, iż antykomunizm jest czymś, co wymyśliła prawica 90 . W końcowych latach rządów Eisen
cięstwo.
Udowodnią,
wszędzie
1
że
w
obwołujemy
trudnej
wszystkich
sytuacji
nie
komunistami,
ma
miejsca
działamy
w
na
demokrację
istocie
na
ich
(•••)•
Gdy
szukamy
korzyść
(•••).
[McCar
thy] używał strzelby na śrut, tam gdzie powinien był użyć karabinu (•••)• Szedł z bronią o dużym
rozrzucie
stów”
wał
i
trafiał
(ibidem,
s.
w
Kongresie,
bowiem
komuniści
jednocześnie
32—3
3).
twierdząc
maskowali
sympatyków,
Jako
niewinnych
przewodniczący
jednak,
swoje
że
nie
zamiary,
tyle
Gildii
naiwniaków
Aktorów
groźna
jest
„ogłupiając
i
ideologia,
część
zatwardziałych
Filmowych
ile
skądinąd
(SAG)
komuni
Reagan
komunistyczna
lojalnych
zezna
taktyka,
Amerykanów,
przekonując ich, że partia komunistyczna usiłuje poprawić świat”. W liście pt. I ty możesz być znowu
wolny
wraz
z
innymi
ofiarowali
pomoc
tym,
którzy
chcieli
zmienić
front
w
toczącej
się
zimnej
wojnie (ibidem).
89
Ibidem, s. 39-
90
Ibidem, s. 41, 4 6 .
69
Andrzej Bryk
howera i za prezydentury Johna Kennedy’ego (1961—1963) Reagan formułuje
swoją politykę, uważając traktowanie Związku Sowieckiego jako legitymowanego
partnera rozmów i polityki pokojowego współistnienia za katastrofę. Żądał od
Ameryki odwagi i wiary, że najpotężniejsza gospodarka świata może zostać użyta
do pokonania „współczesnego feudalizmu”, jak nazwał ustroje Chin i Związku
Sowieckiego, który musi wtedy ulec rozchwianiu. Ostrzegał przed taktyką „sala
mi”: „Komuniści dawkują agresję, rozdzielają każdą nową zdobycz na tak małe
cząstki, żebyśmy powiedzieli: ’nie warto się o to bić’. Posługują się strachem przed
wojną, a nie samą wojną (•••)• Jeżeli będziemy pomagać zniewolonym satelitom
sowieckim, ograniczając tym samym niebezpieczeństwo wybuchu powstania oraz
zamieszek i zmniejszając nacisk na rozchwianą gospodarkę rosyjską, jeśli będzie
my nadal godzić się na ustępstwa, które ograniczają naszą potęgę wojskową, dając
Rosji czas na zwiększenie jej potęgi (...) i wspierać [jej] potencjał przemysłowy—
to czy przypadkiem nie przyczynimy się do umocnienia przekonania komunistów,
że wskutek ewolucji ich ustrój dogoni, a następnie przegoni nasz (...). Jeśli rze
czywiście wierzymy, że nasz sposób życia jest najlepszy, to czy Rosjanie nie będą
bardziej skłonni do uznania tego i (...) zmodyfikowania swoich przekonań wtedy, gdy dopuścimy do rozchwiania ich gospodarki” 91 .
Cel Reagana, uważany nawet w kręgach republikańskiego establishmentu
w 1963 r. za radykalny, był jednoznaczny: politykę współistnienia uważał za dra
matyczny błąd, bo groziła utratą wolności. W walce z komunizmem należało kiero
wać się zasadami moralnymi cywilizacji zachodniej, której wolność była podstawą
nie polityczną, a metafizyczną, mającą, twierdził Reagan, ostateczne zakorzenienie
w chrześcijaństwie. Nie mogło być akomodacji z komunizmem, u jej podstaw bo
wiem nie leżało właściwe rozpoznanie sytuacji moralnej, a zatem rzeczywistości, lecz
jedynie podświadomy strach. W czas apokalipsy tylko odwaga dawała nadzieję na
zwycięstwo, którego ceną było przetrwanie prawdy. Związek Sowiecki stanowił
z natury, uważał Reagan, mocarstwo imperialistyczne, popierające sprawiedliwe wojny
wyzwoleńcze i legitymizujące tym samym swoje „postępowe” poglądy. Komunizm
był ideologią absolutystyczną, prometejską. Można było z nim wygrać, przeciw
stawiając mu równie absolutystyczny i prometejski pogląd, ideę wolności, której
należało bronić wszystkimi dostępnymi środkami. Dlatego należało wygrać zimną
wojnę i zmusić przeciwnika do zrezygnowania z beznadziejnej rywalizacji. Reagan
krytykował Kennedy’ego za rozwiązanie kryzysu kubańskiego i miękkość. Stał się
szybko najpopularniejszym mówcą w Ameryce 92 .
Podczas tury objazdowej poznał w Arizonie senatora Barry’ego Goldwatera.
Było to spotkanie ludzi podobnie myślących. Obaj uwielbiali amerykański Zachód
91
Ibidem, s. 48—49-
92
Skutkiem tej krytyki było pozbawienie Reagana pracy w koncernie GE, dbającym o zbalan-
sowany wizerunek polityczny firmy ze względu na potencjalnych klientów.
70
Misja publiczna Ronalda Reagana
i jego niezależnego ducha, bezkresne horyzonty, kochali konie. Pogardzali komu
nizmem, bali się rozrostu rządu i wierzyli w wolny rynek, w imię nieskrępowanej
wolności istnienia zakorzenionej w prawdzie, uważając iż rząd federalny zawodzi
na wszystkich frontach. Reagan zaangazował się w kampanię wyborczą Goldwatera w 1964 r., sromotnie przegraną, ale wizjonerską. To ona dała początek nowo
czesnemu, skutecznemu do dzisiaj, amerykańskiemu konserwatyzmowi. Tak jak
Goldwater w czasie konwencji wyborczej zadeklarował, iż „ekstremizm w obro
nie wolności nie jest wadą”, tak Reagan w przemówieniu radiowym w Los Ange
les mówił od siebie, przywołując ducha pierwszego Listu św. Pawia do Tesaloniczan, iż zagrożenie pokoju wynika z samej natury systemu komunistycznego 93 .
9i
„Kiedy więc mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo’, nagle spadnie na nich zagłada, jak bóle na
rodzącą i nie ujdą”, 1 List św. Pawła do Tesaloniczan 5,3 • Język antykomunistyczny w latach po komisji
McCarthy’ego
miał
tego
był
częściowo
świadomość.
skompromitowany,
Np.
prezydent
i
Kennedy
Reagan,
krytyczny
zdefiniował
cele
wobec
nowej
metod
McCarthy’ego,
administracji
jako
zerwanie
z przeszłością, a w szczególności, jak go nazwał, „ekstremizmem”, pod którym rozumiał antykomunizm, nazywając
rozrózniali
go
moralizmem.
różnych
komunistycznymi,
stadiów
Antykomuniści
komunizmu,
ułatwiając
krytykom
nie
po
„odwilży”
dostrzegali
uczynienie
z
też
nie zniuansowali
różnic
między
McCarthy’ego
swojego
języka, nie
poszczególnymi
wyłącznego
symbolu
krajami
antykomu-
nizmu i pozwalając, by dyskusja, w imię wolności, skupiła się na złu antykomunizmu; komunizm jako
zagadnienie
zniknął.
polityczną,
dy’ego,
nista”
a
Dyskusja
podkreślanie
uznającą
został
tylko
w
czystą
kręgach
publiczna
wątków
w
języku
moralnych
racjonalność
akademickich
w
i
antykomunizmu
polityce
uznane
pragmatyczną
zyskredytowany
i
zaogniała
zostało
siłę,
za
modą
przez
radykalnie
sytuację
administrację
Kenne-
bezużyteczne.
stało
się
Termin
bycie
„antykomu-
anty-antykomunistą,
a fala publikacji odrzucających metody McCarthy’ego i prześladowania komunistów w Ameryce prze
słoniła
istotę
rzeczy.
Zafałszowało
to
dyskusję
publiczną
i
spowodowało,
iż
Amerykanie
weszli
w wojnę wietnamską z brakiem jasnego poczucia, o co toczy się ta wojna. Mogli występować przeciw
wojnie
z
jednoczesną
gresywna”
ideologia
kańskiego,
którego
acji,
biorąc
pod
oraz
stopniowe
imperialnych
passe,
a
krajów
publiczną
liderzy
dekolonizację
przyjmowanie
Stany
sentymentalnego
komunistycznych
antykomunistyczni
uwagę
przez
klimat
rehabilitacją
i
w
świecie,
w
świat
popieraną
„postępowej”
nadejście
do
przez
dla
zagłady.
roli
wydawała
doktryny
jako
imperializmu
Związek
inteligencji,
antykomunistyczna
przygotowujący
rozumianego
alternatywy
doprowadzić
Świata
opinii
retoryka
komunizmu,
postępowej
mogą
Trzeciego
Zjednoczone,
intelektualno-moralny,
jako
W
„pro
amery
takiej
sytu
Radziecki
i
dawnych
mocarstw
się
być
„odprężenia”
Chiny
beznadziejnie
i
konwergen
cji systemów politycznych, był gotowy. Jakkolwiek powstał w latach 6 0 . antykomunistyczny Komitet
Obecnego
tualistów
Zagrożenia
liberalnych
(Committee
z
kręgu
on
the
Present
Kennedy’ego,
Danger),
Jamesa
stworzony
Schlesingera,
przez
Eugene
wojskowych
Rostowa
i
i
intelek
Paula
Nitze,
1 działały jednostki w świecie mediów (np. Norman Podhoretz) pokazujące niebezpieczeństwo komuni
zmu, retoryka i działalność Goldwatera i Reagana postrzegane były w opinii większościowej jako nie
bezpieczne
i
przebrzmiałe.
Symbolem
antykomunizmu
w
kulturze
masowej
stały
się
takie
popularne
filmy, jak Seven Days in May czy Dr Strangelove, przedstawiające antykomunistów jako faszystów i szaleń
ców. Podobny klimat, mający wpływ na ich publiczną antykomunistyczną działalność, opisali w swoich
wspomnieniach redaktor „Kultury” paryskiej Jerzy Giedroyć i dyrektor rozgłośni polskiej Radia Wolna
Europa w latach 1952—1976 Jan Nowak-Jeziorański zob. R. G. Powers, op. at., N. Glazer, op. cit.,
s. 42—45; J. Nowak-Jeziorański, Polska z oddali, Londyn 1988, s. 6 7 —11 0 ).
71
Andrzej Bryk
Pokój bez wolności w bloku komunistycznym był niemożliwy, twierdził Reagan,
gdyz: „nie możemy kupić sobie bezpieczeństwa, wolności od groźby bomby, do
puszczając się czegoś tak niemoralnego, jak powiedzenie miliardowi ludzi pozo
stających w niewoli za żelazną kurtyną: ’Porzućcie marzenia o wolności, bo chcąc
ratować własną skórę, pragniemy dojść do porozumienia z waszymi panami’. Alek
sander Hamilton powiedział [w XVIII] w.: ’Naród, który przedkłada hańbę nad
niebezpieczeństwo, jest gotowy, by mieć pana i zasługuje na niego!’ Powiedzmy to
jasno: nie ma nieporozumień w sprawie wyboru między pokojem a wojną, ale jest
tylko jedna, pewna droga do pokoju (...) wystarczy się poddać”. Dla Reagana
polityka współistnienia z komunizmem była szaleństwem, była „polityką ustępstw
(...), która wcale nie jest wyborem między pokojem a wojną, ale między walką
a poddaniem (•••)• Wy i ja mamy wyznaczone spotkanie z przeznaczeniem. Albo
zachowamy dla naszych dzieci tę ostatnią największą nadzieję człowieka na ziemi,
albo skażemy je na ostatni krok ku tysiącletnim ciemnościom” 94 .
Reagan stał się nadzieją konserwatystów w czas ich klęski. Liberałowie uznali
jego wystąpienie za retoryczny, choć niebezpieczny majstersztyk 95 . Narodził się
nowoczesny konserwatyzm i jego gwiazda, choć jeszcze mało kto o tym wiedział.
94
P. Schweizer, op. cit,, s. 56—57- Słowa „ostatnia, najlepsza nadzieja na ziemi” są słowami
Abrahama
Lincolna
z
przemówienia
do
Kongresu
I
grudnia
1862
r.
Abraham
(zob.
Lincoln:
Great
Speeches, J. Grafton (ed.), New York X 991, s. 97).
95
na
Porównali ją z legendarną mową demokraty Williama Jenningsa Bryana o „Złotym Krzyżu”
konwencji
najbardziej
ru
w
Partii
Demokratycznej
efektowną
łonie
Partii
oratorsko
w
mowę
Demokratycznej,
Chicago
w
czy
w
historii
bronić
1896
r.
Uznawana
amerykańskich
standardu
jest
wyborów.
złota,
czy
też
ona
przez
Dotyczyła
bić
bez
wielu
kwestii
ograniczeń
za
spo
srebrne
monety jako remedium na załamanie się cen i kryzys ekonomiczny, szczególnie w rolnictwie. Mowa
kończyła
z
się
otwartą
narodu
zdaniem:
przyłbicą,
i
świata,
gdziekolwiek,
skronie
„Jeśli
[obrońcy]
będziemy
popierane
z
nimi
przez
standardu
walczyć
interesy
złota
do
handlowe,
odpowiemy na ich żądanie zachowania
robotników
tej
korony
cierniowej,
nie
ośmielą
końca.
Mając
interesy
się
wystąpić
za
sobą
świata
pracy
w
jego
obronie
robotnicze
masy
i
pracujących
ciężko
tego
standardu złota: Nie uda się wam nałożyć na
uda
się
wam
ukrzyżować
ludzkości
na
krzyżu
ze
złota” (D. J. Boorstin (ed.), An American Primer, New York 1966, s. 602). Klimat w obliczu takiej
reaganowskiej
retz,
ry”,
opisując
kulturowy
mediach,
lub
nizm
mi,
retoryki
redaktor
przypadek
terror
a
lewicy
każdy,
wyszydzany
uważano
kto
(...).
za
prawdziwych
Leopolda
(••-)•
świat
komunistyczny”.
tylko
od
Dotyczyło
czasem
w
tego
to
było
Sławomir
mógł.
Ameryce
z
zwłaszcza
niewielu,
Mrozek
go
ale
ich
dodał:
chociaż
ujął
panował,
znaczących
zostawał
poglądów
fantazję.
60.
latach
neokonserwatywnego
Ameryce
kierunku,
Przedmiotem
Niechby
„W
w
większości
paranoidalną
anty-antykomunistami.
jak
w
Tyrmanda:
odchodził
komunistów
(...)
i
Królował
halucynację,
była
najgorzej
antykomunistycznej
antykomunistycznego
Nie
mówiąc
czasopism,
ukarany
—
na
system
znaczyło
to,
większość
ataków
„Leopold
przebrał
osób
była
ze
za
ciekawie
ze
był
pewną
gazet
i
środowiska,
byli
[np.]
wszystkim
innych
izolowany
Antykomukomunista
literackiego,
Ameryka,
antykomunizmem
’anty-autorytety-taryzm’,
przesadą,
w
atakowany,
wszyscy
i w ogóle, za ’walkę z instytucjami’ jakąś ogólną, chociażby za anarchię. To było takie łatwe,
72
z
Podho-
„Commenta
komunistyczny.
że
przede
swoim
Norman
miesięcznika
wybrał
taki
nie
się
ogólny
Misja publiczna Ronalda Reagana
Ameryka głosowała na demokratę Lyndona Johnsona (1963—1968), solidnego
kontynuatora polityki reform, roztaczającego wizję źle pomyślanego Wielkiego
Społeczeństwa i nadzieję na pragmatyczny pokój światowy, choć Ameryka już prze
nosiła się do Wietnamu. Reagan sprzeciwiał się komunizmowi, gdyż sądził, iż jest
on wcieleniem manichejskiej morderczej antykultury i antycywilizacji.
W przemówieniu w 1977 r., jako jeden z potencjalnych kandydatów Partii
Republikańskiej jednoczący ruch konserwatywny, stwierdzał: „Wiemy, co tam się
kryje: gułagi, tortury, zniszczone rodziny i ludzie. Brak wolnej prasy, brak wolno
ści religijnej, dawne formy tyranii ożywione, a nawet umocnione i jeszcze bardziej
odrażające przez coś, co Winston Churchill nazwał ’zdeprawowaną nauką’ (•••)•
Gdy konserwatysta mówi, że komunizm jest absolutnym wrogiem wolności, to
nie teoretyzuje, lecz (...) odwołuje się do doświadczeń (•••)• Ludzie przez lata
gnijący w odosobnieniu, ponieważ mają inne zapatrywania. Tylko od czasu do czasu
słyszymy na Zachodzie głosy wydobywające się z tej ciemności. Potem następuje
cisza, cisza ludzkiej niewoli. Nie ma bardziej przerażającego dźwięku, może z jed
nym wyjątkiem (...); w samym sercu ciemności ujrzycie Związek Sowiecki, z które
go serca słyszymy inne odgłosy. To odgłos (...) techniki, którą im sami sprzedali
śmy. To dźwięk (...) konstruowania najsilniejszej machiny militarnej, jaka kiedy
kolwiek została stworzona (...) Nasza strategia militarna jest tworzona z nadzieją
na uniknięcie wojny; ich — by ją wygrać (...). Chcemy prawdy (...) i chcemy pokoju.
Aby go mieć Stany Zjednoczone muszą natychmiast zmienić swoje postrzeganie
świata i rozwijać strategię wolności. Nie możemy być drugą najsilniejszą potęgą na
świecie (•••), kto jest drugi, automatycznie jest ostatni (•••). [Rzeczywistość] jest
podobna do rzeczywistości lat 30. w Europie, tylko z innymi nazwiskami i twarzami
W tej śmiertelnej grze nie dostaniemy (...) medalu za drugie miejsce” 96 .
Reagan za przyczynę zimnej wojny uważał charakter ustroju komunistyczne
go, charakter totalitarny, grożący wojną rzeczywistą. Nie mogło być zatem mowy
0 modus vivendi z systemem — stąd sprzeciw wobec „odprężenia” — bowiem z jego
logiki wynikała chęć zniszczenia świata, któremu Reagan przewodził. Czuł in
niczego innego nie żądano. Wystarczyło to oznajmić: ’U was jest tak samo, jak u nas, ponieważ jest
rząd,
administracja,
Czarną
Panterą’
policja,
(choć
banki,
białą),
bilety
no,
ale
do
to
kina’.
nie
Byłoby
było
jeszcze
konieczne.
lepiej,
gdyby
Wystarczyło
być
ogłosił,
mgliście
że
jest
postępo
wym, czyli mętnie antykapitalistycznym, a wtedy otwierały się uniwersytety i salony, Fundacje
1 Redakcje,
najlepsze
sfery,
czyli
krótko
mówiąc,
kariery.
Robiono
je
szybko
i
nieraz
oszałamia
jące. A kiedy się było przybyszem ze Wschodu i chciało się grać w tę grę — miało się wtedy
dodatkową
mylimy
nym
szansę:
i
mamy
powodzeniem,
człowieka,
który
ogólnoświatową
na
tym
jest
’stamtąd’,
słuszność.
numerze.
Ale
Także
nie
a
jednak
’swój’,
paru
naszych
Leopold.
Nie
który
rodaków
tylko
nie,
potwierdza,
zagrało,
ale
że
z
wprost
się
nie
nieuniknio
odwrotnie
i krzyczał z całych sił, że nie i że odwrotnie”. Był w tym bliski Reaganowi i ten nie bez powodu
przysłał
wdowie
osobisty
list
kondolencyjny
(cvt.
za:
K.
Kwiatkowska,
M.
Gawęcki,
Tyrmand
t Ameryka, Tczew 1998, s. 3 5—3 6).
96
R. Reagan, op. cit., s. 81, 87—88.
73
Andrzej Bryk
stynktownie wartość wypowiedzianych w W Ustach z Rosji (1843) obserwacji mar
kiza Astolphe de Custine (1790—1859), iż społeczeństwo ginie wtedy, gdy ufa
słowom pozbawionym sensu lub sprzecznym, gdy skorumpowany zostaje język
definiujący rzeczywistość. Wraz z nim przychodzi zamęt i zwątpienie, sytuacja
Ameryki — sądził Reagan — znakomicie pasująca do słów W. B. Yeatsa, iż żyjemy
w czasach, w których „najlepszym brak pewności, gdy najgorsi pełni są namiętnej
mocy” 97 . Czuł, że cywilizacja wolności, za której największego obrońcę uważał
Stany Zjednoczone, nie mogła porzucić heroicznego ducha idealizmu, wiary czy
zwykłej przygody, będącej objawem witalności. Jego mowa Imperium zla z 8 marca
1983 r. i jasne nawiązanie do walki „dobra” ze „złem”, szokujące wielu, a przez
społeczeństwa Europy Wschodniej i dysydentów radzieckich uznane za właściwe
rozpoznanie sytuacji 98 , było jedynie medialnym określeniem istoty konfliktu
i wskazaniem warunków granicznych jego rozwiązania.
Reagan uważał komunizm za nową idolatrię pysznego rozumu, a Związek
Sowiecki za jego najbardziej niebezpieczne wcielenie, system „głoszący suprema
cję państwa, oznajmiają[cy] jego wszechwładzę nad człowiekiem i przewidują[cy]
swoją ostateczną dominację nad wszystkimi narodami świata, stanowią[cy] kwin
tesencję zła współczesnego świata” 99 . Nawiązując do Listów starego diabła do młode
go C. S. Lewisa, Reagan sprzeciwiał się sentymentalizacji oraz pomieszaniu pojęć
i znaków, których komunizm używał. „Największe zło — twierdził — nie jest doko
nywane w ponurych norach zbrodni (•••) [czy] obozach koncentracyjnych (...)
[to] jedynie końcowy rezultat. Jego poczęcie (...) następuje w czystych, wyłożo
nych dywanami (...) gabinetach, przez spokojnych ludzi w białych kołnierzykach
(...), którzy nie potrzebują podnosić głosu (...), mówią kojącym głosem o bra
terstwie i pokoju (•••), wysuwając swoje ’ostateczne terytorialne żądanie’. Nie
którzy chcieliby, byśmy (...) dostosowali się do ich agresywnych zapędów. Jednak
(...) życzeniowe myślenie na temat przeciwników jest szaleństwem. Oznacza zdradę
całej naszej przeszłości, trwonienie całej naszej wolności (...)• [Mamy do czynie
nia] z agresywnym imperium zła (...), [a] wyścig zbrojeń [nie jest] gigantycz
nym nieporozumieniem (...). [Niemniej], chociaż militarna siła Ameryki jest ważna
(...), zawsze uważałem, że o rozstrzygnięciu trwającego (...) światowego kon
fliktu nie będą decydować (...) armie (...) Prawdziwy kryzys, przed którym teraz
stoimy, ma charakter duchowy, (...) jest próbą moralności i wiary” 100 . Powołując
97
Cyt. za: J. Zadencki, op. cit., s. 29-
98
Zob. np.: wspomnienia sowieckich dysydentów — Natana Szaranskiego czy Władimira Bukow
skiego (zob. w: W. Hixston, George F. Kennan, Cold War Iconoclast, New York 1989, s. 2 7 5 —2 7 6 ).
99
100
R. Reagan, op. cit., s. 198.
Ibidem,
jego
wstępną
nie:
„Z
s.
199-
wersję,
pewnością
Gdy
Reagan
historycy
Tony
zmienił
dostrzegą,
Dolan,
je,
że
autor
unikając
[Sowieci]
Imperium
przemówienia
jakichkolwiek
są
zla,
dwuznaczności.
ogniskiem
zła
we
Reaganowi
przykład
współczesnym
zmienił na „Sowieci są ogniskiem zła we współczesnym świecie” (P. Schweizer, op. cit., s. 212).
74
pokazał
Na
zda
świecie”
Misja publiczna Ronalda Reagana
się na Wittakera Chambersa, swojego bohatera intelektualnego i jego autobiogra
fię Witness101, Reagan stwierdzał, iż stopień kryzysu świata zachodniego „jest rów
ny temu, w jakim Zachód jest obojętny wobec Boga, w jakim współpracuje z ko
munizmem w dziedzinie uniezależniania człowieka od Boga (•••), marksizm-leninizm jest drugą najstarszą religią, zapoczątkowaną w ogrodach Edenu słowami
kusiciela: „Będziecie jako bogowie” 102 .
Ta eschatologiczna wizja Stanów Zjednoczonych jako społeczeństwa owład
niętego misją wolności, nie była wymysłem Reagana. Mówił on kodem kulturo
wym Ameryki, co potwierdzało jedynie słowa G. K. Chestertona o niej: „Jeste
ście narodem — Kościołem” 10 *. Reagan sytuował konflikt z komunizmem
i z liberalną lewicą w perspektywie manichejskiej walki dobra ze złem. Ta escha
tologia, według Reagana, stanowiła podstawę moralnych i wyobrażeniowych na
rzędzi podtrzymujących amerykańską cywilizację i zastosowanie jej w przestrze
ni polityki zagranicznej, jak i wewnętrznej uważał za warunek konieczny powo
dzenia swojego przedsięwzięcia. Jest zaskakujące, jak bardzo ta wizja komunizmu
i Związku Sowieckiego, którą Reagan wyznawał od początku swojego świado
mego życia politycznego, pokrywała się z analizami Richarda Pipesa, członka
Krajowej Rady Bezpieczeństwa za czasów jego prezydentury, głównego stratega
101
Chambers
zmem
stało
skiej
Działalności
Hissem
się
(1901—1961)
tłem
jednej
Izby
(1904—1996),
The
pt.
znaczących
autobiografii
..Nie
powrócił
zapis
jego
z
XX
piekła
o
i
wysokim
(1952
została
w.”,
a
z
na
nazwana
Andre
zerwanie
przed
Komisją
pustymi
Departamentu
rzecz
przez
Malraux
apokaliptycznego
którego
konfrontacji
urzędnikiem
szpiegostwo
[komunizmu]
duchowej
dziennikarzem,
dramatycznych
z
oskarżył
Witness
Chambersa
dziej
pan
amerykańskim
najbardziej
Reprezentantów
którego
grafia
ewolucji
był
z
Związku
Sidneya
rękoma”.
świadectwa
Stanu
„jedną
napisał
Autobiografia
walki
komuni
Algerem
Sowieckiego.
Hooka
(1901—1976)
z
Nieamerykań-
do
Autobio
z
Chambersa
wolności
z
najbar
Chambersa:
stanowi
totalitaryzmem,
'.v której Zachód — twierdził Chambers — przegrywa nie dlatego, iz komunistyczna ideologia jest
czymś
więcej
niz
tylko
zbastardyzowaną
wersją
kiepskiej
„religii”.
Przegrywa
dlatego,
iż
Zachód
nie ma wiary, iż może zwyciężyć, a nie ma tej wiary, bowiem nie ma innej wiary religijnej. „Historia
— napisał Chambers — jest cmentarzyskiem narodów, które stały się obojętne na Boga i umarły”.
Chambers
jącą
uciekał
na
rzecz
z
szeregów
przegrywającej,
komunistycznych,
lecz
lepiej
będąc
umrzeć
po
przekonany,
stronie
iż
„opuszcza
przegranych
niż
stronę
żyć
w
zwycięża
komunizmie”.
Reagan nadał pośmiertnie Chambersowi Medal Wolności w 1984 r. (cyt. za: B. Miner, The Concise
Conservative Encyclopedia, New York 1996, s. 47).
102
„Ludzie Zachodu mogą oprzeć się tej pokusie (•••); wierzę, że podejmiemy to wyzwanie
...), ponieważ źródło siły w poszukiwaniu wolności człowieka nie ma charakteru materialnego,
lecz
duchowy
którzy
chcieliby
omdlałego.
Lecz
(•••).
Nasze
zniewolić.
ci,
co
źródło
siły
Według
słów
zaufali
Panu,
nie
ma
Izajasza:
odzyskują
ograniczeń
’On
siły’
dodaje
(•••)•
(•••),
musi
mocy
Jeden
z
zatriumfować
zmęczonemu
i
naszych
Ojców
nad
pomnaża
tymi,
siły
Założycieli,
Thomas Paine, powiedział: ’Leży w naszej mocy rozpoczęcie świata na nowo’” (R. Reagan, op. cit.,
s. 200).
103
G. K. Chesterton, What I Saw in America, New York 1923, s. IX—12.
75
Andrzej Bryk
działań wobec Związku Sowieckiego 104 . Dla obu twarda postawa Ameryki miała
rozchwiać systemem sowieckim, poczynając od jego gospodarki a skończywszy
na oporze ludzi w Europie Wschodniej, co mogło doprowadzić — i tutaj Pipes
okazał się wizjonerem — do pojawienia się reformatora, który przekształci ustrój
sowiecki 105 .
W negocjacjach ze Związkiem Sowieckim charakteryzowało Reagana nieustan
ne nawiązywanie do istoty sporu, a nie drugorzędne kwestie będące jedynie jego
symptomami. W ściśle tajnej dyrektywie z 19 84 r. odrzucił perspektywę porozu
mienia opartą jedynie na bardziej korzystnych dla Stanów Zjednoczonych warun
kach porozumienia w sprawie kontroli zbrojeń. Podkreślił cel podstawowy, jakim
było nie współistnienie z Sowietami, którzy „są ogniskiem zła we współczesnym
świecie”, ale „transformacja” systemu. Transformacja zaczęła się od zduszenia
gospodarki sowieckiej przez sankcje i wycofanie technologii eksportowych, przez
polityczną i geopolityczną ofensywę opartą na sile militarnej a skończyła na ide
ologii opartej „na niszczącej sile wolności” 106 . Reaganowska wiara w prawo natu
ralne wykluczała jakiekolwiek kompromisy z systemem, który uznawał zniewole
nie za formę wyzwolenia. Marksistowska wizja człowieka bez Boga, twierdził Re
agan, „jest wiarą pustą i fałszywą. Już raz podobnie szatan kusił człowieka w Edenie
słowami: „Będziecie jak Bóg” (•••). Kryzys świata zachodniego zaczął się wtedy,
gdy Bóg stał się światu obojętny (...). [Nasza] wiara w Boga i wolność (...)
[musi] być tak wielka, jak wiara komunistów w Człowieka. Oto prawdziwe zada
nie stojące przed nami — jako państwo musimy ponownie zwrócić uwagę na prawo
104
Reagan
prężenie
była
było
działał
błędem,
nieodłączną
cechą
intuicyjnie,
Pipes
porozumienie
z
ich
i
ustroju
naukowo,
Sowietami
dlatego
ale
na
obaj
doszli
dłuższą
bezpieczeństwa
metę
do
podobnych
nie
świata
było
wniosków:
możliwe,
zachodniego,
od
agresywność
Ameryki
i
wolno
ści nie sposób zagwarantować bez zmiany ustroju sowieckiego (P. Schweizer, op. cit., s. 174).
105
Pipes w swym opracowaniu przygotowanym przez NSC w 1982 r. podkreślał walkę ide
ologiczną,
której
Stanom
Zjednoczonym
Związku
Radzieckiego
musi
kańskich
i
wartości
ków
rakterem
w
zachodnich
zawodowych,
swobodnej
sowieckiego
krajach
walce
wspierać
nie
uda
ideologiczny
—
godności
i
przedsiębiorczości
komunizmu.
komunistycznych
należy
mieć
też
prawo
jasno
człowieka,
otwarcie
ustroju
a
„Polityka
który
politycznej
do
demokratyczne,
uniknąć:
wolności
i
Powinniśmy
mają
ruchy
się
wydźwięk,
wolności
demokracji
wyrażać
w
nad
nasze
Reagana
stosunku
wyższość
związ
represyjnym
przekonanie,
Pipes
uważał,
powinna
do
amery
słowa, wolnych
—
demokratycznego”.
administracja
Stanów
unaoczni
że
iż
cha
ludzie
w
„zachęcać
tej
ruchy
i siły demokratyczne do dążenia do politycznych zmian w tych krajach. W związku z tym Stany
Zjednoczone
demokracji
wanie
kadr
sowieckiej,
muszą
i
zwiększyć
wolności
i
tworzenie
muszą
teraz
środki
człowieka.
organizacji,
stać
się
na
wspieranie
Długoterminowe
od
stałą
dawna
i
ludzi
podzielających
programy
istniejący
większą
niż
do
i
przywiązanie
polityczne,
mające
ogromnie
doceniany
tej
pory
częścią
na
Stanów
celu
instrument
polityki
do
przygoto
polityki
amerykańskiej”
(ibidem s. 175, 177; żob. też: R. Pipes, Detente i reciprocity, w: G. R. Urban (ed.) Detente, New York
1976, s. l85 oraz idem, Żyłem, Warszawa 2004).
106
76
P. Schweizer, op. cit., s. 274-
Misja publiczna Ronalda Reagana
wyższe od prawa przez nas stanowionego, musimy odnowić naszą siłę ducha. My,
wolni ludzie, budując taki duchowy mur, możemy mieć nadzieję, że ochroni on
nasze dziedzictwo i że stanie się on któregoś dnia naturalnym prawem wszystkich
ludzi 107 . Po śmierci w Stanach Zjednoczonych polskiego pisarza Leopolda Tyr
manda pisał w liście do jego żony, okazując szacunek jego poglądom: „obowiąz
kiem każdego wolnego człowieka jest przeciwstawienie się komunizmowi w imię
prawdy” 108 .
Reaganowski antykomunizm nie był czysto polityczny, lecz świadomie prze
myślany od początku dojrzałego życia. Był częścią wielkiego ruchu intelektual
nego, obejmującego Ignazio Silone’a, Arthura Koestlera, Alberta Camusa, Gu
stawa Herlinga Grudzińskiego i Jerzego Giedroycia z „Kultury” paryskiej, Kota-Jeleńskiego i „Kongres Wolności Kultury”, Melvina Laskiego, Raymonda Arona,
Francois’a Revela czy Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Radio Wolna Europa. Re
agan rozumiał rolę Ameryki jako chroniącą cywilizację Zachodu i brał odpowie
dzialność także za Europę, która mimo pokrewieństw była niejednolita poli
tycznie i różniąca się w stylu i pojmowaniu życia. Rozumieli to przenikliwsi
antykomunistyczni intelektualiści. W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Re
agana jedne z najważniejszych stanowisk doradczych w sprawach Europy Wschod
niej zajmowali dwaj emigranci, były dyrektor Wolnej Europy Jan Nowak-Jeziorański (1979—1994) i Richard Pipes, sowietolog z Uniwersytetu Harvarda
i absolwent gimnazjum krakowskiego sprzed wojny. Ów ruch intelektualny
w niezwykle ciężkich warunkach próbował przełamać fascynację komunizmem
w kręgach lewicowo-liberalnej inteligencji w świecie zachodnim, nadających ton
kulturze i mobilizowanych do wielu przedsięwzięć antyamerykańskich z olbrzy
mim udziałem agentury sowieckiej i wschodnioeuropejskiej 109 .
Walka idei stanowiła w tym starciu oręż podstawowy. Po okresie zwątpienia,
czy Amerykanie w czasach odprężenia będą wspierać Radio Wolna Europa, Radio
Swoboda czy Głos Ameryki, już Zbigniew Brzeziński, szef Narodowej Rady Bez
pieczeństwa za prezydentury Cartera, rozumiał jego znaczenie 110 . Reagan jako
były radiowiec czuł potęgę radia. Obaj doskonale rozumieli się z Janem Nowakiem-Jeziorańskim, doradcą do spraw Europy Wschodniej. Reagan już w 1957 rstwierdził, iż zimna wojna jest „walką idei (...) sprawdzianem woli”, a kontrola
107
R. Reagan, op. cit., s. 109.
108
K. Kwiatkowska, M. Gawęcki, op. cit., s. 131.
109
P. Schweizer, op. cit., s. 2 0 8 .
110
stwierdził,
miejsca
na
W
1972
iż
„należy
cmentarzu
r.
senator
[Radiu
William
Wolna
pozostałości
po
Fulbright,
Europa
zimnej
i
przewodniczący
Radiu
wojnie”
Swoboda]
i
dążył,
Komisji
Spraw
Zagranicznych,
umożliwić
zajęcie
należnego
wspierany
przez
wielu
w
im
elitach
władzy, a także w Europie Zachodniej, szczególnie w Niemczech, do ich zamknięcia. Jego działal
ność była wspierana przez dyplomację sowiecką, a on sam został nagrodzony wydaniem w wysokim
nakładzie swojej książki w Związku Sowieckim ' P. Schweizer, op. cit., s. 213).
77
Andrzej Bryk
informacji była instrumentem utrzymania monopolu władzy 111 . Dlatego dopro
wadził do największego w historii tych rozgłośni rozwoju programowego i tech
nicznego. Inwestycje miliardów dolarów rozpoczęły „wyścig zbrojeń” z radiosta
cjami zagłuszającymi w Związku Sowieckim i Europie Wschodniej 112 .
W imię przekonania o wyższości cywilizacji Zachodu nad komunizmem Re
agan wierzył, iż Stany Zjednoczone muszą podjąć walkę. Doktryna „odprężenia”,
moneta obiegowa polityki światowej od lat 50 ., wydawała mu się kuszeniem nie
szczęścia i groziła zniszczeniem wolności, korumpowała język publiczny i legity
mizowała reżim. Reagan zerwał z nią, rozpoczynając programy „Projekt demokra
cja,, i „Krucjata wolności” oraz twierdząc, iż „istnieją ideały Ameryki, które nie
mogą być przedmiotem kompromisu” 113 . Ściśle tajna Dyrektywa Decyzyjna ds. Bez
pieczeństwa Narodowego z grudnia 1982 r. wyraźnie stwierdzała, iz Stany Zjedno
czone będą dążyć do „powstrzymywania i z czasem odwracania sowieckiego eks
pansjonizmu”. „Wojna Reagana” stała się oficjalną polityką Stanów Zjednoczo
nych. W walce tej uważał, iż społeczeństwa Europy Wschodniej są jego największym
111
Reagan wiedział, iz „prawda jest największą nadzieją ludzkości na lepszy świat (•••), nie
ma
rzeczy
acji,
ale
ważniejszej
może
niż
radio
przyczynić
się
(...).
do
Wywiera
[ono]wpływ;
przyspieszenia
nigdy
wydarzeń.
W
nie
wywołuje
tym
sensie
określonej
radio
sytu
może
pomóc
w naruszeniu trwałości reżimu’ ' (ibidem, s. 2 1 1 -2 1 5 ).
112
W
stwierdził,
chologiczna
cemu
na
do
ogólnej
wielkie
od
poddanych.
walce
słuszne
Musimy
do
gospodarki,
(...).
naszego
ustroju
wszystkich
przeciw
ustroju
do
(...).
Musimy
do
Związku
na
się
nieubłaganemu
Związek
swoje
narodów
i
Sowiecki
własne
stale
jego
satelitów
religii
itd.
i
Powinniśmy
propagandzie
dyskredytujące
przez
spo
swoich
wywoły
praw,
ukazywanie
nie
potrzeby
społeczne,
dła
wzniecać
komunistycznej
grupy
liczby
i
pragnienia
ostatnie
wszelkimi
Radzieckiego
ludzi
jako
dążące,
zwiększenia
pozbawiania
psy
dążą
różnorodne
do
1
broń
wrogowi,
—
rzeczywiste
sprawy
Philip Nicolaides
najważniejsza
wojskowej
kłamstw
prześladowania
przeciwstawić
nie
Ameryki”
to
i
przedstawiać
interwencji
zobojętnienia
(...)
zniewalające
przez
podkreślanie
„Głosu
„[Radio]
zdecydowanemu
bezlitośnie
destabilizacji
nagłaśnia[jąc]
programowy
wytwórni:
zniewolonych
władzy,
kulturowych,
(•••),
dyrektor
potężnemu,
wywrotowej
Powinniśmy
r.
mocarstwo,
korupcji,
odmienności
nalizmu
1981
dążenia
dążyć
ludzi
w
do
naszego
działalności
niechęci
sprawnej
to
drapieżne
tłumiące
—
wienia
się
pogrzebania
etniczne,
wanie
służbowej
odnosiło
w
ziemi
sobami
notatce
a
(...)
kierownictwo
płomień
[i]
nacjo
chwalić
państw
zalety
komunistycz
nych’ . Choć Nicolaides spotkał się z krytyką i ustąpił, Głos Ameryki zaczął nadawać przede wszyst
kim
informacje
tez
z
w
naszym
ludności
o
prześladowaniach
amerykańskich
życiu,
Związku
kościołów
kierowaną
przez
Sowieckiego
dysydentów,
rejestrował
msze
Polski
Komitet
słuchało
do
Obrony
Głosu
sowieckie
i
Prześladowanych
Ameryki
zbrodnie
wprowadził
przynajmniej
Chrześcijan.
raz
wojenne,
stałą
w
nadawał
Religia
audycję
W
1984
tygodniu,
r.
„Radia
18%
Swo
boda” 12%, łącznie z Radiem Wolna Europa w latach 8 0 . słuchało ich 68% Polaków, 6 4 % Rumu
nów,
58%
Węgrów,
37%
Czechów,
3
3%
Bułgarów,
głównie
w
miastach.
Radio
szczególnie
w Polsce było tubą komunikowania się z opozycją i koordynacją ich działań, co potwierdzają byli
komunistyczni
dygnitarze
polscy
op. cit.).
n!
78
R. Reagan, op. cit., s. 86.
(ibidem,
217—221;
zob.
też:
J.
Nowak-Jeziorański,
Polska
z
oddali,
Misja publiczna Ronalda Reagana
sojusznikiem w walce z komunizmem i przyjął program opracowany przez R. Pipesa oparty na przekonaniu, iz „w owej ideologicznej walce należy starać się pota
jemnie wspierać ruchy demokratyczne (.••)• Powinniśmy otwarcie wyrażać nasze
przekonanie, że ludzie w krajach komunistycznych też mają prawo do ustroju
demokratycznego (...) i [stąd należy] zwiększyć środki dla ludzi podzielających
przywiązanie Stanów do demokracji i wolności człowieka” 114 .
Celem takiej polityki miało być zarówno chronienie wolności, jak i jej roz
przestrzenianie, metoda bezpośredniego mówienia do narodów jako największych
sojuszników ponad głowami rządów. Reagan twierdził jednoznacznie, iż Zachód
pójdzie dalej, niż tylko by powstrzymać komunizm. „Nie będziemy się fatygować
- twierdził — potępianiem go, lecz (...) odrzucimy ten smutny, dziwaczny roz
dział w historii ludzkości, rozdział, którego ostatnie strony są właśnie spisywane
(...). [Mam nadzieję] udowodnić zniewolonym narodom, iż walka z totalitary
zmem jest możliwa (•••)• Dzięki twardemu trzymaniu się (...) zasad wolności,
demokracji, rządów prawa i niezbywalnych praw człowieka (...) oraz zachowaniu
naszej pozycji moralnej i strategicznej w (...) świecie, możemy zademonstrować, że
komunizm nie stanowi w żadnym wypadku nieuniknionej przyszłości, że można się
oprzeć jego naporowi. Czyniąc tak, pokażemy zniewolonym narodom, iż przeciw
stawienie się totalitaryzmowi jest możliwe (...). Jeśli (...) zapobiegniemy dalszej
ekspansji komunizmu, zniewolone narody będą wiedziały, że istnieje nadzieja (•••);
demokracje Zachodu oraz wolne i suwerenne państwa całego świata muszą się zjed
noczyć we wspólnym wysiłku postawienia tamy dalszej ekspansji totalitaryzmu na
świecie. Jeśli nam się uda, jeśli wytrwamy, Sowieci zrozumieją, że w ich własnym
interesie leży dostosowanie się do żądań swoich obywateli, którzy dzięki rozwojo
wi sytuacji międzynarodowej odkryją, że ich władcy nie są wszechpotężni” 115 . Re
114
115
1985
P. Schweizer, op. cit., s. 177Ibidem, s. 211—212; R. Reagan, op. cit., s. 23 3—234- To ostatnie przemówienie z 14 VI
r.
zatytułowane
wyraźnie
porządek
uniwersalne
zachować
wyzwanie,
wartości
Naszym
zostało
jałtański
jako
przed
którym
wypływające
z
celem
jest
nienaruszalny.
stoją
wolność.
również
właściwego
W
Największym
młodzi
podejścia
do
przemówieniu
tym
wyzwaniem
Zachodu
mieszkańcy
Europy
natury
człowieka
i
Reagan
odrzucał
„jest
do
to
samo
Wschodniej:
(...)
znaczenia
życia
(...), znaczenia, którym jest próba zwycięstwa w walce ze ziem (...). To właśnie ta walka moralna
jest
fundamentem
kiem
Sowieckim]
praw
człowieka
zakończenia
rzeczywistości
Podobny
(...)
wojny
(...).
[i]
ponieważ
okupowały
mogą
rodzaj
nazistowskich
cywilizacji
Nadzieje
na
sojusz
pokojowej
kooperacji
[po
wojnie
ze
Związ
okazały się płonne (...), bo prawdziwy pokój nie może istnieć bez poszanowania
być
myślenia
zbrojeń
na
Europę
Zachodzie
Wschodnią
straszniejsze
niż
życzeniowego
przyczynił
oraz
(...)
ataku
ludzie
cokolwiek,
na
źle
(...).
się
pojmowali
Konsekwencje
co
do
do
tego,
demokrację
(•••).
tej
naturę
pory
ze
Pokój
sił,
odwracania
się
dotknęło
Zachód
można
które
był
w
od
ludzkość
bezbronny
osiągnąć,
jeśli
dzień
takiej
(•••).
wobec
(...)
zagrodzi się drogę tym, którzy dążą do zniszczenia wolności, jeśli zgromadzi się wielką siłę opartą
na
uniwersalnych
wartościach
ludzkich,
takich
jak
prawda,
dobro,
sprawiedliwość
i
wolność”
(ibi
dem, s. 23 5-23 6)
79
Andrzej Bryk
agan rozpoczął rzeczywiście szeroki program oddziaływania na społeczeństwa ponad
głowami rządów, polityka odwrotna do tej, którą prowadził rząd Cartera, choć
z podobnych pobudek 116 .
Reaganowski pogląd na „odprężenie” sięgał roku 1964: „Ci, którzy nama
wiają nas, aby oddać wolność w zamian za zupę z kuchni państwa dobrobytu,
powiedzieli nam, że mają wspaniałe rozwiązanie — pokój bez zwycięstwa. Nazy
wają (•••) [to] ’polityką odprężenia’. Ogłosili, że jeżeli unikniemy bezpośredniej
konfrontacji z wrogiem, to porzuci on swoje nawyki (...)• Wszyscy sprzeciwiający
się im są piętnowani jako podżegacze wojenni. Mówią nam, że dajemy proste od
powiedzi na skomplikowane problemy. No cóż, być może istnieją proste odpowie
dzi (•••). Niełatwe, ale proste (...). Chcemy, by nasza polityka opierała się na
tym, co jest moralnie słuszne, na tym, w co wierzymy. Nie możemy kupić swojego
bezpieczeństwa, wolności i braku strachu przed bombą przez popełnienie grzechu
tak wielkiego, jak powiedzenie miliardowi istot ludzkich żyjących obecnie w nie
woli za żelazną kurtyną: ’Porzućcie swoje sny o wolności, ponieważ, aby ratować
własną skórę, zamierzamy ubić interes z waszymi panami’ (•••)• Jest tylko jedna
droga gwarantująca pokój [z komunizmem], I to gwarantująca go na pewno
i natychmiast. Kapitulacja (.••)• Największe niebezpieczeństwo leży w ustępstwach
(...), niebezpieczeństwo, któremu nasi, mający dobre intencje liberalni przyjacie
le, nie chcą stawić czoła (•••), ich polityka odprężenia jest ustępstwem (•••), nie
daje ona wyboru między wojną a pokojem, tylko między walką a kapitulacją (...).
Gdy pewnego dnia postawią nam ultimatum, nasze poddanie się będzie dobrowol
ne, bo będziemy już słabi duchowo, moralnie i ekonomicznie (•••)• Nie wierzymy
w to, że życie jest tak drogie, a pokój tak słodki, iz mogą być kupione za cenę
łańcuchów niewoli (...). Churchill powiedział kiedyś: ’Wolność człowieka nie jest
mierzona za pomocą rachunku ekonomicznego. Wspólnie możemy ocalić tę naj
większą na świecie wartość albo skazać przyszłe pokolenia na życie w mrokach
niewoli’” 117 .
Reagan uważał komunizm nie za reżim polityczny, ale za nagi system władzy
niedający się ująć w żadne cywilizowane kategorie ocen. Stąd wypowiadał się
o komunizmie, głównie o najbardziej agresywnym Związku Sowieckim, w sposób
bezceremonialny, porównując go z nazizmem i czując, iż jakikolwiek modus vivendi
z systemem jest niemożliwy. Uważał, iż doktryna „równowagi strategicznej”, którą
Sekretarz Stanu czasów od Nixona do Forda, Henry Kissinger forsował w latach
a
116
Jeg° mowa ° imperium zła odbiła się głębokim echem wśród ludów Związku Sowieckiego,
więźniowie polityczni uznali mowę za zwiastun nadziei. Jest interesujące, że byli dysydenci ko
munistyczni
wadzenie
politykę
są
największymi
wolności
jest
rozprzestrzenienia
uniwersalistami
możliwe
wszędzie,
demokracji
w
wśród
polityków
niezależnie
krajach
islamu.
od
i
zdecydowanie
kultury
Tak
np.
politycznej,
uważa
były
Natan Szaranski. Zob. jego ostatnia książka recenzowana w „New Criterion”, December 2004.
117
80
R. Reagan, op. cit., s. 49—50.
uważają,
stąd
iż
wpro
np.
popierają
dysydent
radziecki
Misja publiczna Ronalda Reagana
1968 — 1976 , a będąca załozeniem długofalowego pokoju, była nieobliczalna. Wie
dział, iż od jałtańskiego spotkania z 1969 r. Związek Sowiecki swoją doktrynę wo
jenną oparł na uzyskaniu przewagi strategicznej nad Stanami Zjednoczonymi i roz
kręcił gigantyczne zbrojenia. Doktryna „równowagi strategicznej” była też oparta
na absurdalnej konieczności pomocy gospodarczej Związkowi Sowieckiemu. Pomoc
ta była warunkiem owej równowagi gdyż, jak określił to Nixon, „w interesie Stanów
Zjednoczonych leży ustrzeżenie Związku Sowieckiego od upadku”, co skutkowało
też przekazywaniem najnowszych technologii 118 . Elity polityczne Ameryki wyrażały
podświadomie przekonanie, iż powoli przestaje ona być supermocarstwem 119 .
W przemówieniu rozpoczynającym walkę o nominację prezydencką z ramie
nia Partii Republikańskiej w 1976 r. Reagan cytuje Kissingera jako mówiącego, iż
„dzień Stanów Zjednoczonych jest przeszłością, teraz nadszedł dzień Związku
Sowieckiego” 120 . Jego polityka detente oparta była na pragmatycznym poczuciu, iż
jedyne, co można zrobić to „szukać równowagi”. Jest zaskakujące, jak ten sposób
myślenia został wyrażony w przemówieniu potocznie nazwanym O uwiqdzie ducha
Ameryki (tzw. Malaise Speech) prezydenta Cartera w 1980 r. Jeśli Kissinger naciskał
na odprężenie jako warunek równowagi sił, Carter uważał je za okazję do wyelimi
nowania z amerykańskiej polityki akcentu na jej stosowanie i położenie nacisku na
moralność, której częścią była doktryna praw człowieka. Niemniej sprawiał wraże
nie, iz odrzucał rozwiązania oparte na potędze wojskowej, co skutkowało Wietna
mem. Carter rozumiał prawa człowieka przede wszystkim jako nienaruszalność
praw osobistych, prawa ekonomiczne i pewien zakres swobód politycznych. Te
ostatnie nie były jednak forsowane, bowiem „wcale nie pragniemy dyktować innym
narodom, jaki powinny mieć ustrój polityczny lub społeczny”. Z Wietnamu Car
ter wyciągnął wniosek, iż wina za gwałcenie praw człowieka często leży po stronie
Stanów Zjednoczonych i są one zwyczajnym reżimem, takim jak każdy inny kraj.
Dlatego też Carterowska polityka była bardziej polityką retoryki przy akomodacji
z komunizmem, którego, jak twierdził Carter, Stany Zjednoczone niepotrzebnie
się bały 121 .
Reagan, który w 1969 r., przyrównał Amerykę do Rzymu, już w roku 1972
—
roku klęski w Wietnamie — uważał, iż kraj utracił odwagę moralną, przypominając
bardziej żyjącą w luksusie Kartaginę, która ostatecznie uległa Rzymowi. Dla Reagana,
118
P. Schweizer, op. cit., s. 72, 90—91.
119
Symbolem
tego
przekonania
były
rzekome
słowa
Kissingera
do
admirała
Zumwalta,
iż
Ameryka to współczesne Ateny chylące się ku upadkowi, podczas gdy Związek Sowieiecki to Spar
ta,
zdyscyplinowane
Stanów
mocarstwo
Zjednoczonych
zachowania
równowagi
należy
w
rzucające
do
czas
skutecznie
przeszłości”
powolnego
i
wyzwanie
jedynie,
schodzenia
co
Ameryce.
Stany
Ameryki
ze
Według
mogą
sceny
Kissingera
uczynić,
dziejów
to
„dzień
dążyć
(cyt.
do
ibidem,
s. 103). Reagan powołał się na przemówienie Kissingera wielokrotnie.
120
R. Reagan, op. cit., s. 76.
121
P. Schweizer, op. cit., s. 111—112, 117-
81
Andrzej Bryk
wychowanego w kulturze przekonania, iż Bóg powierzył misję obrony wolności Ame
ryce, takie wyobrażenie było niedopuszczalne. Za Maurycym Mochnackim mógłby
powtórzyć: „Nikt nie miał racji, bo wszyscy byli słabi” 122 . Twierdził z prostotą, iż
można by go nazwać mistykiem, gdyż „wierzę, ze to wskutek boskiego zrządzenia ten
wielki kontynent znalazł się między dwoma oceanami po to, by odnaleźli go ludzie
owładnięci nieposkromionym pragnieniem wolności, odznaczający się szczególnym
rodzajem odwagi. Nie możemy uciec przed naszym przeznaczeniem, nie powinniśmy
nawet tego próbować. Przywództwo wolnego świata zostało powierzone nam 200 lat
temu w małej sali w Filadelfii (...). Po zakończeniu II wojny światowej, gdy potęga
ekonomiczna Stanów Zjednoczonych była wszystkim, co stało między światem a po
wrotem do wieków ciemności, papież Pius XII powiedział ’Amerykanie mają niezwykły
dar do wspaniałych i bezinteresownych czynów. Bóg powierzył w ręce Ameryki los
chorego rodzaju ludzkiego’. Istotnie. Jesteśmy dziś ostatnią i najlepszą nadzieją czło
wieka na ziemi (•••)• Nazwijcie to szowinizmem, ale nasze dziedzictwo stawia nas
przed innymi narodami (...). Stwórca chciał, aby [Ameryka] stała się domem dla
wszystkich kochających wolność (•••)• Staliśmy się nowym gatunkiem na świecie. Je
steśmy Amerykanami i mamy wyznaczone spotkanie z przeznaczeniem” 12 *.
122
Cyt. za: J. Zadencki, op. cit., s. 1 1 8 .
125
R. Reagan, op. cit., s. 56, 63, 7 6 . Taka wizja stosunków międzynarodowych spowodowała
oczywiście
rozejście
Zjednoczonych.
tyki
się
polityk
Europa
zwalczania
komunizmu
w
świadczała
bezprecedensowego
militarnego,
bała
się
państw
Zachodnia
Europy
miała
świecie,
nie
komfortu
jednocześnie
Zachodniej,
diametralnie
konfliktu
z
wyjątkiem
odmienny
mówiąc
o
Wielkiej
stosunek
komunizmie
gospodarczego
pod
atomowego
jej
na
do
Brytanii
i
Stanów
reaganowskiej
poli
wschodnioeuropejskim.
ochroną
amerykańskiego
terytorium
i
zamykała
Do
parasola
się
w
kręgu
własnych interesów (zob. P. Matera, R. Matera, Od reaktywacji zimnej wojny do porażki „imperium
zła”.
Stosunki
transatlantyckie
ny”
nr
(2004),
w
8/9
stosunkach
Europa
s.
za
transatlantyckich
Zachodnia,
prezydentury
11—20.
Wydaje
właśnie
przy
w
Ronalda
się
czasach
powyzszych
Reagana,
właściwym
Reagana.
aksjomatach
„Międzynarodowy
umieszczenie
W
Przegląd
źródeł
odpowiedzi
na
Politycz
obecnych
zagrożenia
kulturowo-psychologicznych,
napięć
zewnętrzne
podjęła
jedyną
w takich okolicznościach próbę stworzenia modelu legitymizmu międzynarodowego w oparciu
0
instytucje
absolutnie
delu
międzynarodowe,
1
nionego
długofalowego
nie
zostaną
do
z
uznaniem
aktora
porządku
przyjęcia
zniszczone,
ze
względów
Związku
Sowieckiego
międzynarodowego.
na
wartości
nadrzędne,
a wraz z nimi Zachód. W planie
czy
komunizmu
Reagan
uważał
które
przy
za
takie
przyjęciu
równoupraw
założenie
takiego
za
mo
realpolitik oznaczało to interweniowanie
tam, gdzie krzewienie wolności służyło zwycięstwu w wojnie z egzystencjalnym przeciwnikiem
1 bezwzględne
jęciu
takiego
pogrążała
się
przypominanie
modelu
w
wydawało
przeciwnik
egzystencjalny.
„końca
historii”
się,
w
aksjologicznych
międzynarodowych
samoizolacjonizmie.
Wschodniej
teorie
podstaw
relacji
iz
model
Wynikiem
planie
Po
rozpadzie
legitymizmu
tego
były
filozoficznym
konfliktu.
Amerykanie
Związku
bierności
działać
Sowieckiego
międzynarodowego
różnego
i
Wobec
zaczęli
rodzaju
międzynarodowym.
ma
i
komunizmu
rację
optymistyczne
Taką
Europy
unilateralnie,
też
bytu,
i
w
a
przy
Europa
w
Europie
bo
zniknął
pesymistyczne
politykę
próbowano
na krótko zastosować za prezydentury George’a Busha i Billa Clintona aż do 2001 r., wmontowując Stany Zjednoczone w globalny system prawny i ekonomiczny nadzorowany przez ONZ czy np.
82
Misja publiczna Ronalda Reagana
W tej perspektywie podjęcie walki z komunizmem było dla Reagana, tak jak kie
dyś dla Lincolna pokonanie Południa, być albo nie być wolności człowieka, której
obrona spadła na Amerykę. Ateistyczny totalitarny komunizm był tej wolności rady
kalną antytezą. Dla Reagana doświadczenie wolności Ameryki nierozerwalnie łączyło
się z wolnością religijną, chroniącą „wartości ludzkie i duchowe, (...) najblizsze na
szym sercom. Nasza wolność przejawia się w prawie do swobodnego oddawania czci
Bogu, prawie do demokratycznego wyboru (...) przywódców, (...) rodzaju edukacji
dla naszych dzieci i prawie do życia w wolności od strachu, niedostatku i ucisku. To są
wolności ofiarowane przez Boga, nie zaś wynalazki człowieka (...)• Jesteśmy narodem
pokładającym ufność w Bogu, dlatego wierzę, że to Jego wolą było uczynienie nas
ludźmi wolnymi” 124 . Reagan używał retoryki religijnej nieustannie. Nie był tutaj wy
jątkiem wśród amerykańskich polityków. Jest ona częścią kultury Ameryki, kulturą
słowa biblijnego od zawsze powiązaną z amerykańskim poczuciem misji.
W walce z komunizmem Reagan stosował środki oratorskie, którymi nie posłu
giwał się żaden z dotychczasowych prezydentów, nawet najbardziej antykomuni
styczny, jak Truman. Jego polityka pierwszych lat niepodatna była na żadne chwyty
dyplomatyczne Sowietów i krytykę rodzimych oponentów. Był odporny na jakiekol
wiek próby zwekslowania konfliktu ideologicznego na pragmatyczny konflikt „ucie
rania interesów” 125 . Tak radykalny język rozbijał prawomocność modnej w latach
Międzynarodowy
dla
nich
Trybunał
ternacjonalistycznego
stencjalne
jako
korektą.
ności
Karny.
bezużyteczny,
w
obliczu
kultury
i
ataku
odmowy
nowych
islamski
prawidłowo
planie
Wobec
wobec
terroryzm
Reagan
w
a
i
na
Stany
Europy
wyzwań
Ameryka
powróciła
zdefiniował
do
zagrozenie
świadomości
za
rzecz
Zjednoczone
zrewidowania
2001
uznał
swoje
reaganowskiego,
konieczność
bezkompromisową,
ale
r.
model
tradycyjnego
zdefiniowała
modelu
i
w
swojego
stał
się
modelu
in-
zagrożenie
z
jedną
afirmacji
uderzał
w
egzy
zasadniczą
cywilizacji
wol
komunizm
tam,
gdzie krzewienie wolności było konieczne do zwycięstwa w wojnie większej wagi, a nie wszędzie,
gdzie
był
przeciwnik,
liczył.
Za
prezydentury
na
którego
G.
W.
rozkład
Busha
wewnętrzny
model
pod
zagrożenia
wpływem
presji
egzystencjalnego,
być
Reagan
długofalowo
może
zdefiniowany
prawidłowo, oznacza eksport wolności i demokracji w sposób bezpośredni, ze skutkami nieprzewidy
walnymi
i
Niewielu
zwróciło
unilateralizmem
uwagę
bez
na
przyłbicy,
tę
ale
kontynuację
z
równie
polityki
jałową
i
anachroniczną
transatlantyckiej
z
czasów
polityką
europejską.
Reagana
z
innymi
aktorami i z innymi akcentami (co do współczesnych przedstawicieli modelu europejskiego i amery
kańskiego
zob. tytułem
przykładu
odpowiednio:
J.
Habermas, Ameryka
ulokowała się ponad
prawem,
„Europa” 1 3 X 2 0 0 4 . s. 9—II; R. Kagan, Potęga i raj: Ameryka i Europa w nowym porządku świata,
Warszawa 2003; zob. też: A. Bryk, Cywilizacja amerykańska, „Znak” nr I (2005), s. 15—16.
124
Komunizm
dla
Reagana
nie
był
totalitarny,
bo
był
ateistyczny,
był
ateistyczny,
bo
byl
totalitarny (ibidem, s. 100, 122). Reagan, dowiedziawszy się, iż odbywają się z okazji jego inaugu
racji
dziesiątki
tysięcy
spotkań
modlitewnych,
dodał:
„Uważam
za
doskonały
pomysł
uczynienia
każdego kolejnego dnia Inauguracji dniem modlitwy” (ibidem, s. 100).
125
mitecie
śnie
A.
„On
uważa
Centralnym
Gromyko,
—
KPZR
minister
twierdził
—
że
spraw
Leonid
Zamiatin,
kierownik
Wydziału
Związek
Radziecki
i
Zjednoczone
zagranicznych
ZSSR,
Stany
wiedział,
iż
Międzynarodowego
toczą
Amerykanie
wojnę”.
nigdy
w
Ko
Jednocze
nie
uderzą
pierwsi, ale jedynie „w odpowiedzi na atak” (P. Schweizer, op. cit., s. 23 5—236).
83
Andrzej Bryk
60 . i 70 . teorii konwergencji z komunizmem, uznającej socjalizm jako jedną z dróg
rozwoju, 1 przeraził liberalnych intelektualistów. Jako polityk-samouk Reagan ope
rował kategoriami dobra i zła, szokując coraz bardziej relatywizujący się moralnie
świat Zachodu. Komunizm porównywał z nazizmem. Dla liberalno-lewicowych in
telektualistów, nadających ton kulturze i mediom, taki język, w którym szeryf gło
śno mówił, „kto jest bandytą 1 zapowiadał, iż się tego bandyty pozbędzie”, był obja
wem szaleństwa, choć ludzie w Europie Wschodniej czuli, iż mówi prawdę, a więź
niowie Gułagu uwierzyli, iż nadzieja może być im dana. Dla liberałów zaakceptowanie
języka biblijnego walki dobra z siłami zła i pozbawionego wątpliwości podziału było
nie do pogodzenia z pragmatyzmem wynikającym ze zwątpienia w prawdę samą. Ich
rozróżnienie dobra i zła „uważali za najwłaściwsze, a kto mu zaprzeczał [był] czło
wiekiem niebezpiecznym. Reagan wiedział, że Związek Sowiecki to imperium zła,
natomiast intelektualiści byli przekonani, że Związek Sowiecki — przy wszystkich
swoich wadach — nie jest tak zły (...). Podstawowym grzechem według nich nie
[był] komunizm [i] to, co ten ustrój reprezentował, ale nietolerancja, czyli stoso
wanie moralnych podziałów innych od tych, jakie [oni] uznawali” 126 .
Walka z komunizmem wypływała z przekonań wolnościowych Reagana, nie sta
nowiła jedynie pragmatycznej odpowiedzi na zagrożenie interesów Ameryki. „Co do
wrogów wolności — podkreślał w swoim przemówieniu inauguracyjnym w 1981 r.
— którzy są naszymi potencjalnymi przeciwnikami, przypominamy im, że pokój jest
[naszym] największym pragnieniem (•••), lecz nigdy nie padniemy przed nikim na
twarz, aby go osiągnąć (•••)• Nie zawahamy się działać. Utrzymamy wystarczającą
siłę, by zwycięzyć, jeśli zajdzie taka potrzeba (...); żadna broń w arsenale tego świa
ta nie jest tak potężna, jak silna jest wola i odwaga wolnych ludzi. Jest to broń, której
126
R. Legutko, Ronald Reagan i jego wrogowie, „Nowe Państwo” nr 7 (2004), s. 65. Intelektu
aliści ci byli nosicielami „świeckiej religii, która ma swojego boga, swoich aniołów, swoje świętości,
swoje dogmaty, a nawet sakramenty. Wiedzą oni doskonale, co jest słuszne, a co nie; wiedzą, kto
jest
niebezpieczny,
a
kto
nie.
Reagan
nie
tylko
tej
religii
nie
przyjmował,
ale
wydawał
się
nią
pogardzać. W tej świętej wojnie był więc nie tylko głupcem, lecz nadto szalonym i niebezpiecznym,
kimś,
i
kto
odrzuca
to,
najszlachetniejszym
co
dla
wykwitem
wyznawców
ludzkiego
wydawać
ducha.
I
się
nie
musiało
szczytem
ma znaczenia,
rozwoju
że jako
polityk
moralnego
Reagan
od
niósł spektakularny sukces, bo imperium zła — przy jego niemałym udziale— runęło, a Stany Zjed
noczone
stały
wazniejsze
wieci
SS20
były
jedynym
ewentualne
doskonale
styczne
ty
się
niz
ten
tutaj
na
język
protesty
Ukrainie
globalnym
dobre
mocarstwem.
uczynki,
1
liberalno-lewicowych
w
Europie
amerykańskich
przyjętej
nie
elit
Zachodniej
rakiet
W
nigdy
mog[ły]
rozumieli
przeciw
średniego
religii
grzechy
odpuszczone"
i
wykorzystywali.
go
rozmieszczeniu
zasięgi
Reagana
zostać
Pershing-11.
w
są
znacznie
(ibidem).
odpowiedzi
Gigantyczny
So
Charaktery
na
rakie
ruch
„obroń
Niemiecki
Związek
ców pokoju” w dużym stopniu sterowany — co dzisiaj już wiadomo na pewno, a wtedy się domyślano
— przez
Pokoju
agentów
(DFU),
wzywającego
do
wschodnioniemieckiej
finansowany
potajemnie
jednostronnego
Stasi
i
przez
rozbrojenia
KGB,
Stasi,
jądrowego
symbolizowany
stał
i
się
podpisanego
ców, czyli niemal co piątego dorosłego Niemca (P. Schweizer, op. at., s. 247)-
84
był
inspiracją
przez
tzw.
przez
Apelu
niemal
5
Krefeldskiego,
min
Niem
Misja publiczna Ronalda Reagana
nasi przeciwnicy nie mają” Była to walka globalna, „uniwersalne wyzwanie, przed
którym stoją również mieszkańcy Europy Wschodniej: zrozumieć i zachować war
tości wypływające z właściwego podejścia do natury człowieka i do znaczenia życia.
Dopóki (...) nie docenimy tego prawdziwego znaczenia, którym jest próba zwycię
stwa ze ziem, nigdy nie będziemy w stanie całkowicie cieszyć się wolnością, do której
dążymy (...). Ta walka moralna jest fundamentem cywilizacji”. Celem strategicz
nym Ameryki uznał zatem „popieranie zasad wolności, demokracji, rządów prawa
i niezbywalnych praw człowieka. Dzięki (...) trzymaniu się tych wartości oraz za
chowaniu naszej pozycji moralnej i strategicznej na (...) świecie, możemy zade
monstrować, że komunizm nie stanowi w żadnym wypadku nieuniknionej przyszło
ści, że można oprzeć się jego naporowi. Czyniąc tak, pokażemy zniewolonym naro
dom, iż przeciwstawienie się totalitaryzmowi jest możliwe (...), że istnieje nadzieja”
Dlatego Stany Zjednoczone postawiły sobie za cel jednoznaczne „zakończenie sztucz
nego podziału Europy i Świata” jako warunku koniecznego zachowania wolności
(...) [opartej] na prawdzie, że życie ludzkie nie ma sensu, jeśli nie odwołujemy się
w nim do Stwórcy (...). Związek z Nim stanowi moralny fundament naszego ist
nienia na Ziemi (•••); istnieje ważniejsze prawo, ważniejsza władza, której winni
[jesteśmy] najwyższe posłuszeństwo” 127 .
Reagan od początku prezydentury użył siły Ameryki w wyścigu militarnym
i gospodarczym, wierząc w jej wyższość cywilizacyjną. Cel zakomunikował krótko
swoim doradcom: „My zwyciężamy, oni przegrywają”. Jeszcze jako rzecznik GE
w latach 5 0 . Reagan sugerował na antenie, iż najlepszą formą pokonania komuni
zmu i zapewnienia pokoju jest nie rozbrojenie i „walka o pokój”, lecz nasilenie
wyścigu zbrojeń, bowiem „w energicznym wyścigu zbrojeń nasz ustrój okaże się
lepszy. Jeżeli Moskwa spróbuje dotrzymać nam kroku, ustrój komunistyczny się
rozchwieje” 128 . Przewaga militarna Związku Sowieckiego powodowała, iz Stany
Zjednoczone były „dopiero Numerem Dwa w świecie, w którym bycie drugim
najlepszym jest niebezpieczne (...), ktoś zabiera nam również nasz[ą] wolność” 129 .
Reagan odrzucał współistnienie z komunizmem na rzecz powstrzymania i obale
nia i używał do tego środków propagandowych, gospodarczych i militarnych na
frontach, gdzie komunizm agresywnie atakował, np. w Grenadzie, Nikaragui, nie
mówiąc o Afganistanie.
Reagan nie znosił komunizmu, ale polityków komunistycznych uważał za lu
dzi, którzy mogą wyjść z systemu, jeśli chcą. Jednoznacznie twierdził, iż konflikt
jest z systemem, nie z ludźmi. Wyraźnie mówił, iż „najważniejsze, co powinni
zrozumieć mieszkańcy Związku Sowieckiego, to prawda dotycząca intencji Ame
127
R. Reagan, op. cit., s. 100, 23 3,23 5.
128
P. Schweizer, op. cit., s. 121, 176—177-
129
Była Co aluzja do słów Kissingera, które Reagan przytacza: „Moim zadaniem jako sekreta
rza stanu jest zapewnienie nam drugiej z kolei pozycji” (R. Reagan, op. cit., s. 75, 76).
85
Andrzej Bryk
ryki wobec świata (...). Często wmawia się nam, że cały czas przygotowujemy się
do wojny (...), że mamy jedynie wrogie zamiary. Nie ma nic dalszego od prawdy
(...). Stany Zjednoczone dążą do pokoju, trwałego i prawdziwego”, to znaczy
takiego, dodał Reagan, „dzięki któremu wszyscy ludzie będą mogli żyć w wolności
(...). Przeciwstawiamy się jednak działaniom władz sowieckich, które zagrażają
pokojowi” 150 . Jego stanowisko wobec Michaiła Gorbaczowa, którego dojście do
władzy stanowiło dramatyczną odpowiedź na wyzwanie Reagana, było naznaczone
sympatią z niepodatnością na kompromisy z systemem, który Gorbaczow repre
zentował. Reagan okazywał zawsze szacunek wobec człowieka, z którym prowa
dził spór, ale był absolutnie nieprzejednanym wobec idei, które uważał za błędne
i niebezpieczne. Odrzucając panującą opinię, uważał iż ktoś musi brać poważnie
zasady rządzące światem, bowiem to właśnie od ich właściwego rozpoznania zale
żało ocalenie wolności i przetrwanie Ameryki. Wobec Gorbaczowa, którego ujął
szczerością swojego posłania, Reagan nie miał zamiaru zrzec się czegokolwiek, by
w ten sposób pomóc mu uratować ustrój sowiecki 151 .
Dla Reagana polityka była w ostateczności domeną tworzenia cywilizowane
go ładu, możliwości i reform. Uważał, że komuniści jako ludzie również są do
tego zdolni. Już w 1987 r. czuł, iż system komunistyczny czekają zmiany, ale, by
mogły być wiarygodne, muszą wynikać — jak powiedział w przemówieniu do stu
dentów Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie — z „rzeczy wiecznych, ze źródeł
wszelkiego życia, którym jest wiara”, rozumiana tutaj w sensie prawdy moralnej 152 .
W tym duchu przemówił do Gorbaczowa 12 czerwca 1987 r., w najbardziej emo
cjonalnym i medialnym przemówieniu przy murze berlińskim, przemówieniu tyleż
profetycznym, co nostalgicznym, bo przecież, choć nie ma Związku Sowieckiego,
trudno dzielić z Reaganem jego wiarę, że istnieje jeszcze coś takiego jak Zachód.
„Świat totalitaryzmu — przemawiał Reagan — jest (...) zacofany, (■••) wyrządza
wiele szkód duszy, walczy z ludzkimi potrzebami tworzenia, radości, religijności
(...). Mur ten (...) jest symbolem różnic między wolnością a totalitaryzmem
(...). My, amerykańscy prezydenci, przybywamy do Berlina, ponieważ jest naszym
obowiązkiem poruszać w tym miejscu kwestię wolności (...). Tak długo, jak Bra
150
Ibidem, s. 23 6—237-
1.1
w
1986
on
z
Kiedy doradcy Reagana obawiali się, iż w czasie spotkania z Gorbaczowem w Reykjawiku
r.,
ulec
w
rozmowach
czarowi
komunistami
podatnym
w
nad
Gorbaczowa,
Hollywood.
Inicjatywą
ten
Nie
na
wszelkie
argumenty
Gorbaczowowi:
„Pozwoli
pan,
i
dlaczego
gardzimy
waszym
panie
Obrony
odpowiedział:
zamierzam
ze
strony
sekretarzu
ustrojem",
po
Strategicznej,
„Mam
niczego
oddawać”.
radzieckiej,
generalny,
czym,
tzw.
blizny
z
że
wyliczywszy
na
Wojnami
Gwiezdnymi,
plecach
Reagan
monotonną
był
z
czasów
przeciwnikiem
pewnością
powiem,
dlaczego
zbrodnie
sowieckie,
może
walk
nie
powtarzający
boimy
się
dodawał:
was
„Mam
nadzieję, że zdołamy znaleźć jakiś sposób zapobieżenia temu okropnemu wyścigowi zbrojeń, bo jeśli
się to nie uda, Ameryka nie przegra, zapewniam pana” (P. Schweizer, op. cit., s. 270, 278, 290).
1.2
86
Ibidem, s. 302.
Misja publiczna Ronalda Reagana
ma Brandenburska pozostanie zamknięta, tak długo kwestia ludzkiej wolności (...)
pozostanie otwarta. W 1950 r. Chruszczów zapowiadał: Pogrzebiemy was’. Ale
dzisiaj Zachód to wspólnota wolności, która osiągnęła niespotykany poziom roz
woju. Świat komunistyczny ponosi klęski. To dzięki wolności nienawiść między
narodami wypierana jest przez przyjaźń i pokój. Wiem o strachu, który dotyka ten
kontynent i ręczę, że mój kraj pomoże przezwyciężyć to uczucie (•••). My, Za
chód, musimy przeciwstawić się sowieckiej ekspansji. Ale wciąż poszukujemy po
koju (•••)• Wschód i Zachód (•••) prowadzą zbrojenia dlatego, że sobie nie ufają.
Różnimy się nie uzbrojeniem, ale rozumieniem pojęcia wolności (...). My na
Zachodzie jesteśmy gotowi współpracować ze Wschodem, by wspierać prawdziwą
otwartość, likwidować bariery między ludźmi, tworzyć bezpieczny i wolny świat
(...). Panie sekretarzu generalny Gorbaczow, czy pragnie pan pokoju? czy pragnie
pan pomyślności dla Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej? Panie Gorba
czow, czy pragnie pan liberalizacji? Panie Gorbaczow, otwórz pan tę bramę, roz
wal pan ten mur” Iss .
Reagan był jednym z ostatnich wielkich romantyków polityki Zachodu XX
wieku Był tez szczęściarzem, bo przeciwnik dał mu wyjątkową szansę spolaryzo
wania konfliktu w moralnie czystych kategoriach dobra i zła i znajdował się już
powoli w stanie samozwątpienia, a Gorbaczow owego samozwątpienia był zwień
czeniem. W tym sensie wojna Reagana z komunizmem, tak jak II wojna światowa,
z „pięknym pokoleniem”, do którego należał i Reagan, była „dobrą wojną” to
czoną w imię dobrej sprawy. Reagan reprezentował więc ów stan moralnej niewin
ności Zachodu i poczucie przekonania o wartości cywilizacji, której chce się bro
nić, stan niewinności tuz przed upadkiem, być może juz nie do odzyskania. Zimna
wojna była ostatnią taką wojną.
$$£
W tym kontekście należy podkreślić trwałą wdzięczność, jaką Reagan zajmuje
w pamięci zbiorowej większości społeczeństwa polskiego pokolenia „Solidarno
ści” lat 1980 — 1989 , pierwszej skutecznej i pokojowej rewolucji antykomunistycz
nej. Dopuszczając konieczne rozróżnienie między politykiem a człowiekiem w dzia
łalności Reagana, jego podejście przekonuje, iż znalazł on w polskim doświadczeniu
walki uosabianej przez Jana Pawła II, zaledwie dwa lata wcześniej wybranego i na
tychmiast mówiącego językiem wolności i praw człowieka, Lecha Wałęsę, z którymi
rozumiał się instynktownie, oraz w „Solidarności”, ludzi pokrewnego ducha i woli
—
miłośników wolności i rebelianckich indywidualistów. Postawę tę wielokrotnie
R. Reagan, op. cit., s. 254- Reagan stał po zachodniej stronie muru, patrząc na wschód
i poruszony jego szarością i beznadzieją wiedział, iż system za murem „był prawdziwie ’zły’. Nie
mówił
[do
Gorbaczowa]
rozumem,
przemyśleniami
opartymi
na
studiowaniu
opasłych
tomów,
mówił sercem”(Ronald Reagan, „Economist”, June 12, 2004, s. 8 5 ).
87
Andrzej Bryk
demonstrował. W najbardziej znanym i zapamiętanym bożonarodzeniowym prze
mówieniu radiowym do narodu polskiego z 23 XII 1981 r., po wprowadzeniu
stanu wojennego, Reagan mówił: „W dzisiejszy wieczór miliony amerykańskich
domów rozświetli blask choinek (...). My, Amerykanie, zawsze podążaliśmy za
tym światłem na niebie (...). Czasami nasz krok był chwiejny i niepewny, ale
dzięki pomocy Pana nigdy nie zgubiliśmy właściwej ścieżki (...). Tegoroczne święta
przynoszą niewiele radości Polakom (...). Ludzie rządzący nimi oraz ich totali
tarni sojusznicy boją się wolności, (...) uży[wają] brutalnej siły przeciwko tym,
którzy żądają tylko prawa do wolności i godności (•■•)• My, ludzie wolnego świa
ta, stoimy dzisiaj [z wami] zjednoczeni. W tegoroczną noc wigilijną w oknie Bia
łego Domu będzie palić się świeczka, jako mały (...) symbol naszej solidarności z
Polakami. Niech światło milionów świec w amerykańskich domach będzie symbo
lem, że to pragnienie wolności nigdy nie zostanie zgaszone (•••)• [Jej obrona]
wiąże się również z obowiązkiem (...) wobec Boga, (•••) wobec dziedzictwa god
ności i swobody przekazanego nam przez naszych praojców”. Reagan traktował
doświadczenie „Solidarności” po stanie wojennym jako sposób „rozmiękczenia”
komunizmu, gdyż twierdził, iż „w naszym życiu może to być ostatnia szansa na
zobaczenie zmian w kolonialnej polityce sowieckiego imperium w stosunku do
Europy Wschodniej (.••). Nie możemy pozwolić, by to powstanie przeciwko ko
munizmowi załamało się, bo nie wyciągnęliśmy pomocnej dłoni (...). Zapewne
drugiej takiej okazji w życiu nie będziemy mieli” 134 . Reagan wiedział, że działać
będzie w samotności, bowiem Europa Zachodnia była chłodna wobec jego inicja
tyw 135 .
W czasie przemówienia przy pomniku amerykańskich komandosów z okazji
40 . rocznicy inwazji na Normandię 6 czerwca 1984 r. jako jeden z nielicznych
polityków przypomniał „nieprawdopodobne męstwo Polaków (...) w ataku na
wroga, gdy rozpoczęła się inwazja”. W przemówieniu do żołnierzy Armii Krajowej
w rocznicę Powstania Warszawskiego 17 sierpnia 1984 r. Reagan uznał za zaszczyt
I!4
i
R. Reagan, op. cit., s. 115—119, 234; P- Schweizer, op. cit., s. 185- jest charakterystyczne,
możliwe
tylko
w
ustach
polityków
amerykańskich,
wykluczone
w
ustach
polityków
z
Europy
Zachodniej, mówienie w przestrzeni publicznej takim językiem religijnym.
115
mała
Retoryka a skuteczność polityki wobec Polski to jednak dwie różne sprawy. Stosunkowo
skuteczność
czywistości,
posiadała
a
już
polityki
także
samodzielną
Niemniej
przez
powołaną
dla
utworzoną
w
ziemnej
„Solidarności”.
sankcji
swoich
przez
pieniędzy
krajach,
uderzających
wynikała
Po
w
ze
koordynacji
politykę
dostarczenia
mokracji
go,
Reagana
niemożność
Stany
zagraniczną,
Reagana
dla
zbyt
szerokiego
polityki
(zob.
która
w
P.
Matera,
R.
op.
cit.,
Fundację
ugrupowań
przekazały
sankcji
społeczeństwo,
na
w
Zachodnia,
Narodową
wprowadzeniu
celów
Europą
zagranicznych
Zjednoczone
zakreślenia
z
na
prośbę
Rzecz
pomoc
wobec
Lecha
nad
80.
s.
18—19).
i
(NED),
rozwojem
finansową
rządów
Wałęsy
rze
latach
Demokracji
pracujących
olbrzymią
gospodarczych,
wyraźną
Matera,
obliczu
gen.
dla
de
pod
Jaruzelskie
kierownictwa
pod-
iej „Solidarności”, Reagan sankcje zniósł (P. Schweizer, op. cit., s. 207, 2 8 7 . Politykę Reagana
^Solidarności” omawia on też na s. I80—182, 1 8 7 —189. I94i 200, 205, 2 0 8 ).
Misja publiczna Ronalda Reagana
goszczenie osób „rozumiejących wartość wolności (...). Oddajemy hołd narodowi,
który przez ostatnie dwa stulecia walczył o wolność i niezawisłość (•••), którego
[walka] była inspiracją dla wolnych ludzi na całym świecie. Ta historia wytrwałości
i odwagi kojarzy się nam z postępem wolności (...) w Stanach Zjednoczonych i nie
jest to zwykły zbieg okoliczności (•••). Czerpaliś [my] z tego samego źródła wolno
ści, byliśmy wierni tym samym judeochrześcijańskim wartościom, szanowaliśmy
zwykłą uczciwość i ciężką pracę i nawet dzisiaj dostrzega się w naszych narodach,
w przeciwieństwie do innych, szczere traktowanie przekonań religijnych. Te (...)
zasady podtrzymywały płomień wolności szczególnie w okresach zmagania się
z przeciwnościami (...). [Dzisiaj] wspominamy rozpaczliwy bój podczas II wojny
światowej, bohaterską próbę wyrwania się spod nazistowskiego buta i obrony przed
(...) powojenną dominacją (...); wolne narody powinny (•••) zachować te wyda
rzenia w pamięci (...). [Ci] bohaterowie reprezentowali najlepsze cechy ludzkiego
ducha (...), ryzykowali wszystko dla Boga, dla wyznawanych przez siebie ideałów
i dla swojej ojczyzny (•••). Jeżeli jest jakaś nauka z historii, to (...) jest nią świado
mość (...) niezniszczalności Polski, (...) [która] nigdy nie zgodzi się na zależ
ność od obcych państw i zabranie jej danej przez Boga wolności (•••). Nasz stosu
nek do Polski i innych zniewolonych krajów opiera się na wyraźnie określonych
zasadach (•••)• Odrzucamy wszelkie interpretacje porozumień jałtańskich, które
sugerowałyby zgodę Ameryki na podział Europy (•••)• Przeciwnie, to porozumienie
jawi się nam jako gwarancja (...) mocarstw do przywrócenia pełnej wolności i prze
prowadzenia wolnych i demokratycznych wyborów w krajach wyzwolonych spod
okupacji hitlerowskiej (•..)• Będziemy wciąż domagać się jego spełnienia (...). Wolne
narody muszą stawić czoła wyznawcom doktryny odrzucającej podstawowe wolno
ści obywatelskie i uznającej wiarę w Boga za zło społeczne. Mimo ogromnego zna
czenia tego konfliktu dla przyszłości świata, az do niedawna, demokracje (...) były
sparaliżowane niepewnością i brakiem woli walki (•••)• Powstanie „Solidarności”
(...) pokazuje wszystkim wolnym narodom, że mit o nieuchronności panowania
[komunizmu] został obalony (•••)• To, co się stało w Polsce, zmień[ia] kierunek
wydarzeń. Naród polski, (•••), wywalczywszy dla siebie wolność (•••), pokaże wła
ściwą drogę tym wszystkim, którzy chcą się nią cieszyć. Bojowy okrzyk Armii Krajo
wej wciąż nie traci na aktualności: ’Polska walczy, Polska przeżyje, Polska zwycię
ży’” 136 . Politycznie znaczące w przemówieniu było oficjalne odrzucenie jałtańskie
go podziału Europy, słowa natychmiast przekazane zostały za pośrednictwem Radia
Wolna Europa na całą Europę Wschodnią.
1!6
trzech
R.
Reagan,
naczelnych
Komorowskiego
Korboński,
i
stojący
op.
cit.,
dowódców
s.
212,
Armii
217—219-
Krajowej:
odznaczył
Stefana
imieniu
zołnierzy
Leopolda
Okulickiego.
W
na
Kierownictwa
Walki
czele
Reagan
gen.
Cywilnej
i
pośmiertnie
Grota-Roweckiego,
Armii
ostatni
p.o.
Krajowej
Delegata
Orderami
Zasługi
Tadeusza
Bora-
przemówił
Stefan
Rządu
Kraj
na
w czasie okupacji niemieckiej, który odznaczył Reagana Krzyżem Armii Krajowej.
89
Andrzej Bryk
Reagan wszedł pośrednio w polskie doświadczenie przez kontakt z Janem
Pawłem II, którego podziwiał i z którym rozumiał się bez słów. Obserwując wizy
tę papieża w Polsce w 1979 r., zrozumiał, iż komunizm nie ma żadnej legitymacji.
W liście do swojego specjalnego wysłannika do Polski pisał: „Ze szczególnym
zainteresowaniem przeczytałem uwagi o odrodzeniu religii. Mam wrażenie (•••),
że religia może z powodzeniem stać się sowiecką piętą Achillesową” 157 . Reagan
wykazuje tutaj pewne niezrozumienie i naiwność, bowiem religijność polska nie
była odrodzeniem, była czynnikiem oporu wobec komunizmu od samego począt
ku. Jakkolwiek sensacyjne i bałamutne stwierdzenia, iż istniał tajny spisek antyko
munistyczny między Reaganem a papieżem nigdy nie zostały potwierdzone, nie
ma wątpliwości, iż obaj mieli podobną wizję stosunków międzynarodowych,
w których doświadczenie komunizmu uznawali za tragiczną aberrację, o czym obaj
wiedzieli ze wspólnych z nim doświadczeń i, jak powiedział Reagan, mimo „róż
nych ścieżek naszego życia (•••) dążymy do realizowania tych samych celów, do
których dzięki duchowemu przewodnictwu dąży Kościół” 1 * 8 .
Reagana z papieżem sporo łączyło. Obaj uniknęli śmierci od kul zamachow
ców, obaj uważali podział kontynentu europejskiego za nie do zaakceptowania,
choć dla Reagana była to sprawa głównie polityczna, kwestia wolności, dla papieża
dodatkowo wiary i tożsamości kulturowej zniewolonych narodów. Obaj mieli skłon
ności mistyczne. Reagan sądził, iż każdy człowiek ma wyznaczony przez Boga cel,
za swój cel uważał zwalczanie komunizmu, jak powiedział: „wielkiego fałszywego
boga XX w”. Amerykę postrzegał za jedyną siłę zdolną wroga tego pokonać.
W Akademii Wojskowej w West Point powiedział kadetom: „Jesteście dziś kordo
nem powstrzymującym siłę zła, która zgasiłaby światło podsycane przez nas od
sześciu tysięcy lat” 139 .
We wrześniu 1990 r. Reagan, gdy już jako były prezydent udał się do Gdań
ska, miał świadomość, iż znalazł się w kraju, któremu „udało się przeprowadzić
kolosalną zmianę na politycznej mapie Europy Środkowo-Wschodniej (•••). Ta
stocznia wznieciła pół tuzina rewolucji w Europie (•••)• Gdy ludzie w coś wierzą,
to zaczyna to działać (•••)• Wy, ludzie ’Solidarności’, zasialiście nasienie demo
Ii7
P. Schweizer, op. cit., s. 193. Reagan, widząc i rozumiejąc doświadczenie religijne Polaków
i Jana Pawia II oraz jego znaczenie w walce o wolność, stwierdził: „Ojciec Święty Jan Paweł II
powiedział: ’Dana jest człowiekowi wolność przez Boga jako miernik jego godności (...). Jako dzieci
Boga nie możemy być niewolnikami’. W tych trudnych czasach przywództwo duchowe Jana Pawła II
jest prawdziwym błogosławieństwem (...) dla nas wszystkich” (R. Reagan, op. cit., s. 217—219).
1,8
Ibidem, s. 121; zob. też: G. Weigel, Świadek nadziei: biografia papieża Jana Pawła II, przeł.
M. Tarnowska, Kraków 2000.
Ii9
P. Schweizer, op. cit., s. 15 3—154- Co do mistycyzmu Reagana, to np. po zamachu powiedział
on: „Zostałem ocalony z jakiejś przyczyny (...). Zawsze wierzyłem, iż znaleźliśmy się tu — każdy
z nas z jakiegoś powodu, że wszyscy żyjemy według jakiegoś planu, boskiego planu (...). Jest coś,
czego z woli Boga mam dokonać (•••)• Zostałem ocalony z jakiejś przyczyny” (ibidem, s. 152).
90
Misja publiczna Ronalda Reagana
kracji na waszej ziemi (...), musicie się starać, by ten kwiat demokracji (...)
rozkwitł (...) i żebyście w to wierzyli”. Reaganowi wręczono szablę „w podzięce
za udzieloną nam pomoc w odrąbaniu głowy komunizmowi”, symboliczne po
dziękowanie człowiekowi, którego determinacja doprowadziła do pozbycia się stra
chu i do zwycięstwa 140 .
# #£
Jednak sprawami najżywiej Reagana obchodzącymi były chwała Ameryki oraz stan
ruchu konserwatywnego. Uważał kryzys, w jakim znalazła się Ameryka w latach
70 ., nie za nieunikniony rezultat praw dziejowych — myśl niejednokrotnie wypo
wiadana przez jej elity — ale jako rezultat zdrady pierwszych zasad amerykańskiego
eksperymentu politycznego, zasad, które bez jakiegokolwiek samousprawiedliwienia wyznawał. W przemówieniu w walce o nominacje w 1976 r. to przesłanie było
jednoznaczne: „Chcę zostać prezydentem, ponieważ będę dążył do tego, aby ten
kraj na powrót stał się takim, jakim był (•••). Sen o Ameryce wciąż żyje, i to nie
tylko w sercach i umysłach mieszkańców naszego kraju, lecz również (...) ludzi
na całym świecie, w społeczeństwach wolnych i uciskanych. Oczekują naszego prze
wodnictwa. Tak długo jak ten sen będzie żył, tak długo jak będziemy mieli odwagę
go bronić, tak długo przed Ameryką będzie przyszłość, a cały świat będzie miał
nadzieję (•••), to jest zadanie, które wykonamy”. Reagan miał nieprawdopodobne
wyczucie czegoś, co Shelley nazwał „czasem, w którym wieczność dawała ostrze
żenie (eternity warning time). Uważał, iż pozwolono Ameryce staczać się w dół
z pogwałceniem jej fundamentalnych zasad. „Krytycy oskarżają mnie — twierdził —
iż mam XIX-wieczne poglądy. Oczywiście mylą się. Mam XVIII-wieczne poglądy.
Przejąłem je od naszych Ojców Założycieli i wierzę w nie”. Cytując w przemówie
niu inauguracyjnym z 1981 r., Josepha Warrena, prezydenta Kongresu Massachussets czasów wojny o niepodległość, Reagan mówił: „Nasz kraj znajduje się
w niebezpieczeństwie, ale nie rozpaczamy z tego powodu (•••)• Musimy odpowie
dzieć sobie na ważne pytania, od których zależy szczęście i wolność dla nas (•••)•
Postępujcie tak, byście byli godni samych siebie”.
Reagan, wyrażając unikalny charakter swojej cywilizacji, wiedział, iż Ameryka
jest narodem „zbudowanym na pewnym projekcie politycznym”, stanowi „lśniące
miasto na wzgórzu” i „ostatnią nadzieję człowieka na ziemi”, „gwarancję wolności
w niebezpiecznym świecie”. „Lśniące miasto na wzgórzu”, owo wyobrażenie
o Ameryce purytańskiego założyciela kolonii Massachussets Johna Winthropa
(I 587—1649), „jednego z pierwszych wolnych ludzi — jak mówił Reagan — szuka
jących ojczyzny, która byłaby wolna”, to dla niego symbol nadziei pokładanej
w Ameryce. Opisywał to marzenie w pożegnalnym przemówieniu z typowo amery
140
R. Reagan, op. cit., s. 271; P. Schweizer, op. cit., s. 306.
91
Andrzej Bryk
kańskim sentymetalizmem: „wysokie dumne miasto (•••), mocniejsze niz ocean,
wystawione na wiatr, pobłogosławione przez Boga i zaludnione przez wszelkiego
rodzaju ludzi żyjących w harmonii i pokoju, miasto otwartych portów, tętniących
handlem i pomysłowością, jeśli w tym mieście miałyby być mury, miałyby one
bramy otwarte dla wszystkich, którzy chcieliby w nim zamieszkać (•••); [to mia
sto] po dwustu latach (...) stoi mocno na granitowym wzgórzu, bije od niego
blask, którego przyćmić nie może żadna burza. 1 wciąż jest latarnią, wciąż przycią
ga tych wszystkich, którzy bez wolności żyć nie mogą, pielgrzymów z dalekich
miejsc, którzy spieszą wśród ciemności do domu. Wykonaliśmy to, co do nas
należało” 141 .
Kiedy w początkach prezydentury starał się pogodzić wymogi budżetu z prio
rytetami politycznymi, przedstawił swój plan jako konieczność wynikającą z wizji
republiki jako marzenia. Nic tak nie ukazuje siły cywilizacji amerykańskiej, jak
przekonanie, iż twórcze społeczeństwo nie daje się zdefiniować przez ogranicze
nia kryzysu, jaki napotyka, ale kontekst kultury, przez który kryzys ten interpre
tuje i go przekracza. W jednym z przemówień Reagan, powołując się na poetę
Carla Sandburga, stwierdził: „[Nasza] republika jest jak marzenie. Nic nie staje
się, najpierw konieczne jest marzenie. To czyni nas, Amerykanów, innymi. Zawsze
sięgaliśmy po nowe natchnienie i mierzyliśmy w cel najwyższy. Kto z nas chce być
pierwszym i powiedzieć, że nie mamy już tych wartości i cech charakteru, że mu
simy kuśtykać naprzód, czyniąc te same rzeczy, które doprowadziły nas to stanu
obecnego nieszczęścia’ 142 . Reagan był tutaj wyznawcą jakże amerykańskiego prze
konania, iż witalności danej cywilizacji nie wyznaczają obiektywne problemy, ale
kontekst kultury, przez który są interpretowane, nie tyle osobisty stan ducha, ale
kulturalna perspektywa, której jest on częścią. Gdy w 1989 r. zdawał urząd, na
wiązał do zapisu w dzienniku jamesa Allena z 1775 r. mówiącym iz „wielu mą
drych ludzi sądzi, że Ameryka swoje najlepsze dni ma już za sobą. (...) Wciąż są
ludzie, którzy uważają, iż Ameryka słabnie, że nasza chwała była tylko krótkim
przebłyskiem znanym jako XX w., ze nasza wielkość błyszczała zbyt mocno, by
błyszczeć dalej, że obliczem Ameryki jest jej przeszłość (...). Nie zgadzam się.
To nie jest Ameryka, jaką znamy. Było nam pisane zostać panami przeznaczenia,
a nie ofiarami losu (•••)• Kto miałby tak małą wiarę, że oddałby nasze jutro za
nasze wczoraj? (•••)• Ameryka ma swoje najlepsze dni przed sobą (•••), pozostaje,
jak określił to Emerson krajem jutra, (...) nie jest ukształtowana, ciągle się two
rzy’”. Dla Reagana obywatelstwo było bardziej stanem umysłu i ducha niż przyna
leżności do abstrakcyjnej wspólnoty politycznej. Czuł, iż zmiana tego ducha spo
141
Reagan wierzył w przeznaczenie demokracji amerykańskiej, która była dla niego „jak płaszcz
— nie wolno go drzeć, ponieważ jeśli go zniszczymy, nikt nie wie gdzie lub kiedy odnajdziemy
znowu jego chroniące nas ciepło” (R. Reagan, op. cit., s. 77. 187, 173, 36, 99, 265—267).
142
92
R. Neustadt, American Presidency, Cambridge 1990, s. 4 2 1 .
Mtsja publiczna Ronalda Reagana
woduje, iż Amerykanie będą obywatelami, ale już innego narodu. Stąd charakter
narodowy nie był dla niego abstrakcją, był czymś historycznie realnym
i ponadczasowym. Ameryka była cywilizacją uniwersalną, a jej rdzeniem wolność 143 .
Reagan czuł, iż wolność nie może zależeć od konwencji, jest prawem natural
nym, wymagającym nieustannego przypominania i nauczania. Jeśli bowiem zależa
łaby ona wyłącznie od konwencji, bez odniesienia do prawa naturalnego, zależna
byłaby od opinii ją kształtującej. Zmiana opinii, wyrażająca się w zmianie zacho
wań, zwyczajów, wartości, oznaczałaby wtedy zmianę konwencji, a więc i idei wol
ności, a wtedy uległoby zmianie myślenie i charakter obywatelstwa 144 . Rezultatem
byłaby nie tylko zmiana cywilizacji, ale w obliczu konfrontacji z komunizmem
byłoby to zaproszeniem do katastrofy.
Takie przesłanie miało dla przybitych Amerykanów czasów początków jego
prezydentury nieodpartą magię i dawało nadzieję. Było, jak ujął to Michael Novak,
„obudzeniem w nas lepszych aniołów” 145 . Oczywiście Reagan był nieodrodnym
dzieckiem swojej kultury. Ameryka bowiem jest cywilizacją bez precedensu w hi
storii, zrodzoną z buntu, który przybrał kształt konstrukcji intelektualnej. Poli
tycznie i kulturowo oparta jest na swoistym credo, zbiorze politycznych zasad
określających jej tożsamość. Misja i wyjątkowość, przeplatana z częstym samobiczowaniem, wyznaczała rytm tej cywilizacji, określając jej niedojrzałość historyczną
w połączeniu z niezgodą na ograniczenia kondycji ludzkiej, które doświadczenie
amerykańskie zamierzało po raz pierwszy przekroczyć. Ameryka miała być cywili
zacją, w której, jak ujął to Thomas S. Eliot, „postęp unicestwiał los”. „Jesteście
narodem-Kościołem” pisał w 192 3 r. G. K. Chesterton 146 . W tym sensie Ameryka
nie są najbardziej ideologicznym ze społeczeństw Zachodu, w którym konglome
l4i
„Potrzebujemy — twierdził — świadomego patriotyzmu (•••), umacniamy go, ucząc nasze
dzieci, czym jest Ameryka i co znaczy ona w świetle całej historii świata (...). Ameryka jest wyjąt
kowa (...). Ale dziś, u progu lat 90., sytuacja jest inna (...), rodzice nie są przekonani, iż dzieci
powinny
(...)
kochać
Amerykę
(...).
[A
przecież]
Ameryka to
wolność (...),
a wolność
jest czymś
szczególnym i cennym. Jest krucha; więc wymaga ochrony. Musimy (...) uczyć historii opartej nie na
tym, co jest modne, ale na tym, co jest ważne” (R. Reagan, op. cit., s. 286—288, 264—265)144
Zob. G. F. Will, Statecraft as Soulcaft: What Government Does?, New York 1983, s. 15 3-
145
M. Novak, op. cit., s. 10. Stąd nawet jeden z krytyków Reagana dostrzegł nieodpartą siłę
oddziaływania
wyśmiewać
w
dzieciństwie
iluzji,
w
takiego
jego
że
czas
czego
miałoby
tak
czuli
bowiem
szukali.
Era
na
na
jego
być
naprawdę
kryzysu
Oczekiwali
myślenia
prostotę,
Amerykanów
przywoływanie
prostsze,
istnieją
inaczej,
bardziej
proste
pogrążonych
nostalgii
prawe
za
i
rozwiązania
poddania
„zmartwychwstanie
starych
mitów
się’
—
się
(...),
powiedział
Choć
wskazywać
jak
sprzedawanie
problemów,
Amerykanie
postaci
Reagan
mogli
które
na
nieuniknionej
w
krytycy
społeczeństwa,
skomplikowanych
pokusę
skończyła
zwątpieniu.
przyjemniejsze,
odrzucając
samozwątpienia
w
przeszłością
w
konieczności
Reagana
mowie
historii.
znaleźli
to,
inauguracyjnej
i naród odpowiedział entuzjazmem. W wierze w mego potwierdzali wiarę w swój naród i w siebie.
Nie do odparcia, potężna kombinacja” (H. Johnson, op. cit., s. 167).
146
G. K. Chesterton, op. cit., s. 11 —12.
93
Andrzej Bryk
rat tradycyjnych liberalnych idei, nieustannie ze sobą w starciu, równości moral
nej, wolności, indywidualizmu, konstytucjonalizmu czy demokracji pozostają
w wyraźnej opozycji wobec władzy. Reagan mówił tym językiem i dlatego rozu
miało go społeczeństwo, nawet kontestujący jego politykę. Był to jednak język,
który Europa stopniowo porzucała. Język nieukrywanego patriotyzmu i dumy
z kraju będącego gwarantem uniwersalnego przekazu wolności, ale i język zmu
szający do konfrontacji, jakiego Europa nie chciała już używać. Pokazały to de
monstracje, nawet jeśli sterowane z Moskwy, przeciw rozmieszczeniu amerykań
skich rakiet Pershing II w 1983 r.
Jednym ze skandali, które głęboko urażały amerykańskie poczucie godności
było liberalno-lewicowe przekonanie, iż Ameryka zawsze się myli i że jest reżimem
niemal zbrodniczym, a jej dziedzictwo, religia, doświadczenie to pasmo zbrodni,
wyzysku, dyskryminacji i imperializmu. Reagan wyrażał odczucia większości swo
jego społeczeństwa najpełniej, gdy odrzucał taki opis doświadczenia amerykań
skiego jako kłamstwo, twierdząc zdecydowanie, iż mimo ciemnych stron Ameryka
ma wielkie dziedzictwo warte obrony i ofiar. W dwa lata po zakończeniu wojny
wietnamskiej, w czasie afery Watergate, w obliczu bezprzykładnego upadku ame
rykańskiego ducha, cynizmu i ataku na Amerykę od zewnątrz, jak i wewnątrz,
w przemówieniu wygłoszonym na forum dorocznej konferencji Konserwatywnej
Akcji Politycznej (CPAC) w 1974 r. mówił: „Karykaturzyści (...) przedstawiają
część naszego losu i dziedzictwa, jak dawno przebrzmiały i nic nieznaczący mit
(...). Nie jesteśmy chorym społeczeństwem, chore społeczeństwo nie mogłoby
dać światu ludzi, którzy postawili stopę na Księżycu, [które ma] więcej kościołów
i bibliotek, dobrowolnie wspiera więcej orkiestr symfonicznych i oper, publikuje
więcej książek niż wszystkie inne narody świata razem wzięte. Jedna trzecia wszyst
kich studentów świata chce studiować w Ameryce (•••)• Chore społeczeństwo po
zbawia moralności i odwagi, nie tworzy ludzi, którzy przeszli przez niewolę i tor
tury w Wietnamie, (...) którzy są typowi dla tej ziemi, podobnie jak Ojcowie
Założyciele (•••)• Nie jesteśmy wojowniczym narodem. Nasza historia nie jest
wypełniona agresywnymi incydentami i imperializmem (•••)• Moje pokolenie (...)
walczyło o wolność ciężej niż jakakolwiek inna generacja (...) doświadczyliśmy
czterech wojen (•••)• Wszystkich jednak można było uniknąć, gdyby w pewnym
momencie dać jasno do zrozumienia, że postąpimy zgodnie ze słowami Johna
Stuarta Milla: Wojna to straszna rzecz, są jednak rzeczy straszniejsze’. Zanik
patriotyzmu i upadek moralności powodują, że niektórzy uważają, iż nie ma war
tości, o którą warto walczyć — to jest zdecydowanie straszniejsze. Człowiek, który
niczego nie ceni wyżej od własnego bezpieczeństwa, jest stworzeniem żałosnym.
Nie ma on szans na bycie wolnym, chyba że jego wolność będzie podtrzymywana
przez wysiłki innych, lepszych od niego (...). Jesteśmy obecnie świadkami prób
(...) mających na celu wpojenie [młodzieży], jak mało jest w Ameryce rzeczy
godnych podziwu (•••). [Twierdzi się], że to biznes jest odpowiedzialny za wszyst
94
Misja publiczna Ronalda Reagana
kie niesprawiedliwości w naszym kraju i że rozwiązaniem tych problemów jest
rząd (...). John Winthorp w 1630 r. powiedział: ’Będziemy niczym miasto świe
cące na wzgórzu. Oczy wszystkich ludzi będą zwrócone na nas. Jeśli postąpimy
fałszywie wobec (...) Boga w tej pracy, której się podjęliśmy, to wycofa On swoją
(...) pomoc dla nas. Cały świat będzie opowiadał sobie historie naszego upadku
jako przestrogę’. No cóż, nie oszukaliśmy Boga, nawet, jeśli tymczasowo opuścił
on tę salę” 147 .
Uwidacznia się tutaj owo amerykańskie splatanie wymiaru religijnego i poli
tycznego, gdzie naród jest łączony z religią w jedną misyjną religię obywatelską,
ową „wiarę, że amerykańska demokracja, razem z jej świętymi tekstami konstytu
cyjnymi, symbolami i prorokami, jest nie tylko zwyczajnie dobra i sprawiedliwa,
ale ma niemal status sakramentu, którego źródłem jest łaska Boga. Działa to też
odwrotnie, bowiem religia w Ameryce często formułuje swe prawdy w zdecydowa
ny, polityczny sposób” 148 . Sakralizacja sfery publicznej nie wyklucza oczywiście
sekularyzacji państwa, niemniej prezydent, który jest absolutnym pontifex maximus, reprezentuje religię cywilną Ameryki, będącą uniwersalistycznym przesłaniem
dla całego świata, chronioną potęgą Ameryki. Ta religia cywilna „ustanawia i sakralizuje amerykańską tożsamość zbiorową (•••), nie jest tylko ofertą dla jednost
ki (•••), sprawia, że polityczny proces ma cel transcendentny. Religia obywatelska
USA jest rodzajem religii, a nie tylko państwowym rytuałem, jest ugruntowana
też na biblijnych archetypach, takich jak exodus, wybranie, ziemia obiecana, Nowa
Jerozolima, ofiara śmierci, zmartwychwstanie. Namiętny patriotyzm amerykański
łączy się z poczuciem historycznej misji (•••)• Mesjanizm amerykański jest jed
nym ze źródeł siły i witalności Stanów Zjednoczonych” 149 .
Na arenie międzynarodowej Reagan przeciwstawił się bezmyślnemu i pokor
nie znoszonemu opluwaniu Stanów Zjednoczonych na forum ONZ 150 . Mówił:
„Serce Ameryki jest silne (•••)• Cynicy mylili się, Ameryka nigdy nie była chorym
społeczeństwem. Widzimy ponowne odrodzenie fundamentalnych wartości wiary,
rodziny, pracy, sąsiedztwa pokoju i wolności — wartości, które czynią z nas wspól
notę (•••)• Nasze dziedzictwo pozwala nam trwać siłą charakteru umacnianego
przez każde wyzwanie. My, Amerykanie, nigdy nie byliśmy obojętni wobec jakiej
kolwiek formy tyranii Nie prosimy o nic więcej niż o to, byśmy, jednocząc się,
uszanowali to, kim byliśmy i kim jesteśmy (...). Jesteście Amerykanami. Zostali
147
R. Reagan, op. cit., s. 6 0 —6 2 . W 1 9 8 1 r. stwierdził: „Musimy prowadzić naród, a to wyma
ga czegoś więcej niż tylko krytykowania przeszłości. Tak jak wyraził to kiedyś T. S. Eliot: „Tylko
przez zaakceptowanie przeszłości będziesz mógł zrozumieć jej znaczenie” (ibidem, s. 1 0 8 ).
148
A. Stark, OneNation under What, or Whom, „Times Literary Supplement”, 21 January 2001
149
Z. Krasnodębski, Demokracja peryferii, s. 215: zob też: R. N. Bellah, Civil Religion in Ameri
ca, w: Beyond Belief. Essays on Religion in a Post-Traditional World, Berkeley 1991, s. 168—192.
150
Reagan mianował m.in. Jane Kilpatrick ambasadorem w ONZ, która rozpoczęła swoje
urzędowanie od stwierdzenia, iż zdejmuje z pleców tabliczkę z napisem „Kopnij mnie”.
95
Andrzej Bryk
ście ukształtowani przez najbardziej wolne społeczeństwo, jakie powstało na Zie
mi. Nikt nigdy nie będzie miał prawa niszczyć waszych marzeń i rujnować wasze
go życia” 151 .
W kwestii ruchu konserwatywnego Reagan wytyczył sobie cel połączenia róż
nych, czasami wydawałoby się sprzecznych jego nurtów i doprowadzenia do stwo
rzenia koalicji wygrywającej wybory. Wyszedł od przekonania, iz, biorąc pod uwa
gę kryzys liberalizmu Nowego Ładu i kontrkultury, „większość Amerykanów czu
je się konserwatystami’ I52 . W szczególności starał się połączyć zwolenników tzw.
konserwatyzmu społecznego, dla którego ważne były sprawy kulturalno-obyczajowe i konserwatyzmu ekonomicznego, zainteresowanego ograniczeniem inter
wencji państwa w gospodarkę. Cel ten osiągnął. Uważał ruch konserwatywny za
ruch antyideologiczny, przeciwny „trzymaniu się jakiejś abstrakcyjnej teorii, na
wet w obliczu przeczącej jej rzeczywistości (•••) jeśli istnieje w ogóle coś takiego
jak polityczny punkt widzenia, który wolny jest od niewolniczego przywiązania do
abstrakcji, to jest nim konserwatyzm amerykański (•••)• Konserwatyzm jest anty
tezą fanatyzmu ideologicznego, który sprowadził na świat tyle cierpień i zniszcze
nia. Zdrowy rozsądek i zwyczajna przyzwoitość normalnych ludzi jest sednem
dzisiejszego amerykańskiego konserwatyzmu (...). Zasady konserwatyzmu są so
lidne, ponieważ ich podstawą jest to, co ludzkość odkryła dzięki doświadczeniu
pokoleń (•••) — połączone doświadczenie całego rodzaju ludzkiego (...). Nowa
amerykańska większość konserwatywna, którą my reprezentujemy, nie opiera się
na abstrakcyjnej ideologii, lecz zdrowym rozsądku, inteligencji, rozwadze, ciężkiej
pracy, wierze w Boga. Mamy odwagę powiedzieć: Tak, istnieją pewne zasady,
w które silnie wierzymy, wartości, na których chcemy oprzeć nasze życie’ (•••)•
Nie jest to żadna czystość ideologiczna’, lecz to, co stworzyło ten kraj i uczyniło
go wielkim”.
Reagan traktował zatem ruch konserwatywny jako odrodzenie i powrót do
wartości, które stworzyły doświadczenie amerykańskie, jako zachowanie społe
czeństwa, stającego się wielkim już w momencie swojej rewolucji i takie społe
czeństwo ujęło w kształt ustrojowy umożliwiający kultywowanie American way
151
P. B. Kunhardt, jr (ed.), op. cit., s. 299; R- Reagan, op. cit., s. 249-
152
Na
temat
źródeł
tej
koalicji
zob.
artykuł
w
dalszej
części
tego
tomu.
Reagan
mógłby
powtórzyć za Edmundem Burkiem piękną frazę: „Aby kochać swój kraj, ten kraj musi być piękny”.
Amerykanie, z reguły kochają swój kraj, nawet jeśli ostro się z im spierają, nie tylko dlatego, iż jest
to ich kraj. Ameryka jest kochana, ponieważ — tak jak Reagan — Amerykanie wierzą, iż rzeczywiście
jest piękna i warto jej bronić. Taka Ameryka przyszła oddać mu hołd, Ameryka prostoty i prawości,
tej
od
Gary’ego
Coopera
i
pustyni
gorączkowego
optymizmu.
Opisując
hołd
złozony
Reaganowi
w Kapiteolu, M. ]. Chodakiewicz tak ją opisał: „Jarmark, czyli Ameryka. Jego Ameryka. Taka, jaką
on
kochał,
szyją,
lubił
nieformalna
i
na
reprezentował:
co
dzień,
śmieszna,
choć
(Wspomnienie, w: R. Reagan, op. cit., s. 10).
96
od
nonszalancka,
święta
elegancka
pewna
i
siebie,
poważna
rozwydrzona,
oraz
zdolna
rozpięta
do
pod
poświęceń”
Misja publiczna Ronalda Reagana
oj life przeciw inżynierii społecznej i terrorystom postępu rozumianego jako na
rzucanie za pomocą państwa ideologicznych mód. Odrzucał tezę, iż ruch kon
serwatywny prowadzony jest przez ideologicznych purystów uwodzących więk
szość nieświadomą niebezpieczeństwa. Konserwatyzm w jego mniemaniu miał zor
ganizować „rzeczywistą większość, próbującą umocnić swoje prawa w obliczu terroru
psychologicznego potężnych uczonych, modnych (...) lewicowych rewolucjoni
stów, (...) ekonomistów, będących akurat na wpływowych stanowiskach, oraz in
żynierów społecznych, którzy narzucili swój sposób dyskutowania o sprawach
politycznych i społecznych. Jeżeli w Ameryce istnieje obecnie jakikolwiek fana
tyzm ideowy, to można go znaleźć właśnie wśród wrogów wolności na lewicy
i prawicy (•••), wcielających w życie abstrakcyjne teorie społeczne, ekonomiczne
i polityczne. Oni na pewno nie są konserwatystami” 153 .
Reagan odrzucił i zneutralizował w przestrzeni publicznej wyobrażenie kon
serwatyzmu amerykańskiego jako doświadczenia plutokratycznego, wyobraże
nia będącego dziedzictwem Nowego Ładu bądź kontestującego osiągnięcia re
wolucji praw obywatelskich lat 50 . i 60 . Przedstawiał konserwatyzm jako zbiór
wartości opartych na mądrości doświadczenia, również tego wyciągniętego
z porażek liberalnej polityki, kierujący się przekonaniem, iż postęp dla samego
postępu w imię ideologicznych wzorów inżynierów społecznych jest wrogiem
wolności i indywidualnego kształtowania własnej pomyślności, a zatem wrogiem
fundacyjnego credo Ameryki z Deklaracji Niepodległości. Przedstawił konser
watyzm nie tyle jako wąską ideologię przeciwników liberalizmu, ale jako ideę
definiującą istotę Ameryki. Uznał także, iż ta odtrącona większość „może upo
mnieć się o swoje prawa” bez konieczności powoływania nowego ruchu poli
tycznego. Mozę to uczynić w oparciu o radykalnie zreformowaną Partię Repu
blikańską, odrzucając — choć nie wyraził tego wprost — taki jej model, w którym
dominował, jako oportunistyczny, konserwatyzm establishmentu symbolizowa
ny przez prezydentów Eisenhowera czy Nixona.
Partia republikańska Reagana miała być koalicją wszystkich wydziedziczo
nych i zdradzonych przez dominujący liberalizm reprezentowany przez Partię
Demokratyczną, tych, o których sondaże mówiły, że są „milczącą większością”
amerykańskiej klasy średniej przerażonej negatywnymi skutkami źle prowadzo
nych reform i szaleństwami kontrkultury. Ta Nowa Partia Republikańska, jak
nazwał ją Reagan, „nie będzie i nie może być po prostu ’klubem wielkiego bizne
su’ (•••). Będzie miejscem dla kobiet i mężczyzn pracujących w fabrykach, dla
farmerów, policjantów oraz milionów Amerykanów, którzy wcześniej nigdy nie
myśleli o przyłączeniu się do nas, lecz których interesy są wspólne z reprezento
wanymi przez republikanów (...). Ludzie (...) muszą mieć zagwarantowany
wpływ na to, co się dzieje (...) w ich kraju. Partia Demokratyczna odwróciła się
lsi
Ibidem, s. 8 2 .
97
Andrzej Bryk
(...) plecami do swojej konserwatywnej części elektoratu. Nowa Partia Repu
blikańska powinna odszukać ich i powitać w swoich szeregach (...). Nadszedł
[też] czas, by powiedzieć czarnej ludności: ’Spójrzcie, deklarujemy wartości bli
skie wam, wartości, które możecie wspierać’ (•••), długofalowe interesy czar
nych Amerykanów polegają na zrozumieniu przez nich, co mają do zaoferowania
obydwie duże partie (•••)• Partia Demokratyczna uważa głosy czarnych Amery
kanów za swoje (...)• Czas, aby Czarna Ameryka i Nowa Partia Republikańska
zbliżyły się do siebie” 154 .
Nowa Partia Republikańska miała wejść za sprawą swoich działaczy w bezpo
średni kontakt ze wspólnotami sąsiedzkimi i społecznościami lokalnymi i mówić
językiem prostym, pokazującym, na czym polega istota kryzysu amerykańskiego.
Reagan podkreślał szczególnie „ekumeniczny” charakter agitacji nowej partii, mający
zlikwidować ideologiczny podział narzucony Ameryce, w jego mniemaniu, przez
Partię Demokratyczną, innymi słowy NPR miała dotrzeć do „każdej warstwy spo
łecznej, [bowiem] nasze zasady mają charakter uniwersalny i omijają tradycyjne
linie podziału (...)• Będziemy rozmawiać z każdym, w każdych okolicznościach
(...). Nie wierzę, że dobry Pan Bóg podzielił ten świat na republikanów, bronią
cych podstawowych wartości, i demokratów, którzy wygrywają wybory”. Reagan
spróbował przedstawić katalog wartości i zasad NPR tworzących „nową wizję
Ameryki”, swoją Deklarację Wartości, w której ochrona wolności osobistej, rodzi
ny i społeczności lokalnych powinny być w centrum każdego programu ustawo
dawczego, a zasada subsydiarności — zarówno między rządem federalnym i rząda
mi stanowymi, jak też między jakąkolwiek władzą a instytucjami społeczeństwa
obywatelskiego — powinna być bezwzględnie zachowana zgodnie z tradycyjnym
„duchem (...) dobrowolnej, wzajemnej pomocy”.
Subsydiarność miała być ochroną przed „inżynierią społeczną uprawianą
przez rząd federalny, [która] zawiodła. Wielkie Społeczeństwo’ jest rzeczywi
ście wielkie, ale tylko, jeśli chodzi o jego rozmiary, koszty jego utrzymania
i władzę, którą dysponuje. Podobnie wielkie są problemy, które podobno miało
rozwiązać. Wolność została znacznie ograniczona, a my stoimy dziś na krawę
dzi gospodarczej ruiny (•••)• [Dla Amerykanów] nowoczesny konserwatyzm
oferuje im ’polityczny dom’. Jesteśmy większością”. Podsumowując zwycięstwo
w I98l r., w przemówieniu do konserwatystów Reagan stwierdził stałość ruchu
konserwatywnego w XX w. w obronie swojej wizji prawdy i samozawinione klę
ski. Podkreślał, iż jego zwycięstwo „nie było zwycięstwem politycznym, lecz
zwycięstwem idei (•••), zwycięstwem zbioru wartości, wartości bezinteresownie
ochranianych przez garstkę Amerykanów, nawet podczas tragicznych, łamiących
serca klęsk. Amerykanie, których mam na myśli, to właśnie wy (...). [Nasze
idee] były wyśmiewane przez niemal wszystkie środowiska intelektualne (...)
154
98
Ibidem, s. 83-
Misja publiczna Ronalda Reagana
[jako] stojące wpoprzek biegu historii i krzyczące ’stop’. Ilu z nas (...) błądziło
w mroku nocy, zastanawiając się, czy [Ameryka] może pójść w stronę innych
wielkich narodów, które utraciły poczucie misji i pasję wolności? (•••)• [Lecz]
przewazymy szalę zwycięstwa na naszą stronę (...) zawrócimy (...)
z błędnego kierunku” 155 . W tym przemówieniu zawarte jest całe dziedzictwo
retoryki, sentymentalizmu, romantyzmu wolności i niepokornego ducha amery
kańskiego w obliczu przeciwieństw wydawałoby się nie do pokonania. Reagan
reprezentował je wszystkie. Był cały Ameryką.
Jakie jest dziedzictwo Reagana? Spór o to, szczególnie wśród ekonomistów,
będzie zapewne trwał długo. Wydaje się jednak przesądzone, iż choć zrewitalizował gospodarkę amerykańską, to nie udało mu się powstrzymać rozrostu państwa
na tyle, by zahamować ogólnoświatową centralizującą tendencję cywilizacyjną 156 .
Nie ekonomia będzie jednak świadczyć o jego historycznym znaczeniu. Dwie inne
sprawy wydają się ważniejsze. Po pierwsze, Reagan przyczynił się do szybkiego
i pokojowego rozpadu Związku Sowieckiego i odesłał komunizm na śmietnik hi
storii. Ale zniszczenie komunizmu miało bardziej dalekosiężne skutki. Wpłynęło
bowiem na stosunki transatlantyckie, czyniąc je po krótkim okresie intermedium
bardziej niestabilnymi. Liberalna lewica nienawidziła Reagana nie tyle za przyczy
nienie się do zniszczenia komunizmu jako siły światowej, ile za zniszczenie oświe
ceniowego mitu postępu, który ten miał, nieważne, ze ułomnie, reprezentować.
Antykomunistyczna rewolucja oznaczała koniec racjonalistycznych iluzji jako pro
jektu ludzkiego zbawienia osiąganego środkami politycznymi, a w perspektywie
międzynarodowej koniec doktryny konwergencji, traktowanej ze śmiertelną po
wagą jako legitymowane współistnienie świata zachodniego z komunizmem.
W tym sensie reaganowska rewolucja przyczyniła się do podważenia w przestrzeni
publicznej wiarygodności takiego języka dyskusji, który uważał komunizm za al
ternatywną drogę rozwoju 157 .
155
„Nie ma dziś — twierdził — większego wyzwania stojącego przed naszym społeczeństwem
niz zapewnienie każdemu godności i własnej tożsamości w tym coraz bardziej złożonym i scentra
lizowanym
z
społeczeństwie
(...).
galopująca
inflacja,
biznesem,
Wysokie
podatki,
sfrustrowane
nadmierna
mniejszości
i
kontrola,
zapomniani
uciążliwa
konkurencja
Amerykanie
—
te
rządu
wszystkie
fakty nie są dziełem wolnego rynku, stanowią spadek po scentralizowanej biurokracji, władzy spra
wowanej przez elitę z własnego namaszczenia” (ibidem, 8 4 , 90, 1 0 5 , I I I ) .
156
Zob. np.: D. Frum, op. cit., s. 32—77-
157Mit
gólnie
pozostaje
na
robotników,
odmowy
zbiorowej
jednak
uniwersytetach.
i
za
przyjęcia
i
w
pomocą
państwa
faktu
zbrodni
odmowy
formie
Stanowi
ją
zastępczej
„wyzwalanych”.
zjednoczonej
w
przestrzeni
liberalno-lewicowe
W
komunistycznych
Europie
przyjęcia
zjednoczonej
jako
dyskursu
poszukiwanie
Europie
akceptowalnego
równowartości
i
humanistycznego,
uciskanych,
mit
pokutuje
faktu
jej
moralnego
szcze
zastępujących
w
formie
świadomości
potępienia
na
równi dwóch totalitaryzmów, jedna z przyczyn konfliktu pamięci między starą a nową Unią (zob.:
A.
Appelbaum,
Gulag:
A
History,
Doubleday,
New
York
2003,
s.
XVII—XXII;
Z.
Krasnodębski,
Przywracanie pamięci, „Znak” nr 6 (2002)).
99
Andrzej Bryk
Ważniejszym jednak dziedzictwem rewolucji Reagana okazuje się prawdopo
dobnie drugie osiągnięcie. Jest nim powstrzymanie — na jak długo pokaże czas
—
w przestrzeni języka publicznego Stanów Zjednoczonych ideologii wywiedzio
nej z ducha rewolucji francuskiej i europejskiego Oświecenia, obcej Oświeceniu
amerykańskiemu, definiującemu odrębność jego doświadczenia historycznego. Ra
cjonalistyczne europejskie Oświecenie weszło w nowoczesny krwioobieg myśli ame
rykańskiej wielorako, m.in. przez kontrkulturę i postmarksistów. Oświeceniową
tradycję amerykańską niszczył też postmodernizm. Europejski radykalny racjona
lizm zaczął narzucać język publicznej dyskusji, stopniowo przekształcając amery
kański liberalizm w doktrynę nietolerancyjną wobec inaczej myślących. W takiej
perspektywie doświadczenie Ameryki nie było uznane za zasadzone na fundamen
talnie „dobrym” projekcie, lecz potraktowane z gruntu problematycznie, jako cze
kające na permanentne „wyzwolenie” z okowów fałszywej myśli i praktyki, na nie
ustanne reformy „postępowe”. Istniało niebezpieczeństwo głębokiej zmiany para
dygmatu kulturowo-politycznego Ameryki. Byłaby to zmiana podobna do tej, jaka
stała się stopniowo doświadczeniem hegemonicznego nurtu kultury europejskiej,
wzmocnionego kontrkulturą lat 60 ., gdzie dominacja kodu liberalno-lewicowego
w przestrzeni kultury jest faktem niepodważalnym, można jedynie dyskutować,
czy permanentnym. Innymi słowy, niebezpieczeństwo unicestwienia wiarygodne
go i legitymowanego doświadczenia amerykańskiego Oświecenia i jego języka pu
blicznego było realne.
Doświadczenie amerykańskie — w największym skrócie — zakorzenione zosta
ło w prawie naturalnym, było nieufne wobec państwa jako motoru postępu spo
łecznego, traktowało religię, głównie chrześcijaństwo, nie jako relikt przeszłości,
ale najsilniejszy fundament ludzkiej wolności i obronę przed idolatrią polityki
i państwa, rządy prawa rozumiało jako mechanizm chroniący ład publiczny,
umożliwiający kształcenie ludzkiego charakteru moralnego w przestrzeni społe
czeństwa obywatelskiego i wzmacniający odpowiedzialność moralną, poleganie na
sobie i praktyczną przedsiębiorczość. Delegitymizacja takiego języka i takiego
doświadczenia była i ciągle jest wyraźnym zagrożeniem w Ameryce. Jej wielkość
bowiem zasadzała się na projekcie politycznym gwarantującym rzeczywisty plura
lizm, gdzie w przestrzeni publicznej — mówiąc symbolicznie — Rousseau miał
takie samo prawo do istnienia, jak Burke, a Chrystus takie samo prawo, jak czcicie
le Marksa czy Derridy, gdzie Konstytucja została stworzona, by chronić ludzi, jak
powiedział O. W. Holmes, różnych przekonań i żadnych z nich a priori nie delegitymizowała w języku i praktyce życia publicznego.
Elity kulturalno-medialne lat 60 . rozpoczęły proces delegitymizacji takiego
pluralizmu w imię jedynie słusznej prawdy racjonalistycznego projektu „postę
pu”, wzmacnianego przekształceniem tradycyjnego liberalizmu od czasu Nowego
Ładu z doktryny nieufnej wobec państwa w doktrynę państwo to czyniące moto
rem „postępu”. „Postęp” i jego wróg — „konserwatyzm”, a jeszcze drastyczniej
100
Misja publiczna Ronalda Reagana
„reakcyjność”, „faszyzm”, „ciemnogród” czy „religijno-konserwatywna Ameryka”,
stał się, a priori i bez jakiejkolwiek weryfikacji, jedynym kryterium legitymowanego
działania, maczugą intelektualną zastępującą wszelką racjonalność, a przede wszyst
kim jakiekolwiek rozróżnienie na moralne dobro i zło. Konserwatyzm, to znaczy
przeszłość, był złem sam w sobie, to, co przychodziło: „postęp” czy „przyszłość”,
było dobre. Założenie, iż mogło istnieć jedno uniwersalne kryterium stosowane
do jakiegokolwiek czasu, jakiegokolwiek miejsca, było traktowane jako próba prze
mocy intelektualnej bez dania najmniejszych racji. Sprawy były lepsze, automa
tycznie lepsze moralnie, bo były częścią „postępu” 158 .
Ta zasada, wywiedziona z francuskiego racjonalizmu oświeceniowego i dwu
znaczna w kontekście Oświecenia amerykańskiego, zasadzonego na uniwersal
nym, obiektywnym porządku moralnym Deklaracji Niepodległości, innym od
Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela rewolucji francuskiej, była ideą niebez
piecznie rewolucyjną. Z definicji podważała jakikolwiek, nieważne jak spraw
dzony doświadczeniem, porządek ludzki i moralny, wprowadzając kryteria po
działu na tych, którzy są „dobrzy”, bo z postępem idący, i „zawalidrogi historii”,
z postępem walczący i mający być jak najszybciej usunięci. Ten liberalno-lewicowy
heglizm, którego marksizm był jedynie wariantem, stanowił też ideę prowokującą
odzew zgodny z biblijną zasadą „kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Jego radykalne
forsowanie groziło destabilizacją porządku politycznego, co Reagan doskonale
wyczuwał i przeciw czemu się buntował. Dziedzictwo amerykańskie było dla
niego „dobrym” doświadczeniem, chroniącym przed wyimaginowanym światem
modernizmu oświeceniowego, tworzącego subiektywistyczne jaźnie mocą jedy
nie własnej prometejskiej woli. Reagan odrzucił takie rozumienie postępu, gdyż
w ostatecznym rachunku postęp musi zawsze być pochodną wartości, odpowie
dzią na pytanie, co jest słuszne. W takiej perspektywie pamięć i kultura Ameryki
nie mogła zostać odrzucona, bo bez niej Ameryka nie mogła istnieć. Postęp nic
nie oznacza bez właściwego celu 159 .
Doświadczenie Ameryki było w tym sensie głęboko antymodernistyczne, gdyż
zerwała ona ze Starym Światem dokładnie w momencie przełomowym nowocze
sności racjonalistycznej, zdefiniowanej przeciw prawu naturalnemu — choć przeję
ła jego język w filozofii praw człowieka — i antyreligijnej, a także dlatego, iż
potężny obszar niezdominowany przez wszędobylskie państwo pozwolił zacho
wać autonomię najprzeróżniejszych, często apokaliptycznych i eschatologicz
nych wspólnot religijnych 160 . W tym sensie Amerykanie są ludźmi „starożytnej”,
158
159
Zob. np.: R. Nisbet, Prejudices, Cambridge 1982, s. 238—243Używając słów Chestersona: „Walczymy bowiem nie o coś, co jest przed nami, lecz o coś
co jest za nami; nie o Imperium, lecz o dom” (zob.: J. V. Schall, Scball on Chesterton, Washington
2000, s. 121).
160
Religijność i różnorodność nie jest marginesem amerykańskiej demokracji, a zakaz
101
Andrzej Bryk
przednowoczesnej cnoty, gdyż w tym imperium, tak jak w świecie starożytnym,
istnieje rodzaj pobożności obywatelskiej i gdzie ciągle wierzy się w cuda. Ten
rodzaj religijności jest niepodatny na jakiekolwiek odczarowanie.
Zaatakowanie tego świata i tej Ameryki Reagan uważał za zaatakowanie same
go fundamentu jej tożsamości, i w tym przekonaniu umacniała go zdecydowana
większość Amerykanów, których zorganizował i poprowadził do zwycięstwa w 1980
roku. Dlatego konserwatyzm Reagana i stworzenie wielonurtowej koalicji nie sta
nowiło tylko odpowiedzi na kryzys ekonomiczny czy kryzys woli, lecz był funda
mentalnym powrotem do istoty amerykanizmu 161 . Reagan, tworząc ruch oporu
przeciw liberalno-lewicowej Ameryce z najprzeróżniejszych nurtów tradycyjnych
republikanów i masowych uciekinierów z Partii Demokratycznej, przedefiniował
język publiczny dyskusji o społeczeństwie, kulturze, jednostce i jej aksjologii. Nie
udało się w sferze języka publicznego, w przeciwieństwie do języka elit medial
wyznania
na
państwowego
uwadze
z
bardziej
jednoczesną
interesy
gwarancją
kościołów
niz
wolności
interesy
religijnej,
państwa.
zapisany
„Kościół”
w
w
Konstytucji,
Ameryce
jest
mial
mozaiką
kościołów, wyznań, sekt. Ameryka jest — jak powiedział transcendentalista Ralph Waldo Emerson
—
krajem
„zaczadzonym
w
którym
pragnienia
drzewa
religijnego
czucie,
iż
przez
pokolenia
było
tym
wreszcie
Bushu
im
część
poczucie,
Religijność
religijności
zbawiona
ze
iz
Stany
Słowo,
przez
śmierci
Biblii,
od
są
w
a
naprawdę
tak
rozbrzmiewający
tym
językiem
nieukrywaną
kazaniami
mówi
poprzez
Lincolna
opierającym
Europie.
zdesakralizowania
część
orzeczenia
Sądu
Najwyższego.
nudy
podszytej
W
tym
sensie
jest
fali
czy
metafizycznej
George’u
europejskie,
się
Biblii
kazno
polityków,
na
elity
po
kulturą
tysięcy
duża
„przedmodernistycznym”,
próby
Pniem
mieli
autentyczną
zlaicyzowane
wszelkie
społeczeństwa,
Zachodu.
Wyznawcy
irytację
przerażającej
religii
misją.
jedyną
dla
społeczeństw
eschatologiczną
Waszyngtona
i
kontrowersyjne
i
skonstruowano
wszystkich
Biblii,
język
osłupienie
zrytualizowanej
jego
językiem
wytrzymuje
publicznej
z
prezydenci
w
polityczny
ze
bytowaniem,
Zjednoczone
amerykańska
objawem
system
najgłębsze
ludzkim
mówili
wprawia
owej
są
mówi
co
sfery
jest
powszechnym
Ameryki
językiem
kończąc,
Świecki
protestantyzm
jest
Olbrzymia
krajem.
był
pluralizm
dziei.
dając
Ameryki
religijny
amerykańską
W.
Bogiem”.
eschatologiczne
postępu
wypchnięcia
Ameryka
rozpaczą,
kontrrewolucyjnie
po
będącej
antymoder-
nistyczna, czując w trzewiach, iz każda kultura wyrasta z religii, a każda bez religii umiera. Ameryka
jest
tutaj
antytezą
podtrzymywania
Europy,
swojej
która
me
cywilizacji,
posiada
dopraszając
moralnych
się
czy
tylko
nieświadomie
wyobrażeniowych
pogardy
innych
narzędzi
(zob.
D.
dla
Hart,
Religion in America: Ancient and Modern, „New Criterion”, March 2004, s. 8; N. Feldman, Divided
by God: America’s Church — State Problem — And What We Should Do About It, New York 2005).
161
W liście do przyjaciela Reagan pisał: „Kiedy mówisz, że uznaję się za konserwatystę, nie
opisujesz
Moja
właściwie
definicja
twórczym
i
nie
(•••)
myśleniu,
wyjaśniasz,
konserwatyzmu
który
stara
się
co
tak
oznacza
uczynić
naprawdę
rozumiem
Amerykanina
ten
z
[kraj]
przez
pojęcie
charakterem,
lepszym
konserwatywny.
postępowego
miejscem,
gdzie
w
mógłby
jego
żyć
i wychowywać swoje dzieci, i osiąga to ciężką pracą i wiarygodnym zdrowym rozsądkiem. Konser
watywny
Republikanin
jest
dobrym
amerykańskim
obywatelem
twardo
stojącym
na
ziemi”(J.
M.
Schoenwald, op. cit., s. 198). Taki opis jest opisem idealnego apolitycznego obywatela, wyznającego
wartości
źródeł,
wielce
cenione
wezwaniem
do
przez
imigrantów
walki
o
mądrością i zdrowym rozsądkiem.
102
ponowne
czy
ich
dzieci,
definiowanie
czyli
idei
przez
Ameryki
Amerykę.
zgodnie
Był
z
jej
powrotem
do
pragmatyczną
Misja publiczna Ronalda Reagana
nych czy uniwersyteckich, doprowadzić do narzucenia Ameryce monopolu kodu
kulturowego, właściwego bardziej dziedzictwu rewolucji francuskiej, a nie amery
kańskiej, bardziej modelowi agresywnie etatystycznego, a także agresywnie laic
kiego, na wzór francuskiego modelu państwa 162 . Taki model państwa i cywilizacji
był dla większości Amerykanów nie do zaakceptowania, a to, że do radykalnej
ewolucji Ameryki w tym kierunku nie doszło — szczególnie w sprawach kulturo
wych, bo co do etatyzmu rzecz jest dwuznaczna — zawdzięczać należy w decydują
cej mierze Ronaldowi Reaganowi 163 . Dlatego też można go uznać za jednego
z najskuteczniejszych prezydentów w historii Stanów Zjednoczonych, biorąc pod
uwagę rezultaty kulturowe, a nie tylko doraźnie polityczne.
Pierwsza próba konfrontacji z powyżej zarysowanym niebezpieczeństwem, za
czasów kampanii wyborczej konserwatywnego Barry’ego Goldwatera w 1964 r.,
którego jednym z mówców był właśnie Reagan, zakończyła się klęską. Ale opór
konserwatywny wobec coraz bardziej dominującego wyobrażenia, jak ma wyglądać
sprawiedliwa i szczęśliwa Ameryka rodem z podręczników agitatorów liberalnej
lewicy, zaczął narastać. Reagan skanalizował politycznie ten opór i nie tylko mię
dzynarodowo zdelegitymizował komunizm jako alternatywę cywilizacyjną, ale obro
nił też, jak się wydaje, amerykański kod kulturowy i jego język w przestrzeni pu
blicznej, a wygrana G. W. Busha zdaje się to potwierdzać. Innymi słowy, Reagan
złamał trwające od kilkudziesięciu lat w Ameryce, w Europie od dwustu, przeko
nanie, iz lewica czy liberalna lewica ma monopol na retorykę cnoty moralnej. Jak
każda ideologia i każda rewolucja, także rewolucja kontrkulturowa, połączona
z ekspansywnym państwem liberalnej inżynierii społecznej, rozpoczęta pod ha
słem radykalnego wyzwolenia i totalnej wolności, szybko przemieniła się w żąda
nie totalnej kontroli. U kresu tej drogi, zaledwie widocznej za Reagana, leżał fe
nomen politycznej poprawności i innych wysiłków wymuszenia ideologicznego
konformizmu. Reagan, trudno powiedzieć, czy świadomie, opisał następująco tę
zmianę kodu języka publicznej cnoty w przemówieniu z 1984 r.: „Prawdopodob
162
nia
Ameryką
z
Zmiana ta oznaczała paradoksalnie, w czas największego triumfu Zachodu, czyli pokona
komunizmu,
G.
powolne
W.
kontrowersji
Busha
czysto
rozchodzenie
i
się
większością
politycznej.
dróg
elit
Obcość
kulturowych
Unii
Europejskiej
wynika
z
samej
Europy
nie
i
jest
istoty
Ameryki.
tylko
Obcość
obcością
dominujących
między
wynikającą
kodów
kulturo
wych, którymi mówią Ameryka i Europa. Unia Europejska. Widać to było wyraźnie w dyskusjach
nad
traktatem
które
konstytucyjnym,
osadzone
są
w
stosunkiem
europejskim
do
chrześcijaństwa
i
zapędów
etatystycznego
i
agresywnie
dziedzictwie
etatystycznych
laickiego
Brukseli,
francuskiego
modelu państwa (zob.: Weiler, Chrześcijańska Europa..., op. cit., s. 63).
,6!
tucyjny
Reaganowi nie udało się tego zrobić w sprawach etatyzmu, bo amerykański system konsty
nie
znalazł
sposobu
na
ograniczenie
wzmacniania
władzy
federalnej
kosztem
stanów
i jednostki, jak i proliferacji praw wywiedzionych z Konstytucji. Obie tendencje są wynikiem nie
prawdopodobnego
wzmocnienia
Sądu
Najwyzszego,
a
mówiąc
wprost,
uzurpacji
władzy
konstytu
cyjnej przez bardzo swobodną interpretację Konstytucji.
103
Andrzej Bryk
nie największym triumfem amerykańskiego konserwatyzmu było zatrzymanie ofen
sywy lewicy, dążącej do zepchnięcia przeciętnego Amerykanina na moralnie defen
sywne pozycje, a ostatecznie nie do obrony. [Amerykanie] wierzyli w prawdę pew
nych przekonań i zasad, które [lewicowo-liberalna] inteligencja przez dwadzieścia
lat im wmawiała, iż są beznadziejnie anachroniczne, całkowicie prymitywne i reak
cyjne. Chcecie dobrowolnej modlitwy w szkołach? Jakie to prymitywne, twierdzili.
Jesteście przeciwni aborcji? Jakie to zniewalające, jakie nienowoczesne. Normalne
było przedstawiane jako ekscentryczne, podczas gdy tylko nienormalne było warte
naśladowania. Brak szacunku był celebrowany, ale jedynie brak szacunku wobec
pewnych rzeczy: brak szacunku, powiedzmy, wobec zorganizowanej religii jak naj
bardziej, brak szacunku wobec ugruntowanego liberalizmu, nie, co za dużo to
niezdrowo było. [Taki liberalizm] ćwiczył swoją odwagę na łatwych celach i po
klepywał każdego po ramieniu z pochwałą za strzelanie z procy w zdezorientowa
nego Goliata, który był zbyt skonfundowany i w rzeczywistości zbyt dobry, by się
bronić i podjąć walkę (...). [Ale] Amerykanie nie znajdują się juz w defensywie.
Wiem, że ruch konserwatywny przyczynił się też do tej zmiany” 164 .
Reaganowi należy oddać sprawiedliwość, bowiem stał się niebagatelnym ele
mentem oporu, katalizującym taką zmianę, złamał monopol lewicy liberalnej na de
finicję kodu kulturowego identyfikującego tak wewnętrznego, jak i zewnętrznego
wroga, którym ten uczynił amerykański konserwatyzm i odwracając język identyfi
kacji, zmienił Amerykę 165 . Jeśli takie jest dziedzictwo rewolucji Ronalda Reagana,
to jej znaczenie może być dużo bardziej dalekosiężne dla zachowania wolności niż
wielkie, ale historycznie należące już do przeszłości, zwycięstwo nad komunizmem.
164
B.
Mowa na spotkaniu Konserwatywnego Komitetu Akcji Politycznej w 1985 r., (cyt. za:
Miner, op. cit., s. 2 0 8 ). Reagan sygnalizował tutaj zjawisko przedetiniowania radykalnego, kontr-
kulturowego
znaczenia
„normalności”
i
„nienormalności”
jako
pojęć
na
nowo
definiowanych
ide
ologicznie (zob.: D. P. Moynihan, Defining Deviancy Down oraz C. Krauthammer, Defining Deviancy Up, w: The Essential Neoconservative, M. Gerson (ed.), New York 1996, s. 3 56—382).
165
ryzowaną
Paradoksalnie
Europą,
ideologicznych.
zmiana
zajętą
Niechęć
ta
oznaczała
wdrażaniem
do
stopniowe
projektów
Ameryki
nie
zerwanie
coraz
wzięła
się
mostów
bardziej
z
z
coraz
dalekosiężnych
doraźnej
polityki,
bardziej
i
zsekula-
coraz
jakkolwiek
bardziej
chybionej,
G. W. Busha. Wzięła się z rozpoznania, iż Bush jest nieodłączną częścią Ameryki, że w istocie ta
wyobrażeniowa
„europejska
w
części
dominującej
cową
kontrkulturą
lat
Ameryka”
będące
jest
późnymi
tam
wnukami
w
zdecydowanej
europejskiego
mniejszości.
Oświecenia,
Europejskie
elity,
zradykalizowanego
lewi
6 0 ., nie lubią takiej Ameryki, uważając ją za aberrację historii i czekając
z niecierpliwością na jej przekształcenie według własnych o niej wyobrażeń. Mogą się głęboko mylić,
bo innej Ameryki mogą się nie doczekać, nie dostrzegając, iż jej autentyczny pluralizm społeczny
i
kulturowy
ma
więcej
cech
wolnego
społeczeństwa
niż
pełen
frazesów
projekt
europejski.
Mimo
wszystkich swoich szaleństw i błędów politycznych, to Ameryka jest ciągle ziemią liberalnej wolno
ści,
broniącej
politycznie
się
poprawny
skutecznie
język
przed
opanowaniem
racjonalistycznej
utopii
jej
i
języka
broniącej
publicznego
się
przed
przez
państwo rozdzielające apanaże w zamian za właściwe myślenie jest szczęśliwym końcem historii.
104
jedynie
złudzeniem,
iż
słuszny,
dobrotliwe
Misja publiczna Ronalda Reagana
Czy oznaczać to będzie jednocześnie ostateczne rozejście się dróg Europy i Ame
ryki pokaże czas. Ostatecznie, jak wierzył Reagan, wolność jest uniwersalną i nie
uleczalną tęsknotą ludzkiego bytowania.
Można podsumować działalność prezydentury Reagana jego własnymi słowa
mi z przemówienia 1981 r., gdy mówił: „Nasz czas nadszedł. Stoimy w tej walce
murem. Jeżeli przeważymy szalę zwycięstwa na naszą stronę (...), to możemy
mięć nadzieję, że jak długo ludzie będą mówić o wolności i o tych, którzy jej
bronili, to będą pamiętać o nas i powiedzą: ’To byli dzielni ludzie’, oddajmy im
cześć” 166 . Reagan nie tylko przyczynił się walnie do pokonania komunizmu, ale
starał się przywrócić equilibrium w kulturze amerykańskiej, equilibrium spójnej cy
wilizacji, poważnie naruszonej przez wrogów wolności i wrogów przyzwoitości.
Jak powiedziała o nim jego przyjaciółka w polityce i w życiu, premier Wielkiej
Brytanii Margaret Thatcher, wielkość Reagana polegała na „ustawieniu wolności
w ataku, na należnym jej miejscu” 167 . W tym sensie był kontrrewolucjonistą
w świecie nowoczesnym, w którym, jak zaobserwował to na początku wieku G. K.
Chesterton, „cnoty oszalały, bowiem zostały od siebie odizolowane i plączą się
samodzielnie”, tworząc niespójną, schizofreniczną cywilizację na kształt antycz
nej tragedii w czasie fałszywych, politeistycznych bogów, gdy nie sposób żyć, nie
obrażając któregoś z nich 168 .
Trudno powiedzieć, czy Reagan miał tego świadomość, ale miał tego instynk
towne wyczucie. Miał też wielkie szczęście. Pokonał Wielkiego Smoka i odrodził
wielkie imperium demokratyczne. Czynił to jednak w świecie, którego reguły gry
były jeszcze w miarę jasne, w którym politycy wiedzieli, po co są politykami,
a kultura Zachodu w ostatnim przebłysku świadomości dostarczała jeszcze po
czucia uniwersalnego sensu. W takim świecie Zachód ciągle był jednością, a jego
obywatele wierzyli, tak jak ci we wschodniej Europie, których Reagan pomógł
wyzwolić, iż chodzi w nim o coś więcej niż dotacje czy oszałamiającą konsumpcję.
Gdy Reagan żegnał się ostatecznie z Ameryką, odchodząc w ciemność choroby
Alzheimera, pisał w Liście otwartym do narodu w 1994 r.: „Gdy Pan wezwie mnie do
siebie (...), odejdę z wielką miłością do tego kraju i z wielkim optymizmem, co do
jego przyszłości. Zacząłem kroczyć teraz po drodze, która doprowadzi do krańca
mojego życia. Ale wiem, że Amerykę zawsze czeka promienny świt”.
Z biegiem czasu rola Reagana rosła, a nie malała, bowiem był liderem, który
przewodził Amerykanom w dziele uważanym przez nich w zdecydowanej większo
ści za sensowne i moralnie właściwe. W przemówieniu na konwencji Partii Repu
blikańskiej w Houston w 1992 r. był uosobieniem ducha amerykańskiego i całko
wicie sobą, gdy mówił: „Gdy odejdę, mam nadzieję, że [historia] zapamięta to, iż
166
R. Reagan, op. cit., s. I I I .
167
P. Schweizer, op. cit., s. 206.
168
Cyc. za: R. Kimball, The Long March, op. cit., s. 22.
105
Andrzej Bryk
odwoływałem się do największych nadziei, a nie do najsilniejszych lęków, do wa
szego zaufania, a nie do wątpliwości (...)• Moim marzeniem jest, by każdy z was
kochał ten kraj nie dla jego potęgi czy bogactwa, ale dla jego tożsamości ideali
zmu. Niech żaden Amerykanin nie zapomni o swoich bohaterskich korzeniach,
niech nigdy nie zwątpi w boskie przewodnictwo i nie utraci danego przez Boga
optymizmu (•••). Niech każdy świt będzie wspaniałym nowym początkiem dla
Ameryki, a każdy wieczór (•••) zbliża nas do lśniącego miasta na wzgórzu” 169 .
Dyplomata Clare Booth Luce powiedział kiedyś, że historia, która nie ma
głowy dla rzeczy nieistotnych, zapamiętuje amerykańskich prezydentów, jeśli w
ogóle, za jedno jedyne dokonanie. Waszyngton był „Ojcem narodu”, „Lincoln
wyzwolił niewolników”, „Roosevelt wygrał Ostatnią Dobrą Wielką Wojnę”, „Ni
xon otworzył Chiny”. Margaret Thatcher powiedziała, iż Reagan powinien być
zapamiętany za jedno: „Wygrał zimną wojnę bez jednego wystrzału”. To celne
określenie, ale nieoddające jego roli. Jak powiedział ktoś inny: „Reagan wygrał
zimną wojnę, odrodził amerykańską ekonomię i amerykańskiego ducha” i dlatego
Amerykanie żegnali go z wdzięcznością” 170 . Jak mu się to udało, do dzisiaj pytają
ci, którym brak jakichkolwiek poglądów myli się z wyrafinowaniem intelektual
nym i jest objawem nie mądrości, a acedii.
Tak naprawdę, odniósł sukces z powodów najprostszych: był bowiem w naj
lepszym tego słowa znaczeniu człowiekiem swojej cywilizacji, której nigdy się nie
wstydził i z której przejął to, co najlepsze, modelowym Amerykaninem, „nonsza
lanckim, zawsze optymistycznym, twardym — gdy trzeba było — jak stary kowboj
ski but”. Porywający serca słuchaczy w mowach pisanych przez tych, którzy wie
dzieli, jakie frazy będą naturalnie płynąć z jego ust i tworzyć więź braterstwa
z Ameryką ciężkiej pracy, zwykłej przyzwoitości i odpowiedzialności zakorzenio
nej w wartościach uniwersalnych, i Ameryką serca bardziej niż tylko zimnego inte
lektu. Ale odniósł także sukces dlatego, gdyż był człowiekiem pokory. Wiedział, iż
„czysty rozum, jakkolwiek konieczny, jest jedynie częścią procesu podejmowania
przełomowych decyzji, że potrzebne są także zakorzenione w wartościach instynkty,
sentymenty, jakkolwiek zresztą nazwie się tą drugą stronę charakteru. ’Czuję to
w trzewiach’ — mówił bez przerwy, gdy podejmował decyzje”. Reagan wierzył w
potęgę Ameryki, nie tylko potęgę militarną czy ekonomiczną, lecz potęgę amery
kańskiego doświadczenia i charakteru zmierzenia się z losem, cechy, które uważał
za unikalny wkład amerykańskiej cywilizacji w dzieło ducha ludzkiego, ducha, wbrew
niezliczonym krytykom, wartego pielęgnowania i obrony w czas zamętu, pomie
szania języków, metafizycznej nudy cywilizacji Zachodu, gdy „najlepszym brak
pewności, a najgorsi pełni są namiętnej mocy”.
169
R. Reagan, op. cit., s. 291, 299-
170
D. D Souza, op. cit., s. 7 6 .
106
Misja publiczna Ronalda Reagana
Amerykańskie imperium nie było dla Reagana imperium typu europejskich
potęg kolonialnych opartych na wojsku, sędziach, urzędnikach, poborcach podat
kowych i cynizmie rasy panów. Gdy dzięki nieugiętej wierze w wartości podstawo
we przyczynił się decydująco do pokonania komunizmu i do rozbicia fałszywych
bogów myślenia krętaczy, czyniącego ze Związku Sowieckiego awangardę przy
szłości świata, miał nadzieję, iż siła Ameryki będzie gwarancją i pomocą innym
w samostanowieniu o ich losie. Wierzył, iż większość z nich „wybierze demokra
tyczną drogę, jakkolwiek ciernista ona by często nie była i będzie szczerze wdzięczna
Ameryce. Nie było w tej nadziei nic złego ani nieszlachetnego” 171 . Można jedynie
dodać, iż nadzieja ta jest jedynie świadectwem wiary Reagana, ginącej już wśród
polityków Zachodu, mimo ich różnorakich frazesów, w uniwersalizm ludzkiego
doświadczenia i zdolność każdej osoby do rozpoznania niezbywalnej moralnej
wyjątkowości i ontologicznej nietykalności chronionej tabu Boga. W tym sensie
był nieodrodnym synem, czy zdawał sobie z tego w pełni sprawę, czy też nie,
cywilizacji chrześcijańskiej i jej uniwersalizmu. Okazał się prawdopodobnie jed
nym z ostatnich Mohikanów z pokolenia polityków, któremu wydawało się, iż
poszukiwanie prawdy i walka ze złem jest istotą ładu politycznego i mądrze rozu
mianej polityki, z silnym, lecz ograniczonym państwem. Przeciwstawiając się pa
nującym pewnikom swojego czasu, chętnie pewnie przyjąłby motto Herberta Achternbuscha: „Nie mam żadnych szans, ale muszę je wykorzystać” 172 .
Gdy umierał w czerwcu 2004 r., miał prawo powiedzieć z poczuciem spełnie
nia to samo, co niemal dwa tysiące lat temu miłośnik innej wolności, którą Reagan
uważał zawsze za najpewniejszą gwarancję tej ziemskiej, wyraził w nieśmiertelnych
słowach, przynależnych ludziom wyjątkowej dzielności, na które Reagan — przy
wszystkich swoich ułomnościach — zasłużył: „Stoczyłem piękną walkę, bieg ukoń
czyłem, wiary dochowałem” 173 . Zaledwie dziesięć miesięcy później, w kwietniu 2005
r., odszedł ten, z którym Reagan czuł duchowe braterstwo w wolności — Jan Paweł
II. I z którym razem zmienili świat. Amen.
171
The Man who beat Communism, „Economist”, June 12, 2004, s. I 3 — 14; J- Zadencki, op. cit.,
s. 29.
172
Cyt. za: T. Gabiś, Postkonserwatyzm bez kompromisu, „Obywatel” nr 6 (2004), s. 73-
I7i
Sw. Paweł w II Lis'cie do Tymoteusza 4,7-
K enneth M inogue
Conservatism in a Rationalist Age
What is a rationalist age?
Why do people act as they do? They respond, of course, to their own thoughts
and desires, but what is it that shapes their actions and utterances? In so-called
traditional societies, it is custom, which means that the action is largely formed
by the inherited practices of the past — as when we utter a sentence, for example,
using words that generations before us have used. Yet, custom is never merely
fabrication out of inherited materials. When we speak, and when we act, we re
spond also to the circumstances at that moment, so that in a Heraclitean way,
nothing ever quite repeats itself.
In our modern European world, however, custom is often treated with disdain as
uncritical and unreflective. To be educated is to become, at least to some extent, an
intellectual, someone who thinks in terms of abstract principles. We feel that our
actions and opinions should be reasoned out, which is to say that we ought to be able
to justify them in universal terms, a style of moral life embraced most notably by the
philosopher Kant. It is this cast of mind that I mean by “rationalism”. We live in “
a rationalist age” because most of us feel that we ought to be able to justify our acts by
referring to universal principles. Rationalism is thus a cast of mind that “privileges”
(if I may use the current jargon) science and philosophy over history, practice and
other narrative ways of responding to the world. Rationalism is notoriously sceptical
of religious revelation, for example, and reduces the cultural practices of religion to
a narrow catechism having to do with the plausibility of believing in the existence of
a supreme being. Rationalism is also a disposition hostile to conservatism.
Rationalists and conservatives are both sceptical (by contrast with socialists,
for example) but they are sceptical about different things. Rationalists reject
anything that cannot be supported by empirical evidence. Their beliefs tend to be
dominated by whatever scientists are popularly thought to believe at any given
moment. Conservatives, by contrast, are sceptical of rationalist claims to understand
the universal problems of the world, and sceptical also of the rationalist belief in
109
Kenneth Minogue
the power of governments to change the world. No conservative could possibly
take seriously Marx’s claim that communism reveals the secret of history, nor
would conservatives fall for the illusion that something called a ’revolution' could
introduce a reign of justice. Broadly speaking, rationalists see sameness everywhere,
while conservatives see difference. There is obviously something to be said for
both of these dispositions, but the way in which they debate issues of politics is
often confused. The confusion is at its most serious in societies that have long
been subject to the caprice of radicals and rationalists for several generations
—
post-communist and post-fascist societies particularly.
Two preliminary clarifications are necessary. First, rationalism is not
tantamount to rationality. A rational act is one appropriate to this person in these
circumstances, while a rationalist response to circumstances merely means that
the actor thinks in universal terms, which does not guarantee, of course, that
these abstract terms will be appropriate to the circumstances. Nazis and
Communists for example were devoted to abstract principles — racial doctrine and
communism respectively — but no one could judge their conduct rational. An
almost purely customary act may well be the most rational thing to do in the
circumstances, while rationalists can and often do hit upon some foolish universal
principle that can lead to disaster, as often happens in modern government.
Subsiding inefficient producers, and treating the poor as purely victims of a social
system are examples of universal principles that have caused immense harm.
Secondly, we need to understand why rationalism is so much the modern
vogue. The point is that we love abstract principles because they promise power.
If we find the abstract solution to a practical problem, we shall also have solved
every problem of the same kind. It is in believing this proposition that rationalists
claim to be scientific, and therefore superior. Similarly, if we acquire the
understanding of a situation in universal terms, it follows that we can explain
every situation of the same kind. But how do we demonstrate that two situations
are “of the same kind”? There, as Hamlet put it, is the rub. Politicians, and some
philosophers have for centuries been learning the lessons of history, only to discover
that they got the lessons wrong. Rationalists, however, have no other way of thinking
than in terms of their beloved abstractions. In a rationalist age, political problems
no longer deal with how to repel the threat from this potential enemy or how to
deal with famine in that province. They turn into universal problems such as war,
and poverty. If you solve these, you will have gone a long way towards creating
a better world — and also, incidentally, towards abolishing any need for politics.
In a rationalist age, then, conservatives are on the defensive. They often seem
merely ‘timid’ 1 They lack the ambition to transform the world. To be “against
'Thus, F. A. von Hayek, Why I Am Not a Conservative, in: The Constitution of Liberty, London:
Routledge&Kegan Paul, I960.
I 10
Conservatism in a Rationalist Age
change” in our rationalist world is taken to be an alliance with the evils of our
societies. Worse, in a world in which every tradition has been tainted by
reformulation in terms of abstractions, conservatives may find they have entirely
lost their bearings. How can one take tradition as one’s clue to political wisdom
when every tradition has been confused and overlaid by the muddled universals of
the reforming rationalist? I have recently written a paper suggesting that
conservatives might usefully orient themselves by analysing and opposing the
tendency that most erodes and destroys human traditions — namely, radicalism. In
this paper, however, I want to look at another of the practices that distinguishes
conservatism from radicalism. That practice is a powerful aversion to ‘over-reach’.
Over-reach and the Pursuit of Glory
By ‘over-reach’ I mean the kind of ambition that results from fantasy rather than
reality. Individuals may in extreme cases set themselves targets beyond their capacity,
and end up ‘burned out’, exhausted or dead. Indeed, it is partly the very practice of
setting targets and limits that often leads to exhaustion and disappointment.
Tolstoy once wrote a classic account of over-reach in his story “How much land
does a man need?” In that story, a peasant is offered all the land he can walk
around between sunrise and sunset. He sets off and starts to circle back to his
starting point — but he has, of course, ‘over-reached’ himself by trying to cover
more than is possible, and he drops dead as the sun goes down, still distant from
where he began. Individual over-reach is part of human life; it is part of thefolies et
grandeurs of the human condition. I am concerned however with something different:
namely, the absurd ambitions of princes and governments.
Here is a kind of over-reach that is much more dangerous because in politics,
the will to grandeur is unlikely to be disciplined by any sensitivity to the sufferings
of the instruments of the will — namely, ordinary soldiers and ordinary people. By
invading Russia, both Napoleon and Hitler over-reached themselves, and the
outcome was a disaster lor the peoples they ruled, as well as for many others. My
concern is, then, with a kind of fantasy to which governments are especially prone,
and we can best understand the idea by looking at a few dramatic instances of it.
The Athenians overreached themselves in mounting their expedition against
Syracuse. The Greeks, indeed, had a theory for it: that of hubris that would be
punished by nemesis. It is a theory that can be usefully invoked to explain the fall
of most empires. The Spanish Habsburgs lost their grip on reality because they
had acquired the riches of the Indies, while Napoleon exhausted the energies of
the French for several generations because he thought that all war was a matter of
battles, and that he was invincible. He was opposed by (among others) the British
general Wellington who was notably parsimonious about the relation between the
enterprises he managed and the resources needed for them. It will be clear that the
III
Kenneth Minogue
ancients were right in believing that those whom the gods wish to destroy they
first make mad. A masterful ruler is likely to conceive of a grand project, usually
but not invariably military, that will lead on to national exhaustion. Machiavelli
recognised this form of illusion in the Prince’s propensity to pursue glory, and it
was in part because republics are somewhat less prone to this malady that he
preferred them to monarchies. The great exponent of this theme in modern history
is Paul Kennedy, who observed that great powers are likely to be lured into relative
decline because they “instinctively respond [to challenges] by spending more on
‘security’ and thereby divert potential resources from ‘investment’ and compound
their long-term dilemma” 2 .
There are circumstances, of course, in which a state has no option but to mobilise
all the power it has in order to survive, even though it knows that the long-term
costs will be serious. The Soviet regime had no option but to repel Hitler, but it
paid the price in the exhaustion of the post war regime. Such ‘over-reach’ was in fact
forced upon all the states that fought the German and Japanese regimes, though for
the United States the challenge turned out to be little more than a stimulus.
Conservative rulers, in my view, are characterised by a settled aversion to the
pursuit of glory. English history provides some notable examples. Queen Elizabeth
I (15 52—1603) in a devious way avoided foreign wars and entanglements while
encouraging her mariners to develop trade and act in a piratical manner when they
encountered Spanish galleons. It was hardly glorious, but it did conserve the energies
of the English. I am also inclined to regard Charles II (reigning from I 66 O to
168 5) as notably conservative. He managed to prevent England falling back into
civil war and lived dishonourably off French subsidies. It was a reign so inglorious
that the Dutch defeated the English at sea, and Dutch warships sailed up the
Thames and bombarded London. Nonetheless, it was a period in which science,
technology, universities, administration, banking and commerce greatly prospered,
and when England did once more get involved in Continental affairs, she enjoyed
the benefit of this long period of spontaneous growth and became very formidable
indeed. And it is important to take seriously that term ‘spontaneous growth’, by
which I mean in this case that the English of that period were able to get on with
whatever they wanted to do, without having some abstract idea of life imposed
upon them. Again, in the 19 th century (to continue with British examples) the
industrial revolution was almost entirely a matter of a population exploring
possibilities that they themselves, as individuals and self-moving groups, perceived
to be open to them. There was virtually no initiative coming from the state. England
as a naturally conservative country avoided massive overseas ventures in the 19 th
century, and became prosperous thanks to it.
2
112
P. Kennedy, The Rise and Fall of the Great Powers, 1988, p. XXVI.
Conservatism in a Rationalist Age
Over-reach and the Pursuit of Social Perfection
But what, you may ask, do these remarks have to do with a modern European state
at the beginning of the 21 st century? None of these states is likely to embark on
expansionist wars. Indeed, it is hard to think of them being tempted by the option
of war at all. What does the danger of over-reach have to do with them?
It is certainly true that historical over-reach generally resulted from the
absolute, and often the despotic power of princes, to such an extent that Immanuel
Kant suggested that monarchies caused wars and republics would bring peace 5 .
A rationalist age, which in the West today is also universally democratic, has,
however, added other causes of projects that end in over-reach. What I am
suggesting is that every state project aiming to transform a society, in large or
small ways, is likely to involve some of the dangers of over-reach.
Over-reach has become almost unavoidable in modern times because of a
fault in the very design of modern states. The point may be very crudely made if
we distinguish between the ‘essential’ and the ‘non-essential’ functions of
government. The essential function of government in a modern state is to provide
a framework of law and order so that the governed may pursue their own projects
in peace. This requires a system of law, as well as its enforcement, to be financed
out of the resources of the state. Without this elementary capacity for sustaining
law and order, other states will not recognise a government, and the state will
soon collapse, as states often have in modern times, especially in Africa. It is also
essential that the state must be able to defend itself against external threats, and
it is here in the open-ended responsibilities of government that governmental
over-reach may begin, just as it was here, in the need for defence (or offence), that
the temptations of glory led princes towards over-reach. The point about modern
states is the immense access of power they have acquired from modern technology.
Over the generations, their capacity to measure national wealth and thus to tax it
would have brought tears of joy to a mercantilist like Colbert. Again, states can
identify and follow the movements and actions of their subjects to an extent
previously unthinkable. Bureaucracies largely obedient to the intentions of the
rulers have developed, partly out of the experience of war. And what has put this
immense power to work has been the developing taste modern democracies have
for exploiting the economic wealth largely created by corporations in order to
provide a range of common services — welfare benefits of many kinds, equalising
policies and so on — for the demos.
It is in pursuing this welfarist disposition that modern liberal democracies
have often collided with the limits of their resources. Britain in the 1970 s became
* Thus taking Machiavelli’s preference a step further: „Perpetual Peace: A philosophical sketch”,
in: H. Reiss (ed.), Kant's Political Writings, Cambridge: Cambridge University Press, 1970.
113
Kenneth Minogue
a country in which welfare policies had largely obscured the connection between
effort and enterprise on the one hand, and benefit and success on the other. It had
therefore become “the sick man of Europe” and in the 1979 election took a dramatic
new turn with Margaret Thatcher. Much of the European Union, and Germany
most notably is today suffering the same kind of overreach — resulting in part
from the psychological costs of welfare, and partly from what has turned out to be
the over-ambitious project of absorbing East Germany.
Over-reach happens, to define it for my purposes here, when a state mobilises
the human and financial resources of a people in order to achieve goals that have
largely been unwillingly imposed upon those who suffer their burdens. Over
reach always has costs, and in the dramatic cases — war, huge public works such as
the Great Wall of China, Soviet industrialisation, for example — the costs can
sterilise the creativity of a culture for a generation or two. It may be, of course,
that such over-reach is in practice the only thing to do. National defence would be
one example, and such dramatic modernisations as those of Peter the Great and
Kemal Attaturk are clearly rational responses to the conditions of the world. On
the other hand, these dramatic cases of modernisation also destroy much of what
is valuable in a nation, as people of one kind are forced to become people of
another.
A mild but debilitating form of over-reach can result from the vogue, in
a rationalist age, for nations and states to compare themselves with others. We do
it in our personal lives, and the politically sophisticated often understand national
politics in a comparative international context. We often want, as it were, what
they have, and the way to get it seems to be by adopting their policies and practices.
This is by no means a new phenomenon. In the 17 th century, Thomas Hobbes in
Leviathan (I65I) considered that among the ‘diseases’ of the body politic was
what he called “the imitation of foreign models.” The ’’constitution of man’s
nature,” he observed, “is of itself subject to desire novelty.” Seeing other countries
prospering with different arrangements is often a cause of internal discontent, as
for example when the Jews became discontented with rule by their priests and
called upon the prophet Samuel that they might have a king “after the manner of
other nations.” (213) Similarly, Greek cities were torn apart by aristocratic and
democratic factions desiring to imitate either the Spartans or the Athenians. The most
interesting example Hobbes gave was modern. He observed that some of the English
approved of the rebellion against the king in the 1640 s “supposing there needed no
more to grow rich, then to change, as they had done, the form of their government” 4 .
H e was thinking of Holland, which was prosperous, and a republic. It might seem,
then, that England might also become prosperous by becoming a republic.
4T.
29, p. 213-
114
Hobbes, Leviathan, ed. M. Oakeshott, Oxford: Basil Blackwell, n.d. (in fact 1946), Chapter
Conservatism in a Rationalist Age
Modernization and Over-reach
In modern times, the imitation of foreign nations became endemic. On a large
scale it happened with the vogue for admiring the Communist Muscovites, the
Nazi Germans or the Fascist Italians during the 20 th century. The fever to imitate
others has not at all abated, and of course the most dramatic cases of it are to be
found in the relations between the so-called Third World and the West. And here
the crucial concept is modernization.
‘Modernization’ is not a new word: the British took it over from the French in
the 1 8 th century — but the term itself seems to be having a new lease of life. That
is because it has replaced the mid- 20 th-century idea of ‘development’, whose
underlying theory it shares. That theory rests on the distinction between traditional
and modern societies, and assumes that the traditionalists are en route to modernity.
Modernity at this point means the spread of education, the equality of women,
democracy and learning to manage the new technology. It also tends to involve
a liberal society in which secular values have taken over from religion and further
down the line, it involves becoming part of the international legal and political
order. The great image for understanding this idea was that of Walt Whitman
Rostow, who thought that the ‘take off from traditional to modern societies
resembled an aircraft gathering speed along a runway. Such a theory was the basis
on which for several generations, so-called ‘underdeveloped’ countries were supplied
with large quantities of aid and credit. They spent the money on national airlines
and steel plants, none of which ever made a profit. Quite a lot of it was corruptly
misappropriated. Such aid was ineffectual and unnecessary in most Asian countries
— they grew prosperous out of trade, not aid — and disastrous in Africa. Many
writers now have doubts about the whole programme of development aid, yet the
idea of modernization has survived as a powerful instrument of political persuasion.
The point of modernisation is to achieve a kind of magical transformation, in
which people of one kind can be turned into people of another. Making Russian
peasants into proletarians was Lenin’s way of bringing Russia into the modern
world. Poor little Cambodia suffered horribly from the illusion that a government
can change the entire character of a culture, from the top, by force.
As these examples suggest, the vogue for radical modernization comes with
the waning of nationalist doctrines in favour of more progressive views. Nationalist
used to find hidden charm and wisdom in the fairy tales and folk melodies of their
compatriots. Progressive intellectuals find little to admire. Their compatriots are
obviously superstitious, prejudiced, uneducated, and technologically incompetent
—
all the things that modern people ought not to be. Which of us, indeed, taking
a good long look at our compatriots might not come to the same conclusion? It
would, however, be a dangerous form of hubris. The real trouble with modernization
surfaces when superior folk get it into their heads that there is a process by which
115
Kenneth Minogue
their unsatisfactory compatriots can be turned into proper modern people. That,
basically, is what modernization is about. Many episodes in 20 th-century history
tell us that the whole thing is an illusion, but modernizers are like moths: they
will fly towards any kind of light, even if it burns them up. How can we explain
this remarkable behaviour?
I
can only suggest two reasons. The first is the vogue for imitation in pursuit
of power, something we have already mentioned. It will always be that case that
other countries will seem to do some things better than we do — whoever ‘we’
might be. This is especially true in a world saturated in statistics, the most misleading
of all the instruments of understanding. To ‘modernize’ in this context will be to
imitate one or another foreign practice in the hope of doing things better.
The other reason is that ‘modernization’ (and its ancestor ‘development’)
rode to success on a belief in historical inevitability. To modernize is to support
progress, and progress always promises an accretion of power. In fact, of course,
our situation is that we do not know what aspects of modernity will turn out to be
successful. Hence the reality is that the so-called modernising and the supposedly
merely traditional alternatives must be judged not in pseudo-historical terms, but
in terms of the relative merits of each. We must choose, and the choice depends in
some degree on the identity we understand ourselves to have. In fact, modernization
is less an imperative arising from technology and progress, than a preference for
a current secular, high-tech life described in terms of human rights and sometimes
offered as a form of contemporary salvation for the whole of mankind. Ernest
Gellner the sociologist talked of “the Westernisers of the West” by analogy with
the modernizers of Russia in the 19 th century. In other words, the modernizer
has been in an ambivalent situation. He commends his proposals to non-Western
countries as a matter of “catching up with the West.” And in Western countries
themselves, he commends them as the absolutes of a more rational life.
Problems of Modernisation
What is it, indeed, to become a model of modernity? It is certainly not to put
oneself at the head of humanity’s caravan as it moves into an ever better future,
because there is no such historical sequence to guide us. The rationalist conception
of modernization is that whatever most advanced people do represents the future,
and that it always brings benefits. The sooner we fall into line, the better. The
problem is that the people who are in fact developing modernity are not imitating
anything. Modernity is the creation of imitable things, not the imitating. It is a
paradox of modernization that it is always, by its own logic of understanding, one
step behind, at least.
It is true, of course, that most learning consists of imitation; originality is
both difficult and rare. But imitation itself is far from easy. I can no doubt imitate
116
Conservatism in a Rationalist Age
Nijinsky by jumping high, but I shall merely look ridiculous, rather than graceful,
because I have neither his grace, nor even a disciplined command of my body. Real
genius is no doubt inimitable, but even knowing what enables one to achieve an
average performance of a skill is hard to determine, and this is especially true
where social cooperation is involved. When Kemal Attaturk tried to turn Turkey
into a constitutional and democratic state, he knew it required something called
an ‘opposition’, but how could he achieve it?
A country entirely habituated to the practices of despotism could barely
distinguish opposition from institutionalised treason. In the end, Ataturk had to
set up his own opposition, and even that did not last long 5 . Imitation requires
something more than merely doing what others do, and the trick is to know how
much more is required. Lathes, blast furnaces, research laboratories and computers
can all be imported; but the problem is how to put them to work. One famous
mistake in modernizing an economy is to think that a system of production can
be treated in isolation from a system of distribution. This leads to the illusion
that central direction can replace the market. Indeed, in the early 20 th century
when this mistake was popular, central direction was actually though to be superior
to the market. The central direction of an economy is in fact a paradigm case of
modernization, for it replaces the spontaneous energies of a population with an
abstract control based on power.
The further question is what elements of the admired foreign practice should
be imitated. A virtue in one social context may turn out to be a vice in another,
and vice versa. Some despised features of a local tradition may reveal itself to be
more useful than anything that might be imported. The Confucian family tradition
that seemed such a drag on the development of Asian economies at one time came
in the 1970 s to be understood as a triumphant form of social cohesion, something
that fractious Western countries could only envy. But then, as the defects of that
‘model’ came in time rather more to the fore, Asian social cohesion seemed to
build in limits to development because of its low level of trust and its corruption.
For we may say, adapting La Rochefoucault, that every social system has the vices
of its virtues.
This point is indeed not only recognised but emphasised in the literature, for
as Samuel Huntington 6 and others have pointed out, most non-Western states
are keen to modernise but hostile to Westernisation. They may want to learn
from the West, but they do not want to become Western. What is central to
modernisation, and what is merely the froth of Westernisation? It is obviously
possible to adopt Western technologies without embracing the shallowness and
mind-numbing distractions of so much modern life. On the other hand, some of
5 A.
6
Mango, Ataturki London: John Murray, Chapter 19.
S. P. Huntington, The Clash of Civilisations, London: Simon and Schuster, 1997. esp. ch. 3.
H7
Kenneth Minogue
those absurd Western characteristics express a certain independence of mind that
may have its own inscrutable value. The problem is always to know how to
distinguish the essential from the inessential, and there is no easy way of doing
so 7 . An educated workforce is probably necessary for development, but what about
even so central a Western feature as democracy? Many countries have considered
the question of whether democracy is a necessary condition .of modernization.
Might it not be better to by-pass for the moment a system that opened up public
policy to the irrationalities of an uninstructed public and to have a dictatorship
that would concentrate on economic efficiency?
This was a question that was notably pressing for the rising Asian economies
of the I 980 s, for their rates of productivity had risen so dramatically that eager
extrapolisers suggested that they would soon ‘catch up with’ the West. The social
cohesion of Confucian societies, their sober readiness to work on what the
government required, seemed superior to the shallow individualism and the lack
of direction found in Western countries themselves. For the obvious question to
ask is this: if we modernize by imitating what Western countries have done, might
it not happen that we shall import solutions to problems that they have, but we
do not. For example, European states are often divided and undisciplined, and it
may be that democracy is necessary for them in order to generate an agreed policy
out of so much division. Asian cohesion comes naturally. Democracy may thus
solve European problems, and do little for Asia beyond introducing dissent and
friction into its societies.
Conservatism as the Critic of Rationalism
In times past, social change resulted either from internal development, or from
conquest, and conquest as we saw in discussing over-reach was likely to have bad
consequences for both conquerors and conquered. Modern rationalism has
introduced a third kind of social change — one that arises from the internal class
of intellectuals and bureaucrats, but is essentially inspired by foreign models
— a kind of pseudo-conquest by concepts. The vogue for this new passion for
social perfection threatens to be the death of conservatism — and at its extreme, to
turn us all into puppets, ventriloquial dummies and zombies. For insofar as we
are animated by abstractions that have not been fully absorbed into our own national
life, we are guided by what is in some degree alien. To be educated today is to be
responding to a vast amount of theorised information demanding a response, and
like everything that changes human life, it has its costs. There is a trade-off: the
7
I was told in Japan once that in research laboratories where inventivness and creativity was
essential, the researchers were encouraged to violate Japanese norms by coming in late, dressing as they
wished, even being insolent to superiors, in the hope that in imitating American vices they might
achieve American entrepreneurial inventiveness.
118
Conservatism in a Rationalist Age
greater our sensitivity to the external world, the less we can respond to our own
deeper feelings. How can we respond adequately to this ‘noise’ without losing our
sense of ourselves? Balancing these ‘inputs’ is no easy task.
Rationalism, we have seen, is the disposition to interpret the world in terms
of abstractions, and part of the power of abstractions is that they facilitate the
transfer of practices from one country to another. Because we can talk of‘welfare’
or ‘productivity’ or ‘crime’, we can more easily import techniques that in some
sense generate benefits in these areas from abroad. Rationalism thus generates
radicalism, the view that our present practices are always inferior to some ideal.
The political style of radicalism is government conducted as a stream of proposals
for reform, many of them, ironically enough, designed to remedy the anomalies
and failures resulting from the last bout of reform. Such a style guarantees
a certain degree of over-reach, partly because its point is to force people to abandon
old ways and learn new, and partly because the people can never be allowed to
settle into any stable identity.
Some multiculturalists today believe that all cultures are of equal value, and
any pejorative judgement of another culture is merely partisanship. This is
a principle that can only be taken seriously at so high a level of abstraction as to
have no practical implications whatsoever. What we all know is that other cultures
do have specific characteristics about which we certainly can make valid moral and
practical judgements. We in the West confidently reject many competing views of
the position of women, for example, and we can certainly judge that some cultures
facilitate social cooperation and others make it very close to impossible. I make
these remarks because the direction of my argument might seem to suggest that
all forms of modernization ought to be rejected because their effect is to destroy
the specific character of whatever culture they are imposed on.
I
do not, however, want to argue that all national cultures are so valuable that
they ought to be protected against modernizing modification. In making wise
political choices, we do, however, face the question of how a sceptical conservative
might avoid the Scylla of validating all national traditions against reform, and the
Charibdis of unbridled modernization. A generalized scepticism about the promise
of benefits is certainly to be recommended, but can we go further?
A striking suggestion has been made by Michael Oakeshott in distinguishing
between what he calls “the politics of faith” and “the politics of scepticism”. He
derives sceptical politics from the mediaeval period:
The characteristic of mediaeval government was not only its relatively
small power, but also a comformable notion of governing. The great
institutions which it bequeathed to the modern world were all of them courts
of law of various kinds, and the understanding of government which they
carried with them was that of a judicial activity... where governing is
119
Kenneth Minogue
understood as the judicial provision of remedies for wrongs suffered,
a sceptical style of politics obtrudes . 8
Oakeshott goes on to say that such a style of politics was ‘modernized’ by
writers such as Halifax, Hume and Burke in the modern period. Scepticism was
not, of course, the exclusive property of any political party, and we might briskly
characterise it as political judgement in terms of the most economical principle
that might respond to whatever provoked a government to action.
The ideal situation is clearly that, in which initiative remains in the hands of
the people themselves, and that must mean that they must be able to dispose of
most of the wealth that they generate. The point is that when governments act in
the name of modernization or any similar slogan, much else is also happening in
the seats of power. Bureaucratic empires are being built, rivalries activated, favours
given, and much else that constitutes a kind of friction on the intentions of the
policy itself. When a knowledgeable population responds to opportunities suggested
by its practical understanding of the world, it is less likely to be distracted by
these administrativse complications.
Logical Considerations
Let me summarise. My theme is wisdom and folly in politics, and I identify wisdom
with the conservative disposition to nurture the spontaneous national character
of a people against the radical disposition to embrace ambitious universal solutions
to problems. Democracy may have saved us from the princely addiction to glory,
but the popular passion for arranging society according to successful foreign models
can be no less destructive. The conservative disposition is essentially sceptical
because it insists that we cannot avoid living amid uncertainties. We are uncertain
not only because we do not know the future; we are no less ignorant of our own
capacities and how they will respond to new situations.
My argument is intended to contribute to a philosophical characterisation of
conservatism. It must not be mistaken for an ideology or a universal prescription
for policy. Various forms of necessity (such as foreign invasion) may force
a government to usurp the energies of its people, with the dangers of over-reach
that such crises entail. But there can be no doubt that conservatives are averse no
less to the tempting imperatives of social perfection than to adventures inspired
by national glory.
8M.
Oakeshott, The Politics of Faith and the Politics of Scepticism, ed. T. Fuller, London: Yale University
Press, 1996, p. 77-
Ryszard Legutko
Totalitarianism and the Human Soul
I.
There are two basic theories of totalitarianism. The first, let us call it political,
whose classical formulation we find in Carl Friedrich and Zbigniew Brzezinski’s
Totalitarian Dictatorship and Autocracy, interprets totalitarianism in terms of a system
of institutions controlled by a single ideological party, which uses terror to keep
people in obedience. The second theory, let us call it anthropological, whose classical
formulation we find in Hannah Arendt’s Origins of Totalitarianism, views
totalitarianism as a consequence of specific human predispositions, whether created
by historical and social circumstances or inborn, that produce or induce profound
forms of enslavement. Friedrich and Brzeziński — it will be recalled — distinguished
six characteristic features which make a political system totalitarian. Hannah Arendt
wrote an account — partly historical, partly sociological, partly philosophical — of
the changes in Western societies from the 19 th century onwards, and her main
point was that totalitarianism emerged as a form of “organised loneliness”. From
the perspective of the first theory, totalitarianism is usually imposed upon society
by the ideological party, by a foreign power, or by any other organised force; the
most visible mark of the system is the omnipresent terror. In the other,
totalitarianism is — whatever the external factors are — voluntarily embraced by the
society. For the first, it is primarily the system that is totalitarian, for the second:
it is the human soul.
The relations between those two theories are somewhat ambivalent. Certainly,
one can easily imagine a situation where the external pressure and the internal
predisposition work together thus leading to a particularly efficient form of
enslavement; Nazi Germany and Soviet Russia being obvious examples. One can
thus speak both of the terror of a party and a voluntary self-enslavement of a large
part of a society. Usually, these processes are simultaneous. Sometimes, which is
perfectly illustrated in Orwell’s 1964 , a person may heroically oppose the external
pressure, but eventually, as both terror and ideology are irresistible, give up
resistance and “start loving the Big Brother ’.
121
Ryszard Legutko
When we speak of totalitarianism, we usually have in mind a combination of
those two factors. On the other hand, one can also imagine a situation where one
aspect is clearly dominant. It would be fair to say, I think, that the emergence of
a totalitarian system in Poland was solely due to the external factors. No developments
in the pre-war Poland suggested that the totalitarian system could have been created
by the Poles themselves, and that it could find support in the Polish tradition and
prevailing social practices. Without the Red Army, Poland after the Second World
War would have resembled France or Italy rather than the Soviet Union: perhaps
not an admirably stable republic, and perhaps in need of a Gaullist reform, but
nonetheless a perfectly civilised country having a tolerable political system.
On the other hand, for a long time we have continued to encounter theories
warning that the totalitarian temptation is deeply rooted in the western mind, and
that the spectre of totalitarianism looms large in Western democracies. One of the
first to point out the latent danger was Alexis de Tocqueville who wrote about
despotisme bienveillant et doux, meaning not a system of institutions but rather a state
of mind or a state of the soul which welcomes a certain institutional arrangement.
The most radical version of this is to be found in Frankfurt School philosophers,
particularly Max Horkheimer and Herbert Marcuse. Marcuse even referred to Western
societies as a free Orwellian world, where the adjective ‘free’ was deeply ironic whereas
‘Orwellian’ deadly serious. For these philosophers, the modern man has become
virtually enslaved, without being aware of it. He accepts and loves what has been
imposed on him and on which his actions do not have the slightest impact. His
mind is unable to any alternative thinking, any critical assessment of the world in
which he lives, not necessarily as a prelude to action but even an essay in thought.
This lack of alternative thinking is the motif which unites radicals such as Marcuse,
conservative liberals such as Ortega, and conservatives such as Allan Bloom.
The diagnosis of Marcuse and other Frankfurt School philosophers was clearly
excessive and dangerously confusing. To call the American society totalitarian,
and make it comparable to the Soviet Union was not only against common sense,
but also involved conceptual jugglery. One can detect a totalitarian temptation in
the human mind, but this does not mean that the society where this temptation
comes to the fore is itself totalitarian. After all, coercion and terror (totalitarianism
in the first sense) were not the constitutive characteristics of the American society.
In order to invalidate this objection, the philosophers made use of the concept of
structural violence, structural coercion or even structural terror, which was to
convince us that although we do not see violence, coercion, and terror, they are
there: no less sinister because imbedded in the structures. This argument is too
extravagant to deserve a comment. The problem however remains. What does the
totalitarian temptation consist in, and how seriously does it affect the political
life? In other words, what happens to a human soul that it welcomes, would welcome
or at least may welcome a totalitarian system.
122
Totalitarianism and the Human Soul
2.
The best-known answer claims that the totalitarian tendency of the human mind
stems from its philosophical predisposition, that is, the readiness to organise
experience into a system, a complete whole, a hierarchy with the beginning and the
end, the top and the bottom, the ground and the conclusion. Such a system gives
us a sense of epistemological certainty which, in turn, can easily be translated into
a political power. A totalitarian society is an example of this system being imple
mented in practice. Today almost every journalist, and almost every student knows
that Plato was the first totalitarian thinker because he constructed a political
structure which was a reflection of the epistemological and ontological perfec
tion. Popper, as we know, drew an intellectual line which begins with Plato, and
then is continued in Aristotle, Hegel, Marx, and would finally — one might think
—
logically lead to Lenin, Trotsky, and Stalin; or Fichte and Adolf Hitler.
The notion that philosophy pushes the human soul towards totalitarianism,
though being a widespread stereotype, is bizarre. It is bizarre even if we make
additional qualifications: not philosophy as such but a classical version, not great
theories of great thinkers but their vulgar simplifications, not philosophy as such,
but its indirect practical consequences. The search for the intellectual origins of
totalitarianism is of course perfectly legitimate, but putting the blame on the
greatest philosophers, as Popper and a number of others did — I find profoundly
mistaken. Below are my reasons.
First of all, let us not forget that totalitarian regimes were deeply antiphilosophical, and in many ways so. They were established and controlled by the
people who did not have respect for philosophy and did not particularly value intellect.
It is enough to read a page from Lenin, reputed in the Soviet propaganda to be the
intellectual genius, to see how much he despised philosophy as an intellectual activity.
The claim that there is a philosophical line linking Plato and Aristotle on the one
hand, and Lenin and Stalin on the other is hard to believe. Moreover, the philosophy
that could be regarded as the foundation stone for Communism and Nazism was
anti-classical in its rejection of classical metaphysics and epistemology: it was antiPlato and anti-Aristotle. This certainly remains true with respect to Marxism which
was said to lie at the root of Communism. What philosophy sanctioned Nazism (if
there was ever such a philosophy) has been a debatable point since the question
emerged. It cannot be questioned, however, that whatever it was, it was even more
anti-classical. When Heidegger tried to find a justification for Nazism, he did so
against the classical metaphysics. This anti-philosophical attitude had also a practical
dimension. When Communists seized power, one of the first things they did in
culture and education was to destroy philosophy. One must not forget that although
the intellectual class, including liberals and conservatives, were sympathetic to
Bolshevism and Communism, the representatives of the classical tradition have had
123
Ryszard Legutko
a better record in opposing Communism than their colleagues with more modern
inclinations.
Secondly, to claim that philosophy or a philosophical predilection makes us
favourable to totalitarianism has a disquieting consequence. It leads to
a politicisation of philosophy, that is to a conviction that philosophy is inherently
political, which means that it may serve bad politics and good politics, and that it
is our duty to see to it that it is at the service of good politics, or at least, that it
is not at the service of bad politics. To look at philosophy from the point of view
of its political consequences is the most unfortunate habit, which became quite
common as a result of the growing influence of Marxism. It is the Marxists, and
Communists too, who made constant charges that a philosopher or a philosophical
system was objectively progressive and enhanced the cause of revolution, and that
another philosopher and another philosophical system, though subjectively
interesting, was an objective impediment to this cause. Paradoxically, today this
Marxist weapon has been used extensively, in a form that sometimes may be more
refined and sometimes less. The best illustration would be perhaps Isaiah Berlin’s
essay on two concepts of liberty where the author attributed several variants of
the concept of positive liberty to the greatest philosophers, and each time indicated
that this might lead to the justification of political autocracy, enslavement,
totalitarianism, and discrimination. The philosophical concept of positive liberty
— Berlin implies — is legitimate but once we start using it, we are on a slippery
slope and eventually we find ourselves among the enemies of freedom.
A politicisation of philosophy has become even more visible in the postmodernist
thought, where virtually the whole of classical metaphysics and epistemology has
been deconstructed and shown to be a system of power, exclusion, and
discrimination. There are several major objections one can raise against this line
of thinking. I shall limit myself to the most obvious comment: if the curse of
totalitarianism was the politicisation of thought, why the solution should be
a more radical politicisation of thought? If Marx and his followers believed that
everything is in someone’s interest, why should we trust those who say almost the
same, yet using different rhetoric and different concepts? Today’s thinkers opt
for worldwide pluralism as the old thinkers opted for the emancipation of mankind;
the new thinkers may be more subtle and more experienced but they repeat the
dualistic pattern: there are the enemies of pluralism as there used to be enemies of
the emancipation of mankind; and the tacit assumption is that the world would be
better off without those enemies.
Thirdly, those who make philosophy the fountainhead of totalitarianism seem
to make an assumption that the soul longing for it is in fact a soul longing for
order; in short, yearning for a philosophy of order turns into yearning for an
order in human affairs. This assumption seems dubious. We seem to forget to
what extent totalitarianism entails destruction, lives on destruction and is fuelled
124
Totalitarianism and the Human Soul
by the spirit of destruction. Its language is not a language of peace, harmony and
reconciliation, but of struggle, conflict, division. Moreover, it is also a language of
liberation and emancipation, and those terms are far from an ideological
smokescreen. Communism — and Nazism probably too — really emancipated people
from all sorts of social bonds, f amily for instance, which the founders of Marxism
as well as their followers considered an anachronistic and repressive structure,
based on ruthless, albeit latent, exploitation. This is probably a reason why
Communism was so popular among those intellectuals and activists who proudly
raised the slogans of emancipation — in the broadest sense of the word — sometimes
identical with anarchy: artistic, social, political. This explains a strange affection
for totalitarianism felt by people like George Bernard Shaw, Andre Breton, Louis
Aragon, and many others. This affection was often treated in disbelief or puzzlement:
what could a surrealist, an artistic rebel, a spiritual anarchist have in common with
Leonid Brezhnev or Władysław Gomułka, either of who looked at such people and
their excesses in disgust and would have been more than happy to lock up all surrealists
and anarchists. Yet, their personal predilections do not change a deeper affinity.
Both groups were not only against capitalism and bourgeois society, but deep down
they were against everything the classical philosophy stood for.
3.
I have argued that the totalitarian soul is not a philosophical soul. We thus know
what it is not. We do not know yet what it is. I will say that it is a lonely soul, and
in this I am in general agreement with Hannah Arendt’s basic insight, though
differently formulated.
Loneliness is obviously a certain form of individualism. I am not saying that
individualism necessarily leads to loneliness or that once we espouse individualism,
we are on a slippery slope. The problem is more complicated. It is far from obvious
to what extent individualism as a certain theory of human nature was actually
represented in social reality; this reality — even in the so-called individualistic
societies — departed from the theoretical model. I think, however, that modern
individualism, which I shall call egalitarian individualism, as represented by Hobbes,
Locke, and Rousseau, contained a serious problem that could not be easily
overcome: the problem of identity. For Aristotle, as well as for other classical
philosophers, the man has a multi-layer identity, from the most narrow to the
most general, whether that of a citizen or that of a philosopher. Loneliness is
excluded since we are all defined by being a member of a family, a community,
a polis: and in each role we are relatively independent, focused on the virtues and
qualities specific to it. We may also be defined by the intellectual pursuit of truth,
which makes us independent even more. Such a concept of man could very well
sanction an aristocratic society and various forms of social hierarchies, but it
125
Ryszard Legutko
effectively precluded totalitarian temptation. The existing spheres of human
identity could not be controlled and appropriated by a single ideological identity
imposed by the state or the party. The multi-layer identity is essentially antitotalitarian.
What the modern egalitarian individualists did — and I apologize for the
simplifications which seem to me necessary for the sake of the argument — is that
they reduced the human person to one layer, usually called natural, whether it is
the preservation of life, an instinct of utility, self-assertion, or something else. All
the rest, that is all other identities related to family, community, government were
left as being inessential to natural human existence and could be freely constructed
by the individuals. Such an anthropology considerably liberalised the collective
life, debunked the institutions that were considered eternal and immovable,
substantially diminished the sphere of necessity. In some cases, it led to a greater
individual freedom, the liberation of human energy, and very many good things
too well-known to be mentioned. Yet the problem of identity remained unsolved.
If we believe that what is natural in man can be reduced to fairly simple mechanisms,
how do we know that an individual has the means to cope with his larger identities;
on what grounds do we claim that he will invest the best of his abilities to create
his own social, political, cultural, and/or spiritual self, and that he will not take
the simplest suggestion offered to him by somebody else — by ideologues, television
stars, popular magazines, or by political and moral fashions? Is it not more likely
that someone whose life is by nature solitary, poor, nasty, brutish, and short, will
gladly accept the ideological contrivances that will provide him with a meaningful
sense of his existence, the contrivances he will not be particularly interested to
judge as they are outside the sphere of his direct natural experience.
In other words, those who preach egalitarian individualism hope that the
individual will work on identity in a rational, conscious, responsible and dignified
way, yet the means that they give at his disposal are blatantly disproportional to
the lofty ends. There is little dignity, or responsibility, or non-instrumental
rationality in him to succeed in this task. The whole process of going beyond the
natural status and of striving for objectives higher than those related to one’s
nature, seems dubious and oftentimes unnecessary, in many cases troublesome,
and if one wants to qualify them as necessary, thus defending other layers of
human existence — family, community, country — one has to do it for reasons
entirely alien to the theory of egalitarian individualism.
One can naturally argue, as has been done, that in an individualistic society,
general identities are not really needed, that that they are transitory, ephemeral,
marginal, shallow, and inconsistent. This may be true in some cases, this may be
true in the future, but there is little evidence for this to be true generally. Larger
identities have not disappeared and are not likely to disappear. We may dislike
this fact, but we have to accept it. One can therefore say that a non-individualistic
126
Totalitarianism and the Human Soul
anthropology which we find in Aristotle and other classical writers, despite its
limitations, is a more accurate picture of man, more accurate because giving justice
to the non-individual dimension as something essential to the human nature, and
not optional or conventional. On the other hand, the individualistic anthropology
seems to appeal to the no less real aspect of our lives, especially today when we
tend to imagine ourselves as being free in choosing who we want to be, believing
that our emotions, sentiments, predilections, i.e. everything that participates in
the act of making a choice, are more real than those larger identities we decide to
take on. In other words, we tend to assume — without giving much thought to it —
that we as individuals are more real than we as members of collective beings.
There exists a rich tradition of writings whose authors described how people
living in individualistic societies deluded themselves in this, and how they failed
to make a good choice of larger identities, or declined to choose at all, being too
lazy, too ignorant, too preoccupied with their private affairs. These descriptions
present a most disconcerting image of the modern soul. These descriptions
obviously differ, but all directly or indirectly support the hypothesis of organised
loneliness. Tocqueville’s despotisme bieveillant et doux, Ortega’s mass society, and
several others seem to imply the same direction: being unable to stand up to the
moral obligations of self-critical, informed, conscious, and autonomous creation
ot our own hierarchy of identities, we let others do it for us, often without being
aware that we have given up.
What is more important, in individualistic anthropology the human agents
tend to see the world from their own private perspectives. The thesis that modern
egalitarian individualism turned Aristotle’s homo politicus into a private man has
been widely debated but whatever modifications we may introduce into it, in its
core it remains valid. Yet, the private person, while effectively subverting existing
loyalties, unabashedly opposing them with his own subjective experience, may be
at the same time an easy prey to collective ideologies. Being private, he lacks
competence or experience to engage himself responsibly in the non-private sphere.
Practically, the only instrument he has is suspicion. The dogmatic self-assuredness
that he likes to display is a consequence of his general attitude of distrust. But
this strategy of suspicion of which he is so proud may not be sufficient, and will
easily be neutralized if the ideology is sufficiently moralistic or sufficiently
instrumental to his goals. Hence he projects or may be lured into projecting his
private perspective into the public one, thus obliterating the distinction between
the private and the public. The public is seen as an extension of the private.
This I think explains two phenomena, otherwise paradoxical: that the
individualistic societies are replete with ideologies and that what these ideologies
organise is the most private. Why these ideologies, to comment on the first
phenomenon, emerged is another point and I do not have a simple answer to it.
What I say is that egalitarian individualism, far from being an obstacle to ideological
127
Ryszard Legutko
tendencies, may effectively foster them. One may safely predict that in the coming
epoch more individuals (rather than fewer) will seek a sense of life in the ideological
movements which will organize their entire collective identities, telling them what
is right and what is wrong, who is an enemy and who is a friend. The second
phenomenon is even more paradoxical. Those ideologies — whether feminism,
homosexual movement or youth revolution of the 1960s — politicise what is most
private and intimate, and by doing so they oppose the very premise of the modern
defence of the private man. The private man was to feel secure in his private
domain and to have his private affairs protected against possible encroachment of
the government and other political agencies. Now, the private man takes hold of
the public sphere and uses the political institutions to enhance the private. Thus
the private sphere has long ceased to be the place of shelter against politics,
a fortress which the politician, the ideologue, and the bureaucrat could not trespass.
The private has turned into the public, and the most intimate things we do have
become the object of ideological pressure, regulation, and even political conflict.
Family and community are no longer autonomous, and they mirror the divisions
which the ideologues imposed on reality.
To conclude: we have destroyed the totalitarian structures and it seems unlikely
that the reign of terror will return. The human soul is, however, not free from
totalitarian tendencies, perhaps not freer than one hundred years ago. It is to our
credit that terror and violence have been largely eliminated from our life and no
civilised country makes recourse to them to intimidate its citizens. If we agree
however that what constitutes totalitarianism cannot be confined to terror, but
also extends to voluntary self-enslavement, then we have to admit that our successes
in defeating totalitarianism are far from satisfactory. Not only did we fail to
eliminate the phenomenon of organised loneliness but, if my analysis is correct,
we failed to identify it correctly.
Jan Prokop
Angloamerykańskie antidotum
na totalitarne dewiacje myśli oświeceniowej
Procesy modernizacyjne rozpętane w XVII i XVIII wieku popychają cywilizację
Zachodu na drogi coraz szybszych przemian. Rozum ludzki uznany za najwyższą
instancję, „odczarowanie” świata („a ludzie mówią i mówią uczenie, że to nie łzy
są, ale że kamienie” — Cyprian Kamil Norwid) otwierają, zdawałoby się, niesłycha
ne możliwości opanowania przyrody (nowe technologie) przed wyemancypowa
nym z irracjonalnych nawyków (przesądów, powiadano) homo sapiens. Cykliczna
powtarzalność czasu (jak w Reymontowskich Chłopach), w jakiej żyły stabilne wspól
noty przednowoczesne, gdy jednostka sądzi, iż tylko ona sama się zmienia (czyli
starzeje), natomiast świat zewnętrzny pozostaje wciąż taki, jak był, ustępuje oto
przyspieszonemu linearnemu, rozwojowemu przemijaniu: człowiek wciąż (pozor
nie) taki sam widzi naokoło raptowne zmiany. Obserwator rwącego potoku zda
rzeń dziwuje się więc nieustannej płynności, w której tkwi jako osamotniony relikt
minionej przeszłości. Pamiętniki zza grobu Chateaubrianda ( 1768 — 1848 ) są wy
mownym świadectwem owych wstrząsów przeżywanych przez świadka historii,
która nagle nabrała niesłychanej prędkości.
Oto postęp, kroczymy ku lepszemu. Wielu wita zmieniającą się scenerię dzie
jów, wierząc w wyzwolenie od przesądów, wierząc w emancypację, która przyniesie
człowiekowi spełnienie najśmielszych marzeń. Jedni wszelako wierzą, iż najszyb
szy postęp osiągniemy, pozostawiając swobodę inicjatywie jednostek. Drudzy na
odwrót, uznają za słuszniejsze przekazanie sterów w ręce prowadzonego przez
elity (leninowski aparat partyjny) proletariatu, by — uniknąwszy ryzyka związane
go z grą sił na wolnym rynku dzięki racjonalnemu planowaniu — szparko podążać ku
świetlanej przyszłości. Wszelako i liberalny kapitalizm i wielbiący racjonalne plano
wanie socjalizm/komunizm zaaprobują bez zastrzeżeń sam proces modernizacji.
Inaczej nurt konserwatywny. Ci, którzy z nostalgią wzdychają do stabilnego
i zapewne bezpieczniejszego świata przednowoczesnego, co nieufnie spoglądają
na bieg historii wiodącej człowieka ku rzekomemu wyzwoleniu — wyzwoleniu od,
129
Jan Prokop
powiadają zwolennicy postępu, sprzecznych z nauką religijnych wierzeń, ale także
od utrwalonych tradycją zasad etycznych. Ongiś bowiem cieplejsze jakoby sto
sunki międzyludzkie opierały się na organicznej więzi personalnej, nie na abstrak
cyjnych bezosobowych — anonimowych — relacjach, na kontrakcie i pieniądzu...
Mickiewiczowski Pan Tadeusz stanowi znakomity przykład owego rozdarcia, staje
na rozdrożu obu światów — zaścianka Dobrzyńskich i niosącej nowoczesność na
poleońskiej armii...
Na kontynencie europejskim myśl konserwatywna rozkwita jako reakcja po
szoku rewolucji francuskiej i wchodzi w ostry spór z myślą postępową. Nieco
inaczej w Anglii, gdzie Glorious Revolution (1688/1 689 ) była w istocie reformą,
a nie zdruzgotaniem dawnego świata, rewolucją. Tam modernizacja przebiegała
ewolucyjnie i skuteczniej, nie wymagała gwałtownej interwencji władzy centralnej,
radykalnego przewrotu. Dlatego angielskie Oświecenie nie parło do wstrząsów,
zadowalało się korekturami tego, co jest. Stąd bardziej harmonijny rozwój, kom
promisowe rozwiązania z otwarciem na zmiany, mniejsze szanse zwycięstwa skraj
nych programów, ekstremalnych działań. Raczej ostrożny Burkę niż radykalny
Tom Paine...
£££
Oświecenie jako decydująca faza nowoczesności (modernity) rozpada się na trzy
nurty: angielski — reformistyczny, indywidualistyczny, liberalny; niemiecki — absolutystyczny (absolutyzm oświecony — filozof na tronie, Fryderyk II pruski,
Józef II austriacki, poniekąd caryca Niemka Katarzyna II) oraz francuski. Ten
ostatni, najradykalniejszy, antychrześcijański, rewolucyjny, nieraz pretotalitarny (Diderot, Mably, Morelly, Rousseau oraz rewolucja rozpoczęta w 1789 roku
jako dziecię wieku filozofów z Robespierrem, Saint-Justem, Maratem i w fina
le... Napoleonem).
W angloamerykańskim kręgu Oświecenia rozwija się myśl zasady samoreali
zacji, autoafirmacji jednostki. Wyrazem tego indywidualistycznego trendu będzie
między innymi także emigracja za ocean. A więc postanowienie, by szukać szczę
ścia w pustkowiach Ameryki Północnej, tak częste wśród angielskich religijnych
dysydentów (purytanów, kwakrów, evangelical christianś). Ci już w XVII wieku osie
dlają się na East Coast, gdyż nie znajdują miejsca w establishmencie konformistycznego anglikańskiego high Church, a wierzą we własne siły i zdolność stawienia
czoła nieokiełznanej naturze. Osadnicy amerykańscy bywają duchowo bliscy wyżej
wspomnianym ewangelickim chrześcijanom, którzy poza ramami instytucjonal
nych struktur kościelnych, na własną rękę starają się dochodzić prawdy, czytając
Biblię. Gospodarcza, handlowa czy przemysłowa przedsiębiorczość samodzielnie
działającej jednostki nieraz bowiem homologicznie wiąże się z samodzielnością
religijnych poszukiwań, a bywa umocniona mesjańską wiarą w darowaną przez
130
Angloamerykańskie antidotum na totalitarne dewiacje myśli oświeceniowej
Stwórcę protestanckiemu narodowi wybranemu ziemię obiecaną w puszczach
i preriach Nowego Świata.
W tych okolicznościach relacja między jednostką, suwerennym podmiotem
i władzą państwową ukształtuje się zgoła inaczej niż w centralnie administrowa
nych monarchiach absolutnych, takich jak Francja, Hiszpania czy Austria Habs
burgów, jak fryderycjańskie Prusy czy Rosja Katarzyny II.
W kręgu angloamerykańskim już w latach polityczno-religijnego zamętu dru
giej połowy XVII wieku John Locke stanie się rzecznikiem tych, którzy domagają
się wolności osobistej dla siebie i dlatego nieufnie patrzą na ręce własnemu królo
wi. W epoce Bill of Rights/Glorious Revolution (1688/1689) w Dwóch traktatach
o rządzie (Two Treatises of Covernement 1690) Locke domaga się więc prawa obywa
teli do podmiotowości, usprawiedliwiając nawet opór wobec tyrańskiej władzy.
Przemiany dokonują się od dołu, wyrastają z grass roots, z szerokiego oparcia
w tych wszystkich, którzy cenią własną niezależność.
*££
Jak widzimy, w tym kręgu ceniący wysoko swą niezależność, aktywny na polu go
spodarczym, ale także na polu religijnym podmiot niechętnie powierza władzom
centralnym inicjatywę, widzi w państwie raczej stróża porządku (szeryfa na dzi
kim Zachodzie jak w XIX-wiecznej Ameryce) niż inicjatora działań narzucanych
społeczności wolnych jednostek. Społeczności, którą nazwalibyśmy dzisiaj społe
czeństwem obywatelskim, a więc takim, które bierze w swe ręce swój los, nie oglą
dając się na nikogo.
W monarchiach absolutnych, zwłaszcza we Francji, w centralistycznie zorien
towanym absolutyzmie Burbonów (np. Ludwik XIV z jego — przypisanym mu
przez Woltera — okrzykiem „Państwo — to ja”) to właśnie władza państwowa jest
motorem inicjatyw, pociągającym za sobą masę relatywnie biernych, mało samo
dzielnych poddanych, co zakłada swoisty kolektywizm i konformizm zachowań.
Tymczasem nieudolność monarchii francuskiej pod rządami hamletyzującego
Ludwika XVI (podobnego w swoim niezdecydowaniu do ostatniego cara rosyj
skiego, Mikołaja II), nieudolność w podejmowaniu wyzwań, paraliżującą, bloku
jącą modernizację archaicznych struktur spowoduje rewolucyjny wybuch w 1789
roku.
Zasadę, że coraz bardziej wścibskie państwo jest głównym motorem działań,
doprowadzą w ciągu rewolucji niemal do doskonałości jakobini (1792—1794)
oraz w kilka lat później, genialny nie tylko strateg, ale i administrator, Napoleon.
Wszechobecna kontrola władz państwowych, stosując nieograniczony terror, obej
mie zarówno gospodarkę stanu wojennego (1792—1794), jak i edukację młodzie
ży. Absolutnego monarchę zastąpi równie absolutna, russowska wola powszechna,
prekursorka wszechwładnej dyktatury proletariatu, rządząc duszą i ciałem mas. A do
tego potrzebna jest zarówno policja, jak i szkoła państwowa.
131
Jan Prokop
pretensji, by pouczać poddanych/obywateli, co mają myśleć, jak mają żyć. Starały
się co najwyżej obsługiwać potrzeby klientów/obywateli głównie w zakresie bez
pieczeństwa publicznego, zresztą pozwalając im robić, co chcą, oczywiście dbając,
by działania jednych nie ograniczały wolności innych. Nieźle te odmienności ilu
struje powiedzenie, że wolność według Anglika jest wtedy, kiedy sam może robić,
co zechce, zaś wolność według Francuza wówczas, gdy wszyscy naokoło muszą
robić to, co on zechce. Niedawne awantury w związku z tzw. chustą islamską
(foulard islamique) w szkole francuskiej pokazują, jak daleko sięga akceptacja wścibskiej kontroli państwa nad zachowaniem jednostki i jak głębokie są koleiny,
w których można ugrzęznąć: oto parlament w 2004 roku uchwala ośmieszającą
Francję ustawę na temat dopuszczalnego nakrycia głowy!
Właśnie stosunek do wychowania najlepiej pokazuje różnice obu nurtów Oświe
cenia — angloamerykańskiego i francuskiego. Dla Francuzów, od czasu rewolucji
to państwo (republika) ma prawo i obowiązek kształtować jednolity światopogląd
obywateli, swoista religa/ideologia republikańska, oparta na agresywnej laickości,
redukującej wiarę religijną do ściśle ograniczonej sfery prywatności, będzie więc
w ciągu wielu pokoleń narzucana przez państwową szkołę publiczną, bezpłatną
i obowiązkową (szkoły niepaństwowe bywały tolerowane w ograniczonym zakre
sie, ale musiały realizować program szkoły państwowej). Szkoła państwowa reali
zuje normę powszechną, gdyż opartą na uniwersalnych zasadach oświeconego Ro
zumu, od którego to uniwersalnego Rozumu wyznawane poglądy religijne mogły
by być zaledwie partykularnym odstępstwem, niemal dziwactwem, tolerowanym
w sferze prywatnej.
Rewolucja, która jest aktem fundatorskim republikańskiej religii politycznej,
widzi więc państwo w roli nieomylnego Kościoła. Ten ma na celu wychowywanie
swoich owieczek/obywateli według laickiego katechizmu. Podobny pseudoreligijny projekt leży u podłoża późniejszych ideologii totalitarnych narzucających oby
watelom/poddanym jedynie słuszny (naukowy) światopogląd. Trudno się dziwić,
że dla wielu Francuzów rewolucja bolszewicka stanie się dopełnieniem — ostatnim
rozdziałem — niedokończonej rewolucji francuskiej. Powitają z radością zwycię
stwo Lenina w 1917 roku i wiernie będą towarzyszyć wszelkim, także stalinow
skim, poczynaniom bratniego narodu sowieckiego. Szereg compagnons de route wy
dłuży się w nieskończoność: Henri Barbusse, Romain Rolland, Julien Benda, Lo
uis Aragon, Paul Eluard, Louise Althusser, Irene Frederick Joliot-Curie, Jean Paul
Sartre... miliony członków zaciekle stalinowskiej francuskiej partii komunistycz
nej. Wprawdzie/e/Zow travellers nie zabraknie i wśród Anglosasów, (Bernard Shaw,
Herbert G. Wells), ale lewicy francuskiej bolszewicy jawią się jako młodsi bracia
Robespierre’a i Marata, a zwłaszcza pierwszych socjalistów — jakobinów, Babeufa,
Marechala i Buonarotiego, jako ci, co podjęli przerwany wątek francuskiej myśli
rewolucyjnej.
132
Angloamerykańskie antidotum na totalitarne dewiacje myśli oświeceniowej
ajc
Wszelako pokrewieństwa francuskiej myśli oświeceniowej z doktrynerstwem tota
litarnym biorą się także ze wspólnej skłonności do utopizmu. Gdy Tocqueville
(L’Ancien regime et la Revolution') w połowie XIX wieku rozmyśla nad sytuacją elit
intelektualnych w czasach Ancien regime’u we Francji, porównując ich położenie
z położeniem elit brytyjskich, wskaże bardzo istotną różnicę, a mianowicie:
w Anglii osiemnastowiecznej mobilność społeczna była znacznie żywsza; młode,
inteligentne jednostki dość łatwo awansowały, osiągały wyższy status, łącznie
z udziałem w rządzeniu państwem, dawało im to okazję sprawdzać poprzez do
świadczenie, poprzez praktykę, realną wartość różnych olśniewających pomysłów,
zrodzonych w rozgorączkowanych głowach intelektualistów.
Otóż tego poletka doświadczalnego i zarazem pola do popisu pozbawiony
bywał Francuz plebejskiego pochodzenia. Przed rewolucją miał on minimalne szanse
kariery i awansu (co unaocznia np. Wesele Figara Beaumarchais’go), struktury sta
nowe były nad Sekwaną znacznie bardziej skostniałe, nie dopuszczały przybyszów
z nizin do odpowiedzialnych stanowisk w państwie, a więc do sprawdzenia w dzia
łaniu wskazań wywiedzionych z czystej teorii. Skostniała monarchia nie wchłania
ła i nie umiała zatrudnić młodego narybku. Stąd tak wysoki stopień frustracji
wśród młodych zdolnych, frustracji, która natabene później cechować będzie kla
syczną inteligencję rosyjską, tzw. raznoczincow w epoce reakcji mikołajowskiej,
a później Konstantina Pobiedonoscewa aż do rewolucji.
Powtarzam, nowych elit nieudolne rządy Ludwika XV i zwłaszcza Ludwika
XVI nie próbowały spożytkować. Niewykorzystana energia umysłowa wyładowy
wała się więc w konstruowaniu doskonałego ustroju, całkowicie oderwanego od
praktyki, nie sprawdzanego w realnych warunkach etc. Umysł wolny od obciążeń
realiami szybował w niedoścignionych wyżynach utopii, biegnąc za pomysłami
Jana Jakuba Rousseau. Francja pokrywała się siecią frondujących klubów (societes
de pensie — opisane ongiś przez Augustina Cochina), dyskutujących nieprzerwanie
nad coraz radykalniejszymi projektami udoskonalenia świata.
Śladem Tocqueville’a podąży po latach Taine (Les Origines de la France contemporaine) porównując anglosaską trzeźwość, osadzoną w tradycji, w doświadczeniu
i mądrości wieków z utopiami lęgnącymi się w głowach jakobinów, którzy — jak to
później napisze Zbigniew Herbert o komunistach — przycinali lub rozciągali wzo
rem Prokrusta żywe członki konkretnej społeczności na łożu abstrakcyjnej teorii
wysmażonej w czterech ścianach gabinetu i niepoddanej sprawdzeniu.
Wiemy, że bardzo wcześnie, bo już 1790 roku, Edmund Burkę, umiał do
strzec kruchość utopijnych projektów dyskutowanych i realizowanych przez ide
ologów rewolucji francuskiej, która miast poprawiać, postanowiła zniszczyć ist
niejącą budowlę, by w jej miejsce wznieść doskonały pałac przyszłości, oparty na
pomysłach doktrynerów.
133
Jan Prokop
Francuską ścieżką, wbrew ostrzeżeniom Dostojewskiego, pobiegną rosyjscy inte
ligenci z drugiej połowy XIX wieku (Czernyszewski, duchowy mistrz Lenina),
konstruujący plany kryształowego pałacu nowoczesności, po 1917 roku przemie
nionego w Gułag — wgławnoje uprawlienie łagieriej.
Warto wymienić jeszcze jeden czynnik różniący Francuzów i Anglosasów, miano
wicie u tych pierwszych dominuje zasada równości, podczas gdy u tych drugich
zasada wolności. Egalite, równość ogranicza bowiem wolność. Wolność — wysunię
cie się do przodu. Tym samym równość zakłada użycie blokujących wolność przy
musów, aby nikt nie próbował wywyższyć się ponad sąsiada, a zatem w zasadzie
egalitaryzmu tkwią ziarna totalitarnej kontroli nad jednostką i jej potencjalnymi
samorealizacjami. Dlatego to amerykańskie prawodawstwo za fundament uzna nie
równość, ale equal opportunity Jor all, równy start dla wszystkich, wtedy bowiem
końcowe — różne — osiągnięcia zależeć będą od indywidualnego wysiłku.
Do repertuaru amerykańskich mitów fundatorskich należy zatem mit pucybuta milionera, i choć nie każdy pucybut stanie się milionerem, szansę zostać nim
ma self made man, ten, kto potrafi z energią i sumiennością zabrać się do dzieła.
Zasada indywidualnego wysiłku, jednostkowej performance domaga się swobody,
wolnego pola dla przedsiębiorczości, pomysłowości, kompetencji. Natomiast ega
litaryzm Rousseau i jakobinów oznacza początek totalitarnej urawnilowki. Jed
nostka staje się anonimowym numerem, takim samym jak inni, mrówką w mrowi
sku, co opiszą i Zamjatin i Witkacy i Orwell. Mrówką, ukształtowana przez szkołę
i propagandę, kontrolowaną i sterowaną pod czujnym okiem centralnej władzy,
a zwłaszcza policji.
Angloamerykańska wersja Oświecenia mieściła w sobie znacznie więcej przeciwciał
chroniących przed poślizgiem w totalitarną utopię. Silna indywidualność amerykań
skiego osadnika przesuwającego na Zachód ruchomą granicę cywilizacji (the moving
frontier), godność jednostki, jako aktywnego podmiotu społecznej i politycznej
gry, rozumna wytrwałość przedsiębiorcy samodzielnie kształtującego swój życio
wy projekt self made man’a, oto cnoty, którym — być może — anglosaski świat za
wdzięcza dominującą dzisiaj pozycję w rodzinie ludzkiej. Z tych cnót, nie
z potęgi państwa-molocha, wynikła bowiem potęga Ameryki.
Czy jest to pozycja trwała i niepodważalna, sam Pan Bóg wie...
Miłowit Kuniński
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
Dorobek teoretyczny Friedricha Augusta von Hayeka (I899—1992), laureata
nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii w 1974 r., ma charakter wielowątkowy.
Oprócz rozpraw z zakresu ekonomii składa się nań ewolucyjna koncepcja epistemologiczna, określająca naturę umysłu ludzkiego i jego możliwości poznaw
cze, ewolucyjna teoria rozwoju społecznego, teoria polityki i prawa wraz z pro
jektem modyfikacji ustrojowych oraz szereg prac z historii idei, ukazujących
wcześniejsze próby rozwiązania problemów stawianych przez Hayeka. Wielowątkowość dzieła Hayeka owocuje jego różnymi interpretacjami. W niniejszym
tekście podejmuję jedno z głównych zagadnień rozpatrywanych przez Hayeka
z różnych stron, jakim jest natura cywilizacji opartej na wolności jednostkowej,
wolnym rynku i konkurencji oraz na tradycjach moralnych i rządach prawa, a także
kwestię istoty przeciwieństwa tak pojmowanej cywilizacji, jaką jest totalitaryzm
w jego znanych formach.
Hayek i neokonserwatyzm amerykański
za prezydentury Ronalda Reagana
Nawiązując do tematu konferencji, wyjaśnijmy najpierw, czy myśl Hayeka miała
wpływ na politykę prezydenta Ronalda Reagana. Na pozór wydaje się, że był to
wpływ pośredni. Hayek bowiem nie należał do grupy neokonserwatywnych dorad
ców Reagana. Po ponad 10 latach pobytu w USA na uniwersytecie w Chicago i po
równoczesnym opublikowaniu w I960 r. w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej
Brytanii jednej ze swych najważniejszych książek The Constitution of Liberty podjął
pracę wykładowcy polityki gospodarczej we Fryburgu Bryzgowijskim (RFN). Jego
przemyślenia dotyczące natury gospodarki rynkowej i planowej oraz konsekwencji
społecznych i politycznych ich funkcjonowania miały wszakże znaczenie dla inte
lektualnego zdyskredytowania różnych form totalitaryzmu, dostarczały argumen
tów jego przeciwnikom, wskazywały powody, dla których obrona wolnego świata
ma znaczenie.
135
Milowit Kuniński
Neokonserwatyści amerykańscy (D. P. Moynihan, N. Podhoretz, J. Kirkpatrick
czy I. Kristoll) dużą wagę przywiązywali do określenia celów i środków polityki
międzynarodowej Stanów Zjednoczonych i przyczynili się do uformowania zasad
twardej polityki USA wobec Związku Sowieckiego. Była to dziedzina mniej intere
sująca dla Hayeka z teoretycznego punktu widzenia, gdyż koncentrował on się na
budowaniu teorii wyjaśniającej różnice między systemem społecznym opartym na
wolności jednostkowej a totalitaryzmem, który wolność tę uważał za „burżuazyjny
przeżytek” i czynnik utrudniający skuteczne sprawowanie władzy. Jego myśl — zwłasz
cza idee ekonomiczne i krytyka totalitaryzmu — oddziaływała na kręgi zainteresowa
ne argumentami wymierzonymi w intelektualne podstawy totalitaryzmu. Sam Ro
nald Reagan uważał go za swego ulubionego myśliciela, a Hayek z kolei widział
w Reaganie intelektualistę, to znaczy człowieka, który, jak przystało na intelektuali
stę, wnosi nowe idee do danej dziedziny 1 . Koncepcje Hayeka były inspiracją dla
programów prywatyzacyjnych prezydenta Reagana i premier Margaret Thatcher. Zaś
postawa Żelaznej Damy stanowiła istotne wsparcie dla twardej antysowieckiej i antytotalitarnej polityki Ronalda Reagana na arenie międzynarodowej i w pewnej mie
rze także przyczyniła się do upadku komunizmu. Z kolei Michael Novak był tym
amerykańskim neokonserwatystą, który wraz z kilkoma innymi osobami z American
Enterprise for Public Policy Research Enterprise odwoływał się do koncepcji Hay
eka, tworząc własną wizję społeczeństwa amerykańskiego i uogólniając ją w formie
teorii demokratycznego kapitalizmu 2 . Teoria ta, podobnie jak teoria Hayeka, ukazy
wała system społeczny i gospodarczy oparty rw wolności jednostkowej jako cel moż
liwy do osiągnięcia w różnych regionach świata, a zwłaszcza w Europie Srodkowo-
1
„Ekonomista Hayek był jednym z ulubionych
zgodnie
z
Hayekowską
definicją,
był
myślicieli Ronalda Reagana.
intelektualistą.
Reagan
intelektualistą?
Z kolei Reagan,
Jak
to
dosadnie
i w sposób zapadający w pamięć ujął demokrata Clark Clifford, były prezydent był 'sympatycznym
[an
głupkiem’
amiable
dunce].
Jakżeż
nieznośnie
głupio!
Ostatnia
książka
In
Reagana
His
Own
Hand zmusiła większość znawców do ukrycia się w mysich dziurach. Tom ten, z wiele wyjaśniającą
przedmową
dziennych
ich
George
(z
problematyki
prezydentury.
szerokiego
Takie
a
sedno
zawiera
weekendów)
budzi
(...)
podziw.
Prawdziwy
zakresu
jest
Shultza,
wyjątkiem
zagadnień,
definicji
259
tekstów
wystąpień
Porządkowały
intelektualista
Reagana,
radiowych
one
i
je
na
długo
intelektualisty
w
ujęciu
głównie
jego
późnych
ogółowi
przed
laureata
pięciominutowych
latach
przedstawiały
przekazuje
odkrywając
w
idee
niż
czyni
nagrody
Szeroki
filozoficzne
nowe
tym,
70.
Nobla
podstawy
odnoszące
to
co
zakres
większość
Friedricha
von
jego
się
do
ludzi.
Hayeka.
W swym eseju opublikowanym w 1949 r. w „University of Chicago Law Review”, Intellectuals and
Socialism
[polskie
wydanie:
Intelektualiści
a
socjalizm, przeł. P.
Mroczkowski, Lublin 1 9 9 8 ],
Hayek
podkreślał także, że — niezależnie od tego, czy to dobrze, czy źle — intelektualiści mają większe
znaczenie
Hanke,
niż
sądzi
Reagan
the
większość
ludzi.
Intellectual,
W
„Forbes
końcu
to
oni
Magazine”
kształtują
3 .0 5 .2 0 0 1 ,
opinię
publiczną
forbes/200 I/O 3 O 5/080.html).
2
Por. M. Novak, Duch demokratycznego kapitalizmu, przeł. T. Stanek, Poznań 2 0 0 1 ; idem,
Wolne osoby i dobro wspólne, przeł. G. Łuczkiewicz, Kraków 1 9 9 8 .
136
(...)”
(S.
H.
http://www.forbes.com/home/free_
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
Wschodniej (skąd sam pochodził: rodzina Novaka wywodzi się ze Słowacji) i być
może w jakiejś dalszej perspektywie w samym Związku Sowieckim. Innymi słowy,
Novak sądził, nawiązując do Hayeka, że totalitaryzm jest opary na fałszywej teorii
gospodarki i społeczeństwa i musi w końcu upaść.
Cywilizacja — ład rozszerzony
Czym zatem jest cywilizacja w rozumieniu Hayeka, a czym totalitaryzm? Niewąt
pliwie są one dla Hayeka przeciwieństwami, zarówno jako pojęcia, jak i jako formy
organizacji społeczeństwa na różnych jego poziomach. Hayek w swej najgłośniej
szej książce, która przysporzyła mu uznania wśród szerszej publiczności, pt. Dro
ga do zniewolenia (The Road to Serfdom), wydanej w 1944 r. równocześnie w USA
i w Wielkiej Brytanii, posługuje się określeniem „cywilizacja zachodnia”, której
przeciwieństwem jest „kolektywizm” w jego dwóch podstawowych odmianach:
faszyzmie lub nazizmie i komunizmie. Socjalizm, nawet w jego umiarkowanej
postaci, traktuje jako nieuchronnie zmierzający do uzyskania pełnej postaci ko
lektywizmu.
Jądrem cywilizacji zachodniej, która wyrosła na fundamentach zbudowanych
przez Greków, Rzymian i chrześcijaństwo, jest indywidualizm. Powstał on — jak
pisał w Drodze do zniewolenia — „(...) z elementów wniesionych przez chrześcijań
stwo i filozofię klasycznego antyku, w pełni rozwinął się dopiero w dobie Rene
sansu i odtąd wzrastał i rozprzestrzeniał się tworząc to, co znamy jako cywilizację
Zachodu.” Jego zaś cechami są „szacunek dla poszczególnego człowieka, to jest
uznanie jego poglądów i zamiłowań za najważniejsze w sferze osobistej, jakkol
wiek ciasne byłyby jej granice, oraz przekonanie, że jest godnym pożądania rozwi
janie swych indywidualnych zdolności i upodobań” 5 . Wyjaśniając w The Constitu
tion of Liberty naturę „bardziej zaawansowanych form [życia społecznego — M.K],
które określamy mianem ‘cywilizacji’”, wskazywał, że większość jej zalet „ma swe
źródło w fakcie korzystania przez jednostkę z większej wiedzy niż ta, której jest
ona świadoma. Można więc powiedzieć, że cywilizacja zaczyna się wówczas, gdy
jednostka w dążeniu do swych celów może spożytkować więcej wiedzy, niż sama
zdołała nabyć i gdy jest w stanie przekroczyć granice swej ignorancji, odnosząc
korzyści z wiedzy, której sama nie posiada”. Podkreślał przy tym, iż „wiele utopij
nych konstrukcji jest bez wartości, ponieważ naśladują one przykład tych teorety
ków [badaczy przyrody — M.K.] i przyjmują, że dysponujemy pełną wiedzą” 4 .
Cywilizacja nie jest w związku z tym rezultatem przyjętego uprzednio przez czło
wieka planu, gdyż rozum ludzki nie znajduje się poza przyrodą i nie jest zdolny do
rozumowania niezależnie od doświadczenia, „lecz rozwój umysłu ludzkiego jest
!
4
F. von Hayek, Droga do zniewolenia, przeł. K. Gurba i inni, Kraków 1 9 9 6 , s. 23.
Idem, The Constitution of Liberty, Chicago I9 6 0 , s. 22—23.
137
Miłowit Kuniński
częścią rozwoju cywilizacji; to właśnie stan cywilizacji w każdym dowolnym mo
mencie determinuje zakres i możliwe cele oraz wartości. Umysł nigdy nie jest
i nigdy nie będzie zdolny do przewidywania własnego rozwoju” 5 . Podobnie cha
rakteryzuje cywilizację w trylogii Law, Legislation and Liberty z lat 1973—1979:
„(...) stwierdzenie, że nasza cywilizacja opiera się na przezwyciężaniu ignorancji
jest rzecz jasna zwykłym banałem. Jednak właśnie ta oczywistość przesłania nam
to, co w tej rozpowszechnionej opinii jest najistotniejsze, że mianowicie cywiliza
cja opiera się na tym, iż wszyscy odnosimy korzyści z wiedzy, której nie posiada
my” 6 . W ostatniej swej książce, wydanej na rok przed śmiercią— w 1 988 r., Zgubna
pycha rozumu. O błędach socjalizmu (The Fatal Conceit. The Errors of Socialism) Hayek
pisał, iż „nasza cywilizacja zależy — zarówno gdy idzie o jej źródła, jak i jej trwanie
—
od tego, co można ściśle scharakteryzować tylko jako rozszerzony ład (extended
order) ludzkiej współpracy, ład znany bardziej — choć pod nieco mylącym mianem
— jako kapitalizm. By zrozumieć naszą cywilizację, należy uznać, że rozszerzony
ład nie był rezultatem ludzkiego projektu czy zamiaru, lecz powstał samorzutnie.
Ukształtował się on dzięki nieświadomemu podporządkowaniu się pewnym trady
cyjnym i w dużym stopniu moralnym praktykom, którym ludzie są zazwyczaj nie
chętni. Nie są wprawdzie w stanie pojąć ich znaczenia, nie są zdolni dowieść ich
ważności, a mimo to praktyki te dość szybko rozprzestrzeniły się dzięki ewolucyj
nej selekcji — względnemu wzrostowi populacji i bogactwa — tych grup, którym
przydarzyło się postępować zgodnie z nimi. Mimowolne, oporne, a nawet bolesne
przyswojenie sobie tych praktyk utrzymywało spójność owych grup, rozszerzało
ich dostęp do wszelkiego rodzaju ważnych informacji i umożliwiło im wypełnienie
nakazu: ‘Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją
sobie poddaną’ 7 . Proces przyswajania sobie owych praktyk jest chyba najmniej
docenianym aspektem ewolucji człowieka” 8 .
Z powyższych cytatów wyłania się zatem sposób ujęcia zachodniej cywilizacji
przez Hayeka. Jest to system instytucji i norm społecznych, które powstały
w ciągu dziejów w sposób ewolucyjny, sprzyjając powodzeniu, ekspansji ilościowej
i terytorialnej tych społeczności, które ów system wytworzyły. Owe instytucje
i normy zasadniczo były nieprzewidzianą konsekwencją działań ludzi, a utworzo
ne i funkcjonalne wobec potrzeb ludzkich były przejmowane przez nowe pokole
nia i inne społeczności, naśladujące te, które osiągnęły wyższy poziom życia
w procesie przekazu kulturowego. Instytucje i normy powstały w procesie ewolu
cyjnej selekcji, metodą prób i błędów. Cywilizacja jest produktem długotrwałego
5
Ibidem, s. 24.
6
F. von Hayek, Law, Legislation and Liberty, vol. I, „Rules and Order”, Chicago—London
1973, s. 157 Rdz 1 ,2 8 .
8
F. von Hayek, Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu, przeł. M. i T. Kunińscy, Kraków
2004, s. II.
138
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
rozwoju, którego istotnymi elementami były cywilizacja antyczna i chrześcijań
ska. W rezultacie powstał tzw. ład rozszerzony (extended order), czyli złożona struk
tura relacji gospodarczych, społecznych i politycznych regulowanych przez abs
trakcyjne reguły prawa stanowionego, lecz wyrastającego z wielowiekowej tradycji
prawnej, czy to rzymskiej, czy prawa zwyczajowego, i zapewniająca zasadniczo
bezkonfliktową realizację dążeń ludzi żyjących w ramach tych reguł, czyli umożli
wiająca koordynację i kooperację między ludźmi. Drugim istotnym czynnikiem
fundującym cywilizację jest tradycja moralna, czyli przekazywany w procesie ewo
lucji kulturowej system reguł właściwego postępowania (rules of just conduct), któ
re kształtując je, równocześnie sprzyjają kooperacji międzyludzkiej, gdyż — wraz
z regułami prawa — pozwalają na ogół trafnie przewidywać wzajemnie ludzkie po
stępki. Znaczenie reguł postępowania dla kooperacji społecznej ma ścisły związek
z ich tylko w części wyartykułowanym charakterem. Większości z nich podpo
rządkowujemy się bezrefleksyjnie w procesie socjalizacji, uzyskując w ten sposób
dostęp do wiedzy skumulowanej w normach i instytucjach. Posługujemy się ową
wiedzą, która jedynie w części jest przez nas w pełni uświadamiana. Zycie podpo
rządkowane normom moralnym, prawnym i instytucjonalnym w społeczeństwach
0 złożonej strukturze relacji jest łatwiejsze, gdyż pozwala w znaczący sposób zmniej
szyć koszty zdobywania informacji, skracając czas uzyskiwania dostępu do nich
1 upraszczając sposób ich wykorzystania. Nie chodzi tu wyłącznie o informacje,
które są niezbędne do podejmowania decyzji stricte ekonomicznych, lecz o wszel
kie informacje, bez których życie ludzkie byłoby „samotne, biedne, bez słońca,
zwierzęce i krótkie (solitary, poor, nasty, brutish and short) ” 9 .
W tym sensie racjonalność ludzi nie jest — według Hayeka — konsekwencją
racjonalnego namysłu poszczególnych ludzi, lecz jest funkcjonalnie związana
z regułami myślenia i poznania opartego na doświadczeniu, które wraz z językiem
powstały w procesie ewolucji biologicznej i kulturowej. Inaczej mówiąc, racjonal
ność naszego jednostkowego myślenia jest wtórna wobec racjonalności reguł my
ślenia, które mają charakter ponadjednostkowy. Wprawdzie Hayek, mówiąc o cy
wilizacji, zdaje się ograniczać to pojęcie do cywilizacji zachodniej, lecz w istocie
ma on na myśli wszelkie systemy norm i instytucji, które tworzą ład rozszerzony,
w różnych kręgach cywilizacyjnych, o ile wykazują one podobieństwa pod istotny
mi względami do cywilizacji zachodniej. Szczególne dzieje tej cywilizacji polegały
na tym, iż ludzie żyjący w jej ramach stworzyli, często przypadkowo, normy
i instytucje sprzyjające bardziej skutecznej kooperacji niż w wypadku odmiennych
systemów normatywno-instytucjonalnych występujących w innych cywilizacjach.
Powstanie i podtrzymanie cywilizacji wymaga także istnienia religii, które wzmac
niają system reguł moralnych i instytucjonalnych przez wskazywanie poziomu
transcendentnego, przekraczającego możliwości poznawcze ludzi i sankcjonujące
9
T. Hobbes, Lewiatan, przel. C. Znamierowski, Warszawa 1954, s. 1 1 0 .
139
Miłowit Kuniński
go zakazy, nadając im charakter tabu. Hayek ponadto uważa, że również religie
podlegają selekcji ewolucyjnej; na dłuższą metę utrzymują się spośród nich te,
które wspierają dobre obyczaje, rodzinę i własność 10 . Bóg jest personifikacją tra
dycji moralnej lub wartości, bez których społeczności nie mogłyby przetrwać 11 .
Choć pojęcie kapitalizmu jest zbyt wąskie, by można je było uznać za właściwy
odpowiednik pojęcia cywilizacji jako ładu rozszerzonego, to jednak pozwala ono
przeformułować tezę Hayeka o ponadlokalnym charakterze nowoczesnej cywiliza
cji czy ładu rozszerzonego tak, iż można ją uznać za znaną i dobrze uzasadnioną:
kapitalizm występuje w różnych regionach świata i jego dzieje przebiegały inaczej
niż w regionie Morza Śródziemnego, lecz jego warianty posiadają istotne cechy
wspólne. Proces globalizacji, budzący wiele emocji i kontrowersji, jest w gruncie
rzeczy konsekwencją rozprzestrzeniania się norm i instytucji, które umożliwiają
rozwój społeczny i gospodarczy w różnych, często odległych regionach świata,
gdyż przejmowanie reguł postępowania wyznaczonych przez owe normy i instytu
cje sprzyja poprawie położenia społeczności, które je praktykują.
Dwa indywidualizmy
Zagadnienie istoty cywilizacji jako ładu rozszerzonego, którego fundamentalną
właściwością jest indywidualizm, związane jest z kilkoma pytaniami. Jak należy
pojmować ów indywidualizm? Czy możliwe jest społeczeństwo, w którym każdy
uważa się za centrum, wokół którego skupia się całość systemu społecznego
i gospodarczego? Czy każda jednostka postępuje według swego mniemania, nie
oglądając się na innych? Czy jednostka ma własny, całkowicie samodzielny, racjo
nalny osąd rzeczywistości i jest zdolna do kierowania się wyłącznie zasadami, któ
re sama uznała za słuszne? Na każde z tych pytań Hayek udziela odpowiedzi
negatywnej.
W znanym artykule Indywidualizm prawdziwy i fałszywy, stanowiącym pierwszy
rozdział książki Indywidualizm i porządek ekonomiczny wydanej w 1948 r. 12 Hayek
przeciwstawia sobie dwa indywidualizmy: prawdziwy — antyracjonalistyczny i fał
szywy — racjonalistyczny, i związane z nimi dwie teorie społeczeństwa. Indywidu
alizm racjonalistyczny opiera się na przekonaniu, iż „wszystkie istoty ludzkie mają
dostęp do Rozumu przez wielkie R, wszystko zaś, co osiąga człowiek, jest bezpo
średnim rezultatem działania jednostkowego rozumu, a tym samym jest poddane
jego kontroli” 1 *. Indywidualizm racjonalistyczny skupia się na rozwoju jednostek
i osiąganiu przez nie oryginalności (W. von Humboldt, J. S. Mili), inaczej niż
10
F. von Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 208—209.
11
Ibidem, s. 2 1 1 .
12
F. von Hayek, Indywidualizm i porządek ekonomiczny, przeł. G. Łuczkiewicz, Kraków 1 9 9 8 .
Tytuł oryginału: Individualism and Economic Order, Chicago 1 9 4 8 .
n
140
Ibidem, s. 1 5.
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
indywidualizm antyracjonalistyczny, który w konformizmie wobec ogólnych reguł
postępowania dostrzega podstawę indywidualności. Innymi słowy, indywidualizm
antyracjonalistyczny uznaje istotne ograniczenia jednostkowego rozumu i wyka
zuje pokorę wobec „bezosobowych i anonimowych” procesów społecznych, dzięki
którym jednostki mogą dokonywać rzeczy daleko większych niż pozwala im na to
ich wiedza jednostkowa.
Gdzie więc jest miejsce na to, co jednostkowe? Jednostki, postępując zgodnie
z regułami, dążą do realizacji własnych celów, lecz nie oznacza to, że są to dążenia
wyłącznie egoistyczne. Ich indywidualna natura polega na tym, że są one przyjmo
wane czy postrzegane przez jednostki jako swoje, lecz „swoje” może być to, co
służy wyłącznie mnie i mojej rodzinie, jak też może to być coś, co wykracza poza
sferę interesów ekonomicznych i wkracza do obszaru np. publicznego lub este
tycznego. Tak pojmowany indywidualizm opiera się na przekonaniu o zasadni
czym znaczeniu rodziny i małych wspólnot dla ukształtowania jednostek włączo
nych w sieć związków międzyludzkich, dzięki którym możliwa jest kooperacja
społeczna, koordynacja działań i konkurencja, która odgrywa rolę narzędzia po
zwalającego znajdować nowe możliwości działania i zaspokajania różnorakich po
trzeb. Rodzina jest podmiotem równie uprawnionym jak jednostka, gdyż dzięki
niej dokonuje się przekaz inteligencji, obyczaju i majątku 14 .
Uznanie rodziny za podstawową instytucję socjalizacyjną wydaje się oczywi
stością i banałem, lecz Hayek wskazuje przede wszystkim na jej rolę w przyswaja
niu przez jednostki reguł obyczaju i tradycji, które trzymają w ryzach zarówno
nasze instynkty, jak i roszczenia rozumu 15 . Zróżnicowanie jednostek jest w znacznej
mierze rezultatem odmiennych warunków wychowania, poziomu życia rodziny
i perspektyw rysujących się przed jednostkami należącymi do młodej generacji.
Wyrównanie szans wszystkich jednostek, które jest jednym z postulatów racjona
listycznego indywidualizmu, jest osiągalne tylko wówczas, gdy uniemożliwi się im
korzystanie z dóbr przekazywanych w drodze dziedziczenia prawnego i stosuje się
jakiś system preferencji dla jednostek, który ma zrównoważyć brak zdolności uwa
runkowany środowiskowo i genetycznie 16 . Tego zaś dokonać może tylko państwo,
gdy między nim a jednostką nie ma ciał pośredniczących, i nawet rodzina jest
poddana kontroli państwa, na przykład przez restrykcyjną politykę podatkową od
spadków. W ten sposób blokuje się powstawanie elit intelektualnych, społecznych
i ekonomicznych w imię równości 17 .
14
Ibidem, s. 4 0 .
15
F. von Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 2 2 .
16
Ibidem.
17
Por. moje artykuły: Koncepcja sprawiedliwości Friedricha A. von Hayeka, „CIVITAS. Studia
z filozofii polityki" nr 4, Warszawa 2 0 0 0 , s. 1 1 9 — 1 3 2
i Własność w ujęciu Friedricha Augusta
von Hayeka, „Czasopismo Prawno-Historyczne” t. LVI, z. 2 , Poznań 2004, s. 3 17—324-
141
Miłowit Kuniński
Państwo, realizując pewien wzorzec sprawiedliwości społecznej, czyli w isto
cie sprawiedliwości dystrybutywnej, wkracza w sferę życia rodzinnego w sposób
zrazu niełatwy do rozpoznania, gdyż przesłonięty deklarowanym celem ingerencji,
jakim jest dobro rodziny. W początkowej fazie rewolucji bolszewickiej małżeń
stwo i rodzinę chciano całkowicie zmienić, a właściwie zlikwidować, zastępując je
—
zwłaszcza małżeństwo jako instytucję uznawaną i chronioną przez prawo i usank
cjonowaną przez religię — rejestracją w urzędzie, gdzie mogło być w każdej chwili
rozwiązane przez wyrejestrowanie. Rodzinę miały zastąpić państwowe instytucje
wychowawcze, które skądinąd musiały być powołane w związku z ogromną liczbą
dzieci pozbawionych rodziców w wyniku rewolucji i wojny domowej. Wkrótce
jednak porzucono te eksperymenty społeczne, wprowadzone po wpływem idei
powstałych w środowisku intelektualnym, gdzie rewolucję pojmowano przede
wszystkim jako gruntowne przemiany obyczajowe, zerwanie z tradycją, a przede
wszystkim z religią i wspieranymi przez nie formami życia wspólnotowego. Od
rzucanie tradycji i uznanie rewolucji za nowy początek ludzkości nie było wyłącz
nie cechą eksperymentu bolszewickiego, gdyż podobne idee były wcielane w życie
już w czasie rewolucji francuskiej.
Faszyzm i hitleryzm były pod tym względem bardziej zachowawcze i hołdo
wały tradycyjnej „mieszczańskiej” koncepcji rodziny, choć z kolei rozbudowały
—
zwłaszcza w Niemczech hitlerowskich — system świadczeń społecznych, które
miały zachęcić do posiadania dużej liczby dzieci, co nie tyle podyktowane było
zamiarem „wyprodukowania” większej ilości mięsa armatniego (zastąpienie za
bitych żołnierzy nowymi i w dodatku wyszkolonymi ludźmi wymagałoby bo
wiem wielu lat), ile raczej chęcią uzyskania szerokiego poparcia społecznego dla
polityki Hitlera w warunkach kryzysu ekonomicznego i masowego bezrobocia,
jakie dotkliwie nękały Niemcy po I wojnie światowej. W dalszej perspektywie
szło o stworzenie warunków demograficznych dla realizacji programu ekspansji
terytorialnej rasy aryjskiej i ducha niemieckiego na wschodzie Europy i na tere
nach podbitego Związku Sowieckiego. Niemcy hitlerowskie, jak często podkre
śla Hayek, w istocie kontynuowały i rozbudowywały program socjalny stworzo
ny jeszcze w czasach Bismarcka, wzmacniany przez socjalistyczne idee środo
wisk opiniotwórczych, zwłaszcza uniwersyteckich, zyskujące popularność wśród
pracowników najemnych 18 . We Włoszech teorie rasistowskie nie były w tak istot
nym stopniu elementem polityki państwa (antysemityzm i związane z nim prze
18
w
F. von. Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 173. Hayek zwraca uwagę na rolę, jaką
propagowaniu
ryczna
„polityki
(zwana
idei
też
społecznej”
wprowadził
pojęcie
socjalistycznych
etyczną)
w
w
odniesieniu
„kapitalizmu”
odegrała
ekonomii,
do
jako
w
która
badań
Niemczech,
zastąpiła
ludzkich
przeciwieństwa
niezależnie
pojęcie
interakcji,
i
prace
„socjalizmu”.
Por.
Droga do zniewolenia, op. cit., rozdz. XII — Socjalistyczne korzenie nazizmu.
142
od
Marksa,
„ekonomii
szkoła
politycznej”
Wernera
także
Sombarta,
F.
von
histo
pojęciem
który
Hayek,
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
śladowania i działania eksterminacyjne wobec Żydów były znacznie ograniczone
w porównaniu z Endlosutig), niemniej i tu idee socjalistyczne legły u podstaw
programu społecznego partii faszystowskiej, która działała w warunkach gospo
darczych zbliżonych do panujących w Niemczech i również stawiała sobie cele
imperialne, choć w nieco operetkowej formie.
Obie te tendencje: dążenie do rewolucji obyczajowej i szeroko zakrojona po
lityka społeczna państwa bynajmniej nie zaniknęły wraz z upadkiem najpierw fa
szyzmu, potem hitleryzmu i w końcu komunizmu. Przeciwnie, ostatnie czterdzie
ści lat, to z jednej strony okres powstawania nowych koncepcji rewolucji obycza
jowej i ich form urzeczywistnienia w postaci ruchów hippisowskich (życie
w komunach), feminizmu, ruchu mniejszości seksualnych, zawierania małżeństw
homoseksualnych i adopcji dzieci przez nie. Z drugiej strony był to czas rozwoju
państwa socjalnego (koncepcja państwa dobrobytu), które w ciągu życia jednego
pokolenia podupadło w związku ze zmniejszającą się wydolnością nadmiernie ob
ciążonych gospodarek głównych państw europejskich.
Hayek, krytykując różne tendencje antyrynkowe i antycywilizacyjne, ma na
uwadze nie tylko totalitaryzm w jego najbardziej złowieszczych formach, ale także
różne wersje racjonalistycznego indywidualizmu, który przejawia się w postaci
kolejnych koncepcji stworzenia nowego człowieka lub w formie nowych warian
tów sprawiedliwości społecznej (dystrybutywnej). Można uznać, iż według Hay
eka zagrozenie dla cywilizacji opartej na wolności jednostki nie ustaje wraz z upad
kiem znanych nam form totalitaryzmu, gdyż jego źródłem są wciąż odradzające
się idee ustanowienia wykoncypowanego i zaplanowanego porządku moralnego,
społecznego, gospodarczego i państwowego.
Paradoksalnie socjalizm (oparty na indywidualizmie racjonalistycznym) uwa
żany przez pokolenia za przeciwieństwo klasycznego liberalizmu, którego rdze
niem jest indywidualizm antyracjonalistyczny (wolność w ramach reguł powsta
łych w samorzutnym procesie rozwoju), został utożsamiony z liberalizmem 19 . Nowa
postać liberalizmu, któremu w USA, i coraz częściej w Europie, dla uniknięcia
nieporozumień przeciwstawia się libertarianizm, zyskała bardzo silne wsparcie teo
retyczne dzięki publikacji w 1971 r. Teorii sprawiedliwości Johna Rawlsa 20 . I choć
byłoby przesadą uznanie książki Rawlsa za intelektualne usprawiedliwienie totali
taryzmu w którejś ze znanych nam form, bez wątpienia jest to koncepcja uzasad
niająca sprawiedliwość dystrybutywną. Ponadto, żywo dyskutowana w ciągu ubie
głych lat, stała się inspiracją dla prac różnych autorów, którzy, wychodząc z zało
żeń Rawlsa, rozwijali wątki bliższe problematyce przemian moralności, np.
rozważając tolerancję jako uznanie uprawnień do odmienności już nie jednostek,
19
F. von. Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 1 6 7 —1 6 8 .
2 0 J.
Rawls, Teoria sprawiedlwości, przeł. M. Panufnik, J. Pasek, A. Romaniuk, Warszawa 1994-
143
Miłowit Kuniński
jak w klasycznym liberalizmie, ale grup domagających się uznania należnego im
miejsca w sferze publicznej 21 . Pojawia się nowa wersja liberalizmu: liberalizm wie
lokulturowy.
Hayek dość jednoznacznie odnosi się do dzieła Rawlsa, dostrzegając w nim
koncepcję powtarzającą błędy wszelkich teorii sprawiedliwości dystrybutywnej,
które, nie rozpoznając natury samorzutnych procesów społecznych i gospodar
czych, po wprowadzeniu w życie blokowałyby ich działanie, zatrzymując rozwój
cywilizacyjny. Podobna krytyka wyszła spod pióra R. Nozicka 22 . Można dodać, że
również koncepcja jednostki w teorii Rawlsa jest wyrazem krytykowanego przez
Hayeka indywidualizmu racjonalistycznego, na co zwracało uwagę wielu autorów
—
komunitarian, jak M. J. Sandel czy A. MacIntyre 23 .
Jak pisał Hayek: „uporczywe żądanie, by każda przyszła zmiana była sprawie
dliwa, byłoby równoznaczne z domaganiem się wstrzymania procesu ewolucji. (...)
Trzeba jedynie zapytać (•••), jaki byłby skutek, gdyby wcześniej jakaś magiczna
siła została obdarzona władzą zdolną narzucić jakieś egalitarystyczne i merytokratyczne credo. Wkrótce dostrzeżono by, iż taki bieg wydarzeń sprawiłby, iż rozwój
cywilizacji byłby dalej niemożliwy. Świat Rawlsa nigdy nie byłby z tego powodu
światem cywilizowanym: wstrzymanie przypadkowego procesu różnicowania za
hamowałoby proces odkrywania większości nowych możliwości. W świecie tym
bylibyśmy pozbawieni jedynych sygnałów, które informują każdego, co trzeba ro
bić, ze względu na tysiące zmian warunków, w których żyjemy, by podtrzymać
produkcję i — jeśli to możliwe — zwiększyć ją.
Intelektualiści mogą oczywiście uważać, iż wytworzyli nową i lepszą „spo
łeczną” moralność, która tego dokona, ale te „nowe” zasady stanowią powrót do
moralności ładu na poziomie mikro i z trudem są w stanie podtrzymać życie
i zdrowie miliardów ludzi wspieranych przez ład na poziomie makro” 24 .
Krytyka liberalizmu opartego na racjonalistycznym indywidualizmie odwołu
je się do tych samych przesłanek, co krytyka totalitaryzmu, gdyż Hayeka interesu
je przede wszystkim intelektualny błąd leżący u podstaw dwóch wydawałoby się
wykluczających się koncepcji jednostki, społeczeństwa i ich wzajemnych relacji.
Jest to pycha rozumu, która skłania do projektowania rozwiązań instytucjonal
nych i zmian w sferze reguł moralnych i obyczajowych, nieliczących się z nawar
stwionymi praktykami społecznymi, z ewoluującą tradycją, na której ufundowane
są instytucje i tożsamość indywidualna.
Por. A. E. Galeotti, Toleration as Recognition, Cambridge 2 0 0 2 .
21
22
2J
cnoty.
R. Nozick, Anarchia, państwo, utopia, przeł. P. Maciejko, M. Szczubiałka, Warszawa 1999.
M. J. Sandel, Liberalism and the Limits of Justice, Cambridge 1 9 8 2 ; A. MacIntyre, Dziedzictwo
Studium
z
teorii
moralności,
przekład,
wstęp
i
przypisy
J. Hołówka, Warszawa 1 9 9 6 .
24
144
F. von Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 1 1 5 —1 1 6 .
A.
Chmielewski,
przekład
przejrzał
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
Totalitaryzm oparty jest na złudzeniu kolektywistycznym, polegającym na
narzucaniu złożonym społeczeństwom prostej struktury celów i działań małych
grup. Hayek, dostrzegając etatystyczne konsekwencje owego niedostosowania struk
turalnego, skupia się na wewnętrznej logice systemu totalitarnego, która prowadzi
do koncentracji i centralizacji władzy, a w konsekwencji do ekspansji terytorialnej.
Jego świadomie neutralna aksjologicznie perspektywa badawcza uniemożliwia mu
jednak analizę zła jako czynnika motywującego działanie przywódców totalitar
nych i ich świadomego dążenia do podporządkowania sobie społeczeństwa za po
mocą ideologii i terroru, by możliwe stało się użycie siły dla realizacji z góry
przyjętego planu podboju świata. Wzmocnienie roli państwa można więc uznać
również za świadomie przyjęty cel pośredni, którego osiągnięcie umożliwia sku
teczną realizację celu zasadniczego, jakim jest globalna dominacja.
Zgubna pycha rozumu przejawia się również w racjonalistycznym indywidu
alizmie, który, dążąc do wyzwolenia jednostki z krępujących więzów tradycji
i spod kontroli państwa, wskutek uznania tej kontroli za środek realizacji wyzwolicielskich zamiarów, wzmacnia rolę państwa, poruczając mu narzucenie systemu
reguł gwarantujących równy dostęp do sfery publicznej rozmaitym grupom. Jed
nostki, domagając się respektowania ich wolności, muszą zrezygnować ze swej
jednostkowości i niepowtarzalności, by stać się członkami grupy (grup), gdyż —
jak się sądzi — jedynie wówczas możliwe jest objęcie ich prawną ochroną przydzie
laną i egzekwowaną przez państwo. W pewnym sensie tworzy się w ten sposób
w nowych warunkach społeczeństwo stanowe, gdzie o uprawnieniach i wolności
jednostek decyduje przynależność do utworzonej grupy.
Racjonalistyczny indywidualizm — podkreśla Hayek — lekceważąc znaczenie
rodziny i grup celowych, rozbija „wszystkie te pomniejsze grupy na atomy, przy
legające do siebie wyłącznie dzięki przymusowym regułom narzucanym przez pań
stwo i stara się uczynić wszystkie więzi społeczne rzeczą nakazu, zamiast wyko
rzystywać państwo jako środek ochrony przed zawłaszczeniem władzy przymusu
przez mniejsze grupy” 25 . Paradoksalnie ta odmiana indywidualizmu prowadzi do
wzmocnienia siły państwa przez powierzenie mu roli demiurga tworzącego od
podstaw więzi społeczne pomiędzy zatomizowanymi jednostkami. Wyzwolenie
się z kajdan obyczaju, tradycji i tradycyjnych norm moralnych, bez których nie
mogą istnieć rozszerzone lady społeczne, prowadzi w obecnej dobie do wyłaniania
grup wedle świadomie przyjętych kryteriów wyróżniania, takich jak: płeć, upodo
bania seksualne, wiek itp. Żądanie uznania publicznego — zwanego mylnie tole
rancją — tak wyłonionych grup za grupy naturalne wymaga wsparcia, a nieraz
i interwencji państwa, dysponującego monopolem przymusu i kontrolującego in
stytucje prawodawcze. Przymus państwa i prawo są narzędziem tworzenia nowych
grup kosztem grup naturalnych, powstałych w długim procesie zmian ewolucyj
25
F. von. Hayek, Indywidualizm..., op. cit., s. 3 I.
145
Miłowit Kuniński
nych. I choć Hayek, przygotowując tekst wykładu w 1945 r., który przybrał potem
postać artykułu o indywidualizmie, nie przewidział konkretnego kształtu zmian
społecznych, do jakich może doprowadzić indywidualizm racjonalistyczny, okre
ślił bardzo trafnie ogólną naturę nastawienia racjonalistycznego, odrzucającego
to, co powstało samorzutnie, a więc ma rzekomo charakter irracjonalny, na rzecz
tego, co zaplanowane i racjonalne, lecz w mniemaniu propagujących je naturalne,
choć dotąd ukryte, bo poddane represji obyczajowej i prawnej.
Hayek nie traktuje tradycji jako nienaruszalnej świętości, lecz bardzo zdecy
dowanie opowiada się za ostrożną jej krytyką, za zmianami cząstkowymi, które
Karl Popper określił mianem „inżynierii cząstkowej (piecemeal engineeringY’16.
T otalitaryzm — kolektywizm
Hayek, charakteryzując totalitaryzm, zwraca przede wszystkim uwagę na jego za
sadniczą odmienność w stosunku do indywidualizmu prawdziwego, który jest fun
damentem ładu rozszerzonego. Częściej posługuje się określeniem kolektywizm,
ponieważ wskazuje na — w jego mniemaniu — podstawową właściwość kolektywi
zmu, czyli uznanie, iż działania, które mają przynieść korzyść publiczną czy spo
łeczną, nie mogą być rezultatem rozproszonych i nieskoordynowanych czynności
jednostek, lecz muszą być rezultatem decyzji kolektywnych, skoro ich cel ma kolek
tywną naturę. Kolektywizm cechuje również sztywny system wartości i całkowita
swoboda w doborze środków. Decyzje kolektywne mogą być podejmowane na róż
ne sposoby, gdyż można je uznać za sumę decyzji indywidualnych zorientowanych
na cele kolektywne. Na gruncie założeń kolektywizmu decyzje kolektywne wyma
gają centralnego ośrodka ustalającego cele i środki za pomocą planu i egzekwującego
je za pomocą aparatu biurokratycznego i aparatu przymusu państwowego. Osta
tecznie kolektywizm prowadzi do uznania państwa za instancję, dzięki której decy
zje kolektywne są realizowane.
Aby było to możliwe, wpływ jednostek na ustalanie celów, środków i ich
użycie jest wykluczony, a wykluczenie jest efektywne, gdyż jednostki są pozba
wione własności prywatnej, która mogłaby być przedmiotem obrotu, inwesto
wania i zysku. Reguły zapewniające koordynację działań ludzi i kooperację są
narzucane odgórnie. Reguły nieformalne, które powstają samorzutnie nawet
w ograniczonych warunkach są traktowane jak patologia społeczna. Likwidacja
ekonomicznej funkcji własności prywatnej prowadzi do daleko idących konse
kwencji: do zmiany funkcji pieniądza i cen, które przestają odzwierciedlać rela
cje między popytem a podażą, a są ustalane przez stosowne ciała zwane komisja
mi cen. Do dziś można jeszcze spotkać sztućce produkowane w Związku So
wieckim, na których widnieje wytłoczona lub odlana w metalu cena, która jest
26
146
K. R. Popper, Nędza historyzmu, Warszawa 1989, rozdz. 2 1 .
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
czystą konwencją narzuconą odgórnie i nie wyraża rzeczywistych relacji ekono
micznych. Likwidacja rynku i zastąpienie go planowaniem w skali całej gospo
darki i społeczeństwa zakłada, iż organ planowania dysponuje wystarczającą
wiedzą o całym systemie gospodarczym i społecznym.
Hayek, analizując zarówno skrajne wersje kolektywizmu, jak i projekty tzw.
„socjalizmu rynkowego” A. Lernera i O. Langego, ukazuje podstawowy błąd inte
lektualny, jaki leży u podstaw kolektywizmu. Polega on na całkowitym zlekcewa
żeniu problemu informacji, jaki jest związany z relacjami rynkowymi. Liczba in
formacji, które za pośrednictwem cen są przekazywane uczestnikom transakcji
rynkowych (a dotyczy to nie tylko podmiotów gospodarczych, lecz także konsu
mentów, czyli z nielicznymi wyjątkami wszystkich) jest tak duża, że nie jest moż
liwe, by jakiekolwiek ciało było zdolne do ich zbierania i przetwarzania, tym bar
dziej iż podlegają one nieustannym zmianom. Symulacja zmieniających się cen nie
jest możliwa, a brak owych nośników informacji skutkuje zaburzeniami w syste
mie gospodarczym i w konsekwencji rodzi napięcia i deformacje społeczne 27 .
W totalitaryzmie typu hitlerowskiego problem ten nie przybiera tak radykalnej
postaci, lecz i tu, wskutek podporządkowania gospodarki i społeczeństwa podsta
wowemu celowi, jakim były intensywne zbrojenia, a potem prowadzenie wojny,
występują zaburzenia o podobnym charakterze (Treuhand — system kontroli partyjno-państwowej nad gospodarką). Logika systemu rezygnującego z możliwości
swobodnego podejmowania decyzji przez jednostki wymusza centralizację władzy,
podporządkowanie prawa celom ideologicznym i walkę z regułami postępowania
zawartymi w tradycji i instytucjach wolnego społeczeństwa. Wolność jednostkowa
jest kosztem, którego system scentralizowany nie może ponosić, gdyż jednostkom
łatwiej narzucić jedną skalę celów, gdy ludzie pozostają pod kontrolą władzy poli
tycznej i podporządkowują się poleceniom, a nie ogólnym regułom postępowania.
Konformizm wobec nich zostaje zastąpiony przymusem i terrorem, a w pewnym
okresie pracą przymusową (sowieckie łagry — Gułag i niemieckie koncentracyjne
obozy pracy niewolniczej). Jak wiadomo, po pewnym czasie koszty kontroli i zbro
jeń niezbędnych do uprawiania polityki międzynarodowej są tak wielkie, że dopro
wadzają system kolektywistyczny do ostatecznego upadku. Przyczyną tego jest zwią
zek między sprawnym funkcjonowaniem systemu gospodarczego i społecznego
a informacją dostępną dzięki nośnikom (cenom) i obecną w normach i instytucjach
powstałych w długim czasie w sposób ewolucyjny, który nie posiada swego odpo
wiednika w społeczeństwie kolektywistycznym i w gospodarce scentralizowanej.
Myliłby się ten, kto sądziłby, iż Hayek redukuje istotę kolektywizmu do pro
blemu informacji. Dostrzega on quasi-religijny charakter ideologii kolektywistycz
nych, które, niszcząc religie tradycyjne, muszą zaspokoić potrzebę posiadania wia
11
Por. moją książkę Wiedza, etyka i polityka w myśli F. A. von Hayeka, Kraków 1999, rozdz. III
i V.
147
Miłowit Kuniński
ry w coś ponadludzkiego i boskiego, jaka nie opuszcza intelektualistów, którzy
odrzucili chrześcijaństwo jako przesąd, i przemawia do biedoty w trzecim świe
cie 28 . Trafność tego spostrzeżenia, bynajmniej nie oryginalnego (wspomnijmy
choćby pracę L’opium des intellectuels Raymonda Arona), nie jest ograniczona jedy
nie do niedalekiej przeszłości, gdy ideologia komunizmu wciąż przyciągała inte
lektualistów i masy, zwłaszcza w Ameryce Południowej (teologia wyzwolenia łącząca
katolicyzm z marksizmem i ideologią rewolucyjną). W okresie od upadku komu
nizmu w Europie Środkowo-Wschodniej i w byłym Związku Sowieckim, gdy
wydawało się, że ideologia totalitarna odeszła w niepamięć, pojawiają się jej bar
dziej wysublimowane formy jako walki o uprawnienia grupowe, których podło
żem jest wiara w możliwość dowolnego kształtowania różnych sfer życia ludz
kiego zgodnie z przyjętym projektem, którego realizacja wymaga zaangażowania
siły państwa i podporządkowania prawa celom grupowym. Prowadzi to do kata
strofalnych skutków.
Obrona cywilizacji
Zaproponowana przez Hayeka obrona cywilizacji typu zachodniego, opartej na
zwolna ewoluujących regułach moralnych, prawnych i instytucjonalnych, polega
na racjonalnej argumentacji na rzecz wolności jednostkowej w ramach prawa, mo
ralności i obyczaju, na ukazaniu jej jako podstawowego źródła dobrobytu ekono
micznego, społecznego i jednostkowego, na odsłonięciu ideologicznego charakte
ru teorii leżącej u podstaw kolektywizmu, na projekcie ograniczenia wad demokra
cji, która może wyrodzić się w system tyranii większości (projekt ustroju zwanego
demarchią), na wykazaniu, iż kolektywistyczne skrępowanie życia jednostek, grup
i społeczeństw blokuje możliwości zmian ewolucyjnych i dostosowywania się sys
temu społecznego i politycznego do zmiennych warunków, na zwróceniu uwagi na
dalekosiężne, wykraczające poza sferę gospodarczą, skutki destrukcji systemu
wolnorynkowego. Obrona cywilizacji nie polega na zabieganiu o petryfikację jej
określonego kształtu, lecz na uzasadnieniu konieczności poszanowania reguł cy
wilizacyjnych, które nie przesądzają ostatecznie kształtu cywilizacji w przyszłości,
gdyż są otwarte epistemologicznie.
Obrona cywilizacji nie ogranicza się jedynie do krytyki totalitaryzmu, czyli
kolektywizmu, i ukazywaniu jego katastrofalnych skutków zarówno dla Zachodu,
jak i dla całego świata, oraz jego ostatecznego upadku. Nie jest to więc osiągnięcie
mające wartość jedynie historyczną. Hayek, upatrując w pysze rozumu źródeł roz
ległych projektów przekształcania rzeczywistości społecznej, gospodarczej i poli
tycznej, dostrzega również noWe jej przejawy w postaci odradzającego się i zmie
niającego indywidualizmu racjonalistycznego. Indywidualizm ten pojmuje wol
28
148
F. von. Hayek, Zgubna pycha rozumu..., op. cit., s. 209.
Obrona cywilizacji: Hayek wobec totalitaryzmu
ność jednostkową jako wyzwalanie z ograniczeń tradycji i przesądów moralnych
i rozszerzanie jej przez przemianę wartości i norm obyczajowych za pomocą praw
grupowych egzekwowanych przez państwo.
Narzędzia teoretyczne wypracowane przez Hayeka służą rozpoznaniu nowo
czesnych zagrożeń dla cywilizacji ze strony fałszywego indywidualizmu, który
wzmacnia rolę państwa w obszarze wolności jednostkowej. Dokonana przez niego
diagnoza tendencji w sferze rozwoju idei i ich praktycznych konsekwencji pozwala
lepiej rozumieć naturę dokonujących się zmian i ich przyszłych negatywnych skut
ków oraz umożliwia zapobieganie im.
Andrzej Bryk
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej
Ronalda Reagana
Rewolucja konserwatywna Ronalda Reagana, prezydenta USA w latach 1981
—1989, miała wielowątkowe źródła intelektualne. Zmieniła ona nie tylko bie
żącą politykę amerykańską, ale też kod kulturowy myślenia o niej, z widocznymi
do dzisiaj skutkami. W polityce międzynarodowej przyczyniła się decydująco do
dekompozycji komunizmu. Wewnętrznie była odpowiedzią na kryzys liberali
zmu Nowego Ładu i nowolewicową, zinstytucjonalizowaną kontrkulturę od lat 60 .
XX w. Procesy te zbiegły się z kryzysem przywództwa międzynarodowego Stanów
Zjednoczonych, związanym głównie z niepowodzeniem w wojnie wietnamskiej
i oddawaniem pola agresywnemu komunizmowi w tzw. Trzecim Świecie. Coraz
powszechniejsze było przekonanie, iż Ameryka przegrywa i powinna skupić się na
wzajemnym współistnieniu, głównie ze Związkiem Sowieckim, w ramach odpręże
nia i konwergencji, doktrynach legitymujących równorzędność moralną komuni
zmu i liberalnej demokracji.
Konserwatyzm XX w. był swoistą kontynuacją buntu przeciw nowoczesno
ści, idącego od siedemnastowiecznego sprzeciwu wobec racjonalności oświece
niowej i jej totalitarnego potencjału. Nowoczesność, odrzucając metafizyczny
wymiar życia społecznego i indywidualnego, miała na Zachodzie w wieku XX,
pomijając jej radykalne i zbastardyzowane oblicze komunizmu i faszyzmu, kształt
łagodnej kultury liberalnej, hegemonicznej, ale wykazującej stopniowo objawy
wyczerpania. Konserwatyzm amerykański miał na tle procesów modernistycz
nych charakter szczególny. Z racji swojego rodowodu był konserwatyzmem re
wolucyjnym, oznaczał powrót do źródeł Oświecenia amerykańskiego i zdradzo
nego charakteru „prawdziwej Ameryki”. Konserwatyzm typu kontrrewolucyjne
go, przedoświeceniowego stanowił w historycznej Ameryce zazwyczaj margines,
a i w XX wieku był głównie emigracyjnej proweniencji europejskiej, jako zjawi
sko o bardziej intelektualnym niż politycznym charakterze. To amerykańskie
piętno konserwatyzmu widoczne było w tradycjonalizmie Russela Kirka, libertarianizmie Friedricha A. Hayeka czy Ayn Rand, katolicyzmie Richarda J. Neu-
151
Andrzej Bryk
hausa czy Johna Courtney’a Murraya, protestanckim fundamentalizmie Moral
Majority czy późniejszym tzw. neokonserwatyzmie, nie mówiąc o konserwaty
stach „amerykanizmu”, jakże od siebie różnych Willmore’a Kendalla czy Harry’ego V. Jaffy. Jednym z nielicznych wyjątków jest część tzw. paleokonserwatystów, reprezentowana np. przez Thomasa Molnara, bardziej przywiązanego do
europejskiej tradycji „kontrrewolucyjnego” konserwatyzmu, w tym wypadku
katolickiego.
Konserwatyzm amerykański miał w dominującej części typowe cechy amery
kańskiej kultury. Jeśli przyjąć, iż ideowe doświadczenie amerykańskie jest kla
sycznie liberalne 1 , to bardziej zasadnym byłoby nazwać współczesny konserwa
tyzm amerykański konserwatyzmem liberalnym w przeciwieństwie do liberali
zmu radykalnego, progresywnego czy lewicowego, ku któremu oryginalny
liberalizm ewoluował i który w języku politycznej tradycji europejskiej należa
łoby przyrównać do socjaldemokracji. Niemal we wszystkich jego nurtach wi
doczne jest przekonanie o wyjątkowym charakterze amerykańskiego ekspery
mentu, którego fundamenty nie powinny być naruszone. Jeżeli konserwatyzm
krytykuje Amerykę, to bardziej jej współczesną, skorumpowaną wersję, stawiając
za wzór założenia wyjściowe Ojców Założycieli. Krytyka ta ma rys nostalgii za
zmarnowanym dziedzictwem, ale nadal możliwym do odrodzenia. Konserwa
tyzm amerykański, poza nurtem torysowskim oraz częścią neokonserwatyzmu,
stał się od połowy XX w. wrogiem coraz szerszej ingerencji rządu federalnego
w życie gospodarcze i społeczne, szczególnie widocznej od czasu Nowego Ładu
lat 30. XX w. Uznawał polityczną centralizację za zagrożenie dla wolności indy
widualnej; głównym wrogiem ideowym uczynił liberalizm progresywny, odpo
wiednik europejskiej socjaldemokracji. Bronił własności prywatnej i sprzeciwiał
się nadmiernemu opodatkowaniu, szczególnie temu w formie wyrównawczego
państwa opiekuńczego, które w imię sprawiedliwości społecznej arbitralnie i ide
ologicznie definiuje jej treść. Sprzeciwiał się komunizmowi, jako manichejskiej
ideologii zagrażającej wolności, i American way of life. Uważał religię za funda
ment amerykańskiego doświadczenia, a próby jej wypchnięcia w sferę prywatną
traktował jako zagrożenie wolności i niszczenie bariery chroniącej przed idolatrią państwa. Wreszcie, sprzeciwiał się szeroko pojętej, zinstytucjonalizowanej
kontrkulturze, czyniąc ją odpowiedzialną za zamęt aksjologiczny i rozkład pry
watnej i publicznej moralności, w której wyzwalanie jednostkowego „ja” zastą
piło w edukacji kształcenie charakteru, a która liberalizm moralny uczyniła kry
terium państwa sprawiedliwego.
O
ile medialnie nośny konserwatyzm amerykański z oczywistych powodów
był do połowy XX w. doświadczeniem głównie protestanckim, o tyle od lat 50.
1
Zob.: L. Hartz, The Liberal Tradition in America, New York P95 5; C. Rossiter, Conservatism
in America, Cambridge 1 9 8 2 .
152
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
jego oblicze zostało wzbogacone o niezwykle intelektualnie inspirującą obec
ność katolików i żydów. Był wreszcie naznaczony amerykańskim optymizmem,
a jego zwolennicy uważali, iż przeszłość konserwatyzmu leży w jego przyszłości.
Stąd nie miał, i nie ma też dzisiaj, charakterystycznej dla konserwatyzmu euro
pejskiego poczucia fatalizmu i bezsilności publicznej, a jego największym XXwiecznym sukcesem było, co widać z perspektywy czasu, niedopuszczenie do
zmonopolizowania języka publicznego przez język liberalizmu progresywnego.
Nie ma w konserwatyzmie amerykańskim cienia samousprawiedliwiania i czy
nienia nieustannych zastrzeżeń do swoich poglądów. Wynika to nie tylko z od
miennej proweniencji Oświecenia amerykańskiego, wywodzącego się z jego szkoc
kiego nurtu, ale też z autentycznego pluralizmu społecznego, jego anarchicznej
religijności, wścieklej samoorganizacji, siły finansowej chęci obrony swojego świa
ta, cech charakteru zakorzenionych w kulturze demokratycznej. Wynika to też
z kulturowego odrzucenia państwa jako instytucji organizującej społeczeństwo 2 .
Z powyższych względów taki konserwatyzm był w pełni kulturowo i historycz
nie legitymowany, choć można by go lepiej nazwać konserwatyzmem liberal
nym. Kryzys końca XIX w. zachwiał tym przekonaniem, czyniąc z liberalizmu
progresywnego, odmiennego od tradycyjnego, ideologię dominującą. Zmiana ta
miała źródła w imperialnym liberalizmie brytyjskim. Liberałowie przestali uwa
żać, że państwo ma ściśle ograniczone zadania, lecz zaczęli traktować go jako
warunek realizacji wolności, definiowanej już nie jako wolność od państwa, ale
jako cel realizowany przy pomocy państwa 3 . Liberalizm stał się tożsamy z progresywizmem, i pod nazwą liberalizmu progresywnego czy krócej — liberalizmu
został utożsamiony z lewicowością, mniej lub bardziej w charakterze europej
skiej socjaldemokracji.
Kryzys amerykańskiego liberalizmu Nowego Ładu
Ewolucja amerykańskiego liberalizmu, od antyetatystycznego ku liberalizmowi trak
tującemu państwo jako element konieczny do realizacji jego wizji, rozpoczęła się
w okresie tzw. progresywizmu i rewolty przeciw wynaturzeniom kapitalizmu końca
XIX w. Ale to dopiero Wielki Kryzys w 1929 r. zepchnął amerykański, wydawałoby
się skompromitowany, liberalizm konserwatywny na margines życia intelektualnego
i politycznego. Liberalizm progresywny „koalicji wydziedziczonych”, zorganizowa
ny przez Partię Demokratyczną i F. D. Roosevelta, stał się liberalizmem triumfują
cym, umocnionym zwycięstwem militarnym w II wojnie światowej, z dominującą
2
Zob.: G. Himmeltarb, The Roads to Modernity: The British, French and American Enlightments,
Knopf 2004; J- C. Bennett, The Anglosphere Challenge, New York 2 0 0 4 .
!
K. Windschuttle, Liberalism and Imperialism, w: H. Kramer, R Kimball (ed.), The Betrayal
of Liberalism, Chicago 1999, s. 82—85; idem, Lenghtened shadows: The Burdens of Empire, „The New
Criterion” 2003, September, s. 9—1 I.
153
Andrzej Bryk
rolą rządu federalnego w rozkręcaniu gospodarki amerykańskiej 4 . Niemniej już od
lat 50. XX wieku liberalizm koncentrował się na ideach dawno zużytych.
Historię polityczną i świadomościową Stanów Zjednoczonych w XX wieku
do czasów prezydentury Ronalda Reagana zdominował od lat 30. Nowy Ład
i jego liberalne uzasadnienie. Wkrótce pojawił się też ruch wzmacniający
i rozszerzający znaczenie liberalizmu i jego retoryki „koalicji wykluczonych”. Na
stąpiła rewolucja praw obywatelskich, przyznająca równość wobec prawa Murzy
nom. Przemieniła się ona wkrótce w ruch na rzecz likwidacji wszelkiej dyskrymi
nacji. Ruch ten zbiegł się od lat 60. z nowolewicową kontrkulturą i jej retoryką
„wyzwolenia ’ od wszelkich zastanych i w mniemaniu jej wyznawców „opresyjnych” struktur politycznych, społecznych i kulturowych. Kontrkulturą zrodziła
cały szereg ruchów i ideologii głoszących „wyzwolenie” wszelkiego rodzaju mniej
szości i wypływającej z nich polityki akcji afirmacyjnej, aborcji, feminizmu czy
politycznej poprawności. Liberalizm Nowego Ładu, rozwiązawszy — w jego mnie
maniu — strukturalny problem ekonomiczny cyklicznych kryzysów, przystąpił te
raz do zajmowania się równością w sposób znacznie szerszy. Nastąpiła symbioza
języka liberalnego i nowolewicowego w język ideologii „wyzwolenia” z każdej for
my ucisku i zagwarantowania absolutnej równości politycznej, ekonomicznej, spo
łecznej a wreszcie kulturowej, wdrażanej rządowymi programami.
Wielki Kryzys dokonał tektonicznej zmiany w polityce wewnętrznej Stanów
Zjednoczonych, definiując na nowo amerykański liberalizm, dając początek więk
szościowej i trwającej aż do lat 60 . koalicji „wydziedziczonych”, którą politycznie
zorganizował F. D. Roosevelt (193 3—1945) i Partia Demokratyczna. W skład ko
alicji wchodzili pracownicy najemni z wielkich miast, robotnicy, farmerzy oraz Mu
rzyni, tracący więź z Partią Republikańską Lincolna. Nadała im ona wprawdzie wol
ność w 1863 r., lecz niewiele oferowała w warunkach degradacji pogłębianej segre
gacją prawną na Południu, a społeczną oraz kulturową na pozostałym obszarze. Do
koalicji należały również miliony członków grup etnicznych, w większości
w drugim pokoleniu, wychodzących ze swoich enklaw na ogólnonarodową scenę
polityczną. F. D. Roosevelt — bazując na nowych teoriach ekonomicznych, szczegól
nie J. M. Keynesa, wciągając do rządu wielu intelektualistów i zerkając na europejskie
doświadczenia autorytarne — rozpoczął wprowadzanie Nowego Ładu. Jednocześnie
ewoluował także liberalizm progresywny Nowego Ładu. Do II wojny światowej sku
pił się na agencjach rządowych regulujących gospodarkę, porzucając początkowe
4
W rezultacie, jak zauważył liberalny krytyk literacki Lionel Trilling w 1 9 5 0 r., „W Stanach
Zjednoczonych
dzisiaj
liberalizm
jest
nie
tylko
dominującą,
w
rzeczywistości
jedyną
tradycją
inte
lektualną. Jest oczywistością, że obecnie nie istnieją ani konserwatywne, ani reakcyjne idee w obie
gu
publicznym.
To
nie
oznacza
oczywiście,
iż
nie
istnieje
impuls
konserwatywny
czy
reakcyjny...
Ale impuls konserwatywny czy reakcyjny, z niektórymi izolowanymi i niektórymi kościelnymi wyjąt
kami, nie wyraża siebie w formie idei, lecz jedynie w działaniu lub zirytowanych mentalnych gestach,
które jedynie chcą uchodzić za idee”. „Liberal Imagination”, cyt. za: C. Rossiter, op. cit., s. 2 1 7 —2 1 8 .
154
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
eksperymenty w planowaniu społecznym, będące dalekim echem fascynacji stalini
zmem i faszyzmem europejskim. Przestał kłaść nacisk na utopijne w założeniu pró
by stworzenia harmonijnych stosunków między organizacjami, szczególnie kapita
łem i pracą. Porzucił wreszcie krótkotrwałe krucjaty antymonopolowe i regulacyjne
oraz podskórną niewiarę w kapitalizm jako system ekonomiczny.
Pod koniec II wojny światowej ten model Nowego Ładu był martwy. Jego admi
nistratorzy doszli do wniosku, iż uczynienie rządu federalnego bardziej dystrybutywnym i zwiększenie inżynierii społecznej jest pożądane i możliwe 5 . Biurokracja
federalna skupiła się tym razem na fiskalnej funkcji rządu jako absolutnie legitymo
wanej w programach redystrybucyjnych. Kładziono też nacisk na pomoc społeczną
(.social welfare) i szeroki program ubezpieczeń społecznych. Fiskalna polityka rządu
miała być odpowiedzią na kryzysy i fluktuacje biznesowe i gwarantować pełne za
trudnienie. Takiej polityki w latach 30. nie popierał jeszcze niemal żaden liberał
progresywny. O ile początkowo liberałowie traktowali brak strukturalnych reform
jako przeszkodę dla lepszego funkcjonowania kapitalizmu, o tyle po II wojnie świa
towej uznali, iż wystarczy sterować ekonomią przy pomocy państwa, bez zmiany jej
instytucji 6 . W ten sposób reformy Nowego Ładu ewoluowały, spychając liberalizm
progresywny jeszcze bardziej w kierunku statyzmu. Zaczął on być postrzegany nie
jako obrońca praw indywidualnych, ale jako program inżynierii społecznej bliższy
socjalizmowi w sensie europejskim. Takie przywłaszczenie nazwy „liberał” i „liberal
ny” przez administrację federalną i nową klasę intelektualistów doprowadziło do
wściekłości tradycyjnych liberalnych konserwatystów, argumentujących, iż Nowy Ład
nie był liberalizmem, lecz „narodową reglamentacją” 7 .
Bez względu na ewolucję samego liberalizmu progresywnego interwencjonizm
państwowy stał się niezbywalnym elementem nowoładowego kapitalizmu amerykań
skiego, z konsekwencją stworzenia większościowej klasy średniej i detronizacji hi
storycznej dominacji WASP-ów, białych anglosaskich protestantów. Przekonanie,
ze administracja federalna była sprzymierzeńcem klasy średniej, stanowiło ważny
element świadomości społecznej. Druga wojna światowa ostatecznie zniszczyła tra
dycyjne struktury społeczne, otworzyła kobietom drogę awansu zawodowego, głów
5
w
nak
W
1944
warstwie
przekonanie,
wiedzę
o
budowania
doskonałe
r.
nieprzypadkowo
najhardziej
iż
planowaniu
widocznej
nauki
i
bezinteresownej
(...)
i
źle
ukazała
stanowiła
społeczne
praktycznym
nauki
zintegrowane
o
z
się
praca
analizę
powodu
działaniu.
Nowego
Nigdy
społeczeństwie.
w
całość
G.
problemu
więcej
G.
An
American
murzyńskiego.
Ładu
Struktury
społeczną”.
Myrdala
i
wojny
nie
będzie
[ludzkich]
Myrdal,
An
Jej
były
ona
Dilemma,
jądrem
w
stanie
miała
organizacji
American
było
jed
„uzyskać
takiej
są
która
szansy
zbyt
nie
Dilemma,
New
York 1944, s. 1023 —1024; zob. też: W. A. Jackson, Gunnar Myrdal and American Conscience: Social
Engineering and Racial Liberalism 1 9 3 8 —ig8 j, Chapel Hill 1 9 9 0 , s. 3 6 —8 7 , 2 6 1 — 3 1 1 .
6
A. Brinkley, Liberalism and its Discontents, Cambridge, 2 0 0 0 s. 5 9 —6 0 .
7
H. Hoover w 1 9 3 8 r. Zob.: Adress Upon American Road 1 9 3 3 —1 9 3 8 , New York 1 9 3 8 , s. 1 3 8 ;
The Challenge to Liberty, New York 1934, s. 103, 1 9 0 .
155
Andrzej Bryk
nie w przemyśle, uczyniła masowymi studia wyzsze dla powracających zolnierzy,
finansowane z budżetu federalnego (G.I. Bill), i przyczyniła się do stworzenia ol
brzymiej rzeszy urzędników, obsługujących rozszerzające się programy federalne.
Do lat 60 . XX w. powyżej opisana koalicja Nowego Ładu była nie do podważenia. Jej
zdobycze uznała nawet Partia Republikańska, która nie była w stanie sformułować
żadnego sensownego, alternatywnego programu dla Demokratów. Stała się pragma
tyczną partią władzy, a wtedy, gdy zdobywała prezydenturę [za Dwighta Eisenhowe
ra (1952— 1960 ), Richarda Nixona i Geralda Forda (1968—1976)], starała się nie
przeszkadzać gospodarczemu rozwojowi stymulowanemu państwową interwencją
w stylu J. M. Keynesa. Z kolei w polityce zagranicznej liberalne elity postrzegały
komunizm powojenny jako możliwą do rozważenia alternatywną drogę rozwoju dla
społeczeństw mniej rozwiniętych. Taka hegemoniczna świadomość pozbawiła libe
rałów i Partię Demokratyczną zdolności krytycznego myślenia. Nie było to jednak
niebezpieczne, bowiem nie było ani wyzwań zewnętrznych, ani wewnętrznych defi
niowanych przez przeciwnika ideowego zdolnego porwać elektorat.
Koalicję Nowego Ładu zniszczył dopiero ciąg dramatycznych wydarzeń z
lat 60 . XX w. Wojna wietnamska wywołała protesty międzynarodowe i wewnętrzne
i zakończyła się klęską. Dała też impuls ogólnoświatowej agresji komunistycz
nej. Z kolei walka o prawa obywatelskie Murzynów, zapoczątkowana w latach
50., dała początek liberalnej rewolucji praw obywatelskich, ale miała tez inne
oblicze. Decyzja Sądu Najwyższego „Brown v. Board of Education” z 1954
roku, uznająca segregację w szkolnictwie za sprzeczną z Konstytucją, została
uznana powszechnie za decyzję słuszną moralnie, choć konstytucyjnie była dwu
znaczna. Sąd Najwyższy nie miał bowiem jednoznacznego mandatu konstytu
cyjnego, aby taką decyzję podjąć, a uzasadnienie decyzji opierał nie tylko na
przesłankach konstytucyjnych, ile na nowych teoriach psychologicznych i socjo
logicznych 8 . W konsekwencji Sąd Najwyższy usankcjonował pojęcie tzw. żywej
konstytucji, opartej na przekonaniu, iż tekst ustawy zasadniczej należy odczy
tywać w świetle nowych teorii moralnych i wartości, które Amerykanie uznali za
słuszne. Teza nie była oczywiście odkrywcza i była już propagowana przez sę
dziów Sądu Najwyższego przynajmniej od słynnego votum separatum sędziego
Olivera Wendella Holmesa, jr w sprawie „Lochner v. New York” z 1905 r., ale
pytanie, kto ma takiej interpretacji dokonywać — ciała legislacyjne czy też fede
ralny Sąd Najwyższy — było nadal otwarte 9 . Ten ostatni, za prezesury Earla
Warrena (195 3 — 1969) zdominowany przez liberałów, uznał po decyzji w spra
8
Literatura na ten temat jest olbrzymia. Zob. tytułem przykładu liberalną perspektywę w: J. M.
Balkin (ed.), What Brown vs Board of Education Should Have Said, New York 2 0 0 1 ; z konserwatywnej
perspektywy problem ten podjęli m. in. S. Thernstrom, A. Thernstrom, America in Black and White:
One Nation, Indivisible, New York 1997, s. 97—107, 31 5—3 1 8 ; R. Bork, The Tempting of America:
The Political Seduction of the Law, New York 1 9 9 0 , s. 74—839
156
W. M. Wiecek, Liberty under Law: Supreme Court in American Life, Baltimore 1 9 8 8 , s. 2—4.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
wie „Brown v. Board of Education”, szybko uznanej przez opinię publiczną za
słuszną, ze posiada kompetencje do interpretowania Konstytucji w sposób ela
styczny. Uległ pokusie rozwiązywania problemów społecznych metodą mikroinżynierii, wykazując misjonarski zapał we wprowadzaniu reform, mających na
celu dokończenie rewolucji w sferze praw obywatelskich. Omijając instytucje
reprezentacyjne i znajdując się poza dyskusją demokratyczną, redefiniował tak
że kulturę i obyczaje drogą „nakazów sądowniczych”, tworząc niezwykle kon
trowersyjne prawa konstytucyjne (np. prawo do prywatności w 1965 r., prawo
do aborcji w 1973 r.) czy interpretując I Poprawkę do Konstytucji, mówiącą o
wolności religijnej i zakazie wyznania państwowego w duchu całkowitej roz
dzielności sfery publicznej od religii 10 .
Rewolucja praw obywatelskich zapewniła co prawda Murzynom równość wo
bec prawa, ale inne problemy okazały się równie konfliktogenne. Akcja afirmacyj
na, mająca wyrównać nie tylko prawne, ale też faktyczne społeczne i kulturowe
nierówności, stała się sposobem wyznaczania kwot grupowych przy przyjmowaniu
na studia czy w zatrudnieniu, stając się de facto nową dyskryminacją. W konse
kwencji rząd federalny odszedł od zasady formalnej równości wobec prawa na
rzecz zasady integracji rasowej opartej na różnorakich programach akcji afirma
cyjnej. Sąd Najwyzszy decyzją „Bakke vs Regents of California” z 1978 r. uznał
wprawdzie akcję afirmatywną w szkolnictwie wyższym opartą o kryteria rasowe za
sprzeczną z Konstytucją. Przyjął jednak jako dopuszczalną tzw. doktrynę „różno
rodności” (diversity). Była to doktryna o skutkach dwuznacznych, bowiem odrzu
cała powiązanie polityki społecznej z jakąkolwiek zasadą sprawiedliwości widoczną
—
przynajmniej z pozoru — w doktrynie akcji afirmatywnej, kładąc nacisk na „spra
wiedliwość różnorodności”, sztuczną i mechaniczną, ukrywającą swoje ideologiczne
załozenia. Uzasadniana ona była historycznym doświadczeniem amerykańskiego
„tygla” (melting pot), w rzeczywistości ignorowała organiczny i spontaniczny jego
charakter w ramach porządku prawnego równego dla wszystkich i zmierzała do
stopniowej „bałkanizacji” społeczeństwa z mnożącymi się grupami „opresjonowanych”. Żądały one przywilejów na podstawie rasistowskiego de facto kryterium przy
należności do grupy etnicznej czy płci". Lata 70 . to także rewolucja kontrkulturowa. Ameryka miała do niej schizofreniczny stosunek, dostrzegając zarówno jej
nieodwracalny charakter, jak i katastrofalne skutki w wielu dziedzinach życia. Duża
część społeczeństwa instynktownie nie przyjęła do wiadomości, iż likwidowanie
10
Zob. np.: R. Bork, Adversary Jurisprudence, w: H. Kramer, R. Kimball (ed.), The Survival of
Culture: Permanent Values in a Virtual Age, Chicago 2 0 0 2 , s. 1 9 1 —2 2 2 ; H. Arkes, Liberalism and the
Law, J B Elshtain, The Bright Line: Liberalism and Religion, w: H. Kramer, R. Kimball, Betrayal of..
op. cit., s. 93—IX 8 ; I 39— I 5 8 ; R. Bork, Coercing Virtue: The Worldwide Rule of Judges, Washington
2003, s. 52-84.
11
Zob.: A. Bryk, Akcja afirmacyjna, doktryna „różnorodności” a plemienna koncepcja społeczeństwa
liberalnego, „Krakowskie Studia Międzynarodowe”, nr 2 (2004), s. 3 I —11 0 .
157
Andrzej Bryk
niesprawiedliwości oznaczać ma zniszczenie kultury uznanej jedynie za domenę
„opresji”, a nie sensu 12 . W konsekwencji nastąpiło ugodzenie liberalizmu w jego
słaby punkt, którym było przekonanie co najmniej od czasów Milla, iż wolność
oznacza przełamywanie wszelkiego tabu, czyniąc ją tożsamą z „wyzwoleniem” każ
dego narcystycznego chcenia. Doprowadziło to do strywializowania wolności li
beralnej i uczyniło niemożliwą każdą próbę dyskusji nad podstawami aksjologicz
nymi tej wolności. Liberalizm z politycznej doktryny wolności i tolerancji stał się
wszechogarniającą doktryną „wyzwalania” z każdej opresji. Ponieważ została ona
zdefiniowana kulturowo, przyjmując tę logikę Nowej Lewicy kontrkulturowej, li
beralizm musiał przyjąć logikę stygmatyzowania tych, którzy ją odrzucali jako
posiadających fałszywą świadomość potencjalnie rodzącą przemoc.
W ten sposób liberalizm z doktryny wolności stał się doktryną o niebezpiecz
nie totalitarnym obliczu, uderzającym we wszystkie obszary społeczeństwa cywil
nego i autonomii jego instytucji, począwszy np. od Kościołów a skończywszy na
małżeństwie czy rodzicielstwie. Ideologia „wyzwalania” zaczęła przyjmować jed
nostronne, prymitywnie zero-jedynkowe definiowanie „opresji”. Liberalizm pro
gresywny przeszedł od reformy ekonomii w sferę reformy kultury, używając do
tego państwa, szczególnie sądów federalnych, prowokując wojnę kultur i opór
tych, którzy takiemu dyktatowi nie chcieli się poddać 1 *. Taki liberalizm unieważ
nił spór o kształt moralny świata, zmuszając każdego, by wyzbył się wolności
jasno sformułowanego sensu moralnego, traktowanego jako symboliczna prze
moc, na rzecz tolerancyjnego relatywizmu. Tym samym zadekretował koniec hi
storii sporu moralnego o świat. Ten mógł się już stać moralnie doskonały 14 .
Liberalizm potraktował państwo w latach 60. i 70 . jako mechanizm wdrażania
reform we wszystkich sferach życia, przyjmując program narzucony przez kulturo
12
cej
Kontrkulturą objęta pokolenie „babyboomers”, młodzieży po raz pierwszy masowo studiują
w
uniwersytetach
radykalnej
mocy
zmiany
instytucjonalnej
ideologów
nowej
zniewolenia
ologie
nie
ruchów
i
warunkach
dobrobytu
uznanego
kulturowej.
lewicy,
tylko
„wyzwolenia”,
kich
w
społeczeństwa
na
Jednostki
zdecydowane
fizycznego,
począwszy
mniejszościowych,
za
ale
od
np.
też
i
materialnego
skostniałe
tkwiące
radykalne
i
w
tych
aż
do
idealistycznym
niewidoczne
strukturach
z
Kontrkulturą
marksizmu,
homoseksualnych,
napędzanej
„wyzwolenie”
symbolicznego.
tradycyjnego
i
skrywającego
poprzez
czekały,
wszelkiego
łączyła
feminizm
późniejszych
poczuciem
struktury
w
rodzaju
okowów
najprzeróżniejsze
drugiej
ruchów
prze
mniemaniu
fali,
ide
wszel
wielokulturowości
czy politycznej poprawności. Oparta była na milczącym założeniu, iż nowoczesna cywilizacja Zacho
du,
bez
względu
na
samo
o
sobie
wyobrażenie,
stanowiła
cywilizację
systematycznego
zniewolenia,
jakiej historia świata jeszcze nie widziała. Celem rewolucji miało być zatem „wyzwolenie" ze wszel
kich struktur opresji. Zob. np. analizę K. Minogue, Alien Powers: The Pure Theory of Ideology, New York
1985; J. Barzun, Trom Dawn to Decadence: joo Years of Western Cultural Life, New York 2 0 0 0 , s. 783.
” R. Kimball, Mill, Stephen, and the Nature of Freedom w: H. Kramer, R. Kimball, Betrayal of...,
op. cit., s.
14
43—70.
A. Bryk, Akcja afirmacyjna..., op. cit., s. 76—77; P. A. Lawler, The End of History zooo,
w: Faith, Reason and Political Life Today, P. A. Lawler (ed.), Oxford 2 0 0 1 , s. 9 6 —9 8 .
158
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
we elity uniwersyteckie i medialne i uczynił go programem Partii Demokratycznej.
Parafrazując Mao, choć oczywiście zachowując wszelkie proporcje, można powie
dzieć, iż dokonała się „centralizacja właściwych idei”. Liberalizm progresywny zmie
rzał tym samym do samobójstwa politycznego, gdyż zanegował dziedzictwo amery
kańskie i wszedł w konflikt z własną bazą wyborczą. Poczucie gorączki reformator
skiej, mające pozór prawdy w obliczu niedokończonej „rewolucji” praw obywatelskich
i niezrozumiałej wojny wietnamskiej, przemieniło się w postawę dążenia do radykal
nej zmiany społecznej, kulturowej oraz świadomościowej, a nośnikiem tej zmiany
miały być grupy wydziedziczonych walczące z „opresją”: głównie wszelkiego rodzaju
mniejszości rasowe, etniczne, seksualne, a w końcu każdy zdefiniowany jako „inny”,
w swoim subiektywnym odczuciu znajdujący się w opozycji do zastanej kultury i jej
instytucji. W ten sposób liberalizm, wychodząc, zgodnie z logiką modernizmu, od
polityki wolności, zmienił się w politykę „wyzwolenia”.
„Wyzwolenie” od tradycyjnej kultury, uznanej w łagodnej formie za formę
przesądu lub, zgodnie z nowym żargonem naukowym, za formę przemocy symbo
licznej, oznaczało uderzenie w tradycyjną obyczajowość, etykę, religię, a także
w instytucje z natury rzeczy oparte na autorytecie, będącym warunkiem koniecz
nym wychowania np. rodzinę. Uderzenie w kulturę było totalne, bo totalnie został
zdefiniowany wróg 15 . Wróg był wszędzie, bo wszystko było do „wyzwolenia”,
a język „jedynie słusznej prawdy”, czekającej na odsłonięcie w owym procesie „wy
zwolenia”, stał się językiem hegemonicznej, liberalnej ideologii. Narzucała ona
w imię wolności rozumianej jako „wyzwolenie” aksjomat jedynej cnoty, roussowskiej „woli powszechnej”, eliminującej wolność konkretnych jednostek. Libera
lizm ujawnił inklinację tkwiącą w każdym myśleniu postępowym, rozumianym
jako realizacja racjonalnie wykoncypowanego idealnego punktu końcowego histo
rii. Był on jednocześnie punktem „wyzwolenia” z konieczności historycznej, miej
scem ostatecznego pogodzenia wyalienowanego człowieka z samym sobą. Musiał
zatem przyjąć logikę zmuszenia ludzi, aby byli wolni, ukazując w ten sposób swoje
łagodno-perswazyjne totalitarne oblicze, gdzie język „wyzwolenia”, „postępu”,
„równości”, „tolerancji” stał się na tyle nieprecyzyjny, że mógł usprawiedliwić
każde działanie prawno-polityczne. Było jedynie kwestią czasu zanim ci, których
ten typ reformatorów liberalno-lewicowych uznał za „reakcję”, czyli większość
społeczeństwa amerykańskiego, rozpoczęli opór. Początkowo był on instynktow
ny, potem świadomy ze zrozumieniem, iż nie ma ucieczki od polityki, która dla
nowych „wyzwalaczy” oznaczała wszystko.
Cel „wyzwolenia” był mgliście określony jako „wolność”, „sprawiedliwość”,
„równość”, „tolerancja” czy „samorealizacja”. Jednak „wyzwolenie” z każdej hie
rarchii i każdego autorytetu, czyli tak naprawdę z kultury, oznaczało zdefiniowa
15
Zob.: D. Bell, Kulturowe sprzecznos'ci kapitalizmu, Warszawa 1 9 9 8 , s. 2 0 —2 8 ; J. Baudrillard,
Przed końcem, Warszawa 2 0 0 1 , s. 6 8 .
159
Andrzej Bryk
nie nierówności w kategoriach absolutnie abstrakcyjnych praw jednostki. Relacje
międzyludzkie, również te najbardziej intymne — między kobietami mężczyznami,
rodzicami i dziećmi, definiowane w języku praw, stały się w ten sposób relacjami
czystej władzy. Równość tych praw, niezwykle jednostronnie i prymitywnie rozu
miana, wymuszać miało państwo. Czyniąc hegemonicznym językiem dyskusji pu
blicznej „autentyczność”, „siebie”, „tożsamości”, liberalizm progresywny usytu
ował się w opozycji do kultury rozumianej jako wypełnianie powinności, których
sami nie wybraliśmy. Choć zalążki takiej filozofii liberalnej były widoczne w kul
turze zachodniej co najmniej od Kartezjusza, a uzasadnione zostały przez Kanta,
to dopiero kontrkulturą uczyniła ją produktem masowej świadomości, a libera
lizm progresywny uznał za aksjomat myślenia społecznego i zadanie do realizacji
w imię nowej koncepcji ontologicznej człowieka i koncepcji sprawiedliwości. Libe
ralizm uznał jednostkę za abstrakcyjną monadę, subiektywnie wybierającą suwe
rennie swoją tożsamość i prawa jej przynalezne, przy porzuceniu pretensji do bu
dowania jakiejkolwiek hierarchii wartości przez nią wybieranych 16 .
Liberalizm porzucił pytanie o wybory moralne jednostki i prawo do ich hierarchizowania 17 . Konsekwencją było uznanie państwa jako neutralnego arbitra
między różnymi wyobrażeniami o dobrym życiu realizowanym przez ludzi z
zasady uznanych za „obcych sobie”. Każdy miał prawo wniesienia w przestrzeń
publiczną swojej koncepcji życia, a jej realizacja miała oznaczać równe prawa. Za
tym szło jednak przekonanie, iż dopóki takiej równości się nie osiągnie, dopóty
państwo liberalne jako neutralny arbiter ma obowiązek równość taką zagwaran
tować we wszystkich, także w prywatnych sferach życia ludzkiego. Dziedziny
dotychczas nietykalne dla polityki w społeczeństwie obywatelskim: rodzina, edu
kacja, religijność czy wolność słowa mogły stać się z zasady przedmiotem przy
musu państwowego. W imię równości każdego subiektywnego wyobrażenia do
równej obecności w kulturze liberalizm progresywny unieważnił różnicę między
prywatnością a politycznością, regulując coraz bardziej wszystkie instytucje społeczno-kulturalne, zacierając granicę między tradycyjnym liberalnym rozróżnie
niem na prywatność i polityczność 18 . Państwo liberalne drogą mikro- i makroinżynierii starało się nowy ład społeczny konstruować. Konsekwencją była eskalacja
16
Szerzej zaznaczyła ten problem Chantal Delsol (eadem, Godność osoby ludzkiej a polityczna
poprawność, w: S. Zięba (ed.), Europa Wspólnych Wartości: chrześcijańskie inspiracje w budowaniu zjedno
czonej Europy, Lublin 2004, s. 1 7 8 —1 8 0 ).
17
Jeden
z
najwybitniejszych
myślicieli
liberalnych
współczesności
John
Rawls,
którego
książ
ka A Theory oj Justice opublikowana w 1971 r. stała się podręcznikiem myślenia o sprawiedliwym
społeczeństwie
progresywnego
ustanowić
uniwersalnym
na
liberalizmu,
poziomie
wyraźnie
ontologicznym
stwierdza,
(Zob.:
A.
iż
sprawiedliwej
Utyk,Akcja
aksjologii
afirmacyjna..
94- 101) .
18
Zob.: L. M. Friedman, The Republic oj Choice: Law, Authority and Culture, Cambridge 1 9 9 0 ,
s. 95-1II, 1 6 2 -1 8 7 .
160
nie
,,op.
sposób
cit.,
s.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
żądań i represje wobec tych, których wizję ładu moralnego i kod kulturowy pod
trzymujący go uznaje się za niesprawiedliwe.
Znika przestrzeń prywatna, wszystko staje się polityką, czyli relacjami władzy.
Następuje zmiana pojęcia tolerancji: od „znoszenia” i nierepresjonowania pewnych
zachowań, ale zawsze z odniesieniem do prawdy, jakkolwiek trudno byłaby ona do
stępna, do wymogu ich akceptowania, za czym poszła tzw. polityczna poprawność
i wielokulturowość. Ta ostatnia zaczęła być stopniowo definiowana bardzo szeroko
— jako akceptacja każdego zachowania, każdej osobnej, legitymowanej „kultury”,
czyniąc z niej pojęcie bezużyteczne. Konsekwencją stał się zakaz silnych tożsamości
moralnych, artykułowanych w przestrzeni publicznej publicznej, gdyż te grozić mogły
przemocą. Wielokulturowość zaczęto rozumieć jako nakaz zrekonstruowania tych
zachowań i instytucji (np. rodziny czy Kościoła), które jednoznaczny kod kulturo
wy przekazywały drogą wychowania. Jedynym stylem wychowania publicznego i pry
watnego miało stać się jak najwcześniejsze nakierowanie jednostki na wybór „auto
nomiczny”, w którym wychowanie oznacza nauczanie alternatywnych stylów życia,
a nie moralności, unieważnionej ontologicznie i epistemologicznie.
Państwo liberalne miało stać się stopniowo nie tyle przestrzenią, do której
jednostki wnoszą swoją kulturę w ogólnoludzkim dialogu poszukiwania prawdy
w wolnym społeczeństwie, ile gwarantem systemu moralnego, rozumianego jako
unicestwienie prawdy. Tych, których tego założenia nie przyjęli, delegitymizuje
ona jako potencjalnych „zbrodniarzy myśli”. Taka polityka unieważniała de facto
rządy prawa i traktowała obywateli jak potencjalnych przestępców, których „nie
właściwa” moralność i emocje mogą w domniemaniu przełożyć się na przemoc.
Państwo liberalne zaangażowane zostało zatem w nieustanne działania wyprze
dzające, prewencyjne, mające edukować „nieoświeconych” i „niebezpiecznych”,
których przejawem są wszelkiego rodzaju „kampanie na rzecz...”, „wojny z...”,
„akcje protestu przeciwko..„edukacja na rzecz..„marsze przeciwko lub za..
koordynowane przez strażników politycznej poprawności za publiczne pieniądze.
Przyjęcie represyjności kultury i sentymentalnej wielokulturowości miało „wy
zwolić” ku dostrzeżeniu „innego”, który tak naprawdę stał się subiektywnym pod
miotem suwerennego świata moralnego 19 . Ponieważ społeczeństwo nie było już dłu
19
była
Zakładana etyka solidarności autentycznej równości okazała się jednak iluzją, gdyż oparta
na
niezrozumieniu,
czym
jest
nauczanie
moralne.
Nie
można
bowiem
stworzyć
społeczeństwa
solidarnego z tymi, którzy są zawsze „innymi”, jeśli nie są oni jednocześnie towarzyszami wspól
nego
moralnego
istnieją
bowiem
uniwersum,
wtedy
z
żadne
którym
moja
instynktowne
tożsamość
nawyki
jest
moralne
chociaż
częściowo
wdrażane
w
procesie
identyfikowana.
wychowania,
Nie
któ
re czyniłyby z owej wspólnej, postulowanej solidarności coś więcej niż tylko utylitarne patrzenie na
innych
jako
dejrzliwość
dy
i
moralnej,
litarne
ego.
obcych
we
manipulację
która
wspólnym
jedynym
wymaga
Rezultatem
jest
do
przedsięwzięciu.
kryterium
przyjęcia
wojna
swojego
minimum
wszystkich
Takie
społeczeństwo
funkcjonowania
uniwersalnego
przeciwko
wszystkim
i
sensu
i
czyni
unicestwia
podświadomie
samą
wykraczającego
nienawiść
ideę
poza
wszystkich
po
praw
uty
skiero
161
Andrzej Bryk
żej traktowane jako wspólnota moralna, lecz jako zbiór subiektywnych tożsamości
„innych”, nie może istnieć jakikolwiek sposób wzięcia moralnej odpowiedzialności
za tych „innych”. Solidarność i równość stają się fikcją podtrzymywaną przez
instytucje państwowe starające się przejąć funkcję nauczyciela moralności, jedno
cześnie ją unicestwiając w świecie rozpadu moralnego, zdziczenia obyczajów i hi
sterycznych spektakli medialnych oburzeń 20 .
Kontrkulturą wystąpiła z tezą o skorumpowanej i oligarchicznej naturze ka
pitalistycznej Ameryki. Współgrało z tym przekonanie elit liberalnych, iż kom
promis z komunizmem światowym jest pożądany i możliwy. Dopuszczano możli
wość konwergencji i uznania komunizmu, mimo jego wad, jako alternatywnego
sposobu rozwoju społecznego. Nie było powodu, by uważać skorumpowaną de
mokrację amerykańską za system lepszy. Nowa lewica i liberałowie przejęli tutaj
język lewicy europejskiej, wywodzącej komunizm z szeroko rozumianej tradycji
rewolucji francuskiej. Wreszcie liberalna „wojna z biedą”, zainicjowana w latach
60. jako przykład działania łączącego sentymentalizm i utopijne przekonanie
0 rozwiązaniu problemów kulturowych drogą ekonomii, przyniosła skutki nieza
mierzone, niszczące etos amerykańskiej ciężkiej pracy i odpowiedzialności 21 .
wana
przeciwko
towarem
na
wszystkim,
w
sentymentalnym
której
rynku
„prawda”,
i
„prywatna”
konformistycznego
i
„publiczna”,
zachowania,
mody
jest
tylko
pozornie
fetyszem,
uczonych
ste
reotypów, idolatrii „dobra” w oderwaniu od wartości, gdzie staje się ono przede wszystkim znako
mitym
towarem
mentami
medialnym
politycznej
ujmując
liberalnej,
dla
totalitarnego
poprawności.
w
kontekście
Zob.
jej
manipulowania
analizę
stanu
absolutnej
zdezorientowanymi
współczesnej
bezradności
moralnie
humanistyki,
interpretacyjnej
konsu
najogólniej
rzecz
zjawiska
kultu
wobec
rowego, jakim był sukces filmu Mela Gibsona Pasja: R. Gerard, Jakbyśmy przy tym bylt, „Rzeczpo
spolita” 1 0 — 1 2
kwiecień 2004, s. A5—A6 ; M. Dopartowa, Wokół „Pasji” Mela Gibsona: Czy kino
może nawrócić?, Kraków 2004, s. 4 7 —8 8 ; zob. też: L. Sonik, Próba dla chrześcijan, „Rzeczpospolita",
1 3—14 marzec 2004, s. A5—A6 .
20
Ruchy
kańskiego
liberalno-lewicowe
jest
„niereformowalna”
przedstawicielskie.
i
autentyczną
zorientowały
w
Wykorzystując
rewoltę
się,
po
instytucjach
precedensy
moralną
sobie
z
gorączki
przeciw
sukcesie „Brown
Najwyższego
zdały
zrezygnowały
klimat
demokratycznych
Sądu
szybko
i
sprawę,
mogą
Board
of
inicjować
zmieniające
większość
środków
reformatorskiej
niesprawiedliwości
v.
iż
tradycyjnych
swoje
system
liberalizmu
rasowej
Education"
z
i
prawny.
praw
narzucając
1954
żądania
społeczeństwa
reformizmu
w
r.,
iż
sądach,
Symbolem
tej
ciała
obywatelskich
język
„postępu",
znacznie
łatwiej
uzyskując
zmiany
amery
przez
była
niż
korzystne
dramatyczna
w skutkach decyzja Sądu Najwyższego z 1973 r. „Roe v. Wade” uznająca prawo do aborcji prawem
konstytucyjnym
mestralny
najbardziej
pacji
via
system
brutalnego
sądowej
imperialnych
wątpliwe
klasyfikacji
i
prawa
inżynierii
sędziów.
konstytucyjnie
płodu,
szybko
aborcyjnego
społecznej,
Literatura
na
w
prawo
prywatności,
za
świecie
zachodnim.
stanowiąc
ten
do
uznany
temat
przykład
jest
absurdalny,
wprowadzająca
i
Decyzja
stała
przekształcania
olbrzymia.
Zob.
arbitralnie
przygotowująca
się
warunki
symbolem
społeczeństwa
tytułem
przykładu
za
trydo
uzur-
pomocą
krytyczne
opinie o tragicznych konsekwencjach społecznych decyzji „Roe v. Wade”: M. A. Glendon, Abortion
and Divorce in Western Law: American Failures, European Challenges, Cambridge 1 9 8 7 ; H. Arkes,
Natural Rights and the Right to Choose, Cambridge 2 0 0 2 .
21
162
M. Decter, How the Rioters Won, „Commentary” 1 9 9 2 , July, s. 2 1 —2 2 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Tak sformułowany program reform społecznych zderzył się szybko z poglą
dami większości elektoratu demokratycznej koalicji, która była bazą reform No
wego Ładu Roosevelta oraz rewolucji praw obywatelskich. Tradycyjny libera
lizm Nowego Ładu symbolizował w oczach tego elektoratu interesy większości
społeczeństwa, w opozycji do wąsko pojmowanego interesu grupowego, repre
zentowanego w domniemaniu przez tradycyjną Partię Republikańską. Dlatego
zdominował amerykańską scenę polityczną na dwa pokolenia, czyniąc z Roose
velta i Partii Demokratycznej synonim sprawiedliwości. Partia Republikańska
po prezydenckich klęskach wyborczych za sprawą Roosevelta i Trumana w la
tach I 932—1952 była zdemoralizowana, a jej konserwatyzm powojenny — repre
zentowany np. przez prezydenta Dwighta Eisenhowera (1952—1960) czy póź
niej Richarda Nixona (1968—1974) — był czysto werbalny, w rzeczywistości
pragmatyczny, akceptujący i keynesizm, i reformy Nowego Ładu, pozbawiony
myśli oryginalnej, zdolnej rozbudzić wyobraźnię społeczną i naruszyć domina
cję liberalnego myślenia. Niemniej liberalizm zaczął tracić moc przekonywania.
Partia Demokratyczna, będąca jego podmiotem politycznym, od lat 60 . XX w.
zaczęła być postrzegana jako rzecznik nie większościowej klasy średniej, składa
jącej się z tradycyjnie dyskryminowanych grup etnicznych i religijnych, ale wy
łącznie dyskryminowanych, coraz bardziej niszowych mniejszości, których toż
samość definiowana była przez pryzmat ideologii sprzedawanych jako jedynie
słuszne (dotyczyło to szczególnie feminizmu i ruchu homoseksualnego). Po
czuła się ona lekceważona twierdzeniem, ze można rozwiązać problemy społecz
ne za pomocą programów rządowych bez jednoczesnego przemyślenia wartości,
na gruncie których problemy te miałyby być rozwiązane 22 . Kontrkultura podwa
żała silny etos amerykański tej klasy i czyniła z jej norm i obyczajów „problem”
czekający na „zrekonstruowanie” w opozycji do American way of life.
Choć walka o prawa obywatelskie i programy rządowe „wojny z biedą” zaan
gażowała najlepsze umysły białej Ameryki, to teorie, na których były one oparte,
i praktyczne wykonanie odsunęło stopniowo od liberałów klasę średnią, szcze
gólnie niższą jej część, i tradycyjne grupy etniczne 23 . Władza federalna zaczęła
być postrzegana, w jaskrawym kontraście do czasów Nowego Ładu, nie jako
sprzymierzeniec, lecz jako wróg. Z kolei kontrkultura lat 60 ., otwierając libera
łów i Partię Demokratyczną na modernistyczne „wyzwolenie”, uczyniła celem
przebudowy społecznej, zgodnie z lewicowo-liberalnym wyobrażeniem sprawie
dliwego społeczeństwa, „wyzwolenie” wszystkich grup dyskryminowanych. Po
zlikwidowaniu barier prawnych większość Amerykanów uznała jednak, iż obiet
nica Ameryki „równych praw dla wszystkich” została wypełniona, a równość szans
zagwarantowana. Liberałowie szli jednak dalej. W imię ideologicznego projektu
22
D. P. Moynihan, Maximum Feasible Misunderstanding, New York 1 9 7 0 , s. 1 7 0 .
2i
Zob.: N. Glazer, The Limits of Social Policy, Cambridge 1 9 8 8 , s. I—1 7 .
163
Andrzej Bryk
równości, rozumianej jako równowartość każdego subiektywnego żądania i rów
ności rezultatów, stopniowo uczynili z idei wyznawanych przez owe mniejszości
główny program działania. Doprowadziło ich to do konfrontacji z tradycyjnymi
wartościami grup tworzących koalicję Nowego Ładu, np. z grupami religijnymi,
białymi robotnikami czy pokaźną grupą konserwatywnych kobiet 24 . Stopniowo
liberałów i Partię Demokratyczną zaczęto postrzegać jako rzeczników intere
sów partykularnych, siłę wrogą klasie średniej i grupom religijnym, atakującą ich
społeczności, sposób wychowania dzieci, poczucie sprawiedliwości i wyznawane
wartości, a także zdradzających Amerykę przez kompromis z komunizmem.
Większość odczuwała dystans wobec feministycznego mieszania zasady rów
nych praw z ideologicznymi dogmatami uznającymi np. małżeństwo i macie
rzyństwo za formy zniewolenia przez męski patriarchat. Pomimo zmasowanej
propagandy liberalno-lewicowej, większość Amerykanów odczuwała niepokój
wobec aborcji rozumianej jako „sakrament”, niezbywalne „prawo człowieka”
dostrzegając, jak bardzo staje się ona elementem polityki eugenicznej i rasi
stowskiego eliminowania biednych 25 .
Zaczęto też dostrzegać negatywne skutki źle pomyślanych programów spo
łecznych, które zamiast pomagać biednym i mniejszościom, stały się bardziej
źródłem ich demoralizacji 26 . Większość Amerykanów, choć tolerujących homo
seksualizm i sprzeciwiających się jego dyskryminacji, odmówiła uznania go za
alternatywny styl seksualności i nie udzielała przyzwolenia na propagowanie wśród
swoich dzieci, opierając się ofensywie subkultury homoseksualnej 27 . Nie było
też przyzwolenia na bezceremonialne sformułowanie jawnie aksjologicznej dok
tryny liberalnej, iż dobrowolna nauka religii w szkołach publicznych jest po
gwałceniem pierwszej poprawki konstytucyjnej, a pogląd ten był widoczny
w orzeczeniach Sądu Najwyższego i doktrynie liberalnych wydziałów prawa uni
24
Zob.: D. P. Moynihan, Where Liberals Went Wrong, w: Melvin Laird (red.), Republican Papers,
New York 1 9 6 8 .
25
Omówienie konsekwencji feminizmu jako ruchu pozującego na ruch praw kobiet, a w rze
czywistości
będącego
jedną
z
radykalnych
ideologii
lewicowych
z
celem
całościowego
przekształce
nia kultury, z atakiem na rodzinę, macierzyństwo i ojcostwo zob. np. u B. Berger, The Family in the
Modern Age: More than a Lifestyle Choice, London 2 0 0 2 ; W. Shallit, A Return to Modesty: Discovering the
Lost Virtue, New York 2 0 0 0 ; D. Mack, The Assault on Parenthood: How Our Culture Undermines
Parenthood, San Francisco 1997; C. Hoff Sommers, Who Stole Feminism: How Women have Betrayed
Women, New York 1994; eadem, The War against the Boys: How Misquided Feminism is Harming our
Young Men, New York 2 0 0 0 .
26
Omówił to w swojej niezwykle wpływowej książce z 1984 r. Losing Ground igj0 —ig8 0 ;
]. C. Murray, tytuł poi. Bez korzeni, Poznań 2 0 0 1 .
27
Zob.
np.:
teoretyczne
uzasadnienie
tego
oporu
w
całościowym
opracowaniu:
C.
Wolfe
(ed.), Homosexuality and American Public Life, Dallas 1999 oraz idem, Same-sex Matters: the Challenge
of Homosexuality, Dallas 2 0 0 0 .
164
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
wersytetów. Religia stanowiła według dużej części Amerykanów fundament wol
ności i niezbywalny składnik religii obywatelskiej, a usuwanie jej ze sfery pu
blicznej dyktatem orzeczeń Sądu Najwyższego traktowali jako bezprawną uzurpację władzy państwowej i jej idolatrię 28 .
Narastał też opór wobec tzw. akcji afirmacyjnej, wielokulturowości i admini
stracyjnie wdrażanej doktryny „różnorodności”, programów otwierających drogę
szaleństwu praw grupowych, powodujących powrót rasowego separatyzmu i wro
gości. Nie rozumiano, dlaczego członkowie grup mieliby być słuchani kosztem
ich jednostkowej tożsamości i moralnej odpowiedzialności i mieć jakiś szczególny
tytuł do praw w sytuacji, gdy ich tożsamość zredukowana była do przypadkowości
urodzenia. Nie rozumiano wreszcie logiki zastępującej dyskryminację rasową
i płciową nową dyskryminacją rasową i płciową tyle, że tym razem uznaną za „wła
ściwą”, opartą na kwotach i grupowej akcji afirmacyjnej 29 .
W obliczu zarysowanych zmian zaczęła rozpadać się koalicja Nowego Ładu.
Wzrastało przekonanie, że liberalizm nie uznaje odpowiedzialności jednostek za
własne życie i podważa sens ciężkiej pracy. Demoralizuje etos klasy średniej, progra
mami rządowymi narzuca ideologiczne mody jako „wyzwolenie” i unieważnia każ
de zdeprawowanie doktryną moralnej równowartości jakichkolwiek stylów życia 30 .
Duża część społeczeństwa amerykańskiego zaczęła się dystansować od tak rozu
mianej polityki, gdy to, co normalne, zaczynało być definiowane jako nienormal
ne, a to, co patologiczne, jako moralne i jako wyzwolenie ludzkiego ducha 31 . Kli
28
Zob.:
omówienie
argumentacji
sprzeciwiającej
się
takiej
interpretacji
Konstytucji
przez
Sąd
Najwyższy: R. ]. Neuhaus, The Naked Public Square, Grand Rapids 1984; idem, The Naked Public
Square Now: A Symposium, “First Things”, November 2004, s. 1 1—27; J- Hitchcock, The Supreme
Court and Religion in American Life, vol. II: From „Higher Law” to „Sectarian Scruples”, New Jersey
2 0 0 4 ; M. Sandel, Democracy’s Discontent: America in Search of a Public Philosophy, Cambridge 1 9 9 6 ,
s.
18—19.
we
[sic!]
Znakomitą
konsekwencje
argumentację
w
wyeliminowania
tym
kontekście,
odniesienia
do
pokazującą
Boga
w
niebezpieczne
preambule
do
prawno-ustrojo
tzw.
Europejskiego
s. 1 1 2 —
1 1 8 , J. H. H. Weiler, Chrześcijańska Europa: konstytucyjny imperializm czy wielokulturowość?, Poznań
2003 oraz M. A. Cichocki, D. Karłowicz, Eschatologia i polityka, „Teologia Polityczna”, nr 2 (2004
Traktatu
Konstytucyjnego
przedstawili:
M.
A.
Porwanie
Cichocki,
Europy,
Kraków
2004,
/2005), s. 5-7.
29
Piszę o tym szerzej w Akcja afirmacyjna..., op. cit.; zob. też: T. Sowell, Affirmative Action:
A Worldwide Disaster, w: M. Gerson (ed.), The Essential Neo-Conservative Reader, New York 1 9 9 6 ,
s. 2 36-282.
10
Zob. wpływową krytykę takiej logiki: G. Gilder, Wealth and Poverty, New York 1 9 8 1 .
11
Spopularyzowano
wtedy
dwie
niezwykle
celne
charakterystyki
tego
procesu:
„definiowanie
dewiacji w dół” i „definiowanie dewiacji w górę”. To pierwsze oznaczało coraz szersze i w dużej
części
ideologiczne
nego,
to
nowych
drugie
jednostek
unieważniania
określonych
jednocześnie
wymyślanie
chorobowych.
Zob.
D.
dewiacji
,
P.
z
i
traktowania
ich
równie
wątpliwych
ideologicznie
Moynihan,
Defining
Deviancy
jako
zachowania
Down;
powodów,
C.
normal
coraz
Krauthammer,
Defining Deviancy Up, w: M. Gerson (ed.), The Essential Neo-Conservative..., op. cit., s. 3 5 6 — 3 8 2 .
165
Andrzej Bryk
mat ten wyrażał się pogardą dla „burżuazyjnych” wartości, które zbudowały ame
rykańską cywilizację: ciężkiej pracy i samodyscypliny, ingerencji rządu w rynek nie
dla jego usprawnienia i ochrony najsłabszych, ale stworzenia nieakceptowanego
w Ameryce biurokratycznego państwa opiekuńczego na wzór europejski, czyniąc
go odpowiedzialnym za kryzys lat 70 . przywołujący koszmar Wielkiego Kryzysu.
Oskarżano także rząd federalny i elity liberalne o tchórzostwo w polityce między
narodowej. Kryzys liberalizmu progresywnego, jako projektu kulturowego i hegemonicznego polityki międzynarodowej i wewnętrznej, stał się w latach 70 . wszech
stronny, niszcząc wiarę ludzi w swoje możliwości i podważając legitymację rządu
federalnego. To ten stan ducha amerykańskiego wyraził Henry Kissinger na sław
nej konferencji prasowej 28 stycznia 1975 roku, gdy z rezygnacją ogłosił „kryzys
autorytetu” niszczący świat Zachodu 52 .
Liberalizm być może przetrwałby swój kryzys, a instynktowny, choć rozpro
szony opór większości Amerykanów nie przerodziłby się w świadomy ruch poli
tyczny, gdyby nie miał intelektualnego przeciwnika. Opór narasta jednak w kraju
0 instynktownej nieufności wobec państwa, samozorganizowanym w społeczeń
stwo obywatelskie, nienawidzącym postawy bezradności wobec wyzwań i niepodat
nym na postawę pokory wobec przekonanych o swojej nieomylności intelectuallesii.
Konserwatyzm amerykański po II wojnie światowej, wielowątkowy, często wewnętrz
nie sprzeczny, sam upolityczniony i w dużej części modernistyczny, pozbawiony
cech nieustannego samousprawiedliwiania się czy, z wyjątkami, poczucia defety
stycznej melancholii, nie zapobiegł oczywiście instytucjonalizacji kontrkultury.
Ale od lat 50. na scenie politycznej pojawił się nowoczesny konserwatyzm amery
kański, który od czasu nieudanej politycznie, ale ważnej intelektualnie i przeło
mowej politycznie kampanii republikańskiej Barry’ego Goldwatera (1964), zaczął
wypierać umiarkowany i pragmatyczny konserwatyzm prezydentów Eisenhowera
1 Nixona w Partii Republikańskiej.
W okresie powojennym konserwatyści byli w rozsypce, postrzegani jako plutokratyczni opozycjoniści polityki Nowego Ładu, niezdolni do sensownej odpo
wiedzi na wyzwania nowoczesnego kapitalizmu 54 . Nieprecyzyjne byłoby jednak
stwierdzenie, iż nowy konserwatyzm rozwinął się jedynie jako reakcja na libera
lizm progresywny. Konserwatywna tradycja intelektualna istniała niezależnie i rów
iz
Cyt. za: D. Frum, The 7 o’s: How we got here, New York 2 0 0 0 , s. 5 3-
55
Zwróciła na to uwagę w swojej ostatniej pracy Gerthrude Himmelfarb (eadem, The British,
French and American Enlightenments, The Roads to Modernity, New York 2005). Na historyczne źródła
tej postawy zob.: A. Bryk, Federaliści u władzy w: B. Critchlow, A. Bartnicki (red.), Historia Stanów
Zjednoczonych Ameryki, t. 2 , Warszawa 1995, s. 6 3 -9 0 .
i4
Nie
skoordynowana,
istniała
w
Stanach
samoświadoma
Zjednoczonych
intelektualna
siła
przynajmniej
do
konserwatyzmu.
1945
Były
r.
żadna
najwyżej
„wyartykułowana,
rozproszone
gło
sy protestu, głęboko pesymistyczne co do przyszłości kraju” (G. H. Nash, The Conservative Intellec
tual Movement in America since 1 9 4 J, Wilmington 1 9 9 6 , s. 15).
166
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
nolegle i podkreślała m.in. ideę ograniczonego rządu, szacunek dla Konstytucji,
tradycjonalizm moralny osadzony w chrześcijaństwie amerykańskiego doświad
czenia, instynktowny antykomunizm i wiarę w wolny rynek, przedsiębiorczość
i indywidualizm. Tradycja ta znajdowała się w podskórnej opozycji do hegemonicznego liberalizmu, czekając na polityczną mobilizację. Jeśli pierwsza kampania
Barry’ego Goldwatera w 1964 r., autentycznie konserwatywna, mająca „przejąć”
Partię Republikańską, zakończyła się klęską, to czas działał na korzyść konserwa
tyzmu, bowiem hubns liberalizmu lat 60 . i 70 . uczyniła go niezdolnym ani ideowo,
ani politycznie do rozwiązywania narastających problemów, a Partię Demokra
tyczną utożsamiły z wartościami obcymi dla większości Amerykanów.
Stara Prawica i nadejście libertarianizmu po 1945 r.
Dwudziestowieczny konserwatyzm amerykański nabiera znaczenia politycznego
dopiero po 1945 r. Oczywiście, istniał cały czas wspomniany wyżej konserwatyzm
liberalny. Istnieli też przed 1945 r. konserwatywni krytycy społeczeństwa amery
kańskiego jako wcielenia cywilizacji nowoczesnej. Należeli do nich np. Brooks
Adams ( 1848 —1927), Henry Adams (I 838 —I 918 ), Irving Babbitt (1865—193 3),
Paul Elmer More (l867—1937) czy George Santayana (l863—1952), krytyk
demokracji i totalitarnego potencjału liberalizmu. Istniała też tzw. Stara Prawica,
grupa konserwatystów i libertarian zaktywizowanych Nowym Ładem. Zakończyli
oni swoją działalność wraz z powstaniem Nowej Prawicy, czyli Nowego Konser
watyzmu w latach 40 . i 50. Można wprawdzie argumentować, iż Stara Prawica
była zaledwie kontynuacją osiemnasto- i dziewiętnastowiecznego sprzeciwu wo
bec wszelkiego radykalizmu czy progresywizmu, niemniej, podobnie jak klasyczny
konserwatyzm zrodził się z opozycji do rewolucji francuskiej, tak Stara Prawica
definiowała się jako grupa znajdująca się w opozycji do wzrastającej władzy pań
stwa i przeciwna interwencji Stanów Zjednoczonych w rozpoczynający się kon
flikt światowy w latach 30. XX w. Skupiała powiązane z konserwatyzmem postacie
ze świata biznesu, kultury, polityki, jak: Frank Chodorov (1887—1966), Felix Morley (1891-1982), Robert A. Taft (1889—1953), H. L. Mencken (1880-1956)
czy Albert Jay Nock (I 870—1945). Konserwatyści ci nigdy nie zaakceptowali liberalno-burżuazyjnego przewrotu w XIX w., ale ze względu na ich wewnętrzne zróżni
cowanie odróżniali się od Nowej Prawicy tak naprawdę izolacjonizmem i różnicami
kulturowo-religijnymi. Stara Prawica była w dominującej części protestancka, do
nowej należeli już intelektualiści i politycy katoliccy oraz żydowscy.
Stara Prawica przetrwała rozproszona do drugiej połowy XX w., mimo że jej
przedstawiciele znajdowali się w obozie libertarian, tradycjonalistów, a przede
wszystkim tzw. paleokonserwatystów. Ci ostatni, nazwani tak dopiero w latach
80 ., mieli orientację tradycjonalistyczną i metafizyczną. Definiowali się przede
wszystkim w opozycji do Nowej Prawicy i późniejszych neokonserwatystów, zbyt
167
Andrzej Bryk
amerykańsko optymistycznych, progresywnych, kapitalistycznych, racjonalnych
i zafascynowanych władzą. Do paleokonserwatystów przeszła znaczna część tra
dycyjnych konserwatystów z ich południowym odłamem, tzw. agrarystami. Paleokonserwatyści opowiadali się za izolacjonizmem, uważając iż agresywna polityka
międzynarodowa skutkuje podatkami i prowadzi do niepohamowanego zwiększe
nia władzy państwa. Z takim poglądem weszli w spór z Nową Prawicą, która ze
swoim antykomunizmem i internacjonalizmem opowiadała się za zdecydowanym
wkroczeniem na światową scenę polityczną i nie miała nic przeciwko zwiększeniu
w tych sferach władzy rządu. Federalizm paleokonserwatystów oznaczał przede
wszystkim lokalizm, byli oni arystokratyczni z ducha, uważając iż degradacja współ
czesnej kultury jest skutkiem wynaturzeń industrializacji i wzrostu biurokracji
państwowej. Największą jednak różnicą był i pozostał stosunek do polityzacji rze
czywistości. Paleokonserwatyści ostrzegali, iż konserwatyści od lat 60. mieli obse
sję na punkcie sukcesu politycznego i władzy i przeciwstawiali się największej ich
zdaniem tragedii współczesnego społeczeństwa masowego, tj. redukowania sensu
egzystencji do spraw politycznych 55 .
Konserwatyzm Partii Republikańskiej za prezydentury Dwighta Eisenhowera
(1952—1960) nie miał wiele wspólnego ideowo ze Starą Prawicą, był łagodną
wersją pragmatycznej polityki dostosowania się do logiki reform Nowego Ładu.
Tradycyjne skrzydło Partii Republikańskiej przegrało wraz z odrzuceniem kandy
datury R. A. Tafta na prezydenta w 1952 r. Prezydentura Eisenhowera była dla
konserwatystów prezydenturą przespaną. Również późniejsza prezydentura Ri
charda Nixona (1968—1974). choć werbalnie kontrkontrkulturowa i antykomu
nistyczna, nie zmieniła zasadniczo dominującego liberalnego konsensusu zarów
no w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. W polityce ekonomicznej, jak za
znaczył Nixon, „jesteśmy dzisiaj wszyscy keynesistami” 56 . Polityka zagraniczna
sekretarza stanu Henry’ego Kissingera opierała się na zasadzie detente, czyli odprę
żenia. „Pokój w naszych czasach” oznaczać miał podział świata między amery
kańską i radziecką strefę wpływów. Republikański następca Nixona Henry Ford
(1974—1976) zdał się całkowicie na Kissingera i w praktyce doprowadził do uznania
porządku jałtańskiego za ostateczny 57 . W polityce wewnętrznej Nixon przejął
de facto programy liberałów, rozszerzając np. akcję afirmacyjną 58 . Nowoczesnej po
lityki konserwatywnej, odwołującej się do masowego ruchu politycznego i propo
nującej całościową i opozycyjną wobec liberalnej wizję ładu społecznego i kulturo
is
Na temat paleokonserwatystów zob. np. J. Scotchie, Revolt from the Heartland: The Struggle
for an Authentic Conservatism, New Brunswick 2 0 0 2 .
16
Cyt. za: G. Wolte, Right Minds: A Sourcebook of American Conservative Thought, Washington
17
J. Nowak, Polska z oddali, Londyn 1 9 8 8 , s. 3 52—3 5 3.
s8
Zob.: D. J. Kotlowski, Nixon’s Civil Rights: Politics, Principle and Policy, Cambridge 2 0 0 1 ,
1987.
s. 9 7 -9 8 , 1 1 6 —1 X7 , 1 5 5 -1 5 6 ,2 4 0 -2 6 6 .
168
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
we go, zmarginalizownej w ramach Partii Republikańskiej, ruch konserwatywny
nie byt w stanie przeforsować.
Nieliczni intelektualiści konserwatywni mieli trudności ze zdefiniowaniem
swojej tożsamości, żyli w gettach środowiskowych, bez szans na wpływy politycz
ne nawet w czasach republikańskich prezydentur. Niemniej po II wojnie światowej
pojawiły się stopniowo oznaki odrodzenia intelektualnie znaczącej myśli konser
watywnej. W latach 40 . i 50. obejmowała ona, mówiąc w dużym uproszczeniu,
trzy konserwatywne nurty: libertariański, tradycjonalistyczny i antykomunistycz
ny. Tradycjonalistyczny był szczególnie rozbudowany, bowiem można do niego
zaliczyć np. zarówno konserwatystów odwołujących się do myśli Edmunda Bur
ke a, agrarystów typu Richarda Weavera, jak i zwolenników prawa natury, takich
jak Leo Strauss. Nurty te pozostawały w wielu punktach styczne, ale i sprzeczne.
Wobec zwycięskiego liberalizmu Nowego Ładu wydawały się też bez szans na
unifikującą doktrynę jako podstawę szerokiego ruchu politycznego zdolnego
zmobilizować elektorat do zahamowania hegemonicznego liberalizmu. Ruch kon
serwatywny musiał zatem znaleźć podstawę ideową zjednoczenia, zdecydować,
czy Partia Republikańska była użyteczna dla programu konserwatywnego, i zna
leźć polityka skłonnego uznać ten program za swój i zmobilizować w jego imie
niu elektorat.
Punktem wyjścia nowoczesnego ruchu konserwatywnego była idea wspólnego
wroga, jakim był nowoczesny liberalizm progresywny, począwszy od ekonomicz
nego, a na społecznym i kulturowym skończywszy. Był on, w przekonaniu różnych
nurtów konserwatywnych, niebezpieczny. Opierał się bowiem na totalizującej idei
państwa opiekuńczego, wynikającej z niebezpiecznej teorii ekonomicznej i fałszy
wej antropologii. Liberalizm progresywny był w rozumieniu konserwatystów filo
zofią całościową, stopniowo od lat 60. zasilaną prądami kontrkultury „wyzwolicielskiej”. Nie tylko bowiem gospodarka czy polityka zagraniczna zaczęły dzielić
społeczeństwo amerykańskie, ale też problemy urbanistyczne, kwestie zbrodni
i kary, ochrony środowiska, rewolucji seksualnej, relacji między płciami, społecz
nej roli feminizmu i homoseksualizmu, kształtu rodziny, stosunków rasowych,
edukacji, kultury czy publicznej roli religii. Im bardziej liberalizm stawał się za
borczy, zacierając granicę między społeczeństwem cywilnym a państwem, narzu
cając medialnie „jedyną” prawdę rozumienia rzeczywistości i narzędziem jej reali
zacji czyniąc państwo, tym bardziej wzrastał opór Amerykanów zagrożonych
w swoim pluralizmie. Ow opór tworzył archipelag myślicieli najprzeróżniejszych
odcieni, grup społecznych, religijnych, think tanków, czasopism, grup lobbingo
wych, nawet uniwersytetów. Powstały nowe kręgi intelektualne i społeczne, by
ostatecznie zdobyć Kongres i Biały Dom w latach 80 . i zmienić dominujący nowoładowski model liberalizmu. Ten heterogeniczny konserwatyzm stał się skuteczną
siłą polityczną, zmieniając większościowy kod myślenia Stanów Zjednoczonych
do dzisiaj. Ukształtował się też w opozycji do dominującego w Europie Zachod
169
Andrzej Bryk
niej, a następnie w Unii Europejskiej Hegemonicznego myślenia liberalnego, zwa
nego tam socjaldemokratycznym.
Impuls nowoczesnemu konserwatyzmowi dali libertarianie. Wielowątkowa tra
dycja myśli — od anarchistycznego do aksjologicznie nihilistycznego — postulowa
ła generalnie filozofię ograniczonego rządu i radykalny indywidualizm. Myślicielea tej tradycji nazwani zostali szeroko libertarianami, by odróżnić współczesną
interpretację klasycznego liberalizmu od jego bardziej znanej i zmienionej zna
czeniowo nazwy „progresywnego” czy „opiekuńczego” liberalizmu okresu Nowe
go Ładu. Libertarianie byli trudnym partnerem dla koalicji konserwatywnej
w Ameryce, głównie ze względu na ich nominalizm etyczny. Ponieważ jednak sprze
ciwiali się nieprzemyślanym subsydiom rządowym, transferom dochodów przez
progresywne opodatkowanie i regulacjom jako skrajnie niewydajnym i sprzecznym
z wolnością, mieli wspólną podstawę z innymi nurtami konserwatyzmu. Libertarianizm był jednak „konserwatyzmem bez duszy”, nie przywiązywał wagi do klu
czowej roli religii czy obyczaju wypływającego z kultury, a jego radykalne odmiany
uznawały jedynie atomistyczny model życia społecznego 39 .
Juz w latach 40. działali klasyczni liberałowie ekonomiczni, jak Ludwik von
Mises (l88l—1973) i Friedrich A. Hayek (I899—1992), których libertarianizm,
zwany czasem „klasycznym liberalizmem”, najbliższy był konserwatyzmowi eko
nomicznemu. Mises, członek słynnej austriackiej szkoły ekonomicznej, wyemi
grował do Stanów Zjednoczonych przed II wojną światową. Był twórcą nowocze
snej teorii liberalnej wolności i wynikającej z niej teorii ekonomii w oporze prze
ciw dwudziestowiecznemu zachodniemu etatyzmowi 40 . W 1949 r. wydał pracę
Human Action, nazwaną przez wielu rodzajem manifestu kapitalistycznego, w któ
rej bronił kapitalizmu wolnorynkowego przed współczesną, wzrastającą klasą in
telektualną, napędzaną resentymentem i utopią i wzmacnianą optymistycznymi
pretensjami nauk społecznych, pokładającymi w państwie nadzieję na lepszy świat
kosztem anarchicznego rynku.
Hayek, uczeń Misesa, czujący odrazę do ekonomii interwencjonizmu Keyne
sa, zasłynął książką-pamfletem pt. Droga do niewolnictwa opublikowaną w 1944 r.
Argumentował w niej, iż centralne planowanie ekonomiczne — bez względu na to,
pod jakim sztandarem — musi doprowadzić do powstania społeczeństwa totalitar
nego. Określiwszy luźno niebezpieczne idee mianem socjalizmu, nie zajmował się
jego często ze sobą walczącymi odłamami. Twierdził jedynie, że wszyscy obecnie
„żyjący w krajach demokratycznych, są socjalistami. (...) Mało kto wątpi, iż mu
simy zdążać ku socjalizmowi, a większość ludzi próbuje jedynie zmienić kierunek
tego ruchu w interesie określonej klasy czy grupy. Dzieje się tak, ponieważ każdy
!9
40
H. Mansfield jr., American Constitutional Soul, Baltimore 1991, s. 77Zob.: R. M. Ebeling, Racjonalny ekonomista w nieracjonalnym wieku: Ludwik von Mises,
w: Szermierze wolności: od Adama Smitha do Miltona Friedmana, Kraków 2 0 0 3 .
170
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
chce, abyśmy podążali w tę stronę. (...) Usiłując świadomie kształtować naszą
przyszłość zgodnie ze szczytnymi ideałami, w istocie bezwiednie stworzyliśmy
(...) przeciwieństwo tego [tj. niewolnictwo], do czego usilnie dążyliśmy [tzn.
wolności i dobrobytu — przyp. A.B.] ”. Według Hayeka ruchy totalitarne, Związek
Sowiecki i Niemcy hitlerowskie, podobnie jak i centralizm liberalnych demokracji,
stanowią objawy tej samej tendencji 41 . Należy zatem bronić cywilizacji zachodniej
przed totalitarnymi planistami a szczególnie przed pokusami totalnej racjonalno
ści, ku której dryfują intelektualiści” 42 . Właściwą rolą rządu, argumentował Hayek,
musi być wyłącznie obrona wolności, a nie planowanie postępu, którego ceną jest
wolności tej utrata. Intelektualiści, wychodząc z ideałów racjonalności, kończyli
jako totalitarni antyintelektualiści, bowiem przemyślawszy wszystko wedle do
skonale racjonalnego planu, pozbawiali jednocześnie innych prawa do suweren
nego, wolnego myślenia. Twierdzili, iż skoro prawda jest w konstrukcjach racjo
nalnych czy prawach historii doskonała, manifestując tym samym nieusuwalny
grzech pierworodny racjonalnego Zachodu, inni z definicji pozbawieni byli prawa
do myślenia i ewentualnego błędu. Taka cywilizacja uczyniła zbawienie ludzkości
środkami racjonalnymi w historii głównym motywem przezwyciężającym „prze
sąd”, „zabobon” i wszelkiego rodzaju „opresje” przeszłości.
Taki pogląd, twierdził Hayek, będący „religią intelektualistów” o niepokala
nym poczęciu, rozumianym jako czyste narodziny umysłu w świecie czekającym
na zbawienie, czyni, ich zdaniem, cały dorobek ludzkiej kultury jedynie nędzną
protezą dla właściwego odczytania logiki dziejów. Staje się tym samym źródłem
totalitaryzmu. Hayek opierał się racjonalistycznym planistom-monistom, lekce
ważącym skomplikowaną materię życia i ograniczoność rozumu. Niecierpliwość
intelektualistów wobec niesprawiedliwości skutkowała utopijnymi planami zba
wienia wymagających inżynierii społecznej. Demokracja miała być w takim ukła
dzie jedynie sposobem przyklepywania abstrakcyjnej idealnej „woli powszechnej”,
usprawiedliwiającej edukację ku „jedynie słusznej prawdzie”, odwołującej się
w ostateczności do przemocy. Porządek społeczny, twierdził Hayek, był zawsze
spontaniczny, stanowił antytezę czystego racjonalizmu. Społeczne, polityczne, eko
nomiczne zachowania były wynikiem nie planowania, ale organicznej ewolucji. Stąd
odrzucał abstrakcje w rodzaju „społecznej sprawiedliwości” czy „sprawiedliwości
rozdzielczej”, uważając nieplanowany — w sferze społecznej organiczny, w sferze
przyrody naturalny — porządek jako leżący poza kategoriami sprawiedliwości czy
niesprawiedliwości.
Idee Hayeka trafiły w swój czas. Stanowiły kontrapunkt dla zjawiska nowego,
jakim było wyrosłe w wyniku kryzysów i wojen XX w. potężne państwo, dające
iluzję bezpieczeństwa kosztem wolności. Odzywają się one echem w całym poko
41
F. Hayek, Droga do zniewolenia, Kraków 2003, s. 17, 2 1 .
42
Idem, Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu, Kraków 2004, s. 8 5 —8 6 .
171
Andrzej Bryk
leniu filozofów, przerażonych odchodzeniem w niebyt świata liberalnej wolności
na rzecz nieubłaganego rozrostu państwa biurokratycznego, a także pokazujące,
jak racjonalizm planistów współczesnych stał się hubris ducha współczesnego. Droga
do zniewolenia stała się bestsellerem, ale liberałowie uznali ją za wykład starego,
klasycznego liberała, beznadziejnie już konserwatywnego, niezdolnego do pogo
dzenia się z rzeczywistością. Sam Hayek nie uważał się za konserwatystę, lecz za
klasycznego liberała. Współczesny liberalizm uznał, tak jak socjalizm, faszyzm,
hitleryzm czy komunizm, za jedną z odmian statyzmu i argumentował, iz opór
wobec socjalizmu nie czyni go sojusznikiem tradycjonalistów typu Burke’a, bo
wiem jego konserwatyzm dotyczył tylko moralności opartej na prawie natural
nym, ale w żadnym wypadku tradycji jako uświęconego porządku 45 .
Libertarianizm wzbierał społecznie z tych samych pobudek, dla których Hay
ek pisał swoje opus magnum — ze strachu przed wszechobecnym państwem. Kla
syczni liberałowie, do których zaliczał się Hayek, Mises czy późniejszy Milton
Friedman, uważali, że radykalna wolność była do pogodzenia ze wspólnotowością.
Istniał jednak też inny nurt libertarian, tzw. obiektywnych (objectivists), jak Ayn
Rand (1905—1982), utożsamiających indywidualizm z egoizmem, choć sprzeci
wiających się jakiejkolwiek formie kolektywizmu, czy „monarchistów”, jak Murray
N. Rothbard (1926—1995), nazwany później twórcą amerykańskiego prawdziwe
go libertarianizmu, którzy funkcje rządu zakreślają minimalistycznie, wyłącznie
jako „stróża nocnego”. Tutaj należał też działający pokolenie po Hayeku Robert
Nozick (193 8—2003). Późniejszą szkołą ekonomiczną opartą na libertarianizmie
i Szkole Austriackiej była tzw. supply side economics — wykorzystana jako program
rządów Reagana.
Ciekawą odmianę myśli libertariańskiej zastosował urodzony w 1944 r. Edward
Harrison Crane III, proponując ustawić dyskusję między „społeczeństwem obywa
telskim” (civil society), dobrowolnym i oddolnie tworzonym, i „społeczeństwem po
litycznym”, oznaczającym władzę państwa-rządu jakiegokolwiek rodzaju. Uważał, iż
rynkowy liberalizm, połączony z amerykańską, jeffersonowską z natury samoorganizacją społeczeństwa, jest jedyną alternatywą dla statyzmu, którego biurokratyczne
welfare state jest nieustępliwą nowoczesną formą. Krytykował klasę intelektualistów,
zrodzoną w oświeceniu i wyznającą „religię” postępu i „sakrament” rozumu, stano
wiącą nową kastę brahminów Zachodu, formującą charaktery na uniwersytetach
i w mediach. Szermując hasłami wolności i sprawiedliwości, intelektualiści są w rze
czywistości, twierdził Crane, jej zaciekłymi wrogami, nie dopuszczają bowiem moż
liwości zalęgnięcia się błędów intelektualnego i moralnego jako ewidentnie sprzecz
nych z racjonalnym porządkiem rzeczy. W takim rozumieniu racjonalności państwo
staje się najskuteczniejszym gwarantem doprowadzenia do logicznego końca rozu
mowania, tworzącego doskonałe społeczeństwo. Amerykański eksperyment korpo
4S
172
Ibidem, s. 8 4 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
racyjnego etatyzmu, wzbierający od czasu Nowego Ładu, twierdził Crane, stanowi
podobnie niebezpieczną tendencję, jak budowa etatyzmu hitlerowskiego czy stali
nowskiego, choć realizowaną w sposób „miękki”. Bez względu na to, jak bardzo klasa
intelektualistów na uczelniach i w mediach odmawia „mantrę” praw człowieka, praw
indywidualnych, jest ona w rzeczywistości antyindywidualistyczna, wroga życiu,
wolności, a zatem i własności, jest bowiem przekonana, iż gorszą rzeczą od ich
utraty jest zalęgnięcie się błędów wśród nieoświeconych 44 .
Pomostem między libertarianami a tradycjonalistami była idea widoczna póź
niej u wielu innych konserwatystów, twierdząca, iz liberalizm progresywny stano
wi korupcję prawowitego projektu amerykańskiej wolności, sformułowanego przez
Ojców Założycieli. Libertarianizm był ważnym katalizatorem oporu wobec po
rządku korporacjonizmu liberalnego od czasów Nowego Ładu i współgrał z ame
rykańską tradycją wolności. Choć wykorzystany do budowy wielkiego obozu kon
serwatywnego, w późniejszych latach stał się jednak ruchem marginalnym, choć
intelektualnie i medialnie nośnym. Jego zwolennicy znaleźli się jednak w obozie
wyborczym Ronalda Reagana.
Nowy Konserwatyzm i różne nurty tradycjonalizmu
Drugim, obok libertarianizmu, nurtem konserwatyzmu po 1945 r. był tradycjo
nalizm, określany czasem, w sposób wprowadzający bałagan pojęciowy Nowym
Konserwatyzmem. Był to ruch zróżnicowany, obejmujący admiratorów osiemna
stowiecznej filozofii politycznej Edmunda Burke’a, tzw. południowych agrarystów, emigrantów europejskich, uciekinierów przed faszyzmem i komunizmem,
nawiązujących do tradycyjnych wątków europejskiej myśli konserwatywnej, czy
wreszcie filozofów politycznych prawa naturalnego.
Tradycjonaliści przerażeni byli ogólnie wykorzenionym społeczeństwem ma
sowym i idolatrią indywidualizmu, nieokiełznanego przez horyzont uniwersalne
go sensu 45 . Przeciwstawiali się indywidualizmowi prowadzącemu do anarchii
i w konsekwencji do totalitaryzmu, w imię uporządkowanej wolności (ordered liber
ty), nawiązującej do amerykańskiego republikanizmu. Atakowali liberalizm jako
formę relatywizmu i bronili prawa naturalnego. Tradycjonalizm przywiązywał wagę
do absolutnego porządku wartości, podkreślał niezbywalną rolę religii i obycza
jów, będących warunkiem cywilizowanego i wolnego społeczeństwa. Tradycjonali
ści, zgrupowani głównie na uniwersytetach, byli rzecznikami aksjologicznego ab
solutyzmu i wywarli spory wpływ intelektualny w Stanach Zjednoczonych po
4 4 J.
45
Bartyzel, Edward Harrison Crane III, „Nowe Państwo” nr 3 (2004), s. 64.
Jeden z jego głównych animatorów Russell Kirk wyraźnie określił credo „prawdziwego kon
serwatyzmu
nym
(...)
atomizmem;
sytuującego
konserwatyzm
się
jest
na
antypodach
społecznością
indywidualizmu.
ducha”
(G.
Indywidualizm
Hodgson,
The
World
jest
społecz
Turned
Right
Side Up: A History of the Conservative Ascendancy in America, Boston 1 9 9 6 , s. 83).
173
Andrzej Bryk
II wojnie światowej. Nowy Konserwatyzm łączył z konserwatyzmem europejskim
rodowód ideowy, jak i potępienie liberalizmu rozumianego jako forma utylitaryzmu, relatywizmu i ateizmu, które doprowadziły do kryzysu cywilizacji europej
skiej łącznie z faszyzmem i komunizmem. Ojcem duchowym dużej części Nowe
go Konserwatyzmu był osiemnastowieczny konserwatysta angielski Edmund Bur
ke, krytykujący rewolucję francuską jako formę nowego typu radykalnej polityki
wyrosłej na gruncie założeń niebezpiecznych dla wolności i swoistym spisku prze
ciw duchowości. Nowy Konserwatyzm był metafizyczny, obojętny w zasadzie na
problematykę ekonomiczną, traktowaną jako epifenomen głębszej rzeczywistości
społecznej i zachodzących w niej przemian politycznych.
Pojęcie „nowy konserwatyzm” przypisuje się zazwyczaj poecie i eseiście Pete
rowi Viereckowi (ur. 1916). Stał się on nazwą tradycjonalistycznego konserwaty
zmu od lat 50. Sam Viereck miał dwuznaczny status wśród powojennego amery
kańskiego konserwatyzmu, często nazywany był „maskującym się liberałem” 46 .
Viereck wyszedł od klasycznego humanizmu i europejskiego konserwatyzmu, po
kazując jak rozległa była jego tradycja. Wierzył, iż republika amerykańska jest
nowoczesną formą ostatniego stadium ewolucji zapoczątkowanej przez myśl grecką
i judaistyczną. Konserwatyzm był dla niego synonimem obrony tej tradycji, która
historycznie przybrała oczywiście różnorakie formy, a zatem była pluralistyczna.
Viereck wzywał pod koniec wojny klasycznych liberałów i konserwatystów do wspól
nego oporu przeciw „komunonazistom”, popierając militarną inwazję w celu oba
lenia Stalina. Potępiał amerykańskich, liberalnych i socjalistycznych apologetów
komunizmu. Sprzeciwiał się jednak ostro maccartyzmowi, co spowodowało jego
izolację w ruchu konserwatywnym, mającym do mccartyzmu stosunek bardziej
zniuansowany. W swojej pierwszej książce Metapolitics: From the Romantics to Hitler
Viereck wysunął oryginalną tezę, iż liberalny ruch z początku XIX wieku w Niem
czech był w rzeczywistości prekursorem hitleryzmu, łącznie z jego rasizmem, zwra
cając uwagę na potencjalnie totalitarne cechy liberalizmu nowożytnego mającego
źródła w Oświeceniu. Konserwatyzm — twierdził Viereck — który był tym dla po
lityki, czym klasycyzm dla literatury, dokonywał jednocześnie politycznej sekula
ryzacji doktryny grzechu pierworodnego. W opozycji do tego, radykalizm stano
wił kolektywizację „naturalnej dobroci człowieka” Rousseau w wiarę polityczną
mas, utożsamiając go bądź z radykalną rasą (Volk), bądź, jak w marksizmie, z masą
ekonomiczną (proletariat) 47 , bądź, jak później w feminizmie, z picia (genderj.
W 1949 r. Viereck opublikował pracę Conservatism revisited, zwiastującą Nowy
Konserwatyzm, chwalącą arystokratyczną demokrację według Burke’a i zakorze
nioną w tradycji klasycznej. Krytykował masową demokrację, z której zrodził się
też faszyzm i stalinizm. Viereck był jednak radykalnie antykapitalistyczny, traktu
46
G. H. Nash, The Conservative..., op. cit., s. 121—123.
47
B. Miner, The Concise Conservative Encyclopedia, hasło: Viereck, New York 1 9 9 6 s. 2 4 1 .
174
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
jąc ekonomię liberałów klasycznych jako wulgarną i materialistyczną, za swoich
bohaterów uważając raczej „konserwatywnych socjalistów”, takich jak Metternich
czy Disraeli. W tym sensie bliżej mu było do współczesnych konserwatystów torysowskich typu George’a Willa (ur. 1941), uznających państwo jako aktywny ele
ment tworzenia ładu politycznego. Viereck potępiał wolną przedsiębiorczość, ale
uznawał państwo opiekuńcze za niebezpieczne dla wolności indywidualnej. Był
jednym z pierwszych intelektualistów amerykańskich, którzy dostrzegli w katolicy
zmie źródło tradycji wolnościowej i wystąpił ostro przeciw propagandzie wszech
obecnego w kulturze liberalnej antykatolicyzmu, wypływającego zarówno z amery
kańskich korzeni protestanckich, ale tez z „nowoczesnej”, liberalnej myśli progre
sywnej. To Viereck jest autorem powiedzenia, aktualnego zresztą do dzisiaj,
demaskującego haniebny i ignorancki antykatolicyzm tzw. postępowych, liberalnych
elit, stwierdzając, iz „polowanie na katolików jest antysemityzmem liberałów” 48 .
Do tradycjonalistów należał też Russell Kirk (1918—1994). tak jak Viereck
przerażony wykorzenionym społeczeństwem masowym wielkiego biznesu, mas ro
botniczych i wielkiego rządu. Kirk, którego książka The Conservative Mind z 195 3 r.
stała się źródłem inspiracji pokoleń amerykańskich konserwatystów i przywróciła
w masowym obiegu intelektualną wiarygodność konserwatyzmowi, podkreślał, iż
tradycjonalizm był „czymś więcej niż jedynie samotnością i środowiskiem dla otrzy
mywania przyzwoitych dochodów” 49 . The Conservative Mind był książką pięknie napi
saną, prezentującą tradycję myśli konserwatywnej w formie niemal apologii jako
świat idei i program polityczny, a nie świat obrony status quo. Zarówno Kirk, jak
i Viereck traktowali swoje pisarstwo jako formę kontrrewolucyjnego programu przy
wrócenia splugawionych wartości w cywilizacji, która uczyniła jedynym sensem życia
dobra materialne. Kirk krytykował Misesa za niedostrzeganie niebezpieczeństwa skraj
nie racjonalistycznego, atomistycznego kapitalizmu i utylitaryzmu w obliczu roz
montowania jako podstawy kultury sankcji metafizycznych 50 . Zarówno dla Vierecka, jak i Kirka prawdziwy konserwatyzm leżał na antypodach skrajnego indywiduali
zmu społeczeństwa masowego, wyrosłego na spisku przeciw duchowi i metafizyce.
Nie mogło ono tworzyć porządku moralnego będącego warunkiem koniecznym
wolności, musiało prowadzić do anarchii i w odpowiedzi na nią represji państwa.
Zasługą Kirka było odkrycie dla wieku dwudziestego Edmunda Burke’a, będącego
odtąd patronem Nowego Konserwatyzmu, choć myśliciele tego kierunku podkreśla
li przede wszystkim jego subtelną filozofię prawa naturalnego, organicznego cha
rakteru społeczeństwa, zasadę doświadczenia weryfikującego projekty zmiany cząst
kowej i przymierza między umarłymi, żyjącymi i jeszcze nienarodzonymi.
48
P. Viereck, Shame and Glory of the Intellectuals, Boston 1 9 5 3 , s. 4 5 .
49
R. Kirk, American Conservative Character, Chicago 1 9 8 6 s. 2 5 4 ; idem, A Program for Conse
rvatives, Chicago 1954, s. 23.
5 0 A.
Kirk, A Program for..., op. cit., s. 147-
175
Andrzej Bryk
Myśl Kirka traktowana była w wielu kręgach, również konserwatywnych, jako
niepraktyczna. Niemniej dla odrodzenia nowoczesnego amerykańskiego konser
watyzmu była nie do przecenienia. Podkreślenie doświadczenia skontrastowanego z liberalnym racjonalizmem progresywnym stanowiło odniesienie dla kultu
rowej krytyki liberalizmu. Kirk wykazał też, że korzenie cywilizacji amerykań
skiej są konserwatywne w tym sensie, iż tworzyła ona uniwersalny i „dobry”
porządek moralny, zakorzeniony w najdoskonalszej tradycji Zachodu. Powiązał
konserwatyzm z amerykańskim dziedzictwem, a obronę tradycji konserwatyw
nej uznał za obronę amerykańskiej. Tworzył tym samym intelektualne mosty
z konserwatystami „amerykanizmu” np. W. Kendallem czy C. Rossiterem, trak
tującymi tradycjonalizm Kirka jako niepraktyczny. Kirk nadal też konserwaty
zmowi amerykańskiemu rys intelektualnego wyrafinowania, a także, co nie było
bez znaczenia w kulturze przesiąkniętej pragmatyzmem, sformułował marzenie
intelektualne w języku konserwatywnym. Książka Kirka stała się „biblią” poko
leń młodych Amerykanów o inklinacjach konserwatywnych, przerażonych kon
formizmem hegemonicznego liberalizmu i jego pretensji do doskonałości wyprutej z jakiegokolwiek metafizycznego sensu. Dla nich droga innych młodych
Amerykanów, odpowiadających na owo zapotrzebowanie na sens skokiem w kontrkulturę i antyamerykańskość, wydawała się „drogą donikąd”. Wreszcie, Kirk był
jednym z animatorów ruchu konserwatywnego. W 195 3 r. Frank Chodorov
(1887—1966) założył Intercollegiate Studies Institute (ISI), fundację eduka
cyjną, mającą za zadanie kształcenie elit konserwatywnych. Chodorov, dzienni
karz i filozof, libertarianin, utożsamiany był ze Starą Prawicą, jednak w 195 3 r.
powołuje Intercollegiate Society of Individuals — instytut do walki z rodzajem
politycznej poprawności lat 50. Jego pierwszym prezydentem został William
F. Buckley, jr (ur. 1925), a redaktorem naczelnym kwartalnika instytutu „Mo
dern Age” sam Kirk.
Do tradycjonalistów należeli też nostalgiczni, myślowo ciekawi, tzw. Połu
dniowi Agraryści (Southern Agrarians), związana z amerykańskim Południem szkoła
intelektualna, ściśle powiązana z tym regionem geograficzno-kulturowym aż do
lat 60. XX wieku i wydająca periodyk „The Fugitive” („Uciekinier”). Nawiązywali
oni do starej na Południu tradycji filozoficznej i literackiej, zwanej agraryzmem,
odwołującej się do praw stanów, a reprezentowanej np. przez Johna Randolpha
(1773—1833) czy Johna Calhouna (1782—1850). Manifestem Południowych
Agrarystów była antologia kilkunastu autorów z 1930 r. pt. I’ll Take my Stand: The
South and the Agrarian Tradition, m.in. Johna Crowe’a Ransona, Donalda Davidsona, Aliena Tate’a, Roberta Penn Warrena. Południowy konserwatyzm, napiętno
wany tragicznością własnej historii związanej z niewolnictwem i zagładą cywiliza
cji Południa w wojnie domowej (1861 — 1865), miał wiele wspólnego w sferze
ducha z polskim „Gloria Victis” po powstaniu styczniowym, charakteryzując się,
jak określił to Ranson, „wściekłą wiernością przegranej sprawie”. Konserwatyzm
176
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
z Południa uważał, iż industriałizm niszczy południową tożsamość i „dobre życie”,
z jego rycerskością, łagodnymi obyczajami i poczuciem metafizycznego zakorze
nienia. Podkreślał wartość lokalności jako niezbywalnego elementu patriotyzmu i
nauczyciela cnót 51 .
Agraryści byli krytykami nowoczesności, z jej wulgarnością, zdziczeniem oby
czajów, statyzmem i naukową inżynierią społeczną. Południowcy, przez pryzmat
zagłady swojego partykularnego świata, próbowali zdefiniować szersze zjawisko
kryzysu współczesnej kultury modernistycznej. Południe, jako najmniej nowocze
sna część Ameryki, zobaczyło w niej rozkład związków międzyludzkich i szyderczą
twarz postępu. Dostrzegając niegodziwości niewolniczego Południa, wskazywali,
iż wartość tej cywilizacji wykraczała poza ograniczenia niewolnictwa, miała walor
uniwersalny. Wykorzenienie cywilizacji przemysłowej przeciwstawiali tradycji in
dywidualnych rodzinnych narracji i stabilizującej tradycyjnej moralności. Ich obrona
doświadczenia, pamięci, autorytetu i nacisku na charakter w wychowaniu była jed
nym z pierwszych głosów kwestionujących bezmyślny zachwyt nad „postępem”
w moralności.
Kilka aspektów krytyki Południowców miało charakter praktyczny i stanowiło
podglebie oporu wobec dominującego amerykańskiego liberalizmu progresywne
go. Podkreślali głęboką, ludową religijność — szczególnie widoczną na Południu —
traktowaną w sensie społecznym jako rodzaj obywatelskiej religii amerykańskiej,
jej kod kulturowy i równocześnie najsilniejszą obronę wolności i gwarancję sensu
w nowoczesności, która z antyreligijności uczyniła element wyzwolenia ludzkiego
ducha. Religia była dla nich ponadto czynnikiem ładu społecznego, pozwalającego
tolerować „marmurowe” nierówności wszystkich aspektów ludzkiej kondycji, na
dając im postać nie tylko skandalu czekającego na rozwiązanie, ale i ograniczenia
broniącego przed ludzką pychą. Ta analiza wyprzedzała późniejsze analizy nad
religijnością w społeczeństwie nowoczesnym 52 . W 1936 roku Agraryści opubliko
wali swoją drugą książkę Who Owns America?: A New Declaration of Independence,
rodzaj manifestu ekonomicznego, uzupełniającego wcześniejszą krytykę kultu
rową w obliczu reform Nowego Ładu. Krytykując molocha kapitalizmu wielkich
korporacji i masowej produkcji, wspomaganego stymulowaną konsumpcją, oraz
programy finansowania rolnictwa i biznesu przez rząd federalny, mieli nadzieję
powstrzymania kapitalizmu w jego agresywnym postępie. Był to program utopij
ny. Ameryka wkraczała w masową symbiozę państwa i ekonomii, która niedługo,
w czasie II wojny światowej, ulegnie skokowemu wzmocnieniu 55 .
51
Zob. np.: T. Fleming, Southern Men, American Persons, „Chronicles”, May 1994.
52
Zob. np.: P. L. Berger, B. Berger, H. Kellner, The Homeless Mind: Modernisation and Conscio
usness, New York 1973” H. Agar, A. Tate, Who Owns America.'1 A New Declaration of Independence, Boston 1936.
177
Andrzej Bryk
Weaver jako fons et origo konserwatywnego przebudzenia
Późnym agrarystą, o największym wpływie na odrodzenie się amerykańskiego kon
serwatyzmu po 1945 r., był Richard Weaver (1910—1963). Dla Weavera wartości
Południa były wartościami nie partykularnej kultury, ale zachodniej cywilizacji.
Przygnębiony ogłupiającą ortodoksją liberalizmu i optymistycznym wigowskim
poglądem na historię, doszedł do wniosku, iż społeczeństwo Południa, z jego
hierarchiczną, arystokratyczną strukturą, prostą wiarą, szarmanckością i kodek
sem rycerskim, miało „rację bez zdawania sobie sprawy ze swojej racji”, będąc
„ostatnią niematerialną cywilizacją świata zachodniego” 54 .
Centralnym tematem książek Weavera był jednak kulturowy zmierzch liberal
nego Zachodu. W 1948 r. opublikował Idee mają konsekwencje, książkę uznaną,
obok Drogi do niewolnictwa F. Hayeka, The Conservative Mind R. Kirka i The Quest
Jor Community R. Nisbeta, za iskrę intelektualną nowoczesnego konserwatyzmu
amerykańskiego. Była ona analizą kultury Zachodu rozpatrywanej z perspektywy
idei, którą Weaver uważał za fundament jego cywilizacji, a której zanik poczytywał
za katastrofę nowoczesności. Stanowił ją stopniowy rozkład wiary w porządek
transcendentalny, metafizyczny zanik osoby, a wraz z nią wolności. Weaver byl
jednym z wielu krytyków nowoczesności — tradycji ciągnącej się właściwie od Kierkegaarda, ale jego analiza była oryginalna. Doświadczenie współczesności unie
ważnia obiektywny system odniesień i wyzwala nieukierunkowaną autokreację.
W konsekwencji znosi wspólnotę, tworząc cywilizację anomii, wynikającą z rozsz
czepienia ducha i materii, osoby i przyrody, człowieka i zewnętrznego świata, roz
kładając w końcu język stający się przedmiotem autorefleksji, samozwątpienia
i ucieczki od wolności. Idea transcendencji zaczęła znikać, twierdził Weaver, wraz
ze średniowiecznym nominalizmem, pozbawiając kulturę uniwersalnego kodu mo
ralnego, czyniąc ją podatną na szaleństwa różnego rodzaju ideologii. Dominującą
w świecie zachodnim ideologią został liberalizm, z jego egalitaryzmem i relatywi
zmem niszczącym cywilizację, która zawsze, twierdził Weaver, oparta być musi na
„rozróżnieniach i hierarchii”.
Kryzys rozpoczęty w XIV w. od zakwestionowania realności uniwersaliów na
rzecz nominalizmu, przyniósł owoce kilka wieków później. Według nominalizmu
tzw. uniwersalia (sprawiedliwość, prawda etc.) nie posiadają niezależnej egzysten
cji, ale są jedynie nazwami indywidualnych rzeczy. Jeśli nominalizm miałby rację,
to nie istnieją obiektywne wartości, np. dobro czy prawda. Są one jedynie „nazwa
mi rodzajów zachowania, które akurat akceptujemy”. Nominalistyczna pozycja
ostatecznie doprowadziła do filozoficznie pustej formy radykalnego empiryzmu
i pozytywizmu, zastępujących rzeczywistość poznawaną rozumem wrażeniami
54
Cyt. za: G. Core, M. E. Bradford (eds.), The Southern Tradition at Bay: A History o/Postbel-
lum Thought, New Rochelle 1968, s. 391.
178
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
otrzymanymi drogą zmysłów. Ten błąd filozoficzny w ostatecznym rachunku koń
czy się subiektywizmem, relatywizmem i zaprzeczaniem istnienia prawdy samej 55 .
Wiedza jest bowiem — twierdził Weaver — produktem rozumu, a wiara w uniwersalia i zasady ogólne jest nieodłączna od działań rozumnych. Odrzucenie tego zało
żenia i skoncentrowanie się na empirii, na cząstkowych fenomenach subiektywne
go doświadczenia, zakończyło się „afirmacją tego bezpośredniego doświadczenia
jako celu w sobie. Poszukiwanie bezpośredniości kieruje społeczeństwo na ścieżkę
kulturalnego i moralnego rozkładu, w którym nie jesteśmy już w stanie rozrózniać
zła i zdeprawowania, (...) [co widać] w braku oporu przeciw bezwstydowi, po
rzuceniu honoru czy szacunku dla prywatności na rzecz publicznego ekshibicjoni
zmu. Standardy przyzwoitości są porzucane, bowiem są przeszkodą na drodze ku
samoekspresji. Świat został zanurzony w oceanie straszliwej demoralizacji 56 .
Dla Weavera traktowanie natury jako samoczynnego mechanizmu i człowieka
jako istoty rozumnej zgodnie ze swoimi potrzebami doprowadziło do traktowania
racjonalizmu jako jedynej filozofii. Metoda ta uczyniła interpretację zmysłową rze
czywistości jedynym zadaniem, a pytanie o cel stworzenia unicestwiono, gdyż od
rzucono założenie, iż w porządku istnień jest coś pierwotnego wobec natury.
W takiej sytuacji religia została uznana za fenomen dwuznaczny w świecie nauki,
jako fałszywa świadomość. Konsekwencją stało się uznanie Boga jako rezultatu racjo
nalnego odczytania natury, co staje się „religią” nowoczesności, zaprzeczającą istnie
niu prawdy uprzedniej. Taka interpretacja wyklucza powstanie jakiejkolwiek trwałej
więzi społecznej. Każdy byt pozostawiony został samemu sobie, by samodzielnie in
terpretować świat, rodząc pomysły o „naturze i Bogu natury” oraz anomalie „religii
humanistycznej”. W rezultacie ukrycia człowieka w naturze zakwestionowano z ko
nieczności jego podstawy motywacji. Ewolucjonizm i biologia przetrwania jako causa
causas, a później behawioryzm, dały początek tezie, iz ludzie zawsze działają z pobu
dek ekonomicznych a to oznaczało zniesienie wolności woli — twierdził Weaver 57 .
Powyższa radykalna zmiana patrzenia oddziałuje na język. Przestał on być
środkiem docierania do prawdy. Wpływa też na edukację, która, zdemokratyzowa
na, zamiast okazać się dobrem samym w sobie, została zniszczona przez „nieroz
wiązywalny w systemie egalitarnej demokracji problem władzy. (...) Ludzie idący
stromą ścieżką w dół stają się coraz bardziej nieczuli (...) im bardziej są zdegra
dowani, (...) apatia wzrasta (•••), wkrótce tracimy moralną orientację (...). Zbli
żamy się do stanu, w którym będziemy amoralni, nawet o tym nie wiedząc, i zde
gradowani, bez możliwości oceny stopnia naszego upadku” 58 , co objawia się biu-
55
]. F. Johnston, jr., C. E. M. Joad, Richard Weaver and the Decline of Western Civilization,
„Modern Age” Summer 2002, s. 2 30.
56
Ibidem.
57
R. M. Weaver, Idee mają konsekwencje, Kraków 1996, s. 13—15.
58
Ibidem, s. 16—18.
179
Andrzej Bryk
rokratyzacją, demagogią, wielkimi, manipulującymi „maszynami politycznymi”,
upadkiem obyczajów. Po stuleciach panowania myśli Zachodu nowoczesny czło
wiek stał się moralnym idiotą 59 . Weaver był przeciwnikiem libertarian, uważając, iż
utożsamiają oni wolność z prawdą. O ile libertarianie podkreślali wolność jedynie
jako opozycję jednostki wobec wzrastającego molocha państwa, o tyle tradycjona
liści dostrzegali w niepoddanej żadnemu zewnętrznemu ograniczeniu moralnemu
jednostce, w „człowieku bez pana”, zagrożenie. Stąd np. Weaver podkreślał ko
nieczność etyki charakteru i odpowiedzialności, odrzucając etykę wyboru i samo
realizacji, będącej etyką świata liberalnego 60 .
Książka Idee mają konsekwencje wywarła wielki wpływ na amerykańskich intelek
tualistów. Nazwano jąfons et ongo współczesnego amerykańskiego intelektualnego
ruchu konserwatywnego. Weaver uderzył w optymistyczne podstawy amerykań
skiego społeczeństwa konsumpcyjnego i liberalizm rozumiany jako państwowy
instrument realizowania indywidualnych roszczeń zgodnie z zasadą masowej rów
ności i z sukcesem jako celem w życiu 61 . Weaver zdawał się sugerować, iż libera
lizm budował cywilizację skrajnie niespójną, w której nie sposób żyć, nie obrażając
w każdym momencie, jak w starożytnym Rzymie, któregoś z politeistycznych
bogów. Taka cywilizacja staje się stopniowo cywilizacją relatywizmu, nihilizmu
i w konsekwencji prowadzi do totalitaryzmu. Wymusza ona bowiem z jednej stro
ny radykalną antyhierarchiczność i egalitarność, bo nie ma żadnego uzasadnienia
porządku w hierarchii autorytetu, z drugiej tworzy etykę nie wartości, lecz senty
mentalnej socjalizacji, będącej warunkiem przeżycia. Stworzenie społeczeństwa
równości oznacza zatem wkraczanie mikroinzynierią prawno-biurokratyczną nie
tylko w ekonomię, ale i w kulturę, z nadzieją osiągnięcia equilibrium żądań, co jest
zajęciem i beznadziejnym, i mającym potencjał totalitarny. Świat społeczeństwa
i kultury utożsamiony jest z racjonalnością naukową, techniczną, której libera
lizm progresywny jest jedynie późnohistoryczną protezą polityczną, organizującą
coraz bardziej zatomizowane społeczeństwo w system administracyjnych reguł,
arbitralnie narzucanych w sferze już nie samej polityki, ale w sferze społeczeństwa
cywilnego. Krańcowym bastionem nierówności staje się ostateczne stwierdzenie,
iż prawda istnieje, a dla nowoczesnego umysłu jakiekolwiek takie żądanie, szcze
gólnie stwierdzenie o istnieniu prawdy transcendentnej, jest równoznaczne z aro
gancją, z apologią nierówności. W ten sposób — twierdzi Weaver — ludzki intelekt
dotarł do krańca swojej deprawacji, bowiem odrzucił najważniejsze uzasadnienie
swojego istnienia, mówiące iż jest on instrumentem poszukiwania prawdy 62 .
180
59
Ibidem, s. 1—2.
60
R. M. Weaver, Lee the Philosopher, „Georgia Review” 21, Fall 1948, s. 301.
61
R. M. Weaver, Idee..., op. at., s. 19, 21—23-
62
Ibidem, s. 4 0 —4 8 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Społeczeństwa najmniej skupione na egalitaryzmie, najmniej skupione są też
na narcyzmie, okazując największe braterstwo, czego przykładem była według
Weavera średniowieczna Europa. W momencie zaś zmniejszania się różnic spo
łecznych i dążenia do zrównania grup, wzrasta podejrzliwość i wrogość, co powo
duje zanik solidarności, zaufania i elementarnej lojalności. Członkowie społeczeń
stwa nie wiedzą już, czego oczekiwać od siebie nawzajem, a przywódcy w takiej
sytuacji nie chcą przewodzić, bo nie wiedzą, po co mieliby to robić, starając się być
tylko doraźnymi administratorami. Obywatele w takiej sytuacji nie chcą być po
słuszni i nieustannie się buntują, mając świadomość całkowitego braku legityma
cji jakiegokolwiek celu wspólnotowego.
Proces ten powoduje skrajną atomizację relacji międzyludzkich i czyni
z państwowej biurokracji nie tylko policjanta czuwającego nad tym, by sytuacja
ta nie przerodziła się w stan permanentnej wojny wszystkich przeciwko wszyst
kim, ale organ pełniący funkcję wszechwładnego opiekuna w procesie mikrozarządzania, rozdzielającego dobra infantylnym, coraz bardziej rozkapryszonym
podopiecznym. Następuje katastrofalny zanik legitymizacji władzy publicznej,
z miotającymi się coraz bardziej miernymi politykami i coraz mniej odpowie
dzialnymi obywatelami. Dlatego podstawą ładu społecznego nigdy, zdaniem
Weavera, „nie może być równość, może nią być tylko braterstwo, łączące różne
części społeczeństwa, a bunt w imię równości, mimo iż dominujący w kulturze
Zachodu świadomie od rewolucji francuskiej, jest jednym z nurtów znacznie
szerszego buntu — buntu wobec wiedzy, zapoczątkowanego w nominalizmie.
Jeśli konieczne uogólnienia dotyczące bytu nie wyrażają ładu ogólnego, a są
jedynie złudzeniami (...) [i mogą być] bez większego uszczerbku dla wiedzy
odrzucone, to nie ma powodu, by tej samej zasady nie zastosować dla społe
czeństwa jako całości”. Uznanie takiego założenia skutkuje jednak odrzuce
niem porządku ogólnego, porządku natury, metafizycznych wzorców, idei
ogólne nauczanych w procesie żmudnej edukacji kształtującej nawyki charak
terologiczne i nakazujące patrzeć w górę a nie w siebie. Następuje — twierdzi
Weaver — „usprawiedliwienie jedynie rzeczy wygodnych i brak jakiegokolwiek
kryterium osądu, czy wybory pragmatyczne są właściwe. Rezultatem jest de
kadencja cywilizacyjna” 65 .
„Wszczepienie celowości” w świat, a zatem ustalenie hierarchii wartości będą
cej przedmiotem wychowania i edukacji, zostało unieważnione na mocy roussowskiego mitu dobrej natury i dobrego człowieka. Proces tego unieważnienia wzmoc
niła kontrkulturowa rewolta od lat 60 . XX wieku. Człowiek „dobry” powinien
teraz mieć stworzone jedynie warunki równego realizowania swojego potencjału.
Rewolucja nominalistyczna, z unieważnieniem metafizyki, realizowanie tego po
tencjału uczyniła sprawą subiektywnego chcenia. Odrzucono rozumienie wartości
6i
Ibidem, s. 49—50.
181
Andrzej Bryk
jako praktykowanie cnót, tworzących w poczuciu powinności moralnej hierarchię
dóbr i stygmatyzujących pewne zachowania jako niegodne, kosztem innych — uzna
nych za dobre.
W takiej perspektywie można kontynuować konsekwencje analizy Weavera,
wolność została zredukowana do wolnościowego chcenia „dobrej” natury ludz
kiej, a edukacja została ustawiona w taki sposób, by potencjał tej „dobrej” natu
ry jedynie realizować. Taki liberalizm staje się stopniowo rodzajem oficjalnej
linii partyjnej, gdzie nie może istnieć żadne kategoryczne twierdzenie impliku
jące wartościowanie. Ten autorytaryzm liberalizmu unieważnia spór o kształt
moralny świata i narzuca każdemu obowiązek wyzbycia się wolności oporu
w imię sensu moralnego. Opór w imię sensu moralnego traktowany jest jako
przemoc i ma zostać unicestwiony w imię absolutnego, tolerancyjnego relatywi
zmu. Daje to wprawdzie jednostce poczucie przynależności do grupy identycz
nie myślących, ale jednocześnie wyrzeka się ona swojej wolności na rzecz społe
czeństwa, w którym panuje język i rytuał konwencji, amorficznej tolerancji, po
zbawionej jakiegokolwiek sensu moralnego. Jest to rytuał sentymentalnego,
powierzchownego moralizatorstwa. Weaver sygnalizuje tutaj w przebłysku pro
fetycznym coś, co przez pokolenie późniejsze zostanie nazwane polityczną po
prawnością — narzucanie przez elity liberalne oportunistycznego myślenia jed
nowymiarowego, od którego odstępstwo karane jest ostracyzmem społecznym
i delegitymizacją publiczną 64 .
Tak rozumiana tolerancja — sugeruje Weaver — degraduje kulturę, bowiem
odrzuciwszy możliwość doskonalenia w hierarchii cnót, odrzuca także rzeczywi
stość ludzkiego zdeprawowania, przyjmując doktrynę moralnej równości wszyst
kich domniemanych „stylów życia”. Następuje rzeczywiste unicestwienie aksjolo
gii, a wartości stają się gustami mającymi zapewnić różnorodność na rynku kultu
ry, z których powstać ma swoiste dobro wspólne. Zanika wtedy rozumowanie i
perswazja moralna jako czynnik budowania odpowiedzialności, moralność staje
się zaledwie osobistym odczuciem niewymagającym żadnego uzasadnienia. Na
podstawie arbitralnego utożsamienia moralności opartej o hierarchię aksjologiczną
z potencjalną przemocą, liberalizm zaciera granicę między polityką a nie-polityką,
czyniąc przedmiotem politycznej interwencji świat sensów dotychczas dla niej
nietykalny. Celem polityki staje się rewolucja „wyzwolicielska” dla każdej moral
ności indywidualnej w imię absolutnej tolerancji. Polityka staje się jednocześnie
represją, gdyż gwarantować ma w przestrzeni całej kultury absolutną równość
publiczną każdej moralności indywidualnej. W ten sposób polityka liberalna za
stąpiła rządy prawa wolnego społeczeństwa zarządzaniem ludźmi, stała się działa
niem bez granic, autorytarną alokacją wartości w imię sprawiedliwego społeczeń
64
182
Ibidem, s. 6 5; zob. też: C. Delsol, Esej o człowieku późnej nowoczesności, Kraków 200 3, s. 204—208.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
stwa zdefiniowanego w sposób niezwykle jednowymiarowy, jako absolutna tole
rancja każdej indywidualnej narracji 65 .
Konsekwencją tak rozumianej antyhierarchiczności, której zarysy Weaver prze
czuł, jest postmodernistyczna nietzscheańska kultura epistemologicznej rozpa
czy. Kultura, w której nie ma żadnej hierarchii moralnej przekraczającej wąski
horyzont mojego własnego ,,ja”, staje się domeną konwencji, rodzajem zabawy, co
oznacza, iż nie istnieją teorie fałszywe czy prawdziwe, bo sama koncepcja prawdy
nie ma sensu. Rezultatem jest kultura, którą Weaver nazwał „rozdrobnioną”. Ta
kie społeczeństwo to „łąka dzikich i z natury dobrych w swym wzrastaniu kwia
tów” 66 . Zniknęła pielęgnowana przez stulecia idea scalająca w jedno w hierarchii
bytów. Na jej miejsce nie pojawiło się nic, żadna nadrzędna wartość, pozostały
arbitralne decyzje jednostek, które mogą swobodnie decydować, co zrobić ze swoją
„wyzwoloną” naturą. Nastąpiła radykalna depolityzacja, w sensie odrzucenia kon
cepcji tworzenia ładu politycznego rozumianego inaczej niż tylko negatywne za
bezpieczenie środowiska, w którym jednostkowe „ja” może się realizować Polityka
staje się nagą władzą, używaną jedynie do rozbijania wszelkich przeszkód, kultu
rowych i społecznych dla swobodnego „wyzwalania się” jednostki.
Człowiek po obaleniu hierarchii i idei scalającej kultury, stan wymuszony
i nieustannie nadzorowany siłą państwa, został wezwany do autokreacji bez jakiej
kolwiek teorii bytu i antropologii. Bezradność i alienacja jednostkowego sumienia,
połączone z nieufnością do innych, stały się podstawą lęku, ten zaś napędzał wolę
walki i czynił wszystkich innych wrogami. Podejrzliwość stała się rodzajem jedy
nego światopoglądu, a absolutna równość stała się substytutem gwarantującym
bezpieczeństwo. Relatywizm autokreacji okazał się decydującym znamieniem no
woczesności, niszcząc bezpieczeństwo ontologiczne — sugeruje Weaver — zako
rzenione w uniwersaliach, i przyzwalając w konsekwencji na zbrodnię ideologiczną.
Fundamentalne odrzucenie chrześcijańskiego skażenia grzechem pierworodnym i
przekonanie, iż zło natury ludzkiej stało się historycznie odwracalne, że można je
zdefiniować i wyprojektować na zewnątrz, „wyzwolić” się od niego, stało się ją
drem kultury liberalnej. Cywilizacja w takim obrazie to miejsce zniewolenia, insty
tucje i struktury władzy wszelakiej, stąd jej zniszczenie ma stać się powrotem do
stanu pełni człowieczeństwa, dobroci i szczęścia, co nazwano postępem, a co zro
dziło pokusę ostatecznego zbawienia na ziemi i wobec oporu materii rodziło im
puls ku zdefiniowaniu wroga jako odpowiedzialnego za zło: klasowego, narodo
wego, grupowego, instytucjonalnego. Eliminacja tak zdefiniowanego wroga miała
by przywrócić zaburzony ład świata widzianego 67 . Wiek oświecenia wprowadził
65
Zob.: A. Bryk, Akcja afirmacyjna..., op. cit., s. 71; K. Minogue, Polityka, Warszawa 1997,
s. 121 —123.
6 6 R. M. Weaver, Idee..., op. cit., s. 51, 65—7367
Zob.: C. Delsol, Banalność zla, „Znak" sierpień 2003.
183
Andrzej Bryk
w politykę przekonanie o jej pierwszorzędnej roli dla ludzkiego „zbawienia”. Stąd
był już tylko krok ku upolitycznieniu całej sfery ludzkiego bytowania, ku osta
tecznemu zniszczeniu sfery metapolitycznej i stwierdzeniu, iż wszystko jest poli
tyką, a poza nią nie ma ucieczki w prywatność autonomicznych egzystencji i wol
ność ducha i umysłu, które mogą się stać jedynie źródłem potencjalnych zbrodni
myśli 68 .
Agraryści należą do historii ruchu praw obywatelskich, ale raczej w potocz
nym odczuciu jako bohaterowie negatywni, broniący, w domniemaniu, cywilizacji
reakcyjnej, zbudowanej na segregacji i oddający się sentymentom, ludzi niepogodzonych z przegraną. Z perspektywy czasu można rzeczywiście u niektórych
z nich znaleźć elementy krytyki polityki desegregacyjnej lat 50., która, według
nich powinna być inaczej przeprowadzona. Czy kryła się za tym nostalgia za ka
stowym światem perwersyjnych zalet, czy rzeczywisty namysł nad dwuznacznym
dziedzictwem odgórnie przeprowadzonej rewolucji, nie do końca może być usta
lone, choć i apologeci radykalnej i szybkiej desegregacji świadomi są dzisiaj jej
połowiczności i dwuznacznych rezultatów.
Agraryści mieli punkty styczne z innymi nurtami konserwatyzmu. Była to
m.in.: opozycja wobec kontrkultury, krytyka hubris liberalnej inżynierii społecznej
i jej nieprzewidzianych konsekwencji oraz świata anomii korporacyjnego kapitali
zmu z jednostkami jako towarem na rynku konsumpcji. Taka cywilizacja była cy
wilizacją zdegradowaną, redukującą człowieka do jego wymiaru ekonomicznego
i konsumenckiego. Ale najgroźniejszą cechą takiego społeczeństwa był pełzający
totalitaryzm, system, w którym wolną wolę człowieka podporządkuje się nauko
wej koncepcji rzeczywistości, czyniąc ją materiałem do ukształtowania, zgodnie
z „żelaznymi prawami natury” wyznaczanymi przez inżynierów społecznych, eks
pertów „dekonstruujących” fałszywe świadomości. Agraryści dali jednak myśli kon
serwatywnej Weavera, i choćby z tego powodu są ważni w dziejach intelektualnych
Stanów Zjednoczonych. Jego dzieło wywarło olbrzymi wpływ na Nowy Konserwa
tyzm lat 50.: intelektualistów i prostych chrześcijan, jankesów i Południowców,
tworząc podglebie intelektualne wzrastającej fali sprzeciwu wobec hegemonicznego liberalizmu. Tradycjonaliści różnili się między sobą, ale zaczęli oddziaływać
trafnością swoich pytań na społeczeństwo, które wchodziło w spektakularny okres
prosperity, jednocześnie zadając pytania, o jakość życia i jego znaczenia.
U źródeł tego namysłu było poszukiwanie kotwicy transcendentalnej jako podsta
wy wszelkiej polityki. Taki przekaz w społeczeństwie amerykańskim, rozumieją
cym instynktowne zakorzenienie w doświadczeniu protestanckiej Ameryki jako
misji wolnościowej w przymierzu z Objawieniem, a nie tylko doświadczeniu eko
nomicznym, miał stopniowo nieodpartą moc.
68
184
R. M. Weaver, Idee..., op. cit., s. 5 1 — 5 2 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
jest zaskakujące, jak wielką nadzieję konserwatyści pokładali w jakiejś for
mie odrodzenia religijnego, jako impulsu regenerującego kulturę. Wypatrywali
tego agraryści, wypatrywał Nisbet, Buckley, Kirk, wypatrywali wreszcie później,
acz z pobudek czysto utylitarnych, jako siły napędowej kultury i polityki, neokonserwatyści.
Konserwatyzm jako filozofia polityczna
—
Leo Strauss i Eric Voegelin
Osobną szkołę wśród tradycjonalistów stanowili filozofowie polityczni, ucie
kinierzy z hitlerowskiej Europy. Dysponujący świetnym warsztatem filozoficz
nym, przerażeni rozpadem cywilizacji europejskiej, wrogowie brunatnego czy czer
wonego totalitaryzmu, zaistnieli na uniwersytetach amerykańskich. Ich rola w ru
chu konserwatywnym była specyficzna. Nadali mu głębszą podstawę filozoficzną.
Filozofami-symbolami intelektualnymi tego nurtu byli uciekinierzy z Niemiec
hitlerowskich: Leo Strauss (1899—1973) i Eric Voegelin (1901—1985), a także
emigrant z komunistycznych Wegier Thomas Molnar (ur. 1921), pod koniec
życia będący jednym z filarów paleokonserwatyzmu. Ich wpływ na „wysoki” inte
lektualnie konserwatyzm amerykański był znaczny. Wszyscy traktowali jego ro
dzime wersje z pewnym lekceważeniem, uważając, szczególnie libertarianizm, za
mniej lub bardziej świadomą herezję modernistyczną. Wychowali — szczególnie
Strauss — grupę oddanych uczniów, którzy dzięki zdolnościom pedagogicznym
stali się dość wpływowi w pewnych kręgach intelektualnych Ameryki 69 .
Straussistów łączyło luźno przekonanie, iż przyczyny zmierzchu Zachodu
tkwią w średniowieczu, szczególnie w myśleniu gnostyckim i nominalistycznym,
które doprowadziło do błędów liberalizmu i myślenia politycznie utopijnego. Sam
Strauss zastanawiał się, w jaki sposób społeczeństwo ocenia polityczne ustroje
(reżimy). Twierdził, iż w edukacji należy nauczać nie pluralistycznych wartości,
ale cnót jednoznacznie wybranych. Ocena moralna miała charakter absolutny,
a relatywizm był wykluczony. Odrzucał niebezpieczną jego zdaniem koncepcję
politycznego postępu, jak i tzw. nauki polityczne, dominujące na uniwersytetach
powojennych, jako pozbawione wyczucia filozofii oraz oparte na fałszywym zało
żeniu, iz studiując fakty polityczne, studiujemy byty niezależnie antropologicz
nie, wolne od wartości. Polityczna teoria, według Straussa, nie mogła być od nich
69
Wśród uczniów Straussa, kłócących się między sobą czasem bardzo ostro, najwybitniejszy
mi i najbardziej wpływowymi byli: Walter Berns (ur. 1919), Allan Bloom ( 1 9 3 0 — 1 9 9 2 ), Harry
Jaffa (ur. 1 9 1 8 ), Joseph Cropsey (ur. 193 5), Martin Diamond ( 1 9 3 0 — 1 9 8 0 ), Willmore Kendall
(1909—1967), William Kristol (ur. 1 9 2 0 ), George Will (ur. 1941), Harvey Mansfield (ur. 1 9 3 6 )
czy Hadley Arkes (ur. 1947). O wpływie myśli Straussa na neokonserwatystów zob.: G. S. Wood,
The Fundamentalists and the Constitution, „New York Review of Books”, 1 8 February 1 9 8 8 ; M. Lilia,
The Closing of the Straussian Mind, „New York Review of Books”, 4 November 2004-
185
Andrzej Bryk
wolna, a studiowanie ich źródeł było warunkiem odpowiedzi na pytanie, czy sys
tem polityczny wzmacnia, czy też degeneruje człowieka.
Według Straussa, Voegelina czy Molnara miarą absolutną postępowania ludz
kiego było prawo naturalne. Strauss odrzucał oświeceniową koncepcję praw natu
ralnych, które, choć powoływały się na prawo naturalne, tak naprawdę były jedynie
prawno-politycznymi formami subiektywnych żądań. W swoim najsłynniejszym
i najbardziej wpływowym dziele pt. Natural Right and History, opublikowanym
w 195 3 r. i uważanym za dokument fundacyjny szkoły straussistów, odrzucił tra
dycyjną wigowską teorię historii, traktowaną jako nieustanny postęp od klasycz
nej przez średniowieczną do nowoczesnej myśli demokratycznej i socjalistycznej.
Właściwe podejście do historii wymagało analizy klasycznej tradycji prawa natu
ralnego. Szła ona od Sokratesa do św. Tomasza z Akwinu, będąc tak naprawdę tą
samą tradycją, mówiącą, iż istnieje wyraźna granica między naturą a konwencją,
a sprawiedliwość przynależy do porządku naturalnego. Strauss uważał współcze
sny liberalizm za doktrynę niebezpieczną, odrzucającą prawo naturalne na rzecz
koncepcji praw naturalnych, współcześnie zwanych prawami człowieka, opartych
zbyt niebezpiecznie na subiektywnym żądaniu jednostkowego podmiotu, które
groziło staczaniem się ku historycyzmowi i nihilizmowi. Prawo naturalne, w opo
zycji do relatywistycznego liberalizmu, miało stanowić podstawę odrodzenia No
wego Konserwatyzmu w Stanach Zjednoczonych z wykluczeniem radykalnych li
bertarian. O ile Strauss jest traktowany przez interpretatorów europejskich jako
filozof, uczący, iż istnieje nieprzekraczalna bariera między życiem filozofa a życiem
politycznym, napięcie, które powinno uczyć roztropności i jednych i drugich,
o tyle w Stanach Zjednoczonych Strauss okazał się być filozofem przydatnym dla
ruchu konserwatywnego, bowiem w jego filozofii dało się wyodrębnić wiele przydat
nych politycznie wątków. Należały do nich antykomunizm i sprzeciw wobec rady
kalnej równości, cnota indywidualnej odpowiedzialności przeciwstawiana demorali
zacji państwa opiekuńczego, wiara w indywidualną zasługę, rywalizacja na rynku
przeciw zbyt daleko idącej regulacji, wreszcie edukacyjna i artystyczna doskonałość
według obiektywnych kryteriów naukowych i artystycznych niepodatnych na ich upo
litycznianie. Strauss twierdził, że istnieje uniwersalnie obowiązująca hierarchia ce
lów. Nie ma natomiast uniwersalnie obowiązujących zasad działania. Starał się po
kazać także, dlaczego amerykański konserwatyzm miał trudności ze zdefiniowaniem
siebie w kategoriach języka antymodernistycznego, będąc w zasadzie jednym z jego,
razem z liberalizmem, a nawet komunizmem, nurtów progresywnych, mającym po
tencjał totalitarny, co wynikało zdaniem Straussa z rewolucyjnej genezy cywilizacji
amerykańskiej. W cywilizacji tej nawet konserwatyści „konserwują” porządek rewo
lucyjny, dogłębnie modernistyczny i progresywistyczny 70 .
70
Zob.: A. Norton, Leo Strauss and the Politics of American Empire, New Haven 2004; M. Blitz, I
Leo Strauss, the Straussians, and the American Regime, New York 1999; A. Bryk, Liberalism, Modern
186
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Eric Voegelin był głównie krytykiem ideologii opartych na błędnej koncepcji
antropologii w oderwaniu od prawa naturalnego i tworzących sytemy „nieludz
kie”, jak marksizm czy faszyzm. Voegelin zdefiniował modernizm i liberalizm,
jako formy gnostyckiego myślenia, w którym wybrani i „oświeceni” mają dostęp
do tajnej, immanentnej prawdy, której nie znają i poznać nie mogą „nieoświeceni”.
Według Voegelina nowocześni gnostycy, np. Marks, utylitaryści czy progresywiści, a w religii Freud, traktowali historię jako drogę postępowego poprawiania
rzeczywistości zgodnie z definicją idealnego punku dojścia, co stanowiło świecką
formę zbawienia. Gnostycki wysiłek stworzenia obiektywnych, dostępnych tylko
wtajemniczonym inżynierom społecznym „praw historii” i próba narzucenia samozwańczo deklarowanej utopii społeczeństwu zaprzeczała mądrości klasycznej
i chrześcijańskiej wizji państwa jako reprezentanta transcendentnej prawdy.
Bezprecedensowy triumf zachodniego liberalizmu był, wedlług Voegelina
zwodniczy, bowiem „cywilizacja może w rzeczywistości rozwijać się i degenerować
w tym samym czasie — niemniej proces ten nie może trwać w nieskończoność.
Istnieje jednak granica tego dwuznacznego procesu; jest nią moment, w którym
aktywna sekta reprezentująca gnostycką prawdę organizuje cywilizację w impe
rium pod swoimi rządami. Totalitaryzm, zdefiniowany jako egzystencjalna zasada
gnostyckiej aktywności, jest końcową formą progresywnej cywilizacji” 71 . Voegelin
był filozofem wyrafinowanym, lecz ezoterycznym, którego koncepcja historiozo
ficzna nie zdobyła wielkiego rozgłosu. Niemniej jego znaczenie było niebagatelne.
Razem ze Straussem czy Molnarem i z mniej naukowym Wittakerem Chambersem dostarczył walce z faszyzmem, komunizmem i rozkładającym się liberalizmem
język krytyki, łącząc go z namysłem nad jej głębszym uzasadnieniem.
Molnar był prawdopodobnie najbardziej antyamerykański spośród tradycjonali
stów. Krytykował ostro Amerykę korporacyjną, i zbyt optymistyczne założenia kon
serwatyzmu. Członek katolickiego ruchu oporu na Węgrzech w czasie
II wojny światowej, więzień Dachau, był jednym z tych zirytowanych optymistycznymi
fajerwerkami myśli współczesnej konserwatywnych katolików. W szczególności iryta
cja dotyczyła infantylnego i płytkiego filozoficznie liberalizmu progresywnego. Po
rzucił on bowiem, twierdził Molnar, „realizm chrześcijański”, oparty na doktrynie
grzechu pierworodnego, i uznał realność fałszywego, abstrakcyjnego świata. Libera
lizm według Molnara tworzył społeczeństwo rozszerzające „miękką” kontrolę pań
stwa. U podstaw błędu liberalnego leżała zła antropologia i wynikająca z niej polityka.
Panuje dzisiaj, twierdził, swoisty terror filozoficzny i literacki. Filozofia i literatura
przestały być traktowane jako dyscypliny umysłowe czy formy sztuk, lecz jako rodzaj
metody niszczącej wszystkie dotychczas istniejące teorie antropologiczne i wyobrazeConstttutionalistn and Judicial Review, w: „Historia Integra”, D. Janicka, R. Łaszewski (red.), Toruń
2001, s. 3 17-325.
71
E. Voegelin, The New Science of Politics, Chicago 1952, s. 1 7 .
187
Andrzej Bryk
niowe. Cywilizacja liberalna, będąc formą progresywnej ideologii, operując logiką millowskiej samorealizacji i pozbawiona jakiegokolwiek ontologicznego zakorzenienia,
jest wydana na łup swoich własnych subiektywnych iluzji autokreacji Rozmontowują
one stopniowo kulturę, którą przejęła z chrześcijaństwa, a którą trywializuje i relatywi
zuje, pozbawiając się wyobrażeniowych narzędzi swojego podtrzymywania. Molnar
sprzeciwił się deifikacji intelektualistów, „sprzedawców mętnych i fałszywych ideolo
gii, które ubóstwiają człowieka jako stwórcę społeczeństwa, a nawet twórcę sensu.
Jedynie pokora filozofa, otwartego na realność świata, może doprowadzić do zdema
skowania choroby współczesnego ideologicznego umysłu 72 .
W latach 50. konserwatyści amerykańscy, głównie tradycjonaliści posiadali
w swoich szeregach, obok powyżej wymienionych myślicieli, takich oryginalnych
filozofów czy publicystów, jak: Erik von Kuehnelt-Leddihn, Francis Wilson, Fre
derick Wilhelmsen, John Hallowell. Choć wywodzili się z różnych tradycji, było
wśród nich sporo katolików czy anglokatolików, głęboko krytycznych wobec „protestantyzacji czy subiektywizacji katolicyzmu amerykańskiego na wzór chrześci
jańskiego protestantyzmu w Ameryce. Duża część tradycjonalistów była katolikami
lub w kierunku katolicyzmu zmierzała, jak Kirk czy późnie] Malcolm Muggeridge
(1903—1991) — początkowo agnostycy. Katolicyzm w Stanach Zjednoczonych,
państwie, którego religijnym pniem założycielskim był protestantyzm, tradycyj
nie był religią „papistów” i imigrantów, a jego intelektualna i społeczna wiarygod
ność była traktowana z podejrzliwością. Nowy Konserwatyzm pojawił się w okre
sie, gdy występowały wielorakie napięcia między katolikami i innymi religijnymi
grupami w Stanach Zjednoczonych na tle m.in niezależności katolickiego szkol
nictwa parafialnego i wyższego. Bycie katolikiem ciągle było czymś podejrzanym,
bycie katolikiem konserwatywnym oznaczało w środowisku dominującego libera
lizmu kuszenie nieszczęścia. Nic zatem dziwnego, iż katolicy, nie tylko ze wzglę
du na swoją ortodoksję, byli niejako predestynowani do zajęcia silnej pozycji
w ruchu konserwatywnym, ale ich niszowe działanie zbliżało ich do innych niszo
wych konserwatystów. Nowy Konserwatyzm stał się dla katolików amerykańskich
przełomem, legitymując ich wiarygodność intelektualną, a także umożliwiając pro
minentnym katolikom, choć niektórzy byli nimi tylko z nazwy, z różnych obozów
partyjnych — rozpoczęcie kariery politycznej (np. senatorom Josephowi McCarthy emu czy później Jonowi F. Kennedyemu). Katolicki szlif części tradycyjnego
konserwatyzmu pokazuje jednocześnie, jak głębokim wyzwaniem dla oficjalnej laic
kiej i liberalnej Ameryki był Nowy Konserwatyzm. Symbolem tego przełomu był
periodyk „National Review”, którego redaktor naczelny William Buckley, katolik
i konserwatysta, uczynił z konserwatyzmu szanowany pogląd oficjalnego życia inte
lektualnego 75 .
72
Zob.: T. Molnar, Utopia: The Perennial Heresy, N. Y. Sheed, Ward 1967; idem, The Decline
of the Intellectual, New Rochelle 1973.
7i
188
G. H. Nash, The Conservative..., op. cit., s. 5 3—54, 69—70, 292—293.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Konserwatyzm jako odrodzenie amerykańskiej tradycji
Na uniwersytetach amerykańskich pojawił się też nurt konserwatyzmu o odmien
nym charakterze, reprezentowany m.in przez takich myślicieli, jak Clinton Rossiter, Robert Nisbet czy młodszy od nich Edward Banfield. Rossiter (1917—1970)
był traktowany przez Nowych Konserwatystów podejrzliwie, ale jego książka Con
servatism in America z 195 5 roku miała duże znaczenie dla pchnięcia amerykańskie
go konserwatyzmu na tory aktywistycznej polityki w społeczeństwie masowej, in
dywidualistycznej demokracji. Rossiter, polemizując z najbardziej prominentny
mi Nowymi Konserwatystami, szczególnie R. Kirkiem, odrzucał tradycję Burke’a
jako mającą marginalne znaczenie dla konserwatyzmu amerykańskiego. Próbował
zrozumieć fenomen odradzającego się konserwatyzmu, wyjaśniając, w jakiej trady
cji Ameryki, kraju — zdaniem Louisa Harza — hegemonicznego liberalizmu, należy
umieścić taki konserwatyzm. Rossiter uznawał jednak projekt liberalny za na tyle
pojemny, iż mógł on pomieścić wielorakie nurty wzajemnie ze sobą współżyjące,
w tym i konserwatyzm, specyficznie przez niego pojmowany.
Rossiter wskazywał, iż tradycja republikanizmu przybrała z jednej strony for
mę atomistycznego projektu ekonomicznego a z drugiej ideologicznego, eschato
logicznego w zamiarach projektu politycznego, któremu impuls nadał już ruch
progresywny końca XIX w., a zdecydowany kierunek interwencjonizm liberalny
Nowego Ładu. W takiej sytuacji, twierdził Rossiter, konserwatyzm Burke’a mógł
okazać się o tyle przydatny dla Nowego Konserwatyzmu, o ile można go było
rozumieć jako doktrynę uniwersalną, sformułowaną w opozycji do wielkich nowo
czesnych programów ideologicznych zrodzonych z rewolucji francuskiej. Burkę
bronił pluralistycznego, konstytucyjnego społeczeństwa przed przemocą rewolu
cyjną. Był jednym z pierwszych wchodzących w spór z konsekwencjami moderni
stycznej zmiany, której logika zdefiniowała współczesność 74 . Burkę mógł zatem
stać się użyteczny dla nowoczesnego konserwatysty o tyle, o ile umożliwiłby in
terpretowanie amerykańskiego dziedzictwa w sposób odradzający te idee, które
stworzyły jego wielkość, a o których Ameryka zapomniała w konsekwencji Wiel
kiego Kryzysu, Nowego Ładu, II wojny światowej, konfrontacji z komunizmem
i w następstwie korumpującego bezprecedensowego dobrobytu.
Rossiter sygnalizował powrót do zapomnianych źródeł. Patrząc z tej per
spektywy, odrodzony po II wojnie światowej Nowy Konserwatyzm nie był jedynie
sentymentalną i reakcyjną predyspozycją psychiczną. Był przede wszystkim próbą,
począwszy od ideologicznego konserwatyzmu Kirka, platońskiego konserwaty
zmu Weavera czy socjologicznego konserwatyzmu Nisbeta, zmierzenia się nie
tylko z progresywnym liberalizmem. Pozostawał też w opozycji do liberalnego
ekonomicznego konserwatyzmu leseferowskiego Herberta Hoovera (1874—1964)
74
C. Rossiter, Conservatism in America, Cambridge 1 9 8 2 , s. 1 5 — 1 6 .
189
A ndrzej Bryk
czy Hayeka, definiujących dotychczasowe oblicze amerykańskiego konserwatyzmu.
Nowi Konserwatyści odczuwali głęboką „pogardę dla ekscesów, wulgarności i dys
lokacji industrialnej cywilizacji, głęboko skrywaną antypatię wobec niezmodyfikowanej tradycji Jeffersonowskiej, (...) odwoływali się do tradycji europejskiej
i angielskiej, żywili specjalny afekt do Burke’a i Johna Adama, ale nie dla Hamilto
na, Spencera czy Summera, i wyrażali chęć myślenia i pisania w duchu świadomego
konserwatyzmu ’. Rozumiejąc konserwatyzm jako „nieustanną reakcję przeciw
ekscesom liberalizmu” i chcąc pokazać, iż amerykański konserwatyzm tradycjonalistyczny typu Kirka czy Weavera był rzeczywiście „nowy” i w tym sensie „antyamerykański” z ducha, Rossiter zastanawiał się, co może łączyć taki konserwa
tyzm z silną tradycyjną prawicą amerykańską, która od takiego konserwatyzmu
uciekała co najmniej od stu lat. Tradycyjna prawica była bowiem demokratyczna,
industrialna i indywidualistyczna, nie odczuwając jakiejkolwiek pokusy odizolo
wania się od otaczającego ją społeczeństwa czy kontestowania rządu rozumianego
jako przestrzeń kooperacji, choć nie przymusu. Konserwatyzm archaiczny, w tra
dycji Johna Randolpha czy Johna Taylora z Karoliny, reprezentowany jeszcze
w XX w. przez np. nostalgicznych agrarystów, był nie do przyjęcia dla dynamicz
nej amerykańskiej prawicy kapitalistycznej, bowiem paraliżował konstruktywne my
ślenie 75 .
Amerykańska kapitalistyczna prawica nie dostrzegała jądra racjonalności
w owym archaicznym konserwatyzmie wskazującym na chrześcijańskie ogranicze
nia cnót w korzystaniu przez jednostkę z dobrodziejstw amerykańskiej cywilizacji
materialnej, ograniczenia, które niewielu ludzi tej prawicy mogłoby znieść bez
protestu. W tym sensie ów nostalgiczny, archaiczny konserwatyzm agrarystów był
jedynie zwiastunem odrodzenia nowoczesnej myśli republikańskiej, powstałej
z buntu przeciw ograniczeniom klasycznego liberalizmu Locke’a, w domniemaniu
dominującego w tradycji amerykańskiej, w ramach którego operowała również ra
dykalnie indywidualistyczna prawica kapitalistyczna 76 . Myślenie amerykańskie za
wsze było optymistyczne, materialistyczne i indywidualistyczne i stąd konserwa
tywna połowa społeczeństwa musiała to zaakceptować. Tradycja była zawsze hegemonicznie liberalna. Jeśli zatem dominująca była tradycja liberalna, to pojawiło się
pytanie, które zadał Rossiter, jak ma zareagować zarówno tradycyjny, liberalny
amerykański, kapitalistyczny konserwatysta, jak i nostalgiczny, archaiczny agrarysta wobec nowego liberalizmu progresywnego, będącego zasadniczo odmienną in
terpretacją tradycji amerykańskiej. Nowy liberalizm, zsocjalizowany, ale nadal uży
75
76
Ibidem, s. 2 2 6 , 215, 2 1 2 .
Na temat tradycji republikańskiej skontrastowanej z tradycją liberalną w duchu Locke’a
zob.: J. Appleby, Capitalism and a New Social Order: The Republican Vision of the ijgos, New York
1984; R. E. Shalhope, The Roots of Democracy: American Thought and Culture lj6 o—l&oo, Boston
1 9 9 0 , s. 1—52, 1 1 2 — 1 3 8 ; S. Filipowicz, Pochwała rozumu i cnoty. Republikańskie credo Ameryki, Kra
ków 1997, s. 1 6 4 — 2 4 6 .
190
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
wający tej samej nazwy, stanowił wyzwanie dla obu nurtów konserwatyzmu, które
dotychczas były w opozycji do siebie. Ten nowy liberalizm czynił z nich natural
nych sojuszników w oporze przeciw nowej tradycji. Wymuszał jednak przeformułowanie podstaw teoretycznych ich krytyki.
Rossiter potraktował konserwatyzm amerykański, i na tym polegał jego wkład
w jego odrodzenie intelektualne, jako doktrynę obejmującą de facto najlepszą część
tradycji amerykańskiej, pakując do niej Hamiltona obok Nocka, Jeffersona obok
Marshalla, Carnegie’go obok Calhouna, Lincolna obok Tafta. Dla Rossitera kon
serwatyzm oznaczał konserwowanie najlepszej tradycji klasycznego liberalizmu
i przekuwanie go w program polityczny, którego celem było zdobywanie władzy.
Włączył on do konserwatyzmu doktryny, które z europejskim konserwatyzmem
niewiele miały wspólnego, podkreślały bowiem jego aktywistyczny i optymistycz
ny charakter. Rossiter miał niebagatelny wpływ na pokazanie, iż liberalizm pro
gresywny, dominujący w Ameryce od początku XX w., jest tak naprawdę korupcją
klasycznej, rewolucyjnej tradycji amerykańskiej i jej przesłania. Myśl ta stała się
ważną częścią odrodzenia wśród konserwatystów zainteresowania tradycją myśli
politycznej Ameryki i zaanektowania jej do walki z rewizjonistami liberalizmu
progresywnego tradycję tę niszczących.
Nosicielami konserwatyzmu nawiązującego do „nieskorumpowanego” dzie
dzictwa amerykańskiego staną się wkrótce Willmore Kendall, Frank S. Meyer
(1909—1972) czy z innych pozycji argumentujący straussista Harry Jaffa. Meto
da Rossitera pozwalała jednak uznać, że pewne elementy nawet anachronicznej,
w jego nomenklaturze, tradycji, wchodzące w skład Nowej Prawicy, mogą być so
jusznikiem w tej walce. Pokazywała także, iż konserwatyści kapitalistyczni nie są
reakcją, lecz nieodłączną częścią amerykańskiego dziedzictwa w duchu hamiltonowskim. Rossiter wzywał do czynu intelektualnego w obliczu kryzysu liberali
zmu progresywnego, choć robił to po omacku i połowicznie 77 . Rossiter traktował
zatem konserwatyzm nie jako doktrynę i ruch broniący status quo, ale jako postawę
popierającą zasady i instytucje chroniące przed nieostrożnym reformowaniem
w oparciu o ideologiczne przesłanki nieokiełznanego racjonalizmu. Taki konser
watyzm, według Rossitera, dał się wyjaśniać i uzasadniać intelektualnie, psycholo
gicznie, społecznie i ekonomicznie, miał być „świadom historii, struktury, ideałów
i tradycji społeczeństwa, rzeczywistych tendencji i implikacji programów reform
i ważności konserwatyzmu dla podtrzymywania stabilnego porządku społecznego
(...) i uprawiania konserwatywnej polityki (...) [jako] rezultat realistycznego
myślenia w obliczu radykalnej presji” 78 .
77
Mimo to jest jednak zaliczany przez niektórych bardziej do tradycji nie konserwatywnej,
a wyrafinowanego liberalizmu w stylu Louisa Hartza (zob. G. H. Nash, The Conservative.. ,,op. cit.,
s. 1 2 3 ).
78
C. Rossiter, Conservatism..., op. cit., s. 9 — 1 0 .
191
Andrzej Bryk
Bronił konserwatyzmu, rozumianego jako aktywna, świadoma postawa my
ślowa, przed nowego typu liberalizmem, zrywającym z tradycyjnym amerykańskim
liberalizmem fundacyjnym Ojców Założycieli, ale tez przed jakimkolwiek radyka
lizmem, a więc także tym konserwatyzmem, który reaguje grymasem odrzucenia
i obroną status quo za wszelką cenę. Taki konserwatyzm strachu nie miał, zdaniem
Rossitera, uzasadnienia w tradycji amerykańskiej i politycznych zasad fundacyj
nych, pozbawiony był bowiem jakiegokolwiek „wyższego poziomu myśli spekula
cyjnej, (...) broniąc się przed reformą i rewolucją”, chcący zawierać szersze koali
cje społeczne, w przeciwieństwie do konserwatysty „zawłaszczającego”, ale „przy
gotowanego na opór wobec wszelkich destrukcyjnych zmian porządku prawnego,
politycznego, ekonomicznego, społecznego i religijnego”. Dla Rossitera było zdu
miewające, iż powstał z martwych konserwatyzm sygnalizujący tektoniczną zmianę
polityczną. Główną tego przyczyną była zmiana charakteru liberalizmu amerykań
skiego, który przybrał wszelkie cechy ideologii dominującej i broniącej status quo79 .
Dla Rossitera Nowy Konserwatyzm był przede wszystkim konserwatyzmem
temperamentu, politycznie nieuświadomionym i wielowątkowym. Intelektualnie
konserwatyzm ten ryzykował, iż stanie się próbą obrony utopijnej amerykańskiej
arkadii republikańskiej w duchu Jeffersona, Coopera czy Whitmana i wściekłej
niezależności wobec mieszania się rządu federalnego w ich życie, w obliczu nie
bezpieczeństw atakującego liberalizmu i zamętu społeczeństwa późnego kapitali
zmu. Rossiter jednocześnie sygnalizował, i na tym polegała jego zasługa dla
tworzenia ruchu politycznego zorganizowanego później przez Reagana, iż mię
dzy tradycjonalistycznym konserwatyzmem wszelkich odcieni i praktyczną ka
pitalistyczną prawicą korporacyjną, także prawicą teoretyczną liberalizmu eko
nomicznego czy libertynizmu Misesa i Hayeka oraz Rand, można znaleźć nić
porozumienia. Wszystkie te nurty konserwatyzmu nienawidziły państwa totali
tarnego (miały więc istniejącego wroga) i wszelkich form kolektywizmu a ten
dostrzegalny był w hegemonicznym liberalizmie progresywnym Nowego Ładu.
Mogły zatem odwołać się do obrony wolności i indywidualizmu, największych
mitów fundacyjnych Ameryki. Każdy z nurtów tej luźnej koalicji konserwatyw
nej miał coś do zaoferowania. Tradycjonaliści wskazywali, iż liberałowie ekono
miczni i prawica kapitalizmu korporacyjnego nie dostrzegali aksjologicznych
podstaw utrzymania cywilizacji wolności. Prawica kapitalistyczna i liberałowie
ekonomiczni Hayeka twierdzili inaczej bądź uważali, iż obronią swój świat przed
interwencjonizmem liberalizmu progresywnego w ramach funkcjonującej demo
kracji i indywidualizmu. Popierali jednak własność prywatną, decentralizację
i wolny system ekonomiczny.
Oba te nurty sytuowały się — i był to potężny czynnik pozaracjonalny, niosący
konserwatyzm ku politycznej mobilizacji i wykorzystaniu — jako nurty ostatnich
79
192
Ibidem, s. 4, 8—11.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
sprawiedliwych w skorumpowanej republice. Niemniej prawica kapitalistyczna
popierająca Partię Republikańską Eisenhowera, co Rossiter dostrzegł, była do cna
pragmatyczna i pewna, iż jej tożsamość i instytucje społeczeństwa cywilnego ,.były
(...) absolutnie tożsame z American way of life, ale pozbawione nośnych idei. Tyl
ko one jednak mogły przekuć temperament konserwatywny w skuteczny ruch po
lityczny, autentycznie chroniący przed zaborczym liberalizmem aktywnego pań
stwa. Z kolei tradycjonaliści byli otwarcie melancholijni i pasywni, co zdawało się
sytuować ich na antypodach polityki. Niemniej konserwatywny atak na „liberalny
relatywizm” progresywizmu był amunicją wziętą prosto z Burke a i jednocześnie
uniwersalną 80 .
Rossiter pisał Conservatism in America w 195 5 r. jeszcze za zasłoną przy
szłości. Rewolty w miastach amerykańskich, Wietnam, fatalne programy Wiel
kiego Społeczeństwa, kontrkulturą z atakiem na edukację i cywilizację prawdy,
którą de facto zinstytucjonalizował liberalizm, wszystko to, co zradykalizowało
amerykański konserwatyzm jeszcze nie nastąpiło. Ale objawów dekadencji libe
ralizmu progresywnego było wystarczająco dużo, nawet w czasie bezpreceden
sowej prosperity i samozadowolenia z okresu prezydentury Trumana i Eisenho
wera, by zauważyli ją co przenikliwsi. Rossiter tęsknił za prawdziwą restauracją
tradycyjnego amerykańskiego ducha i zdecydowanego amerykańskiego przywódz
twa. W tym sensie wyzwolił jeden z impulsów teoretycznych, skutkujących wkrót
ce polityczną rewolucją konserwatywną, tak obcą pragmatycznej Partii Republi
kańskiej. W tym sensie ma swoje zasłużone miejsce w panteonie ojców rewolucji
konserwatywnej.
Rossiter przygotował intelektualne odrodzenie konserwatyzmu jako powrót
do źródeł „zdradzonej” republiki i obrony jej tradycji przed rewizjonizmem libe
ralizmu progresywnego Nowego Ładu. Ważną rolę odegrał też tutaj Willmore
Kendall (1909—1967), pisarz i eseista. Trudno go jednoznacznie przypisać do
jakiegoś obozu. Ponieważ stał się orędownikiem unikalnie amerykańskiej wersji
konserwatyzmu, w tym sensie pokrewny był niektórym straussistom np. Diamondowi. Między Kendallem a innymi staussistami występowały jednak znaczne róż
nice, by przypomnieć jego gwałtowne polemiki z Harrym Jaffą odnoście znaczenia
Deklaracji Niepodległości i dziedzictwa Abrahama Lincolna. Podobnie jak wielu
w jego pokoleniu, Kendall zaczynał życie polityczne na lewicy, lecz przeszedł na
prawo, gdy dotarła do niego istota komunizmu. Uczeń konserwatysty Francisa
Wilsona, razem ze swoim uczniem Williamem Buckleyem jr., stał się jednym
z wydawców flagowego dla ruchu konserwatywnego periodyku „National Review”.
Z pogardą odnosił się do „społeczeństwa otwartego” w wersji Johna Stuarta Milla
i Karla Poppera, uznając za najważniejsze zadanie konserwatyzmu obronę amery
kańskiej „ortodoksji”. Odrzuci! usiłowania umieszczenia konserwatyzmu amery
80
Ibidem, s. 223.
193
A ndrzej Bryk
kańskiego w tradycji europejskiej czy to Burke’a, czy libertarian. Uznał amery
kańską tradycję za unikalną, politycznie „objawieniową” i chciał ją obronić przed
progresywnym liberalizmem 81 .
Kendall nazywał siebie amerykańskim patriotą „od Apallachów po Góry Ska
liste”. Sugerował tym samym, iż interior amerykański, ów mityczny Zachód jest
miejscem prawdziwie amerykańskiej siły woli, niezamieszkałą przestrzenią ducha,
w której Amerykanie przechowali swoje najwartościowsze cechy charakteru. Za
chód nie stanowił dla niego, tak jak rozumieli go demokratyczni liberałowie XIX w.,
przestrzeni wzmacniającej atomistyczne skłonności jednostek poszukujących szczę
ścia w nieograniczonej ekonomicznej ekspansji, lecz miejscem, w którym wykuwa
ło się właściwe rozumienie amerykańskiej wspólnoty 82 . Celem konserwatyzmu miało
być bezwzględne zachowanie, „konserwowanie” ustroju stworzonego przez Oj
ców Założycieli. Polityka amerykańska nie była, twierdził Kendall, ani nadmiernie
pluralistyczna, ani nadmiernie „otwarta”, lecz oparta na „świadomym poczuciu
wspólnoty” lub, inaczej mówiąc, na „społeczeństwie zgody”, mediowanym przez
mężów stanu prawego charakteru republikańskiego w ciałach przedstawicielskich.
Kendall uznał, iż liberalizm progresywny nie był doktryną polityczną, lecz
utopijnym projektem pozbawionym zdolności jakiegokolwiek aksjologicznego
rozróżniania, narażonym nieuchronnie na tworzenie porządku politycznego zmie
rzającego do anarchii, a w konsekwencji do tyranii. Opierając się na założeniu
„świadomego poczucia wspólnoty”, uznał politykę początków republiki za ukon
stytuowaną zdecydowanie na zasadzie demokratycznej większości, z poszanowa
niem praw zawartych w dokumentach fundacyjnych Deklaracji Niepodległości
i Konstytucji z 1787 r., ale w opozycji wobec demokracji abstrakcyjnych i roz
mnażających się praw, które stawały się egoistycznymi „uprawnieniami” (entitle
ments'). W takich poglądach nawiązywał wyraźnie do Johna Adamsa i Burke’a, dla
których abstrakcyjne prawa w oderwaniu od wspólnoty i doświadczenia stawały się
racjonalnie wydumanymi konstruktami.
Kendallowskie rozumienie praw nawiązywało do rozróżnienia Straussa mię
dzy prawem natury a prawami naturalnymi. Ideologia liberalizmu, argumento
wał, zrównywała prawo z subiektywną wolą, a sprawiedliwość z władzą, jako żąda
nie wobec współczesnego państwa czy wspólnoty sądowo wymuszanych praw 8 ’.
Liberalne pojęcie prawa musi zakładać oczywiście ideę „społeczeństwa otwarte
81
Na temat tej tradycji zob.: S. H. Webb, American Providence: A Nation with a Mission, Conti-
nuuum, 2004. W myśleniu, które krytykował Kendall, liberalizm progresywny niszczy sposób
patrzenia na Amerykę jako na kraj pod opieką Opatrzności, bowiem odrzuca możliwość, iż Bóg
może dokonywać wyborów innych niż liberalny progresywizm (zob. J. B. Elshtain, Freedom’s Surety,
„First Things”, February 2005, s. 39).
82
Zob.: R. Welter, The Mind of America 1810 —1860 , New York 1975, s. 3 2 1 — 3 2 2 .
8i
Zob.: A. Bryk, Liberalism..., op. cit., s. 3 1 8 — 3 2 1 ; W. Herberg, Conservatives, Liberals, and
Natural Law, „National Review”, June 5, s. 422, 4 5 8 .
194
Zródla intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
go”, skoro bowiem jest ono z natury subiektywne, równie subiektywna, twier
dził Kendall, staje się dyskusja polityczna, jak i kultura, unicestwiając samo po
jęcie prawdy. Stąd, aby praktykować tolerancję, zaobserwował Kendall, „w imię
prawdy trzeba najpierw cenić i wierzyć nie tylko w poszukiwanie prawdy, ale
prawdę samą (...) Idea [Milla], iż ‘wszystkie pytania są pytaniami otwartymi’
tworzy społeczeństwo, które wyklucza taką możliwość; nie może zatem prakty
kować tolerancji wobec tych, którzy się z nim nie zgadzają”. Ale nawet jeśli takie
społeczeństwo nie prześladuje otwarcie tych, z którymi się nie zgadza, ma ten
dencję, by ześlizgiwać się do „coraz bardziej pogłębiających się różnic opinii, ku
postępującemu załamaniu się wspólnotowych zasad, na (...) których społeczeń
stwo może się opierać w swoim funkcjonowaniu i dyskutowaniu, a zatem porzu
ceniu tak naprawdę procesu deliberacji i przejście do decydowania o sprawach
publicznych jedynie gwałtem i na drodze wojny domowej” 84 . Źródło wspólnoty
—
twierdził Kendall — powstaje z niesubiektywnego doświadczenia, a doświad
czenie amerykańskie było gwarantem projektu konstytucyjnego utworzonego
w 1787 r. To geniusz amerykańskiego społeczeństwa, już istniejącego, kazał mu
utworzyć ramy konstytucyjne. Te ramy konstytucyjne można oczywiście zmie
nić, ale jedynie w procesie rozważnej debaty publicznej „ludu Stanów Zjedno
czonych , słów otwierających preambułę do Konstytucji.
Musi zatem najpierw istnieć, twierdzi Kendall, wspólnota oparta na ducho
wej dyscyplinie, bez której tworzenie indywidualnych tożsamości staje się jedy
nie cyrkularną fantazją ulegania najłatwiejszemu z instynktów i przekuwania ich
na prawa. Liberalizm progresywny oznaczał dla Kendalla samonapędzającą się
kulturę „uprawnień”, jurydyzację polityki i wzrastającą „inżynierię społeczną”
rządu federalnego, w tym sądów. Te z kolei ulegały pokusie stania się depozyta
riuszem „kultury praw”. Konserwatyzm Kendalla nie uważał amerykańskiego
doświadczenia suwerennego ludu jako władzy ograniczonej zewnętrznymi abs
trakcyjnymi prawami, lecz jako w pierwszym rzędzie woli, wyrażającej doświad
czenie wspólnotowe uformowane u początku amerykańskiej „ortodoksji”. Na
cisk na politykę większościową, będącą „publiczną ortodoksją” wypływającą
z ucierania stanowisk w trakcie nieustannej dyskusji, zbliżał Kendalla niebez
piecznie do istoty polityki radykalnej w tradycji J. J. Rousseau, którego zresztą
podziwiał, jeśli taka krytyka była uzasadniona, to zastosowanie jej do doświad
czenia amerykańskiego pozbawiało ją radykalizmu, charakterystycznego dla eu
ropejskiego oświecenia z jego protekcjonalizmem i wtajemniczeniem elit w „prawa
historii” w stosunku do mas. Kendall charakteryzuje liberalizm progresywny
jako wywiedziony z ducha europejskiego oświecenia, jako perwersję amerykań
skiego doświadczenia. Stany Zjednoczone były bowiem społeczeństwem w swo
84
W. Kendall, The Conservative Affirmation, Chicago 1963, s. 1 0 8 , 110, 1 1 4 —1 1 6 ; G. H. Nash,
The Conservative..., op. cit., s. I 55—156.
195
Andrzej Bryk
im kodzie kulturowym głęboko chrześcijańskim, opartym na konserwatywnych,
czyli w jego rozumieniu dogmatycznych dokumentach fundacyjnych tworzą
cych moralny porządek wspólnotowy.
Lud amerykański nie był motłochem, lecz wspólnotą, a jego godna konserwo
wania tradycja odrzucała hobbesowską wersję prawa naturalnego i wersję umowy
społecznej sformułowana przez Johna Locke’a. Deklaracja Niepodległości wypo
wiadała posłuszeństwo królowi angielskiemu nie dlatego, iż pogwałcił on prawa
kolonistów, lecz iż pogwałcił „samorządny rząd [kolonii], wyrażający się w proce
durach demokratycznych”. Deklaracja była konserwatywnym, a nie rewolucyjnym
dokumentem, odwoływała się do „dobrego” życia istniejącej już społeczności, nie
stanowiła wezwania do realizacji abstrakcyjnych celów. Scharakteryzowanie De
klaracji jako konserwatywnej oznaczało jednak tylko tyle, iż podkreślała ona „główne
prawdy amerykańskiej tradycji, tak jak ją widziano w danym momencie”, tradycji,
która nie zaczęła się od Deklaracji.
Kendall odrzucił pogląd, iż Deklaracja narzuca zasadę równości w innym niż
jedynie ogólnomoralnym sensie. Sprzeciwił się interpretowaniu tej zasady przez
liberałów (do których zaliczał też Abrahama Lincolna) w taki sposób, iż miałaby
ona ustanowić „mandat dla działania, które zakłada (...) przekształcenie społe
czeństwa (...) tak, by stworzyć warunki absolutnej równości”. Deklaracja nie mo
gła niczego takiego narzucić, bowiem nie była w stanie „zamrozić naszych począt
ków jako permanentnej woli ludu”, gdyż „nie ustanowiła nas jako narodu, lecz
tuzin nowych suwerennych [stanów], (...) które się porozumiały”. To dopiero
Konstytucja była wyrazem woli ludu amerykańskiego, „w istocie rzeczy naznacza
nasz początek, ponieważ dopiero wtedy uczyniliśmy to w wyniku procesu demo
kratycznego, w sposób bardziej deliberatywny, szczery i trzeźwy niż ten, który
doprowadził do przyjęcia Deklaracji”, którą zaakceptowały zaledwie stany, nie lud
amerykański 85 . Kendall odrzucił zatem egalitarną interpretację Deklaracji. Taką
interpretację czynił winną wzrostu nieodpowiedzialnej fali egalitaryzmu, realizo
wanej za pomocą państwa co najmniej od czasów Lincolna. Liberalizm progresyw
ny od końca XIX w, zradykalizowany Nowym Ładem i biurokratyzacją kompleksu
militarno-industrialnego po II wojnie światowej, uznał takie przesłanie za swoją
podstawową politykę.
85
W. Kendall, G. W. Carey, The Basic Symbols of the American Political Tradition, Los Angeles
1970, s. 79—81, 8 4 , 89. Stąd, według Kendalla, Lincoln dokonał uzurpacji władzy, uznając, iż
słowa o równości w Deklaracji były słowami ludu amerykańskiego, w ten sposób definiując aksjo
logicznie znaczenie amerykańskiej wolności jako wolności w równości. Spór między Kendallem
a Lincolnem był fundamentalny, bo uderzał w uzasadnienie liberalizmu progresywnego, pozbawiając
go legitymacji fundacyjnej. Ciekawe byłoby prześledzenie dyskusji nad znaczeniem odrzuconego nie
dawno Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej w świetle dyskusji Kendalla z liberałami progre
sywnymi nad usytuowaniem podmiotu tworzącego i Deklarację Niepodległości, i Konstytucję.
196
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Kendall zastanawiał się też, jak filozofię dokumentów ustanowionych przez
lud, wykluczających równość jako wartość fundacyjną Ameryki, pogodzić z XIV
Poprawką konstytucyjną z 1868 roku, ustanawiającą, na pierwszy rzut oka, zwy
czajną równość wobec prawa, a przez wielu późniejszych komentatorów uznawaną
jako dającą przyzwolenie na filozofię egalitaryzmu nie tylko prawnego. XIV Po
prawkę suwerenny lud ewidentnie w procesie ratyfikacyjnym zaakceptował. Dla
Kendalla poprawka ta została jednak interpretowana przez Sąd Najwyższy w spo
sób odbiegający od intencji jej twórców, bowiem „wzywa ona jedynie do równego
traktowania wszystkich wobec już istniejących praw, w żadnym wypadku zaś nie
wzywa do rewizji tych praw w taki sposób, by rozciągał wszystkie przyszłe prawa
automatycznie na wszystkich [i we wszystkim]” 86 . Dla Kendalla problem nie był
tylko teoretyczny. Zwrócił on uwagę na wzrastającą rolę rządu federalnego w zin
terpretowaniu oryginalnej, fundacyjnej tradycji konstytucjonalizmu amerykańskiego
według ideologicznych wzorów liberalizmu progresywnego dotyczących wyobra
żeń o sprawiedliwym społeczeństwie.
Kendall umieścił liberalizm progresywny w perspektywie legitymizacyjnej, trak
tując jako uzurpację władzy poza mandatem konstytucyjnym ludu 87 . Praktyka taka
doprowadzała do „wykolejenia” całego systemu konstytucyjnego w duchu liberali
zmu progresywnego, według obsesyjnej, błędnej i mechanicznie pojmowanej zasa
dy równości, nie mającej nic wspólnego z tradycją amerykańską, zakorzenioną
w aspekcie wspólnotowym. To wspólnota decyduje — twierdził Kendall — jakie
wartości należy honorować publicznie, bez jednoczesnego dyskryminowania in
nych. Uważał zatem, iż „konserwatyści powinni opierać się temu ze wszystkich
sił , traktując skomplikowaną materię życia jako zadanie do stopniowego rozwią
zywania, a nie problem do natychmiastowego zlikwidowania, szczególnie za po
średnictwem decyzji Sądu Najwyższego, według liberalnego wyobrażenia, jak ma
wyglądać wolne i równe społeczeństwo 88 . Wspólnota ma prawo tworzyć aksjolo
gię, choć niewymierzoną przeciw innym. Co więcej, ponieważ Stany Zjednoczone
są republiką federalną, nikt granic uprawnień konstytucyjnych między stanami
a federacją arbitralnie przesuwać nie moze.
Dlatego, twierdził Kendall, „amerykańscy konserwatyści [muszą] sprzeciwiać
się innowacjom Sądu Najwyższego” za wszelką cenę. Liberałowie muszą być na to
przygotowani, bo „opór ten jest faktem życia, (...) [w przeciwnym wypadku] ozna
8 6 W.
Kendall, Equality and the American Political Tradition, w: W. F. Buckley, jr., C. R. Kessler
(eds.), Keeping the Tablets: Modern American Conservative Thought, New York 1 9 8 8 , s. 7 6 — 7 7 .
87
Zwracał np. uwagę na problematyczny charakter prawomocności decyzji Sądu Najwyższe
go dotyczących modlitwy w szkołach czy wytyczaniu nowych granic okręgów wyborczych (reapportionement) Kendall twierdził, iż Sąd Najwyższy uzurpował władzę, odchodząc od oryginalnej inten
cji twórców Konstytucji (dyskusja, która wkrótce stanie się wiodącą w stanach i do dzisiaj jest
jedną z najważniejszych dzielących konserwatystów i liberałów).
88
W. Kendall, Equality and the American..., op. cit., s. 8 1 .
197
Andrzej Bryk
czałoby to, iż kompletnie nie rozumieją oni obecnej amerykańskiej polityki (...)
Walka liberała o coś, co on nazywa prawami obywatelskimi, (•••) jest możliwa do
wygrania tylko w jednym wypadku — przez perswazję, tzn. przez przekonanie kon
serwatystów, którzy, wierzę, są bezwzględną większością nas, „narodu Stanów Zjed
noczonych”, do swojego punktu widzenia. Ale nie za pomocą nakazów sądowych.
Nie przez rozkazywanie i wysyłanie oddziałów federalnych do Little Rock, Oxfordu
czy Birmingham [dla przełamania oporu ludności wobec ich zdaniem dyktatorskich
działań rządu — przyp. A.B.]. (...) To będzie wymagało pewnego wysiłku. (...)
Dlaczego? (...) Całe zamieszanie odnośnie praw obywatelskich, desegregacji, sztucz
nej zmiany granic okręgów wyborczych, jest spowodowane jedną jedyną rzeczą, (...)
mianowicie tym, iż Sąd Najwyższy uznał kilka lat temu, iż (...) zmie[ni] własną
tradycję, (...) stwierdzając, iż XIV Poprawka wymaga nie tyle równej ochrony praw
nej pod istniejącymi prawami, ile zmiany istniejących praw w taki sposób, że będą
one radykalnie, według ideologii absolutnej równości interpretowane. Rezultatem
tej zmiany (...) miało być po prostu (...) rozbicie umowy społecznej między rzą
dem federalnym i stanami zawartej podczas konwencji filadelfijskiej (•••)• Konser
watysta z kolei został wychowany w przekonaniu, że umowa ta może być jedynie
zmieniona przez „My, naród”, działający przez procedurę poprawek (...) lub Kon
gres (...) [Konserwatysta] ciągle uznaje głosowanie, relacje między Kościołami
a państwem, wytyczanie okręgów wyborczych jako sprawę wyłącznie stanów, a nie
rządu federalnego (...) Nie chce, by uciszono „Zdrowaś Maryjo” w stanie Connec
ticut, ponieważ nie chce z kolei, by Connecticut mieszało się w sprawy jego stanu.
Taki jest stan konserwatywnego umysłu — tożsamy z amerykańską tradycją poli
tyczną — odnośnie spraw poruszanych przez ostatnie innowacyjne decyzje Sądu
Najwyższego. I powtarzam liberałom: Nie ważcie się niedoceniać konserwatystów
politycznie. Jest ich wielu, (...) olbrzymia większość Amerykanów jest po tej samej
stronie barykady (•••) Co do przyszłości praw obywatelskich, desegregacji etc. są
dwie możliwości: albo liberałowie — i nie czynię tutaj świadomie żadnej różnicy
między Sądem Najwyższym a liberałami — powstrzymają swoje zapędy i rozpoczną
przekonywanie ‘Nas, ludu amerykańskiego’ co do ich punktu widzenia, albo będą
kontynuować swoją obecną strategię, co oznacza narzucanie w polityce amerykań
skiej z pozycji mniejszości nowej interpretacji [Konstytucji] czystą siłą i wiarą Sądu
Najwyzszego. (...) Albo liberałowie i Sąd Najwyższy powrócą z nami do decydowa
nia o tych sprawach w debacie publicznej, albo przed nami w przyszłości będzie
więcej (...) decyzji dotyczących modlitw, więcej wtrącania się przez Sąd Najwyższy
w proces wyborczy (...) i więcej urazów, więcej używania oddziałów federalnych
przeciw ludowi amerykańskiemu, więcej wreszcie usiłowań, by spowodować rewolu
cję społeczną dyktatem sądu. Albo jedno, albo drugie” 89 .
89
198
Ibidem, s. 79, 80, 82-83.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Kendall zwrócił uwagę na nadciągającą burzę polityczną, spowodowaną prze
konaniem liberałów, iż mogą oni użyć, w sytuacji zablokowanego procesu demo
kratycznego, sądów federalnych dla przeprowadzenia rewolucji praw obywatelskich
zgodnie z ich ideologicznym o prawach tych wyobrażeniem. Liberałowie bowiem
ulegli pokusie omijania procesu demokratycznego w coraz większej ilości spraw 90 .
Kendall wyczuł, że większość społeczeństwa amerykańskiego, a pisał to w 1971 r.,
zaczyna mieć trudności ze zrozumieniem zasadności sądowej interwencji w relację
federacja—stany i stosowania przez sądy federalne inżynierii społecznej poza de
mokratyczną kontrolą. Nie chodziło już jedynie o usprawnienie procesu demokra
tycznego, zablokowanego przez obstrukcję białych rasistów na Południu 91 , lecz
o uprawianie polityki z ławy sądowniczej, zgodnie z liberalnym światopoglądem
przypominającym dyktat rewolucyjnej władzy przekonanej o monopolu na praw
dę; dyktat, któremu milcząca większość zaczynała stawiać opór.
Diagnoza Kendalla była, z perspektywy czasu, anachroniczna z punktu widze
nia konstytucjonalizmu, a jego sprzeciwy wobec orzeczeń Sądu Najwyższego spóź
nione. Dekretowanie z ławy sądowniczej było bowiem procesem, który okazał się
nie do zatrzymania. Diagnoza miała jednak walor polityczny. Kendall wyraźnie
zakreślał granicę oporu wobec liberalizmu progresywnego, wskazując jego poli
tyczny potencjał. Kilka lat później zrozumiał to Ronald Reagan, budując koalicję
Partii Republikańskiej wokół spraw, które Kendall zdefiniował jako teren bitwy
wytyczany decyzjami Sądu Najwyższego 92 . Problem czynienia z konstytucji przed
miotu eksperymentów prawnych stał się jednym z najbardziej politycznie wybu
chowych problemów w historii Stanów Zjednoczonych. Kendall go prawnie i po
litycznie zdefiniował w momencie narodzin.
Tradycję amerykańską, jako niezbywalny element konserwatyzmu, podkreślał
też John Courtney Murray (1904—1967), politolog i teolog katolicki, jeden z auto
rów wstępnych wersji Deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae II Soboru
Watykańskiego w 1965 roku. Murray zaangażował się po stronie konserwatywnej
w jedną z długotrwałych i do dzisiaj, pod postacią szkół liberalnej i republikańskiej,
90
W następstwie bardzo kontrowersyjnych decyzji Sądu Najwyższego w sprawie „Brown
v. Board of Education”, „Engel v. Vitale”, busingu czy akcji afirmatywnej taka obawa rysowała się
coraz wyraźniej.
91
Kendall takie usprawnienie procesu demokratycznego uzna! za dopuszczalne. Takie też
uzasadnienie przyjął John Hart Ely w jednej z najgłośniejszych książek polemicznych starających
się uzasadnić coraz bardziej wzrastającą rolę interwencyjną Sądu Najwyższego w materię spo
łeczną i polityczną poza mandatem demokratycznym (J. H. Ely, Democracy and Distrust: A Theory of
Judicial Review, Cambridge 1 9 8 0 .
92
Wkrótce Sąd Najwyższy w sprawie np. „Roe v. Wade” w 1973 r. uznał prawo do aborcji na
życzenie jako prawo wywiedzione z konstytucji federalnej. Rząd federalny narzucał też szkołom
religijnym wymogi edukacyjne i karał finansowo, co spowodowało masowy ruch oporu (G. Hodg
son, The World Turned..., op. cit., s. 1 7 7 — 1 7 8 ).
199
Andrzej Bryk
toczonych debat w historiografii i polityce amerykańskiej. Toczyła się ona wokół
pytania, czy powstanie Stanów Zjednoczonych było inspirowane intelektualnie głów
nie liberalnym indywidualizmem praw Johna Locke’a, nowoczesnym eksperymencie
oświeceniowego racjonalizmu, czy też był to pogląd amerykańskiej kulturze ideolo
gicznie narzucony 95 . Większość konserwatystów uważała, iż umieszczanie amery
kańskiej tradycji w kanonie liberalnej i racjonalnej „zmiany” jako synonimu postępu
było błędne. Dla konserwatywnych amerykanistów książka Murraya We Hold These
Truths z I960 r. była objawieniem. Umożliwiła ona bowiem odcięcie się od radykal
nej, „postępowej” w sensie inżynierii społecznej tradycji oświeceniowej i nawiązywa
ła do tradycji prawa naturalnego. Uznała Amerykę za głównego jej obrońcę przed
idolatrią współczesnego, też liberalnego państwa. Dla Murraya liberalizm nie potra
fił dostarczyć odpowiedzi, w imię czego należałoby zwalczać komunizm i wszelkie
radykalizmy nowoczesności. Stany Zjednoczone były dla niego odrębną cywilizacją
w sensie religijnym, w sensie wiary w trwałe zasady, choć zróżnicowaną wewnętrznie
co do ich interpretacji. Uważał, podobnie jak Kirk, iż amerykańska tradycja opierała
się na aksjologicznych zasadach chrześcijaństwa. Argumentował, iż konsensus ame
rykański musi opierać się na prawie naturalnym, a amerykańska tradycja, jedna ze
stadiów tradycji europejskiej, była zgodna z katolickim rozumieniem prawa natural
nego. Podobnie jak Strauss, odrzucał interpretację historii amerykańskiej jako wcie
lenia nowoczesnej doktryny praw naturalnych, traktując taką interpretację jako nisz
czenie kodu kulturowego Ameryki 94 .
Znaczenie Murraya wykracza daleko, tak jak np. późniejszych od niego
W. Buckleya jr., Jamesa V. Schalla, Richarda J. Neuhausa, George a Hittingera,
Michaela Novaka, George’a Weigla czy sędziego Sądu Najwyższego Antonina Scalii,
poza myśl konserwatywną. Murray zaświadczył, iż katolicy, dotychczas intelektu
alnie i społecznie lekceważeni, traktowani jako podświadomie zakorzenieni w „po
dwójnej lojalności papiści” nie tylko stanowią część tradycji amerykańskiej. Ich
tradycją była ta, której Ameryka, atakowana przez progresywny liberalizm, potrze
bowała, bo ona leżała u podstaw amerykańskiego eksperymentu. Murray uzasadnił
intelektualnie wartość teologicznego, społecznego, a także politycznego katolicy
zmu i wprowadził katolików w główny nurt amerykańskiej polityki nie jako przy
byszy znikąd, ale strażników jej tradycji i wolności 95 . Był też jednym z tych, któ
9i
Literatura na ten temat jest olbrzymia. Zob. np.: ]. Appleby, Liberalism and Republicanism in
the Historical Imagination, Cambridge 1992; R. E. Shalhope, Toward a Republican Synthesis: The Emer
gence of an Understanding of Republicanism in American Historiography, „William and Mary Quarterly”,
January 1 9 7 2 , s. 4 9 — 8 0 , a także klasyczne prace: G. Wood, The Creation of the American Republic
( 7 7 6 — 1 7 6 7 , Chapel Hill 1969; B. Bailin, The Ideological Origins of the American Revolution, Cambrid
ge 1967.
94
J. C. Murray, We Hold These Thruths: Catholic Reflections on the American Proposition, New
York I960.
95
200
R. J. Neuhaus, The Vatican vs Americanism, „First Things”, December 2004, s. 7 2 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
rych argumenty uzasadniały powstrzymanie wypychania religii z życia publiczne
go Ameryki (tendencji widocznej w orzeczeniach Sądu Najwyższego), jak
i postępującą indywidualizację i samobójczą marginalizację liczbowo dominujące
go nurtu protestantyzmu liberalnego, a wraz z nim postępującą „protestantyzację” Kościoła katolickiego 96 .
Sprzeciw wobec interpretowania konstytucjonalizmu amerykańskiego w du
chu egalitaryzmu, przyczyniającego się do zwiększania radykalnie funkcji państwa
i wystąpienie w obronie systemu republikańskiego, w którym władze między fede
racją a stanami były konstytucyjnie rozdzielone, widoczny był także u konserwa
tywnych obrońców federalizmu. Dostrzegali oni jego erozję wskutek działań władz
federalnych. Federalizm uważali za jeden z bastionów wolności organicznie rzą
dzących się wspólnot w stanach.
Temat zagrozeń federalizmu, tak jak został on ustawiony w Konstytucji I7&7 r wskutek żarłoczności rządu federalnego, to odwieczny problem amerykańskiego fe
deralizmu 97 . W 11 połowie XX w. temat federalizmu podjęli konserwatyści, głów
nie Felix Morley (1894—1982) i James Jackson Kilpatrick (ur. I920).Morley był
współzałożycielem pisma „Human Events”, mającego duże znaczenie dla odro
dzenia nowoczesnej świadomości konserwatywnej. Dla Morleya federalizm łączył
w sobie harmonijnie dwie potrzeby ludzkiej egzystencji: „porządek” i „wolność”.
Prawa stanów były istotą Konstytucji, podczas gdy demokracja polityczna do niej
nie należała i mogła wejść w konflikt z prawami stanów. Konstytucja — twierdził —
zabezpieczając prawa stanów, miała zabezpieczać mniejszości, argumentacja użyta
juz w 1 poł. XIX wieku przez Johna Calhouna. Dlatego była ona antagonistyczna
wobec nieograniczonej demokracji. Istotą federalizmu była kontrola nad sprawa
mi lokalnymi społeczności, najbardziej kompetentnych w ich rozwiązywaniu. Był
to jedyny sposób rządzenia w Ameryce, kraju olbrzymich różnic kulturowych
i politycznych między stanami 98 .
Konserwatywnym dziennikarzem zaangażowanym w obronę praw stanowych
był też J. J Kilkpatrick, którego książka The Sovereign States z 1957 r. stała się
nośną społecznie obroną praw stanowych przed rządem federalnym. Krytykowana
96
W następnym pokoleniu jeden z anglikańskich pastorów, wkrótce nawrócony na katoli
cyzm Richard J. Neuhaus w książce The Naked Public Square z 1984 r. ostatecznie zdiagnozuje tę
tendencję, pokazując jej niebezpieczne antywolnościowe implikacje i sprzeczność z amerykańskim
doświadczeniem.
97
Widoczny był już u przeciwników Konstytucji 1787 r. (antyfederalistów) w czasie jej
ratyfikacji w latach I 7 8 7 — 1 7 8 8 , w tzw. kryzysach „nullifikacyjnych”, aż do wojny domowej,
w oporze Sądu Najwyższego wobec włączenia federalnej Karty Praw jako ochrony przed ustawo
dawstwem stanowym pod koniec XIX i w I. poł. XX w, wreszcie w okresie desegregacji na Połu
dniu w czasie rewolucji praw obywatelskich.
98
Morley najpełniej przedstawił swój pogląd w książce Freedom and Federalism wydanej
w 1959 r. i ponownie przez Liberty Press w Indianopolis w 1 9 8 1 r.
201
Andrzej Bryk
przez liberałów za subtelną obronę segregacji, odzwierciedlała opór części opinii
publicznej wobec mechanicznego wprowadzania zasady równości na Południu".
Kilpatrick bronił tradycji Południa na tyle wiarygodnie, iż problem relacji federa
cja—stany stał się wkrótce, jako tzw. Nowy Federalizm, jednym z naczelnych haseł
wyborczych Ronalda Reagana. Szczególnie obawiał się imperializmu sądowego,
naruszającego zasady federalizmu. Twierdził, iż „wielu konserwatystów Południa
modli się, by indywidualność i odpowiedzialność [stanów] była zachowana; oba
wiają się bowiem, iż władza lokalna będzie zredukowana (...) przez (...) sądową
erozję. To nie tylko perwersja prawa, (...) ale poddanie się odległemu etatyzmo
wi, podporządkowanie orwellowskiej kontroli, zbyt potężnej, by się jej przeciw
stawić. To jest właśnie tyrania większości (...) przeciw której [bronić] miała Kon
stytucja. Teraz te zasady są ignorowane i czyni się to, tak jak Platon przewidywał,
że się stanie, w imię wolności, gdzie ’tyrania wypływała z demokracji’. (...) Kon
serwatyzm domaga się takiego systemu rządów, by były jak najbliżej ludzi rządzo
nych, (•••) odpowiedzialnych za to, co oni uważają za swoje potrzeby. (...) Ten
system [w Konstytucji] niszczymy na nasze zatracenie” 100 .
Dla powyższego typu obrony dziedzictwa amerykańskiego, szczególnie
w wydaniu Kendalla, Kilpatricka i innych południowców, nie miał cierpliwości inny
nurt konserwatyzmu, wywodzący się ze szkoły Leo Straussa. Reprezentowany był
głównie przez Harry’ego Jaffę, później Garry’ego Willsa a także Martina Diamonda. Argumentowali oni dokładnie z pozycji przeciwstawnych Kendallowi czy Kilpatrickowi. Uważali wprawdzie, iż liberalizm progresywny niszczy tradycję amery
kańską, ale tradycji tej nie uznawali za wartość samą w sobie, ale jako nadzieję do
zrealizowania, często wbrew rzeczywistym jej doświadczeniom 101 . Za głównego
reprezentanta „odrodzonej” tradycji uznawali właśnie Abrahama Lincolna i jego
doktrynę równych praw dla wszystkich, wypływającą z prawa naturalnego, kosz
tem praw większości. Tego Lincolna, którego Kendall czy Kilpatrick uznawali za
odpowiedzialnego za nowoczesne nieszczęście liberalnego konstytucjonalizmu
amerykańskiego. Jaffa i Wills za kluczową dla zdefiniowania istoty konstytucjona
lizmu uważali Deklarację Niepodległości, w świetle której należało interpretować
Konstytucję, co zrobił właśnie Lincoln. Próby traktowania Konstytucji jako doku
99
Kilpatrick przedstawił swoje poglądy na desegregację najpełniej w The Southern Case for
School Desegregation, New York 1 9 6 2 .
J.J. Kilpatrick, L. D. Rubin (eds), The Lasting South, Chicago I 9 6 0 ; cyt. za: B. Miner, The
Concise Conservative..., op. cit., s. 128.
100
101
G. Wills, klasycysta i jeden z najbliższych i najmłodszych współpracowników „The Natio
nal Review”, jeden z kręgu „wtajemniczonych” konserwatystów, w latach 8 0 . odchodzący od kato
licyzmu i konserwatyzmu, komentując tezę Kendalla, zauważył sarkastycznie: „Tradycją amery
kańską jest w równym stopniu wypędzanie ludzi z miasta, co ich niezbywalne prawa; (...) czy to
powinna być nasza tradycja?” (zob. G. Wills, Inventing America: Jefferson Declaration of Independence,
New York 1979, s. 13-
202
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
mentu oderwanego od Deklaracji, co było stałą skłonnością Południowców i kon
stytucjonalistów typu Kendalla, uważali za ahistoryczne i skrywające chęć obrony
rasistowskiej cywilizacji za pomocą języka federalizmu 102 .
Ciekawą rolę w tworzeniu nowego konserwatyzmu odegrał socjolog Robert
Nisbet (I9I 3—2004). Była to rola odrębna, akademicka, podobnie jak Rossitera.
Nisbet traktowany jest zazwyczaj jako postać przejściowa między liberalizmem
a konserwatyzmem, uciekinier z pogrążającego się w samozniszczeniu liberalizmu
progresywnego, choć zalicza się go też do tradycjonalistów, a czasem do prekurso
rów komunitaryzmu 103 . Jego opublikowana w 195 3 r. książka The Quest for Com
munity stanowiła analizę nieustannego ataku państwa na wszelkie wewnętrzne au
torytety w społeczeństwie cywilnym, w szczególności w tzw. stowarzyszeniach
pośredniczących między państwem a jednostką, oraz na podstawy demokracji,
opisanej już przez A. de Tocquevilla w Demokracji w Ameryce. Tradycyjnymi stowa
rzyszeniami były dla Nisbeta głównie rodziny i Kościoły, najważniejsze dla zacho
wania wolności i cywilizowanego społeczeństwa. Nisbet krytykował kapitalizm za
rozbijanie więzi międzyludzkich i brak instynktu samozachowawczego, prowadzą
cy do wypełnienia powstałej próżni omnipotentnym państwem. Uważał lesefe
ryzm za cechę charakteryzującą nie tyle klasyczny kapitalizm, ile pluralizm „grup
autonomicznych” 104 . Kryzys autorytetu wspólnoty politycznej czy narodowej, bę
dący zarówno przyczyną, jak i skutkiem wzrostu biurokratycznego państwa i atomizacji społecznej, prowadził do spadku zainteresowania sprawami publicznymi.
Te ostatnie mogły stać się obiektem zainteresowania jednostki jedynie jako wynik
działania stowarzyszeń pośredniczących, środowiska kształtującego charakter. Bez
takiego środowiska nie mógł się bowiem wykształcić zmysł moralny, ostateczna
bariera przeciw idolatrii państwa.
Niszczenie wspólnot zostawiało pogorzelisko. Biurokratyczne państwo, szer
mujące ideologią równości nie proponowało bowiem żadnego wiarygodnego uzasad
nienia, a zatem sensu moralnego, dlaczego obywatele mieliby bronić wolności kosz
tem równości. Inne studia Nisbeta poświęcone były układom między zmieniającymi
się strukturami autorytetu a wspólnotami, degradowanymi bezosobowym kapitali
zmem i programami rządowymi tworzonymi w imię ideologii mechanicznej równo
ści. Państwo stało się dla współczesnego człowieka jedyną wspólnotą, twierdził Nis
bet, obserwacja socjologiczna uwspółcześniającą ostrzezenie Tocquevilla.
Rola i siła państwa, twierdził Nisbet, wzrasta z powodu atomizacji społecz
nej, radykalnego indywidualizmu aksjologicznego i konsumeryzmu. Ideologią pod
102
Zob.: H. Jafta, The Crisis of the House Divided, Chicago 1959; G. Wills, Lincoln at Gettysburg:
The Words that Remade America, New York 1992, s. 121—147I0J
G. H. Nash, The Conservative..., op. cit., s. 72; B. Frohnen, The New Communitarians, Law
rence 1996, s. 9—10.
104
R. Nisbet, The Quest for Community: A Study in the Ethics of Order and Freedom, New York
1953, s. 278.
203
Andrzej Bryk
sycającą atomizację i czyniącą z autokreacji źródło sensu jednostki oraz wzmac
nianą przez kapitalizm konsumpcyjny była dla Nisbeta ideologia równości i ideał
„społeczeństwa otwartego”, z definicji czyniącego wroga z tradycji. Popperowskie
„społeczeństwo otwarte” przygotowuje grunt pod totalitaryzm państwa organi
zującego zatomizowane społeczeństwo 105 . Nisbet opisywał, tak jak późniejsi Peter
Berger, Richard Neuhauss czy Robert Putman, erozję amerykańskiej tradycji sto
warzyszeń 106 . Stowarzyszenia te powołane zostały do życia, co opisał już Tocqueville, jako wspólnoty nowoczesne, świadomościowe, w odpowiedzi na podobne
potrzeby i problemy tworzone przez kapitalizm i liberalną demokrację. Były no
woczesną odpowiedzią na rozbicie przednowoczesnych, organicznych wspólnot.
Nisbet wskazywał, iż ochrona dawana jednostkom przez tradycyjne amerykańskie
stowarzyszenia ulegała gwałtownej erozji. Sugerował, iż liberalizm progresywny
okazał się ślepy na polityczne funkcje owych mediujących stowarzyszeń, uwierzył
w państwo (rząd) jako podstawowy mechanizm, źródło sprawiedliwości społecz
nej i sensu w demokracji 107 .
Konserwatyzm lat 50., wiążący intelektualnie wszystkie nurty opozycji wobec
wzrastającej roli państwa liberalizmu progresywnego, był bardziej pesymistyczny
niż libertarianizm Hayeka czy Misesa. Wskazywał, iz nowy liberalizm progresyw
105
Analizę tego procesu zob.: R. Nisbet, The Twilight of Authority, Oxford 1975- Nisbet
reprezentował tradycję socjologiczną opisującą narastanie skrajnej indywidualizacji i atomizacji
nowoczesności, idącą od Edmunda Burke’a poprzez Karola Marksa, Ferdynanda Toenniesa, Maxa
Webera, Emila Durkheima, Georga Simmela, Charlesa Cooley'a do Thorsteina Veblena.
106
P. L. Berger, R. J. Neuhaus, To Empower People: The Role of Mediating Structures in Public
Policy, w: J. Z. Muller (ed.), Conservatism: an Anthology of Social and Political Thought from David
Hume to the Present, New Jersey 1997, s. 373; R- D. Putman, Bowling Alone: The Collapse and Revival
of American Community, New York 2 0 0 0 .
107
W Przesądach, wydanych w 1 9 8 2 r, będących rodzajem słownika politycznego i filozoficz
nego, Nisbet pokazał m.in., jak współczesny liberalizm progresywny zawłaszcza i skorumpuje ję
zyk publiczny, niszcząc kulturę uniwersalnych znaczeń, pretendując jednocześnie do miana ich
strażników. Sprzeciwiał się zabójczej dla porządku społecznego i wolności filozofii wiktymologii,
czyniącej ze społeczeństwa źródło zła niszczącego odpowiedzialność moralną. „Nie ma żadnego
substytutu — twierdził — dla karania we wspólnocie, bo oznacza ono, iż uważamy jednostki za
podmioty moralne, (...) prawo jest możliwe (...) tylko dla bytów, które mogą być racjonalnie
uznane za odpowiedzialne” (R. Nisbet, Prejudices, Cambridge 1 9 8 2 , s. 303 — 307). Jako obrońca
wspólnot, będących warunkiem zachowania społeczeństwa wolnego i odpowiedzialnego moralnie,
Nisbet twierdził, iz „ani osobista wolność, ani osobiste osiągnięcia nie mogą być nigdy oddzielone
od wspólnoty. Stanowi ona środowisko nie mechanicznej kontroli, lecz bogactwa emocjonalnego
i wartości, jakie ludzie chcieliby wyrazić w trwałych dziełach i bronić ich przed bezmyślną agresją
zewnętrzną. Nie oznacza to lekceważenia roli jednostki czy rzeczywistych różnic międzyosobo
wych, czy też (...) ordynarnego społecznego determinizmu. (...) Stanowi jedynie podkreślenie
fundamentalnego faktu, iż perspektywy i korzyści wolnego twórczego umysłu wypływają ze wspól
noty celu. Artysta może je zmienić, (...) lecz nie jest on z tego powodu oderwany od źródła swoich
inspiracji” (R. Nisbet, op. cit., s. 9 8 , 1 2 6 , 147, 154).
204
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
ny realizował w praktyce idee postępu politycznego, społecznego i kulturowego
i stanowił logiczne stadium ewolucji historycznego błędu liberalnego. Powyżej
naszkicowane nurty konserwatyzmu sformułowały pewien model krytyki hegemonicznego myślenia liberalnego. Zdaniem konserwatystów państwo zaczęło reali
zować cele, wkraczając w sfery życia dotąd nietykalne dla polityki. O ile tradycyjny
liberalizm był nie tylko antypaństwowy, ale też antypolityczny, o tyle nowy libera
lizm progresywny przyjął stopniowo za swój aksjomat zasadę, w pełni spełnioną
w kontrkulturze, iż „wszystko jest polityczne”, a cała rzeczywistość jest domeną
relacji władzy. Konsekwencją tak pomyślanego projektu, którego źródła intelektu
alne leżą w myśli Rousseau i Milla, było przejście od projektu indywidualnej wol
ności politycznej chronionej w społeczeństwie cywilnym do projektu emancypacji
radykalnej we wszystkich dziedzinach egzystencji ludzkiej Motorem takiej eman
cypacji stać się miało państwo, działające w imię „racjonalnie” pomyślanych pro
jektów równości. Konsekwencją tak rozumianej wolności miało być totalne „wy
zwolenie” od wszelkiego rodzaju autorytetu i każdej sfery życia 108 . Mądrość do
świadczenia ludzkiego przeciwstawiona została racjonalizacji wypływającej
z samoświadomego wyboru, w którym doświadczenie ulega przemianie jedynie
w styl życia i traci walor wspólnotowy. Wykorzenianie w imię projektu emancypacyj
nego zasadzone było jednak, twierdzili konserwatyści, na iluzji wiedzy o tym, czym
mamy zastąpić to, z czego wykorzeniamy. Wykorzenianie jest niebezpieczne, twier
dzili konserwatyści, gdyż zasadza się na błędzie, iż wiedza, szczególnie moralna,
może być poznawana poza objawieniem, a to jest doświadczeniem społecznym 109 .
Innymi słowy, nasza moralność jest funkcją kultury wyrastającej z doświad
czenia, a nie racjonalistycznego projektu emancypacyjnego zakładającego stan
możliwego „dojścia” do społeczeństwa idealnego. Zwyczaj i doświadczenia ludz
kie nie mają oczywiście waloru absolutnego, o czym wiedzieli już w średniowieczu
chrześcijańscy scholastycy. Odrzucanie doświadczenia i zwyczaju, twierdzą kon
serwatyści, nie miało nigdy waloru samoistnego, było funkcją prawa naturalnego,
a nie racjonalistycznego projektu samokreacjonistycznej utopii 110 . Kwestionowa
nie doświadczenia ludzkiego musi być zatem zawsze ostrożne, bowiem kiedy wszyst
ko jest kwestionowane, nic nie ma sensu, łącznie z samym procesem kwestionowa
108
Zob.: R. Scruton, Rousseau and the Origins of Liberalism-, R. Kimball, Mill, Stephen and the
Nature of Freedom, w: H. Kramer, R. Kimball (ed.), The Betrayal..., op. cit., s. 19—69; A. Bryk,
Affirmative Action..., op. cit., s. 6 1 - 6 8 .
109
110
R. Scruton, Rousseau..., op. cit., s. 39Symbolicznym wyrazem odrzucenia absolutyzowania doświadczenia i zwyczaju było cyto
wanie przez reformatorów gregoriańskich powiedzenia św. Cypriana: „Chrystus powiedział Ja
jestem prawdą’. Nie powiedział 'Jestem zwyczajem’”. Kanoniści i cywiliści drogą metody dialek
tycznej opracowali wyrafinowany sposób odsiewania „złego zwyczaju" od racjonalnego, zgodnego
z prawem naturalnym (zob: H. Berman, Law and Revolution: The Formation of the Western Legal
Tradition, Cambridge 1983, s. 1 1 2 — 1 13).
205
Andrzej Bryk
nia. Konsekwencję tę późniejszy postmodernizm doprowadził do granic absurdu.
Przyjęcie stanu jakiejś hipotetycznej niewinności ludzkiego bytowania, co postu
lował Rousseau, do którego racjonalnym porządkiem myślowym możemy dotrzeć
i go stworzyć, a zatem założenie o niedoskonałości wszystkich ludzkich instytucji,
doświadczeń, pojęć, sensów, całej ludzkiej kultury, która stoi na drodze do owego
stanu „doskonałości”, jest totalitarną iluzją umysłu ludzkiego, twierdzą konser
watyści, bo takiego stanu idealnego nigdy nie było. Próby dojścia do niego mogą
zaowocować jedynie despotią lub anarchią i zniszczeniem rządów prawa będących
jednym z największych osiągnięć cywilizacji Zachodu 111 .
Liberalizm, używając państwa do tworzenia tzw. postępowych programów
społecznych, dotykających wszystkich sfer życia ludzkiego, począwszy od ekono
mii, a na edukacji seksualnej skończywszy, stosowali, twierdzili konserwatyści,
programy, stosując świadomie pozytywistyczne myślenie nauk przyrodniczych.
W myśleniu tym postęp staje się sposobem, w jaki rozum ma w domniemaniu
przezwyciężać przesąd. Taka postawa czyni jednak z postępu wszechogarniającą
ideologię, bowiem uznaje za warunek swojego istnienia zbudowanie ostatecznej,
doskonałej budowli, której częścią są instytucje i serca ludzkie, mające nareszcie
„właściwą” dyspozycję moralną i społeczną.
Projekt staje się zatem projektem totalitarnym. W praktyce oznacza to, iż
obywatel pozbawiony jest prawa do moralnej odpowiedzialności i moralnego błę
du i przestaje być osobą w znaczeniu moralnym. W tej nowej formie polityki
liberalnej chodzi o coś znacznie więcej niz tylko o zewnętrzne zachowania regulo
wane bezwzględnie wymaganą regułą rządów prawa. Zmianie ulec ma sam charak
ter człowieka. W świecie egalitarnym wszyscy muszą stać się równi, z wyjątkiem
tzw. nowej klasy menedżerów równości, którzy definiują, czym ta równość jest
i jak ją doskonale zabezpieczyć. To oni redefiniują na nowo politykę, która obej
muje, w kontraście do tradycyjnej, wszystko. Równość jest bowiem pojęciem nie
skończonym. Polityka przestaje mieć jakiekolwiek rozpoznawalne znaczenie, bo
wszystko stanie się polityką 112 . Taka polityka staje się antypolityką, przekształca
się w jedynie słuszną ideologię, projekt doskonałego społeczeństwa, wcielenie ra
cjonalnego rozumu w historii, krótko mówiąc czystym statyzmem i totalitary
zmem. Konsekwencją jest moralność oparta o historycznie determinowaną zasadę
racjonalnie pomyślanej słuszności. Iluzją jest sądzić w takiej sytuacji, iż liberalne
społeczeństwo jest w stanie generować moralny kręgosłup, który domniemanie go
napędza. W rzeczywistości moralność staje się moralnością sytuacyjną, bo nie może
ona przecież stać na drodze racjonalnego postępu 11 *.
111
Zob.: B. de Jouvenel, On Power, Indianapolis 1993, cyt. w: B. Miner, The Conservative
Encyclopedia, op. cit., s. 1 2 5 — 1 2 6 .
112
ni
206
K. Minogue, Polityka, op. cit., s 124—125.
P. A. Lawler (red.), End of History zooo, w: Faith, Reason and Political Life Today, Oxford
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Antykomunizm jako ideologia unifikująca
Trzecim nurtem konserwatyzmu przygotowującym grunt pod rewolucję reaganowską, obok różnych odmian myśli libertariańskiej i tradycjonalistycznej, był
antykomunizm. Stanowił on nowe zjawisko w ruchu konserwatywnym, ponie
waż konserwatyści ze Starej Prawicy przejawiali skłonności izolacjonistyczne,
bliskie starej Jeffersonowskiej zasadzie unikania „wiążących sojuszy”. Po 1940 r.
izolacjoniści obawiali się wejścia do niepewnej, „nieamerykańskiej” wojny. Gro
ziła ona bowiem centralizacją władzy federalnej, jej nakazową i kontrolującą rolą
w gospodarce wojennej ze szkodą dla wolności i swobody gospodarczej. Po ata
ku na Pearl Harbour w 1941 roku izolacjonizm przestał być poważnym zjawi
skiem politycznym, a jego zmierzch symbolizowała nieudana próba w 1952 r.
objęcia przywództwa partii republikańskiej przez Roberta A. Tafta (1889—195 3).
wybitnego polityka Starej Prawicy. Po II wojnie światowej wrogiem, który wy
magał uwagi w prowadzeniu polityki zagranicznej, był komunizm. Stara Prawica
postrzegała izolacjonizm jako najlepszą odpowiedź na światowe zagrożenie ko
munizmem. Nie chciała mieszać się w polityce międzynarodowej w awantury.
Komunizm był dla niej tylko jednym z graczy, a bezpośrednie interesy Stanów
Zjednoczonych nie były przezeń według niej zagrożone. Nowa Prawica zajęła
stanowisko odmienne. Postrzegała zagrożenie komunizmu dla bezpieczeństwa
Stanów Zjednoczonych, ponieważ rozumiała bardziej globalny wymiar polityki
międzynarodowej. Izolacjonizm był przestarzały, bo nie mógł gwarantować bez
pieczeństwa. Agresywna polityka zagraniczna stała się dla Nowej Prawicy abso
lutną koniecznością 114 .
Wraz z rozprzestrzenianiem się komunizmu w latach powojennych izolacjonistyczna Stara Prawica traciła szybko znaczenie polityczne. Antykomunistyczna
Nowa Prawica reprezentowana była przez dwie grupy intelektualno-medialne.
Pierwszą stanowili rozczarowani byli amerykańscy komuniści i ich sympatycy (fellow
travellers), socjaliści i anarchiści odrzucający komunizm po ujawnieniu masowych
mordów Stalina, ale początkowo nie rozczarowanych jeszcze ideą „zbawienia” przez
politykę. Ci uciekinierzy przeszli najpierw świadomościowo z komunizmu do so
cjaldemokracji, a następnie do liberalizmu progresywnego, gdzie stali się stopnio
wo tzw. liberałami zimnowojennymi. Reprezentowali stanowisko przeciwne gru-
2 0 0 1 , s. 9 6 - 9 8 , Zob. też: D. Bell, The Winding Passage, Essays and Sociological Journeys, New York
1 9 8 0 . Najbardziej znanym protestem przeciw tak rozumianej nowej polityce, unicestwiającej jaki
kolwiek jej sens, była opublikowana w 1 9 6 2 r. książka angielskiego filozofa Bernarda Cricka
In Defense of Politics.
114
Na temat narodzin antykomunizmu jako ruchu politycznego łączącego wszystkie nurty
konserwatyzmu zob.: G. H. Nash, The Conservative..., op. cit., s. 7 6 — 8 0 ; J. M. Schoenwald, A Time
to Choose: The Rise of Modern American Conservatism, New York, 2 0 0 1 , s. 22—29; J- T. Patterson,
CrandExpectations: The United States 1943 —1974 , NewYork 1 9 9 6 , s. 1 1 3 , 1 4 6 , I 6 7 , 1 8 4 , 2 6 1 .
207
Andrzej Bryk
pie innej, którą umownie można nazwać liberałami zachowawczymi, szukającymi
akomodacji z komunizmem. Akomodacji czy to na podstawie ideowej, np. wice
prezydent F. D. Rosevelta i kandydat na prezydenta z ramienia Partii Progresyw
nej w 1948 roku Henry Wallace czy pragmatycznej, np. prezydent D. Eisenho
wer). Z obozu liberałów zachowawczych liberałowie zimnowojenni uciekli czę
ściowo do obozu konserwatywnego, np. Wittaker Chambers, nie mogąc znieść
tych pierwszych naiwności wobec zagrożenia komunizmem. W grupie uciekinie
rów znajdowały się świetne często umysły, znakomicie wykształcone na metodzie
dialektyki marksistowskiej i oddające tę sprawność na użytek walki z komuni
styczną utopią (część z nich stopniowo nazwano później neokonserwatystami,
którzy stali się wpływowym lobby intelektualnym.
Drugą grupę stanowili uciekinierzy z krajów komunistycznych, znający sys
tem z własnego doświadczenia (np. Wiktor Krawczenko, Gustaw Herling-Grudziński, Leopold Tyrmand). Dołączyły do nich symboliczne amerykańskie ofiary
komunistów, np. John Birch 115 . Antykomunizm po II wojnie światowej był począt
kowo dość problematycznym spoiwem mogącym połączyć różne nurty konserwa
tyzmu Jako programowi pozytywnemu zaszkodził mu radykalny, histeryczny
i wymierzony w niektóre instytucje amerykańskie antykomunizm John Birch So
ciety czy senatora Josepha McCarthy’ego i jego kongresowej Komisji do Spraw
Badania Spraw Antyamerykańskich z początku lat 50. Antykomunizm nie posia
dał jeszcze stygmatu prawomyślności intelektualnej, biorąc pod uwagę sentymen
ty szeroko pojętej lewicy amerykańskiej, w dużej części liberalno-progresywnej,
usadowionej w mediach, uniwersytetach i kręgach rządowych, pamiętającej jeszcze
heroiczny okres Wielkiej Koalicji ze Związkiem Sowieckim z czasów II wojny
światowej i hołdującej zasadzie, iż nie ma wroga na lewicy. Według nich komu
nizm był zbastardyzowaną, ale jednak cząstką tradycji postępowej. Stąd bardzo
silny nurt myślenia anty-antykomunistycznego.
115
Żołnierz/misjonarz poległ z „czerwonymi Chińczykami” w 1945 r. Był patronem antyko
munistycznej i radykalnie prawicowej i patriotycznej organizacji „John Birch Society”, założonej
przez Roberta Welcha (1899—1985) w 1 9 5 8 r. Książki Welcha May God Forgive Us ( 1 9 5 2 )
i Polityk (1963) były bestsellerami i wprowadziły do języka i wyobraźni publicznej pojęcie „mię
dzynarodowej konspiracji komunistycznej”, skoncentrowanej na zniszczeniu wolnego świata, któ
rego gwarantem były Stany Zjednoczone (zob. S. Diamond, Roads to Dominion: Right Wing Move
ments and Political Power in the United States, New York 1995, s. 8—9, 3 7 — 5 8 ). Stara Prawica, zwana
z czasem paleokonserwatywną, traciła na znaczeniu i powróciła na scenę intelektualną w sojuszu
z Chrześcijańską Prawicą dopiero w latach 8 0 ., co nieprzypadkowo zbiegło się z rozkładem,
a w konsekwencji upadkiem komunizmu. Dekomponująca się politycznie prawica antykomuni
styczna, pozbawiona wroga, po okresie niepewności w amerykańskiej polityce zagranicznej czasów
prezydentury Billa Clintona ( 1 9 9 2 — 2 0 0 0 ), przejęła częściowo cechy agresywnej i misyjnej polity
ki zagranicznej sformułowanej paradoksalnie przez demokratę Wilsona i definiowanej za prezy
dentury George a Busha przede wszystkim przez ewoluujących neokonserwatystów.
208
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Hegemonia takiego myślenia liberalnego wydawała się nie do przełamania,
tym bardziej iż antykomunizm ucierpiał medialnie przez jego prymitywne rozgry
wanie przez John Birch Society Welsha czy działalność McCarthy’ego. Kiedy jed
nak wielkość imperialnych pretensji Związku Sowieckiego i Chin okazała się wi
doczna, a stłumienie aspiracji wolnościowych Europy Wschodniej i wojna w Korei
w latach 1950—195 3 były tego przykładami, liberalno-lewicowi intelektualiści zo
baczyli, iz opinia publiczna nie stoi za nimi w sprawie, która dla bezpieczeństwa
Stanów Zjednoczonych okazała się fundamentalna. Antykomunizm mógł stać się
problemem wyborczym mobilizującym opinię publiczną. Pojawiła się szansa na
intelektualne dowartościowanie antykomunizmu przez pokazanie, iż komunizm
był sprzeczny z wszystkimi wartościami American way of life: miał na celu zniszcze
nie wolności politycznej i ekonomicznej, wiary religijnej i indywidualizmu. Był
zatem totalitarnym kolektywizmem i etatyzmem. Dawało to z kolei szansę przeła
mania izolacjonizmu Starej Prawicy, przerzucenia mostów do wielkich central związ
kowych, tradycyjnie antykomunistycznych 116 .
Intelektualne dowartościowanie antykomunizmu umożliwiało też stworzenie
z antykomunizmu wspólnego frontu libertarian i tradycjonalistów, a także robot
ników, bowiem odwoływało się do lęku ich wszystkich co do kierunku polityki
wewnętrznej Stanów Zjednoczonych z wzrastającym etatyzmem rządu federalne
go. Intelektualne dowartościowanie antykomunizmu dawało też nadzieję na zna
lezienie przywódcy politycznego, który by taką antykomunistyczną koalicję inte
lektualną, w oparciu o realnie istniejący sentyment opinii publicznej zdefiniował,
zorganizował i poprowadził do zwycięskich wyborów. Zjednoczenie koalicji na
bazie antykomunizmu dawało też szanse na oderwanie od liberalnego establish
mentu tzw. zimnowojennych liberałów 117 . Pojawiła się możliwość stworzenia ko
alicji, która wydałaby walkę komunizmowi jako współczesnej formie maniche
izmu i umożliwiła zdefiniowanie pola walki w moralnych kategoriach dobra
i zła. Koalicja taka dawałaby szansę na odrzucenie pragmatycznego „ucierania
interesów” z komunizmem w polityce zagranicznej, osłabiałaby przesłanki kon
serwatywnego izolacjonizmu i pozwalałaby później uderzyć w dominujący libe
ralizm progresywny, pełen wątpliwości co do intencji amerykańskiej polityki
zagranicznej.
116
1,7
Zob. A. Puddington, Lane Kirkland: Champion of American Labor, New York 2 0 0 4 .
Termin „liberał zimnowojenny” pojawił się na początku lat 5 0 . Opisywał tych liberałów,
którzy uznali, iż działalność na rzecz reform wewnętrznych w duchu liberalizmu progresywnego
nie może oznaczać, w obawie przed demagogią radykalnych antykomunistów typu McCarthy’ego,
lekceważenia niebezpieczeństwa komunizmu, tak jak w czasie II wojny światowej wewnętrzne po
działy ideowe w Stanach Zjednoczonych nie wykluczały jedności w walce z faszyzmem. Zob. argu
mentację jednego z najwybitniejszych liberałów zimnowojennych, filozofa Sidneya Hooka w: tegoż
Out of Step: An Unquiet Life in the zoth Century, New York 1987-
209
Andrzej Bryk
Różne nurty konserwatyzmu, patrzące początkowo na siebie nieufnie, weszły
w skład koalicji antykomunistycznej. W jej uformowaniu olbrzymią rolę intelek
tualną i polityczną odegrał konserwatywny periodyk opiniotwórczy „National
Review” założony w 195 5 r. Jego redaktorem został młody katolik ze znamienite
go rodu amerykańskiej „arystokracji”, żeglarz, muzyk, pisarz, absolwent elitarne
go i nominalnie wyznaniowego uniwersytetu w Yale William F. Buckley jr. (ur.
1925). Był on człowiekiem silnego charakteru, olbrzymiego talentu i przenikli
wości politycznej, odpowiednikiem, patrząc z polskiej perspektywy, przy wszyst
kich różnicach politycznych i religijnych, Jerzego Giedroycia. Łączył ich antyko
munizm i przynależność do tego ciągle jeszcze wtedy intelektualnie izolowanego
samotniczego archipelagu antykomunistycznych intelektualistów, do których na
leżał też i Jan Nowak-Jeziorański 118 . Buckley zaistniał na arenie publicznej już
jako młody człowiek, bezlitośnie krytykując swoją almae matns we wspomnieniach
z 1951 r zatytułowanych Cod and Man in Yale: The Superstitions oj „Academic Fre
edom". Zarzucał Yale bezwład duchowo-intelektualny, mętny religijny sentymen
talizm i równie mętne społeczne zaangażowanie, korumpujące nie tylko ortodok
sję wiary, ale i samą ideę prawdy, podstawę cywilizacji zachodniej 119 .
Zwalczanie komunizmu wypływało u Buckleya z przekonania, że jest on
formą, mówiąc językiem religijnym, herezji modernistycznej, której głównym
grzechem było uznanie prawa naturalnego za byt nieistniejący. Buckley uważał,
że wolność indywidualna gwarantowana przez wolny rynek może trwać jedynie
wtedy, gdy będzie zakorzeniona w obiektywnym systemie moralnym. Podejście
takie uderzało nie tylko w komunizm, lecz, „bliżej domu”, jak mówią Ameryka
nie, w liberalizm progresywny jako jedną z form powyższej herezji. W tym sen
sie był to program demaskujący impuls totalitarny, będący podstawą zarówno
komunizmu, jak i inżynierii społecznej liberalizmu progresywnego 120 . W ten
118
Buckley był osamotniony w przestrzeni hegemonicznego języka publicznego liberalnych
elit i mediów, zdobył jednak stopniowo pierwszorzędne, choć różnorodne zaplecze intelektualne,
które zaprzągł do wspólnego celu. W znacznie mniejszym stopniu niż np. Giedroyć był pozbawio
ny zaplecza finansowego czy polityczno-towarzyskiego. Jego brat James Buckley, senator republi
kański, był jednym z tych polityków, którzy publicznie demaskowali fałszywki komunistycznej
służby bezpieczeństwa dezawuujące Jana Nowaka-Jeziorańskiego w celu skompromitowania Radia
Wolna Europa. Istniała groźba, ze liberałowie, których symbolem w Kongresie był senator James
Fulbright, odetną fundusze na RFE (zob. J. Nowak-Jeziorański, Polska z oddali, Londyn 1 9 8 8 ,
s. 326-3 50).
119
Establishment liberalny odsądził Buckleya od czci i wiary, co sugerowało, iż książka do
tknęła problemu znacznie szerszego, choć nie przez wszystkich zainteresowanych uświadomione
go. Wkrótce problem ten miał powszechnie zainfekować wydziały humanistyki amerykańskich
uniwersytetów: ich radykalne, pod wpływem kontrkultury i pełzającego postmodernizmu, upoli
tycznienie wydziałów i przedmiotu nauczania z uznaniem prawdy za przesąd.
120
Podobną skłonność umysłu nowoczesnego opisała równolegle, choć z innych pozycji,
Hannah Arendt, wydając w 1955 roku swoją słynną książkę Źródła totalitaryzmu.
210
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
sposób Buckley połączył w jeden obóz wokół jednej ogniskującej myśli wszyst
kich konserwatystów, którzy zdefiniowali wroga zewnętrznego i zarazem wewnetrznego. W obozie tym znaleźli się instynktowni antykomuniści amerykań
skiej prowincji typu Barry’ego Goldwatera czy Ronalda Reagana, wyrafinowani
antykomuniści tradycyjni, jak katolik T. Molnar, ortodoksyjni żydzi, jak Jacob
Neusner czy klasycysta Leo Strauss, a także libertariańscy piewcy wolnego ryn
ku typu L. Hayeka. Dołączyli do nich byli komunistyczni działacze czy sympa
tycy dostrzegający diaboliczną naturę polityczną i intelektualną systemu, które
mu służyli, jak W. Chambers (1901 — I9ól), W. Schlamm (1904—1978) czy
dwaj czołowi publicyści „National Review” Frank Meyer (1909—1972) i James
Burnham (1905—1987), a wreszcie liberałowie zimnowojenni, jak Sidney Hook
(1902—1989) i nieco później Nathan Glazer, Norman Podhoretz czy Irving
Kristol, grupa założycielska neokonserwatystów.
Rola Franka Meyera, dziennikarza, byłego marksisty i konwertyty na rodzaj
mieszanki konserwatywno-libertariańskiej, bliskiego współpracownika Buckleya,
była kluczowa dla stworzenia szerokiej koalicji konserwatywnej. Sformułował on
teorię tzw. fuzjonizmu 121 . Łączyła ona wydawałoby się niepołączalne, tak wtedy,
jak i dzisiaj, nurty libertariańskie i tradycjonalistyczne, nie licząc różnorakich ognisk
rozproszonego konserwatyzmu. Meyer sformułował dla amorficznego ruchu sta
bilną i przekonującą strukturę intelektualnego przymierza, czyniąc go jednocze
śnie medialnie znaczącym na arenie ogólnonarodowej i przygotowując późniejsze
polityczne zwycięstwo Ronalda Reagana.
Kluczem do połączenia libertarianizmu i tradycjonalizmu było pojęcie cnoty
jako celu konserwatywnego, a zarazem celu ludzkiego życia, co łączyło fuzjonizm
z tradycjonalistami. Cnoty nie można było jednak osiągnąć inaczej, jeśli się jej nie
wybierze w wolności, co budowało mosty z libertarianami 122 . W ten sposób zarów
no komunizm, jak i liberalizm progresywny znalazły się w jednym obozie przeciw
ników cnoty i wolności. Buckley dał Meyerowi wolną rękę w propagowaniu swoje
go programu na łamach „National Review”, sam zaś zmienił oblicze amerykań
skiego konserwatyzmu na innym polu. Bezwzględnie wyrzucił poza jego ramy
121
Nazwaną tak sarkastycznie przez innego założyciela pisma „National Review” i publicystę
Brenta Bozella (zob. B. Miner, The Concise Conservative..., op. cit., s. I 57)122
Zob. np: Freedom, Tradition, Conservatism, w: What is Conservatism?, F. Meyer (ed.), New
York 1964; In Defence of Freedom, Chicago 1 9 6 2 ; G. Hodgson, The Right side..., op. cit., s. 8 7 — 8 9 ;
K. ]. Smart, Principles and Heresies: Frank S. Meyer and the Shaping of the American Conservative Move
ment", Wilmington 2 0 0 2 , s. 4 9 — 1 1 0 . Kreśląc swój program polityczny po objęciu prezydentury,
Ronald Reagan w przemówieniu „Moja wizja władzy”, wygłoszonym na spotkaniu The American
Conservative Union, oddał hołd Meyerowi jako temu, bez którego zjednoczenie ruchu konserwa
tywnego pod zwycięskim sztandarem politycznym byłoby niemożliwe (zob. R. Reagan, Moja wizja
władzy, w: idem, Moja wizja Ameryki, P. Toboła-Pertkiewicz, M. J. Chodakiewicz (red.), Warszawa
2004, s. 106-107.
211
Andrzej Bryk
jakiekolwiek przejawy rasizmu i antysemityzmu, działając tutaj zdecydowanie z
pozycji katolickich. Przywrócił pojęciu i samemu ruchowi, opartemu dotąd w du
żej mierze na grymasach i gestach irytacji, wiarygodność intelektualną i kultu
rową. W tym sensie można Buckleya nazwać Ojcem Założycielem politycznej re
wolucji konserwatywnej 123 .
Kiedy senator z Arizony Barry Goldwater zdobył nominację prezydencką Partii
Republikańskiej w 1964 r., narodził się lider, który skanalizował wszystkie nurty
konserwatyzmu w program polityczny, odsuwając na bok tradycyjne, pragmatyczne
i w mniemaniu nowych konserwatystów oportunistyczne i tchórzliwe skrzydło Par
tii Republikańskiej. Chociaż Goldwater przegrał sromotnie z Lyndonem Johnso
nem, to w wyborach w 1964 roku udało mu się dokonać dwóch rzeczy. Wygrał
wewnątrz partii z programem nowoczesnego konserwatyzmu i uratował Partię Re
publikańską jako polityczny wehikuł jego przesłania, w sytuacji, gdy poważni liderzy
zastanawiali się nad założeniem nowej partii konserwatywnej 124 . Od tej pory konser
watyzm przybierał na sile, a błędy liberałów i Partii Demokratycznej w szaleńczych
latach 60. i 70 . rozbiły tradycyjną bazę wyborczą, która przesunęła się na prawo.
Stopniowo do obozu konserwatywnego zbliżyły się w tych latach tej grupy religijne
pozostające ze względu na historyczne uwarunkowania w elektoracie Partii Demo
kratycznej, jak np. katolicy, albo te, które pozostawały w samowybranej izolacji
i dopiero polityka liberałów i Partii Demokratycznej zmusiła je do uczestnictwa
w polityce jako działaniu samoobronnym. Narodziła się religijna prawica jako zdy
scyplinowany, międzywyznaniowy, olbrzymi blok wyborczy.
125
Nie bez przyczyny jedna z reklam zamieszczonych nomen omen w liberalno-lewicowym
„New York Timesie” przedstawiała Ronalda Reagana, już prezydenta, z numerem „National Re
view” w ręku z tytułem: 'Dostałem pracę dzięki „National Review’”. W recenzji wspomnień Buc
kleya pt. Miles Gone By: A Literary Authobiography William McGurn napisał: „Wydaje się, iż czytanie
o życiu tak obfitym w najprzeróżniejsze pasje, jak muzyka czy żeglowanie, w czasach, gdy tak wiele
poważnych niebezpieczeństw czyhało na Republikę, stanowiło pogwałcenie elementarnej zasady
obowiązku i służby. Może to być prawdą jednak wtedy, gdy źródłem naszej oceny rzeczywistości
uczynimy nędzną miarę wieku utylitarnego, który zapomniał, co to znaczy być ludzkim. Buckley
przypomina nam o podstawowej zasadzie konserwatyzmu, która mówi, iż państwo istnieje tylko
po to, abyśmy mogli mieć nasze życie prywatne, nigdy na odwrót” (cyt. za: „First Things”, No
vember, 2004 s. 73). Zycie Buckleya, mimo iz pochodził z uprzywilejowanego środowiska, było
życiem intelektualnie idącym przeciw wszelkim modom swojego czasu, w sytuacji bardzo niskiej
oceny szans ewentualnego sukcesu ruchu w krótkiej, a nawet odległej perspektywie.
124
Myślał nad tym i Ronald Reagan, co wskazuje na powszechność tego typu przekonania
(zob. R. Reagan, Nowa Partia Republikańska, w: idem, op. cit., s. 79—92) W przemówieniu tym,
wygłoszonym na IV Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej (CPAC) i stanowiącym zwia
stun programu politycznego na bazie, którego miał prowadzić zwycięską kampanię polityczną,
Reagan wyraźnie wskazał fuzjonizm Meyera jako metodę połączenia różnorodnych nurtów kon
serwatyzmu w jeden ruch polityczny (ibidem, s. 8 0 — 8 2 ).
212
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Konserwatyzm a obrona religijnej wolności
Wyznania religijne w Stanach Zjednoczonych, jak najszerzej pojęte, a zatem za
równo w sensie tradycyjnych protestanckich i katolickich kościołów instytucjo
nalnych, jak i kościołów fundamentalistycznych, nie mówiąc już o ruchu ewange
lików, stanęły wobec różnorakich wyzwań intelektualnych i politycznych w obli
czu prądów sekularystycznych oraz ofensywy liberalizmu progresywnego.
Szczególnie widoczne było to w orzeczeniach Sądu Najwyższego, interpretujące
go I Poprawkę o wolności religijnej w sposób niezwykle ideologiczny. O ile trady
cyjne Kościoły rozwinęły, mówiąc w dużym uproszczeniu, skrzydła liberalne i kon
serwatywne, o tyle ruch fundamentalistyczny był inny. Oparty był w swojej istocie
na odrzuceniu protestanckiego liberalizmu. Razem z ewangelikami znajdował się
niemal w całości na kursie kolidującym z cywilizacją ukształtowaną przez libera
lizm progresywny, szczególnie w sensie kulturowym, co zostało wzmocnione kontrkulturą 125 . Próby zachowania odrębności i niezależności swoich instytucji od po
lityki, postawa świadomie wybrana przez protestanckie Kościoły fundamentalistyczne od czasów ośmieszenia przez liberalne media kreacjonizmu w tzw. „Scopes
Trial” w 1925 r., okazały się też iluzoryczne. Fundamentaliści, jak i ewangelicy —
głównie na Południu — byli potężną organizacyjnie i samowystarczalną finansowo
grupą, która oparła się naporowi protestanckiego liberalizmu teologicznego przy
chodzącego z europejskich, głównie niemieckich uniwersytetów. Z kolei po wyco
faniu się z polityki po „Scopes Trial”, zaczęli oni budować alternatywne społe
czeństwo w ramach pluralistycznej Ameryki. Odbywało się to również w opozycji
do wzrastającej roli katolicyzmu w Stanach Zjednoczonych, chcącego odebrać pro
testantom — jak to określali — „ich kraj”. Protestanckie wyznania fundamentalistyczne, powstałe w odpowiedzi na liberalizm teologiczny, oparły się naciskowi
wekslowania przezycia religijnego na tory sprawiedliwości społecznej i szeroko
pojętej charytatywności z odrzuceniem jakiegokolwiek odniesienia do metafizyki
jako moralnego zakorzenienia życia społecznego, choć ich rozumienie Biblii było
ściśle protestanckie i absolutnie literalne 126 .
W historii Stanów Zjednoczonych religia jako czynnik kulturowy, społeczny
i polityczny, głównie o proweniencji protestanckiej, zawsze stanowiła legitymo
waną i silną część amerykańskiego dziedzictwa wolności religijnej. Rozumiana była,
zgodnie z pierwszą częścią I Poprawki do Konstytucji, nie tylko jako zakaz usta
nowienia religii federalnej, czyli państwowej, ale także, zgodnie z drugą jej częścią,
125
Na temat różnego rodzaju podziałów w ramach amerykańskiego chrześcijaństwa, szcze
gólnie protestantyzmu oraz jego nazewnictwa (protestantyzm liberalny, fundamentalizm, ewangelikanizm, „born again christians” etc.) zob.: W. Martin, With God on Our Side: The Rise of the Religious
Right in America, New York 1996, s. I— 25; M. E. Marty, R. S. Appleby, The Glory and the Power: The
Fundamentalist Challenge to the Modern World, Boston, 1992, s. 37—88.
126
Zob. E. S. Gaustad (ed.), Religious Issues in American History, NewYork 1968,s. 173—225.
213
Andrzej Bryk
jako wolność religijna w przestrzeni publicznej. Amerykańskie doświadczenie było
przesiąknięte religijnością i traktowało religię jako jego niezbywalny składnik i gwa
rancję wolności 127 . Tradycyjni liberałowie amerykańscy nie różnili się od konserwa
tystów w poszanowaniu wolności religijnej, choć pierwszy większy podział
w łonie dominującego protestantyzmu dokonał się na przełomie XIX i XX wieku
w obliczu modernizmu religijnego, jednak bez większych konsekwencji politycz
nych, choć głębokich społeczno-politycznych. Powstałe jednak wtedy protestanckie
wyznania fundamentalistyczne stanowiły potężny ocean samofinansujących się insty
tucji edukacyjnych, radiowych stacji lokalnych, wydawnictw i czasopism niezwykle od
pornych na wpływy kultury liberalnej. Konflikt z tą kulturą był osią historii amerykań
skiej religijności od końca XIX w., a fundamentalizmu w szczególności. To te instytu
cje nadawały protestantyzmowi amerykańskiemu rys ekspansywności i wigoru wobec
stopniowego uwiądu teologicznego i moralnego tradycyjnych protestanckich wyznań,
dryfujących w kierunku charytatywno-społecznych instytucji. Fundamentaliści byli po
tencjalnymi konserwatystami politycznymi, problem w tym, iż przez długi czas za
wszelką cenę chcieli trzymać się z dala, jak tylko się dało, od polityki.
Katolicyzm z kolei był zbyt długo słaby intelektualnie i kulturowo dyskry
minowany przez kościoły protestanckie i przez związane z nimi elity polityczne
i kulturowe odrzucał nawet teoretycznie jakąkolwiek opcję tradycyjnego, stare
go konserwatyzmu jako sojusznika. Konserwatyzm ten wyrastał głównie
z pnia protestanckiego, na katolików patrzył z podejrzliwością. Katolicyzm ame
rykański musiał zatem odróżnić się od protestantyzmu ze względu na ksenofo
bię antykatolicką i swoją pośledniejszą pozycję społeczną, wynikającą przede
wszystkim z oparcia w biednych masach imigracyjnych 128 . Był zatem tradycyjnie
związany z obozem szeroko pojętych postępowców, występujących przeciw es
tablishmentowi politycznemu i religijnemu, a Nowy Ład Roosevelta i tzw. G. I.
Bill dały szansę bezpieczeństwa socjalnego i edukacji dla olbrzymiej rzeszy ka
tolików, głównie związanych z różnorodnymi, upośledzonymi mniejszościami,
jeśli istniał intelektualny konserwatyzm katolicki, to miał on rodowód europej
ski i bronił katolickiej ortodoksji przed amerykańską dezynwolturą traktowania
wszelkich ortodoksyjnych systemów myślowych roszczących sobie pretensje do
prawdy 129 . Na takim tle pojawił się kryzys Kościoła katolickiego w następstwie
127
Zob. np.: G. Himmelfarb, The Roads to Modernity: The British, French, and American Enlight-
rnents, New York 2004, s. 204—217; D. B. Hart, Religion in America: Ancient and Modern, „New
Criterion", March 2004, s. 5—18.
128
129
C. Beard, The Rise of American Civilisation, vol. I, New York 1927, s. 1 1 8 , 256, 264.
M. E. Marty, Religion in a Republic, Boston 1 9 8 7 , s. 34—3 5; R. B. Dowson, Images of
America: Travellers from Abroad in the New World, Urbana 1987, s. 21 5- Olbrzymią rolę w podtrzy
mywaniu owego konserwatywnego rysu ortodoksyjnego katolicyzmu, w opozycji do „protestantyzacji” katolicyzmu widocznego w kulturze amerykańskiej, odegrała grupa emigracyjnych euro
pejskich intelektualistów-katolików, takich jak Frederick Wilhelmsen (ur. 1923), Francis
214
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
zawirowań posoborowych (1962—1965) i traktowanie katolicyzmu w czasach
kontrkultury i liberalizmu kulturowego jako anachronicznego, potencjalnie re
presyjnego przeciwnika roszczącego sobie pretensje do poważnego traktowania
moralności w czas „wyzwolenia”. To w odpowiedzi na ten kryzys posoborowy,
kontrkulturę i porwanie Partii Demokratycznej „ich” Roosevelta przez radykal
nych liberałów kontrkulturowych, katolicyzm zaczął się radykalnie dzielić nie
tylko teologicznie, ale i politycznie.
Katolicy wierni ortodoksji, przerażeni kontrkulturą i radykalnymi reformami
liberalnymi ograniczającymi wolność religijną i narzucającymi nowe standardy
moralności publicznej, zaczęli się dystansować wobec Partii Demokratycznej
i takiej interpretacji liberalizmu, która zdawała się atakować świat ich najgłęb
szych sensów. Tworzyli oni stopniowo zróżnicowany, coraz potężniejszy
i jednocześnie intelektualnie żywy i absolutnie się nieusprawiedliwiający obóz lu
dzi wiernych Kościołowi 130 . Traktowali swoją Mater Ecclesiae już nie tyle jako
łódź Piotrową, spokojnie płynącą przez historię w kwietystycznym przekonaniu,
iz kierunek historii jest automatycznie zgodny z wolą Boga, lecz jako niewzru
szoną, heroiczną skałę, opierającą się najdzikszym szaleństwom swojego wieku,
świecącą latarnię nad przepaścią, od której podtrzymania zależało, czy świat ten
pozostanie wolny czy też zanurzy się we wszechogarniającej dekadencji i rozpa
czy. Ten rodzaj katolicyzmu musiał wejść w konflikt z kontrkulturą i liberali
zmem „wyzwolenia” i szukał oparcia w ruchu politycznym dającym szansę na za
chowanie autonomii ich świata, podobnie jak usiłowali to uczynić fundamentaliści
czy ortodoksyjni żydzi a także coraz częściej prawosławni, choć tych ostatnich
była w Ameryce garstka. Zaczęły się tworzyć zręby koalicji międzyreligijnej w oparciu
o orientację kulturowo-konserwatywną z opcją poparcia kogoś, kto na niebezpie
czeństwa dla wolności religijnej, tak jak oni ją rozumieli, odpowie.
W latach 50. i 60 . progresywny liberalizm amerykański i Nowa Lewica, pod
wpływem kontrkultury, myśli europejskiej i stopniowo postmodernizmu, zaczęły
traktować religię jako użyteczną formę samorealizacji, osobistego wyboru, bez szer
szej funkcji publicznej czy egzystencjalnej, a tych, którzy starali się zachowywać
inną formę religii, marginalizowali medialnie. W ich mniemaniu religia „zorganizo
wana”, oparta na ortodoksji wiary definiowanej z pozycji autorytetu, uznana została
za przeszkodę w projekcie liberalnym, rozumianym jako „wyzwolenie”, stawała się
„opresją”, mogła być tylko legitymowana jako projekt towarzyszący autokreacji in
dywidualistycznego „ja”. Takie rozumienie religii natychmiast delegitymizowało jej
funkcję jako nośnika kultury i moralności poza innym niż radykalnie indywiduali
G.
a
Wilson
pisma
(1901
Johna
—1976),
Courtneya
Gerhard
Murraya
Nemeyer
(ur.
(1904—1967)
1907)
postawiły
czy
na
Thomas'Molnar
(ur.
nowo
katolicyzmu
problem
1921),
w centrum tożsamości amerykańskiej.
IS0
Na temat drogi katolików i protestantów do Nowego Konserwatyzmu zob.: E. J. Dionne,
jr, Why American Hate Politics, New York 1991, s. 209—241.
215
Andrzej Bryk
stycznym, antywspólnotowym kontekstem. Z jednej strony religia stawać się miata
stopniowo, kulturowo i społecznie, niepotrzebna wobec postępu nauki, świeckiej
teorii sprawiedliwego społeczeństwa, opartego o nową „religię” praw człowieka. „Zor
ganizowana”, instytucjonalna religia miała stać się radykalnie sprotestantyzowana w
kierunku prywatnej formy subiektywnego przeżycia. Z drugiej strony publiczna
obecność religii mogła być o tyle tylko tolerowana, o ile była zgodna z liberalnym
wyobrażeniem „dobrego” porządku, tzn. z jej sprywatyzowaną, zdeinstytucjonalizowaną i potraktowaną jako zbędny składnik „sfery publicznej” formą 131 .
Religia, rozumiana jako kontakt z absolutem, miała się stać jedynie formą psy
choterapii indywidualnej, sprywatyzowanym wyborem najkorzystniejszej opcji roz
woju indywidualnego „ja” dla osiągnięcia właściwego samopoczucia i socjalizacji.
Społeczna rola religii miała zostać ograniczona do funkcji charytatywno-społecz
nych, z modnymi, medialnie stymulowanymi „właściwymi” sprawami „walki o po
kój”, „przeciw nędzy na świecie”, „za tolerancją, przeciw ksenofobii, rasizmowi, homofobii” etc Jej zorganizowana rola publiczna i prawo do jej demonstrowania zosta
ły uznane za zagrożenie dla wolności indywidualnej. „Zorganizowana” religia, oparta
o koherentną ortodoksję i demonstrująca swoje publiczne oblicze na pluralistycz
nym, publicznym rynku religijnym, chwała demokracji amerykańskiej opisana wspa
niale u Tocquevilla, została uznana za zagrożenie dla demokracji liberalnej, która
wyklęła wartości silne jako zagrożenie dla wolności. Żądano od religii rozmycia się
w jazgocie socjalizującego języka „tolerancji” czy „inkluzywności”, definiowanego
przez ideologicznych strażników „tolerancji”, a z drugiej traktowano ją jako zagro
żenie dla „wyzwolenia” osobowego „ja”, innymi słowy jako przemoc, a w najlepszym
układzie zagrożenie „fałszywą świadomością”. Liberalizm amerykański stawał się
powoli liberalizmem europejskim, który, zgodnie z logiką europejskiego Oświecenia
francuskiego, uznał religię w przestrzeni publicznej za wroga postępu i racjonalnego
„wyzwolenia ludzkości”, i w tym anachronicznym przekonaniu pozostaje do dziś 132 .
Objawem końcowym powyżej zarysowanej tendencji liberalizmu progresyw
nego były orzeczenia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, stopniowo ru
gujące religię z życia publicznego. Konserwatywne ruchy religijne zaniepokojone
były szczególnie manipulacją Sądu Najwyzszego wokół I Poprawki i interpretacji
wolności religijnej jako rygorystycznego odseparowania religii nie tylko od pań
stwa, ale społeczeństwa i kultury w ogólności, interpretacji sprzecznej z całym
doświadczeniem amerykańskim, a w swoich implikacjach grożącej „nagą sferą puI!I
Znakomitą analizę tego zjawiska przedstawił pastor anglikański Richard J. Neuhaus, wkrótce
katolik, jeden z najwybitniejszych współczesnych katolików „konserwatywnych” broniących inte
gralności katolickiej ortodoksji, w książce z 1984 r. pt. The Naked Public Square. Razem z Georgem
Weiglem i Michaelem Novakiem sa oni stałymi wykładowcami krakowskiej dominikańskiej Szkoły
Letniej, prowadzonej przez Instytut „Tertio Millenio Adveniente”, prowadzonego przez ojca Ma
cieja Ziębę.
IJ2
216
Zob. G. Himmelfarb, The Roads to Modernity..., op. cit.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
bliczną” ISJ . Problem polegał jednak na tym, że tradycyjne rozróżnienie liberalne
na sferę państwową, publiczną i prywatną w liberalizmie progresywnym, „wyzwolicielskim” było trudne do utrzymania. Skoro bowiem wszystko, nawet to, co kie
dyś było sprawą prywatną, stawało się problemem politycznym, tzn. problemem
do „wyzwolenia” z domniemanych okowów przesądu, to przestrzeń publiczna była
przestrzenią „władzy” i nie mogła być przez państwo pozostawiona nietkniętą.
Mówiąc wprost, nie można się było już ukryć przed wszędobylskim regulowaniem
życia przez państwo liberalne 154 .
Stopniowo zatem, obok nurtów konserwatywnych tradycjonalizmu czy libertarianizmu, od dawna znanych, na scenie politycznej pojawił się jeszcze je
den sojusznik konserwatyzmu, tyleż zaskakujący, co o olbrzymim potencjale
wyborczym. Można go nazwać bardzo nieprecyzyjnie, bez szans na osiągnięcie
semantycznej klarowności, jako religijną prawicę. Główne Kościoły protestanc
kie poddały się i przyjęły język i logikę liberalizmu progresywnego, skutecznie
tracąc wiernych i stając się stopniowo Kościołami o charakterze organizacji społeczno-charytatywnych 1 ’ 5 . Uległa mu też część Kościoła katolickiego, poddając
się protestantyzacji i kontestując Rzym, choć tutaj autorytet urzędu magiste
rium był na tyle silny, iż Kościół katolicki uległ jedynie podziałowi, jeśli nie
oficjalnej schizmie, to niewątpliwie wewnętrznej wojnie kultur. Część ortodokI,J
Zob. szczególnie dwie prace na temat radykalnej zmiany interpretacji I Poprawki do Kon
stytucji w orzeczeniach Sądu Najwyższego odzwierciedlające powyżej zarysowaną filozofię libe
ralną: ]. Hitchcock, The Supreme Court and Religion in American Life, vol. II: From „Higher Law"
to „Sectarian Scruples”, New jersey 2003 oraz idem, The Enemies of Religious Liberty, „First Things”,
February 2004, s. 26—29- Zob. też obrazoburczą, prowokacyjną książkę Kennetha R. Craycrafta jr
pt. The American Myth of Religious Freedom, argumentującą, iż współczesna nietolerancja funkcjono
wania religii w sferze publicznej w Ameryce nie jest aberracją, lecz logiczną konsekwencją zasady
przyjętej w konstytucjonalizmie amerykańskim w 17&7 r.; zob. też: R. P. Kraynack, Christian Faith
and Modern America: God and Politics in the Fallen World, Indianapolis 2001.
1.4
Radykalnie separacjonistyczna interpretacja I Poprawki konstytucyjnej, jak pokazał to
Philip Hamburger w swoim znakomitym Separation of Church and State (Cambridge 2002), nie jest
wynikiem właściwego odczytania pierwotnych intencji twórców Konstytucji, lecz, bardziej strachu
mm przed inwazją katolików w przestrzeni publicznej społeczeństwa i kultury protestanckiej.
Wynikała z chęci ograniczenia roli katolików w przestrzeni publicznej przez Protestanckich Natywistów (począwszy od dziewiętnostowiecznej partii antykatolickiej Know Nothing, a na Ku Klux
Klanie skończywszy). Stopniowo dołączyli do nich teologicznie liberalni, z czasem antychrześcijańscy sekularyści, mający nadzieję, iz taka separacja nie tylko ograniczy katolików, ale generalnie
wypchnie chrześcijaństwo i inne religie ze sfery publicznej. Ten pogląd zyskiwał na znaczeniu
wśród liberalnej inteligencji i stał się poglądem dominującym na wydziałach prawa uniwersytetów
amerykańskich, a stąd i w Sądzie Najwyższym. W ten sposób amerykańska wolność religijna, naj
większy może tytuł do chwały amerykańskiego eksperymentu, została przekształcona w pogląd
uzasadniający nie wolność, ale nietolerancję religii i dyskryminację.
1.5
Zob. T. C. Reeves, The Empty Church: The Suicide of Liberal Christianity, Wisconsin—Parksi-
de 1996.
217
Andrzej Bryk
syjna Kościoła — zarówno episkopatu, duchownych, jak i wiernych — stopniowo
uznawała kulturowy liberalizm progresywny za ideologię niebezpieczną dla toż
samości katolicyzmu i dla wolności religijnej. Była skłonna poprzeć obóz kon
serwatywny, sam zróżnicowany, szczególnie te jego nurty, które podkreślały
prymat prawa naturalnego, opór wobec aborcji, narzuconej dyktatem Sądu Naj
wyższego w I 973 r., i eutanazji. Te nurty konserwatywne były naturalnym sprzy
mierzeńcem ortodoksyjnego katolicyzmu 136 .
Liberalizm progresywny wzmocniony kontrkulturą zaczął atakować nie tyle
tradycję amerykańską, w sensie obecności religii w życiu publicznym, ile propago
wać wizję ładu społecznego bez zakorzenienia w religii, szczególnie w chrześcijań
stwie. Ale Fundamentaliści i katolicy konserwatywni, zawiązując zaskakujący
i początkowo pragmatyczny sojusz polityczny w latach 70 ., nie zostali zaktywizo
wani politycznie jedynie odczuciem, iż polityka i rząd staje się środowiskiem nie
przyjaznym religii. Nie sprowokowała ich nawet tragiczna decyzja Sądu Najwyż
szego w sprawie „Roe v. Wade” z 1973 r. dopuszczająca nieograniczoną w prakty
ce aborcję jako prawo konstytucyjne, mimo że wywoływała potężny ruch sprzeciwu,
którego częścią byli zarówno fundamentaliści, jak katolicy 137 . Konserwatywne grupy
religijne, szczególnie fundamentalistyczne, zostały dopiero sprowokowane do bez
pośredniego zaangażowania politycznego działaniem podatkowym rządu federal
nego przeciwko szkołom chrześcijańskim pod koniec lat 70 ., co zniszczyło ich
przekonanie, iz można się izolować od polityki. Jeśli chcieli bronić swojego świata,
na agresję polityki mogli odpowiedzieć tylko politycznie. Stąd poparcie funda
mentalistów udzielone Ronaldowi Reaganowi to jedna z najbardziej charaktery
stycznych cech jego koalicji. Ale było to poparcie z konieczności, defensywne, a
nie z zamiłowania do polityki 138 .
156
To wtedy duża część prominentnych katolików amerykańskich zaczęła brać udział w woj
nie kultur, np. Michel Nowak czy później Richard John Neuhaus, i zdecydowała się przejść do
obozu republikańskiego przerażona kontrkulturą i atakiem na Kościół i rodzinę. To wtedy też
następowało
stopniowe
rozmycie
religijnych
instytucji
katolickich
i
wydziałów
teologicznych
w Ameryce, uniwersytetów katolickich, o których kardynał Spelman powiedział, że „najlepszym
sposobem na utratę wiary chrześcijańskiej w USA jest studiowanie na katolickim uniwersytecie”
(cyt. za: „Fronda” nr 3 5; zob. też: J. Buckley, God and Man in Yale, op. cit.).
1)7
Zob. tytułem przykładu G. Hodgson, The World Turned..., op. cit., s 118— 119, 175—179;
z perspektywy konserwatywnej zob.: R. Hittinger, The First Grace-. Rediscovering the Natural Law in
a Post-Christian World, Delaware 2003, s. 67-68, 11 3-134, 141 —179, 195-206; H. Arkes, The
Natural Right..., op. cit.; R. P. George, The Clash of Orthodoxies: Law, Religion, and Morality in Crisis,
Delaware 2001.
Ii8
Przyznają to nawet lewicowi publicyści: „Evangelical Christians consider themselves a mi
nority oppressed in a nation that was founded to provide religious freedom (...). It’s a view worth
listening to... When secular America openly broke away from traditional Christian values in the
sixties and seventies, political involvement by conservative Christians became, in retrospect inevi
table” (A. Katz, „Nation”, October 14/96, review of PBS series With God on Our Side: The Rise of the
218
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Wyglądało zatem, iż w wyniku rewolucji z lat 60., tak jak we Francji w wyniku
rewolucji I7&9 r -» doszło do powstania dwóch narodów w Stanach Zjednoczo
nych: narodu liberalno-progresywnego i narodu konserwatywno-tradycjonalistycznego (jakkolwiek nieprecyzyjnie brzmią te terminy). Rozpoczęła się wojna kultur,
w której konserwatyści czekali na swój odwet polityczny na, w ich mniemaniu,
tyrańskim państwie 159 .
Buckley i podobnie jak on myślący zrozumieli niebezpieczeństwo liberalizmu
progresywnego i jego poglądu na religię, wyczuwając moralną i polityczną szansę
jego wykorzystania 140 . Polityczna szansa konserwatyzmu leżała w rozpoznaniu, iż
Partia Demokratyczna zdawała się porzucać ów etyczny, a właściwie judeochrześcijański impuls, który pozwolił jej stworzyć koalicję wydziedziczonych, angażu
jąc się w sprawy mniejszości. Za najważniejszy punkt swojego programu zaczęła
wręcz przyjmować atakowanie sensu tych, którzy byli jej zwolennikami 141 . Jej elity
niepokojąco zaczęły przejmować filozofię ekonomizmu, lekceważąc fundamental
ne problemy kultury i religii jako niezbywalnego dobra podstawowego tworzącego
strukturę sensu większości Amerykanów. Buckley wiedział, że liberalizm i Partia
Demokratyczna popełnili błąd, eliminując swoją tradycyjną bazę i wyłoniła się
szansa na jej przejęcie, co tez się stało.
Religious Right). Wejście fundamentalistów do polityki nie było zatem, wbrew zewnętrznym pozo
rom, jak chce duża część liberalnych komentatorów, ruchem agresywnym (zob. G. Hodgson, The
World Turned..., op. cit., s. 175—176).
Ii9
Charakterystyczny jest w tym kontekście tytuł późniejszego nieco artykułu Roberta
P. George’a, konserwatywnego katolika i propagatora tzw. liberalizmu prawa naturalnego, Tyrańskie państwo,(w: idem, The Clash..., op. cit., s 127—136), jak i sympozjum w 1996 r. na temat
demokracji w konserwatywnym, nominalnie katolickim, w rzeczywistości międzywyznaniowym,
konserwatywnym i elitarnym „First Things”, w którym autorzy zastanawiają się otwarcie, czy agre
sja państwa liberalnego przeciw religii i prawu naturalnemu nie uzasadnia obywatelskiego niepo
słuszeństwa. Zob.: opublikowane materiały sympozjum w The End of Democracy? The Judical Usur
pation of Politics i The End of Democracy? II. The Crisis of Legitimacy, Dallas 1998.
140
Wypychanie religii ze sfery publicznej i antyreligijność tzw. liberalizmu neutralnego była
według nich osadzona na błędzie antropologicznym i była zagrożeniem dla wolności, o czym pisał
juz Tocqueville. Chrześcijaństwo było zabezpieczeniem wolności przed idolatrią państwa (J. V.
Schall, The Christian Tradition, w: B. Miner, The Conservative.. ,,op. cit., s. 93—97). Kotwica escha
tologicznego chrześcijańskiego sensu została zastąpiona „samozbawieniem”, „dialogiem”, zapa
trzeniem i idolatrią „inności” jako bytu wartościowego samego w sobie, a nie jako hipotezy do
zweryfikowania ze względu na porządek aksjologiczny tej „inności”. Taki liberalizm samą możli
wość rozróżnienia uznał za niedopuszczalną (zob. R. Legutko, Etyka absolutna t społeczeństwo otwar
te, Kraków 1998).
141
Np. chrześcijaństwo wypychane ze szkół, akcja afirmacyjna, feminizm atakujący pluralizm
legitymowanego funkcjonowania rodziny, relacji kobiety z mężczyzną, edukacja seksualna młodzieży
niszcząca rodzinę (zob. np.: R. George, The Clash..., op. cit., s. 3—230; Hodgson, The World Tur
ned. ... op. cit., s. 87—88, 165—167, 176—177, 1 8 1 —185; Martin, Will Cod on Our Side, op. cit.).
219
Andrzej Bryk
Neokonserwatyzm i skuteczny marketing konserwatywny
Do tradycyjnego, libertariańskiego i antykomunistycznego nurtu konserwatyzmu
dołączyła w latach 60. grupa tzw. neokonserwatystów, ludzi wywodzących się
z różnych tradycji, często socjalistycznych, po części tradycyjnie liberalno-progresywnych. Utożsamili się oni początkowo z liberalnymi programami
z lat 50. i 60, ale przerażeni ich ubocznymi skutkami i relatywistyczną kontrkul
turą stali się ich krytykami 142 . Jak określił to jeden z głównych myślicieli ruchu
Irving Kristol, neokonserwatysta to liberał, który „dostał od rzeczywistości po
pysku”, a mówiąc inaczej, to liberał, który stwierdził utopijność swoich znakomi
cie teoretycznie wykoncypowanych programów. Neokonserwatyzm miał jeszcze
inną specyficzną cechę. Był uważany przez swoich głosicieli za autentycznie pierwszy
w XX w. amerykański ruch konserwatywny nawiązujący do amerykańskiego nie
ograniczonego optymizmu i wiary w przeznaczenie, traktując doświadczenie roz
poczęte przez Ojców Założycieli jako fundamentalnie dobre. Choć jest to twier
dzenie nieco megalomańskie, biorąc pod uwagę np poglądy Kendalla, Jaffy czy
Murraya, to neokonserwatyzm był niewątpliwie pełen oczekiwań, nadziei, w myśl
tradycji konserwatyzmu Kendalla czy straussistów. Ujął to najlepiej zaliczany cza
sem do prekursorów neokonserwatyzmu polski pisarz i antykomunista Leopold
Tyrmand: „Postanowiłem bronić Ameryki przed nią samą” I4i . Neokonserwatyzm po
zbawiony był cech tradycjonalistycznego konserwatyzmu i jego nostalgicznej, reak
tywnej wobec zmieniającej się rzeczywistości nuty, nie akceptował jednak także reduk
cjonizmu ekonomicznego libertarian i fascynacji wolnościami od ekonomicznej do
seksualnej, przy jednoczesnej całkowitej ich obojętności na szeroko pojętą kulturę.
Sami neokonserwatyści z kolei uczynili swoim priorytetem analizę konkretnych pro
gramów społecznych, kosztem wyrafinowania filozoficznego, co w warunkach coraz
bardziej pogrążającego się w kryzysie amerykańskiego Wielkiego Społeczeństwa nada
ło im stygmat bezpośredniej polityczności, a jednocześnie praktyczności.
Neokonserwatyści, skupieni początkowo wokół założonego w 1965 r. kwar
talnika „The Public Interest”, wydawanego do 2005 roku, będącego jednym
z najciekawszych „nieortodoksyjnych” pism w dziedzinie nauk społecznych, obej
mowali wybitną grupę byłych liberałów, takich jak Norman Podhoretz, Irving Kri
stol, Daniel Bell, Patrick Moynihan, Seymour Martin Lipset, Nathan Glazer, George
Gilder czy nieco od nich młodszy George Will, choć tego ostatniego zalicza się
142
Zob.: P. Steinfels, The Neoconservatives, New York 1979, s. 32—41; R. Skarżyński, Konser
watyzm, Warszawa 1998, s. 318—324.
I4J
L. Tyrmand, Zapiski dyletanta, Warszawa 1991, s. 7- Polski pisarz Leopold Tyrmand (1920
—1985) przebywał w Ameryce po opuszczeniu Polski od 1965 r. i związał się z czasem z ośrod
kiem tradycyjnej prawicy, później nazwanej paleokonserwatywną, z Rockford Institute w Illinois,
wydając Chronicles of Culture. Z temperamentu był jednak kimś, kogo później zaczęto nazywać
neokonserwatystą.
220
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
czasem do tradycji konserwatywnej w stylu europejskiego toryzmu. Część neokonserwatystów była pochodzenia żydowskiego, co nadawało ruchowi i jednemu
z ich miesięczników „Commentary” również silne kulturowe oblicze. Przerażeni
kontrkulturą i symptomami czarnego antysemityzmu, widząc kłopoty liberalizmu
progresywnego z poradzeniem sobie z rozpadem porządku politycznego, próbo
wali oni stworzyć alternatywę myślową do hegemonicziłego, coraz bardziej jało
wego liberalizmu progresywnego. Neokonserwatyści wnieśli do konserwatyzmu
amerykańskiego świeżość myślenia. Periodyki „Public Interest”, „New Criterion”,
czy „Commentary” publikowały gamę ciekawych analiz społecznych.
Można uznać, iż prekursorem neokonserwatyzmu w jego krytyce programów
liberalnych był Edward C. Banfield (ur. 1916), pierwszy politolog amerykański
i specjalista rządowy do spraw urbanizacji, który podjął problem powstającej
i wydawałoby się niemożliwej do usunięcia „podklasy” (underclass). Banfiled nie
był neokonserwatystą, był bardziej człowiekiem o konserwatywnej dyspozycji psy
chicznej, ewolucjonistą w stylu Burke’a. Tym, co łączyło go z neokonserwatystami
lat późniejszych, była podejrzliwość wobec całościowych programów racjonalnego
urządzania społeczeństwa, ku któremu miał skłonność liberalizm progresywny,
a także zdroworozsądkowe podejście do spraw polityki społecznej i pokazanie,
w jaki sposób bezbłędne teoretyczne programy przynoszą rezultaty odwrotne od
zamierzonych. Tym samym udowadniał, w jaki sposób liberalna hubris uniemożli
wiła samokorektę błędnych polityk społecznych 144 .
Najdonioślejszą być może tezą Banfielda było jego przekonanie, wyrażone
w książce Moralne podstawy społeczeństwa prowincjonalnego (1958), iż przyczyną niedorozwoju społecznego i politycznego nie jest brak racjonalnej pomocy opartej
o programy rządowe czy międzynarodowe, lecz kultura, w ramach której progra
my takie są realizowane. Zauważył, że różnica w rozwoju między rejonami o róż
nych kulturach jest spowodowana nieumiejętnością i niechęcią do szerszej, wykra
czającej poza swoją rodzinę współpracy. Teza ta, obecnie podstawowa w analizie
biedy 145 , była na owe czasy rewolucyjna, bowiem miała głębsze konsekwencje. Ozna
czała tak naprawdę odrzucenie tezy modernizacyjnej, której czas dopiero nadcho
dził w okresie trwającej w latach 50. dekolonizacji, oznaczającej narzucenie pew
nego racjonalnego porządku i celów dojścia (ideologicznie skonstruowanych) dla
społeczności, która chce robić rzeczy w sposób odmienny, ale nie ma też narzędzi
kulturowych, by tak skonstruowany program modernizacyjny przyjąć.
Dla konserwatyzmu amerykańskiego szczególnie jedna obserwacja Banfielda
wydawała się istotna. Została przedstawiona w książce wydanej w 1968 r. pt. The
144
145
L. Filler (ed.), A Dictionary of American Conservatism, New Jersey 1987, s. 43Zob. np.: A. Sen, Rozwój i wolność, Poznań 1999; M Woolcock, D Narayan, Social Capital:
Implications for Development Theory, Research, and Policy, "The World Bank Observer” nr 15 (2000),
s. 225-249.
221
Andrzej Bryk
Unheavenly City, w której Banfield zdefiniował po raz pierwszy trwałą podklasę
w miastach amerykańskich i skrytykował liberalne programy rządowe, mające w
założeniu rewitalizować getta, jako błędne i nieefektywne. Sformułował tezę, bę
dącą druzgocącą krytyką liberalizmu progresywnego, iż jak długo polityka spo
łeczna będzie funkcją ideologicznego założenia, co „powinno być”, a to oznaczało
tak naprawdę politykę równości, tak długo nie może być nigdy końca wyrównaw
czej interwencji państwa, mającej za zadanie zniwelowanie różnic. Relatywne róż
nice bogactwa i osiągnięć muszą bowiem istnieć, a przyczyny tych nierówności są
zawsze wielorakie, łącznie z przyczynami kulturowymi, niemożliwymi do admini
stracyjnego zniwelowania. Tak pomyślane rozrastające się programy rządowe wy
zwalały jedynie lawinę żądań wobec państwa, napędzając politykę nowej równości
i nigdy niekończącego się roszczenia, mimo rzeczywistego postępu materialne
go 146 . Teza ta, będąca empirycznym przypisem do obserwacji Tocquevilla, ścią
gnęła na Banfielda ostrą krytykę liberałów progresywnych, pokazywała bowiem
ograniczenia rozumu nowoczesnego. Ostrzegając przed nieprzewidzianymi kon
sekwencjami reform, pokazywał, w jaki sposób promieniują one na cały system
społeczny czy szerzej kulturę. Interwencja państwa w oparciu o programy wywie
dzione z abstrakcyjnego rozumu niszczyła wolność i demokrację. Programy takie
narzucały bowiem radykalną logikę rozwoju, w której to nie samoorganizujące się
społeczeństwo miało odpowiadać na wyzwania nowoczesności z pomocą państwa,
lecz niekontrolowane biurokratyczne państwo narzucało plany ideologiczne, jak
ma wyglądać nowoczesne społeczeństwo.
Zdaniem Banfielda ustrój polityczny był całością organiczną, niezwykle skom
plikowaną, owocem przypadku. Stanowił nagromadzenie doświadczenia życiowe
go, zwyczajów, uprzedzeń i zasad, które przetrwały długi proces prób i błędów,
i nieustannego reagowania na zmieniające się okoliczności. Skuteczne działanie
systemu było według Banfielda, skutkiem szczęśliwego przypadku. System jest
„skomplikowany poza granice jego intelektualnego ogarnięcia, szansa jego popra
wienia w sposób zamierzony jest niewielka, podczas gdy niebezpieczeństwo zabu
rzenia jego równowagi i spowodowania serii niechcianych konsekwencji, jakie za
czną nań promieniować duże. Demokracja musi jednak [niestety] zawsze mieszać,
jej wewnętrzna logika zmusza ją do samoreformy i jeśli inne siły nie powstrzymają
tego procesu, musi wcześniej czy później doprowadzić reformami do swojego
unicestwienia” 147 . Banfield sugerował, iż jeśli liberalny rząd zostanie w swoich
zapędach ograniczony, to kultura amerykańska, o cechach odrębnych, opartych
przede wszystkim na wolności zakorzenionej we wzajemnym zaufaniu społecz
146
E. Banfield, The Unheavenly City Revisited, w: ]. Z. Muller (ed.), Conservatism...", op. cit.,
s. 3 3 5—3 57- Zob. późne echo takiej analizy w: T. Sovel, Black Rednecks and White Liberal, New
Brunswick 2005.
147
222
Cyt. za: B. Miner, The Conservative..., op. cit., s. 26.
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
nym, sobie poradzi. Bogate i zróżnicowane społeczeństwo cywilne oparte na lu
dziach z inicjatywą nie jest galwanizowane łapówkami czy wzajemną protekcją.
Obywatele mają we krwi poczucie obowiązku i odpowiedzialności za własne życie,
a także pewien element heroizmu pozwalający sprostać wyzwaniom nieznajdującym natychmiastowej odpowiedzi w mądrości doświadczenia. To ten typ społe
czeństwa oparty na zaufaniu obniża koszty życia ekonomicznego i tworzy charak
ter moralny jednostek i całych społeczeństw 148 . Takie społeczeństwo, atakowane
przez liberalne państwo i jego „planowanie”, ulega erozji, a jego kultura zamiera.
Staje się wkrótce społeczeństwem zależnych od państwa żądaniowych egoistów,
wierzących w narcystyczną autokreację. Nadchodząca kontrkultura potwierdziła
przeczucie Banfielda.
Klasyczni neokonserwatyści pojawili się jako znacząca siła intelektualna
w latach 60. i 70 . i razem z amorficznym środowiskiem konserwatywnym, które
pragmatycznie zjednoczył „National Review” Buckleya, zaczęli tworzyć koalicję
współczesnego konserwatyzmu. Neokonserwatyści skupili się na kilku kluczowych
ideach. Jedną z pierwszych była idea „końca wieku ideologii” 149 , której użyli,
w tradycji Banfielda, jako narzędzia krytyki programów liberalnych formułowa
nych a priori według ideologicznych wyobrażeń o tym, jakie powinno być społe
czeństwo, bez rozeznania ograniczeń wypływających z natury ludzkiej i tradycji
amerykańskiej. Ideą pochodną była idea „niezamierzonych konsekwencji”, podda
jąca w wątpliwość jeden z dogmatów liberalizmu progresywnego o skuteczności
polityków i planistów społecznych w analizowaniu problemów społecznych.
W tym sensie idea „niezamierzonych konsekwencji” była niejako społecznym za
stosowaniem teorii ekonomicznych Misesa, Hayeka i Lukasa. Atak neokonserwatystów skierowany był zarówno przeciw nowolewicowej kontrkulturze, przejętej
szybko przez język liberalizmu progresywnego, dla której „wyzwolenie” osobowe
go i społecznego „ja” wypływało zdaniem neokonserwatystów z nieporozumienia,
co do istoty osoby ludzkiej, jak i przeciw programom społecznym, które takie
zachowania usprawiedliwiało i konserwowało, karząc samodyscyplinę wśród upo
śledzonych mniejszości. Oznaczało to przyzwolenie na podważanie tradycyjnych
cech leżących u podstaw potęgi Ameryki, a dla najbardziej ubogich miało skutki
zgubne, gdyż rozbrajało je psychicznie z jedynej skutecznej broni przeciw własnej
kondycji, jaką była ciężka praca i wyrzeczenia.
Postawa taka utrwalała niszczący charakter zależność od państwa, tworząc
postawę roszczeniową sprzeczną z amerykańskim doświadczeniem 150 . W takiej sy
148
Zob. opis takiego społeczeństwa w: J. C. Bennett, The Anglosphere Challenge: Why the English
speaking Nations will lead the way in the twenty first century, Lanham 2004.
149
Teza wisiała w powietrzu po rozczarowaniu komunizmem. Lansowano ją m.in. we Francji
(R. Aron, Opium of the Intellectuals, New York 1957) i w Stanach Zjednoczonych (D. Bell, Tie £W
of Ideology, Cambridge I960.
150
N. Glazer, The Limits..., op. cit., s. 8.
223
Andrzej Bryk
tuacji demokracja, dla której konieczne było minimum samodyscypliny społecz
nej, stawała się wojną wszystkich przeciwko wszystkim dla zdobycia jak najwięk
szej ilości dóbr 151 . Konsekwencją, twierdzili neokonserwatyści, mógł być jedynie
obserwowany w Ameryce kryzys autorytetów publicznych 152 .
Ambiwalentny był stosunek neokonserwatystów do religii. W dużej części
indyferentni religijnie, doceniali znaczenie religii, ale bardziej jako spoiwa wzmac
niającego religię obywatelską 15 *. Według neokonserwatystów kontrkulturą lat
60. uzupełniała postawę roszczeniową wobec państwa, którego zasięg musiał
ciągle wzrastać. Paradoksem nowolewicowej kontrkultury był bowiem z jednej
strony silny impuls antyautorytarny, przejawiający się w sloganie „odczepcie się
od nas”, stojący u źródeł protestów przeciw kontroli rodziców, rewolucji oby
czajowej czy poborowi do wojska. Ow libertyński indywidualizm był jednak skłon
ny użyć państwa, tj rządu federalnego, do osiągnięcia swoich celów. Mniejszości
etniczne, feministki czy homoseksualiści, każdy, kto był „innym” chciał praw
chroniących przed dyskryminacją, co w zamierzeniach nowych ruchów mniej
szościowych oznaczało absolutne równouprawnienie nie tylko w sensie praw
nym, ale też w sensie przekazu kulturowego i edukacji. Prawa takie z konieczno
ści ograniczały prawa innych, np. rodziców do wychowania dzieci. Państwo sta
wało się areną rozstrzygającą coraz więcej żądań, których podstawą stała się
filozofia nieograniczonego wyboru. Liberalne państwo, którego tytułem do chwały
była, w zamierzeniu, neutralność aksjologiczna, zmuszone było uzasadniać roz
dział dochodu narodowego, nie dysponując żadnym kryterium rozstrzygania
wartości przedstawianych żądań. Stawało się areną „wojny wszystkich przeciw
ko wszystkim” i, by sprostać wymaganiom, zwiększało deficyt budżetowy albo
arbitralnie represjonowało niektóre żądania 154 .
Mechanizm ten okazał się samonapędzający. Ponieważ walka o prawa ozna
czała walkę o wpływy, władzę i pieniądze za pomocą państwa na każdym szczeblu,
zaczęła ona przybierać kształt walki o słuszne prawa, twierdzili neokonserwatyści.
W takim układzie zaniknęła możliwość dyskusji nad normatywnymi podstawami
takich żądań, a polityka demokratyczna stała się walką wszystkich przeciwko wszyst
kim, upolityczniając z konieczności coraz szersze sfery życia społecznego i elimi
nując skutecznie społeczeństwo cywilne.
151
Zob. ]. C. Murray, Losing Ground, New York 1 9 8 4 .
152
]. Rauch, Demosclerosis, New York 1994, s. 3 — 2 0 .
153
Dobrze oddaje to podejście postawa Leopolda Tyrmanda, scharakteryzowana przez jego
współpracownika w Rockford Institute i paleokonserwatystę Thomasa Fleminga. Wspomina on, że
Tyrmand „wierzył, że istnieje porządek moralny, wierzył, że religia jest wartościowa, ale nie znaczyło
to, że chciał być osobą podporządkowaną moralności lub że wierzył w Boga. W rzeczywistości miał
dość arystokratyczne podejście do religii, o której mówił, że „Jest dobra dla mas, utrzymuje je
w ryzach” (zob. K. Kwiatkowska, M. Gawęcki, Tyrmand i Ameryka, Gdańsk 1 9 9 8 , s. 1 5 1 — 1 5 2 ).
154
224
Zob. D. Bell, The Cultural Contradictions of Capitalism, New York 1 9 7 6 .
Źródła intelektualne rewolucji konserwatywnej Ronalda Reagana
Neokonserwatyści, w przeciwieństwie do ciągle jeszcze ambiwalentnego no
wego konserwatyzmu, nie traktowali biedy jako rezultatu defektu charakteru.
Wskazywali jedynie, że polityka społeczna liberałów była błędna, stanowiąc przy
krywkę dla ideologicznych marzeń elit intelektualnych i biurokratycznych o wła
dzy. W tym sensie, choć krytykowali liberalizm z pozycji pragmatycznych, mieli
wspólną płaszczyznę z nowoczesnym amerykańskim konserwatyzmem, dla które
go opanowanie państwa przez liberalne elity intelektualne było przyczyną rozkła
du tradycyjnych wartości „szarego Amerykanina”, dzięki którym zbudowano cy
wilizację amerykańską 155 . Nastąpiło stopniowe utożsamienie konserwatyzmu
z szarym człowiekiem, z którym utraciła kontakt „nowa klasa” liberałów, co za
owocowało jedną z najpotężniejszych zmian świadomościowych w historii Amery
ki, w rezultacie której konserwatyzm zaczął być postrzegany jako obrońca nie
plutokracji, ale przeciętnego Amerykanina, manipulowanego przez państwo ide
ologicznymi eksperymentami opanowanego przez aroganckie, zsekularyzowane elity
usytuowane w mediach, uniwersytetach i agendach rządowych.
Wszystkie wzbierające z różnych pozycji ideowych ruchy konserwatywne za
częły tworzyć klimat przesilenia politycznego, czekając na zorganizowanie poli
tyczne. Po klęsce Barry ego Goldwatera w 1964 r człowiekiem, który zaczął repre
zentować konserwatywne skrzydło Partii Republikańskiej, w przeciwieństwie do
pragmatycznego i akomodacyjnego tradycyjnego jej odłamu, i zdecydował się sta
nąć na czele niezadowolonych, był Ronald Reagan. Wybrany na konwencji Partii
Republikańskiej w 1980 r. kandydatem na prezydenta, pokonał w wyborach Car
tera i stanął na czele koalicji, z którą obiecał osiągnięcie kilku celów: powstrzyma
nie erozji autorytetu Stanów Zjednoczonych w świecie, zatrzymanie komunizmu
i dążenie do jego pokonania, zahamowanie rozkładu gospodarki amerykańskiej
oraz powstrzymanie w przestrzeni kultury, jak i w przestrzeni polityki społecznej
dominującego liberalizmu progresywnego. Choć rezultaty prezydentury Reagana
w latach 1 98 1 —1989 okazały się niejednoznaczne, pozostaje faktem, iż zmienił
on wewnętrzny kod polityczny Stanów Zjednoczonych na pokolenia. Co do poli
tyki zagranicznej zadanie miał równie jasne, choć wydawało się ono trudno osią
galne — zdusić komunizm gospodarczo i militarnie, choć bez wystrzału. W tym
przedsięwzięciu Reagan miał sojusznika, którego roli, z przyrodzoną, wspaniałą
amerykańską ignorancją, prawdopodobnie nie dostrzegał. Dwa lata wcześniej pa
pieżem został Jan Paweł 11. Zrządzeniem Opatrzności lub być może zrządzeniem
losu rozpoczęła się batalia o świat. Dekadę później był to już inny świat.
Konserwatywne inklinacje dużej części społeczeństwa amerykańskiego, wiary
godność i witalność ruchu konserwatywnego stały się faktem, szokując zlaicyzo
wane elity europejskie, które masowy konserwatyzm traktowały jako anachronizm.
Choć amerykański konserwatyzm mało ma wspólnego z tradycyjnym konserwaty
155
G. H. Nash, The Conservative..., op. cit., s. 119.
225
Andrzej Bryk
zmem, przypominając w dużej części bardziej liberalizm konserwatywny XIX w.
i mając wiele cech oryginalnie amerykańskich, to faktem pozostaje jego pozbawio
na jakiegokolwiek samousprawiedliwienia i trwała obecność na scenie politycznej
Ameryki — niezaprzeczalny kontrast w porównaniu z Europą.
Zbigniew Lewicki
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
Natura urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki była z jednej strony
przedmiotem niezliczonych analiz i poświęcono jej więcej uwagi niż jakiemukol
wiek innemu aspektowi polityki amerykańskiej — z drugiej zaś model właściwego
sprawowania tego urzędu pozostaje daleki od definitywnego określenia. Podsta
wowe prace z tej dziedziny uciekają się wręcz do pojęcia „paradoksu prezydentu
ry” 1 , co jest efektem sytuacji, w której wobec prezydentury formułuje się tak wiele
sprzecznych oczekiwań, że ich jednoczesne spełnienie nie jest możliwe. Nie należy
też do rzadkości sytuacja, gdy intuicyjna ocena prezydenta przez jego współcze
snych, wyrażająca się także przez reelekcję, nie znajduje uzasadnienia w dostęp
nych i ogólnie akceptowanych politologicznych kryteriach oceny.
Twórcy amerykańskiego systemu politycznego, Ojcowie Założyciele, działali
w sytuacji, gdy z jednej strony wszechobecna była obawa przed szefem państwa
jako tyranem, porównywalnym z dopiero co odrzuconym monarchą, z drugiej zaś
kilkunastoletnie doświadczenia młodej republiki, pomiędzy uzyskaniem niepodle
głości a stworzeniem konstytucji, wyraźnie wykazywały niemożność zarządzania
państwem bez silnej władzy centralnej. Stworzony wówczas system przetrwał
w niezmienionej postaci do czasów współczesnych i to w sytuacji, gdy samo pań
stwo przekształciło się z niewielkiego terytorium na wybrzeżu atlantyckim w konty
nentalną potęgę — a z czasem w największe mocarstwo światowe.
Żadne inne państwo na świecie nie podlegało od końca XVIII w. do początku
XXI w. tak intensywnej ekspansji; żadne inne nie funkcjonuje też dzisiaj w obo
wiązującej wówczas formie politycznej. Prezydent USA wybierany jest w wielo
stopniowym procesie eliminacji dokonywanych przez ustalone lub tworzone
ad hoc procedury i konkursy popularności. Proces ten rozpoczyna się w mediach na
długo przed pierwszymi prawyborami, a może zakończyć się nie tylko podczas
1
Por. przede wszystkim: T. E. Cronin, M. A. Genovese, The Paradoxes of the American Presidency,
New York 1998.
227
Zbigniew Lewicki
wyborów powszechnych, ale także w Izbie Reprezentantów (John Adams), na fo
rum komisji specjalnej (Rutherford Hayes) czy w Sądzie Najwyższym (George
W. Bush). Po skutecznym zakończeniu tej procedury prezydent USA jest zarów
no szefem państwa, jak i szefem rządu, który często nie ma za sobą większości
parlamentarnej. Jedynym praktycznie sprawdzianem akceptacji jest dla prezydenta
ponowny wybór na urząd, jednak od czasu XXII Poprawki do Konstytucji taka
reelekcja może dokonać się tylko jeden raz. Co więcej, prezydentem można też
zostać drogą sprawowania urzędu wiceprezydenta — osoby tradycyjnie pozbawio
nej jakiegokolwiek znaczenia czy władzy, bez żadnego doświadczenia międzynaro
dowego, a nawet o minimalnym tylko doświadczeniu wewnętrznym (Harry S. Tru
man, Gerald Ford).
A przecież tak w bieżącej, jak i w historycznej ocenie dominuje reguła perso
nalizacji: zasługi i błędy przypisywane są nie tyle „rządowi” (czy też „gabineto
wi”) państwa, ile osobiście prezydentowi, i to właściwie bez względu na to, ile w
danym wydarzeniu było bezpośredniego udziału prezydenta, ile zaś jego mini
strów czy doradców. Warto prześledzić ten szczególny aspekt prezydentury ame
rykańskiej w kontekście sprawowania urzędu przez Ronalda Reagana, przy czym
analizę tę ograniczymy zasadniczo do kwestii związanych z polityką zagraniczną.
Nie oznacza to oczywiście, iż kwestie wewnętrzne były za jego kadencji mniej
ważne. Podstawowa reforma podatkowa, z jaką jego nazwisko kojarzone jest w
pierwszym rzędzie, to jednak kwestia wymagająca szerokiej i odrębnej analizy,
druga natomiast kwestia „wewnętrzna”, czyli odbudowa zaufania społeczeństwa
do własnego państwa, była w dużej mierze właśnie wynikiem działań w sferze po
lityki zagranicznej.
Już początek prezydentury Reagana przyniósł w tej materii wydarzenie o pod
stawowym znaczeniu: uwolnienie przetrzymywanych w Teheranie przez 444 dni
zakładników. Ich wyjście na wolność stało się poniekąd pierwszym zagranicznym
sukcesem Reagana, wielce symbolicznym, gdyż był to sukces „mimo woli”, osią
gnięty bez własnego udziału, a wskutek działań innych ludzi i innych czynników.
Takie są też często oceny prezydentury Reagana, zgodnie z którymi rozliczne
błędy i niepowodzenia obarczają nie jego, lecz jego podwładnych, sukcesy nato
miast są efektem energii i odwagi współpracowników w podejmowaniu śmiałych
decyzji.
Ocena taka nie może jednak obejmować najistotniejszego elementu polityki
zagranicznej Reagana, którego sukces może być przypisany wyłącznie jemu same
mu — choćby nawet wielu nie uznawało tego początkowo za sukces: jest to polity
ka amerykańska wobec Związku Sowieckiego.
Postawę Reagana w tej materii pamięta się dziś przede wszystkim za sprawą
pojęć takich jak „imperium zła” czy „jądro wszelkiego zła współczesnego świata”
oraz faktu, iż w latach 80 . XX w. amerykańskie wydatki zbrojeniowe wzrosły o
40%. Ale nie można zapominać, iż w okresie poprzedzającym prezydenturę Re
228
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
agana Związek Sowiecki agresywnie i skutecznie starał się wywalczyć dla siebie
globalną przewagę, w pełni wykorzystując ugodową postawę USA.
Objąwszy urząd, Reagan postawił przed sobą zadanie przywrócenia Stanom
Zjednoczonym dominującej pozycji gospodarczej, wojskowej i politycznej, jaką
posiadały w okresie bezpośrednio po II wojnie światowej, lecz utraciły na przeło
mie lat 50. i 60. wskutek wzrostu militarnej potęgi Związku Sowieckiego 2 . Ozna
czało to konieczność odejścia od podporządkowywania wszelkich decyzji dążeniu
do osiągnięcia i utrzymania odprężenia (detente) na rzecz przyjęcia postawy bar
dziej konfrontacyjnej i agresywnej. Jak określił to Sekretarz Obrony w rządzie
Reagana Caspar Weinberger: „Jeśli przejście od zimnej wojny do detente jest postę
pem, to na dalszy postęp już nas nie stać” 5 . W przyjętej na początku prezydentury
Reagana i nadal ściśle tajnej dyrektywie Pentagonu mówi się jednoznacznie, że
jednym z celów polityki bezpieczeństwa USA ma być „powstrzymanie i zreduko
wanie geograficznej ekspansji sowieckiej kontroli i sowieckiej obecności militarnej
w świecie, szczególnie tam, gdzie taka obecność zagraża geostrategicznej pozycji
Stanów Zjednoczonych” 4 .
W innym dokumencie z tego okresu, Dyrektywie Decyzyjnej Bezpieczeństwa
Narodowego nr 32, mówi się o potrzebie „powstrzymania i odwrócenia sowieckiej
ekspansji, kontroli i obecności militarnej na całym świecie, oraz podniesienia ceny
sowieckiego poparcia innych państw i posługiwania się nimi, a także siłami terroru
i subwersji” 5 . Co szczególnie istotne, osoba współodpowiedzialna za stworzenie
nowej strategii wobec Związku Sowieckiego, William P. Clark, jednoznacznie stwier
dza, iż przy całym wkładzie współpracowników, decyzje w tym zakresie z pewno
ścią podjął sam prezydent — i nikt inny.
Nie ulega też wątpliwości, że to od Reagana pochodził kluczowy element
polityki amerykańskiej wobec Związku Sowieckiego, Strategie Defense Initiative (SDI),
ani ze to on wraz z bardzo wąskim gronem doradców pracował nad wcieleniem tej
koncepcji w życie: Reagan nie zajmował się wszystkimi aspektami polityki zagra
nicznej, ale kwestiom, którym sam był zainteresowany, poświęcał tyle czasu, ile
było potrzeba 6 .
Nie znaczy to oczywiście, że Reagana uznać można za analityka politycznego
w takiej chociażby mierze, jak był nim jego poprzednik, prezydent Jimmy Carter.
Reagan był politykiem intuicyjnym, ale szereg jego wniosków uzyskanych tą wła
1
Por. J. McMahan, Reagan and the World, New York 1985. s. 10—II.
!
Cyt. za: ibidem, s. 11.
4
P. Schweizer, Reagan’s War, New York 2002, s. 141. Książka ta zawiera wyjątkowo dużo
niedostępnych informacji i cytatów, uzyskanych przez autora na podstawie Freedom of Informa
tion Act.
5
Cyt. za: ibidem, s. I 54.
6
B. A. Fischer, The Reagan Reversal, Columbia 1997, s. 77-
229
Zbigniew Lewicki
śnie drogą pokrywało się z konkluzjami takich sowietologów, jak Richard Pipes,
który na kilka lat przeszedł z Harvard University do Rady Bezpieczeństwa Naro
dowego, gdzie opracował podstawowy dokument nowej strategii USA wobec Związ
ku Sowieckiego.
Punktem wyjścia dla koncepcji Pipesa było, jak sam mówi, stosunkowo drob
ne spostrzeżenie zawarte w tzw. Pamiętnikach Nikity Chruszczowa, który stwier
dził, iż „wielkie wydatki wojskowe nie stanowią problemu dla Amerykanów, którzy
mogą je ponosić i czerpać z nich zyski, ale dla świata komunistycznego oznaczają
one ruinę” 7 . Zważywszy na niepewną proweniencję Pamiętników, nie sposób stwier
dzić autentyczności tego sądu — ale gdyby tom ten pochodził nie on niego same
go, lecz z kręgów KGB, to wymowa tej opinii nie byłaby przecież słabsza. Wycho
dząc z założenia, że opisana w książce Chruszczowa sytuacja odnosi się w nie
mniejszej mierze do lat 80 ., Pipes podkreślił w przygotowanym dla prezydenta
opracowaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego nie tylko potrzebę utrzymania
wysokiego poziomu wydatków na zbrojenia jako kontynuację presji wywieranej na
gospodarkę sowiecką, ale przede wszystkim konieczność przejścia od reaktywnej
polityki detente do nowej, proaktywnej polityki wobec Związku Sowieckiego.
Uznając popieranie ewolucyjnych zmian w Związku Sowieckim za cel polityki
amerykańskiej, Stany Zjednoczone podejmują długoterminową ofensywę strate
giczną. Takie podejście kontrastuje z zasadniczo reaktywną i defensywną polityką
powstrzymywania, która oddaje inicjatywę Związkowi Sowieckiemu, jego sojusz
nikom i wasalom 8 .
Reagan zaakceptował koncepcję Pipesa i uczynił z niej istotny element kolej
nej Dyrektywy Decyzyjnej. Takie zdecydowanie wobec zdeklarowanego i bardzo
aktywnego przeciwnika nie zjednało oczywiście Reaganowi popularności w krę
gach „postępowej ludzkości” — o czym warto skądinąd pamiętać w kontekście
obecnej sytuacji. Podobnie jak w 2004 r. każdy szanujący się intelektualista ame
rykański (a także francuski i nie tylko) musiał choć raz potępić publicznie Busha,
tak, by użyć tylko jednego przykładu, w 1984 r. znany amerykański historyk Ro
bert Dallek z Boston University uznał za właściwe przeciwstawić bezskutecznemu
ponoć antykomunizmowi Reagana pełną inicjatywy politykę zagraniczną Jurija
Andropowa (długoletniego szefa KGB, a następnie przywódcy państwa sowieckie
go) 9 . Nawet wśród popierających Reagana polityków amerykańskich nie było jed
nomyślności w kwestii najskuteczniejszej polityki wobec Związku Sowieckiego.
Szczególnie ciekawym przykładem jest tu przebieg szczytu w Reykjaviku i inter
pretacja jego efektów.
230
7
R. Pipes, Detente and Reciprocity, w: G. R. Urban (red.), Detente, New York 1976, s. 1 8 5 .
8
Cyt. za: P. Schweizer, op. cit., s. 158.
9
R. Dallek, Ronald Reagan, Cambridge 1999, s. 18 5.
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
Gorbaczow miał wówczas zaoferować Reaganowi niezwykle daleko idące pro
pozycje likwidacji broni nuklearnej i środków jej przenoszenia w zamian za ogra
niczenie amerykańskich prac nad SDI — co Reagan odrzucił, czym miał pozbawić
świat nadziei na zmniejszenie zagrożenia wojną atomową 10 . Nawet ówczesny Se
kretarz Stanu USA George Schulz nie ukrywał swego rozczarowania.
W istocie jednak, jak przekonująco wykazuje to były ambasador USA
w Moskwie Jack Matlock w swej wydanej w 2004 r. książce Reagan i Gorbaczow.
Jak zakończyła się zimna wojna?11, sprawy miały się zupełnie inaczej. Gorbaczow
zaproponował porozumienie, zgodnie z którym Stany Zjednoczone miałyby się
zgodzić na natychmiastowe i drastyczne ograniczenie prac nad SDI w zamian za
wspólną deklarację intencji, daleką od przełożenia na praktyczny język traktatu
rozbrojeniowego; nawet zaś gdyby ten traktat został wynegocjowany, miał on
pozwolić na utrzymanie przez Związek Sowiecki broni nuklearnej w Azji, co,
przy jej braku w Europie, stawiałoby państwa Europy Zachodniej w nader nie
korzystnej sytuacji.
Nie to jednak zadecydowało o fiasku rozmów w Reykjaviku: Gorbaczow wy
dawał się gotowy pójść na dalsze ustępstwa dotyczące obecności rakiet w Azji,
w żadnym jednak wypadku nie chciał zrezygnować z wymogu samoograniczenia
przez USA prób z systemem SDI do prac laboratoryjnych. Reagan nie zgadzał się
na takie sformułowanie ograniczenia, choć pozostawiał otwartą kwestię całej pro
pozycji sowieckiej. Gorbaczow jednak obstawał przy pojęciu „ograniczenia do prac
laboratoryjnych”, w efekcie czego spotkanie zakończyło się niepowodzeniem. Co
szczególnie ciekawe, to odnotowana przez ambasadora Matlocka sytuacja, w któ
rej marszałek Siergiej Achromiejew miał dać do zrozumienia, iż sformułowany
przez Gorbaczowa wymóg nie pochodzi bynajmniej od sowieckich kół wojsko
wych 12 . Trudno więc przejść nad tą sytuacją do porządku — choć sam Matlock nie
próbuje interpretować uporu Gorbaczowa.
Przede wszystkim istotne jest, że Gorbaczow nie żądał od Reagana odstąpie
nia w ogóle od prac nad SDI — szczególnie że Reagan wykazywał, iż system ten
będzie zbędny w stosunkach amerykańsko-sowieckich, jeśli rozbrojeniowe propo
zycje Gorbaczowa zostaną przyjęte. SDI miało w takiej sytuacji stanowić jedynie
zabezpieczenie przed atakiem z innej, nieokreślonej strony. Jaki więc sens mogło
mieć żądanie ograniczenia prac amerykańskich do tak właśnie nazwanych labora
toriów i dlaczego Reagan nie zgodził się na to określenie, choć zdawał sobie spra
wę z tego, iż prace nad SDI przez dłuższy czas nie wyjdą poza te laboratoria?
10
Por. na przykład bardzo życzliwą prezydenturze Reagana analizę zawartą w: P. Schweizer,
op. cit. s. 265.
11
J. F. Matlock, jr., Reagan and Gorbachev. How the Cold War Ended, New York 2 0 0 4 , s. 239—
12
Por. ibidem, s. 236.
242.
231
Zbigniew Lewicki
Pierwszą interpretację sugeruje w innym miejscu swego wywodu sam Ma
tlock, choć nie wyciąga z tej sugestii pełnych wniosków. Wspomina bowiem, że
zdaniem Sekretarza Obrony Caspara Weinbergera, a zapewne także Sekretarza
Stanu George a Shultza, sformułowanie „ograniczenie do prac laboratoryjnych”
mogłoby spowodować nie tyle odrzucenie przez Senat ustalonego w Reykjaviku
traktatu, ile, co dla Sowietów byłoby cenniejsze, wycofanie przez Senat zgody na
finansowanie prac nad SDI. Można zatem pokusić się o wniosek, że dzięki roz
licznym przecież kanałom wywiadowczym w USA, Gorbaczow znał ten pogląd
i liczył, że oferowane przezeń rozliczne ustępstwa na rzecz USA sprawią, iz Re
agan zaryzykuje i zaakceptuje układ, który nie zakazywał przecież samego SDI.
Nie można też wykluczyć, iż Gorbaczow wiedział nawet, w jaki sposób agentura
wpływu w USA miałaby rzeczywiście w takiej sytuacji doprowadzić do wycofania
funduszy na SDI. Na rzecz takiej interpretacji przemawia zresztą opisana wyżej
reakcja Achromiejewa. Jak powiedział to w swoim telewizyjnym przemówieniu po
szczycie Ronald Reagan: „[Gorbaczow] wiedział, że ograniczenie prac nad SDI
do laboratoriów oznacza całkowitą śmierć SDI, co było sowieckim celem od same
go początku” 15 .
Oznaczałoby to zarazem potwierdzenie tezy, zgodnie z którą prace nad SDI
i konieczność sprostania im przez Związek Sowiecki stanowiły dla tego państwa
niezwykle poważne zagrożenie. Zakres ustępstw zaproponowanych w Reykjaviku
był przecież bardzo szeroki i zaakceptowanie go przez Reagana byłoby odebrane
tak w USA, jak i w wielu innych państwach jako jego poważny sukces polityczny.
A mimo to odrzucił on propozycję sowiecką, by nie narażać istnienia programu
SDI, sam wiedząc doskonale o jego w istocie potiomkinowskim charakterze. I to
właśnie wydaje się kluczem do zrozumienia wydarzeń w Reykjaviku.
Siła programu SDI polegała przecież nie na jego rzeczywistych zdolnościach
obronnych, ile na przekonaniu przeciwnika, że SDI posiada przypisywane mu
możliwości i że z tego powodu Związek Sowiecki rzeczywiście musi podjąć prace
na rzecz zbudowania własnego systemu o podobnych cechach. Gdyby Reagan przyjął
niespodziewanie hojne propozycje Gorbaczowa, sprawiłby jedynie, że przywódca
sowiecki uznałby SDI za projekt na tyle przyszłościowy (10 lat w laboratoriach),
iz nie wymaga on natychmiastowego zaangażowania się Związku Sowieckiego
w sytuacji znacznych kłopotów gospodarczych. Skoro jednak Reagan odrzucił
rozbudowaną inicjatywę pokojową Gorbaczowa (inną kwestią pozostaje oczywi
ście, na ile Gorbaczow zamierzał ją zrealizować), to mogło to jedynie oznaczać, że
SDI jest na najlepszej drodze do przeprowadzenia koniecznych prób i implemen
tacji — a więc Związek Sowiecki nie może zwlekać z własnymi pracami. Innymi
słowy, SDI jawiło się nie jako element przetargowy, stworzony po to, by uzyskać
13
232
Cyt. za: D. T. Regan, For the Record, San Diego 1988, s. 5 5 5.
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
możliwie daleko idące koncesje sowieckie, ale jako program rzeczywiście istnieją
cy, bardzo dokładnie strzeżony i groźny dla Związku Sowieckiego.
Nikt z uczestników rozmów w Reykjaviku nie twierdzi, iż Reagan natych
miast przejrzał zamysł sowiecki i dlatego go odrzucił. Wręcz przeciwnie, amery
kańscy negocjatorzy uważali, iż Reagan popełnia błąd, nie zgadzając się na ini
cjatywę Gorbaczowa. Podobne były też opinie komentatorów. Jak pisze jeden
z najbliższych doradców prezydenta Donald T. Regan:
„Niewielu spośród mędrców piszących wiadomości albo przekazujących in
formacje, na których oparte były takie wiadomości, wierzyło, że Ronald Reagan
wie, co mówi. Ale wydarzenia wykazały, że to jego racja zatriumfowała” 14 .
Ale na konsekwencję Reagana, zapewne związaną też z potrzebą zapewnienia
SDI bytu daleko wykraczającego poza rzeczywiste sukcesy tej broni, wskazuje
wydanie przez Reagana kolejnej Dyrektywy Decyzyjnej, noszącej numer 261,
w której prezydent USA zapewnia, że nigdy nie zmieni swego stanowiska wobec
SDI 15 . Ciekawe byłoby wiedzieć, czy treść tego dokumentu, zbędnego przecież na
użytek wewnątrzamerykański, została kiedykolwiek „udostępniona” sowieckim
agentom. W każdym jednak razie na słuszność postępowania Reagana wyraźnie
wskazuje ujawniona przed kilku laty ocena Gorbaczowa, przekazana po szczycie
w Reykjaviku na forum Biura Politycznego KPZR: „W osobie Reagana musieli
śmy walczyć w Reykjaviku nie tyle już z wrogiem klasowym, ile z niezwykle prymi
tywnym wrogiem klasowym, z jaskiniowcem o osłabionym rozumie” 16 . Jest sprawą
oczywistą, że tak niedyplomatyczny komentarz mógł być spowodowany jedynie
poczuciem poniesionej porażki.
Politolodzy i historycy długo jeszcze będą próbowali ustalić, czy większą część
zasługi wynikającej z zakończenia zimnej wojny należy przypisać Reaganowi czy
Gorbaczowowi, ale nie ulega wątpliwości, iż w wypadku Reagana zdecydowało
przekonanie o słuszności raz przyjętych pryncypiów, a co za tym idzie, swoisty
brak „wyobraźni negocjacyjnej”. Jak stwierdził wieloletni ambasador Związku So
wieckiego w Waszyngtonie Anatolij Dobrynin: „Reagan przejawiał brak podat
ności na wewnętrzne i zewnętrzne siły, które zwykle prowadzą do klasycznego
dostosowania się [stron]” 17 . Nawet KGB z zaskoczeniem konstatowało, że Re
agan jest politykiem, dla którego słowa i czyny to jedno 18 . Z innej perspektywy
możemy tu przywołać słowa Isaiaha Berlina, według którego „każde autentyczne
pytanie ma jedną i tylko jedną prawdziwą odpowiedź, a wszystkie inne są fałszy
14
Ibidem.
15
Por. P. Schweizer, op. cit., s. 267.
16
Cyt. za: D. Volkogonov, Autopsy for an Empire, New York 1998, s. 494—495.
17
A. Dobrynin, In Confidence: Moscow’s Ambassador to America’s Six Cold War Presidents, New
York 1995, s. 499.
18
Por. P. Schweizer, op. cit. s. 215-
233
Zbigniew Lewicki
we” 19 — a takim bardzo autentycznym pytaniem było: „co zrobić, by pokonać ko
munizm”. I Reagan znalazł tę jedyną prawdziwą odpowiedź.
Zeby docenić trafność wizji Reagana, wystarczy przypomnieć sobie opinie na
temat Związku Sowieckiego wyrażane na początku lat 80 . przez wybitnych spe
cjalistów amerykańskich. Politolog Seweryn Bialer twierdził, że „Związek Sowiec
ki nie znajduje się ani w następnej dekadzie nie znajdzie się na krawędzi kryzysu
systemowego, gdyż posiada ogromne zapasy stabilności politycznej i społecznej,
które pomogą mu przetrwać najgłębszy kryzys”. Ekonomista Lester Thurow uwa
żał, że jest „prymitywnym błędem sądzić, iż większość narodów Europy Wschod
niej cierpi [are miserable]”. Podczas gdy w 1982 r. Reagan stwierdzał, że „Związek
Sowiecki znajduje się w głębokim kryzysie gospodarczym (...). Gdyby nie sektor
prywatny (...), to prawdopodobnie Związek Sowiecki znalazłby się na krawędzi
głodu” 20 , to w tym samym czasie słynny historyk Arthur Schlesinger zachwycał się
kondycją gospodarczą Związku Sowieckiego: „Widziałem więcej dóbr w sklepach,
więcej jedzenia na targach, więcej samochodów na ulicach — więcej wszystkiego,
z wyjątkiem, co mnie zdziwiło, kawioru”, i odrzucał przekonanie, że kraj ten znaj
duje się na krawędzi katastrofy gospodarczej i społecznej, a John Kenneth Galbra
ith jeszcze w 1984 r. sądził, że „kluczem do sukcesu systemu sowieckiego, w odróż
nieniu od industrialnej gospodarki zachodniej, jest pełne wykorzystanie siły robo
czej” 21 . Nie ma dziś wątpliwości, kto w tym wypadku miał rację, kto zaś mylił się
w sposób nieprzynoszący sławy uczonemu.
Nie ulega też wątpliwości, że Reagan znalazł prawdziwą odpowiedź i w innej,
nam najbliższej kwestii: właściwej reakcji na wprowadzenie w Polsce stanu wojen
nego, przy czym należy podkreślić, iż pryncypialna obrona polskiej walki o nie
podległość, prowadząca do konfliktu ze Związkiem Sowieckim, nie była bynaj
mniej powszechnie akceptowana na Zachodzie. Na przykład kanclerz Helmut
Schmidt, oświadczył w rozmowie z Sekretarzem Stanu Alexandrem Haigiem, że
Reagan wręcz się ośmiesza, uważając że może „odmienić powojenny podział Euro
py”; „Niemcy — dodał Schmidt — nie będą się narażać”, przyłączając się do amery
kańskich sankcji 22 .
Myślę, że z dzisiejszej perspektywy przytoczone tu sądy należy pozostawić
bez komentarza, doceniając jedynie słuszność wizji prezydenta Stanów Zjedno
czonych, tak często oskarżanego o brak zrozumienia reguł polityki międzynaro
dowej. Warto jednak zauważyć, że decyzja Reagana nie była ograniczona do
kwestii bieżących i znalazła swoje odbicie we wspomnianym już, nadal tajnym
19
I. Berlin, The Divorce Between the Sciences and the Humanities, w: Against the Current, London
1979, s. 8 0 .
234
20
R. Reagan, Moja wizja Ameryki, Warszawa 2004, s. 1 4 0 .
21
Cytaty poza R. Reaganem za: P. Schweizer, op. cit. s. 143.
22
Ibidem, s. 168.
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
dokumencie strategicznym, gdzie mówi się, że jednym z celów polityki amerykań
skiej ma być „ [w] spomaganie długoterminowych zmian politycznych i wojsko
wych wewnątrz imperium sowieckiego, które pomogą w stworzeniu bezpieczniej
szego i bardziej pokojowego porządku światowego” 23 .
Poza przewartościowaniem stosunków ze Związkiem Sowieckim, kolejnym
obszarem zagranicznej działalności administracji Reagana, mniej konfrontacyjnym,
ale o wielkim znaczeniu dla USA, była Ameryka Łacińska. W okresie prezydentury
Reagana doszło tam do szeregu istotnych przedsięwzięć, których powodzenie moż
na uznać za wątpliwe. Pierwszym obszarem zaangażowania się Reagana był Salwa
dor, gdzie starał się on wspierać Jose Napoleona Duarte — z całą pewnością wojują
cego antykomunistę, ale zarazem członka junty i przywódcę lekceważącego prawa
człowieka. Przez całą też praktycznie prezydenturę Reagana przewijała się kwestia
Nikaragui, gdzie komuniści kubańscy i wschodnioeuropejscy starali się stworzyć
przyczółek dalszej ekspansji.
Ale dla naszych rozważań szczególne znaczenie ma inwazja Argentyny na Fal
klandy i reakcja na to Wielkiej Brytanii. Otóż pomimo tego, iż atak na Falklandy
był ewidentnym pogwałceniem norm międzynarodowych i jako taki został potę
piony w Rezolucji nr 502 Rady Bezpieczeństwa ONZ, większość obserwatorów
była zdania, ze bardzo znaczna odległość wysp od Wielkiej Brytanii sprawi, iż
Margaret Thatcher nie podejmie żadnych działań zbrojnych. Stało się jednak ina
czej, a kierunek działań brytyjskich został wyraźnie określony w słynnym sformu
łowaniu pani premier: „Możliwość porażki po prostu nie istnieje”.
Stany Zjednoczone, jak się zdawało, stanęły przed poważnym dylematem.
Z jednej strony oczywiste wydawało się opowiedzenie po stronie Wielkiej Bryta
nii, swego głównego sojusznika; z drugiej jednak interwencja zbrojna przeciw tak
ważnemu państwu Ameryki Łacińskiej mogła mieć poważne i negatywne konse
kwencje dla relacji z całym regionem. Wyrazem tych wątpliwości była misja nego
cjacyjna podjęta przez Sekretarza Stanu Alexandra Haiga i jego charakterystycz
nie pokrętne stwierdzenie, które jednak wyraźnie zapowiadało neutralność USA:
„Stany Zjednoczone nie wyraziły zgody na prośby, które wykraczają poza zwycza
jowy wzorzec współpracy opartej na porozumieniach dwustronnych” 24 .
Ostatecznie jednak prezydent Reagan podjął decyzję o nieograniczonym wspo
możeniu Wlk. Brytanii, i USA dostarczyły jej wielkich ilości uzbrojenia i amunicji,
a także niezbędnych danych wywiadowczych. W efekcie Falklandy zostały odzy
skane; co jednak ważniejsze to fakt, iż postępowanie Reagana, wspierające zdecy
dowanie premier Thatcher, raz jeszcze wykazało skuteczność działań mocnych,
jednoznacznych, podejmowanych w imię wyznawanych zasad, a nie według do
mniemanych trudności realizacyjnych. Decyzja prezydenta USA o poparciu bry
2i
Ibidem, s. 1 4 1 .
24
Cyt. za: C. Weinberger, Fighting jor Peace, New York 1990, s. 205—206.
235
Zbigniew Lewicki
tyjskiej pani premier umocniła przekonanie, że polityka oparta na pryncypiach jest
nie tylko bardziej wyrazista, ale może też być bardziej skuteczna niż kolejne wcie
lenie Realpolitik i w tym sensie była ona zgodna z linią postępowania prezentowaną
przez Reagana wobec jego głównego wroga.
Taki związek między pozornie odległymi od siebie wydarzeniami był jeszcze
wyraźniejszy w następnym roku, gdy doszło do inwazji na Grenadę. To małe wy
spiarskie państewko zawarło umowę o pomocy wojskowej ze Związkiem Sowiec
kim, Bułgarią, Czechosłowacją, Kubą i Koreą Pin.; było tez w trakcie budowania
lotniska przy pomocy specjalistów kubańskich 25 . Prezydent Reagan zawarł opis
tych przygotowań w przemówieniu telewizyjnym z 23 marca 1983 r. — tym sa
mym, w którym podał do wiadomości swoje plany związane ze Strategie Defense
Initiative. Nie była to oczywiście zbiezność przypadkowa, a zdecydowana i szybka
reakcja USA w październiku 1983 r. w pełni wpisała się w globalną wojnę Reagana
ze światowym komunizmem.
W podobnym kontekście znaczenia, jakie ma szybka i zdecydowana reakcja
wobec rzeczywistego czy nawet tylko potencjalnego zagrożenia dla demokracji,
należy rozpatrywać zagadnienie interwencji amerykańskiej w Libii. Kwestia powią
zań reżimu Kadafiego ze Związkiem Sowieckim i jego wywiadem nie jest jeszcze
wystarczająco zbadana, ale nie ulega wątpliwości, iż działania służb libijskich
w znacznej mierze przyczyniały się do zwiększenia poczucia niepewności i zagro
żenia w świecie zachodnim. Można zatem przyjąć, iż działania libijskie stanowiły
dla USA swego rodzaju sprawdzian i wyzwanie, zaś reakcja amerykańska mogła
być uznana przez Związek Sowiecki za wskaźnik amerykańskiego zdecydowania
i determinacji w reagowaniu na świadome prowokacje.
Do pierwszej konfrontacji doszło wkrótce po objęciu urzędu przez Reagana
w 1981 r., a jej bezpośrednią przyczyną było twierdzenie Libii o uznaniu Wielkiej
Syrty za swe wody terytorialne. W efekcie późniejszych wydarzeń, a szczególnie
zamachu na dyskotekę w Berlinie (dziś wiemy już o związkach Stasi z tym zama
chem), w 1986 r. doszło do poważniejszej interwencji, czyli do ataku rakietowego
na wybrane cele libijskie. Także i tym razem, podobnie jak na Grenadzie, istotny
był nie tyle aspekt militarny, ile determinacja USA, by podjąć właściwą decyzję
i wprowadzić ją w życie bez zwłoki i zdecydowanie. Takie działanie ma istotne
znaczenie ostrzegawcze i zapobiegawcze — przy założeniu, iż jest także skuteczne
i przekonujące, a takie cechy miała zarówno interwencja na Grenadzie, jak i atak na
libijskie instalacje militarne.
Pozytywna ocena zdecydowania i skuteczności zagranicznych interwencji do
konywanych przez administrację Reagana nie oznacza jednak, iż odnosiła ona suk
cesy we wszystkich swych poczynaniach poza granicami USA. Sukces operacji na
Grenadzie zbiegł się przecież w czasie z tragedią w Libanie. Cała polityka blisko
2S
236
Por. ibidem, s. 102, 132.
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
wschodnia Reagana zasługuje na szerszą analizę, na którą nie ma tu miejsca. Wy
darzenia w Libanie w latach 1982—1984, kiedy to prezydent USA nie tylko poparł
inwazję izraelską, ale też wysłał w ten rejon marines — w zbyt małej jednak liczbie,
by mogli być skuteczni i by mogli obronić nawet samych siebie — to niewątpliwie
porażka Reagana. Śmierć 241 żołnierzy amerykańskich w październiku 198 3 r.
powinna była w efekcie pozbawić Reagana szans na drugą kadencję. On tymcza
sem początkowo poprzysiągł, ze zołnierze amerykańscy pozostaną w Libanie, by
po trzech miesiącach ich stamtąd wycofać — a wyborcy nie ukarali go za taki brak
konsekwencji.
Przykładem negatywnym wydaje się też skandal Iran-Contras. Jego przebieg
i szczegóły poszczególnych faz tworzenia się pomysłu i jego realizacji nie mieszczą
się właściwie w ramach jakiekolwiek dyskusji o normach zachowań politycznych
czy dyplomatycznych i z pewnością omawiane będą w podręcznikach historii jako
paralela do wydarzeń z okresu prezydentury Ulyssesa S. Granta. Nie chodzi tu
oczywiście o kwestię finansową: nie wydaje się by Poindexter, McFarlane czy North
kierowali się chęcią zysku. Tym, co łączy te dwa wydarzenia (a w innych państwach
było ich oczywiście wiele), jest poczucie władzy, jakie wykazują osoby z bezpo
średniego otoczenia prezydenta, zapominając iż ich zadaniem jest mu służyć, nie
zaś realizować własne cele.
Nieszczęsna wyprawa McFarlane’a i Northa do Teheranu 26 , gdzie były dorad
ca prezydenta USA ds. Bezpieczeństwa Narodowego, ciągle aktywny w realizacji
jednej z najbardziej zadziwiających amerykańskich inicjatyw międzynarodowych
w historii, padł ofiarą żałosnych knowań handlarza bronią i całkowicie skompro
mitował nie tyle już siebie, ile państwo, w imieniu którego występował, bezsku
tecznie oczekując w pokoju hotelowym na pojawienie się jakiegokolwiek znaczące
go rozmówcy — to bezprecedensowa klęska administracji amerykańskiej.
Trudno zaakceptować pogląd, iż Reagan nie był wprowadzony w całą koncep
cję. Mógł oczywiście nie znać szczegółów, ale zaprezentowana przez admirała
Poindextera opinia, iż prezydent nie mógł być odpowiedzialny za fiasko operacji,
ponieważ o niej nie wiedział, nie jest zgodna z obecnym stanem wiedzy, wyraźnie
wykazującym uczestnictwo Reagana w szeregu spotkań na ten temat.
Sprawa Iran—Contras jest kolejnym dowodem na to, że Reagan potrafił od
grywać kluczową rolę w kształtowaniu amerykańskiej polityki zagranicznej. Cho
ciaż na początku administracja twierdziła, że prezydent pozostawał na marginesie
tej sprawy, teraz jest juz oczywiste, że to Reagan zainicjował tę mylną politykę 27 .
Skoro Prezydent wiedział, to dlaczego popełnił ten „jedyny poważny błąd,
jaki przytrafił się administracji [Reagana] w ciągu siedmiu lat” 28 ? Dlaczego po
26
Por. np. J. Mayer, D. McManus, Landslide, Boston 1988, s. 230—246.
27
B. A. Fischer, op. cit., s. 79-
28
C. Weinberger, op. cit., s. 3 5 3-
237
Zbigniew Lewicki
stanowił złamać uświęconą regułę, że Stany Zjednoczone nie negocjują z terrory
stami? Zamiast odpowiedzi można sobie jednak zadać pytanie, czy był to rzeczy
wiście błąd Reagana, czy też specyficzne zastosowanie zawsze nim kierującej regu
ły moralności i zdecydowanie we wcielaniu jej w życie.
Kwestią, o której Reagan wiedział na pewno, była próba uwolnienia zakładni
ków amerykańskich w zamian za dostarczenie Iranowi potrzebnego mu uzbrojenia
i części zamiennych. Trudno w tym momencie o jednoznaczne osądzenie tej kon
cepcji. Tak politycy, jak i wyborcy amerykańscy wiedzieli o silnym angażowaniu się
emocjonalnym prezydenta w takich sytuacjach. Składane przez niego obietnice, iż
uczyni wszystko, by uwolnić zakładników, rozmowy z ich rodzinami mogły go skłonić
do wybrania rozwiązania pragmatycznego, a nie pryncypialnego, do świadomego pod
jęcia rokowań z wrogiem dla zrealizowania wyższej wartości. Takie postępowanie mie
ściłoby się w powszechnie znanej sylwetce psychologicznej Ronalda Reagana.
Równie dobrze zrozumieć można, iż nie chciał pozostawiać bojowników nikaraguańskich własnemu losowi, pozbawić ich amerykańskiej pomocy, o czym przesą
dził Kongres. Konstytucyjny trójpodział władzy, podstawa amerykańskiego systemu
politycznego, nie daje Kongresowi prawa do podejmowania decyzji z zakresu polity
ki zagranicznej, ale wyposaża go we władzę nad finansami państwa i z tej preroga
tywy Kongres skorzystał. W innym momencie historycznym prezydenci mogli na
przykład wykorzystać tajne budżety CIA, ale po doświadczeniach wietnamskich,
po osłabieniu przez Nixona pozycji urzędu prezydenta wobec Kongresu i po bę
dących tego efektem zaleceniach rozmaitych komisji kongresowych, taka możli
wość była już praktycznie niedostępna.
Zakładając zatem, a jest to założenie bardziej prawdopodobne niż jakiekol
wiek inne, iż Reagan był wprowadzony w całość kwestii związanych z realizacją
planu Iran-Contras, jego decyzja spowodowana była faktem postawienia go w sy
tuacji niepozwalającej na podjęcie dobrej decyzji przy jednoczesnym przestrzega
niu zasad, jakimi się zawsze kierował. Teoretycznie można wprawdzie dopuścić
sytuację, iż odwołałby się on bezpośrednio do społeczeństwa i spróbował w ten
sposób uzyskać mandat na postępowanie sprzeczne z prerogatywami Kongresu,
ale nic w tradycji amerykańskiej ani w interpretacjach Konstytucji nie wskazuje na
dopuszczalność takiego postępowania.
Można jednak pokusić się o wnioski wynikające z tego, iż prezydent Reagan
nie poniósł żadnych konsekwencji działań sprzecznych z obowiązującymi reguła
mi. Zrozumienie przyczyn, dla których Reagan nie został pociągnięty do odpo
wiedzialności (choć skazani zostali dwaj kolejni doradcy ds. bezpieczeństwa naro
dowego, nie mówiąc już o płk. Olivierze North), stanowi klucz do wyjaśnienia
natury jego prezydentury — w porównaniu chociażby z losem prezydenta Nixona.
Reaganowi wybaczono czyn znacznie poważniejszy niż ten, za który Nixon utracił
stanowisko. Otóż Reagan nie dlatego nie poniósł kary, że był niewinny, ale dlate
go, że był on prezydentem n i e z b ę d n y m .
238
Ronald Reagan: prezydent niezbędny
Był niezbędny jak Waszyngton, jak Lincoln wybrany niespodziewanie na drugą
kadencję, jak Roosevelt, który odważył się zerwać z uświęconą tradycją dwukadencyjności. Byli to prezydenci sprawujący swój urząd, gdy decydowały się losy Sta
nów Zjednoczonych Ameryki; żaden z nich nie imponował intelektem, a zarówno
Lincoln, jak Roosevelt i Reagan budzili wielkie kontrowersje i negatywne emocje.
Ale każdy z nich został wybrany na czas niezwykły i każdy z nich ocalił Amerykę,
jaką ją znamy. Jaką ją znamy, bo przecież bez Waszyngtona Stany Zjednoczone
i tak by powstały, choć zapewne w inny sposób; bez Lincolna nie musiałyby się
rozpaść, acz mogło się tak wydarzyć; bez Roosevelta w miejsce Jałty nie musiałby się
pojawić konflikt nuklearny, choć jego prawdopodobieństwo znacznie by wzrosło.
A bez Reagana? Czy choćby z Reaganem osłabionym dochodzeniami kongre
sowymi, żądaniami impeachmentu i tańcem prawników, co tak skutecznie odebrało
impet Nixonowi i Clintonowi? Na czele Związku Sowieckiego stanąłby zapewne
i tak Gorbaczow, ale gdyby jego rozmówcą był prezydent o mniejszej sile przeko
nań, bardziej podatny na argumenty drugiej strony? Ktoś taki jak Carter, Ford czy
chociażby George Herbert Bush, który tak dobrze rozumiał, że nie należy obalać
dyktatora zapewniającego stabilizację? Jakże spokojniejsza i bardziej przewidy
walna była przecież dawna, sowiecka Ukraina i o ile bezpieczniejsze były Bałkany.
Być może Reagan tego po prostu nie rozumiał i dlatego politycy, politolodzy
i komentatorzy z satysfakcją wskazywali na jego rozliczne pomyłki czy luki
w wiedzy. Ale to nie oni, lecz Ronald Reagan potrafił wezwać Gorbaczowa do
zburzenia muru berlińskiego, stworzyć potiomkinowską, ale jakże skuteczną kon
strukcję SDI i doprowadzić do unicestwienia „imperium zła”.
Robert McFarlane powiedział kiedyś, że Ronald Reagan „wie tak mało, a osiąga
tak wiele”. Nie można obronić tezy, że Reagan był prezydentem przekonującym
swą znajomością arkanów dyplomacji. Ale będzie się go pamiętać jako polityka,
który zastał świat w pełni zimnowojennej konfrontacji, a zostawił go w przeded
niu epokowej zgody. To aż nadto, by uznać jego prezydenturę — dla wielu nieprze
konującą w trakcie jej trwania — za h i s t o r y c z n y s u k c e s .
Spotkanie prezydenta Ronalda Reagana z Jerzym Milewskim,
kierownikiem Biura Koordynacyjnego „Solidarności”, Biały Dom,
21 października 1985 r.
Przekazanie Ronaldowi Reaganowi aktu nadania tytułu Honorowego
Obywatela Stołeczno-Królewskiego Miasta Krakowa. Dokument
wręczają Józef Lassota, Prezydent Krakowa i Stanisław Handzlik,
przewodniczący Rady Miasta w towarzystwie dra Tomasza Trafasa,
konsula RP w Los Angeles. Biuro Ronalda Reagana, 4 grudnia 1995 r.
POCZTA
POLOWA
H87 200 LAT KONSTYTUCJI USA 1987
Znaczek poczty podziemnej „Solidarności” wydany z okazji
200-lecia uchwalenia konstytucji Stanów Zjednoczonych
Podziemna „Solidarność” doceniała rolę prezydenta Ronalda
Reagana w obalaniu komunizmu. Znaczek poczty podziemnej
„Solidarności” dotyczący programu „Wojen gwiezdnych”
Antyzachodni plakat propagandowy wydawany w okresie stanu
wojennego w Polsce
Peter Schweizer
WOJNA
REAGANA
0 JEGO CZTERDZIESTOLETNIEJ
WALCE Z KOMUNIZMEM
ZAKONCZONEJ
OSTATECZNYM ZWYCIĘSTWEM
I m/Mzmn.
** J £0L£KA AGENCJA PRASOWA
O Reaganie w Polsce pisano zawsze wiele
Andrzej Nowak
Skąd się wzięło „imperium zla”?
Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
Problem „imperium zła” w interpretacji Ronalda Reagana, jak rozumiemy go nie
mal instynktownie, najprościej, odnosi się do połączenia w jednej formule ideolo
gii komunistycznej i praktyki ekspansywnego imperializmu wraz z ich etycznym
potępieniem. Problem ten pojawia się w kręgu zachodniej myśli politycznej nie
wraz z Ronaldem Reaganem, ale wraz z samym imperium komunistycznym.
Politycy mocarstw anglosaskich stanęli wobec tego właśnie zjawiska i wyzwania
w końcu 1918 r., kiedy tylko uporali się z II Rzeszą Niemiecką i jej sojusznikami.
Rosja sowiecka przez ostatnie osiem miesięcy wojny (od czasu pokoju brzeskiego)
była sojusznikiem II Rzeszy de facto — i z tego powodu doszło do pierwszych jej
konfliktów z mocarstwami ententy. Z chwilą upadku Wilhelma II sytuacja zmieni
ła się jednak zasadniczo. Rosja bolszewicka przeszła do ofensywy o podwójnym
celu: wzniecenia rewolucji komunistycznej w Europie oraz odbudowy wpływów
moskiewskiego
centrum
imperialnego
(obecnie
już
„czerwonego”)
w jego „naturalnych” granicach — sprzed 1914 roku.
Dla mężów stanu mocarstw zachodnich wyniknąć stąd musiał dylemat: jak
odpowiedzieć na to podwójne wyzwanie? W pierwszym jego wymiarze, zapowia
dającym ogarnięcie pożarem rewolucji całej Europy, a w każdym razie jej niemiec
kiego centrum, wyzwanie miało charakter fundamentalny. Tu odpowiedź mogła
być tylko jedna: gotowość do stawienia mu czoła. Kiedy jednak okazywało się, że
siły bolszewickiej rewolucji nie są dość wielkie, by zrealizować ten plan maksi
mum, grożący wywróceniem całej Europy, wyłaniała się inna, praktyczna kwestia:
czy mocarstwa zachodnie muszą traktować nową, „czerwoną” Rosję jako zasadni
czego przeciwnika, a tym bardziej jako fundamentalne zagrożenie? Skoro nie do
tyczy ono bezpośrednio centrum tego, co uważano za cywilizację europejską,
a tylko jej wschodnich peryferii, na których — zgodnie z logiką geopolitycznego
myślenia — dominowało w naturalny sposób mocarstwo rosyjskie, to może należy
uznać po prostu w Leninie spadkobiercę „praw” carów do owej wschodnioeuro
241
Andrzej Nowak
pejskiej strefy wpływów (o ile nie narusza strefy wpływów mocarstw zachodnich)
— i partnera w ustanawianiu nowego porządku po Wielkiej Wojnie?
Ten praktyczny dylemat przybrał także kształt pytania o charakter liberali
zmu jako podstawy odpowiedzi na wyzwanie komunizmu, odpowiedzi w rzeczy
wistej polityce zagranicznej mocarstw odwołujących się w swym ustroju i zasa
dach politycznych do liberalizmu właśnie.
Stany Zjednoczone, a ściślej administracja prezydenta Woodrowa Wilsona,
wskazały jedną z możliwych odpowiedzi. Jej podstawą było założenie uniwersali
zmu prawa ludzi i ludów do wolności — takiej, jaką znali sami obywatele Stanów
Zjednoczonych. Komunizm był uznany za oczywiste zagrożenie tych praw, a zatem
jego aspiracje do rozciągnięcia jego panowania na Europę powinny być absolutnie
odrzucone. Ale odrzucone z równą siłą powinny być także próby „ograniczonego”
eksportu rewolucji — na wschodnie tylko rubieże Europy. Wilson odrzucał w zało
żeniach swej polityki logikę podziału świata na strefy wpływów, tym bardziej po
działu z systemem zasadniczo wrogim podstawom liberalnej wizji świata. Co wię
cej, uznanie pryncypiów wolności indywidualnej w ich amerykańskiej interpretacji
za postulat realizacji ludzkiej natury nakazywało również odrzucenie pretensji
negującej pryncypia władzy bolszewickiej do panowania w samej Rosji.
Uniwersalistycznym pretensjom komunistycznej ideologii Wilson najmoc
niej przeciwstawił uniwersalizm amerykańskiego credo liberalnego. Wysunięta przez
niego w latach Wielkiej Wojny idea prawa narodów do samostanowienia była szcze
gólnym wyrazem tej wiary. Była ona nie tylko istotnym oparciem dla projektu
budowy narodowych państw niepodległych na gruzach rozpadłych w wyniku I wojny
imperiów środkowej, wschodniej i południowej Europy. W oczywisty sposób pod
ważała ona także prawomocność dążeń bolszewickiej Rosji do narzucenia przyję
tej w niej ideologii w krajach sąsiednich.
Uniwersalizm amerykańskiego liberalizmu miał jednak swoje wyraźne grani
ce. Tworzyły je wówczas, w 1918 roku, zarówno brak doświadczenia w prowadze
niu polityki globalnej, jak i — przede wszystkim — tradycyjny izolacjonizm, separu
jący mentalnie Amerykanów, schowanych za ich doktryną Monroe a, od reszty
z e p s u t e g o świata. Wilsonowi nie udało się tego przełamać. Ameryka w 1919
roku odwróciła się od Europy i jej problemów, czego symbolem stało się odrzuce
nie w Senacie uczestnictwa Stanów Zjednoczonych w Lidze Narodów. Stanowi
sko Waszyngtonu wobec wyzwania bolszewickiego imperializmu pozostać musia
ło w tej sytuacji tylko teoretyczne. Jego świadectwem było nieuznanie — aż do
początku lat 30. — sowieckiej władzy.
Praktycznie odpowiedź na poczynania tej ostatniej na niwie zewnętrznej for
mułowała polityka brytyjska. I na jej przykładzie ujrzeć można zapowiedź póź
niejszych wyborów, przed którymi stanie — już po II wojnie — polityka Stanów
Zjednoczonych. Przypomnijmy: premierem i zarazem faktycznym autorem poli
tyki Londynu wobec Rosji sowieckiej był bezpośrednio po I wojnie wybitny poli
242
Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
tyk partii liberalnej, David Lloyd George. Jego linię polityczną w tej sprawie pró
bował — bezskutecznie — kontestować członek jego rządu, także reprezentujący
wówczas partię liberalną, minister wojny Winston Churchill. Lloyd George w swym
konsekwentnym dążeniu do kompromisu z władzą Lenina odsłonił inną zupełnie
niż u Wilsona możliwość zinterpretowania miejsca komunistycznego fenomenu
w perspektywie liberalnej ideologii.
Po pierwsze, komunizm był dla niego „mniejszym złem” od restauracji stare
go, carskiego reżimu. Ten ostatni reprezentował formę „reakcji”, komunizm na
tomiast mógł być uznany za pewnego rodzaju eksperyment, choć pełen okrucień
stwa i błędów, zmierzający jednak generalnie w lepszym kierunku niż „biali” gene
rałowie, marzący o przywróceniu carskich porządków. W interpretacji tej główną
osią napięcia pozostawało przeciwstawienie: reakcja — postęp, zaś liberalizm i komu
nizm w pewnej mierze zbliżały się do siebie, zmierzając, każdy swoją drogą,
w stronę drugiego z owych biegunów. Sam Lloyd George niezbyt często odwoływał się
wprost do tego rozumowania, licząc się z silną, konserwatywną opozycją wobec tego
typu myślenia w brytyjskim parlamencie i opinii publicznej. Wyrażali ją jednak jego
bliscy doradcy, jak sir Maurice Hankey (sekretarz gabinetu) czy — w Foreign Office —
późniejszy historyk-apologeta systemu sowieckiego E. H. Carr.
Lloyd George częściej eksponował drugi aspekt swej wizji liberalizmu, w któ
rej okazywał się on wytworem szczególnych okoliczności historycznych, właści
wych rozwojowi cywilizacyjnemu Wysp Brytyjskich i ich mieszkańców, w jakimś
(nieco mniejszym) stopniu także mieszkańcom Europy Zachodniej. Nie rozcią
gał jednak swej prawomocności, jak w wizji Wilsona, na całą ludzkość. W wy
obraźni politycznej brytyjskiego premiera tkwił głęboko zakorzeniony podział świata
na trudno (jeśli w ogóle) przekraczalne kręgi cywilizacyjne. Nie równe bynaj
mniej, ale hierarchicznie uporządkowane — z brytyjską wersją cywilizacji zachod
niej na szczycie. Rosjanie są inni: są trochę barbarzyńcami, podobnie jak ich bez
pośredni sąsiedzi (ci wszyscy Litwini, Polacy, Węgrzy, Rumuni). Jeśli toczą spory
o to, jakie zasady mają nimi rządzić, to nie jest rzeczą Wielkiej Brytanii, a szerzej
mocarstw zachodnich, mieszać się do tego. Jak powiedział Lloyd George w roz
mowie z delegacją brytyjskich związków zawodowych, dopytującą się o reakcję
rządu na możliwy „wybór” komunizmu przez Polskę zajętą przez Armię Czer
woną (10 sierpnia 1920): „I do not care [...)• If they like to have a Mikado there,
that is their business” 1 .
W wizji świata reprezentowanej przez Lloyd George’a nie było miejsca na po
czucie zagrożenia Zachodu (a w każdym razie Wielkiej Brytanii) przez komunizm.
Immunizować od tego zagrożenia miała specyficzna tradycja historyczno-cywilizacyjna. Odmienności w owych tradycjach miały także usprawiedliwiać niemieszanie
1
R. H. Ullman, Anglo-Soviet Relations 1 9 1 7 —1 9 2 .1 , vol. III. The Anglo-Soviet Accord, Princeton
1972, s. 223.
243
Andrzej Nowak
się w to, jaka forma rządów zapanuje w krajach odmiennego kręgu kulturowego.
Próba interwencji byłaby właśnie podważeniem tak rozumianego liberalizmu. Każdy
(w swoim kręgu) wybiera to, co mu odpowiada. Anglicy np. wybierają wolność. Jeśli
Rosjanie wybierają despotyzm — ich sprawa. A jak zmierzyć to, czy rzeczywiście
wybierają, czy też jest im narzucany? Jedynym sprawdzianem, jaki akceptował sam
Lloyd George, był praktyczny rezultat wojny domowej: jeśli Wygrali ją „czerwoni”,
to widocznie oni są bardziej popularni. My, ludzie Zachodu, rozumujący innymi
kategoriami, nie musimy tego rozumieć, ale powinniśmy to zaakceptować 2 .
Cóż jednak począć z dążeniami do ekspansji zewnętrznej, podjętymi przez
zwycięską w Rosji rewolucję i stworzony przez nią system? Tu odpowiedź Lloyd
George a miała charakter pragmatyczny, odwołujący się do geopolityki, a podwa
żający znaczenie ideologii komunistycznej. Przede wszystkim brytyjski premier
próbował odrzucić samą realność takiej ekspansji. W styczniu 1920 roku zapew
niał polskiego ministra spraw zagranicznych Stanisława Patka, iż nie ma żadnych
powodów do obaw: bolszewicy nie dążą do żadnej ekspansji ideologicznej, chcą
tylko zapewnić sobie przetrwanie. Do tego potrzebują surowców, ekonomicznej
odbudowy: w krajach takich jak Polska nie znajdą jej źródeł: „There are not suffi
cient foodstuffs or raw materials in Poland, Hungary, or Germany, to attract an
invasion by the Red Army. (...) All these countries could offer nothing to the
Bolshevik armies but famine and typhus. It was a lesson of history that hordes of
barbarians only over-ran foreign territories for purposes of loot” 3 .
W postępowaniu reżimu sowieckiego jedynie racjonalne dla brytyjskiego pre
miera były motywy czysto ekonomiczne. I na nich także chciał oprzeć swoją stra
tegię adaptacji z nowym systemem. „Peace through trade!” — tak brzmiało główne
hasło tej strategii. Handel będzie konieczny bolszewikom i przez handel złagodzi
się stopniowo ich barbarzyńskie nieco obyczaje. Lloyd George całkowicie odrzucił
w tej wizji możliwość prowadzenia przez bolszewików ekspansji motywowanej
ideologicznie: wolą obalenia konkurencyjnego, kapitalistycznego systemu. Gdyby
taką możliwość dopuścił, musiałby także uznać konieczność własnej z nimi kon
frontacji, konfrontacji angażującej Wielką Brytanię, a szerzej Zachód. Skoro taką
możliwość odrzucił, mógł pozostać przy swej wizj i kompromisu, p o k o j u p r z e z
h a n d e l — także handel ze wschodnią częścią Europy.
Założeniom polityki swojego zwierzchnika przeciwstawił się najbardziej wy
raziście Winston Churchill. W bolszewizmie dostrzegł od razu antagonistyczny
2
s.
90:
Zob. E. M. Carroll, Soviet Communism and Western Opinion i g i g — i g i l , Chapel Hill 1965,
“Lloyd
George
thought
that
Lenin’s
great
economic
experiment...
had
to
be
tried
and
he
[LG] did not object to the experiment so long as it was not tried here! (...) The innate feeling of
the Briton is that foreigners, and especially Russians, are queer devils who engage in all sorts of
strange practices”.
’ R. H. Ullman, op. cit. s. 25-
244
Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
system, ekspansywną ideologię, z którą śmiertelna walka jest nieunikniona, a każ
de ustępstwo traktowane jest przez przeciwnika jako wyraz słabości. W obliczu
zagrożenia Polski latem 1920 roku pisał — bezsilnie wobec postawy swojego pre
miera — o tym, jak powinna wyglądać polityczna odpowiedź Zachodu i Wielkiej
Brytanii na sowiecką ekspansję: „Ali my experience goes to show the advantage of
attacking these people. They become dangerous the moment they think you fear
them. It is like timing a tiger — or rather a mangy hyena” 4 .
Churchillowi nie było dane przekucie w czyn swoich przeczuć co do natury
sowieckiego systemu i sposobu podejścia do wynikającego zeń zagrożenia. Kiedy
sam został premierem, musiał szukać poparcia „sowieckiej hieny” przeciwko „ty
grysowi nazizmu”. Kiedy II wojna się kończyła, a system sowiecki wkroczył mocną
stopą tam, gdzie nie udało mu się wejść 25 lat wcześniej — do środka Europy,
zniewalając kolejne narody tej części kontynentu — już nie Wielka Brytania, ale
Stany Zjednoczone miały w swej dyspozycji potencjał ekonomiczny, strategiczny
i ideologiczny, by się mu przeciwstawić. Zaczynała się tzw. zimna wojna.
Dziś, z perspektywy jej końca, historycy próbują wyróżnić podstawowe, ujaw
nione w jej trakcie sposoby reakcji polityków zachodnich (amerykańskich) wobec
problemu głównego przeciwnika w tej wojnie: sowieckiego supermocarstwa i stwo
rzonego przezeń systemu. Raymond Garthoff, w swej obszernej pracy podsumo
wującej czas zimnej wojny, wyróżnił trzy rodzaje podejścia w tej kwestii 5 .
Pierwsze określił jako „esencjalistyczne”, zgodnie, z którym państwo sowiec
kie jest równoznaczne z systemem totalitarnym, kierowanym agresywnymi impul
sami swej ideologii, nastawionym na ekspansję. Jest istotowo różne od systemu
kapitalistycznego. Zgodnie z tym podejściem trzeba tę różnicę dostrzec i uznać,
by wygrać konfrontację, od której nie sposób się uchylić. Pierwszym wyrazicielem
tego stanowiska był niewątpliwie właśnie Winston Churchill. Teoretycznie wspar
ła je koncepcja totalitaryzmu, rozwinięta w pierwszych latach po II wojnie świato
wej przez Carla Friedricha, Zbigniewa Brzezińskiego czy Hannah Arendt.
Stanowisko drugie, nazwane przez Garthoffa „mechanistycznym”, także do
strzegało rzeczywiste zagrożenie sowieckim ekspansjonizmem, zakładało jednak,
że konfrontacja z nim nie jest konieczna. Akcentowany był tu pragmatyzm postę
powania sowieckiego mocarstwa: można je powstrzymać przejrzystym systemem
kar („powstrzymywanie”) i nagród („pokój przez handel”). Koegzystencja z tak
rozumianym przeciwnikiem była niełatwa, ale możliwa.
Trzecie stanowisko, „interakcjonistyczne”, tłumaczyło wszystkie agresywne
posunięcia strony sowieckiej wyłącznie jako kontrakcję na agresywne, wzbudzają-
4
5
M. Gilbert, Churchill. A Life, London 2000, s. 423.
R. Garthoff, The Great Transition: American-Soviet Relations and the End of the Cold War,
Washington
1994-
Zob.
także
krytyczną
recenzję
tej
książki
i
prezentowanego
w
niej
ujęcia:
R. Pipes, Misinterpreting the Cold War, „Foreign Relations”, January 1995.
245
A ndrzej Nowak
ce obawy Moskwy poczynania strony zachodniej w zimnej wojnie. Zachód musi
dążyć do zredukowania napięcia, a wówczas łatwiej będzie zrozumieć obawy prze
ciwnika. Trwała koegzystencja była tu jedynym sensownym rozwiązaniem, a za jej
brak odpowiedzialność spadała niemal wyłącznie na stronę zachodnią. Z impulsu
tego nastawienia rodziła się — przeciw wcześniej dominującej „szkole totalitarnej”
—
nowa, przeważająca od lat 60. XX w. „szkoła rewizjonistyczna” w sowietologii.
Reprezentanci podejścia opisanego przez Garthoffa jako „esencjalistyczne” byli
od tego czasu konsekwentnie spychani na margines jako wyraziciele nieobiektyw
nego, zideologizowanego podejścia — cold warriors.
W atmosferze zdominowanej w kręgach akademickich i — szerzej — intelektu
alnych USA przez wyrazicieli trzeciego z omawianych tutaj stanowisk, na styku
niejako propozycji praktycznych wynikających z niego właśnie i ze stanowiska
„mechanistycznego”, nawołującego do pragmatycznej kohabitacji z globalnym ry
walem, uformowała się z końcem lat 60 . i utrzymała przez kolejną dekadę domi
nującą pozycję polityka detente.
Ona właśnie, tylekroć już opisywana, stanowiła tło czy raczej kontrast, wobec
którego ujawniło się dopiero znaczenie ujęcia stosunku do systemu sowieckiego
zaproponowanego przez Ronalda Reagana — odnowiciela, by tak rzec, „esencjalistycznej” wizji przeciwnika.
Przyszłego prezydenta przygotowywała naturalnie do takiego właśnie ujęcia
już jego rola cold war lecturer — kiedy to w pierwszych latach powojennych, jako
działacz związkowy, udzielał się w serii odczytów prezentujących sowieckie zagro
żenie. Tu jednak nie będziemy szukali głębiej korzeni podejścia Reagana do syste
mu komunistycznego w jego osobistej biografii. Naszkicujemy tylko krótko pro
ces bezpośredniego formowania „platformy politycznej” Ronalda Reagana już
w drodze do jego prezydentury i w pierwszych jej miesiącach, tu właśnie szukając
podstawowych cech charakterystycznych myśli, która wyraziła się najdobitniej
w formule „imperium zła”.
Pierwszym istotnym założeniem, jakie towarzyszyło odrzuceniu logiki detente,
było zakwestionowanie ujęcia przeciwnika „w lustrzanym odbiciu” (inirror-imagtng), zgodnie z którym sowieckie mocarstwo postępuje wedle tej samej logiki, co
Stany Zjednoczone. Nie chodzi tu o samo dostrzeżenie faktu, że proces detente
jest jednostronnie wykorzystywany (czy nadużywany) przez stronę sowiecką jako
okazja do dalszej ekspansji. W tym względzie połowa lat 70 . dostarczała serii
dowodów trudnych do podważenia: wprowadzenie sowieckiej dominacji do tak
egzotycznych krajów, jak Etiopia (wcześniej Jemen, Somalia i Libia), Angola (zdo
byta dla Moskwy przez dziesiątki tysięcy jej najemników z Kuby), Nikaragua,
Laos i Kambodża, wreszcie Afganistan.
Samo odrzucenie założenia mirror-imaging sięgało jednak głębiej niż tylko do
podważenia przekonania o skuteczności polityki detente z punktu widzenia USA.
Zasadniczym „odkryciem” tych, którzy odrzucili ów sposób widzenia Związku
246
Skqd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
Sowieckiego, charakterystyczny dla postawy „interakcjonistycznej”, było po pro
stu przypomnienie, że ten system jest nastawiony na konfrontację z Zachodem,
na ciągłą ekspansję, na ostateczne zwycięstwo. Najkonsekwentniej zwracał na to
uwagę harwardzki historyk tego systemu i jego rosyjskich korzeni, Richard Pipes.
On też, powołany w 1976 roku na szefa niezależnej komisji ekspertów, która
miała na zlecenie Senatu USA ocenić przyjęte przez CIA „interakcjonistyczne”
oceny stosunków amerykańsko-sowieckich (w tym zwłaszcza kwestii strategii nu
klearnej w owych stosunkach), mógł przedstawić swoje opinie w kręgach politycz
nych — i zostać usłyszany 6 . Istotę tej opinii wyrazić może to jedno zdanie: „To
frustrate Soviet global strategy, it is necessary, first and foremost, to acknowledge
that it exist. (...) The ultimate purpose of Western counterstrategy (common
efforts by the US, Western Europe and Japan) should be to compel the SU to
turn inward — from conquest to reform” 7 .
Zdanie to, sformułowane przez Richarda Pipesa w połowie 1980 roku, odwo
ływało się do kilku kolejnych, istotnych założeń koncepcji starcia amerykańsko-sowieckiego w ujęciu Ronalda Reagana. Po odrzuceniu fałszywej epistemologii
mirror-imaging i wskazaniu jej głównego błędu w niedocenieniu sowieckiej ideolo
gii ekspansji, kolejnym fundamentem tej koncepcji było przekreślenie, dominują
cej w czasach postwietnamskiej tnalaise, moralnej równoważności w ocenie Stanów
Zjednoczonych (szerzej Zachodu) i systemu sowieckiego. Politolog z George
town University, Jeane Kirkpatrick, podobnie jak Pipes, podkreślając zasadnicze
znaczenie ideologii w funkcjonowaniu i celach strategicznych sowieckiego super
mocarstwa, wskazała zarazem w swym niezwykle szeroko komentowanym artykule
z 1976 roku pt. Dictatorships and Double Standards, że istnieje fundamentalna róż
nica między konsekwencjami tej komunistycznej ideologii, a zwykłymi autorytaryzmami, które nierzadko tworzyły (w realiach zimnej wojny) jedyną skuteczną
osłonę przed ekspansją sowieckiego totalitaryzmu.
Ronald Reagan przyjął chętnie to rozróżnienie nie dlatego tylko, aby kryty
kować skutki jego zlekceważenia w prowadzonej przez administrację prezydenta
Jimmy’ego Cartera krucjacie praw człowieka. Kwestia znaczenia ideologii i ich
wyraźnego moralnego zróżnicowania, a nawet przeciwstawienia: z jednoznacznym
potępieniem komunizmu i podniesieniem moralnej wartości modelu cywilizacji
zachodniej, a w szczególności modelu amerykańskiej republiki, była w samym cen
6
New
Zob. szerzej na ten temat wspomnienia samego R. Pipesa, Vixi. Memoir of a Non-Belonger,
Haven
istotną
rolę
2003,
w
s.
132—143;
formowaniu
por.
koncepcji
najważniejsze
sowieckiego
jego
artykuły
przeciwnika
w
publicystyczne,
późniejszej
które
ekipie
odegrały
prezydenta
Reagana: Russia’s Mission, America’s Destiny, „Encounter” October 1970; Why the Soviet Union Thinks
It Could Fight and Win Nuclear War, „Commentary” July 1977; Soviet Global Strategy, „Commenta
ry" August 1 9 8 0 .
7
R. Pipes, Soviet Global Strategy, „Commentary” August 1980.
247
Andrzej Nowak
trum myślenia Ronalda Reagana. Nieco paradoksalnie wskazać można tu podo
bieństwo między nim a prezydentem Woodrowem Wilsonem. Tak jak Wilson
sześćdziesiąt lat wcześniej przedstawił swoją wizję polityczno-moralnej regenera
cji świata, opartą na wierze w uniwersalne znaczenie amerykańskiego przykładu
i gotową do starcia z nową, komunistyczną wiarą, tak Reagan jak najbardziej serio
traktował misję Ameryki jako „miasta na wzgórzu”, które znów powinno stać się
świetlanym wzorem dla świata. Istotą tego wzoru było wcielenie w życie wzoru
społeczeństwa demokratycznego, opartego na prawach jednostki, wynikających
z kolei z samego prawa naturalnego, ufundowanego najgłębiej w Bogu. Z tej per
spektywy system sowiecki był antywzorem, depcząc tak zasady demokracji, jak
prawa człowieka i jego naturalne potrzeby: zabezpieczenia własności, wolności
słowa i religii.
System sowiecki w owej roli okazywał się imperializmem zbudowanym na
zniewoleniu kolejnych narodów podbijanych dla ideologii w ramach jej nieuchron
nie ekspansywnej strategii. Jeśli podważyło się samą tę ideologię i przeciwstawiło
jej — równie uniwersalną w swych ambicjach — ideę, to rezultatem tego musiała być
kontrstrategia. Nie defensywna, nie ograniczona do „powstrzymywania” sowiec
kiego imperium przed kolejnymi zdobyczami, ale ofensywna, rzeczywista doktry
na wyzwalania. Wyzwalania tak ofiar „zewnętrznych” sowieckiego imperium
(w Europie Środkowo-Wschodniej i w krajach opanowanych przez komunizm na
obszarze tzw. Trzeciego Świata), jak i ludów samego rdzenia imperium —z Rosja
nami włącznie.
Dla przekonania, że takie wyzwolenie nie byłoby tylko ideologicznym założe
niem nowej doktryny amerykańskiej, ale prawdziwą tęsknotą milionów mieszkań
ców poddanych sowieckiemu panowaniu, olbrzymie znaczenie miało świadectwo
ruchów dysydenckich i opozycyjnych, jakie zaczęło ujawniać się z wielką siłą
w drugiej połowie lat 70 . XX w. Poczynając od publikacji Archipelagu Gulag Alek
sandra Sołżenicyna i niedających się już ukryć prześladowań rosyjskich obrońców
praw człowieka (z Władimirem Bukowskim, Andriejem Sacharowem czy Anato
lem Szczarańskim jako najbardziej znanymi jego reprezentantami) poprzez najsil
niejszy ruch demokratycznej opozycji w Polsce i jego symboliczne spotęgowanie
wraz z wyborem kardynała Karola Wojtyły na papieża i jego pierwszą pielgrzymką
do ojczyzny — błogosławieństwem dla rodzącego się ruchu „Solidarności”, aż po
drobniejsze, rozproszone po całym obszarze sowieckiego imperium głosy niezgo
dy na jego trwanie (jak choćby czeska „Karta 77”, podziemny ruch narodowokatolicki na Litwie, dysydenci ukraińscy).
Wszystkie wymienione w poprzednich akapitach przesłanki do sformułowa
nia nowej oceny sowieckiego zagrożenia i programu jego „rozbrojenia” w konkretny program działań politycznych, propagandowych, strategicznych zaczęły być
przekuwane już od 1976 roku w ramach ponadpartyjnego Committee on the Pre
sent Dangers. Do zespołu skupionego wokół Paula Nitze, jednego z żyjących
248
Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
jeszcze współautorów doktryny powstrzymywania z końca lat 40 ., weszli m.in.
wspomniani wyżej Richard Pipes (w latach 1981—1982 służył w administracji
Reagana jako szef wydziału Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej w Radzie
Bezpieczeństwa Narodowego) i Jeane Kirkpatrick (mianowana następnie przez
Reagana ambasadorem USA przy ONZ), a także Richard Allen (pierwszy szef
Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Reaganie). Sam Ronald Reagan znalazł
się w gronie Rady Dyrektorów tego Komitetu, który miał się okazać pierwszym
intelektualnym zapleczem dla jego międzynarodowej strategii 8 .
Do projektów przedstawianych w poprzednich czterech latach przez Com
mittee on the Present Dangers mógł się odwołać szerzej po raz pierwszy w czasie
swej kampanii wyborczej w 1980 roku. Na krytykę dotychczasowej polityki deten
te, nietrudną wobec widocznego już w owym roku jej fiaska, nałożył w toku kam
panii dwa hasła pozytywne, charakteryzujące w prosty sposób istotę proponowa
nej przez niego odpowiedzi na sowieckie zagrozenie: „Peace and Freedom” oraz
„Peace through Strength”. Pierwsze z owych haseł bazowało na przyjętym przez
Ronalda Reagana za oczywiste założeniu, że na sowiecką ideologię skuteczną
odpowiedzią będzie idea wolności, ucieleśniona najlepiej przez odrodzoną Amery
kę i „eksportowana” przez nią do ludów poddanych opresji komunistycznej. Dru
gie hasło było czytelnym — i krytycznym — nawiązaniem do przytaczanego już na
wstępie tego szkicu naczelnego hasła polityki ugody i kompromisu z systemem
sowieckim — „Peace through Trade” — funkcjonującego w strategii przywódców
Zachodu od czasów Davida Lloyd George’a. Zamiast nadziei na to, ze ustępstwa
mi, koncesjami handlowymi i konsekwentnymi próbami współpracy będzie można
niejako „oswoić” i „ułaskawić” sowieckiego rywala, a ostatecznie przekształcić go
na swój (to jest zachodni) obraz i podobieństwo, Reagan wskazywał potrzebę
odbudowania własnej siły i własnej w nią wiary. Siły nie tylko militarnej i ekono
micznej, ale także moralnej, która jedynie twardo stosowana może zmusić osta
tecznie sowieckie imperium do cofnięcia się, a w dalszej konsekwencji spowodo
wać jego upadek.
„Słabość prowokuje agresję” — dopowiadał w swej platformie wyborczej 1980
roku Ronald Reagan 9 .
Kolejne etapy drogi jego myśli i samej leksyki ku formule „imperium zła”
śledzić możemy już bezpośrednio w jego publicznych wystąpieniach jako prezy
denta Stanów Zjednoczonych. Wskażemy tylko najważniejsze. Z perspektywy te
matu tego szkicu do takich właśnie wystąpień można zaliczyć krótką wypowiedź
nowego prezydenta na jednej z pierwszych jego konferencji prasowych — 29 stycz
8
Zob. R. Pipes, Vixi..., op. cit., s. X 41 —143; por. S. Kraemer, Meeting and Defeating the Soviet
Union’s Cold War Challenge, w: The Soviet Union Fight the Cold War, ed. by S. Kraemer, The American
Foreign Policy Council 1999.
9
Cyt. za: S. Kraemer, op. cit., s. 10—11.
249
Andrzej Nowak
nia 1981 roku. Zapytany wówczas o swoją ocenę dalekosiężnych intencji Związku
Sowieckiego, Ronald Reagana nie pozostawił wątpliwości, że widzi je tak, jak sześć
dziesiąt lat przed nim Churchill, a nie tak, jak jego bezpośredni poprzednicy
w Białym Domu. Celem systemu sowieckiego jest światowe panowanie — stwier
dził krótko prezydent, dodając jednak do tego ważny, uogólniający komentarz:
„The only morality they [to jest sowieckie kierownictwo — A.N.] recognize is
what will further their cause, meaning they reserve unto themselves the right to
commit any crime, to lie, to cheat, in order to attain that, and that is moral, not
immoral, and we operate on a different set of standards. I think when you do
business with them, even at a detente, you keep that in mind” 10 .
Tak wyraziste odrzucenie samej podstawy mirror-imaging w obrazowaniu so
wieckiego przeciwnika musiało pociągnąć za sobą skutki w proponowanej linii
podejścia wobec niego. Związek Sowiecki zdefiniowany został w pierwszych nie
mal słowach prezydenta Ronalda Reagana jako wróg — śmiertelnie groźny i jedno
znacznie zły w swej moralnej istocie. Od razu też nadało to moralny patos, pełen
dramatyzmu wymiar dalszym uwagom prezydenta o rywalizacji z systemem so
wieckim. Pojawił się on niezwykle mocno w krótkim, wygłoszonym rok później
przemówieniu Reagana na obiedzie wydanym w czasie konferencji Conservative
Political Action (26 lutego 1982 r.).
W stanie napięcia ówczesnych stosunków globalnych między dwoma super
mocarstwami prezydent wskazał moment decyzji: czy świat stanie się komuni
styczny, czy też ocali swą wolność: „We live today in a time of climactic struggle
for the human spirit, a time that will tell whether the great civilized ideas of
individual liberty, representative government, and the rule of law under God will
perish or endure”. Stawiając kwestię rywalizacji ze Związkiem Sowieckim na tak
wysokim poziomie znaczenia, prezydent mógł adekwatnie do tego nazwać swój
projekt stawienia czoła niebezpieczeństwu „nową krucjatą”.
Przypomnijmy, początek 1982 roku to czas tuż po wprowadzeniu stanu wo
jennego w Polsce, który administracja prezydenta Reagana przyjęła jako jeden
z najbrutalniejszych przejawów podeptania dążenia do wolności we współczesnym
świecie przez komunistyczne imperium. Był to czas wielkiego starcia propagando
wego ze Związkiem Sowieckim w Europie Zachodniej wokół kwestii rozmieszcze
nia amerykańskich rakiet średniego zasięgu (w odpowiedzi na wcześniej wycelo
wane w europejskie centra rakiety sowieckie tego typu). Był to także czas przebie
gającej coraz bardziej krwawo wojny w Afganistanie.
Do pierwszego z tych wydarzeń, związanego z Polską i jej „solidarnościo
wym” zrywem, nawiązał Ronald Reagan w swym najdonioślejszym może wystą
pieniu publicznym poświęconym polityce międzynarodowej: wygłoszonym 8 czerw
10
Ten i kolejne cytaty z wystąpień publicznych Ronalda Reagana podaję za: The Soviet Union
Fight the Cold War.
250
Skąd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
ca 1982 roku przemówieniu w parlamencie brytyjskim. Zaczął je od przypomnie
nia podziału Europy berlińskim murem i symbolicznej wymowy znaku w centrum
Warszawy, wskazującego odległość polskiej stolicy od innych stolic kontynentu.
W połowie drogi między Brukselą a Moskwą — znak ten wskazuje w ujęciu Reaga
na zasadniczą niesprawiedliwość i sztuczność podziału Europy. Zarazem Polska
czasu „Solidarności i stanu wojennego służy w jego przemówieniu do przypo
mnienia słabości tego podziału i słabości samego systemu komunistycznego, któ
ry go broni. „Poland is not East or West. Poland is at the center of European
civilization. It has contributed mightily to that civilization. It is doing so today by
being magnificently unreconciled to oppression”. Europa to cywilizacja wolności
politycznej, Polska w jej centrum staje się w 1982 roku symbolem niezgody jej
mieszkańców na odebranie im wolności przez obcy, narzucony system ideologicz
ny. Dla amerykańskiego prezydenta oznacza to potwierdzenie zasadniczego opty
mizmu jego politycznego przesłania: demokratycznych, wolnościowych dążeń nie
da się trwale stłumić — odżywają co pewien czas z narastającą siłą nawet w systemie
totalitarnym, ustanowionym „od Szczecina nad Bałtykiem po Warnę nad Morzem
Czarnym” przez ponad już trzydzieści lat.
W swym przemówieniu Ronald Reagan zrównał całkowicie dwa totalitaryzmy
XX wieku, stawiając w jednym rzędzie ich „dokonania”: „Auschwitz i Dachau,
gułag i Kambodżę”. Wobec trwania systemu, który wytwarza takie zło, człowiek
wolny nie może przejść obojętnie. Jednoznaczne potępienie moralne jest w ujęciu
Reagana tylko wstępem do wezwania do czynu. Jakiego — wskazuje także na przy
kładzie Polski. Kryzys trwa — ale w systemie komunistycznym. Kryzys rewolucyj
ny, którego kolejnymi zapowiedziami były tłumione dotąd zrywy robotników Ber
lina Wschodniego w 195 3 roku, Węgrów w 1956, Czechów i Słowaków w 1968,
wreszcie Polaków w 1980—1981. Walka w Polsce trwa jednak. Skoro kryzys rewo
lucyjny, wynikający z naturalnego dążenia ludzi do wolności, trwa i narasta w syste
mie komunistycznym — obowiązkiem wolnego świata jest wspomóc te dążenia,
a zatem zaostrzyć kryzys w imperium opierającym się już tylko na nagiej przemo
cy. Ronald Reagan wskazał więc wprost, że jego celem będzie zaangażowanie wszyst
kich możliwości Stanów Zjednoczonych do „globalnej kampanii na rzecz demo
kracji wzbierającej teraz na sile”. Nie pozostawił też wątpliwości, że konsekwencje
tej kampanii dosięgną samego centrum systemu — samego Związku Sowieckiego.
Odsłoni się bowiem ostatecznie brak legitymacji do sprawowania władzy przez
samych gospodarzy Kremla.
Nie były to tylko pogróżki. Przedstawiona w londyńskim przemówieniu
w symbolicznym kontekście odwiecznych zmagań między wolnością a despoty
zmem — od cxodusu Izraela z Egiptu poprzez Termopile, powstanie Spartakusa,
zburzenie Bastylii i wreszcie Powstanie Warszawskie — walka z systemem sowiec
kim zyskała wkrótce swój praktyczny plan. Przybrał on formę Dyrektywy Bezpie
czeństwa Narodowego nr 75, podpisanej przez prezydenta 17 stycznia 1983 roku,
251
A ndrzej Nowak
a przygotowanej w znacznym stopniu przez wydział Rady Bezpieczeństwa Naro
dowego kierowany przez Richarda Pipesa w poprzednich kilku miesiącach 11 .
Kilka tygodni później Ronald Reagan postawił kropkę nad „i”. 8 marca 1983
roku, w przemówieniu wygłoszonym na dorocznej konwencji Narodowego Zgro
madzenia Ewangelików, padły słowa o „imperium zła”. Szczególnie przesycony
moralnymi, a nawet religijnymi odniesieniami ton tego przemówienia podsuwała
już sama jego okazja, charakterystyczna dla związku między amerykańską polityką
(zwłaszcza — choć nie tylko — w wydaniu konserwatywnym) a potężnymi chrześci
jańskimi ruchami religijnymi. Na spotkaniu z ewangelikami prezydent „ustawił”
politykę bez reszty w perspektywie zmagań dobra i zła. W ten wymiar także prze
niósł zmagania z systemem sowieckim. Przypominając swoje uwagi z pierwszej
konferencji prasowej, powtórzył, że sowiecki przeciwnik uznaje jedynie moralność
sukcesu rewolucji, odrzucając fundamentalne, właściwe całej judeochrześcijańskiej
i — szerzej — humanistycznej tradycji rozróżnienie dobra i zła. W tym takcie chciał
ukazać swoim słuchaczom samą — złą — istotę sowieckiego systemu, od której nie
wolno abstrahować nikomu, kto ma do czynienia z Moskwą. Tę istotę potwierdza
także podważenie w systemie sowieckim praw jednostki, osoby ludzkiej — w imię
nadrzędności państwa i dążenie w jego programie polityki zewnętrznej do ekspan
sji, której celem jest podporządkowanie wszystkich narodów świata. Ci, którzy
realizują ten program — przywódcy sowieckiego imperium — nazwani są w tym
miejscu przez amerykańskiego prezydenta „centrum zła [focus of evil] we współ
czesnym świecie”. Ten szatański już niemal charakter przeciwnika podkreślony
został jeszcze w omawianym przemówieniu przez nawiązanie do słynnej powieści
C. S. Lewisa Listy starego diabła... (Screwtape Letters), z której Ronald Reagan wy
dobył obraz największego zła, którego źródła biją nie z jakichś obskurnych jaskini
zbrodni, nie z obozów koncentracyjnych nawet, ale ze schludnych, aseptycznych
gabinetów władzy, z decyzji ludzi w białych kołnierzykach, „którzy nie potrzebują
nawet podnosić głosu”.
Ze złem, z takim złem nie może być kompromisu — stwierdzał amerykański
prezydent. I wzywał, by przeciwstawić się tym, którzy ośmielają się porównywać
do takiego zła politykę Stanów Zjednoczonych i próbują oczernić znaczenie ich
wysiłków militarnych, bez których nie uda się odstraszyć, zmusić do odwrotu
strasznego przeciwnika (przypomnijmy: Reagan adresował te słowa do chrześci
jańskich odbiorców w Ameryce w momencie, kiedy znaczna część ich hierarchii —
także katolickiej — krytykowała zawzięcie podjęty przez niego program forsowne
go dozbrojenia armii Stanów Zjednoczonych). W tym właśnie kontekście pojawia
się formuła „imperium zła”: „So, in your discussion of the nuclear freeze propo
sals, I urge you to beware the temptation of pride — the temptation of blithely
11
Szerzej na temat opracowania samej Dyrektywy 75 i jej głównych założeń zob.: R. Pipes,
V i x i . o p . cit., s. 188—201.
252
Skqd się wzięło „imperium zła”? Historyczna geneza formuły Ronalda Reagana
declaring yourselves above it all and label both sides equally at fault, to ignore the
facts of history and the aggressive impulses of an evil empire, to simply call the
arms race a giant misunderstanding and thereby remove yourself from the strug
gle between right and wrong and good and evil”.
W tym miejscu i w tej formule spotykają się dwa hasła kampanii wyborczej
Reagana: „Peace and Freedom” oraz „Peace through Strength”. W pierwszym
zawiera się już sedno moralnego przesłania polityki proponowanej przez przy
szłego prezydenta: tylko ostateczne wyzwolenie ludzi pozbawionych wolności może
przynieść trwały pokój — wyprowadzenie ludów z „domu niewoli”, z „imperium
zła”. Drugie hasło wskazuje drogę tego wyzwolenia: przez okazanie własnej siły,
własnej gotowości do walki z potężnym militarnie, choć nędznym moralnie prze
ciwnikiem. Źródłem tej siły, do której w walce z systemem sowieckim chciał się
odwołać Reagan, było z jednej strony realne uzbrojenie, na które przeciwnik nie
będzie miał już skutecznej odpowiedzi (przypomnijmy znów: dokładnie w tym
czasie Ronald Reagan podpisuje dyrektywę nakazującą wdrożenie programu SDI
-strategicznej inicjatywy obronnej, czyli — popularnie mówiąc — tzw. wojen gwiezd
nych). Z drugiej strony źródłem siły ofensywy przeciwko „imperium zła” miała
być sama idea wolności, własności, otwarcia na Boga, którą prezydent amerykański
pragnął przeciwstawić komunistycznej ideologii, zaprzeczającej tym postulatom
ludzkiego ducha.
Amerykański prezydent szedł dalej tą drogą, by stanąć wreszcie przed berliń
skim murem, pod Bramą Brandenburską. Tu, 12 czerwca 1987 roku, mógł już
wypowiedzieć swoisty epilog do swej formuły sprzed czterech lat. Epilog wyraża
jący poczucie nadziei i triumfu. Imperium trzeszczało już w szwach. Samo, ze
pchnięte przez Amerykę Reagana i własny kryzys wewnętrzny, na który prezydent
liczył, rozliczało się już z własnym złem. „Mr. Gorbachev, open this gate! Mr.
Gorbachev, tear down this wall!”. Ten apel nie był już tylko czczym gestem, ale
zapowiedzią bliskiej przyszłości. Ronald Reagan wierzył w jej nadejście i wyraził
tę wiarę w słowach odpowiadających siłą wyrazu jego wcześniejszej formule „im
perium zła”. Teraz mówił: „Yes, across Europe this wall will fall. For it cannot
withstand faith; it cannot withstand truth. The wall cannot withstand freedom”.
Przypominając fakt, że w swym przemówieniu, nazywającym system sowiecki
„imperium zła”, Ronald Reagan użył jako wprowadzenia do tej formuły nawiąza
nia do powieści angielskiego pisarza C. S. Lewisa, trudno oprzeć się skojarzeniu
z dziełem bliskiego przyjaciela tego ostatniego, tak jak on, profesora Oxfordu,
]. R. R. Tolkiena. Żaden może inny obraz literacki nie wyraziłby tak zgodnie
z myślą, z wyobraźnią polityczną samego Ronalda Reagana patosu i przygody
konfliktu z „imperium zła” jak tolkienowski Władca pierścieni. Jeśli mielibyśmy na
koniec półżartem znaleźć w tej powieści klucz do roli amerykańskiego prezydenta
w tym wielkim konflikcie, to chyba musielibyśmy wskazać ją w rycerskim Aragornie — królu wielkiej koalicji wolnych stworzeń przeciw „imperium zła”, wspiera
253
Andrzej Nowak
nym przez duchową potęgę Gandalfa (czyż ta postać kapłana dobra z posochem
w ręku nie podpowiada roli Jana Pawła II?) i dzielność małych hobbitów (ich
decydująca rola przypadłaby zapewne ludziom wolnościowej opozycji w samym
„imperium zła” — ludziom „Solidarności”, rosyjskim dysydentom z Sołżenicynem
na czele). Ta propozycja przeniesienia realnej, globalnej walki do kwestii obsady
literacko-filmowego scenariusza wydać się może tutaj nazbyt żartobliwa, może
niestosowna. Trudno jednak wątpić w to, że Ronaldowi Reaganowi taka wizja, by
się spodobała. Wizja, w której jednoznaczna ocena moralna spotyka się z optymi
stycznym uniwersalizmem przesłania. Zło przegrywa, dobro zwycięża. I decyduje
o tym ostatecznie moralna orientacja i postawa jednostki.
Bogusława Bednarczyk
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera
i Ronalda Reagana
W drugiej połowie 70 . i w latach 80 . XX. w., za prezydentury Jimmy’ego Cartera
i Ronalda Reagana, kwestia przestrzegania praw człowieka była priorytetem ame
rykańskiej polityki zagranicznej. Carter odegrał pionierską rolę, nadając kampanii
praw człowieka nowy wymiar i cechy szczególne. Dostosował ją bowiem do celów
swojej polityki zagranicznej i wplótł motyw praw człowieka zarówno w taktykę,
jak i strategię polityczną Stanów Zjednoczonych. Zmierzając do uczynienia z kwestii
praw człowieka priorytetowego nurtu działania w polityce zagranicznej, napotkał
silny opór ze strony części Departamentu Stanu oraz biurokracji waszyngtoń
skiej, które niepodzielnie rządziły polityką zagraniczną w podległych sobie regio
nach świata. Ustanowił pewien precedens, dzięki któremu jego następca mógł już
w znacznie szerszym zakresie decydować o pozycji praw człowieka w polityce za
granicznej. Administracja Reagana działała także w zupełnie innym klimacie poli
tycznym — zarówno w płaszczyźnie wewnętrznej, jak i międzynarodowej — niż to
miało miejsce w czasach prezydentury Cartera. W wyniku politycznego dialogu
odprężeniowego na linii Wschód-Zachód doszło do wyciszenia wokół problemu
praw człowieka. Zwłaszcza bezpośrednio po wojnie w Wietnamie i aferze Water
gate. Ta zmniejszona aktywność trwała wystarczająco długo, aby jej wznowienie
i zintensyfikowanie przez administrację Cartera wzbudziło niepokój i opór wa
szyngtońskiego establishmentu. Odmienne były też wewnętrzne i międzynarodo
we naciski oraz różnorodne aspekty i interesy polityki zagranicznej państwa.
Stąd też nie wydaje się właściwe oparcie tej analizy wyłącznie na porówna
niu podjętych lub nie przez każdego z prezydentów działań w polityce zagra
nicznej, których motywem była ochrona praw i wolności. Jedyną właściwą me
todą wydaje się być przedstawienie roli praw człowieka w kształtowaniu polityki
zagranicznej obu administracji oraz ustalenie, w jakim stopniu obie prezyden
tury wpisały koncepcję praw człowieka jako trwały komponent do polityki za
granicznej USA.
255
Bogusława Bednarczyk
Porównując administrację Cartera i Reagana, nie można także zapominać
0 tym, iż pierwszy z nich spędził w Białym Domu tylko jedną kadencję. Drugi nie
tylko mógł korzystać z doświadczeń swego poprzednika, ale miał na to dwukrot
nie więcej czasu. Wiele ważnych decyzji prezydenta Reagana w zakresie zagranicz
nej polityki praw człowieka zostało podjętych w czasie drugiej kadencji. Wynikało
to w pewnym stopniu z braku ograniczeń, które na poczynania prezydenta nakłada
myśl o zbliżającej się kolejnej kampanii wyborczej.
Szczególna uwaga, którą prezydent Carter poświęcił prawom człowieka, nie
była jakimś przypadkiem historycznym. Co najmniej dwa czynniki złożyły się na
ten stan rzeczy: miejsce, jakie idee prawa i wolności zajmują w historii Stanów
Zjednoczonych, oraz osobowość Jimmy’ego Cartera. Razem wzięte formułują
odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie w tym czasie prawa człowieka odegrały
tak istotną rolę w amerykańskiej polityce zagranicznej, iż stały się nie tylko czyn
nikiem wyróżniającym prezydenturę Cartera, ale były również tak ważnym skład
nikiem polityki zagranicznej państwa, iż kolejna administracja nie mogła go
zignorować.
Źródeł carterowskiej polityki na rzecz praw człowieka należy szukać w po
czątkach XX wieku, kiedy to tzw. nurt idealistyczny na dobre zagościł w amery
kańskiej polityce. Idealiści głosili, iż Stany Zjednoczone mogą efektywnie spra
wować funkcję światowego lidera, jeśli ich polityka będzie promować tradycyjne
wartości ochrony praw i wolności jednostki, a oparta na tych wartościach polity
ka zagraniczna nie będzie skierowana na współpracę z represyjnymi systemami
politycznymi. Wielokrotnie określano kampanię na rzecz praw człowieka prezy
denta Cartera jako powrót do prezydentury Woodrowa Wilsona i Franklina
Delano Roosevelta. Wówczas to bowiem elementy etyczno-moralne były silnie
akcentowane 1 .
Prezydent Carter stał się następcą i kontynuatorem kształtowanych w po
przednich stuleciach, w oparciu o ideały nadrzędnej wartości praw człowieka, za
sad i form polityki zagranicznej. Wydarzenia poprzedzające prezydenturę Carte
ra: wojna w Wietnamie, afera Watergate oraz stosunek administracji Nixona
1 Forda do praw człowieka stanowiły dodatkowy impuls do zaangażowania się
w kampanię na rzecz ochrony praw człowieka w międzynarodowych stosunkach
politycznych. Zwraca na to uwagę Ernest B. Haas, pisząc: „Bezpośredni okres po
wojnie w Wietnamie charakteryzował się głębokim rozczarowaniem w odniesieniu
do zagranicznej polityki państwa, prowadzonej drogą siły i podboju. Stąd też wy
1
wa
Wilsona
mi'
zasady
Warto zwrócić uwagę na pogląd Kennetha Thomsona: „Po raz pierwszy od czasów Woodro
i
Franklina
etyczne,
jakie
Delano
Roosevelta
poruszał
w
z
swych
ich
‘Czternastoma
oświadczeniach
Punktami'
prezydenckich
i
‘Czterema
jimmy
Wolnościa
Carter,
uzyskały
tak ważną rangę w kampanii politycznej”. K. Thomson, New Reflections on Ethics and Foreign Policy:
the Problem of Human Rights, „The Journal of Politics”, t. 4 0 , nr 4, listopad 1978, s. 41-
256
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
dawało się zupełnie zrozumiałe, iż nowa administracja, poszukując wsparcia dla
swej polityki, zwróciła się ku symbolom i wartościom wolnym od przemocy, do
minacji i porażki” 2 .
Wojna w Wietnamie, afera Watergate, fiasko prezydentury Nixona sprawiły,
iż społeczeństwo amerykańskie oczekiwało nowej władzy i odmiennego modelu
polityki. Z taką propozycją wystąpił Carter. Rozpoczynając kampanię wyborczą,
powiedział: „Nadszedł czas, aby potwierdzić i wzmocnić etyczne i moralne podsta
wy amerykańskiej polityki” 5 . Wyniki wyborów prezydenckich z 2 listopada 1976 r.
dowiodły, iż przeważająca część amerykańskiego społeczeństwa gotowa była przy
jąć nowy kurs w polityce zagranicznej, a prowadzona przez Kongres już od wcze
snych lat 70. polityka legislacyjna zmierzała do połączenia programu pomocy dla
zagranicy z prawami człowieka 4 . Uchwalona w 1976 roku poprawka do Sekcji 502
B Ustawy o Pomocy Zagranicznej z 195 I roku głosiła: „Kongres zajmuje stano
wisko, że nie należy przyznawać pomocy gospodarczej i wojskowej rządowi każde
go kraju, który stosuje represje polityczne wobec swoich obywateli” 5 . A zatem,
zanim Jimmy Carter objął urząd prezydenta i zainicjował kampanię praw człowie
ka, w Waszyngtonie przyjęto już wiele aktów ustawodawczych i organizacyjnych.
Dzięki tym inicjatywom Kongresu prezydent miał do dyspozycji ustawodawstwo,
które pozwalało mu umieścić prawa człowieka w centralnym punkcie strategii dzia
łania nowej administracji. Program ochrony praw i wolności jednostki został uznany
za specyficzny wkład administracji Cartera w nowy kurs polityki zagranicznej,
mającej na celu „ulepszenie świata”. Był to także jeden z dowodów przeciwstawie
nia się poprzedniej administracji, która kierowała się w polityce zagranicznej przede
wszystkim pragmatyzmem.
Analiza szeregu wypowiedzi prezydenta oraz czołowych przedstawicieli jego
administracji wyraźnie wskazuje na to, że kluczowym elementem nowej strategii
było przekonanie, iż działania polityczne powinny stanowić odbicie takich naro
dowych wartości, jak wolność i sprawiedliwość. W przemówieniu inauguracyjnym
Carter deklarował między innymi, iż ochrona praw człowieka będzie prioryteto
2
K. A. Oye, D. Rodhchild, R. J. Lieber (red.), Eagle Entangled: U. S. Foreign Policy in a Complex
World, New York 1979, s. X 68.
* D, Kucharsky, The Man from Plains, New York 1976, s. 874W
uzależniała
państwa.
zentantów
1974
roku
poprawka
przyznanie
klauzuli
Również
w
przedstawiła
Jacksona
Vanika
najwyzszego
1974
roku
29
zaleceń
podkomisja
dla
rządu
do
radziecko-amerykańskiego
uprzywilejowania
do
w
spraw
celu
od
organizacji
ściślejszego
polityki
układu
międzynarodowych
powiązania
handlowego
emigracyjnej
polityki
Izby
danego
Repre
zagranicznej
z kwestią praw człowieka. Realizując te zalecenia, w 1975 roku utworzono w Departamencie Stanu
stanowisko
koordynatora
spraw
humanitarnych
oraz
urząd
doradcy
prawnego
do
zagadnień
praw
człowieka. D. Heaps, Human Rights and U. S. Foreign Policy: The First Decade, 1 9 7 3 —1 9 8 3 , New
York 1 9 8 4 , s. 9-10.
5
Ibidem, s. 1 4 .
257
Bogusława Bednarczyk
wym elementem amerykańskiej polityki zagranicznej oraz „(•••) głównym kryte
rium doboru partnerów do współpracy zagranicznej (,..)” 6 . Potwierdził to kilka
miesięcy później w wystąpieniu na Uniwersytecie Notre Damę, mówiąc, iż „po
szanowanie praw człowieka jest głęboko zakorzenione w naszych narodowych war
tościach moralnych, które nigdy nie mogą ulec zmianie”. W tej samej wypowiedzi
zaznaczył również, że celem amerykańskiej polityki zagranicznej nie jest walka
z komunizmem, lecz kontynuowanie procesu odprężenia i wspieranie przestrze
gania przez wszystkie kraje uznanych przez społeczność międzynarodową stan
dardów ochrony praw człowieka zawartych w podstawowych dokumentach mię
dzynarodowych 7 . Przemawiając zaś po raz pierwszy w Zgromadzeniu Ogólnym
ONZ w marcu 1977 roku, podkreślał, że na kształtowanie się „(•••) politycznej,
gospodarczej i kulturalnej postawy Stanów Zjednoczonych wobec innych państw
będzie miał wpływ ich stosunek do praw człowieka” 8 .
Do znaczenia wartości moralnych nawiązują także bliscy współpracownicy
prezydenta. Doradca do spraw bezpieczeństwa Zbigniew Brzeziński pisał: „Rząd
Stanów Zjednoczonych zmierza do wykazania nadrzędnego znaczenia czynnika
moralnego w polityce zagranicznej” 9 . Sekretarz stanu Cyrus Vance widział zaś
konieczność „wprowadzenia podstawowych wartości, które głosili Ojcowie Zało
życiele, do współczesnej polityki zagranicznej” 10 .
Warto zwrócić uwagę, iż pomimo nadania ideom wartości moralnych prioryte
towego i dominującego znaczenia w procesie kształtowania nowej formy polityki
zagranicznej, nie zrezygnowano z uzasadnienia pragmatycznej roli czynnika ochro
ny praw ludzkich w kształtowaniu obrazu Ameryki we współczesnym świecie. Zwra
cał na to uwagę Brzeziński, podkreślając w licznych wypowiedziach i komentarzach,
iż nadanie prawom człowieka szczególnego miejsca w amerykańskiej polityce zagra
nicznej wzmocni globalne interesy USA przez uświadomienie narodom walczącym
o suwerenność, iż demokracja amerykańska góruje nad systemami politycznymi prze
ciwników USA. W opinii prezydenckiego doradcy do spraw bezpieczeństwa najlepszą
odpowiedzą na ideologiczne wyzwania ze strony Związku Sowieckiego powinno być
„Szeroko zakrojone krzewienie wartości demokratycznych głęboko zakorzenionych
w tradycji i politycznym systemie Stanów Zjednoczonych” 11 . Także Cyrus Vance
zwracał często uwagę na pragmatyczne aspekty polityki praw człowieka: mówiąc
0 zadaniach stojących przed nową administracją, zwracał uwagę na konieczność łącze
6
Ibidem, s. 24.
7 Ibidem,
8
s. 3 1 -
U. S. Congress, House of Representatives, Committee on Foreign Affairs, Human Rights and
U. S. Foreign Policy: Hearings before the Subcommittee on International Organizations, 96th Cong.,
1 Sess., May 10, s. 2239Z.
258
Brzeziński, Power and Principle (rev. ed.), New York 1985, s. 81.
10
C. R. Vance, Hard Choice: Critical Years in America’s Foreign Policy, New York 1983, s. 29.
11
Z. Brzeziński, op. cit., s. 124-
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
nia strategii praw człowieka z militarnymi i ekonomicznymi celami i zadaniami pań
stwa. Natomiast kierująca biurem do spraw humanitarnych i praw człowieka Patricia
Derain wyrażała zrozumienie dla interesów bezpieczeństwa państwa, reprezentując
równocześnie stanowisko tej grupy administracji, która głęboko wierzyła, że intere
sy bezpieczeństwa i gospodarki nie mogą stanowić alternatywy dla promocji praw
człowieka, a jedynie jej uzupełnienie.
Patrząc z perspektywy czasu, kampania na rzecz praw człowieka prezydenta
Cartera była w pewnym sensie nieunikniona, jeśli weźmiemy pod uwagę jego
osobowość, polityczną przenikliwość, a także dziedzictwo po poprzednich ad
ministracjach: problemy Watergate i Wietnam. Warto jednak zwrócić uwagę na
to, że promowanie idei praw człowieka nie prowadziło do bezpośrednich kon
frontacji i zaostrzenia stosunków międzynarodowych. Administracja skłonna
była do ustępstw i kompromisów. Wyżsi urzędnicy Departamentu Stanu, a tak
że Białego Domu często wygłaszali przemówienia na temat praw człowieka. Cy
rus Vance podkreślał: „Musimy być elastyczni i pragmatyczni w każdej sytuacji,
która może mieć wpływ na nasze narodowe bezpieczeństwo. Musimy unikać
ostatecznych konfrontacji” 12 . To właśnie Vance wiosną 1977 roku wyjaśniał
prezydenckie pojęcie praw człowieka jako nienaruszalność osobistą, prawa eko
nomiczne oraz szeroki zakres swobód politycznych. Rysując strategię prezy
denckiej kampanii na rzecz praw człowieka w świecie, Vance zaznaczył, iż naj
słabszy nacisk zostanie położony na kwestię swobód politycznych, uzasadniając
to tym, że Stany Zjednoczone nie zamierzają dyktować innym narodom, jaki
powinny mieć ustrój polityczny i społeczny 13 .
Kiedy Ronald Reagan objął stanowisko prezydenta w 1981 roku, wiele wska
zywało na to, że prawa człowieka otrzymają priorytetową pozycję w polityce nowej
administracji. W pierwszym raporcie Departamentu Stanu na temat praw i wolno
ści jednostki znalazło się stwierdzenie, iż prawa człowieka to kwestia o znaczeniu
centralnym. „Prawa człowieka są nierozerwalnie związane z amerykańską polityką
zagraniczną, stanowią bowiem istotę istnienia narodu amerykańskiego (...). Pra
wa człowieka nie są uzupełnieniem naszej polityki zagranicznej, lecz jej ostatecz
nym celem; promowaniem, ochroną i utrzymaniem wolności na świecie” 14 . To
stanowisko, zawarte w raporcie z 1982 roku, a także wypowiedzi sekretarza stanu
George’a Shultza, w których wielokrotnie podkreślał, że zaangażowanie w obronę
wolność jednostki jest moralnym obowiązkiem narodu amerykańskiego, dowodzą,
iż wartości moralne zostały także włączone w uzasadnienie wbudowania idei praw
12U.
u
S. Congress, Human Rights and U. S. Foreign Policy..., s. 21.
C. R. Vance, op. cit., s. 421.
14
U. S. Department of State, Country Reports on Human Rights Practices for i g & i : Report Sub
mitted to the Committee on Foreign Affairs, House of Representatives and the Committee on Foreign Relations,
U.S. Senate, Washington D.C. 1982, s. 9.
259
Bogusława Bednarczyk
człowieka w politykę zagraniczną administracji prezydenta Reagana. Jednakże
wartości moralne jako takie nie odgrywały w uzasadnieniu polityki praw człowieka
Reagana takiej roli, jak szeroko rozumiana walka z komunizmem, a przede wszyst
kim ze Związkiem Sowieckim.
Polityka Reagana opierała się na tezie, którą sformułował wiele lat wcześniej,
już w 1967 roku powiedział, że podstawową przyczyną zimnej wojny jest charak
ter ustroju sowieckiego. Stąd też konsekwentnie interesował się podstawowymi
kwestiami, a nie objawami zimnowojennego podziału; krytykował brak wolności
w bloku sowieckim i nieusuwalne wady komunizmu. Wielokrotnie podkreślał, iż
jego celem nie jest współistnienie ze Związkiem radzieckim, ale „transformacja”
systemu komunistycznego.
Połączenie przez administrację Reagana idei ochrony praw człowieka z walką
z komunizmem i Związkiem Sowieckim sprawia, iż poszukując uzasadnienia przy
czyn wprowadzenia praw człowieka do polityki zagranicznej, stajemy przed pyta
niem, jakie były motywy tego działania; czy chodziło o pryncypia, czy też miały
one charakter wyłącznie polityczny. Inaczej mówiąc, czy przeciwstawiano się ko
munizmowi, ponieważ był to system represyjny w stosunku do jednostki, czy też
polityka praw człowieka służyła jako dobra broń taktyczna w konflikcie Wschód—
—Zachód. Opinii preferujących jedną lub drugą opcję jest wiele i w zasadzie naj
bardziej właściwe jest to podejście, które bierze pod uwagę obie strategie działa
nia. Nie ulega wątpliwości, iż usytuowanie praw człowieka w kontekście geopoli
tycznym podlegało odmiennym interpretacjom. Nie budziło to jednak obaw po
stronie administracji, a Elliott Abrams, zastępca sekretarza stanu do spraw praw
człowieka, tak określał ten stan rzeczy „ ( • • • ) Komentarze odnoszące się do prowa
dzonej przez administrację polityki praw człowieka w ramach stosunków WschódZachód mają charakter opisowy, a nie krytyczny. Uważam, że sukcesem naszej za
granicznej polityki praw człowieka jest ochrona każdego państwa przed przeję
ciem władzy przez reżim komunistyczny” 15 . Podobne sformułowanie znajdziemy
we wstępie do cytowanego już dorocznego raportu Departamentu Stanu z 1981
roku na temat przestrzegania praw człowieka; „Ograniczanie wpływów Związku
Sowieckiego stanowi istotny wkład w proces ochrony praw człowieka. Konsekwentna
i bezwarunkowa polityka propagująca prawa człowieka w świecie musi być skiero
wana przeciwko Związkowi Radzieckiemu, aby świat dowiedział się o nieprze
strzeganiu praw człowieka w bloku sowieckim” 16 .
Ramy pojęciowe, w których prowadzona była zagraniczna polityka praw czło
wieka Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana, zawierają szereg różnic i podobieństw.
Obie administracje głosiły, iż włączają prawa człowieka do polityki zagranicznej
15
D. Carleton, The Foreign Policy of Human Rights: Rhetoric and Reality from Jimmy Carter
to Ronald Reagan, „Human Rights Quarterly” no. 2 (May 1 9 8 5 ), s. 22316
260
U. S. Department of State, Country Reports... 1 9 8 1 , s. 9.
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
z dwóch powodów: uznanie takiej polityki za odpowiadającą normom międzyna
rodowej ochrony praw ludzkich oraz z uwagi na konieczność zabezpieczania inte
resów strategicznych USA na świecie. Obie też umieściły praktykę praw człowieka
w kontekście globalnych rozważań w zakresie polityki międzynarodowej i bezpie
czeństwa narodowego. Ten element był jednak bardziej wyrazisty w działaniach
administracji Reagana niż Cartera.
Uzasadnienie wprowadzenia kryterium przestrzegania praw człowieka do po
lityki zagranicznej państwa przez prezydenta Reagana różniło się także położe
niem przez niego silnego nacisku na walkę z komunizmem; ideologia komuni
styczna stanowiła bowiem główny element zagrożenia szeroko rozumianych praw
i wolności jednostki.
Obie administracje preferowały ten sam system politycznych priorytetów: prawa
człowieka znalazły się, obok interesów i wymogów bezpieczeństwa narodowego,
na pierwszym miejscu planu działania każdej z nich. Istniejące w tym zakresie
różnice polegały na tym, że zaangażowanie w ochronę praw jednostki stanowiło
punkt wyjścia prezydentury Cartera, podczas gdy polityka praw człowieka nie była
obecna w początkowej fazie prezydentury Ronalda Reagana.
Taki stan rzeczy był szczególnie widoczny w sytuacji, kiedy nadanie wyso
kiego znaczenia prawom człowieka przez Cartera było celowym wyborem, wyni
kającym między innymi z jego świadomości i osobowości, natomiast w przypad
ku Reagana wpływ na przyznanie prawom człowieka znaczenia priorytetowego
miały także inne okoliczności: sytuacja polityczna na świecie, wewnętrzne osła
bienie bloku komunistycznego, a przede wszystkim nienawiść do komunizmu,
która kazała mu szukać wszelkich dostępnych instrumentów służących do walki
z nim.
Istniały także wyraźne różnice w definiowaniu praw człowieka. Prezydent Carter
przyjął popularną w latach 70. ideę podziału praw człowieka na trzy generacje,
uznając tym samym równość i tożsamość podstawowych praw osobistych i poli
tycznych oraz praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych. Ronald Reagan
był zdecydowanym przeciwnikiem stawiania znaku równości pomiędzy tymi dwo
ma generacjami praw. Tym samym nie traktował praw gospodarczych, społecz
nych i kulturalnych jako powszechnie obowiązujących norm międzynarodowego
prawa praw człowieka.
Definicja praw człowieka w administracji Cartera wywodziła się wprost z Po
wszechnej Deklaracji Praw Człowieka, przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ
w 1948 roku, i tym samym Carter wyszedł poza ramy, w których ustawodawstwo
Kongresu zawarło ochronę praw politycznych i obywatelskich. W przemówieniu
wygłoszonym w 1977 roku na Uniwersytecie Stanowym w Georgii, sekretarz sta
nu Cyrus Vance odniósł się do standardów ochrony praw człowieka zawartych
w Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Pakcie Praw Gospodarczych,
Społecznych i Kulturalnych, dając tym samym do zrozumienia, iż prawa socjalne
261
Bogusława Bednarczyk
i społeczne podlegają takiej samej ochronie, jak prawa polityczne i obywatelskie 17 .
Przyjęty, w oparciu o pakty, katalog praw człowieka stanowił ramy uznane przez
Departament Stanu w dorocznym raporcie o stanie praw człowieka dla określania
stopnia dostosowania się przez państwa do międzynarodowych standardów ochrony
praw i wolności. O tym, jak ogromną wagę przywiązywała administracja prezyden
ta Cartera do przestrzegania tych praw, świadczą wypowiedzi wielu ówczesnych
polityków; zastępca sekretarza stanu Warren Christopher wielokrotnie podkreślał,
iż zarówno w stosunkach bilateralnych jak i wielostronnych „(.••) Stany Zjedno
czone zawsze mają na uwadze stopień respektowania wszystkich trzech kategorii
praw uznanych przez społeczność międzynarodową” 18 , a Patricia Derain, przed
stawiając opinię biura do spraw praw człowieka i polityki humanitarnej, wskazy
wała, ze „polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych mocno akcentuje wzajemną
współzależność tych trzech grup praw i wolności” 19 .
Cechą wyróżniającą reaganowską definicję praw człowieka jest nieuznawanie
norm ekonomicznych i socjalnych jako „praw”. Obecność elementów gospodar
czych i społecznych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ traktowano
jako zachętę lub sugestię, do której państwa mogą się dostosować, lecz która w
żadnej mierze nie stanowi kryterium oceny przestrzegania międzynarodowych zasad
ochrony praw i wolności jednostki. Wydany w 1981 roku raport o stanie praw
człowieka dzieli „uznane przez społeczność międzynarodową prawa człowieka” na
dwie kategorie: prawo do integralności osoby ludzkiej oraz wolność swobód oby
watelskich i politycznych ze szczególnym uwzględnieniem wolności słowa. We
wstępie do raportu przedstawiono uzasadnienie eliminacji praw gospodarczych i
społecznych z katalogu praw podlegających ochronie: „Państwa, w których łamane
są fundamentalne zasady demokracji, gdzie odmawia się obywatelom podstawo
wych praw obywatelskich i politycznych, ideolodzy opresyjnego systemu władzy
twierdzą, iż zaspokajanie potrzeb ekonomicznych i socjalnych wypełnia zakres
obowiązków nałożonych na każde państwo przez międzynarodowe prawo ochrony
praw i wolności człowieka. Takie usprawiedliwianie stosowanych represji było i
jest nadużywane na całym świecie. Żadna kategoria praw nie może usprawiedliwiać
odmowy przestrzegania innych. Z powyższych powodów pojęcie prawa ekono
17
Sekretarz stanu przedstawił prawa jednostki w trzech głównych grupach praw i wolności:
1)
wolność
jednostki
przed
jej
naruszeniem
przez
państwo
(wolność
osobista,
prawo
do
prywatności, zakaz karania bez podstawy prawnej, zakaz tortur i niehumanitarnego traktowania);
2)
konieczność
stworzenia
przez
państwo
możliwości
realizacji
praw
jednostki
do
odpowied
niego poziomu życia, opieki zdrowotnej i edukacji;
3)
prawo
wyznania,
jednostki
zgromadzeń,
do
korzystania
wypowiedzi,
z
informacji,
wolności
obywatelskich
politycznego
kraju zamieszkania). Human Rights: The First Decade, s. 72 i nast.
262
i
politycznych
uczestnictwa,
18
U.S. Congress, Human Rights and U.S. Foreign Policy, s. 23-
19
U.S. Congress, Human Rights in Asia: Communist Countries, s. 27.
wyjazdu
(wolność
i
myśli,
powrotu
do
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
micznego i socjalnego nie jest użyte w tegorocznym raporcie” 20 . Przeciwko uzna
niu praw chronionych na mocy Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych
i Kulturalnych jako podstawowych praw człowieka używano także argumentu
0 charakterze prawno-doktrynalnym. Prawa i wolności obywatelskie zaliczano do
grupy zobowiązań, które spoczywają na każdym państwie i z przestrzegania ich
państwo musi się rozliczyć wobec społeczności międzynarodowej i własnych oby
wateli. Natomiast prawa gospodarcze i społeczne znalazły się w kategorii norm,
„o których skuteczność powinna zadbać przede wszystkim zainteresowana jed
nostka”. Ochrona praw i wolności jednostki jest wpisana w porządek prawny każ
dego demokratycznego państwa prawa, bez względu na to, czy jest to państwo
biedne czy bogate. Nałożenie międzynarodowego obowiązku zapewnienia pełnego
zatrudnienia, dostatecznej opieki medycznej czy rozległego zakresu świadczeń spo
łecznych i socjalnych na państwa ubogie, słabo rozwinięte gospodarczo, niekiedy
dopiero wchodzące na drogę demokracji, mogłoby stanowić poważne zagrożenie
dla młodej demokracji. Realizacja tych praw nie mogłaby zostać osiągnięta bez
zastosowania odpowiednich narzędzi kontroli. Te z kolei mogłyby prowadzić do
destabilizacji wzajemnych relacji pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą,
zwiększając rolę tej drugiej jako narzędzia kontroli nad dochodami i wydatkami
państwa w szeroko rozumianej sferze socjalnej. Wprowadzenie rozległej kontroli
państwa nad jednostką było nie do przyjęcia dla administracji, której koncepcja
praw człowieka była nierozerwalnie związana z ideą głoszącą, iż odpowiedzialność
za ochronę praw „bytowych” jednostki spoczywa na „sektorze prywatnym 21 .
Zajęte przez administrację Ronalda Reagana stanowisko wobec praw gospo
darczych i społecznych stawiało ją w opozycji nie tylko wobec koncepcji Cartera,
lecz także w odniesieniu do standardów przyjętych przez prawo międzynarodowe
w oparciu o dokumenty ONZ, wśród których pakty praw człowieka zajmują na
czelną pozycję. Do tych uznawanych powszechnie źródeł międzynarodowych praw
człowieka należy także Europejska Karta Socjalna z 1961 roku i wiele innych doku
mentów Rady Europy i wspólnot Europejskich. Uznanie praw ekonomicznych
1 socjalnych przez demokracje europejskie poważnie podważa reaganowską argu
mentację na rzecz odrzucenia tych praw jako praw człowieka z uwagi na ich rzeko
my związek w możliwością generowania niedemokratycznej formy rządów. Fakt,
że ochrona praw społecznych i ekonomicznych odgrywa ogromną rolę
w praktyce prawnej i politycznej zarówno Rady Europy, jak i Unii Europejskiej
dowodzi, iż nie ma bezpośrednich i nieuchronnych więzi pomiędzy przestrzega
niem tych praw, a stosowaniem przemocy i represji przez władzę państwową.
Przedstawiane przez administrację Reagana zadania polityki zagranicznej USA
stanowiły połączenie idei praw człowieka i bezpieczeństwa międzynarodowego.
“U.S. Department of State, Country Reports... for 1 9 8 1 , s. 6.
21
D. Heaps, Human Rights and U. S. Foreign Policy, s. 1 1 8 i nast.
263
Bogusława Bednarczyk
„Ideologicznej ekspansji ZSRR przeciwstawiamy uznanie praw człowieka jako glo
balny cel amerykańskiej polityki. Nasze stanowisko, korzystne dla interesów naro
dowych USA, pozwoli także na umocnienie międzynarodowej wspólnoty państw
respektujących prawa człowieka i zmusi świat do podjęcia aktywnych działań na
rzecz stabilizacji i pokoju na świecie. Wypracowanie wizerunku silnego
i szanującego prawa i wolności państwa sprawi, iż strategiczne interesy USA znajdą
poparcie w wielu regionach świata” 22 .
Raport o stanie praw człowieka z 1982 roku zaliczał promocję demokratycz
nych instytucji, wolności religijnych i wolności słowa do najważniejszych zadań
nowej administracji. „Pomoc państwom, które pragną budować demokratyczne
infrastruktury, nie jest polityką kulturalnego imperializmu. Osiągnięcie demokra
tyzacji tych społeczeństw sprawi, iż znacznie obszerniejszy cel humanitarny bę
dzie o wiele prostszy do zrealizowania; prawa człowieka są najlepiej promowane
przez wprowadzanie demokratycznych instytucji. Chcemy, aby świat był przychyl
ny naszemu społeczeństwu i naszym ideałom wolności jednostki” 25 . W takich
słowach sekretarz stanu Aleksander Haig przekonywał senacką komisję do spraw
praw człowieka do udzielenia poparcia rządowemu programowi użycia pomocy
gospodarczej przez USA państwom zagrożonym ideologią komunistyczną. Wza
jemne relacje pomiędzy zadaniem dystansowania się od represyjnych reżimów
z jednej strony, a zwalczaniem komunizmu i budowaniem barier ograniczających
go z drugiej, przedstawił szef urzędu do spraw praw człowieka Elliott Abrams:
„Stany Zjednoczone z wielką rezerwą i ostrożnością decydują się na udzielanie
pomocy państwom, które nie stosują się do międzynarodowych zasad ochrony
praw człowieka. Dzieje się to tylko wówczas, gdy istnieje potencjalne niebezpie
czeństwo przejęcia władzy przez ugrupowania lewicowe, które stanowią znacznie
poważniejsze zagrożenie naruszenia praw i wolności człowieka” 24 .
Na podstawie przedstawionych powyżej priorytetów i zasad, którymi miały
się kierować obie administracje, uwzględniając czynnik praw człowieka w polityce
zagranicznej państwa, nasuwa się pytanie o metody kreowania działań państwa
w tym zakresie. Innymi słowy, czy Stany Zjednoczone reagowały z taką samą de
terminacją i zaangażowaniem we wszystkich sytuacjach nieprzestrzegania praw
człowieka, czy też była to strategia selektywnego wyboru.
Politolog amerykański Glenn Mower zwraca uwagę, iż w przypadku selektyw
nego wyboru istnieje szereg możliwości działania. Kroki skierowane przeciwko
rządom przychylnym USA dają większą szansę na poprawę sytuacji, aniżeli tam,
22
2!
Z. Brzeziński, op. cit., s. 54U.S. Department of State, Human Rights and the Morał Dimension of U.S. Foreign Policy,
Current Policy nr 5 5 I, Washington D.C. 1984, s. 19.
24
U.S. Department of State, Human Rights and Foreign Policy, Department of State Selected
Documents nr 22, Washington D.C. 1983, s. 151.
264
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
gdzie nastroje są obojętne lub wrogie. Stany Zjednoczone mogą też być oskarżo
ne o współudział w łamaniu praw. Z drugiej jednak strony polityczne uwarunko
wania wymagają, aby USA traktowały naruszanie praw człowieka w państwach za
przyjaźnionych ze szczególną wyrozumiałością. Destabilizacja tych systemów
mogłaby stworzyć dogodną sytuację, w której opozycja, negatywnie nastawiona do
USA, przejęłaby władzę. W odniesieniu do reżimów komunistycznych i dyktatur
wrogo nastawionych do USA skuteczna polityka praw człowieka może doprowa
dzić do osłabienia ich pozycji na płaszczyźnie międzynarodowej 25 .
Analiza polityki praw człowieka prezydentów Cartera i Reagana wymaga za
stosowania obu metod. Istnieje tu bowiem szereg czynników, które należy wziąć
pod uwagę.
W opinii krytyków administracja Cartera posługiwała się metodą selektywną znacz
nie częściej niż obiektywną. Z jednej strony zarzucano jej nadmierne akcentowanie
braku poszanowania praw jednostki w państwach o rządach prawicowych zaprzyjaź
nionych z USA i małe zainteresowanie sytuacją w państwach komunistycznych,
z drugiej oskarżano o koncentrowanie się właśnie na systemie komunistycznym.
W szeregach samej administracji panowało przekonanie, iż polityka praw czło
wieka była zbyt rygorystyczna w stosunku do rządów prawicowych, których po
parcie nie było obojętne dla rządu. Zbigniew Brzeziński wyrażał zaniepokojenie
przyjmowaniem przez politykę zagraniczną jednokierunkowego, antyprawicowego nastawienia. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w obronę praw człowieka
w Brazylii, Argentynie i Chile mogło w tym samym czasie doprowadzić do wzro
stu napięcia w stosunkach zagranicznych z tymi państwami 26 .
Nie tylko administracja wyrażała takie obawy. Kongresman Gordon Summer
w wywiadzie prasowym krytykował „ (...) stawianie pod pręgierzem państw trady
cyjnie zaprzyjaźnionych z USA, podczas gdy naruszanie wolności człowieka przez
Castro uchodzi uwadze Białego Domu” 27 . Przez tradycyjnie zaprzyjaźnione pań
stwa rozumiał kraje Ameryki Południowej, które, jego zdaniem, stały się ofiarami
nowej formy interwencjonizmu amerykańskiego pod postacią carterowskiej poli
tyki praw człowieka. Negatywne opinie pochodziły przede wszystkim od zagorza
łych przeciwników wprowadzania idei praw człowieka. Należał do nich Ernest
Lefever, zarzucający prezydentowi Carterowi prowadzenie stronniczej, pełnej uprze
dzeń polityki w stosunku do państw zaprzyjaźnionych i wprowadzenie „zmowy
milczenia” wobec państw bloku komunistycznego.
Stronniczość zarzucali także prezydentowi zwolennicy większego otwarcia na
Związek Sowiecki. Mówiono, iż szczególnym celem represyjnych ataków były państwa
25
Szerzej na ten temat w: A. G. Mower, jr., Human Rights and American Foreign Policy: The
Carter and Reagan Experiences, New York 1987, s. 42—44.
26
Z. Brzeziński, op. cit., s. 290.
27
U. S. News and World Report, I 8 grudnia 1977, s. 32.
265
Bogusława Bednarczyk
komunistyczne. „Christian Science Monitor” pisał: „Carter wypowiada się na temat
łamania praw człowieka w Związku Sowieckim i Europie Wschodniej znacznie czę
ściej niż w odniesieniu do dyktatur Trzeciego Świata, gdzie Stany Zjednoczone miały
swój wkład w budowie represyjnych systemów politycznych (...). Używanie argumen
tu praw człowieka w sposób selektywny jest promocją nowej zimnej wojny” 28 .
Politolog i autor wielu prac z zakresu amerykańskiej polityki zagranicznej
Stephen B. Cohen zwraca uwagę na selektywną politykę praw człowieka prezyden
ta Cartera w stosunku do państw azjatyckich o strategicznym znaczeniu dla USA.
Dotyczyło to Indonezji — państwa uważanego za ważny punkt utrzymania równo
wagi wpływów w Azji Południowo-Wschodniej, Iranu — zabezpieczającego amery
kańskie interesy w Zatoce Perskiej oraz pełniącego strategiczną rolę granicy
ze Związkiem Sowieckim, Korei Południowej — będącej przeciwwagą ekspansji
Korei Północnej, czy Filipin — ze względu na lokalizację amerykańskich baz woj
skowych. Do tej grupy zaliczał także bogaty w surowce, niezbędne w przemyśle
lotniczym, Zair 29 .
Nie można jednoznacznie zakwalifikować polityki praw człowieka admini
stracji Cartera jako selektywnej czy obiektywnej. Podczas gdy jedni krytycy pod
kreślali aspekty selektywności, inni znajdowali dowody na to, że administracja
podejmowała próby pozostania „bezstronną” w swym podejściu do kryterium praw
człowieka w polityce zagranicznej. Chwalono ją za jasno sformułowany zamiar
użycia swych wpływów, „aby poprawić sytuację milionów ludzi na całym świecie”.
Kongresman Donald Fraser, gorący zwolennik polityki praw człowieka, przekony
wał senacką komisję do spraw praw człowieka, iż „ (...) nie ma nic złego w tym, że
administracja nie stosuje jednakowej, sztywnej zasady w stosunku do wszystkich
państw” 30 . Podobne opinie wyrażało wielu innych polityków: Jane Kirkpatrick,
ambasador USA przy ONZ, popierając politykę zagraniczną rządu USA, widziała
w niej dążenie do wprowadzenia podstawowych standardów ochrony praw ludz
kich do „każdego zakątka świata”; w sprawozdaniu z działalności biura do spraw
praw człowieka Patricia Derain potwierdziła linię polityki rządu: „ ( • • • ) w azjatyc
kich państwach komunistycznych stosujemy takie same standardy praw i wolno
ści, jak wszędzie. Prowadzimy politykę bezstronną i obiektywną. Analizujemy każdy
przypadek łamania i ograniczania praw w kontekście warunków politycznych
i społecznych danego państwa” 31 .
Analizując opinie krytyków i zwolenników polityki praw człowieka prezyden
ta Cartera, odnosi się wrażenie, że najmocniejszym argumentem potwierdzającym
28
„Christian Science Monitor”, 17 Iipca 1978, s. 8.
29
S. Cohen, Conditioning U. S. Security Assistance on Human Rights Practices, „American Journal
of International Law’, January—April 1982, s. 128.
50
U.S. Congress, Human Rights and U.S. Foreign Policy, s. 308.
51
U.S. Congress, Human Rights in Asia: Communist Countries, s. 34.
266
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
tezę, że administracja prezentowała w miarę bezstronne podejście do przestrzega
nia światowych standardów ochrony praw i wolności jednostki, są niespójne głosy
i opinie krytyków, którzy utrzymywali, że jako cel działań wybierała określone
państwa z określonych powodów.
Raport Departamentu Stanu za rok 1981 (o przestrzeganiu praw człowieka)
przedstawiał zasady zagranicznej polityki praw człowieka administracji prezyden
ta Reagana. Czytamy w nim, że: „Zamierzeniem rządu USA jest natychmiastowe
reagowanie na wszelkie łamanie i ograniczanie praw człowieka bez względu na
nasze stosunki polityczne czy gospodarcze z danym państwem” 32 . Była to zapo
wiedź stosowania praw człowieka jako narzędzia polityki zagranicznej w celu obrony
podstawowego prawa człowieka: prawa do życia w pokoju i korzystania z wolności
obywatelskich.
W tym samym tonie utrzymywane były wypowiedzi przedstawicieli admini
stracji w kolejnych latach. Elliott Abrams zapewniał senacką komisję do spraw
praw człowieka, że w przygotowywanym raporcie za rok 1982 „ ( • • • ) unikamy
kierowania się doraźnymi celami politycznymi. Celem naszym jest obiektywna
analiza przestrzegania przez wszystkie kraje uznanych przez społeczność między
narodową praw człowieka” 53 . „ ( • • • ) Gdybyśmy nie reagowali na naruszenia praw
człowieka w państwach zaprzyjaźnionych — podkreślał sekretarz stanu George
Shultz w 1984 roku — polityka nasza byłaby jednostronna i cyniczna. Podejmuje
my natychmiastowe działania w sytuacji, kiedy Związek Sowiecki i państwa sate
lickie naruszają normy międzynarodowe, ale nie możemy stwarzać pozoru, że jest
to nasz jedyny punkt zainteresowania. Taka postawa byłaby fałszywa” 34 .
Teoretyczne założenia bezstronnej polityki praw człowieka okazały się nie do
pogodzenia z tezą prezydenta Reagana, uznającą system komunistyczny za syno
nim naruszania praw człowieka. Prezydent był zdecydowany na otwartą konfron
tację ze Związkiem Sowieckim, aby unaocznić wyższość amerykańskich i zachod
nich wartości — godności i wolności człowieka, wolności słowa, wolnych związków
zawodowych i politycznej demokracji. Takie stanowisko wywoływało głosy kryty
ki pod adresem Reagana. Zarzucano mu ignorowanie naruszania praw człowieka
w krajach prozachodnich, a podnoszenie tej kwestii jedynie w selektywnej polityce
skierowanej przeciwko państwom komunistycznym. Wśród wielu głosów krytycz
nych warto zwrócić uwagę na opinię cenionej Międzynarodowej Organizacji Praw
ników: „Uczynienie z praw człowieka zasadniczego celu antykomunistycznej poli
tyki prowadzi do koncentracji uwagi na krytyce lewicowych i komunistycznych
reżimów, zniekształcając lub wręcz tłumiąc krytykę prawicowych reżimów na Fili-
11
!J
U. S. Department of State, Country Report... for i g & l , s. 5.
U. S. Department of State, Human Rights and the Moral Dimension of U.S. Foreign Policy,
Current Policy nr 4 4 0 , Washington D.C. 1983, s. 10.
i4U.
S. Congress, Review 0 f U . S. Human Rights Policy, Washington D.C. 1984, s. 9.
267
Bogusława Bednamyk
pinach, Korei Południowej, Tajwanie czy w Afryce Południowej” 35 . Selektywna
polityka praw człowieka administracji Reagana spotkała się także z krytyką części
prasy amerykańskiej. W październiku 1985 roku „New York Times” przedstawi!
ostrą krytykę pod adresem prezydenta Reagana za „strofowanie” Moskwy za brak
wolności politycznych na szczycie w Genewie, a przemilczenie represji w Afryce
Południowej, Chile, w Korei Południowej i na Filipinach 36 .
Selektywność działania administracji Reagana w międzynarodowej polityce
praw człowieka była nieuniknioną konsekwencją uznania sowiecko-komunistycznego ekspansjonizmu za naczelne zagrożenie dla strategicznych interesów USA
i główną barierę uniemożliwiającą osiągnięcie minimum demokracji i wolności
w państwach znajdujących się w orbicie wpływów ideologii komunistycznej. Pre
zydent, mając świadomość tego, że żaden dotychczasowy rząd amerykański nie
podejmował tak daleko posuniętych prób podważenia ustroju komunistyczne
go, uznał za konieczne wprowadzenie zróżnicowania pomiędzy rządami „totali
tarnymi”, do których zaliczał państwa komunistyczne, i rządami „autorytarny
mi”, w których prawicowe dyktatury rokowały nadzieję na przeprowadzenie kon
struktywnych przemian.
Uznając fakt łamania praw człowieka we wszystkich niedemokratycznych re
żimach, eksponowano różnice, które dawały podstawy do traktowania systemów
autorytarnych państw sprzyjających Stanom Zjednoczonym jako reformowalne,
zdolne do ewoluowania i przeobrażenia w prawicowe demokracje, szanujące i re
spektujące prawa człowieka. Dyktatury komunistyczne nie tylko nie dawały takich
gwarancji i w większości były wrogo nastawione do USA, lecz także nie uznawały
systemu wartości, w którym wolność jednostki uznawana była za wartość nad
rzędną. Jane Kirkpatrick argumentowała: „Nie ma żadnych podstaw ku temu, aby
śmy mogli spodziewać się demokratycznej transformacji totalitarnych reżimów.
Istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo, że postęp w kierunku demokracji
prędzej nastąpi w Brazylii, Argentynie czy Chile niz na Kubie, Tajwanie czy
w Chinach; prędzej w Korei Południowej niż Północnej i w Zairze niż w Angoli” 37 .
Stanowisko to poparł w 1984 roku sekretarz stanu George Shultz, mówiąc:
„W poprzedniej dekadzie widzieliśmy szereg reżimów i dyktatur prawicy, które
ewoluowały w kierunku demokracji — od Portugalii, Hiszpanii i Grecji po Turcję
i Argentynę. Żadne komunistyczne państwo nie przeszło takiej ewolucji, choć taki
zamiar narodził się w Polsce” 38 .
Powyższe argumenty wywoływały polemiczne uwagi co do słuszności takiego
podziału. Zarzucano im nadmierny dogmatyzm i wątpliwe odniesienie do rzeczy
15
D. Heaps, Human Rights and U. S. Foreign Policy, s. 45.
16
„The New York Times”, 25 października 1985.
,7Dictatorships
i8
268
and Double Standards, „Commentary”, listopad 1979, s. 44.
G. Shultz w: U. S. Department of State, Human Rights..., op. cit., s. 4.
Prawa człowieka za prezydentury Jimmy’ego Cartera i Ronalda Reagana
wistych warunków życia ludzi w państwach uznanych za autorytarne lub totalitar
ne w oparciu o kryterium bardziej polityczne niż społeczne. Przykładem tego było
głośne zaangażowanie się administracji w krytykę rządu Polski, naruszającego prawa
opozycji czy prawa pracownicze, przy równoczesnym braku zainteresowania łama
niem takich samych praw w Turcji. Przynależność Polski do bloku komunistycz
nego dawała preferencje polskiemu społeczeństwu w walce o swoje prawa, podczas
gdy członkostwo Turcji w NATO pozbawiało naród takiej możliwości. Podobnie
selektywne podejście dominowało w odniesieniu do Ameryki Południowej, gdzie
regionalne bezpieczeństwo postawiono nad kwestią praw człowieka. W Nikaragui
rząd sandinistów rozwijał marksistowskie państwo i wykazywał ekspansjonistyczne zamiary, co budziło poważne zaniepokojenie administracji. O wiele łagodniej
podchodzono do Chile. W 1981 roku przedstawiciele Stanów Zjednoczonych
w bankach międzynarodowych nie uzależnili już zgody na udzielenie Chile kredy
tów od zniesienia polityki represyjnej.
Zadania, którym miała służyć polityka praw człowieka przedstawiana w ofi
cjalnych dokumentach obu administracji, były w zasadzie takie same: połączenie
działań o charakterze humanitarnym z szerzeniem wizerunku Stanów Zjednoczo
nych jako wzoru demokracji, poszanowania praw i wolności jednostki. Działania
humanitarne to akcje zmierzające do poprawy warunków życia ludności wszędzie
tam, gdzie były one dalekie od standardów przyjętych przez społeczność między
narodową na forum ONZ. Zadania pragmatyczne stanowiła służba i ochrona bez
pieczeństwa i politycznych interesów USA w świecie. Utrzymanie pozytywnego
wizerunku Stanów Zjednoczonych wymagało czynnika pomocniczego, który po
zwalałby odłączyć politykę zagraniczną państwa od represyjnych reżimów, nie wy
wołując równocześnie zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. To właśnie wpro
wadzenie idei ochrony praw jednostki do nowego kursu polityki zagranicznej USA
w drugiej połowie lat 70 . i w latach 80 . XX w. dawało możliwość wpływania na
stosunki międzynarodowe za pomocą instrumentów z zakresu ochrony praw czło
wieka.
Paul Gardner
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
Introduction
Like most Americans I did not know America was at war with al Qaeda and other
Islamic totalitarian groups until the days immediately after 11 September 2001.
This was so despite evidence that the 11 September attacks were the seventh by al
Qaeda against America since 1992 and the several public declarations of war since
1998 by Osama bin Laden.
I use the word totalitarian because I agree with Paul Berman who in Terror and
Liberalism describes the ideological and organizational similarities between al Qaeda
and Fascist and Communist totalitarianism. Among the many similarities is
a hatred of the institutions of modern democracies that protect political and civil
rights.
As America and its allies embark upon what President Bush has called “the
first war of the 21 st century,” it is important that we think hard about the kind of
arguments for democracy made by President Bush. This is so because the war
against Islamic totalitarianism will be fought not only on the battlefields, but also
in the hearts and minds of people all over the world. And no previous President
has had a greater impact on the words and ideas of George Bush than Ronald
Reagan.
In this paper, I will first describe three arguments both Presidents make for
the universality of democracy. I will then discuss what I consider the weaknesses
of their arguments. Lastly I will develop an alternative argument in favor of the
universality of democracy I have titled “For the Powerless.”
The Reagan/Bush Case for the Universality of Democracy
Presidents Reagan and Bush present their arguments for democracy in natural
right terms (Ceaser and DiSalvol, 2004). For example, President Reagan ended
his Second Inaugural address with the words “God has placed the dream of freedom
271
Paul Gardner
within the human heart.” (Kengor, 2004, p. 225) and contrasted the Soviet and
American visions of the world with the following words: “Two visions of the
world remained locked in dispute. The first believes all men are created by a loving
God who has blessed us with freedom (...) The second vision believes that religion
is opium for the masses. It believes that eternal principles like truth, liberty, and
democracy have no meaning beyond the whim of the state.” (Kengor, p. 229)
Both Presidents also speak of America as “the rescuing redeemer nation.”
(Heclo, 2003, p. 22). In a radio address to the nation President Reagan quoted
Pope Pius XII who said “Into the hands of America God has placed the destiny of
an afflicted mankind.” (Heclo, p. 22) In an address to Congress on 20 September
2001, President Bush stated: “Americans are asking, why do they hate us? They
hate what they see in this chamber — a democratically elected government (...)
Great harm has been done to us. We have suffered great loss. And in our grief and
anger we have found our mission and our moment. Freedom and fear are at war.
The advance of human freedom — the great achievement of our time, and the great
hope of every time — now depends upon us.” (Lieven, 2004, p- 74)
Finally, both use a kind of Manichean language to distinguish the enemy
from America. President Reagan’s reference to the Soviet Union as an evil empire
is echoed by President Bush’s many references to the evildoers and the axis of evil
that includes Iraq, Iran and North Korea.
In the war of ideas both Reagan and Bush speak a clear moral message about
the universality of democracy and human rights. It is a language of judgment
designating one kind of governmental vision superior to its alternatives. But it is
a message that has three main weaknesses with respect to its capacity to convince
many outside America, especially in the Islamic world.
The Reagan/Bush argument is, simply put, too religious for an increasingly
secular Western Europe. Europe overall but especially Western Europe is especially
important to the war against Islamic terrorism for two reasons. First, after America,
it is the part of the world with the most entrenched democracies. Second, its
major cities — London, Paris, Berlin etc. — contain large Muslim populations that,
while being quite religious, are not likely to be persuaded by the overly Christianized
language of the Reagan/Bush argument.
The “America is a redeemer nation” is flawed in many ways and a major danger
in one way. If one actually believes this then such a belief can too easily lead to
idolatry where the object of worship becomes the nation and not democracy or
human rights. (Lieven, 2004) This danger is clearly represented in the following
speech excerpt by President Bush at West Point in June 2002: “Whenever we
carry it, the American flag, will stand not only for our power, but for freedom.
Our nation’s cause has always been larger than our nation’s defense. We fight as
we always fight, for a just peace (...) a peace that favors human liberty (...)”
(Lieven, 2004. p- 74) America is a redeemer nation and so wherever it fights it
272
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
must be fighting for human liberty. But that was not true in the Philippines after
the Spanish — American war at the dawn of the 20th century. And it was not true
throughout the 20th century when American troops were sent into Central and
South America to prop up dictatorships.
Another consequence of thinking of America as a redeemer nation is that it
makes it too easy, as St. Paul says, to neglect the flaw in us. To President Bush’s
credit, in a little reported speech on 6 November 2003 to the National Endowment
for Democracy, the President admitted America had too often backed dictatorships
in the Middle East making American policies part of the problem of the democratic
deficiency in that part of the world.
I believe the Reagan/Bush case for democracy is too religious and too parochial
and that an alternative approach, what I label below “For the Powerless”, is a more
compelling argument for the universality of liberal democracy
For the Powerless: A Case for the Universality of Liberal Democracy
I want to begin with a few thoughts about three key terms in the title: the powerless,
liberal democracy and universality.
What do the powerless sound like?
Frederick Douglass: “to rule us out is to make us an exception, to brand us
with the stigma of inferiority” (Shklar, 1991, p. 57)
Elizabeth Cady Stanton: “To deny political equality is to rob the ostracized
of self-respect ( • • ■ ) not to be heard is not to exist” (Shklar, 1991, p. 59)
Azar Nafisi: “Our world under the mullahs’ rule was shaped by the colorless
lens of the blind censor. Not just our reality but also our fiction had taken on this
curious coloration in a world where the censor was the poet’s rival in rearranging
and reshaping reality, where we simultaneously invented ourselves and were figments
of someone else’s imagination.” (Nafisi, 2003, p. 25)
I
begin with voices of the powerless because it is the powerless who most
require the political and civil rights that form the political regime liberal democracy
(Bronner, 1999, p. 296)
Liberal Democracy
Liberal democracy is a political regime containing institutions protecting political
(elections, universal suffrage, representative institutions with power, competitive
party systems) and civil (expression, association, rule of law, independent judiciary,
property rights and personal social freedoms such as gender equality and choice
of marriage partners) rights.
Universality
In Islam and Democracy Fatema Mernissi writes: “The fall of the Berlin Wall
and the collapse of the men, institutions, and symbols of the Eastern European
273
Paul Gardner
despotisms were seen as having universal meaning, despite the fact that they were
geographically and ethically localized (...) Arab youths of both sexes were suddenly
interested in those people of the North who shouted in the streets for liberty and
justice ( • • • ) suddenly here they saw them, animated by a feeling so familiar, so
visceral, so fundamental, the yearning for justice and freedom ( • • • ) ” (1992, p. 4)
Enemies of Liberal Democracy
There are enemies of liberal democracy:
The people who lynched Leo Frank in Georgia in 191 5 and who posed for a
postcard without fear of prosecution and the authorities from whom they had no
fear.
Hitler and others directing their genocidal terror at the Jews, gypsies and
homosexuals.
Or the father of Samia Imran who it is alleged in a BBC documentary “Licence
of Kill” ordered his daughter killed because he disagreed with her choice of marriage
partner — the Pakistani Parliament that refused to support a resolution banning
honor killing and other institutional forms of violence against women.
It is not hard to understand why liberal democracy makes enemies — Michael
Ignatieff, Director of the Carr Center for Human Rights at Harvard puts it like
this: “Rights are meaningful only if they confer entitlements and immunities on
individuals; they are worth having only if they can be enforced against institutions
like the family, the state and the church.” (2001, p. 67)
Yet, no one will likely speak in favor of the cruelties of religious wars, lynching,
genocide and honor killings. I suspect many may have questions like these—is a
political regime not based upon the political and civil rights of individuals primarily
a Western practice and, whether that is so or not, should one suggest the superiority
of one political practice over another, especially when it does have costs for
traditional cultures. Does the very valuable perspective of cultural relativism trump
the argument for the universality of liberal democracy?
Liberal Democracy & Memory of Horror
According to political philosopher, Judith Shklar, the core of the historical deve
lopment of liberal democracy is the insistence “that individuals must make their
own choices about the most important matter in their lives — their religious be
liefs —without interference from public authority (...)”. (Shklar, 1998, p. 5)
Historical evidence across time and cultures suggests that humans, are capable
of inflicting the most horrible cruelties upon each other. If you doubt that this
tragic view of humankind is still true, spend a little time at the web sites of Amnesty
International or Human Rights Watch or read Samantha Power’s Pulitzer Prize winning
A Problemfrom Hell: American and the Age of Genocide or Jonathan Glover’s Humanity:
A Moral History of the Twentieth Century.
274
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
This is so even in liberal democracies like the USA. Pick up George
Fredrickson’s Racism: A Short History and read how Nazi Germany modeled its
Nuremberg Laws in 193 5 against marriage and sexual relations between Jews and
German citizens on American anti—miscegenation laws. And it is no coincidence
that the General Assembly of the United Nations adopted the Universal Declaration
of Human Rights three years after it became clear to the world what a combination
of racist ideology and twentieth—century technology could produce.
Liberal democracy (institutions of political & civil rights) is a creative political
response to the recognition that, whatever its source, cruelty reigns in the hearts
of humanity every bit as much as love or reason. To me this is the most powerful
justification of liberal democracy — history — a memory of horror — teaches us that
the individual needs protection from religion, state, family and group.
Liberal Democracy and Development
Political Scientists used to say that authoritarian regimes were better at economic
development than democracies. This was known as modernization theory — if an
undeveloped country wanted to improve its economic performance, strong rule
from the top was required with democracy then to follow for improved economic
performance. Some of the top political scientists of a generation ago really believed
this but it was also a convenient justification for supporting authoritarian regimes
during the Cold War. The best social science research today — summarized in an
article by Adam Prezeworski (2003) — suggests two points relative to my argument.
First, there is no clear — cut statistical relationship between political regime and
development, thus political and civil rights do not in general seem to harm economic
development. Second, if we go beyond the narrow issue of economic growth to
the broader issue of economic and social security, democracy becomes the clear
winner.
Amartya Sen (1999) won the Nobel Prize for economics in 1998 for his
work demonstrating that no famine had ever occurred in functioning democracy.
Writing about today’s Muslim world, Bernard Lewis (Professor of Near Eastern
Studies at Princeton) states: “It is precisely the lack of freedom — freedom of the
mind from constraint and indoctrination, to question and inquire and speak;
freedom of the economy from corrupt and pervasive mismanagement; freedom of
women from male oppression; freedom of citizens from tyranny — that underlies
so many troubles in the Muslim world.”
Fatema Mernissi (1992) writes that “Power comes from the cultivation of the
scientific spirit and participatory democracy” (p. 44). Listen to Paul Berman’s
description of the spirit animating liberalism — from his book Terror and Liberalism
(2003): “It was the recognition that all of life is not governed by a single, allknowing and all-powerful authority — by a divine force. It was the tolerant idea that
275
Paul Gardner
every sphere of human activity — science, technology, politics, religion and private
life —should operate independently of the others, without trying to yoke everything
together under a single guiding hand. It was the belief in the many, instead of the
one. It was an insistence on freedom of thought and freedom of action [and a]
freedom that is chosen and not bestowed by God on high.” (pp. 37—3 8)
Liberal democracy and the powerless
Azar Nafisi, an Iranian Professor of Literature writes in Reading Lolita in Tehran
(2003) about her experience teaching banned literature in secret to a group of
Iranian women.
Here is an excerpt where she tells the reader what the world of one of her
students, Sanaz, is like once she leaves Azar’s flat: “We follow Sanaz down the
stairs, out the door and into the street. You might notice that her gait and her
gestures have changed. It is in her best interest not to be seen, not be heard or
noticed. She doesn’t walk upright, but bends her head towards the ground and
doesn’t look at passers — by. She walks quickly and with a sense of determination.
The streets of Tehran and other Iranian cities are patrolled by militia, who ride in
white Toyota patrols, four gun —carrying men and women, sometimes followed by
a minibus. They are called the Blood of God. They patrol the streets to make sure
that women like Sanaz wear their veils properly, do not wear makeup, do not walk
in public with men who are not their fathers, brothers or husbands. She will pass
slogans on the walls, quotations from Khomeini and a group called the Party of
God: MEN WHO WEAR TIES ARE U.S. LACKEYS, VEILING IS A WOMAN’S
PROTECTION. Beside the slogan is a charcoal drawing of a woman: her face is
featureless and framed by a dark chador. MY SISTER, GUARD YOUR VEIL.
MY BROTHER, GUARD YOUR EYES. If she gets on a bus, the seating is
segregated. She must enter through the rear door and sit in the back seats, allocated
to women.” (pp. 25—26)
That part about the bus — I read that and I think of Rosa Parks and her
refusal to give up her seat to a white and go to the back of the bus on I December
1955 in Montgomery, Alabama. All liberal democracies fall short of the ideal of
equal concern and protection for all citizens. President Bush likes to say that
Americans have always been a freedom-loving country. But of course that is
nonsense. Like all other peoples, Americans enslaved, excluded and even tried to
exterminate. But enslaving, excluding and exterminating is harder to be kept doing
when each is contrary to the public and repeated ideals of the country. Even in the
America of the 1950s there was just enough democracy and liberty to allow for
the possibility of change, big change. Thus Mrs. Parks was arrested, Martin Luther
King jr. led a boycott of Montgomery busses that ended a year later when the
Supreme Court ruled segregated buses unconstitutional.
276
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
A decade later with the great Civil Rights Act of 1 964 and the Voting Rights
Act of 1965, the government of the United States of America imposes liberal
democracy on its southern states. In a sense, liberal democracy with its focus on
human rights, enables revolutionary change to occur without violence. That is
what the historian J. M. Roberts meant when he wrote “No civilization once
dependent on slavery has ever been able to eradicate it, except the Western.”
(D’Souza, 2002, p. 5 5)
Ideas can be resources. Fighting a war for “Democracy” against a racist regime
made it increasingly difficult for the British and French to keep their colonies
after Second World War and made it difficult for the United States to continue
its racist regime in the South. This was especially so when all three countries
signed on to the Universal Declaration of Human Rights in 1948.
This is what Marin Luther King jr. meant in the “I Have a Dream Speech”
when he said:
When the architects of our republic wrote the magnificent words of the
Constitution and the Declaration of Independence, they were signing a promissory
note to which every American was to fall heir.
Living in a theocracy with no political and civil rights, Sanaz has fewer resources
to improve her position than did Rosa Parks. What Rosa Parks had was not “a
freedom loving America” but a political regime built upon a set of ideas and
institutions that could be used even by the powerless. The language of political
and civil rights is used by groups all over the world. In Fatima Mernissi’s words —
this is the language for losers.
Is liberal democracy just Western? — The cultural relativism challenge
Cross — Fertilization of Civilizations
The tradition of governing by discussion among equal citizens can be linked to
the Greeks (Crick, 2000, p. 196). The ideas and institutions of liberal democracy
can be traced to European philosophers of the 17th and I 8th centuries and to
American and British political practitioners of the 18 th and 19th century. All of
the wonderful things that enrich our lives today, mathematical and scientific
methods and discoveries, began somewhere. The numeral system — zero and negative
numbers — was developed by the Hindus and brought to Europe by the Arabs.
(D’Souza, 2002, p. 50) But then like most things — good and bad — that last,
other cultures and civilizations pick them up, refine them and use them.
Freedom House (a non-profit, nonpartisan organization with headquarters
in NY) sends teams of specialists around the world every year to observe and
measure the level of political and civil rights in all countries and estimates that 73
of the 192 (38%) countries are liberal democracies, with all regions of the world
represented. (Karatnycky, 2003) .
2 77
Paul Gardner
The attachment of the West to liberal democracy may be historically accurate
but frequently the connection is used in two insidious ways. There is the Western
chauvinistic assertion that democracy is unique to the West, meaning primarily
protestant Europe and North America. It was not that long ago that many did not
think Catholics in America could be good citizens and Catholic countries like
Spain and Portugal could be democratic at all. The recent history both in this
country and in Spain and Portugal has given the boot to that nonsense.
There is also the assertion that anything that began in the West or has been
developed by the West must be bad for non — Westerners. This is an especially
insidious assertion often used by the autocrats in power, especially today in the
Arab and Muslim world. This is how Mernissi puts it: “When the masses shout
their desire for democracy, fear enters into the corridors of entrenched power.
Those who have control over decision making will naturally try to transfer the
ancestral fear of the West onto the idea of democracy itself, that strange, fascinating
daughter the West had a part in bringing onto the world. Identifying democracy
as a Western malady, decking it out in the chador of foreignness, is a strategic
operation worth millions of petrodollars.” (1992, p. I 5-)
Good things — science, mathematics, democracy — ought to be considered on
their merits, independent of the time and place of origin, available to anyone. This
thought is best captured by the Bengali poet Rabindranath Tagore who said:
“Whatever we understand and enjoy in human products instantly becomes
ours, wherever they may have their origin. I am proud of my humanity when I
can acknowledge the poets and artists of other countries as my own. Let me feel
with unalloyed gladness that all the great glories of man are mine.” (Sen, 1999,
p. 242)
Civilizations are diverse
Not only are civilizations not static, they are more diverse than the cultural
relativism charge suggests or the Western chauvinists admit or the dictator allows
his people to see.
Many Western chauvinists begin with the America and Europe of today and
work their way back to Aristotle by way maybe of Locke and Montaigne as if
peeling an onion to expose the core that contains tolerance and equality. They
look at Asia and see authoritarianism and trace that back to Confucius. Or they
look at Iran, a theocracy, or read/listen to Osama bin Laden and conclude that
Islam today is not compatible with democracy. You see the danger in this kind of
thinking. Civilizations are huge conglomerations of peoples and cultures and are
not monolithic. There is plenty of tolerance in the Western tradition but there is
also intolerance, racism, and bunches and bunches of authoritarianism.
The greatest anti-democratic theorist of them all, Plato, is a part of the West.
The governing philosophy behind the rule of the mullahs in Iran (rule by elites/
278
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
chosen) draws more from Plato than from Muhammad. But then it was also Plato
in the dialogue Euthyphro who suggests that we obey the gods not because whatever
they say is holy but because they only say holy things. That suggests two great
insights crucial to liberal democracy — it is possible to judge religious beliefs by
standards developed by humans and religion often gives a mythical covering to
ideas that are there anyway. Just in Plato — there is all kinds of good stuff for both
the rulers of Iran and the democratic opposition. The rulers say — Allah or Islam
rules Iran. The democratic opposition asks — who speaks for Allah, who speaks for
Islam, what happens if there is disagreement between his interpretation and her
interpretation? (Blackburn, 2001)
All civilizations are complex and, I suspect, contain within their histories
ideas, religious and otherwise, examples from elites, leaders and otherwise, of
personal freedom, tolerance and equality. It is this fact that probably explains why
it was possible to produce The Universal Declaration of Human Rights in 1948.
In A World Made New Mary Ann Glendon writes about the make-up of the
committee that produced the final draft: “On the committee, besides Europeans
and North Americans, there were six members from Asia — giants such as China,
India, and Pakistan, plus Burma, the Philippines, and Siam. Islamic culture was
predominant in nine nations — Afghanistan, Egypt, Iran, Iraq, Pakistan, Saudi
Arabia, Syria, Turkey, Yemen — and strong in India and Lebanon. Three countries
had large Buddhist populations — Burma, China and Siam. Only four were from
the African continent — Ethiopia and Liberia, plus two that would not count as
representative of black Africa, Eygpt and South Africa. In addition, there was the
numerous and outspoken Latin American contingent.” (2001)
Classification by civilization — West, East, Orient, Occident, Christianity,
Islam often suggests a world simpler than it really is. Worse, such language becomes
a part of the ideological warfare unhelpful to understanding the world. Western
chauvinists grab the good stuff in the West — especially democracy — ignore the
rest and suggest only some peoples are up to it. Cultural relativists suggest that
what is good for a culture can only be defined by the culture itself thereby insulating
the people of these cultures from ideas and inventions that could immeasurably
improve their lives.
If these folks only argued between themselves it would not matter much. But
this kind of civilizational analysis hinders our understanding of really important
issues by framing questions like. Is Islam compatible with Democracy? If you
approach this question from either the perspective that democracy is just Western
or Islam is monolithic and defined either by Al Qaeda or Hamas or Iran’s theocracy,
then the answer is likely to be no. On the other hand, if you begin with the
permeability of and diversity within civilizations, then you look at other things
and the answer is likely to be yes: Islam is compatible with liberal democracy.
279
Paul Gardner
Liberal Democracy & Islam
Did you know that the world’s largest liberal democracy, India, contains 100
million Muslims? Or that 3-5 million Muslims live in the United States, with
Islam being the fastest growing religion? Or that 2 million live in France and 1.5
million in United Kingdom? Freedom House estimates that “a majority of the
world’s Muslims live in electoral democracies today.” (Zakaria, 2003, p. 127)
Their number there may be in the range of 800 million people. In 1999 Abdurraham
Wahid became Indonesia’s first elected President. Indonesia is the world’s largest
Muslim country. Islamic scholar John Esposito describes Wahid’s governing
philosophy this way — “Wahid believes that contemporary Muslims are at a critical
crossroad. Two choices or paths confront them: to pursue a traditional, static
legal—formalistic Islam or to reclaim and refashion a more dynamic cosmopolitan,
universal, pluralistic worldview. In contrast to many fundamentalists today, he
rejects the notion that Islam should form the basis for the nation-state’s political
or legal system, a notion he characterizes as a Middle Eastern tradition, alien to
Indonesia. Indonesian Muslims should apply a moderate, tolerant brand of Islam
to their daily lives in a society where “a Muslim and non—Muslim are the same,”
a state in which religion and politics are separate.” (2002, p. 140 )
The compatibility between Islam and democracy as evidenced by the presence
of Muslims in virtually all liberal democracies in the world does not surprise
Fatima Mernissi. She writes “throughout its history Islam has been marked by
two trends: an intellectual trend that speculated on the philosophical foundations
of the world and humanity, and another trend that turned political challenge
violent by resort to force.” (p. 21) Further, she says, the absence of democracy in
the Muslim world has meant that only the violent rebels were listened to. She
puts it this way: “How was it that politicians who fought against reason succeeded,
and continue to succeed, in gutting one of the most promising religions in human
history of its substance? The way of dissidence was prevalent within Islam from
the beginning. But as intellectual opposition was repressed and silenced, only
political rebellion and terrorism had any success, as we see so well today. Only the
violence of the subversive could interact with the violence of the caliph. This
pattern, which is found throughout Muslim history, explains the modern reality,
in which only religious challenge preaching violence as its political language is
capable of playing a credible role.” (p. 34-)
Like Indonesia’s President Wahid, Mernissi believes liberal democracy’s
emphasis on separating church from state is not only essential but is compatible
with a flourishing Islam. This makes so much sense to me. America’s secular state
solution to the problem of religious conflict is truly a gift to the world. As Diane
Eck demonstrates in A New Religious America, America under the auspices of the
religious liberty clauses of the 1st Amendment has become the most religiously
280
Ronald Reagan and the Universality of Democracy
diverse nation in the world. This is a truly remarkable achievement and has not
come at the cost of a reduction in religiosity.
Why are some Muslims able to thrive in liberal democracies while other
Muslims require an Islamic state? The answer, I think, has more to do with politics
than with religion. Take my own religious tradition, Catholicism. Catholics are
now part of America’s mainstream and, more importantly, pretty much ignore the
dictates of: the Pope on most issues. Why is that? I think politics — liberal democracy
—
as well as the kind of society that exists in a liberal democracy — has helped to
tame American Catholicism. The key to religious reform, whether it is Islam or
Christianity, is politics. The image of Islam many see on the evening news (suicide
bombings) or the Islam connected to the terrorist attacks of 11 September 2001
is caused more by the political and economic failures of the Middle East than by
anything inherent in Islam.
Why does religion need to be tamed? In 1976 the sociologist Hamish Dickie—
Clark predicted that the racial divide in South Africa would be “easier to overcome”
than the religious divide in Nothern Ireland because “racist claims are open to
rational and empirical refutation, whereas the claims made by sectarian religion
are so deeply embedded in the matrix of faith and otherworldly authority that
they are not similarly open to logic and persuasion.” (Fredrickson, 2002, p. 147)
Both racial and religious minorities require not only political and civil rights
—
opportunities for power and enforceable civil rights — but religious minorities
especially require the additional protection of a secular state.
God/Allah does not rule the Iran of today or the France of the 16th century.
Human beings speaking for God rule Iran today and ruled France in the 16th
century. Human beings are using God as a cover to subjugate women in Iran just
as Pope Gregory XII used God as a cover to murder 50,000 Protestants in France
and Samia Imran’s murderers used God as a cover.
Cruelty knows no civilizational boundaries. It is universal. Many were rightly
disgusted by the glee with which Osama bin Laden talked about the 11 September
attacks that killed over 3,000 people. But psychological capacity to rejoice in the
deaths of innocent people surely existed in the Pope who ordered the St.
Bartholomew’s Day massacre and the people who posed for the postcard after
lynching Leo Frank.
The recognition of the universality of cruelty is perhaps the most compelling
argument for universality of the set of ideas and institutions I have labeled liberal
democracy. The political ideas and the political institutions of civil and political
rights were forged over several centuries by human beings who looked in the mirror
and saw both horror and the possibility of a way out. That way out — liberal
democracy — is truly one of the glories of human kind.
Out of the immeasurable cruelties of the religious wars of the 16th and 17 th
century and the Nazi inspired racial genocide of the Second World War especially
281
Paul Gardner
human beings crafted, refined, expanded a set of political principles and institutions
that is truly one of the glories of human kind.
Literature
Ash, Timothy Garton. (1999) The Uses of Adversity, Penguin.
Barry, Brian. (2001) Culture and Equality: An Egalitarian Critique of
Multiculturahsm._ Harvard University Press.
Berman, Paul. (2003) Terror and Liberalism. W.W. Norton & Company Ltd.
Blackburn, Simon. (2001) Being Good: A Short Introduction to Ethics. Oxford
University Press.
Bronner, Stephen Eric. (1999) Ideas in Action: Political Tradition in the Twentieth
Century. Rowman and Littlefield Publishers, Inc.
Ceasar, James and Daniel DiSalvol (2004) A New GOP? The Public Interest,
Issue 157 Fall 2004Chua, Amy. (2003) World on Fire: How Exporting Free Market Democracy Breeds
Ethnic Hatred and Global Instability. Doubleday.
Crick, Bernard. (1992) In Defence of Politics. The University of Chicago Press.
Crick, Bernard. (2000) Essays on Citizenship. Continuum.
Diamond, Larry, Plattner, Marc, Daniel Brumberg, eds. (2002) Islam and
Democracy in the Middle East. The Johns Hopkins University Press.
D’Souza, Dinesh. (2002) What’s So Great About America. Penguin.
Donnelly, Jack. (1989) Universal Human Rights in Theory and Practice. Cornell
University Press.
Eck, Diana. (2001) A New Religious America. Harper San Francisco.
Esposito, John. (2002) Unholy War: Terror in the Name of Islam. Oxford
University Press.
Fredrickson, George. (2002) Racism: A Short History. Princeton University
Press.
Glendon, Mary Ann. (2001) A World Made New: Eleanor Roosevelt and the
Universal Declaration of Human Rights. Random House.
Glover, Jonathan. (1999) Humanity: A Moral History of the Twentieth Century.
Jonathan Cape.
Heclo, Hugh. (2003) Ronald Reagan and the American Public Philosophy, in:
W. E. Brownlee, H. D. Graham The Reagan Presidency: Pragmatic Conservatism and its
Legacies. University of Kansas Press.
Ignatieff, Michael. (2001) Human Rights: As Politics and Idolatry. Princeton
University Press.
Karatnycky, Adrian. (2003) Liberty’s Advances in a Troubled World. „Journal of
Democracy”.
282
Ronald Reagan and the Universalization of Democracy
Kengor, Paul. (2004) God and Ronald Reagan: A Spiritual Life. Regan Books.
Lieven, Anatol. (2004) America Right or Wrong. Oxford University Press.
Loury, Glenn. (2002) The Anatomy of Racial Inequality. Harvard University
Press.
Mernissi, Fatema. (1992) Islam and Democracy: Fear of the Modern World. Perseus
Publishing.
Nafisi, Azar. (2003) Reading Lolita in Tehran: A Memoir in Books. Random
House.
Pinker, Steven. (2002) The Blank Slate: The Modern Denial of Human Nature.
Viking Publishers.
Plattner, Marc. (1999) From Liberalism to Liberal Democracy. „Journal of
Democracy”.
Power, Samantha. (2002) A Problem From Hell”: America and the Age of Genocide.
HarperCollins.
Przeworski, Adam. (200 3) A Flawed Blueprint: The Covert Politicization of
Development Economies. „Harvard International Review”.
Sabine, George. (1961) A History of Political Theory. Holt, Rinehart and
Winston.
Sen, Amarty. (2002) Civilization Imprisonments: How to Misunderstand Everyone
in the World. „The New Republic”.
Sen, Amartya. (1996) Our Culture, Their Culture. „The New Republic”.
Sen, Amartya. (1997) Human Rights and Asian Values. „The New Republic”.
Sen, Amartya. (1999) Democracy as a Universal Value. „Journal of Democracy”.
Sen, Amartya. (1999) Development as Freedom. Oxford University Press.
Shklar, Judith. (1998) Political Fhought and Political Fhinkers. The University
of Chicago Press.
Shklar, Judith. (1991) American Citizenship: The Quest for Inclusion. Harvard
University Press.
Zakaria, Fareed. (2003) The Future of Freedom: Illiberal Democracy at Home and
Abroad. W. W. Norton&Company Ltd.
Krzysztof Michałek
Ronald Reagan a próba stworzenia
pierwszej koalicji antyterrorystycznej
„Panie prezydencie, co Pan może powiedzieć w związku z przypadkami zabijania
Amerykanów? Czy możemy coś zrobić w związku z tym wybuchem terroryzmu,
czy też jesteśmy bezsilni?” Adresat tych pytań zadanych w czasie kolejnej konfe
rencji prasowej 18 stycznia 1982 roku — prezydent Ronald Reagan — odpowie
dział bez ogródek: „Sądzę, że terroryzm jest najtrudniejszą rzeczą do zwalczenia”.
Na kolejne pytanie: „Czy można powiedzieć, że istnieje wystarczająca współpraca
międzynarodowa w zwalczaniu terroryzmu?”, prezydent odrzekł, że takowa ist
nieje i wskazał na Włochy, jako kraj najlepiej współpracujący z USA w tej materii 1 .
Uwzględniając tę sekwencję wypowiedzi, zadać można kolejne pytanie: jeśli
problem terroryzmu był dostrzegany na początku urzędowania administracji Ro
nalda Reagana, a prezydent uznawał go za bardzo trudny do rozwiązania, to czy
administracja próbowała spojrzeć na tę kwestię bardziej kompleksowo? Czy prefe
rowała podejmowanie działań w pojedynkę, czy starała się tworzyć międzynarodo
wy front walki z terrorystami, podobny do tego związanego z walką ze światowym
systemem komunistycznym?
Warto przypomnieć, że w chwili przejęcia władzy przez ekipę republikańską
w 198l roku zjawisko terroryzmu było już nader dobrze znane w skali międzyna
rodowej. Jak wynika z raportów powołanej przez Reagana w 1981 roku Interde
partmental Group on Terrorism, w latach 1968—1980 aż w 91 krajach doszło do
aktów terrorystycznych. O skali zjawiska niech świadczy także fakt, że liczba kon
kretnych aktów terroru rosła i w skali rocznej wahała się od 142 w 1968 roku do
709 w 1980. Jedna trzecia z nich wymierzona była w cele amerykańskie: obiekty
cywilne i wojskowe, dyplomatów, biznesmenów itp. W tym czasie porwano lub
zabito ponad 900 biznesmenów amerykańskich. Z rąk terrorystów zginęło pięciu
ambasadorów amerykańskich, co stanowiło, jak podkreślano w raporcie wspomnianej
1
American Foreign Policy Current Documents, 1982, Washington 1985, s. 398—399.
285
Krzysztof Michałek
grupy, „więcej niż liczba amerykańskich generałów zabitych w akcjach bojowych
w czasie wojny wietnamskiej” 2 . Najbardziej spektakularny akt terroru skierowane
go przeciwko Stanom Zjednoczonym, zajęcie ambasady amerykańskiej w Tehera
nie w 1979 r., znacznie nadszarpnął międzynarodowy prestiż tego kraju.
Wraz z nasilaniem się terroryzmu i przybieraniem nowych jego form pojawia
ły się także środki prawne pozwalające ścigać tego rodzaju przestępstwa. Można
tu wymienić na przykład „The Convention on the Protection and Punishment of
Crime Against Internationally Protected Persons, Including Diplomatic Agents”,
podpisaną w grudniu 1973 roku, a obowiązującą od lutego 1977. czy też „The
International Convention Against the Taking of Hostages”, przyjętą w Nowym
Jorku w grudniu 1979 roku. Oprócz środków prawnych, istniały również prece
densy związane ze wspólnie podejmowanymi inicjatywami przeciwko terroryzmo
wi. W lipcu 1978 r. kraje uczestniczące w szczycie grupy G-7 w Bonn przyjęły
Joint Statement on International Terrorism. W oparciu o zawarte w nim wytycz
ne, trzy lata później kraje-sygnatariusze owego oświadczenia — Wielka Brytania,
Francja i RFN — zastosowały blokadę ruchu lotniczego do Afganistanu po porwa
niu w marcu 1981 roku pakistańskiego samolotu przez pochodzących z tego kra
ju terrorystów.
Rozpoczynając urzędowanie, administracja Reagana miała przed sobą kon
kretny, dobrze już zidentyfikowany problem, stanowiący spore zagrożenie dla bez
pieczeństwa obywateli i państwa. Prezentując się zaś jako przeciwieństwo dla eki
py prezydenta Jimmy’ego Cartera, która borykała się z problemem uwolnienia za
kładników przetrzymywanych w Teheranie, miała również szanse na stworzenie
nowej jakości w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu. Czy, a jeśli tak, to
w jakim stopniu, wykorzystała owe szanse?
Poziom aktywności organizacji terrorystycznych w latach 80 ., mierzony liczbą
aktów przemocy, ustabilizował się na początku dekady na poziomie bliskim 500
rocznie (489 aktów w 1981 r., 497 w 198 3 r.), by od 1984 r. znacząco się zwięk
szać (565 aktów), do ponad 600 w połowie dekady (63 5 aktów w 1985 r., 612
aktów w 1986 r., 665 aktów w 1987 r.). Liczba owych aktów znacząco spadła
dopiero w 1989 r. — 375 zdarzeń tego rodzaju. W układzie regionalnym, gros
uderzeń terrorystycznych miało miejsce na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Środ
kowej i w Europie. W każdym przypadku akty terroru były wymierzone zarówno
w lokalne cele, jak i amerykańskie obiekty wojskowe i cywilne, a ponadto zwrócone
przeciwko pojedynczym obywatelom amerykańskim. W strefie Bliskiego Wscho
du wymienić można przykładowo spektakularne uderzenie na kwaterę żołnierzy
Korpusu Piechoty Morskiej 23 października 198 3 r. w Bejrucie. Zginęło wówczas
241 żołnierzy. Nieco wcześniej — 18 kwietnia 1983 r. — miał miejsce atak na
ambasadę USA w tym samym mieście. W jego rezultacie zginęło 47 osób, w tym
2
286
Ibidem, s. 399-
Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej
16 Amerykanów. Równie spektakularne były porwania amerykańskich samolotów
pasażerskich linii TWA z 14 czerwca 1985 r. czy 2 kwietnia 1986 r.
W Ameryce Środkowej ginęli obywatele amerykańscy jako ofiary walk we
wnętrznych w Hondurasie, Salwadorze i Nikaragui. W Salwadorze ginęli amery
kańscy biznesmeni i żołnierze (ci ostatni jako przypadkowe ofiary, a nie w czasie
wykonywania zadań wojskowych). Jeden z bardziej znanych ataków terrorystycz
nych w tym rejonie miał miejsce 19 czerwca 1985 r., kiedy pośród zabitych 15
osób znalazło się 6 Amerykanów.
W Europie amerykańskie obiekty i obywatele również byli celami ataków.
Wymienić można np. zamach na dyskotekę amerykańską w Berlinie Zachodnim
5 kwietnia 1986 r. czy wysadzenie samolotu pasażerskiego linii PanAm nad Szkocją
22 grudnia 1988 r.
Osobną kategorią aktów terrorystycznych były porwania obywateli amerykań
skich i przetrzymywanie ich nie tyle dla okupu, ile przede wszystkim traktowanie
ich jako karty przetargowej dla osiągnięcia celów o charakterze politycznym. Naj
więcej tego rodzaju przypadków miało miejsce na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza
w czasie wojny domowej w Libanie. W 1984 roku porwano 3 osoby, w następnym
kolejne 4 osoby. Cele wybierano starannie, uwzględniając pozycję zawodową lub
środowiskową porywanych osób. Uprowadzony w 1984 r. Jeremy Levin był szefem
bejruckiego biura telewizji CNN, a William A. Buckley szefem biura CIA w Libanie.
Uprowadzeni rok później David P. Jacobsen i Thomas Sutherland pracowali w Ame
rican University w Bejrucie, najstarszej tego rodzaju, sięgającej swoimi korzeniami
jeszcze 1866 r., instytucji w świecie. Pierwszy z wymienionych był dyrektorem szpi
tala uniwersyteckiego, drugi dziekanem jednego z wydziałów tej uczelni.
Porwania, jako akty przemocy, były wprawdzie mniej drastyczne niż wysadza
nie samolotów czy ataki na ambasady lub obiekty wojskowe, ale — z punktu widze
nia władz amerykańskich — stanowiły równie istotne zagrozenie. Zmuszały bo
wiem do dokonywania trudnych wyborów: negocjować z terrorystami, wchodząc
dokładnie w sytuację przez nich zamierzoną, czy też powstrzymując się od wszel
kich kontaktów z porywaczami, pozwolić, by zakładnicy zostali zabici. Ten za
wsze trudny dylemat moralny stawał się jeszcze trudniejszy z uwagi na cele poli
tyczne stawiane przez porywaczy: zmuszenie Stanów Zjednoczonych do zmiany
dotychczasowej polityki w stosunku do Bliskiego Wschodu.
W końcu warto przytoczyć przykład jeszcze jednego typu aktów terrorystycz
nych — porwanie dużych obiektów należących do jednego państwa, poruszających
się na obszarze otwartym dla wszystkich użytkowników w celu zmuszenia nie
tylko formalnego właściciela, ale również Stanów Zjednoczonych do pewnych
ustępstw. Ten kierunek działań terrorystycznych wyznaczyła operacja przeprowa
dzona przez Palestinian Liberation Organization (PLO) celem uprowadzenia
włoskiego statku pasażerskiego „Achille Lauro”. W czasie rejsu po Morzu Śró
dziemnym z 400 pasażerami na pokładzie został zajęty 7 października 1985 r.
287
Krzysztof Michałek
Bezpośrednim celem akcji było uzyskanie zwolnienia 50 palestyńskich więźniów
przetrzymywanych w więzieniach w Izraelu. Celem pośrednim pozostawało odstą
pienie przez USA od popierania Izraela. Porywacze zamanifestowali swoją deter
minację w osiągnięciu obu celów, zabijając pasażera — Leona Klinghoffera, amery
kańskiego Zyda.
Listę aktów terroru z lat 80 . wymierzonych przeciwko Stanom Zjednoczo
nym można byłoby znacznie wydłużyć. Podane przykłady zostały wybrane jako
ilustracja skali zjawiska oraz zwrócenia uwagi na pojawienie się nowych tendencji,
które ujawniły się w działalności terrorystycznej. Obecnie przyjrzyjmy się reak
cjom władz amerykańskich. Można z grubsza podzielić je na dwie kategorie
— działań doraźnych, często o charakterze odwetowym, oraz długofalowych.
W pierwszym wypadku warto wspomnieć np. o operacji podjętej 10 paździer
nika 1985 r. w celu pojmania porywaczy statku „Achille Lauro”. Akcja przeprowa
dzona z udziałem lotnictwa wojskowego, które zmusiło do lądowania samolot
pasażerski z porywaczami statku na pokładzie, zakończona sukcesem, stała się
kilka lat później kanwą filmu sensacyjnego. Zycie wyprzedziło wyobraźnię scena
rzystów z Hollywood.
Odwetowy charakter miał ze strony amerykańskiej także nalot lotnictwa USA
na Trypolis i Benghazi w Libii, dokonany 14 kwietnia 1986 r. Został on pomyśla
ny jako akcja mająca na celu zabicie Muamara Kadafiego, obciążanego odpowie
dzialnością za sponsorowanie wielu ataków na obiekty amerykańskie, w tym na
samolot linii TWA 3 kwietnia 1986 roku, i zamach na dyskotekę w Berlinie Za
chodnim dokonany dwa dni później.
Wspomniane uderzenia stanowiły realizację sformułowanej już na początku
urzędowania administracji Reagana zasady odwetu. W czasie zorganizowanej 27
stycznia 1981 r. ceremonii powitania zakładników zwolnionych po przetrzymy
waniu ich przez 444 dni w Iranie, prezydent Reagan stwierdził: „Niech terroryści
będą świadomi tego, że jeśli reguły zachowań międzynarodowych będą łamane,
naszą polityką stanie się szybki i efektywny odwet. Słyszymy, że żyjemy w okresie
ograniczeń naszej potęgi. Niech będzie dobrze zrozumiane to, że są również gra
nice naszej cierpliwości” 3 .
Operacje odwetowe stanowiły pewien łącznik z szerszym i głębszym postrze
ganiem terroryzmu. Przesłanie, jakie niosły, zostało po raz pierwszy bardzo do
bitnie sformułowane przez prezydenta Reagana w czasie konferencji prasowej
11 października 1985 r.: „You can run, but you can’t hide”. Pogląd ten prezydent
zaprezentował po akcji zatrzymania porywaczy statku „Achille Lauro” 4 .
’ Public Papers of the Presidents of the United States. Ronald Reagan, 1981, Washington
1982, s. 4 2 .
4
S. Hochman, E. Hochtnan, The Penguin Dictionary of Contemporary American History. 1 9 4 5 to
the Present, New York 1997, s. 2.
288
Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej
Wspomniana zasada łączyła się z kolejną, to znaczy uznaniem współodpowie
dzialności za akty terroru krajów wspierających logistycznie lub finansowo orga
nizacje terrorystyczne. Przyjęcie tej zasady można wiązać z upowszechnianą
w Waszyngtonie od 1981 r. pogłoską, wielokrotnie przewijającą się także w czasie
konferencji prasowych prezydenta, że przywódca Libii Muamar Kadafi zorganizo
wał komando zabójców, których zadaniem jest zgładzenie Ronalda Reagana i in
nych członków rządu i administracji waszyngtońskiej 5 . Późniejsze akty terroru,
niezależnie od ich źródła, dość często łączono z Libią i osobą jej prezydenta.
Libia, podobnie jak Syria i Iran, były traktowane przez administrację Reagana jako
główne tzw. harbor countries dla organizacji terrorystycznych.
Bardzo ważnym wnioskiem formułowanym przez administrację było również
uznanie, że akty terroru dokonywane przeciwko Stanom Zjednoczonym i obywa
telom amerykańskim nie stanowią oderwanych od siebie incydentów i epizodów.
Są zaś częścią większego problemu, jakim jest zagrożenie terrorystyczne dla całej
społeczności międzynarodowej. Na wieść o zabójstwie amerykańskich biznesme
nów i żołnierzy w Salwadorze prezydent wydał 20 czerwca 1985 r. oświadczenie,
w którym stwierdził m.in.: „Ta okropność, podobnie jak wcześniejszy zamach
bombowy we Frankfurcie, w Niemczech, stanowi kolejne świadectwo, że wojna
prowadzona przez terrorystów została wydana nie tylko Stanom Zjednoczonym,
ale przeciwko całemu cywilizowanemu światu. To jest wojna, w której niewinni
obywatele są mimowolnymi celami, a żołnierze bardzo pożądanym celem”. Dalej
prezydent podkreślał: „Musimy walczyć przeciwko tym, dla których życie ludzkie
ma tak nikłą wartość. Musimy walczyć w porozumieniu z innymi krajami demo
kratycznymi. My, ludzie świata zachodniego, musimy działać wspólnie, tak jak
przed stuleciem zwalczaliśmy piractwo czy 45 lat temu walczyliśmy przeciwko
tyranii”. Prezydent zapowiedział uczynienie wiceprezydenta George’a Busha od
powiedzialnym za nawiązanie współpracy z rządami europejskimi w sprawie zwal
czania terroryzmu. Na koniec zaś jednoznacznie ogłosił, że „ci, którzy są odpo
wiedzialni za owe bezprawie, i ci, którzy ich wspierają, mogą być pewni, że skut
kiem ich czynów nie będzie kapitulacja przed żądaniami terrorystów” 6 .
Oświadczenie to, niezależnie od wyrażonego w nim zrozumiałego oburze
nia prezydenta, zawierało wiele ważnych sformułowań dotyczących postrzega
nia terroryzmu. Po pierwsze widoczne jest w nim pojmowanie terroryzmu jako
zagrożenia uniwersalnego, a zatem dla całej społeczności międzynarodowej. Po
wtóre został sformułowany pogląd o konieczności zorganizowania międzynaro
dowego frontu w celu zwalczania terroryzmu. Już wcześniej formułowano takie
5
Temat ten poruszano np. w czasie konferencji prasowej z 4 i 7 grudnia 1981 r. Patrz: Public
Papers...,s. II24 i II446
Public Papers of the Presidents of the United States. Ronald Reagan. 1985, book
I —January I to June 28, 1985, Washington 1988, s. 8 0 0 .
289
Krzysztof Michałek
oczekiwania, zwłaszcza kierując je w stronę państw należących do NATO (np.
w kwietniu 1985 r.) 7 . Teraz jednak prezydent wystąpił z konkretną inicjatywą,
zmierzającą do wynegocjowania, przy udziale wiceprezydenta Busha, warunków
powstania koalicji antyterrorystycznej. Na koniec warto dodać, że w kilka dni
później, 30 czerwca 1985 r., prezydent uzupełnił swoją koncepcję walki z terro
ryzmem o istotny punkt, stwierdzając: „Stany Zjednoczone nie zamierzają opłacać
się terrorystom. Nie będzie żadnych układów” 8 .
Wydarzenia związane z uprowadzeniem statku „Achille Lauro”, a następnie za
trzymaniem terrorystów, którzy opanowali tę jednostkę w październiku 1985 r.,
stanowiły faktyczny początek tworzenia owej koalicji. Do Stanów Zjednoczonych
przyłączyły się Włochy, co było naturalne, uwzględniając fakt, że porwanym stat
kiem była jednostka włoska. W oświadczeniu prasowym wydanym przez Biały Dom
po pochwyceniu terrorystów zawarto nie tylko krótki opis zajścia, ale także zna
mienne sformułowanie: „Epizod ten stanowi również odbicie ścisłej współpracy
z wyjątkowym sojusznikiem i przyjacielem — Włochami — w zwalczaniu międzyna
rodowego terroryzmu” 9 .
Państwami współdziałającymi w tej operacji, już znacznie mniej chętnie, były
także Tunezja i Egipt. W kolejnym roku do rodzącej się koalicji antyterrorystycz
nej dołączyła Wielka Brytania, wspierając administrację Reagana w czasie operacji
przeciwko Libii w kwietniu 1986 r. Stanowisko rządu brytyjskiego okazało się być
kluczowe dla montażu międzynarodowej koalicji. Gdy na początku maja Stany
Zjednoczone oskarżyły Syrię o wspieranie terroryzmu, państwa europejskie nie
brały tego oskarżenia zbyt serio. Niechętne przez długi czas udziałowi w takiej
koalicji, zaczęły zmieniać stanowisko pod koniec tego samego roku. Po incydencie
związanym z próbą podłożenia bomby przez syryjskich terrorystów na pokładzie
izraelskiego samolotu na londyńskim lotnisku w kwietniu 1986 r., rząd brytyjski
zerwał stosunki dyplomatyczne z Syrią. Państwa EWG 11 listopada 1986 r. ogło
siły embargo na dostawy broni do Syrii i podjęły blokadę stosunków dyploma
tycznych z tym krajem. Europa Zachodnia, bocznymi drzwiami, wkraczała do ko
alicji mozolnie tworzonej przez administrację Reagana. Czyniono to w tym cza
sie, kiedy administracja Reagana swoim wcześniejszym, niejawnym działaniem
zaprzeczyła ideom bezwzględnej walki z terrorystami i nienegocjowaniem z pań
stwami wspierającymi terroryzm. 3 listopada dziennik libański „Al Shira”, a za
nim prasa światowa, doniosły o tajnych dostawach broni amerykańskiej do Iranu,
a 19 listopada prezydent Reagan przyznał to otwarcie. Zaczęła się sprawa zwana
aferą Iran—Contras.
290
7
Ibidem, s. 517-
8
S. Hochman, E. Hochman, op. cit., s. 48.
9
Public Papers... Ronald Reagan. 1985, book II, Washington 1988, s. 123 3.
Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej
Przetrzymywanie od 1984—1985 kilku zakładników amerykańskich w Liba
nie przez organizacje wspierane i finansowane przez Iran, wyczerpanie się możli
wości uwolnienia Amerykanów, a w końcu i obawa prezydenta, że wcześniej czy
później stanie się — tak jak niegdyś Jimmy Carter — przedmiotem rosnącej krytyki
opinii krajowej w związku z brakiem skuteczności w sprawie uwolnienia długo już
przetrzymywanych obywateli amerykańskich, doprowadziły do opracowania przez
National Security Council planu zmierzającego do uwolnienia zakładników. Plan
obejmował podjęcie negocjacji z tzw. umiarkowanymi elementami we władzach
irańskich. W zamian za przekazanie dużej liczby pocisków przeciwpancernych
i przeciwlotniczych potrzebnych temu krajowi w związku z prowadzoną wojną
z Irakiem, Iran miał wywrzeć presję na organizacje przetrzymujące zakładników
w Libanie. Niektórzy członkowie rządu — w tym sekretarz stanu George Schultz,
sekretarz obrony Caspar Weinberger, prokurator generalny Edwin Meese — byli
otwarcie temu przeciwni. Prezydent podjął jednak osobistą decyzję i wpierw ust
nie w grudniu 1985 r., a następnie pisemnie 17 stycznia 1986 r. autoryzował
operację transferu broni do Iranu. Jak podkreśla jeden z biografów Reagana, Peter
Schweizer: „Walcząc z komunizmem, niejednokrotnie odrzucał w krytycznych oko
licznościach zalecenia doradców i przeprowadzał śmiałe, ale w końcowym wyniku
skuteczne działania. Był to dowód jego odwagi. W tym jednak wypadku zignorowa
nie rady najbliższych współpracowników miało doprowadzić do katastrofalnych na
stępstw” 10 . „Co gorsza — jak stwierdza John Spanier, jeden z historyków amerykań
skich piszących o polityce zagranicznej USA w okresie powojennym — nie bardzo
przejmowano się reakcjami, jakie ta transakcja wywoła, jeśli dojdzie do jej ujawnie
nia, ani szkodami, jakie poniesie administracja oraz stosunki między Stanami Zjed
noczonymi, a ich sprzymierzeńcami i rządami umiarkowanych państw arabskich” 11 .
Operację przeprowadzono w okresie, kiedy administracja oczekiwała od spo
łeczności międzynarodowej pełnej współpracy w walce z terroryzmem oraz wyklu
czała wszelkie układy z terrorystami. Jak słusznie zauważa Spanier: „uzyskawszy
z trudem poparcie państw sprzymierzonych dla niektórych działań i sankcji wy
mierzonych w finansowany przez państwo terroryzm, Stany Zjednoczone podwa
żały teraz swoją wiarygodność i prawdopodobnie wpłynęły na osłabienie nowo
przyjętego stanowiska państw sprzymierzonych” 12 .
Ponadto zauważyć należy, że rezultaty operacji rozmijały się z założonymi
celami. W zamian za przekazanie ponad 2200 pocisków i rakiet uzyskano zwol
nienie jednego zakładnika — Davida P. Jacobsena. Został on uwolniony 2 listopada
1986 r., a zatem w wiele miesięcy po dokonaniu transferu broni.
10
P. Schweizer, Wojna Reagana, Warszawa 2004, s. 295.
11
J. Spanier, Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej, Warszawa 1998,
s. 12412
Ibidem.
291
Krzysztof Michałek
Afera Iran—Contras stanowiła sprawę wielowątkową i wielowymiarową. Do
czekała się dochodzenia specjalnej komisji prezydenckiej, tzw. Komisji Towera
(od nazwiska senatora Johna G. Tonera, jej przewodniczącego), a także osobnego
dochodzenia kongresowego. Nie jest celem tego artykułu ani prezentacja owej
afery, ani jej wszystkich zróżnicowanych skutków. Za całe podsumowanie niech
posłuży opinia dotycząca jej skutków z punktu widzenia prowadzonej polityki
wobec terroryzmu, wyrażona w raporcie kończącym dochodzenie kongresowe. Pi
sano w nim: „Nie było błędem prezydenta szukać możliwości nawiązania kontak
tów z Iranem. Nie było też błędem poszukiwanie przez prezydenta sposobów
uwolnienia przetrzymywanych obywateli amerykańskich. Tym, co było błędem, to
sposób osiągnięcia tych dwóch celów”. Dalej zaś podkreślano: „Administracja po
przysięgła nie negocjować z terrorystami. Kraj ten miał nie negocjować warunków
zwolnienia zakładników, gdyż takie ustępstwa mogłyby zachęcić do kolejnych ak
tów przemocy. Jakkolwiek byłoby to bolesne, gdy mowa o konsekwencjach, admi
nistracja uznała, że Stany Zjednoczone nie mogą podkopywać swojej polityki za
granicznej, w innym wypadku cały Naród stałby się zakładnikiem ( • • • ) • Inicjatywa
irańska podważa tę przysięgę i narusza tę politykę”. W końcu zwracano także
uwagę na brak efektywności tej inicjatywy, gdyż zwolniony został tylko jeden za
kładnik, a w trakcie realizacji dostaw broni uprowadzono w Libanie kolejnych
trzech Amerykanów 15 . Dodajmy już od siebie, że ostatni z zakładników został
zwolniony dopiero w 1991 r.
Ujawnienie sprawy Iran—Contras przekreśliło szansę utrzymania dopiero co stwo
rzonej, luźnej wciąż koalicji antyterrorystycznej obejmującej Stany Zjednoczone
i kraje EWG. W koalicji tej znalazła się również Turcja, zwalczająca terroryzm
kurdyjski i z tego powodu wspierająca działania amerykańskie zwrócone przeciw
ko terrorystom operującym na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Po ujawnieniu
sprawy, aż do końca rządów administracji Reagana, Stany Zjednoczone mogły
liczyć na wsparcie jedynie Wielkiej Brytanii, a i to bardziej wynikało ze współdzia
łania w ramach tzw. specjalnych stosunków angielsko-amerykańskich, niż z uwagi
na zaufanie dla administracji w sprawach zwalczania terroryzmu. Pod koniec dru
giej kadencji prezydenta Reagana bilans dokonań w sprawie zwalczania terrory
zmu wydawał się zdecydowanie ujemny. Czy jednak na pewno?
Dla pełnego obrazu owych dokonań warto zwrócić uwagę na kilka pozytyw
nych stron owych działań. Po pierwsze było nim wypracowanie poglądu, że terro
ryzm, bez względu na formę konkretnych akcji (uprowadzenie obiektów i ludzi,
zamachy) i miejsce ich przeprowadzenia nie może być skutecznie zwalczany bez
wsparcia społeczności międzynarodowej. Po wtóre sformułowano zasadę nienegocjowania z terrorystami bez względu na skalę konkretnego a k t u i jego skutków.
H
Report of the Congressional Committees Investigating the Iran—Contras Affair, Washing
ton 1 9 8 7 , s. 277-
292
Ronald Reagan a próba stworzenia pierwszej koalicji antyterrorystycznej
Po trzecie zaczęto w tym czasie dostrzegać związek pomiędzy konkretnymi orga
nizacjami terrorystycznymi a państwami je wspierającymi. Można powiedzieć, że
w okresie administracji Reagana zostały sformułowane pewne ogólne, a zarazem
fundamentalne zasady, dzięki którym można było i można nadal (mają bowiem
uniwersalny i ponadczasowy charakter) zwalczać terroryzm. Żałować jedynie nale
ży, że logiki i konsekwencji zabrakło administracji, a dokładniej samemu prezy
dentowi Reaganowi w pełnym wdrażaniu owych zasad. Rozziew pomiędzy głoszo
nymi zasadami a ujawnioną w pewnym momencie praktyką był zbyt duży, aby
przywódca Świata Zachodniego w walce z systemem komunistycznym mógł być
tak samo wysoko oceniany, jak lider w walce z zagrożeniami terrorystycznymi.
Robert Kłosowicz
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne
w dobie administracji Ronalda Reagana
W drugiej połowie łat siedemdziesiątych stało się jasne, że prowadzona przez
Henry’ego Kissingera polityka odprężenia poniosła fiasko. Rosjanie, mimo poko
jowych deklaracji, rozbudowywali swój arsenał wojskowy i nie zaprzestali pomocy
dla lewicowych ruchów politycznych w Trzecim Świecie, wspierając ich dostawami
broni i doradcami wojskowymi. Dla amerykańskich sił zbrojnych był to trudny
moment. Porażka armii amerykańskiej podczas interwencji w Wietnamie i proble
my ekonomiczne w Stanach Zjednoczonych spowodowały drastyczne cięcia
w budżecie wojskowym w okresie administracji prezydentów Nixona, Forda i Car
tera 1 . Konsekwencją były znaczne redukcje stanu liczebnego armii oraz zamroże
nie wydatków na nowoczesne uzbrojenie. Przykładowo, w 1970 r. armia amery
kańska liczyła 1 322 tys. żołnierzy i oficerów, zaś na koniec 1980 r. — 776 tys 2 .
Co gorsza, korpus oficerski nie otrząsnął się jeszcze z szoku po Wietnamie,
a dodatkowo był zdezorientowany z powodu niespójnej polityki Rady Bezpie
czeństwa Narodowego. Siły Zbrojne, których prestiż w społeczeństwie znacznie
podupadł, musiały stawić czoła poważnej krytyce napływającej z zewnątrz oraz
podjąć wewnętrzną debatę na temat dalszej swojej misji, struktury i polityki per
sonalnej. Wśród krytyków wojska znajdowały się najważniejsze osobistości życia
publicznego. Jimmy Carter jeszcze w trakcie kampanii wyborczej w 1976 roku
wyraził antymilitarne nastroje wyborców, krytykując nadmierne według niego wy
datki na potrzeby arsenału wojskowego. Toteż jednym z pierwszych posunięć pre
zydenta po objęciu urzędu było zmniejszenie nakładów na obronę o sześć miliar
1
D. M. Hill, R. A. Moore, P. Williams, The Reagan Presidency. An Incomplete Revolution?,
Centre for International Policy Studies University of Southampton 1 9 8 6 , s. 1992
United
Department of the Army Historical Summary. Fiscal Year 19 8 0 ,
States
Army,
Washington
D.C.
Center of Military History,
1 9 8 8 ; W. E. Pemberton, Exit with Honor. The Life and
Presidency of Ronald Reagan; M. E. Sharpe, Armonk, New York 1998, s. 95—96.
295
Robert Klosowicz
dów dolarów. W połowie prezydenckiej kadencji Cartera nakłady na obronę były
0 20% nizsze niż w 1964 r. Cięcia budżetowe szczególnie silnie odbiły się na
zakupach sprzętu wojskowego — potrzeby Pentagonu były zaspokojone jedynie
w 75%. Ofiarą tych cięć finansowych padl między innymi projekt budowy bom
bowca strategicznego B-I i produkcja pocisków z głowicami nuklearnymi Cruise
II. Prezydent planował również wycofanie wojskowych sił konwencjonalnych USA
z Korei Południowej i Japonii 5 .
Carter wierzył w możliwość odrodzenia polityki odprężenia, opartej na do
brej woli obu stron. Tymczasem Moskwa interpretowała jego posunięcia jako sła
bość i poczuła się tak pewna, jak nigdy przedtem; wedle jej opinii siły zbrojne
przeciwnika przeżywały kryzys, a w Białym Domu zasiadł pacyfistyczny prezy
dent, który jeśli już walczy, to o . . . prawa człowieka. Ta pewność, co do słabości
Ameryki pchnęła ZSRR do katastrofalnej w skutkach decyzji o interwencji w
Afganistanie w grudniu 1979 r. Czarę goryczy przepełniła sprawa amerykań
skich zakładników w Iranie i nieudolna próba ich odbicia przez oddziały specjal
ne. Ameryka czuła się upokorzona, upokorzone czuły się siły zbrojne, Ameryka
nie zapragnęli znów poczuć się silni i dumni. W takiej też retoryce szedł do
wyborów w 1980 r. kandydat republikanów Ronald Reagan, którego jednym z
haseł wyborczych była odbudowa amerykańskiej armii. Trzy czwarte amerykań
skiej opinii publicznej popierało duży wzrost wydatków na cele militarne i spo
dziewało się, że Reagan „dopilnuje tego, żeby Stany Zjednoczone znów budziły
szacunek innych krajów” 4 .
Według Reagana wszystkie konflikty, w jakich Ameryka uczestniczyła po
cząwszy od wojny o niepodległość aż do wojny w Wietnamie, miały szlachetny cel.
Na szczególną uwagę zasługuje to, że bronił słuszności amerykańskiej interwencji
w Wietnamie nawet pod koniec tej wojny, wtedy gdy większość albo ją krytykowała
1 przeciw niej protestowała, albo też zachowywała wstydliwe milczenie. Opinii tych
nigdy nie zmienił i powtórzył je również podczas swojej kampanii prezydenckiej
w 1980 r., szczególny nacisk kładąc na obronę honoru amerykańskich żołnierzy 5 .
Był głęboko przekonany, że zarówno wojna koreańska, jak też wojna wietnam
ska nie zakończyły się sukcesem tylko dlatego, że politycy amerykańscy zachowy
wali się zbyt kunktatorsko i w efekcie nie pozwolili odnieść żołnierzom zwycię
stwa. W odniesieniu do wojny w Wietnamie powiedział: „Wysyłając wojska na
pole walki, nie mieliśmy moralnego prawa czynić mniej, niż zmierzać do pokona
’ C. Weinberger, Zmagania o pokój. Siedem krytycznych lat w Pentagonie, Warszawa 1994, s. 37;
M. McCauley, Rosja, Ameryka i Zimna Wojna 1 9 4 9 —; 9 9 1 , Wrocław 2001, s. 75—76; P. Schweizer,
Wojna Reagana, Warszawa 2004, s. 1X5.
4
P. B. Ryan, The Iranian Rescue Mission: Why it Failed, Annapolis 1985, rozdz. 2 ; Ch. Andrew,
Tylko dla oczu prezydenta, Warszawa 1 9 9 8 , s. 493—4995
296
L. Cannon, President Reagan. The Role of a Lifetime, New York 1991, s. 197-
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne w dobie administracji Ronalda Reagana
nia wroga i wygrania wojny”. Przemawiając na zjeździe weteranów w 1980 r., Re
agan zwrócił się do nich słowami: „Powiedzmy tym, którzy walczyli w tej wojnie,
że już nigdy więcej nie zwrócimy się do młodych ludzi, aby walczyli i ginęli
w wojnie, którą nasz rząd obawia się wygrać” 6 .
Żołnierzy powracających z Wietnamu Reagan jako gubernator Kalifornii go
ścił na śniadaniach połączonych z modlitwą i na przyjęciach w parlamencie stano
wym, mówił im cały czas, że są bohaterami. Nie szczędził również czasu na odwie
dzanie w szpitalach rannych żołnierzy powracających z Azji Południowo-Wschod
niej. Weterani z Wietnamu, rodziny poległych i armia amerykańska nigdy mu tego
nie zapomnieli. Po przeprowadzce do Białego Domu Reagan dokonał wielu sym
bolicznych gestów wobec sił zbrojnych. Wojskowa społeczność dostrzegła to
i zareagowała pozytywnie. Wreszcie ktoś po dziesięcioleciu miał odwagę otwarcie
i głośno ująć się za armią i otwarcie jej bronić 7 .
Reagan nie ukrywał, że wraz z objęciem urzędu prezydenckiego będzie starał
się odbudować potęgę i prestiż amerykańskiej armii. Ze jednym z jego głównych
celów jest dążenie do uzyskania przewagi militarnej Stanów Zjednoczonych nad
ZSRR. Na pytania, czy takie działania nie obrócą się przeciwko Stanom Zjedno
czonym, odpowiadał pytaniem: „Od kiedy jest coś złego w tym, aby Ameryka była
pierwszą potęgą militarną? W jaki sposób przewaga wojskowa jest niebezpiecz
na?”. Wynikało to z jego przekonania, że ZSRR posiada większy potencjał woj
skowy od USA, w czym upatrywał zagrożenie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczo
nych: „Armia Czerwona ma nad nami przewagę dwa do jednego, a licząc rezerwy
cztery do jednego. Wydają na zbrojenia o 50 procent więcej niż my. Ich marynarka
wojenna przewyższa nas dwa razy w liczbie okrętów wojennych i łodzi podwod
nych. Mają od nas trzy razy więcej dział i cztery razy więcej czołgów. Sowieckie
strategiczne pociski nuklearne są potężniejsze od naszych. Pocisków tych mają
również więcej niż my. W świetle tych dowodów staje się jasne, że jesteśmy dopie
ro Numerem Dwa w świecie, na którym bycie drugim najlepszym jest niebezpiecz
ne, jeśli nie zgubne” 8 . „Nie możemy być drugą najsilniejszą potęgą na świecie
z prostego powodu: kto jest drugi, automatycznie jest ostatni. W tej śmiertelnej
grze nie dostaniemy srebrnego medalu za drugie miejsce” 9 . Nie mylił się, roz
mieszczane przez ZSRR w Europie Wschodniej rakiety z głowicami nuklearnymi
średniego zasięgu SS-20 stanowiły przełom. Amerykanie nie mieli niczego po
6
C. D. Hobbs, Ronald Reagan’s Call to Action, Nashville, 1 9 7 6 , s. 40—44: „Washington Post”
19 sierpnia 1 9 8 0 .
7
C. Weinberger, op. cit., s. 47—49; P. Schweizer, op. cit., s. 8 6 , 1 0 2 .
8
Przemówienie z 31 marca 1 9 7 6 r. „Aby odbudować Amerykę”, w: R. Reagan, Moja wizja
Ameryki. Najważniejsze przemówienia prezydenta Stanów Zjednoczonych, Warszawa 2 0 0 4 , s. 7 5 .
9
Przemówienie R. Reagana wygłoszone na IV Konferencji Akcji Politycznej 6 lutego 1977 r.,
w: R. Reagan, op. cit., s. 8 8 .
297
Robert Klosowicz
dobnego. W korytarzach dyplomatycznych szeptano, ze USA przegrywają wyścig
zbrojeń. Panowało powszechne przekonanie, że ZSRR znajduje się u szczytu swojej
potęgi 10 . Już jako prezydent Reagan w walce o fundusze na zbrojenia w swoich
przemówieniach często używał argumentu o potrzebie doganiania militarnego
potencjału ZSRR i robił to skutecznie 11 . Jednak polityka zwiększania potencjału
militarnego miała oprócz wyżej wymienionych, jeszcze jeden cel — rozkręcenie
spirali zbrojeń na taką skalę, której gospodarka radziecka nie byłaby w stanie po
dołać. „Sądzę, że istnieją wszelkie przesłanki i wszelkie powody, by wierzyć, że
Związek Radziecki nie może zwiększyć produkcji broni. Przeznaczyli na wojsko
już tak dużo, że nie mogą zaspokoić potrzeb konsumpcyjnych społeczeństwa” 12 .
Armia patrzyła z nadzieją na nadejście nowego i nie zawiodła się: rozpoczynał
się złoty okres dla amerykańskiego kompleksu zbrojeniowego. Nowa administra
cja zmierzała do przeprowadzenia modernizacji armii na skalę największą od cza
sów zakończenia II wojny światowej. Po niespełna dwóch tygodniach od objęcia
urzędu Reagan zwrócił się do Kongresu o natychmiastowy wzrost wydatków na
obronę w wysokości 32,6 miliardów dolarów na lata finansowe 1981 — 1982. Ozna
czało to podniesienie sum, jakie proponowała administracja Cartera, o 6,8 min
dolarów na rok 1981 i o 25,8 min na rok I982 n .
Rok I 9 8 l był rokiem szczególnym dla amerykańskich sił zbrojnych nie tylko
z powodu objęcia urzędowania przez przychylnego im prezydenta. W tym właśnie
roku mijała dwusetna rocznica wielkiego zwycięstwa Amerykanów i Francuzów
nad Brytyjczykami w bitwie pod Yorktown, która faktycznie zakończyła wojnę
o niepodległość. Wydawało się, że data rocznicowa idealnie pasuje do zamierzeń
administracji Reagana. Do kadetów Akademii Wojskowej w West Point Reagan
zwrócił słowami: „Jesteście dziś kordonem powstrzymującym siłę zła” 14 .
4 sierpnia Reagan, zgodnie z przedwyborczymi zapowiedziami, podpisał ustawę
podatkową, która pociągnąć miała za sobą cięcia budżetowe rzędu 3 5,2 miliarda
dolarów, głównie w oświacie, służbie zdrowia i programach socjalnych. Tymcza
sem wydatki na obronę miały wzrosnąć o I 3% w 1982 r. W latach następnych ich
wzrost oscylował w granicach 8% 15 . Mimo krytyki opozycji, Reagan nie rezygno
wał z obranego kursu rozbudowy potencjału militarnego USA, odpowiadając opo
10
P. Schweizer, op. cit., s. 144-
11
Papers
Address
of
to
President
the
Nation
Ronald
on
W.
Defense
Reagan;
The
and
National
Ronald
Security,
Reagan
23
marca
Presidential
California, dok. 323 83d, www.reagan.utexas.edu/resource.htm.
12
L. Cannon, President Regan..., op. cit., s. 297; idem, Arms boost seen as strain on Soviets,
„Washington Post”, 19 czerwca 1980.
n
298
C. Weinberger, op. cit., s. 43—44-
14
P. Schweizer, op. cit., s. 154—15 5-
15
M. McCauley, op. cit., s. 80.
1983;
Library,
The
Simi
Public
Valley,
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne w dobie administracji Ronalda Reagana
nentom: „Podczas kampanii [wyborczej] bytem wielokrotnie pytany o to, co wy
biorę, jeśli zostanę postawiony wobec wyboru: zachowanie równowagi budżetowej
lub odbudowa naszych sił zbrojnych. Zawsze odpowiadałem: ‘Odbudowałbym naszą
armię’ i zawsze byłem oklaskiwany”. W lutym 1982 r. przypomniał swoim kryty
kom zarzucającym mu nadmierne nakłady na zbrojenia kosztem deficytu budże
towego: „Zapewnienie naszemu państwu bezpieczeństwa to podstawowe zadanie
każdego prezydenta. Właśnie dlatego zażądałem znaczącego wzrostu nakładów na
obronę (...). W 1980 r. mieliśmy myśliwce, które nie umiały latać, okręty, które
nie mogły opuścić portów i Siły Szybkiego Reagowania, które nie były ani szybkie,
ani zdolne do reagowania, ani nie przedstawiały sobą specjalnej siły” 16 .
2
października 1981 r. prezydent Reagan ogłosił swój plan rozbudowy i uno
wocześnienia amerykańskich sił zbrojnych. Główny nacisk miał być położony na
rozbudowę triady strategicznej amerykańskiej armii: bombowców, łodzi podwod
nych i lądowych wyrzutni rakietowych 17 . Do nadzoru nad rozbudową sił zbroj
nych został powołany długoletni współpracownik i przyjaciel Reagana — Casper
Weinberger. Nowy sekretarz obrony był gorącym orędownikiem zwiększenia wy
datków na zbrojenia i teraz, kiedy miał za sobą poparcie prezydenta, z ogromnym
zapałem przystąpił do realizacji tego zadania. Weinberger i jego zastępca Frank
Carlucci zaciekle walczyli z kongresmanami, którzy chcieli ograniczyć budżet Pen
tagonu. Jeden z oponentów Weinbergera miał się wyrazić o nim, że „bronił każde
go czołgu, każdej rakiety i każdego karabinu maszynowego, każdej broni, która
przeszła przez jego biurko”. W ślad za Weinbergerem do Pentagonu napłynęła
grupa intelektualistów, zdecydowanych zwolenników rozbudowania systemu obro
ny, takich jak Fred Ikle, który był już wcześniej członkiem administracji Forda
i zajmował się zagadnieniami z zakresu strategii, a obecnie objął stanowisko pod
sekretarza obrony do spraw polityki. Równie ważne stanowisko asystenta sekreta
rza obrony objął Richard Perle. Ludzie ci wraz z kierownictwem sił zbrojnych
ułożyli budżet obrony. Na początku 1981 r. Pentagon zebrał grupę specjalistów,
którzy mieli przygotować nową, ściśle tajną strategię wojskową mającą na celu
przygniecenie ZSRR ciężarem wyścigu zbrojeń. Grupa kierowana przez Ikle’a
opracowała „wytyczne obrony”, obejmujące plan zasobów i budowy nowych broni.
To, co zaproponowano, stanowiło radykalne zerwanie z przeszłością 18 .
Według Reagana z Moskwą można było sobie poradzić jedynie przez zbu
dowanie własnej przewagi nuklearnej i zwalczanie radzieckich interwencji w Trze
cim Świecie. Do realizacji pierwszego celu miała służyć rozbudowa amerykańskich
16
Przemówienie z 26 lutego 1982 r. „Celem jest zwycięstwo”, w: R. Regan, op. cit., s. 13 3—
17
W. H. Morrison, Twentieth Century American Wars, New York 1993, s. 327—328.
18
R. Brownstein, N. Easton, Reagan’s Ruling Class. Portraits of the President’s Top One Hundred
134-
Officials, Washington, D.C. 1982, s. 445, 496; P. Schweizer, op. cit., s. 156—158.
299
Robert Klosowicz
sił strategicznych, do realizacji drugiego wprowadzenie strategii konfliktów o ni
skiej intensywności 19 .
Do realizacji powyższych celów należało zrewidować strategię i postawić na
rozwój broni strategicznej, która w latach poprzedzających wybór Reagana zosta
ła zaniedbana na rzecz broni taktycznej. Wiązało się to ze zmianą doktryny obronnej
USA, która nastąpiła pod koniec lat 60. pod wpływem doświadczeń kryzysu ku
bańskiego i wojny wietnamskiej, gdy doktrynę Zmasowanego Odwetu zastąpiono
doktryną Elastycznego Reagowania. Środek ciężkości w amerykańskim systemie
obronnym przesunął się z lotnictwa strategicznego na taktyczne. Amerykanie uświa
domili sobie bowiem, że prowadzenie konfliktów bez użycia broni jądrowej jest
bardziej prawdopodobne niż konflikt nuklearny. W takim wypadku lotnictwo tak
tyczne wraz ze zreorganizowanymi i rozbudowanymi wojskami lądowymi miało
ponosić główny ciężar walk. Zmiana doktryny wojennej spowodowała, że lotnic
two strategiczne, odgrywające zasadniczą rolę w amerykańskiej doktrynie odstra
szania, zostało zepchnięte na plan dalszy. W tej sytuacji administracja Cartera,
która szukała oszczędności w bhdżecie, zamknęła w latach 1977—1981 program
budowy bombowca strategicznego nowej generacji B-I. Gdy Ronald Reagan objął
urząd, nakazał natychmiast wznowić program B-I. 2 października 1981 r. Reagan
przedstawił program wzmocnienia amerykańskiej obrony przez budowę 100 bom
bowców strategicznych B-I i 100 międzykontynentalnych wielogłowicowych po
cisków balistycznych MX. Pierwszy B-lB, wszedł do czynnej służby I październi
ka 1986. Setny i ostatni B-lB został przekazany wojsku 2 maja 1988. Tak więc
w przeciągu pięciu lat zrealizowano założenia programu rozbudowy lotnictwa stra
tegicznego 20 .
Ten pośpiech wynikał z tego, że administracja uważała, iż ewentualne uderze
nie na terytorium USA będzie wyglądało inaczej, niż zakładali to amerykańscy
stratedzy w latach 70 . Rosjanie bowiem nigdy nie zbudowali wielkiej floty bom
bowców strategicznych, rozwinęli natomiast znaczne siły rakietowe, zarówno lą
dowe, jak i morskie. System obrony powietrznej rozwinięty w USA i Kanadzie,
z rozbudowaną siecią posterunków radiolokacyjnych, liczną flotą myśliwców prze
chwytujących i rakietową osłoną niektórych obiektów, stał się zupełnie nieprzy
datny. Tymczasem ZSRR rozbudowywał swój system obrony antyrakietowej oparty
na pociskach strategicznych umieszczanych na ruchomych wyrzutniach. Amery
kanie takim systemem nie dysponowali, zrezygnowali bowiem z prac nad nim
w 1975 r. Tak więc amerykańska doktryna obrony powietrznej nie przystawała do
ówczesnych wyzwań. W tej sytuacji administracja Reagana twierdziła, że odkryła
19
K. R. DeRouen, jr., Historical Encyclopedia of U.S. Presidential Use of Force, ij&g—iooo,
Westport, Connecticut 2001, s. 181, 185.
20
C. Weinberger, op. cit., s. 3 8; W. H. Morrison, op. cit., s. 327; L. Cannon, President Re
agan. .., op. cit., s. 163.
300
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne w dobie administracji Ronalda Reagana
słaby punkt w amerykańskim systemie obrony, którego zaatakowanie przez Ro
sjan doszczętnie zniszczyłoby Stany Zjednoczone. Sytuację tę postanowił zmie
nić Reagan, który podjął próbę stworzenia parasola antyrakietowego w postaci
słynnego programu Wojen Gwiezdnych oraz postanowił znaleźć sposób na zneu
tralizowanie radzieckiego systemu ruchomych wyrzutni rakiet strategicznych. Stop
niowo zaczęto ograniczać ilość zaangażowanych w obronie przeciwlotniczej sił
i środków na rzecz rozbudowy systemu ostrzegania kosmicznego przed atakiem
z użyciem rakiet międzykontynentalnych. W kwestii zminimalizowania zagroże
nia ze strony radzieckich ruchomych wyrzutni rakietowych zdecydowano, że ide
alnym instrumentem do osiągnięcia tego celu będzie budowa niewykrywalnego
przez radary bombowca strategicznego, zdolnego do swobodnego poruszania się
nad silnie bronionym terenem nieprzyjaciela, który mógłby wykrywać i niszczyć
ruchome wyrzutnie. Tak powstał prototyp nowego bombowca B-2, który został
po raz pierwszy zaprezentowany oficjalnie w październiku 1988 r. Na koniec ka
dencji Reagana lotnictwo USA miało nową doktrynę obrony powietrznej, przysta
jącą do wyzwań współczesnego pola walki i dysponowało samolotem wyprzedzają
cym o generację radzieckie bombowce strategiczne 21 .
Wzorem Rosjan postanowiono również zwiększyć flotę okrętów podwod
nych wyposażonych w pociski z głowicami do przenoszenia ładunków nuklear
nych. Program budowy okrętów podwodnych nowej klasy Ohio rozpoczęto już
w roku 1974 i miano wybudować dziesięć jednostek mogących przenosić poci
ski Trident. Z powodów oszczędnościowych w latach 70 . program ten nie zo
stał zakończony. W roku 1981 program zmodyfikowano, decydując się na bu
dowę sześciu okrętów podwodnych do przenoszenia pocisków Trident II. Póki
co jeszcze w 1981 r. na dwunastu okrętach podwodnych klasy Benjamin Fran
klin zainstalowano rakiety typu Trident I. Ponadto zaplanowano budowę sie
demnastu konwencjonalnych łodzi podwodnych, dwóch lotniskowców, osiem
nastu krążowników, dziesięciu okrętów desantowych i osiemdziesięciu jedno
stek pomocniczych 22 .
W marcu 1983 prezydent Reagan ogłosił koncepcję tzw. Inicjatywy Obrony
Strategicznej — SDI (Strategie Defence Initiative), zwaną też przez złośliwych
programem Gwiezdnych Wojen 2i . Od dłuższego czasu był zafascynowany pomy
słem ochrony Stanów Zjednoczonych przed atakiem balistycznym za pomocą osło
ny w kosmosie. Mimo określenia jej jako obronnej, była w stanie zapewnić barierę,
spoza której wojsko amerykańskie mogło wykonać pierwsze uderzenie nuklearne.
21
E. F. Rybak, ]. Gruszczyński, Lotnictwo Wojskowe Stanów Zjednoczonych, Warszawa 2001,
s. 39-41
22
2i
R. Brownstein, N. Easton, op. cit., s. 490.
Address to the Nation on Defense and National Security, 23 marca 1983, The Public
Papers of President Ronald W. Reagan, RPLC, dok. 32383d, www.reagan.utexas.edu/resource.htm.
301
Robert Klosowicz
Juz pół roku wcześniej, I września 1982 r. powołano Dowództwo Kosmiczne (Air
Force Space Command — AFSC), które przejęło zadania organizacji obrony prze
ciwrakietowej, polegającej na wykrywaniu nieprzyjacielskiego ataku i ostrzeganiu
przed nim w celu natychmiastowego odwetowego użycia własnych sił strategicz
nych. W ten sposób rozdzielono siły obrony powietrznej z siłami obrony przeciw
rakietowej. Zadaniem Dowództwa Kosmicznego miało być wykrywanie obiektów
kosmicznych, ostrzeganie przed ich atakiem i obserwacja wszystkich obiektów ko
smicznych, w tym własnych sztucznych satelitów. W grudniu tegoż roku doszło do
spotkania prezydenta Reagana z członkami Kolegium Szefów Sztabów z udziałem
doradcy prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego Billa Clarka. Po wysłu
chaniu ekspertów, Reagan natychmiast stał się entuzjastą nowej koncepcji 24 .
W orędziu o stanie państwa z 6 lutego 1985 r., którym otwierał swoją drugą
kadencję prezydencką, Reagan zapowiedział kontynuowanie polityki zbrojenio
wej. Zwrócił się do Kongresu o przyznanie środków na rozbudowę strategicznych
dzisięciogłowicowych rakiet MX oraz realizację swej koncepcji tzw. Wojen Gwiezd
nych. Potwierdził realizację wdrażania rakiet międzykontynentalnych Trident II,
wystrzeliwanych z okrętów podwodnych, i kontynuowanie rozmieszczania w Eu
ropie Zachodniej amerykańskich rakiet średniego zasięgu Pershing II i Cruise. Do
końca jego kadencji 572 amerykańskie pociski tego typu znalazły się w Zachod
niej Europie naprzeciw radzieckich SS-20 rozlokowanych na terytorium Niemiec
Wschodnich 25 .
Gdy druga kadencja prezydencka Ronalda Reagana dobiegała końca amery
kańska flota wojenna liczyła 568 okrętów, czyli o 120 jednostek więcej niż
w 1981 r., co kosztowało budżet 582 miliardy dolarów. Tak duży przyrost okrę
tów stworzył problem ze znalezieniem nie tylko wykwalifikowanej kadry dowód
czej, lecz także odpowiednio wyszkolonych załóg. Otworzyło to szeroko drogę do
kariery wojskowej w marynarce wojennej tysiącom młodych Amerykanów. Siły po
wietrzne wzbogaciły się o 100 bombowców strategicznych B-lB i 57 samolotów
typu F-II7 Stealth, z których każdy kosztował 73 min dolarów, co i tak było
niczym przy kosztach B-2 — 570 min dolarów. Ponadto wyprodukowano 1490
pocisków odpalanych z bombowców i 21 pocisków nuklearnych Trident II odpa
lanych z łodzi podwodnych oraz 66 pocisków MX. Na program Inicjatywy Obro
ny Strategicznej wydano 14.5 mld dolarów z przewidywanego kosztu 770 mld.
24
R. Reagan, The Strategic Defense Initiative, Address, 23 March 1983, w: P. Boyer (ed.),
Reagan as President. Contemporary Views of the Man, His Politics, and His Policies;
Chicago 1990,
s. 207—209; C. Weinberger, op. cit., s. 228—258; D. M. Hill, R. A. Moore, P. Williams, op. cit.,
s. 211—216; E. F. Rybak, ]. Gruszczyński, op. cit., 62—6325
4
marca
Statement by Principal Deputy Press Secretary Speakes on the MX Missile Report,
1985;
The
Public
Papers
of
President
Ronald
W.
Reagan,
RPLC,
www.reagan.utexas.edu/
resource.htm; L. Cannon, President Reagan..., op. cit., s. 163—171; W. H. Morrison, op. cit., s. 3 3 5.
302
Odbudowa potęgi. Amerykańskie siły zbrojne w dobie administracji Ronalda Reagana
W 1989 r. Kongres zredukował wydatki na SDI, pozostawiając do realizacji tylko
tę część programu, która dotyczyła budowy systemów naziemnych 26 .
W okresie prezydentury Ronalda Reagana wydatki na cele wojskowe osiągnę
ły najwyższy poziom w historii USA w okresie pokoju. Ogółem w latach 1981 —
1989 wydatki na obronę wyniosły 2,1 3 biliona dolarów. W skali rocznej wydatki
rosły z 178 mld dolarów w 1981 r. do 265 mld dolarów w 1986 r. i 302 mld
w rekordowym 1987 r. W ostatnim roku prezydentury Reagana budżet wojskowy
wyniósł 283 mld. W 1989 r. armia amerykańska liczyła 777 tys. żołnierzy i ofice
rów, służących w 18 dywizjach 27 .
O
latach kadencji Reagana mówi się dzisiaj, że były dla wojska i kompleksu
zbrojeniowego w USA latami opływającymi mlekiem i miodem, jednak zwraca się
też uwagę, że strumień pieniędzy był tak szeroki, iż Departament Obrony nie był
w stanie go ogarnąć i zawsze właściwie spożytkować, wyrzucając wiele pieniędzy
w błoto 28 . Jednakże z dzisiejszej perspektywy trudno jest zakwestionować pogląd,
że to właśnie konsekwentnie realizowana rozbudowa potencjału militarnego była
dla Ronalda Reagana potężnym instrumentem nacisku w jego ośmioletniej, za
kończonej sukcesem walce z „imperium zła”.
26
A. R. Markusen, Cold War Economics, w: Reagan as President..op. cit., s. 198—199; W. H.
Morrison, op. cit., s. 3 59, 3 84; C. Weinberger, op. cit., s. 245.
27
Department of the Army Historical Summary. Fiscal Year 1995, Center of Military
History, United States Army, Washington D.C. 2004, s. 3.
28
W. Crowe, jr., The Line of Fire, New York 1993, s. 241.
Spasimir Domaradzki
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii
za prezydentury Ronalda Reagana
Ronald Reagan kontynuował politykę wsparcia Jugosławii zapoczątkowaną jesz
cze przez H. Trumana w czasach Josefa Broz Tito. Ze względów strategicznych
administracja w Waszyngtonie uznała ochronę Jugosławii za konieczność. Otwar
ty konflikt między Belgradem i Moskwą oraz wykluczenie marszałka Tito z Kominformu w czerwcu 1948 r. spowodowały, ze Waszyngton postanowił wówczas
czynnie wspierać antysowiecką politykę Jugosławii 1 . Od końca lat 40 . Zachód na
czele ze Stanami Zjednoczonymi systematycznie gospodarczo i militarnie poma
gał Jugosławii (kredyty, dostawy broni, wymiana wojskowa). NATO przygotowa
ło tajny plan wsparcia Jugosławii w przypadku napaści na nią ZSRR lub innego
komunistycznego kraju 2 . W zamian oczekiwano jedynie, aby Tito zaprzestał udzie
lania pomocy komunistycznej partyzantce w Grecji 3 .
Dla Stanów Zjednoczonych konflikt między Belgradem a Moskwą był waż
niejszy od procesu demokratyzacji w Jugosławii. Dlatego kolejne administracje
aprobowały politykę niezaangażowania prowadzoną przez Tito na arenie między
narodowej i wstrzymywały się od ingerencji w wewnętrzne sprawy Jugosławii, bier
nie obserwując wprowadzenie w życie Titowskiej wizji socjalizmu i kontynuując
pomoc dla Jugosławii. W celu umocnienia stosunków z Belgradem podjęto kroki
zmierzające do zaangażowania Tity w bliższą współpracę z Zachodem. Jednak nie
znalazły one poparcia u władz jugosłowiańskich. W Stanach Zjednoczonych uznano,
że sam fakt uniezależnienia Belgradu od Moskwy jest znaczącym sukcesem dla
doktryny powstrzymywania 4 . Waszyngton uznał, że wyjście Jugosławii spod ści
1
B. Kovrig , Of Walls and Bridges, The United States &Eastern Europe. A Twentieth Century Fund
Book, New York University Press 1991, s. 36.
1
Ibidem.
!
Ibidem.
4
http://countrystudies.us/united-states/history-I IO.htm (ostatnie wejście 21 lipiec 2005).
305
Spasimir Domaradzki
słej kontroli ZSRR i współtworzenie ruchu państw niezaangażowanych stanowi
zwycięstwo w kontekście rozmieszczenia sił na kontynencie europejskim. Ponad
to polityka USA wobec Jugosławii w latach 50. i 60. przyniosła wymierne korzy
ści. Podpisano układ o przyjaźni i współpracy z Grecją i Turcją, który następnie
przekształcił się we wspólny pakt obronny. Uregulowano drażniącą kwestię Trie
stu z Włochami, a Stany Zjednoczone nadzwyczaj ceniły sobie współpracę CIA
z jugosłowiańskimi służbami specjalnymi 5 .
W latach 70 . Jugosławia w dalszym ciągu czerpała zyski z poparcia USA. Jed
nak stosunki dwustronne nie układały się bezproblemowo. Najpierw ambasador
USA wypowiedział się na temat naruszeń praw człowieka w Jugosławii, co dopro
wadziło do skandalu dyplomatycznego, który zakończył się odwołaniem przedsta
wiciela Stanów Zjednoczonych. Następnie Jugosławia sprzedała Etiopii 47 czoł
gów, które Tito otrzymał na początku lat 50. od USA. Jednak nadrzędny cel,
jakim było utrzymywanie niezaangażowanej pozycji Jugosławii nie pozwalał na
usztywnienie polityki USA wobec marszałka Tito 6 . Fakt, że niezależnie od oskar
żeń dotyczących łamania praw człowieka, pierwsza konferencja przeglądowa KBWE
odbyła się właśnie w Belgradzie potwierdza powyższą tezę 7 .
W 1978 roku, po radzieckiej inwazji na Afganistan, Stany Zjednoczone
w jednostronnym oświadczeniu podkreśliły, iż każde naruszenie jedności teryto
rialnej będzie przedmiotem wielkiego zaniepokojenia ze strony USA 8 . Miesiąc po
śmierci Marszałka Tito 4 maja 1980 r., prezydent Carter przyjechał do Belgradu
i potwierdził zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w sprawie bezpieczeństwa i
niezależności zachodnich Bałkanów 9 . Objęcie urzędu prezydenta przez Ronalda
Reagana 20 stycznia 1 98 1 roku nie zmieniło w sposób znaczący stosunki z Jugo
sławią. Kontynuowanie przez następców Tity polityki niezaangażowania przyczy
niło się do dalszego wspierania Belgradu przez Stany Zjednoczone.
Na przełomie lat 70 . i 80 . Jugosławia zaczęła borykać się z bilansem płatni
czym i wzrastającą inflacją. Początek kryzysu gospodarczego zmusił USA do pod
jęcia kroków w celu wsparcia gospodarki jugosłowiańskiej. We wrześniu 1981 r.
Podsekretarz Stanu ds. Spraw Gospodarczych Rashnish w swoim przemówieniu
na temat polityki handlowej Wschód-Zachód w senackim Komitecie Stosunków
Zagranicznych przedstawił relacje amerykańsko-jugosłowiańskie w kontekście sto
sunków USA z krajami Europy Środkowej i Wschodniej, w tym z ZSRR 10 . Wobec
5
B. Kovrig, op.cit., s. 75.
6
Ibidem, s. 128.
7
4 październik 1977—1979—marzec 1978 r.
8
M. Novak, Ordinary People, „The National Interest” no. 5 (Fall 1986) s. 77.
9
B. Kovrig, op. cit., s. 128.
10
irs).
East West Trade Policy (Statement by the Under Secretary of State for Economic Affa
Before
a
Subcommittee
of
the
Senate
Foreign
Relations
Committee,
w: American Foreign Policy, Current Documents, Department of State, Washington 1984 .
306
September
16,
1981,
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za predydentury Ronalda Reagana
Jugosławii (jak i Polski, Rumunii i Węgier) zadeklarowano niedyskryminacyjny
stosunek i status Najbardziej Uprzywilejowanego Państwa (mostfavored nation) w
kwestii taryf celnych. Potwierdzono prawo Belgradu do zaciągania kredytów wspie
ranych przez rząd USA z Import-Export Banku i Commodity Credit Corpora
tion. Ponadto w zakresie stosunków gospodarczych wymiana handlowa wzrosła o
ponad I mld $. W relacjach politycznych na najwyższym szczeblu odnotowano
zwiększenie liczby spotkań 11 .
Stany Zjednoczone wsparły program Międzynarodowego Funduszu Waluto
wego dla Jugosławii. W celu poprawy sytuacji finansowej skarbu jugosłowiańskie
go Fundusz przygotował pakiet reform, który zakładał m. in.: zahamowanie wzro
stu, ograniczenie kredytów, cięcia socjalne i dewaluację dinara. Mimo że deficyt
handlowy został zmniejszony i bilans płatniczy poprawił się, pakiet reform propo
nowany przez MFW, w opinii serbskiej opinii publicznej spowodował gospodar
czy i polityczny chaos. Zwolniony przyrost gospodarczy, zwiększenie długu za
granicznego i wzrastające koszty jego obsługi, wraz z dewaluacją doprowadziły do
obniżenia się poziomu życiowego przeciętnego obywatela Jugosławii. Nieumiejęt
ne wykorzystanie środków i niestosowanie się do zaleceń MFW przyczyniły się do
pogłębienia kryzysu, który okazał się trwałą cechą ostatnich lat Jugosławii.
W tym kontekście szczególnie istotną jest rola, jaką twórcy amerykańskiej
polityki zagranicznej przypisywali MFW. Warto przytoczyć stwierdzenie Podse
kretarza Skarbu ds. Spraw Monetarnych Sprinkela, przedstawione przed Komite
tem ds. Bankowości, Finansów i Spraw Urbanizacyjnych Izby Reprezentantów,
który stwierdził, iż „(•••) Fundusz (•••), służył podstawowym interesom gospo
darczym, politycznym i bezpieczeństwa USA. MFW jest podstawą w międzynaro
dowej polityce gospodarczej USA i Stany Zjednoczone będą odgrywały rolę ak
tywnego przewodnictwa w tej instytucji w latach 80 .” 12 . Powyższa opinia, anali
zowana w kontekście problematyki stosunków między Stanami Zjednoczonymi a
Jugosławią, pozwoliła niektórym autorom na postawienie tezy o wszechstronnym
oddziaływaniu Stanów Zjednoczonych na Jugosławię, który miał doprowadzić do
przekształcenia ustroju lub jego rozpadu. Jednak oficjalna polityka USA, jak i
wypowiedzi wysokich amerykańskich urzędników państwowych z początku lat 90.,
świadczą raczej o drugorzędnym znaczeniu zachodniej części Bałkanów i słabej
analizie sytuacji, niż o działaniach mających na celu dezintegrację Jugosławii.
Kryzys gospodarczy zaczął zagrażać także stabilności politycznej. Po śmierci
marszałka Tito poszczególne grupy etniczne rozpoczęły walkę o swoje miejsce
"Ibidem.
12
U.S.
Participation
in
the
International
Monetary
Fund
Statement
by
the
Undersecretary
of the T reasury for Monetary Affairs (Sprinkel). Before a Subcommittee of the House Banking, „Finan
ce and Urban Affairs Committee”, November 5, I98l, s. 226, w: American Foreign Policy, Current
Documents, Department of State, Washington 1984.
307
Spasimir Domaradzki
w nowej rzeczywistości; Albańczycy walczyli o utworzenie kolejnej republiki
w ramach Jugosławii, a także dochodziło do ostrych napięć na linii Słowenia—
Bośnia i Hercegowina. Oficjalnie Stany Zjednoczone nie chciały angażować się
w sprawy wewnętrzne państwa, które w walce z ZSRR było buforem południowej
flanki Bloku Wschodniego. Ponadto jugosłowiańska droga do socjalizmu była przy
kładem usamodzielnienia się od ZSRR. USA uważały, że może być ona wzorem
do naśladowania przez inne państwa bloku wschodniego.
Tymczasem kolektywna władza w Belgradzie kontynuująca politykę Marszałka
satysfakcjonowała Waszyngton. Z punktu widzenia Zastępcy Sekretarza Stanu ds.
Spraw Europejskich Lawrence’a Eagleburgera istotne było zróżnicowanie między
poszczególnymi krajami bloku wschodniego. Każdy z nich posiadał swoje problemy
i inne możliwości dla Stanów Zjednoczonych 15 . W sprawie stosunków Waszyngto
nu z Belgradem podkreślił, że:
.utrzymujemy stosunki z Jugosławią na podstawie
jej wyjątkowego statusu 14 . Dla Stanów Zjednoczonych „niepodległa, prosperująca
gospodarczo Jugosławia, zdolna do odparcia zewnętrznego nacisku jest czynnikiem
stabilności i pokoju na Bałkanach, w basenie morza Śródziemnego i Europy” 15 . Bel
grad kontynuował kurs polityki Tity, utrzymując priorytety niezaangażowania w
polityce zagranicznej i samorządności w państwie 16 . W celu zapewnienia realizacji
tych zadań Stany Zjednoczony kontynuowały dialog polityczny i rozwijały stosunki
gospodarcze, kulturalne, naukowe, technologiczne i militarne. Zgodnie z celami
Stanów Zjednoczonych niepodległość, jedność polityczną i terytorialną integral
ność Jugosławii uznano za podstawę wzajemnych stosunków 17 .
Negatywny wpływ na stosunki dwustronne miały ataki na jugosłowiańskich
dyplomatów w Stanach Zjednoczonych z początku lat 80 . Ich sprawcami byli
członkowie tajnej chorwackiej organizacji. Władze amerykańskie dołożyły starań,
żeby zapobiec kolejnym ich atakom 18 .
We wrześniu 1982 r. Stany Zjednoczone przyjęły Decyzję Bezpieczeństwa
Narodowego (NSDD 54) pt. „Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Europy
Wschodniej”. Jej głównym założeniem było podjęcie wzmożonych kroków do po
l>
Document
Statement
a
by
Subcommittee
the
of
238
U.S.
Assistant
the
Policy
Secretary
House
Foreign
toward
of
the
the
Affairs
Soviet
State
for
Committee,
Union,
Eastern
European
June
10,
Europe
Affairs
I98l,s.
and
Yugoslavia;
(Eagleburger)
586-587,
w:
Before
American
Foreign Policy, Current Documents, Department of State, Washington 1984 .
14
15
Ibidem (.. .we deal with Yugoslavia on the basis of its unique status) [tłumaczenie własne].
Ibidem
(An independent, economically viable Yugoslavia capable of resisting external pres
sure is a factor of stability and peace in the Balkans, the Mediterranean, and Europe as a whole)
[tłumaczenie własne].
16
the
Ibidem (Yugoslavia’s collective leadership has made it clear that it will continue to pursue
course
set
by
[tłumaczenie własne].
308
17
Ibidem.
18
Ibidem.
President
Tito:
nonalignment
in
foreign
policy
and
self-management
at
home)
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za predydentury Ronalda Reagana
pierania „cichej rewolucji” w celu obalenia komunistycznych rządów i partii w tej
części świata. Wymieniając wszystkie kraje Europy Wschodniej, decyzja pomijała
tylko Jugosławię i Albanię 19 . W marcu 1984 r. Stany Zjednoczone przygotowały
Decyzję Bezpieczeństwa Narodowego I 3 3 20 , która określała podstawowe kierunki
działań w stosunku do Jugosławii.
W Decyzji Bezpieczeństwa Narodowego 133 Stany Zjednoczone, analizując
obecną sytuację w Jugosławii, do podstawowych celów swoich działań zaliczały:
ochronę niezależności i siły militarnej Jugosławii, wspieranie długoterminowej li
beralizacji wewnętrznej, promowanie rynkowo nastawionej struktury jugosłowiań
skiej gospodarki, utrzymanie stosunków dwustronnych i popieranie „łagodzącej”
roli Jugosławii w Ruchu Państw Niezaangażowanych, przeciwstawiając się wpły
wom Kuby i ZSRR, wsparcie militarne, w tym podpisanie Ogólnego porozumie
nia o bezpieczeństwie informacji militarnej.
Warto zauważyć, że Decyzja 54 podkreśla, iż dopiero przyjęcie odrębnej de
cyzji dotyczącej Jugosławii umożliwi stworzenie pełnego obrazu problematyki sto
sunków Stanów Zjednoczonych z państwami Europy Wschodniej. Konieczność
przyjęcia osobnego dokumentu wskazuje nie tylko na odmienny stosunek Wa
szyngtonu do Jugosławii, ale również na uznanie konieczności stosowania innych
środków do oddziaływania na politykę wewnętrzną i zewnętrzną Belgradu. Decy
zja 54 zakładała przygotowanie gruntu pod coup d’etat i wyciągnięcie państw Euro
py Wschodniej spod bezpośredniej kontroli Moskwy.
Natomiast Decyzja 133 sankcjonowała odmienną sytuację polityczną w Jugo
sławii. Belgrad miał nie tylko iść w kierunku liberalizacji i gospodarki rynkowej, ale
również odgrywać proamerykańską rolę w Ruchu Państw Niezaangażowanych”.
W tym celu Stany Zjednoczone były gotowe nie tylko wspierać jugosłowiańską go
spodarkę, lecz i podkreślać konieczność integralności państwa oraz współpracy
w aspekcie militarnym. Co ważniejsze, decyzja 133 zwracała szczególną uwagę na
kwestie gospodarcze i militarne, całkowicie ignorując problemy związane z relacjami
między poszczególnymi częściami federacji, które już w tym czasie nie mogły pozo
stać niezauważone przez dyplomatów USA w Belgradzie 21 .
19
S.
stronie:
Gervasi
,
Winter
1992—1993,
Germany,
U.S.
http://www.tmcrew.org/news/nato/germany_usa.htm
zurowana
kopia
dyrektywy
dostępna
jest
na
and
the
(ostatnie
stronie:
Yugoslav
wejście
Crisis,
dostępny
1.12.2004).
na
Ocen
http://www.fas.org/irp/offdocs/nsdd/nsdd-
054-htm (ostatnie wejście 21.7-2005).
20
National Security Decision Directive 13 3, „United States Policy Toward Yugoslavia”,
14-3-1984
11
Problem stosunków albańsko-serbskich został odnotowany w części dotyczącej stosunków
Albanii ze Stanami Zjednoczonymi. Więcej na ten temat: Document 23 8 U.S. Policy toward the
Soviet
for
Union,
European
Eastern
Europe
Affairs
(Eagleburger)
and
Yugoslavia;
Before
a
Statement
by
Subcommittee
the
of
Assistant
the
House
Secretary
Foreign
of
the
Affairs
State
Com
mittee, June 10, 1981, s. 587 , w: American Foreign Policy..., op. cit.
309
Spasimir Domaradzki
Warto zauważyć, że postulaty zawarte w Decyzji 13 3 dotyczą gospodarczych,
politycznych i militarnych aspektów stosunków dwustronnych. Militarne założe
nia dokumentu potwierdzają istotną rolę strategiczną, jaką dla Stanów Zjedno
czonych odgrywałyby zachodnie Bałkany, w przypadku konwencjonalnego kon
fliktu zbrojnego. Ponadto dalszy rozwój ścisłych stosunków dwustronnych na tej
płaszczyźnie niewątpliwie przyczyniłby się do wywierania nacisku i sprawowania
większej kontroli nad armią jugosłowiańską (JNA).
W aspekcie politycznym Decyzja 13 3 podkreślała rolę, jaką Stany Zjednoczone
chciały powierzyć Jugosławii na arenie międzynarodowej. Spadkobiercy Tity mieli
stać się reprezentantami amerykańskich interesów i realizatorem amerykańskiej wi
zji w Ruchu Państw Niezaangażowanych (dalej również RPN). Warto zaznaczyć,
że Jugosławia była jednym z filarów istnienia RPN i w tym kontekście decyzja Wa
szyngtonu stanowiła odpowiedź na aktywną rolę Kuby, postrzeganej w ruchu jako
reprezentant ZSRR. Ponadto utrzymywanie stosunków dwustronnych między
Waszyngtonem a Belgradem umożliwiało Stanom Zjednoczonym pozyskiwanie in
formacji na temat wydarzeń w państwach bloku wschodniego 22 . Nie bez znaczenia
dla stosunków politycznych było korzystne położenie geopolityczne Jugosławii
i możliwość stworzenia alternatywy dla satelickich państw z Bloku Wschodniego.
Gospodarcze założenia Decyzji 133 wskazują na chęć dokonania zmian
w jugosłowiańskim systemie gospodarczym, który miał doprowadzić do przejścia
na kapitalistyczny model gospodarki. W tym kontekście można doszukiwać się
powiązań między kryzysem gospodarczym, stosunkami ze Stanami Zjednoczony
mi i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Kryzys gospodarczy, który stał
się przyczyną pojawienia się pierwszych pomysłów liberalizacji gospodarki, spo
wodował ścisłe związanie Jugosławii z MFW. Ze swojej strony Stany Zjednoczo
ne sterując działalnością Funduszu wpływały na sytuację wewnętrzną w federacji.
Można założyć, że Stany Zjednoczone zdawały sobie sprawę, jakie skutki wywo
łają przemiany gospodarcze w wieloetnicznym społeczeństwie jugosłowiańskim.
Ubocznym efektem nadrzędności kwestii gospodarczych było zepchnięcie na
dalszy plan problemów etnicznych wpływających na stosunki w ramach federacji.
Jedną z głównych płaszczyzn zaostrzenia się konfliktów na tle etnicznym były
dysproporcje gospodarcze, powodujące zahamowanie rozwoju lepiej uprzemysło
wionych części Jugosławii (Słowenia) kosztem słabszych, funkcjonujących przede
wszystkim za sprawą dotacji rządowych pochodzących z budżetu związkowego
(Kosowo). W tej sytuacji Stany Zjednoczone rozpoczęły popieranie osób, opo
22
łym
Prezydent Reagan wykorzystał spotkanie z prezydentem Jugosławii Miką Spiljakiem (by
ambasadorem
skwie.
Według
w
Fishera,
Moskwie)
te
do
informacje
uzyskania
wpłynęły
informacji
na
decyzje
na
temat
Reagana
panujących
nastrojów
w
Mo
w
bezpośrednich
kon
sprawie
taktów z ZSRR. Więcej na ten temat w: B. A. Fischer, The Reagan Reversal. Foreign Policy and the end
of the Cold War, University of Missouri Press 1997, s. 138.
310
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za predydentury Ronalda Reagana
wiadających się za liberalizmem ekonomicznym i gospodarką wolnorynkową, po
strzegając je jako promotorów swojej wizji Jugosławii.
Takim człowiekiem był Slobodan Milosievic, który w 1 984 r. zaczynał karierę
polityczną. W sprawach gospodarczych na początku swojej działalności opowiadał
się za jednością Jugosławii. W celu jej zachowania uznał za konieczne zniszczenie
systemów gospodarczych poszczególnych republik oraz zasady samowystarczal
ności 2 *. Uznając to za krok w kierunku liberalizacji i próbę stworzenia nowych
fundamentów gospodarczych Jugosławii, Waszyngton udzielał mu poparcia, mimo
jego coraz bardziej radykalnych wystąpień nacjonalistycznych i nie przedstawiając
krytycznego stanowiska nawet wobec wydarzeń w 1988 r. w Kosowie 24 .
Pozwala to stwierdzić, że chęć doprowadzenia do zmian gospodarczych
w Jugosławii, odwróciła uwagę USA od nabrzmiewającego konfliktu narodowo
ściowego. Memorandum Serbskiej Akademii Nauk z 1986 r. 25 jasno mówiło
o kierunku, w którym zmierzała Jugosławia. Dokument analizując miejsce i rolę
Serbów zamieszkujących poza terytorium Serbii, lecz w ramach Jugosławii zarzu
cał innym narodom wchodzącym w skład federacji asymilację, wykorzystanie, mal
tretowanie, brak możliwości wyrażania opinii i marginalizację w polityce, gospo
darce, kulturze i nauce. Wymieniając również jako istotny czynnik działania zmie
rzające do marginalizacji serbskich sił w Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (JNA)
stwierdzał konieczność zmiany granic poszczególnych republik jugosłowiańskich
tak, aby w ramach Serbii zamieszkali wszyscy Serbowie. Miało to doprowadzić do
zatrzymania upadku Serbii i serbskiego narodu 26 .
Brak oficjalnego stanowiska Stanów Zjednoczonych w sprawie memorandum
świadczył o niechęci Waszyngtonu do zabrania głosu w drażliwej kwestii stosun
ków wewnątrz federacyjnych, która nie była priorytetem amerykańskiej polityki
w tym okresie. Pierwszorzędne znaczenie kwestii gospodarczych i postrzeganie
jako drugorzędnych problemów etnicznych zaowocowały brakiem wyraźnego ame
rykańskiego stanowiska w kwestii jugosłowiańskiej za prezydentury Reagana. Pró
ba stworzenia ram działania na podstawie Decyzji 13 3 okazała się niewystarczają
ca z powodu tendencji odśrodkowych i nacjonalistycznych. Wraz z rozwojem sto
sunków między Waszyngtonem i Moskwą, stosunki z Belgradem zaczęły odgrywać
dla USA drugorzędną rolę.
Wzrost liczby bezpośrednich spotkań między przywódcami ZSRR i USA,
sprawił, że Jugosławia przestała mieć tak doniosłe znaczenie geopolityczne jako
2!
M. J. Zachariasz, Komunizm, Federacja, Nacjonalizm. System władzy w Jugosławii (1943
— 1991). Powstanie, przekształcenia, rozpad, Warszawa 2004 , s. 43924
Ibidem.
25
http://www.balkan-archive.org.yu/kosta/memorandum/contents.html
16.01.2005).
Tekst
memorandum
dostępny
na
stronie:
(ostatnie
wejście
http://www.haverford.edu/relg/sells/re-
ports/memorandumSANU.htm (ostatnie wejście 21.7-2005).
26
http://hr.wikipedia.org/wiki/Memorandum_SANU_I986 (ostanie wejście 21.7.2005).
311
Spasimir Domaradzki
państwo zapewniające równowagę między NATO a Układem Warszawskim 27 . Ju
gosławia z istotnego środka w walce z komunizmem, stała się zbędnym ciężarem.
W atmosferze ogólnego odprężenia w drugiej połowie lat 80 . mocarstwa świata
uznały za zbędne angażowanie się w problemy wewnętrzne zachodnich Bałkanów.
Można stwierdzić, że brak zainteresowania mocarstw stanowił jeden z zewnętrz
nych czynników, które wpłynęły na rozpad Jugosławii. Brak nacisku zewnętrznego
na władze federacyjne, dał możliwość narodowym elitom politycznym do posługi
wania się retoryką nacjonalistyczną, która miała stanowić panaceum na katastro
falną sytuację gospodarczą w państwie związkowym.
Dopiero procesy dezintegracyjne, które ogarnęły zachodnie Bałkany na prze
łomie lat 80 . i 90., zwróciły uwagę świata na Jugosławię i zmusiły następcę prezy
denta Reagana do zajęcia stanowiska wobec wydarzeń na Bałkanach.
Bibliografia
Fischer, Beth A., The Reagan Reversal. Foreign Policy and the end of the Cold War,
University of Missouri Press 1997Kłoczowski J., Kras P., Historiografia krajów Europy Środkowo-Wschodniej: Polska,
Czechosłowacja, Węgrzy, Rumunia, była Jugosławia, Bułgaria, Lublin 1997Kovrig B., Of Walls and Bridges, Fhe United States&Eastern Europe, A Twentieth
Century Fund Book, New York University Press 1991.
Novak M., Ordinary People, „The National Interest”, no. 5 (Fall 1 986 ).
Orzelska A., Wpływ konfliktu w byłej Jugosławii na stosunki między Stanami Zjed
noczonymi a Unię Europejską 1990—1993, Warszawa 2004.
Patek A., Rydel J., Węc J.J., Najnowsza historia świata 1943—1993, III Kraków
2003.
Walkiewicz W., Jugosławia: byt współny i rozpad, Warszawa 2000.
Zachariasz M. J., Komunizm, Federacja, Nacjonalizm, System władzy w Jugosławii
( 1 9 4 3 — 1 9 9 1 ) Powstanie, Przekształcenia, Rozpad, Warszawa 2004.
Zimmermann W., New York 1996.
Dokumenty
American Foreign Policy, Current Documents, Department of State, Washing
ton 1984 .
National Security Decision Directive 54. „United States Policy toward Eastern
Europe”, (NSC-NSDD-54), 2.9.1982.
17
W. Zimmermann, Origins of a Catastrophic, New York 1996, s. 7, w: , A. Orzelska, Wpływ
konfliktu w byłej Jugosławii na stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską tęgo—1995,
Warszawa 2004, s. 25.
312
Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii za predydentury Ronalda Reagana
National Security Decision Directive 13 3, „United States Policy Toward
Yugoslavia”. (NSC-NSDD-I 3 3); 14-3.1984.
Źródła internetowe
www.balkan-archive.org.yu
http://www.fas.org/irp/offdocs/nsdd/nsdd-I 3 3-htm
http://www.fas.org/irp/offdocs/nsdd/nsdd-054-htm
http://www.haverford.edu/ relg/ sells/reports/memorandumSANU.htm
http://hr.wikipedia.org/wiki/Memorandum_SANU_I986
www.tmcrew.org/ news/nato/ germany_usa.htm
Robert Gwiazdowski
Wolność. Własność. Sprawiedliwość.
Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
I. Idee mają konsekwencje
Celem niniejszego artykułu jest ukazanie, jaki wpływ na realizowany program po
lityczny i gospodarczy danego państwa mogą mieć idee, które kształtują świado
mość polityków — zwłaszcza gdy chodzi o polityków tak ważnych dla polityki
i gospodarki Świata, jak prezydent Stanów Zjednoczonych. W szczególności zaś
istotna jest charakterystyka idei, których wyznawanie wydaje się być konstytutyw
nym warunkiem prowadzenia skutecznej i efektywnej polityki gospodarczej.
Gdy w roku 1948 Ronald Reagan przewodził Cechowi Aktorów Filmowych
w Hollywood, ukazała się książka Richarda M. Weavera Ideas Have Consequences1,
stanowiąca jedną z pierwszych prób odbudowania w Stanach Zjednoczonych kon
serwatywnej filozofii politycznej coraz bardziej ustępującej pola ideologii Nowe
go Ładu. Weaver poszukiwał natchnienia w tradycji starego Południa, która miała
być pewnym antidotum na szerzący się moralny nihilizm. Jego zdaniem rozkład
zachodniej cywilizacji rozpoczął się pod koniec czternastego wieku wraz z rozwo*- jem filozofii nominalizmu Williama Ockhama, pod wpływem której odstąpiono
od wiary w transcendentalne i uniwersalne wartości. Skutki tego okazały się fatal
ne. „Porzucenie wszelkiego transcendentalnego doświadczenia oznaczało nie
uchronne (...) wyparcie się prawdy. A wraz z jej odrzuceniem nie było już uciecz
ki od relatywizmu” 2 . W przeciwieństwie do jankesów, będących „dziećmi Oświe
cenia”, „ludzie Południa”, niezależnie od tego skąd pochodzili, akceptowali
opatrznościowy charakter natury, którą nie można manipulować dla własnych ce
lów. Weaver uzmysławiał, że istnieje związek przyczynowo skutkowy między filo
1
R. M. Weaver, Ideas Have Consequences, Chicago 1948; wyd. poi. R. M. Weaver, Idee majq
konsekwencje, Kraków 1996.
2
Cyt. za; G. H. Nash, The Conservative Intellectual Movement in America since 194 J, New York
1976, s. 40.
315
Robert Gwiazdowski
zofią społeczną i głoszonymi hasłami politycznymi a sposobem funkcjonowania
społeczeństwa, zachowaniami poszczególnych jego członków oraz całych grup
społecznych i, w konsekwencji, stanem gospodarki, jeśli głosimy jakąś ideę, to nie
możemy się dziwić skutkom, które ona wywołuje. Pierwszym krokiem w jakimkol
wiek działaniu powinno być odróżnienie tego, co materialne i transcendentalne.
Podstawą wolności indywidualnej nie jest prawo czynienia wszystkiego, lecz zgo
da ludzi w rozróżnianiu racji i błędu, dobra i zła. Po drugie, istnieje potrzeba
obrony prawa prywatnej własności — „ostatniego metafizycznego prawa, jakie nam
pozostało ? . Weaver nie bronił jednak bezosobowego, korporacyjnego prawa wła
sności, lecz drobnej własności rodzinnej, dzięki której jednostki mogą zachować
perspektywy rozwoju i znaleźć schronienie przed wdzieraniem się państwa, gdyż
własność jest najlepszym strażnikiem sfery prywatności 4 .
2. Geneza programu politycznego i gospodarczego
— neokonserwatyzm i supply-side economics
2.1. Neokonserwatyzm
Ronald Reagan nie odwoływał się co prawda bezpośrednio do poglądów Weavera,
które mogły być uznane wręcz za antykapitalistyczne i antyamerykańskie 5 , ale prze
świadczenie o tym, że idee mają konsekwencje, weszło na stałe do syndromu myśli
republikańskiej. I to właśnie idee i głęboka wiara w nie wywarły dominujący wpływ
na działalność czterdziestego rezydenta Stanów Zjednoczonych. I przyniosły one
konsekwencje: światu — upadek komunizmu, a Ameryce — uwolnienie olbrzymiego
potencjału przedsiębiorczości, odbiurokratyzowanie gospodarki, deregulację i ob
niżenie podatków.
Tym kierunkiem myślowym, który wywarł chyba największy wpływ na kształt
programu politycznego i gospodarczego administracji Reagana, był zrodzony
w połowie lat 70 . tak zwany neokonserwatyzm. Sztandarowymi jego przedstawi
cielami byli podówczas Daniel Bell, Peter Berger, Nathan Glazer, Irving Kristoll,
Michael Nowak, Norman Podhoretz. Neokonserwatyści z największym szacun
kiem odnosili się do tradycji, wartości religijnych i haseł patriotycznych. Uznali
wolny rynek za najskuteczniejszy mechanizm dystrybucji dóbr, popierali zasadę
równości szans i zwalczali postulaty egalitaryzmu społecznego, który jest niebez
pieczny dla wolności 6 . Wolność ekonomiczna to dla nich „nie tylko wartość sa
5
Ibidem, s. 41-
4
Ibidem.
5
wane
Krytykując naukę, technikę i kapitalizm rodem z Północy, Weaver zwalczał zasady akcepto
przez
zdecydowaną
konserwatystami,
a
większość
większość
społeczeństwa.
Amerykanów
nie
Jeżeli
akceptuje
Południowcy
stylu
uznać, że konserwatyści nie są typowymi Amerykanami.
6
316
mieli
życia starego
I. Kristol, What Is a Neo-Conservative, „Newsweek”, 19 January 1976.
by
być
Południa,
prawdziwymi
to
trzeba
by
Wolność. Własność Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
moistna, ale również konieczny, nieodzowny warunek sensownego urządzenia życia
społecznego” 7 .
W kwestiach politycznych największą zasługą neokonserwatystów było prze
wartościowanie w ocenie wojny w Wietnamie. Przez wiele lat jak fatum ciążyła ona
nad świadomością całego pokolenia Amerykanów. Neokonserwatyści uznali za
pewne, ze Stany Zjednoczone zostały w Wietnamie pokonane. Postawili jednak
pytanie, czy klęska ta istotnie znaczy to, co ruch antywojenny perswadował wszyst
kim, że znaczy i czy polityka Stanów Zjednoczonych, która doprowadziła je do
Wietnamu, zasługuje na taką dyskredytację. Norman Podhoretz stwierdził, że dla
patrzącej nań generacji, Wietnam stał się tym, czym było Monachium dla pokole
nia poprzedniego: oczywistym symbolem polityki, jakiej już nigdy prowadzić nie
wolno. Tymczasem Wietnam stanowił w istocie zaprzeczenie Monachium, był
próbą uniknięcia tamtych błędów. Z lekcji Monachium wynikało, że nie można
zatrzymać ekspansywnego, totalitarnego mocarstwa ustępstwami na jego rzecz,
a ograniczony opór jest jedynym sposobem uniknięcia późniejszej wojny na dużo
większą skalę. Z czasem lekcja Monachium zaczęła odchodzić w niepamięć. O ile
dziedzictwem Monachium była gotowość odparcia, również siłą, gdyby ta okazała
się konieczna, ekspansji totalitaryzmu, o tyle spuścizną Wietnamu stała się nie
chęć do stawiania oporu, zwłaszcza gdyby opór ten wymagał użycia siły. Stało się
tak za sprawą nastawienia opinii publicznej, pacyfikowanej przez zlewicowane środki
masowego przekazu, które wmawiały Amerykanom, że komunizm wcale nie jest
taki zły. Właśnie dlatego społeczeństwo, popierające dywanowe naloty na Drezno,
w trakcie których ludność cywilna cierpiała o wiele bardziej niż podczas zmasowa
nego ostrzału pozycji Vietkongu, nie było skłonne poprzeć działań wojennych
w Wietnamie. Będąc przeciw celowi, nie mogło tolerować środków. „Ludzie, któ
rzy kiedyś mówili, że są rzeczy gorsze niż wojna, teraz orzekli, że są rzeczy gorsze
niż komunizm, a wojna w Wietnamie jest jedną z nich” 8 . Wszystko to wynikało
z przyjęcia przez przeciwników zaangażowania wojennego w Wietnamie tezy Ga
briela Kolko, że „zbrodnią wojenną w Wietnamie jest sama wojna” 9 . Tymczasem,
według diagnozy neokonserwatystów, Stany Zjednoczone nie wkroczyły do Wiet
namu dla obrony swych bezpośrednich interesów, ale dla ideału. „Interwencja ta
była produktem wilsonowskiej strony amerykańskiego charakteru — strony, która
w roku 1917 spowodowała przystąpienie do wojny, by uczynić świat bezpiecznym
dla demokracji” 10 . Peter Berger, jeden z liderów neokonserwatyzmu, jeszcze
7
Czym jest neokonserwatyzm? — wywiad z Normanem Podhoretzem, „Młoda Polska” nr 2
(1989), s. 9.
8
R. H. Rovere, Liberal Anti-Comunism Revisited, „Commentary” vol. 44, no. 3, September
1967, cyt. za: N. Podhoretz, Dlaczego byliśmy w Wietnamie?, Warszawa 1988, s. 123.
9
E. Knoll, J. N. McFadden (eds.), War Crimes and the American Conscience, New York 1970, s. 99.
10
N. Podhoretz, op. cit., s. 125-
317
Robert Gwiazdowski
w roku 1967. stojąc po stronie przeciwników wojny, pisał: „Ze zmniejszenia ame
rykańskiego zaangażowania lub wycofania się z Wietnamu wyniknąć mogą strasz
ne konsekwencje najrozmaitszych rodzajów. Niemniej, w kategoriach moralnych,
bezpiecznie jest założyć, że żadna z nich nie może być gorsza niż to, co się tam
teraz właśnie dzieje”. Później jednak zmienił zdanie. W roku 1980 tak skomento
wał tamto wystąpienie: „A więc nie było bezpiecznie tak zakładać... Nie miałem
racji i nie mieli jej również wszyscy ci, co myśleli tak, jak ja. Wbrew oczekiwaniom
większości członków ruchu antywojennego narody Indochin od roku 1975 pod
dano cierpieniom o wiele większym niż cokolwiek, co uczyniły im Stany Zjedno
czone” 11 .
Nowa atmosfera, jaką udało się stworzyć wokół amerykańskiego zaangażowa
nia w Wietnamie, przyczyniła się do „odreagowania” dawnych niepowodzeń. „Tym
razem idziemy tam, by zwyciężyć, prawda panie pułkowniku?” — pyta przełożone
go filmowy John Rambo (Sylvester Stallone), wyruszając z tajną misją do Indo
chin, gdzie w pojedynkę rozgromi prawie całą armię wietnamską i jej rosyjskich
doradców, co nie udało się machinie wojennej Stanów Zjednoczonych. Jego wy
czyny przyjmowane były entuzjastycznie przez amerykańską publiczność, ale zja
wisko, jakim stał się film Rambo, wykroczyło daleko poza salę filmową. Ameryka
znowu chciała uwierzyć w swe siły. I uwierzyła. Desant Grenady był doskonałym
symbolem tych nowych tendencji. Nie przez przypadek prezydenta Reagana prze
zwano wówczas Ronbo. Jego administracja podjęła walkę z „imperium zła”. Wal
kę, na szczęście dla ludów przez to imperium uciemiężonych, zwycięską.
2.2. Supply-side economics
Drugim polem walki była gospodarka. Doktryna neokonserwatywna oddziaływała
nie tylko na kształt amerykańskiej polityki. Neokonserwatyści mieli także poważ
ny udział w wykreowaniu nowej doktryny ekonomicznej zwanej ekonomią podaży
(.supply-side economics), która w latach 80 . wywarła ogromny wpływ na kształt poli
tyki gospodarczej rządu Stanów Zjednoczonych i została ochrzczona mianem „reaganomiki”. Stanowiła ona wyzwanie dla opartych na teorii Keynesa metod regu
lowania gospodarki za pomocą sterowania poziomem globalnego popytu. Ruch
ten powstał na początku lat 70 ., a za jego twórców uchodzą Robert Mundell i
Arthur Laffer. W propagowaniu nowej koncepcji największe zasługi położył Jude
Wanniski z „The National Observer”. Zdaniem tej nowej szkoły myślenia ekono
micznego, wyrażanym wbrew poglądom Keynesa, popyt jest w ekonomii elemen
tem wtórnym, zarówno chronologicznie, jak i merytorycznie, będąc niczym wię
cej, jak efektem zaistnienia podaży. Przeświadczenie, że i popyt i podaż są kon
11
P. Berger, Indochina and the American Conscience, „Commentary” vol. 69, no. 2, February
1980. cyt. za: N. Podhoretz, op. cit., s. 125.
318
Wolność Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
kretnymi i mierzalnymi wielkościami, jest uzasadnione tylko w stosunku do poda
ży będącej odzwierciedleniem realnych procesów produkcyjnych. Nie ma jednak
sensu w odniesieniu do popytu będącego w swojej istocie psychologiczną reakcją
na produkowane dobra i usługi. Nie istnieje przecież popyt na dobra nieznane.
Niewybaczalnym błędem jest więc reifikowanie pojęcia popytu przez przedstawia
nie subiektywnych impulsów konsumentów jako realnych sum i wielkości. Na
odbytej w kwietniu 1971 roku w Bolonii międzynarodowej konferencji pod ha
słem Inflation as a Global Problem, Mundell zaatakował dominujące od lat przeko
nanie, iż polityka pieniężna i fiskalna powinny podążać w tym samym kierunku.
„Ekspansja pieniężna inaczej oddziałuje na oczekiwania niż ekspansja fiskalna. Ta
druga wywiera większy wpływ na wielkości realne niż pierwsza”, która „bardziej
oddziałuje na stopę zmian wartości pieniądza, będącą odwrotnością stopy infla
cji” 12 . Nie prawdziwe jest zatem twierdzenie, że okresy inflacji wymagają stosowa
nia zarówno pieniężnych, jak i fiskalnych restrykcji.
W roku 1975 w 39 numerze redagowanego przez Kristola „The Public Interest”
Wanniski opublikował tekst zatytułowany The Mundell-Laffer Hypothesis — A New
View of the World Economy. Była to jedna z pierwszych prezentacji szerszej publiczności
poglądów, mogących wywołać przełom w myśli ekonomicznej. Samo pojęcie supplyside pojawiło się w roku 1976, a po raz pierwszy użyte zostało przez Herberta Steina,
będącego zdecydowanym przeciwnikiem tej nowej koncepcji i miało mieć wydźwięk
pejoratywny 15 . Wanniski uznał jednak, że wprowadzone przez Steina określenie może
stać się nośnym hasłem propagandowym i z dumą zaczął je stosować do lansowanych
przez siebie poglądów.
Duże zasługi w propagowaniu nowych idei położyła Fundacja Smith-Richardson. Jej nakładem w roku 1978 wydana została najsłynniejsza praca Wanniskiego
The Way the World Works. How Economics Fail — A n d Succeed, a w roku 1981 — jedna
z najgłośniejszych książek minionej dekady, praca George’a Gildera Wealth and
Property. Sam prezydent Reagan oświadczył kiedyś dziennikarzom: „Codziennie
przed snem czytam dwie strony Biblii i dwie strony Bogactwa i ubóstwa George’a
Gildera”. A Gilder, podobnie jak wcześniej Weaver, też odwoływał się do idei.
Podkreślał on naturę bogactwa składającego się z aktywów, stanowiących dopiero
zapowiedź przyszłego strumienia dochodu. Potok pieniędzy z wydobycia ropy nie
staje się sam z siebie trwałym źródłem przychodów narodu. Czterysta lat temu
Hiszpania, zalewana powodzią kruszców z kopalń w swoich koloniach, była tak
zamożna, jak dzisiaj jest Arabia Saudyjska. Nie udało jej się jednak osiągnąć praw
dziwego bogactwa i wkrótce popadła w stagnację, podczas gdy w pozornie bied
niejszych częściach Europy przemysł święcił triumfy. Prawdziwym bogactwem nie
jest bowiem skutek, z którym zetknęły się kraje zasobne w ropę czy w kruszce, jak
12
R. Hinshaw (ed.), Inflations as a Global Problem, Baltimore 1972, s. 50 .
15
H. Stein, All Out For Tax Reduction, „The Wall Street Journal” 15 November 1976.
319
Robert Gwiazdowski
obecnie Arabia Saudyjska czy Hiszpania kilka wieków temu, lecz przyczyna, ujaw
niająca się od stuleci na przykład na dość jałowych wyspach w rodzaju Wielkiej
Brytanii czy ostatnio Japonii 14 . Co więcej, bogactwo ucieleśnia się w rzeczach, ale
jest wytwarzane przez umysł. Wiara i wyobraźnia są najważniejszymi zasobami
kapitałowymi w rozwijającej się gospodarce. Bogactwo jest w większym stopniu
produktem umysłu niż pieniędzy. „Majątek może topnieć, lecz umysł i wola po
trafią momentalnie błysnąć przed niezdecydowanym tłumem, rozpalić niebo swo
imi wizjami i spowodować ich wcielenie w krzem i cement zanim zgromadzą się
konkurenci. Najlepsze, najbardziej władcze, najbardziej oryginalne i najbardziej
giętkie umysły stanowią najtrwalsze złoto” 15 . Jak powiedział Warren Brookes, je
dynie fizyczna strona naszego bogactwa ma charakter skończony. Jego metafi
zyczne źródła — wyobraźnia i twórczość — są nieskończone 16 . Jednak tylko jed
nostki mogą być tak oryginalne. Instytucje unikają ryzyka, niesprawdzonych lub
niemodnych idei. Nie mogą zatem sprostać zadaniu tworzenia nowej wiedzy
i nowego bogactwa. „Jeden przedsiębiorca z energią, zdecydowaniem i charyzmą
może obrócić 400 000 dolarów w małą fortunę dla siebie i złotą żyłę dla gospo
darki, podczas gdy agencja rządowa zwykle potrzebuje 400.000 dolarów na samo
otworzenie biura” 17 . Zważywszy że gospodarka rządzona jest przez myśl, odzwier
ciedla ona stan umysłu, a nie stan rzeczy. Jednym z zasadniczych praw umysłu jest
to, że wyobraźnia i wiara poprzedzają wiedzę. Ponieważ umysł ludzki zdolny jest
do nieustannego wytwarzania nowych idei, myśliciel musi dokonywać nieustanne
go wyboru koncepcji, w które ma wierzyć. Tak jak przy wyborze kobiety — pisze
Gilder — „musi działać, zanim ją naprawdę pozna” 18 .
Każda myśl twórcza jest więc wynikiem przekonania, że właśnie ją należy wy
brać. W pewnym sensie jest ona quasi-religijnym aktem wiary. Lecz nie wszystkie
idee, jak kobiety, się sprawdzają. Aby się o tym przekonać, trzeba najpierw spróbo
wać. Logiką twórczości jest zasada: „skacz, zanim zobaczysz”. Nie można w pełni
ujrzeć nic nowego ze starego miejsca. Stara maksyma: „zobacz, zanim skoczysz”
prowadzi jedynie do nieustannego obracania się w zamkniętym kręgu starych idei.
Osiągnięcie sukcesu, wymaga ryzyka. „Aby zdobyć wzgórze, ktoś musi pierwszy
zdecydować się zaatakować nieprzyjacielski bunkier. Trudno wyjaśnić przy pomo
cy racjonalnych kryteriów, dlaczego ludzie w latach 60. i 70 . dziewiętnastego wie
ku zasiedlali środkowy zachód. Dlaczego ludzie, którzy znali lepszy sposób życia
dobrowolnie decydowali się na życie w tak prymitywnych warunkach (...) praco
wali od świtu do nocy, by utrzymać się przy życiu. Jednak byli optymistami
14
G. Gilder, Wealth and Poverty, New York 1981, s. 48—49.
15
Ibidem, s. 5 8.
320
16
Por. ibidem, s. 228.
17
Ibidem, s. 61.
18
Ibidem, s. 262.
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
w kwestii przyszłości i nie chcieli wracać do cywilizacji nawet wówczas, gdy nie
było istotnych powodów do jej uprzedniego porzucenia” 19 . Wówczas gdy rezy
gnując z ryzyka, próbujemy kontrolować naszą przyszłość, poddając się coraz więk
szej liczbie regulacji wprowadzanych przez demiurgiczne państwo — następuje
katastrofa. W każdym momencie historii naszej rasy dalsza przyszłość wydawała
się beznadziejnie ponura, a racjonalny rachunek możliwości prowadził do proroc
twa zagłady. Działo się tak dlatego, że wszelkie plany oparte na obliczalnej teraź
niejszości musiały zakładać zmniejszanie się obszaru wyboru i wyczerpywanie za
sobów, a co za tym idzie — spadek możliwości. Tymczasem przyszłość gospodarki
jest nieprzewidywalna.
Nigdy nie wiadomo, jakie nowe idee mogą ją zrewolucjonizować, otwierając
przed ludzkością możliwości dotąd niewyobrażalne. Pod pustynnymi piaskami
Bliskiego Wschodu przez setki lat zalegały bezużyteczne, jak się wydawało, pokła
dy lepkiej cieczy, dla której twórczy umysł ludzki potrafił znaleźć właściwe prze
znaczenie. W przyszłości z całą pewnością dokonane zostaną inne wynalazki
i odkrycia, które w równie zasadniczy sposób odmienią świat, w jakim żyjemy.
Musimy tylko pozostawić ludziom odpowiednią sferą wolności działania, podej
mowania ryzyka i dokonywania wyborów, nawet na pozór nierozsądnych. Musimy
wierzyć w szczęście i zaakceptować zasadę, że to przypadek rządzi światem. „Kry
tycy kapitalizmu — pisze Gilder — często wyobrażają sobie, że wykryli skandaliczną
cechę systemu, który opiera się na szczęściu (...) Przypadek jest dla wielu ekono
mistów czymś złym — dziedzictwem bezcelowości i chaosu (...) Jednak przypadek
nie jest elementem anarchii, lecz warunkiem wolności. Nazywamy go przypad
kiem, ponieważ leży poza polem widzenia uporządkowanych, racjonalnych proce
sów. Jest częścią obszaru, który Einstein nazywał ‘kołyską prawdziwej sztuki
i prawdziwej nauki’” 20 .
Kapitalizm odniósł sukces, zapewniając przypadkowi stosowne miejsce w swym
systemie społeczno-ekonomicznym. Loteria jest przecież „najważniejszym fak
tem życia od momentu biologicznego poczęcia pośród milionów plemników.
Wszyscy zaczynamy jako zwycięzcy w grze, w której szansa przegranej sięga liczby
astronomicznej” 21 . Podczas gdy biologowie, przyrodnicy i fizycy zaczynają przy
znawać wolność mikroskopijnym cząsteczkom molekularnym, adepci nauk spo
łecznych nadal skąpią jej istotom ludzkim. W odniesieniu do struktury atomowej
zakłada się jakiś zakres losowości, podczas gdy struktura społeczna ma być rzeko
mo statyczna i uporządkowana. Jest to sprzeczne z naturą człowieka i z historią
całej ludzkości, która jest raczej sagą o błądzeniu po pustyni i krótkotrwałej na
grodzie, a nie opowieścią o celowym i racjonalnym rozwoju.
19
Ibidem, s. 252-25 3.
20
Ibidem, s. 25 5-
21
Ibidem, s. 266.
321
Robert Gwiazdowski
3. Idee — wolność, własność, sprawiedliwość
3 . 1 . Wolność
Decydujące są więc idee. Te, które przyświecały Ronaldowi Reaganowi, to wol
ność, własność i sprawiedliwość w ich klasycznym rozumieniu. Aż się nie chce
czasami wierzyć, że mogą one być podstawą programu gospodarczego.
Dwie najistotniejsze teorie dotyczące przedmiotowego aspektu wolności trak
tują ją bądź jako brak przymusu ze strony państwa lub społeczeństwa w stosunku
do jednostki, bądź jako tytuł do otrzymywania dóbr, sprawowania władzy itp. Te
dwa rodzaje wolności bywają nazywane odpowiednio: „wolnością od” i „wolnością
do”, albo wolnością „negatywną” i „pozytywną”, „formalną” i „materialną” 22 .
Wolność jako brak przymusu polega na tym, że państwo i społeczeństwo nie sta
wiają przeszkód aktywności jednostki. Skoro jednak aspiracje poszczególnych lu
dzi często wchodzą ze sobą w konflikt, to ich wolność musi się wzajemnie ograni
czać. Granicą wolności jednego człowieka może być tylko wolność kogoś innego.
Jak powiada amerykańskie przysłowie: „Twoja wolność wymachiwania rękami kończy
się przed moim nosem”. Najważniejsze jest tu pytanie: „jak daleko sięga obszar,
w którego granicach podmiot — osoba bądź grupa osób — ma, lub powinien mieć,
całkowitą swobodę bycia i działania wedle swej własnej woli, bez wtrącania się
innych osób?” 23 . Głównym celem staje się w tym przypadku zdobycie jak najwięk
szego obszaru swobody, bez rozstrzygania kwestii, w jakim celu i w jaki sposób
owa swoboda zostanie wykorzystana. W takim ujęciu człowieka wolnego nie inte
resują żadne uwarunkowania strukturalne, a jedynie brak zewnętrznych ograni
czeń. Pojęcie przymusu nie obejmuje tu wszystkich form ograniczenia możliwości
działania. Przymus oznacza jedynie rozmyślne wtrącanie się innych ludzi w sferę
czyjegoś działania. Sama niemożność osiągnięcia jakiegoś celu nie świadczy zatem
o braku wolności. „Uważam się za ofiarę przymusu lub niewoli — pisze Berlin —
dopiero wówczas, kiedy wierzę, iż niemożność uzyskania przez mnie jakiejś rzeczy
wynika z faktu, że jacyś ludzie tak ułożyli sprawy, abym ja, w przeciwieństwie do
innych, nie mógł mieć dość pieniędzy na jej nabycie” 24 . Tak rozumianej wolności
przeciwstawia się wolność pozytywną, rozumianą jako „władzę czynienia czegoś
lub korzystania z czegoś, co warte jest uczynienia lub z czego warto korzystać” 25 .
W tym sposobie myślenia wolność wiąże się z odpowiedzią na pytanie: „co lub kto
jest źródłem władzy albo ingerencji, która może przesądzić, że ktoś ma zrobić
22
Na temat rozróżnienia tych dwóch rodzajów wolności por. F. von Hayek, The Constitution
of Liberty, Chicago I960, s. 425; R. Legutko, Wolność negatywna i pozytywna, „Znak”, nr 10 (1986);
Z. Pełczyński, J. Gray, Conception of Liberty in Political Philosophy, London, b. r. w.; J. Hallowell, The
Moral Foundation of Democracy, Chicago 1954, s. 129—132.
2i
I. Berlin, Dwie idee wolności, Warszawa 1991, s. 114 .
24
Ibidem, s. 115.
25
B. i M. Sobolewscy, Myśl Polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, Warszawa 1978, s. 87—88.
322
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
raczej to niż tamto, być taki, a nie inny?” 26 . Katalog przyczyn determinujących
jednostkę jest w tym przypadku bardzo obszerny, gdyż obejmuje wszelkie uwa
runkowania strukturalne, a nie tylko nacisk polityczny czy przymus zewnętrzny
w ogóle. Aby więc człowiek mógł stać się własnym panem, podmiotem, a nie przed
miotem działania, muszą zostać usunięte wszystkie przeszkody uniemożliwiające
pełną realizację jego osobowości — ze zmianą warunków ustrojowych włącznie.
Przedmiotem afirmacji amerykańskiej myśli politycznej, do której odwoływał
się Ronald Reagan, jest wolność, oznaczająca prawo człowieka do tego, by mógł
postępować i myśleć jak chce tak długo, jak długo nie godzi tym w prawa innych
ludzi. Jest to zdecydowanie definicja „negatywna”. Tak rozumiana wolność nie
oznacza wszelkiego dobra i nieobecności jakiegokolwiek zła, a jedynie wolność od
przymusu. „Nie zapewnia nam ona — pisze Friderich von Hayek — żadnych szcze
gólnych możliwości, lecz pozwala zadecydować, jaki użytek zrobimy z okoliczno
ści, w których się znajdujemy” 27 . Wolność nie jest bowiem równoznaczna z fak
tycznymi możliwościami urzeczywistnienia naszej woli, a jedynie z istnieniem
pewnej sfery prywatności wolnej od zewnętrznych ograniczeń. Łączy się ona
z indywidualizmem i przeciwstawianiem się omnipotencji rządu, gdyż państwo
jest dla człowieka, a nie człowiek dla państwa. Z dążenia do realizacji własnych
interesów, co nota bene jest możliwe tylko w warunkach wolności, nieuchronnie
muszą wynikać także pozytywne rezultaty ogólnospołeczne 28 . Oczywiście, wobec
ułomności natury człowieka, pozostawienie go samemu sobie z nieskrępowaną
możliwością działania może doprowadzić do naruszenia porządku społecznego.
A wolność bez porządku wiedzie do gwałtów i rozpasania. Zachowanie owego
porządku powinno być zadaniem państwa i jego organów. Jednak pamiętać należy,
że każdy rząd jest podobny do ognia — pod kontrolą jest najbardziej użytecznym
sługą, wydostawszy się spod niej jest siejącym spustoszenie tyranem 29 . Przypomi
na to nieco teorię Edmunda Burke’a, który bronił wolności pojmowanej jako śro
dek konieczny do osiągnięcia dobra społecznego, odrzucał natomiast wolność
„dziką”, niezależną od tradycji kulturowych i pełną metafizycznych abstrakcji.
Z wyróżnionych trzech rodzajów wolności: osobistej, politycznej i ekono
micznej, większość republikanów uwypukla znaczenie tej trzeciej, traktując ją jako
warunek oraz gwarancję dla dwu pozostałych i podkreślając istnienie nierozerwal
nych związków między nimi. „Free speech does not live many hours after free industry and
free commerce die” — stwierdził w swym czasie prezydent Herbert Hoover 30 . „Wol
261.
Berlin, op. cit., s. IIĄ.
27
F. von Hayek, The Constitution..., op. cit., s. 16 .
28
W. Buckley, Up from Liberalism, Toronto—New York—London 1968, s. 175—176.
29
!0
Por. C. Rossiter, Conservatism in America, New York 1962, s. 34H. Hoover, False Liberalism, w: J. A. Sigler (ed.), The Conservative Tradition in American
Thought, New York 1969, s. 326.
323
Robert Gwiazdowski
ność ekonomiczna jest najważniejszą z ziemskich wolności. Bez wolności ekono
micznej wolność polityczna i inne zostaną nam z pewnością odebrane” — pisze
współcześnie William Buckley 51 . Tymczasem w powszechnym przekonaniu zdają
się to być różne sprawy: wolność indywidualna zaliczana jest do materii politycz
nej, a dobrobyt materialny — do ekonomicznej. Uważa się także, że każdy system
polityczny może zostać skutecznie połączony z dowolnym modelem gospodar
czym. Najdobitniejszym wyrazem tych przekonań jest obrona „demokratycznego
socjalizmu” przez ludzi potępiających sowiecki totalitaryzm, ale pragnących go
reformować jedynie w wymiarze politycznym w myśl założenia, że można zapew
nić ludziom wolność indywidualną w systemie gospodarki nakazowej. Zdaniem
Miltona Friedmana pogląd taki jest iluzją, gdyż związek między gospodarką i po
lityką jest tak silny, że tylko niektóre kombinacje systemów ustrojowych są moż
liwe do wcielenia w życie. Wolność ekonomiczna zawsze jednak odgrywa rolę pierw
szoplanową. Przede wszystkim jest ona konstytutywnym elementem wolności jako
takiej, będąc z tego tytułu częścią składową celu samego w sobie. Z uwagi na
skutki, jakie system ekonomiczny wywołuje w dziedzinie koncentracji lub rozpro
szenia władzy, jest ona także nieodzownym środkiem dla osiągnięcia wolności
politycznej. Historia dowodzi, że kapitalizm jest koniecznym warunkiem wolno
ści politycznej, mimo że nie jest warunkiem wystarczającym.
Relacje między wolnością polityczną i ekonomiczną są więc kompleksowe
i w najmniejszym stopniu nie mogą być traktowane jednostronnie. Pamiętać bo
wiem trzeba, że absolutna wolność w sferze politycznej jest wręcz niemożliwa.
Każda decyzja polityczna wymaga przecież zastosowania przymusu wobec tej czę
ści społeczeństwa, która się z nią nie zgadza. W polityce nie decydujemy tylko
o sobie samych, lecz o wszystkich naraz. Jeśli za czymś głosujemy i jesteśmy
w mniejszości, to tego nie uzyskamy. Jeśli zaś będziemy przeciwko jakiemuś roz
wiązaniu i znowu znajdziemy się w mniejszości, to i tym razem nasz głos nie
zostanie wzięty pod uwagę 32 . Tymczasem wolność ekonomiczna jest wolnością
absolutną, niewymagającą żadnych ustępstw i kompromisów. Likwiduje ona kon
flikt między mniejszością i większością, nie znając w ogóle takich pojęć. Dzieje się
tak dlatego, że opiera się ona na wolności mechanizmów rynkowych, a wolny ry
nek — jak twierdzi Friedman — toleruje wszelką różnorodność. „Mówiąc kategoria
mi politycznymi, jest on systemem proporcjonalnego przedstawicielstwa. Każdy
może głosować na, powiedzmy, kolor ulubionego krawata i otrzyma go. Nie musi
sprawdzać jakiego koloru pragnie większość, a gdy jest w mniejszości podporząd
kowywać się” 33 . Wolność gospodarcza, choć jest celem samym w sobie, jest także
!I
W. Buckley, op. cit., s. 156.
J2
M. Friedman, An Economist’s Protest, New Jersey 1975, s. 208—209, 258.
H
M. Friedman (with the assistance of Rose Friedman), Capitalism and Freedom, Chicago
1962, s. 15.
324
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
zasadniczym warunkiem i zarazem środkiem służącym do osiągnięcia wolności
politycznej. Taki sposób organizacji społeczeństwa, który zapewnia ludziom swo
bodę posiadania i nieskrępowanego użytkowania istniejących zasobów, sprzyja
wolności, gdyż oddziela władzę ekonomiczną od politycznej i tworzy w stosunku
do niej swego rodzaju przeciwwagę. Nie oznacza to jednak, że wolność ekono
miczna jest warunkiem wystarczającym do funkcjonowania wolnego społeczeń
stwa. Niezbędne są do tego również odpowiednie instrumenty polityczne oraz
określony system wartości uznawany w danym społeczeństwie. Wolność ekono
miczna, umożliwiając wzajemną współpracę bez stosowania przymusu i centralne
go kierowania, zmniejsza jednak zdecydowanie obszar, na którym sprawowana jest
władza polityczna. Wolny rynek rozprasza władzę ekonomiczną, co rekompensuje
skutki, jakie może wywołać koncentracja władzy politycznej. Z drugiej strony,
ograniczenia wolności gospodarczej w sposób nieunikniony odbijają się na wolno
ści w ogóle, również na takich jej obszarach, jak wolność słowa czy prasy. Coraz
śmielsze wprowadzanie przez państwo ograniczeń w gospodarce nie może pozo
stać bez wpływu na inne swobody. Wolność jest całością i nie można jej ograni
czać w jednym miejscu, bez równoczesnego ograniczenia w innym. Milton Fried
man zgadza się, że „wolność nie może być absolutna, żyjemy bowiem w społeczeń
stwie powiązanym mnóstwem współzależności i pewne ograniczenia wolności są
konieczne, aby uniknąć innych ograniczeń, jeszcze gorszych. Jednakże już dawno
przekroczony został naprawdę niezbędny zakres tych ograniczeń. Naglącą potrzebą
dnia jest więc ich eliminacja, a nie dalsze mnożenie” 34 .
Zasadniczym elementem wolności gospodarczej jest swoboda dysponowania
własnym dochodem: ile wydamy na własne potrzeby i co za to kupimy, ile zaosz
czędzimy i pod jaką postacią, jaką wreszcie część dochodu podarujemy i komu.
Drugim składnikiem wolności gospodarczej jest swoboda w wykorzystywaniu wła
snych możliwości. Należy do niej prawo wyboru zawodu i prowadzenia każdego
typu działalności gospodarczej. Jednak i w tym względzie na każdym kroku spoty
kamy się z koncesjami, zezwoleniami i innymi ograniczeniami wolności. W ogar
niętych ideologią Nowego Ładu Stanach Zjednoczonych ograniczono swobodę
oferowania swych usług nie tylko w zawodzie lekarza, dentysty czy prawnika, ale
także hydraulika, fryzjera i przedsiębiorcy pogrzebowego. Nie wolno pracować
w nadgodzinach na wzajemnie ustalonych warunkach, o ile nie są one zgodne
z przepisami państwowymi. Zupełnie odstąpiono więc od niegdysiejszych ideałów
—
konkluduje Friedman, pisząc w zakończeniu Free to Choose: „Dwie idee: ludzkiej
wolności i wolności ekonomicznej zespolone razem wydały największe owoce
w Stanach Zjednoczonych. Wciąż jesteśmy nimi przepojeni. Stanowią one nieod
łączny składnik naszego bytu. Ale, niestety, zaczęliśmy od nich odchodzić. Zapo
mnieliśmy tę podstawową prawdę, że największym zagrożeniem dla ludzkiej wol-
i4
M. Friedman, R. Friedman, Free to Choose, New York 1980, s. 69.
325
Robert Gwiazdowski
ności jest koncentracja władzy, czy to w rękach rządu, czy kogokolwiek innego.
Przekonaliśmy samych siebie, że przyznanie komuś władzy jest bezpieczne, o ile
służy ona dobrym celom. Na szczęście zaczynamy się z tego otrząsać. Znowu
dostrzegamy niebezpieczeństwa, jakie zagrażają społeczeństwu, gdy nagromadzi
się zbyt wiele możliwości rządzenia nim. Zaczynamy rozumieć, że słuszne cele
mogą zostać wypaczone przez użycie złych środków i że poleganie na wolności
jednostki do kierowania własnym życiem zgodnie z wyznawanymi przez nią war
tościami jest najlepszą drogą ku osiągnięciu przez wielkie społeczeństwo jego
wszystkich potencjalnych możliwości” 35 .
Amartya Sen traktuje poszerzanie zakresu wolności jako kwintesencje rozwo
36
ju . Podstawowe znaczenie wolności dla procesu rozwoju wynika, jego zdaniem, z
dwóch racji: (i) wartościującej — rozwój należy oceniać ze względu na pomnaża
nie ludzkiej wolności i (2) narzędziowej — rozwój jest uzyskiwany wyłącznie za
sprawą wolnej działalności ludzi 37 , aczkolwiek przyjmowany przez niego punkt
widzenia uwzględnia zarówno procesy, które prowadzą do wolności działań, jak
i faktyczne sposobności przysługujące ludziom w konkretnych sytuacjach 38 . Moż
na więc traktować wolność zarówno jako (i) zasadniczy cel, jak i (2) zasadnicze
narzędzie rozwoju i mówić zarówno o konstytutywnej, jak i instrumentalnej roli,
jaką wolność odgrywa w procesie rozwoju 39 .
Filozofia wolności ściśle łączy się z obroną wolnego rynku, za sprawą którego
wolność ta może być najpełniej realizowana, a który funkcjonuje lepiej od jakiego
kolwiek innego systemu gospodarczego. Po pierwsze, zwiększa on efektywność
gospodarczą — najlepiej przyczyniając się do wzrostu zamożności całego społe
czeństwa i poszczególnych jednostek. Po drugie, zapewnia sprawiedliwą dystrybu
cję dóbr i zabezpiecza wolność jednostki. Po trzecie, cechuje go swoista „niesku
teczność polityczna” — w przypadku niepowodzenia nie ma bowiem kogo winić,
a rozproszenie odpowiedzialności za realizację jakichś celów wpływa hamująco na
powstawanie nieufności społecznej, gdy brak jest obiecywanych rezultatów 40 .
Kluczowym zagadnieniem każdego systemu społecznego jest sposób koordy
nowania działalności gospodarczej wielu jednostek. Może on się opierać na cen
tralnym kierowaniu procesami ekonomicznymi — czyli przymusie i zależnościach
typu hierarchicznego lub na rozwiązaniach rynkowych zapewniających dobrowolną
współpracę wolnych i suwerennych jednostek, w wyniku której obie strony uczest
niczące w transakcji osiągają odpowiednie korzyści. Jest to możliwe tylko wtedy,
15
Ibidem, s. 309—3 10.
16
A. Sen, Rozwój i wolność, Poznań 2002.
57
Ibidem, s. 18.
iS
Ibidem, s. 3 1—32.
i9
Ibidem, s. 51.
40
D. Moynihan, The Politics of Guaranted Income, New York 1973, s. 5 3.
326
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
gdy wymiana handlowa jest dobrowolna, a kontrahenci posiadają wystarczającą do
jej przeprowadzenia ilość informacji. Odbywa się ona wówczas bez żadnego przy
musu naruszającego wolność poszczególnych jej uczestników. Co prawda ludzie
są omylni, ale w systemie wolnorynkowym mylą się na własny rachunek, ponosząc
konsekwencje błędów, skutki których nie oddziałują na innych 41 . „Świat jest nie
doskonały — pisze Milton Friedman — a więc i konkurencja nie zapewni pełnej
ochrony. Jednakże konkurencja stanowi najlepszą lub, co na jedno wychodzi, naj
mniej złą ochronę największej liczby ludzi, jaką dotąd wynaleziono” 42 . Programy
rządowe tylko z tego powodu wydają się dobrym rozwiązaniem, że rząd skutecz
nie zablokował uprzednio alternatywne rozwiązania rynkowe 43 . Konkurencja chroni
konsumenta nie dlatego, że biznesmeni mają lepsze serca od biurokratów czy że są
od nich bardziej kompetentni, ale dlatego, że zaspokojenie nawet najbardziej ab
surdalnych życzeń konsumenta leży w ich interesie. Kiedy bowiem wchodzimy do
sklepu, nikt nas nie zmusi do zrobienia zakupów. Możemy pójść gdzie indziej.
I to właśnie jest podstawowa różnica między instytucją działającą na rynku a agendą
rządową. Najlepszą ochroną konsumenta przed eksploatacją ze strony jakiegoś
sprzedawcy jest istnienie innego sprzedawcy 44 .
Niepowodzenia planowania i nacjonalizacji nie zlikwidowały jednak dążeń do
objęcia kontrolą rządową coraz większej ilości spraw. Zmienił się tylko ich kieru
nek. Jak pisał Allen Wallis, socjalizm, „który zbankrutował intelektualnie, widząc
jak w ciągu stu lat obalane są jeden po drugim argumenty za uspołecznieniem
środków produkcji — chce obecnie uspołeczniać rezultaty tej produkcji” 45 . To za
uroczenie socjalistycznym interwencjonizmem bierze się stąd, że korzystne efekty
interwencji państwowej są prawie natychmiastowe i wyraźnie widoczne. Natomiast
jej negatywne skutki ujawniają się stopniowo i pośrednio oraz leżą jakby poza
zasięgiem wzroku. Dlatego też wielu ludzi spogląda na interwencję państwa
z niemałą życzliwością.
Tymczasem wolny rynek stanowi „znacznie bardziej uniwersalną technikę
rozwiązywania różnic między ludźmi, umożliwiającą im współpracę na wielu płasz
czyznach, a nie tylko technikę użytkowania zasobów dla wytwarzania i dystrybucji
dóbr i usług w procesie gospodarowania” 46 . Można powiedzieć, że konkurencja
ma w gospodarce podobne znaczenie jak w sporcie, w którym właśnie dzięki rywa
lizacji obserwujemy podnoszenie wyników na coraz wyższy poziom i przekracza
41
M. Friedman, Capitalism and..., op. cit., s. 12.
42
M. Friedman, R. Friedman, op. cit., s. 246.
4i
Ibidem, s. 220.
44
Ibidem, s. 226.
45
Ibidem, s. 95—96.
46
M. Friedman, Economic Libertarianism, w: M. Ketchum, N. Strunk (ed.), Conference on Sa
vings and Residential Financing Proceedings, Chicago 1965, s. 20, cyt. za: M. Belka, Doktryna ekono
miczno-społeczna Miltona Friedmana, Warszawa 1986, s. 29-
327
Robert Gwiazdowski
nie kolejnych barier ludzkich możliwości. I choć w większości wypadków są to
sukcesy indywidualne, to osiągnięcia mistrzów przyczyniają się do rozwoju całych
dyscyplin. Do ciężkiej pracy na treningach skłania sportowców chęć osiągnięcia
sukcesu, wstąpienia na podium, zdobycia medalu, sławy, a ostatnio także i pienię
dzy. Tym, czym dla nich jest stadion, dla przedsiębiorców jest rynek. Środek do
postawionego sobie celu jest taki sam — zdolności i praca. Cel również jest jeden —
zwycięstwo w rywalizacji z innymi. Zaś sukces jednostki, jak tam, tak i tu, przy
czynia się do ogólnego rozwoju. Analogia powinna rozciągać się także na system
nagród. Należą się one za osiągnięty wynik. Nie zasługi, potrzeby czy nawet wkład
pracy mają odgrywać tu rolę, ale wynik. „Każdemu według osiągniętego w rywali
zacji rezultatu”— to najlepsze kryterium rozdziału nagród i jedyne sprawiedliwe.
3.2. Własność
Wolność i wolna konkurencja są więc niesłychanie ważne dla społeczeństwa. Było
by jednak „wielkim błędem przypuszczać — jak pisał już jeden z wielkich konser
watystów z Południa John Calhoun — że samo umieszczenie w akcie prawnym
przepisów przewidujących ograniczenie władzy rządu, bez wyposażenia osób, dla
których ochrony są one umieszczone, w środki wystarczające dla wymuszenia ich
przestrzegania wystarczy, czy uniemożliwi nadużycia władzy” 47 . Oczywiście nie
wystarczy, dlatego niezwykle ważne są odpowiednie gwarancje wolności. Najważ
niejszą z nich stanowi własność. Wstępnym warunkiem wolnej konkurencji eko
nomicznej jest oczywiście istnienie własności prywatnej, a celem konkurencji —
pomnażanie tej własności. Według Clintona Rossitera amerykańska definicja wol
ności zawsze obejmowała prawo zdobywania i posiadania własności oraz korzysta
nia z jej pożytków 48 . Dlatego uznanie pierwszoplanowego znaczenia własności
prywatnej dla wolności, porządku społecznego i postępu należy do głównych pryn
cypiów tej amerykańskiej myśli politycznej, do której nawiązywał Ronald Reagan,
podzielający pogląd Johna Adamsa, że szarganie własności prowadzi prostą drogą
do anarchii i tyranii.
Własność czyni człowieka wolnym, bo tylko ten, kto nie musi liczyć się
z innymi, a zwłaszcza z rządem, w sprawach dotyczących swych elementarnych
potrzeb, może cieszyć się niezależnością. Dzięki własności człowiek posiada sferę,
w obrębie której może dokonywać wolnych wyborów i ignorować państwo. Tam
gdzie nie ma osobistej kontroli nad własnym życiem gospodarczym, nie ma pry
watnej własności, tam wolność jest pustym słowem 49 . Dla Fridericha von Hayeka
własność jest pierwszym krokiem ku wyznaczeniu prywatnej sfery, chroniącej nas
47
J. Calhoun, A Disquistion on Government, New York 1953, s. 25-
48
C. Rossiter, op. cit., s. 76.
49
M. Novak, The Spirit of Democratic Capitalism, New York 1982, s. 144-
328
Wolność. Własność. Sprawiedliwość Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
przed przymusem 50 , a wiadomo przecież, że to właśnie przymus jest głównym
wrogiem wolności. Uspołecznienie własności pociąga zaś za sobą skutki wręcz
katastrofalne. Skoro każdy jest właścicielem wszystkiego — twierdzi Milton Fried
man — nikt nie jest właścicielem niczego i nikt nie jest bezpośrednio zainteresowa
ny w utrzymaniu i poprawie stanu całości 51 .
Pisząc że posiadanie własności prywatnej jest warunkiem realnej wolności,
von Hayek podkreśla także rolę, jaką w obronie ducha wolności odgrywa, związany
z posiadaniem własności, etos burżuazyjny, na który składają się, zupełnie obce
pracownikom najemnym, a sprzyjające wolności, takie cechy, jak zamiłowanie do
eksperymentowania, inicjatywność czy chęć posiadania szerokiej sfery wyboru 52 .
Znaczenie tych cech bardzo zdecydowanie podkreśla także Irving Kristol. Prze
miany kulturowe i upadek burżuazyjnego ducha są dla niego głównymi przyczyna
mi zagrożenia demokratycznego rządu 53 . Podobnie widzi to zagadnienie George
Gilder. „Czynnik ducha — pisze — najlepiej wydobywany jest przez własność. Ozna
cza ona wystawienie na ryzyko swych środków produkcji niezależnie od tego, czy
jest to własna ziemia i praca, czy akcje IBM” 54 .
3-3. Sprawiedliwość
Wolne, różniące się między sobą jednostki, działając na wolnym rynku, osiągają
różne rezultaty — także pod względem zdobywanej na tym rynku własności. Rodzi
to zawiść i stwarza doskonałą podstawę wykorzystywania tejże zawiści przez róż
nych polityków obiecujących niezadowolonym ze swojej pozycji rynkowej wybor
com radykalne poprawienie ich sytuacji w imię tak zwanej sprawiedliwości spo
łecznej.
W kulturze Zachodu idea sprawiedliwości wywodzi się z dwóch źródeł: z kla
sycznej filozofii antycznej wyrażonej przez Arystotelesa i Platona, a przeszcze
pionej przez Cycerona na grunt rzymskiej jurysprudencji oraz z chrześcijańskiej
wiary w sprawiedliwego Pana. Zarówno filozofowie greccy, jak i chrześcijanie za
kładali, że sprawiedliwość ta nie jest dziełem ludzi, którzy jej poczucie zawdzię
czają czynnikom wyższym. I nie ma ona nic wspólnego z ideą tak zwanej sprawie
dliwości społecznej, która polega na ograniczaniu ludzkiej wolności i swobód go
spodarczych w celu realizacji idei równości rozumianej nie jako równość szans
i równość wobec prawa, lecz jako faktyczna równość rezultatów.
Uznanie dla sprawiedliwości społecznej jest deklarowane bardzo szeroko: od
manifestów lewackich ugrupowań politycznych do encyklik papieskich. Może to
50
F. von Hayek, The Constitution..., op. cit., s. 140.
51
M. Friedman, R. Friedman, op. cit., s. 24-
52
F. von Hayek, The Constitution..., op. cit., s. 120.
” I. Kristol, On The Democratic Idea in America, New York 1972, s. 14—16.
54
G. Gilder, op. cit., s. 26.
329
Robert Gwiazdowski
skłaniać do przypuszczenia, że zbieżność jest pozorna, werbalna, związana z uży
ciem tego samego terminu w bardzo różnych znaczeniach 55 . Idea ta używana jest
zwykle do uzasadnienia rozwiązań, które ze sprawiedliwością w klasycznym, an
tycznym tego słowa znaczeniu nie mają nic wspólnego. Dało to asumpt popular
nemu w krajach komunistycznych powiedzeniu, że sprawiedliwość różni się od
sprawiedliwości społecznej tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego.
Po II wojnie światowej ideał sprawiedliwości zaczęto łączyć z ideałem równo
ści społecznej, choć Vilfredo Pareto pisał, że „twierdzenie o obiektywnej równości
ludzi jest tak absurdalne, że nie zasługuje nawet na to, aby je obalać” 56 . Równość
nie polegała na tym, by każdy posiadał tyle samo, lecz by miał równe z innymi,
nieograniczone żadnymi przywilejami, prawo do korzystania ze swojej własności
i starania się o nią. Tak rozumiana równość oznaczała jedynie „równą ochronę”
dóbr i praw, które bynajmniej nie są równe. Wszelkie próby zrównania ludzi
w najlepszym razie wiodą do stagnacji społecznej, a w najgorszym prowadzić mogą
do tyranii. Egalitaryzm jest możliwy do osiągnięcia tylko przez naruszenie praw
natury, wolności i zasady równości wobec prawa. Skoro bowiem istnieją naturalne
różnice między ludźmi, to można je zniwelować tylko przez nierówne ich trakto
wanie. W ten sposób cel popada w konflikt ze stosowanymi środkami, gdyż na
doskonałą równość składa się także równe traktowanie poszczególnych jednostek.
Jeżeli będziemy traktować w równy sposób ludzi różniących się między sobą,
w efekcie nadal pozostaną oni nierówni. Jeśli zaś potraktujemy ich w sposób róż
ny, to tym samym nie mogą oni być równi — są nierówni pod względem sposobu
traktowania. Jak z tego wynika, „równość wobec prawa i równość ekonomiczna nie
tylko różnią się między sobą, ale pozostają wzajemnie w konflikcie. Możemy uzy
skać jedną albo drugą, ale nigdy obydwie naraz” — twierdził Friedrich von Hayek 57 .
Jedynym rodzajem równości, jaki warto promować jest, oprócz równości wobec
prawa, równość szans. Polega ona na prawie każdej jednostki do pełnego wykorzy
stania swych talentów. Uznanie to możliwe jest z tego powodu, że „koncepcja
równych szans nie wyklucza faktycznej nierówności pozycji społecznych, zakłada
jedynie, że nierówności muszą mieć charakter otwarty i dynamiczny, tzn. że każdy
(w sensie statystycznym) ma szansę znaleźć się na najwyższym (lub dowolnie
wysokim) szczeblu drabiny społecznej, ci zaś, którzy startują w wolnej konkuren
cji z jednakowych pozycji, mają równe szansę sukcesu (tj. równe szanse osiągnię
cia wysokich pozycji społecznych)” 58 . Sama równość szans także nie może być
traktowana dosłownie. Jedno dziecko rodzi się całkiem zdrowe, inne ociemniałe.
ss
Z. Ziembiński, O pojmowaniu sprawiedliwości, Lublin 1992, s. 130.
56
Cyt. za: M. Stefaniuk, Teoria elit Vilfreda Pareta, Lublin 2001, s. 128.
57
F. von Hayek, The Constitution..., op. cit., s. 87 .
58
W. Lang, J. Wróblewski, Sprawiedliwość społeczna i nieposłuszeństwo obywatelskie w doktrynie
politycznej USA, Warszawa 1984, s. 27 .
330
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
Rodzice jednych troszczą się o ich szczęście i zapewniają im podstawy wiedzy i
kultury, inni zaś są źli i niezapobiegliwi. Jedno dziecko rodzi się w Stanach Zjed
noczonych, inne w Indiach lub Rosji. Zrównanie szans tych dzieci w sensie global
nym nie jest więc możliwe. Ale dla poszczególnych jednostek i ich talentów moż
liwości awansu międzynarodowego nie są wcale iluzją. Globalna gospodarka stwa
rza im takie możliwości. W tej sytuacji faktyczny sens równości szans oddaje
powiedzenie: une carnere ouverte aux talentes— kariera jest otwarta dla ludzi z talen
tem, mimo że, zdaniem Johna Rawlsa, posiadanie talentu jest dziełem przypadku.
Żadne arbitralne przeszkody nie powinny utrudniać jednostce zdobycia takiej
pozycji, do jakiej predestynują ją własne uzdolnienia i skłaniają wyznawane warto
ści. Przy takiej interpretacji równość szans jest po prostu bardziej szczegółowym
określeniem równości wobec prawa. Wraz z nastaniem Nowego Ładu rozpoczęła
się jednak ekspansja idei równości społecznej oznaczającej równość rezultatów.
Jak mówił Dodo z Alicji w krainie czarów: „każdy wygrał i wszyscy muszą dostać
nagrody” 59 . Tak rozumiana równość jest nie do pogodzenia z ideą wolności, bo
przecież równość zakłada identyczność, podczas gdy wolność zachęca do różno
rodności, a przez to do zróżnicowań. Ludzie z natury są nierówni, gdyż posiadają
różne umiejętności i w różny sposób je wykorzystują. Każde równanie jest równa
niem w dół, a trudno pojąć zalety ścinania wysokich drzew do poziomu niskich 60 .
Nierówności, które są konsekwencją działania praw rynkowych, stanowią w istocie
wynik świadomego wyboru ludzi 61 . Mogą oni i muszą dokonywać wyboru różnych
wariantów zaangażowania swych zasobów i umiejętności. Warianty te różnią się
stopniem niepewności ewentualnego wyniku, a im dane działanie związane jest
z większym ryzykiem, tym większe może przynieść profity. Pozwala to dokonać
swoistej alokacji „kapitału ludzkiego”. Można podjąć naukę czy pracę tam, gdzie
ryzyko poniesienia porażki jest niewielkie, ale i ewentualne zyski nie mogą być
duze. I odwrotnie, ktoś decydujący się na duże ryzyko może liczyć na większe
dochody. Ludzie są więc równi jedynie w sensie duchowym, lecz nie w empirycz
nym 62 . Jak pisał Alexis de Tocqueville: „istnieje mężna i prawa namiętność równo
59
M. Friedman, R. Friedman, op. cit., s. I 34.
60
Playboy Interviev, February 1973, tłum. polskie w: Milton Friedman w Pleyboy’u, w serii:
Biblioteczka Laureatów Nobla, Warszawa 1983.
61M.
62
Friedman, Capitalism and.. ,,op. cit., s. 163—165.
“Individuals are not equal in any empirical sense; and so long as our thinking is restricted
to that which is empirically demonstrable, the phrase ‘all men are created equal’ must appear as
nonsense. The phrase derived originally from the belief that all men are created equal in the sight
of God, that the souls of men are equally precious to God, and that all individuals should be
treated with the respect due to a creature made in the image and likeness of God. (...) individuals
are equal in a spiritual sense, they are entitled to the same opportunities for the realisation of their
potentialities
as
human
beings,
and
no
arbitrary
barriers
to
that
equality
of
opportunity,
though
they exist, can be justified”. (J. Hallowell, The Moral Foundation of Democracy, Chicago 1954, s. 8l).
331
Robert Gwiazdowski
ści, dająca wszystkim ludziom pragnienie siły i poszanowania. Namiętność ta ma
to do siebie, że małych podnosi ku wielkim. Lecz istnieje także w ludzkim sercu
skażone zamiłowanie do równości, sprawiające że słabsi starają się ściągnąć sil
nych do swego poziomu i doprowadzające ludzi do tego, że zaczynają przedkładać
równość w niewoli nad nierówność w wolności” 65 . „Choć powszechnie wiadomo —
dodaje Roger Scruton — iż społeczna równość jest nieosiągalna, pokutuje dziwne
przekonanie, że jest ona w jakiś sposób pożądana” 64 . A nie jest. Richard Weaver
stałe zacieranie różnic tworzących społeczeństwo uważał wręcz za „najbardziej
złowieszcze zjawisko naszych czasów” 65 . Jeśli społeczeństwo ma być zrozumiałe,
musi mieć strukturę; a jeśli ma strukturę, musi mieć hierarchę 66 . Przekonanie, że
w „prawdziwym społeczeństwie nie ma różnic, jest po prostu perwersją. Osią
gnięcie równości jest niemożliwe, więc spór przenosi się na zasady selekcji. Histo
ria uczy, że każde zwycięstwo reformatorów spod sztandarów równości kończy się
powstaniem nowego porządku biurokratycznego, gdyż zwycięzcy wcale nie pragną
upadku społeczeństwa, które, siłą rzeczy, musi być zhierarchizowane, ale raczej
jego oparcia na nowej hierarchii. Jak pisał Weaver, „słowo równość znajduje się
najczęściej na ustach ludzi zaangażowanych w zręczne promowanie siebie. W ta
jemnicy kochają oni stopnie, ale zgadują, że łatwiej osiągnąć wyżyny przez używa
nie chwytliwego hasła o równości” 67 . Przyjazne stosunki między ludźmi nie opie
rają się na chimerycznym wyobrażeniu równości, ale na braterstwie — pojęciu
0 wiele wcześniejszym od równości, niosącym w sobie obowiązki, z którymi rów
ność nie ma nic wspólnego. Braterstwo kieruje bowiem uwagę na innych, a rów
ność na siebie. Namiętność poszukiwania równości idzie w parze ze wzrostem
egotyzmu. To braterstwo sprawia, że najwyższe i najniższe grupy potrafią skupić
się na jednym celu. Te społeczeństwa, które najmniej mówiły o równości wykazy
wały się w historii największym braterstwem 68 .
Gdy wydawało się, że idea sprawiedliwości i równości społecznej została do
statecznie zdezawuowana przez szaleństwa komunizmu, wielką karierę społeczną
1 polityczną zrobiło pojęcie „bezpieczeństwa ekonomicznego”, które społeczeń
stwa, oczywiście za pomocą aparatu państwowego, powinny zapewnić wszystkim
swoim członkom. To „bezpieczeństwo ekonomiczne” jest jednak niczym innym,
jak nową etykietką, pod którą ukrywa się równość. Żądanie bezpieczeństwa jest
zaprzeczeniem ryzyka i kreatywności. W skrajnej formie jest ono nawet zaprze
6i
A. de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, cyt. za: M. Friedman, R. Friedman, op. cit.,
s. 130-1 31.
64
R. Scruton, What is Conservatism?, w: Conservative Text. An Anthology, London 1991, cyt. za:
„Antyk” nr 9-12 (1993), s. 15.
65
R. M. Weaver, op. cit., s. 41-
66
Ibidem, s. 41 •
67
Ibidem, s. 47-
68
Ibidem, s. 48—49.
332
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
czeniem wolności. Systemy społeczne obliczone na bezpieczeństwo i równość są
więc z góry skazane na niepowodzenie 69 .
Ważną podstawą krytyki idei sprawiedliwości i równości jest idea wolności.
Konflikt między wolnością a sprawiedliwością i równością stanowi zmorę każdej
próby zaprowadzenia sprawiedliwości podziału jako nadrzędnej zasady organiza
cji społeczeństwa. Końcowym rezultatem takich prób było zawsze i nieodmiennie
ustanowienie terroru. Ale nawet terror nie czynił podziału naprawdę sprawiedli
wym. W każdym wypadku utrzymywały się głębokie nierówności i niesprawiedli
wość, i to pod każdym względem. Jednakże przeciwstawianie egalitarystów antyegalitarystom w imię ideałów wolności jest nie do końca trafne. Amartya Sen słusznie
zauważył, że stawianie przeciwieństwa pomiędzy równością a wolnością jest prze
jawem błędu kategorialnego. „To nie są alternatywy — pisze Sen. — Wolność nale
ży do możliwych obszarów występowania równości, a równość — do możliwych
wzorców podziału rozkładu wolności” 70 . Zdaniem Sena, w prowadzonych dyspu
tach filozoficznych nie chodzi tylko o pytanie: dlaczego równość (jeśli w ogóle),
ale także, a może przede wszystkim, o pytanie: równość czego? Jeśli bowiem odpo
wiemy pozytywnie na drugie pytanie, to czy będziemy musieli zajmować się pierw
szym — pyta Sen. „Równości w jakiejś przestrzeni chcą nawet ci, których uważa się
zwykle za kwestionujących potrzebę równości. Na przykład Robert Nozick nie
domaga się co prawda równych użyteczności czy też równych zasobów dóbr pier
wotnych, ale domaga się równych praw libertariańskich” 71 . Można więc stwierdzić,
że wszelkie doktryny porządku społecznego są egalitarne w jakiejś (wybranej
i uważanej za istotną) płaszczyźnie. „Odrzucenie równości w kategoriach jakichś
wiodących zmiennych idzie w parze z wymaganiem róumości w odniesieniu do
innych zmiennych — pisze Sen. — Libertarianizm na przykład na pierwszym miej
scu stawia potrzebę równości w gwarancjach wszelkich swobód dla jednostek, a to
wymaga zanegowania równości — czy też jakiegokolwiek modelowania — stanów
końcowych” 72 . Dlatego samo bycie lub nie egalitarystą nie jest tym, co łączy lub
dzieli teoretyków filozofii politycznej. Większość z nich opowiada się za jakąś
równością w wybranej przez siebie przestrzeni. Istotne są natomiast różnice
w definiowaniu owej „przestrzeni równości” i usprawiedliwianie nierówności
w jakimś obszarze równością w innym obszarze. Jest to nieuchronna konsekwen
cja zróżnicowania między ludźmi. „Jeśli wszyscy byliby identyczni — pisze Sen —
równość w jednej przestrzeni (np. dochodu) oznaczałaby równość w innych prze
strzeniach (np. zdrowia, dobrobytu, szczęścia). Jedną z konsekwencji różnorod
ności jednostek ludzkich jest fakt, iż równość w jednej przestrzeni często współ-
69
M. Novak, op. cit., s. 123—125-
70
A. Sen, Nierówności. Dalsze rozważania, Kraków 2000, s. 37-
71
Ibidem, s. 27-
72
Ibidem, s. 16—17-
333
Robert Gwiazdowski
występuje z nierównością w innej” 73 . A zatem można stwierdzić, że piewcy wolno
ści mogą być zwolennikami... egalitaryzmu. Egalitaryzm ten dotyczy samej wol
ności. W imię równej dla wszystkich wolności krytykują oni ideę równości i spra
wiedliwości społecznej oraz bezpieczeństwa ekonomicznego, gdyż są one nie do
pogodzenia z ideą równej dla wszystkich wolności.
Kluczowe znaczenie do rozważań na temat sprawiedliwości ma dokonane już
przez Arystotelesa rozróżnienie sprawiedliwości rozdzielczej i wyrównującej, na
zywanych też odpowiednio dystrybutywną i komutatywną. Pierwszy jej rodzaj
„odnosi się do rozdzielania zaszczytów lub pieniędzy, lub innych rzeczy, które
mogą być przedmiotem rozdziału pomiędzy uczestników wspólnoty państwowej
(...). Drugi rodzaj ma funkcję wyrównującą w rodzących zobowiązania stosun
kach między ludźmi” 74 . Sprawiedliwość rozdzielcza jest czymś proporcjonalnym
ze względu „na coś i dla kogoś” 75 . „Taki sam jest bowiem stosunek między rzecza
mi, w których się przejawia, jak stosunek osób, między którymi zachodzi” — pisał
Arystoteles 76 . Jest to proporcjonalność „geometryczna”, w której „całość ma się
do całości, jak każdy z członów do odpowiadającego mu członu” 77 . Odmienny
charakter ma sprawiedliwość wyrównująca, która kształtuje się nie według propor
cji „geometrycznej”, tylko „arytmetycznej”. W transakcjach wymiennych węzłem
łączącym ludzi jest odpłata proporcjonalna, a nie równym za równe, „nic bowiem
nie stoi na przeszkodzie, by to, co wytworzył jeden, było cenniejsze, niż to, co
wytworzył drugi, w którym to wypadku musi między nimi nastąpić wyrównanie” 78 .
Sprawiedliwość jest tedy po prostu „środkiem między zyskiem, a stratą” 79 . Jej
istotą jest „połączenie takie, jak położenie dwóch krzyżujących się przekątnych
równoległoboku” 80 . Jeżeli na końcach jednego dłuższego boku umieścimy osoby
biorące udział w transakcji, a na końcach drugiego, równoległego umieścimy przed
mioty transakcji w taki sposób, aby krótsze boki łączyły daną stronę z przedmio
tem wnoszonym przez nią do wymiany, to dokonana przez strony wymiana będzie
proporcjonalna 81 , z tym zastrzeżeniem, że dokonywanej wymiany „nie należy uj
mować w proporcje po jej dokonaniu (w takim wypadku jeden z członów skraj
nych będzie miał podwójną przewagę), lecz w chwili, kiedy każdy ma jeszcze swo
je. Wtedy są sobie równi i mogą przystąpić do transakcji” 82 .
75
Ibidem, s. 34—3 5
74
Arystoteles, Etyka nikomachejska, Księga V, II30b, 30—11 3 la, Warszawa 1982,s. 168.
75
Ibidem, s. 1.
76
Ibidem, s. 170.
77
Ibidem, s. 171-
78
Ibidem, s. 177-
79
Ibidem, s. 173-
80
Ibidem, s. 177-
81
Ibidem, rys. na s. 177-
82
Ibidem, s. 179.
334
Wolność. Własność. Sprawiedliwość Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
Zgodnie z zasadami sprawiedliwości komutatywnej wolna gospodarka może
opierać się i prowadzić wyłącznie do tego rodzaju sprawiedliwości. Oznacza ona —
twierdzi Friedrich von Hayek — „wynagrodzenie według wartości, jaką usługi da
nego człowieka mają dla ludzi, którym on je świadczy i jaka znajduje wyraz
w cenie, którą są oni skłonni za nie uiścić” 85 . Wartość tych usług nie ma, w ujęciu
von Hayeka, żadnego związku z jego zasługami dla społeczeństwa ani z jego po
trzebami. Von Hayek odróżnia bowiem bardzo wyraźnie pojęcie „wartości” (va
lue) od „zasługi” (merit). Ta pierwsza oznacza po prostu cenę za produkt lub
usługę świadczoną przez daną jednostkę, ta druga wiąże się z etyczną oceną danej
jednostki, która to ocena nie ma jednak żadnego przełozenia na wartość usług
świadczonych przez tę jednostkę ani na wartość wytworów jej pracy, ergo na do
chody osiągane przez tę jednostkę.
Jeżeli to, co ludzie otrzymują ma być sprawiedliwe w jakimś innym niż czysto
rynkowym znaczeniu, to kto ma decydować co jest sprawiedliwe? Kto ma rozda
wać nagrody? Jeżeli mamy mieć sprawiedliwe udziały w wypracowanym dochodzie,
ktoś musi decydować, jakie udziały są sprawiedliwe. Ten „ktoś” będzie narzucał
własne decyzje innym, odbierając tym, którzy posiadają więcej niz określona przez
niego „sprawiedliwa” ilość i dając tym, co posiadają mniej. Czy jednak ci, co po
dejmują i narzucają takie decyzje, są równi tym, za których decydują? Jeśli nie, to
czy jest to sprawiedliwe? A może jesteśmy już na zwierzęcym folwarku Orwella,
gdzie „wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze” — zastanawia się
Milton Friedman? 84 Jeśli dochody poszczególnych jednostek mają być określone
przez ideę sprawiedliwości, a nie przez to, co jednostki te wytwarzają, to skąd
wziąć nagrody? Jaki będzie bodziec do pracy? Jak zadecydować, kto ma być leka
rzem, a kto zamiataczem ulic? Serce — według Friedmana — może popierać huma
nistyczną troskę o to, by dostęp do jedzenia był podstawowym prawem człowieka.
Głowa natomiast ostrzega, że prawo to można różnie interpretować. Każdy powi
nien mieć swobodę używania własnych zdolności dla zaspokojenia swych elemen
tarnych potrzeb. Jeżeli jednak miałbym mieć „podstawowe prawo” do jedzenia bez
jakiegoś qut pro quo, ktoś musiałby zostać zobowiązany do zapewnienia mi tego
prawa. Czy fakt ten nie uczyni z niego mojego niewolnika — pyta retorycznie
Friedman 85 . Tymczasem, za sprawą różnych „przyjaciół ludzi”, coraz więcej osób
zaczęło rościć pretensje do wszystkiego, co uznali za potrzebne do szczęścia na
ziemi. Przyjęli, że mają prawo nie tylko do „poszukiwania szczęścia”, ale także do
osiągnięcia go. Stąd był juz tylko krok do założenia, że w przypadku niepowodze
8!
F. von Hayek, Studies in Philosophy, Politics and Economics, London 1968, s. 257'
84
M. Friedman, R. Friedman, op. cit., s. 13 5-
85
M. Friedman, Is Welfare a Basic Human Right?, „Newsweek" 18 December 1972. Friedman
podejmuje tu polemikę z Shaną Aleksander, która w artykule The Crime of Property („Newsweek”
30 October 1972) broniła tezy postawionej w tytule artykułu Friedmana.
335
Robert Gwiazdowski
nia inni powinni im pomóc. Prowadziło to do podzielenia społeczeństwa w opar
ciu o najgorsze z możliwych kryteriów: z jednej strony przyznania komuś prawa
żądania, a z drugiej nałożenia na kogoś innego obowiązku świadczeń dla czyjejś
satysfakcji. Tymczasem system, w którym A i B decydują, co C ma zrobić dla D,
jest nie tylko niemoralny. Wszelkie dyskusje koncentrują się na osobach „świa
tłych reformatorów” A i B oraz na „biednym” D. Nikt nie bierze natomiast pod
uwagę osoby C — wielkiego „Forgotten Man”, jak go określał William Graham
Sumner — zmuszanego przez jednych do robienia czegoś na rzecz innych.
Niesprawiedliwe jest, że po partii pokera jedni odchodzą od stołu jako wielcy
zwycięzcy, inni jako przegrani. Czy zatem w imię sprawiedliwości zwycięzcy po
winni zwrócić wygrane? W dłuższej perspektywie nawet przegrani nie życzyliby
sobie takiego rozwiązania. Mogłoby ich ono ucieszyć w wieczór porażki, ale czy
powróciliby jeszcze kiedyś do stolika, wiedząc że cokolwiek się zdarzy, zakończą
grę w tym samym punkcie, a jak kiedyś wygrają, to wówczas oni będą musieli
oddać zagarniętą przez siebie pulę? Ten przykład ma, zdaniem Friedmana, o wiele
większy związek ze światem realnym niż by się mogło wydawać. Każdego dnia
podejmujemy przecież decyzje, z którymi wiąże się jakieś ryzyko, ale i szansa wy
granej na loterii życia. Czasami są to sprawy wielkie, gdy decydujemy o wyborze
zawodu, partnera w małżeństwie lub ważnej inwestycji. Częściej są to sprawy małe,
gdy decydujemy, na jaki pójść film i czy przejść przez ulicę w niedozwolonym
miejscu. Za każdym razem powstaje to samo pytanie: kto ma decydować o podej
mowaniu ryzyka. Oczywiście ci, którzy mają ponosić jego konsekwencje.
Sprawiedliwość dystrybutywna jest w ogóle niemożliwa do osiągnięcia, a wszel
kie próby jej ustanowienia stanowią poważne zagrożenie dla efektywności gospodar
ki, są same w sobie niesprawiedliwe, niemoralne, a co najważniejsze, naruszają
wolność jednostki. Przede wszystkim nie ma zgody, co pojęcie „sprawiedliwość”
w ogóle oznacza. Zupełnie nie wiadomo też, na jakiej podstawie decydować, kto
ma rację, jeżeli ludzie różnią się na jej temat poglądami. Gdyby zastanowić się —
twierdzi Friedrich von Hayek — ile wiedzy potrzeba, aby skutecznie ją realizować,
to rozległość naszej niewiedzy w tej materii wydać się może wprost przytłaczająca.
Ustalenie wyznawanej przez wszystkich hierarchii wartości, według której w imię
sprawiedliwości społecznej dokonywana byłaby redystrybucja, jest więc, obiektyw
nie rzecz biorąc, niemożliwe. Rynek powinien być wyłącznym arbitrem podziału
dóbr także dlatego, że administracyjna ingerencja w jego mechanizmy, niszcząc
inicjatywę, zakłóca naturalny rozwój ekonomiczny. Tam, gdzie wielkość produktu
społecznego, a nie własne wkłady do niego, daje jednostkom moralne prawo do
pewnego udziału w nim, żądania tych, którzy zasługują na nazwę „pasażerów na
gapę”, stają się nieznośną kulą u nogi dla gospodarki 86 . Problem „gapowicza”
86
s. 66.
336
F. von Hayek, New Studies in Philosophy, Politics, Economics and History of Ideas, Chicago 1978,
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
pojawia się tym częściej, im bardziej rozszerzone zostanie pojęcie dóbr publicz
nych. Dobra te są bowiem „niewyłączalne ’ z konsumpcji. Rodzi to u niektórych
ludzi tendencję do korzystania z tych dóbr publicznych, które podlegają wytwa
rzaniu w danym społeczeństwie, bez odpowiedniego udziału w procesie ich wy
twarzania i/lub utrzymania. Jest to dylemat nierozerwalnie związany z konstrukcją
samej umowy społecznej. Jak twierdzi Otfried Hóffe, „zgodnie z zasadą korzyści
dystrybutywnej uczestnicy umowy dbają tylko o własny interes, a wtedy — para
doksalnie — większą korzyść widzą w niedotrzymaniu umowy” 87 . Nawet John Rawls
—
twórca teorii sprawiedliwości, mającej stanowić podstawę welfare state — dostrze
ga, że w każdym społeczeństwie składającym się z wielu jednostek, „każda osoba
staje przed pokusą, by usiłować uchylić się od wniesienia swojego wkładu. Jest tak
dlatego, że to, jak postąpi dana osoba, nie wpływa w znaczący sposób na ilość
wytwarzanego dobra. Jeśli dobro publiczne zostaje wytworzone, jej korzystanie
z niego nie ulega zmniejszeniu przez to, że nie wniosła żadnego wkładu. Jeśli nie
zostaje wytworzone, jej działanie i tak nie zmieniłoby sytuacji” 88 . W konsekwen
cji, „jeśli podatki na pokrycie wydatków na dobro publiczne płaci tylko część oby
wateli, to przecież dostarczone dobra wywierają wpływ na całe społeczeństwo” 89 .
Idea sprawiedliwości komutatywnej opiera się na przekonaniu, że tylko ludz
kie działania, a nie stany rzeczy, mogą być określane jako sprawiedliwe lub nie
sprawiedliwe. Zasadnicze różnice pomiędzy komutatywnymi i dystrybutywnymi
doktrynami sprawiedliwości to: „stosunek do realizacji świadomie przyjętego
modelu rozdziału, do możliwości osiągnięcia consensusu w dziedzinie zasad dys
trybucji i do równości materialnej” 90 . O ile doktryny sprawiedliwości dystrybu
tywnej uznają możliwość i akcentują potrzebę czy wręcz konieczność świadomego
rozdziału dóbr społecznych zgodnie z wcześniej przyjętą moralną wizją społe
czeństwa, o tyle doktryny sprawiedliwości komutatywnej negują zarówno celo
wość, jak i samą możliwość takiego odgórnego „modelowania” struktur społecz
nych. Doktryny sprawiedliwości dystrybutywnej zakładają możliwość osiągnięcia
konsensusu społecznego wokół pewnych, fundamentalnych zasad i wartości,
a doktryny sprawiedliwości komutatywnej opierają się na przekonaniu, ze możli
wość taka nie istnieje z uwagi na zbyt duże zróżnicowanie ludzkich charakterów,
oczekiwań, potrzeb i wyznawanych przez nich wartości. Najbardziej podstawową
różnicą jest zaś to, że doktryny sprawiedliwości dystrybutywnej są egalitarne, pod
czas gdy doktryny sprawiedliwości komutatywnej odrzucają egalitaryzm społecz
ny, uznając jedynie równość wobec prawa jako jedyny akceptowany rodzaj równo
87
O. Hóffe, Sprawiedliwość polityczna, Kraków 1997, s. 3 56.
88
J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, przel. M. Panufnik, ]. Pasek, A. Romaniuk, Warszawa 1994,
s. 368.
89
Ibidem, s. 3 69.
90
W. Sadurski, Neoliberalny system wartości politycznych, Warszawa 1980, s. 245-
337
Robert Gwiazdowski
ści. Dla sprawiedliwości komutatywnej newralgiczną kwestią jest po prostu odpo
wiedź na pytanie: kto ma dokonywać oceny wartości usług świadczonych przez
daną jednostkę lub wytwarzanych przez nią dóbr. Jedynym uprawnionym do takiej
wyceny podmiotem są inne jednostki, które z tych usług lub dóbr korzystają.
Zdaniem Jamesa Buchanana „efektywna instytucja fiskalna jest również spra
wiedliwa i odwrotnie, albowiem owych pojęć nie można odróżnić w kontekście
indywidualnego wyboru instytucjonalnego” 91 . Twierdzenie takie narusza utarty
kanon myślenia, zgodnie z którym sprawiedliwość i efektywność należą do dwóch
odrębnych jakby światów. Sprawiedliwość zakłada bowiem istnienie zewnętrznych
norm etycznych, na podstawie których dokonywana jest ocena „sprawiedliwości”
danego rozwiązania. Natomiast ocena efektywności jest wyprowadzana z prefe
rencji indywidualnych. Koncepcja Buchanana stanowi modyfikację takiego podej
ścia. Oba zestawy kryteriów, zarówno co do efektywności, jak i sprawiedliwości,
wyprowadzane są z preferencji jednostki. Pozwala to lepiej połączyć te kryteria.
Jednak, zdaniem Buchanana, w warunkach niepewności zarówno co do własnego
udziału w potencjalnych korzyściach wynikających z przyjętego programu wydat
ków, jak i co do własnej pozycji ekonomicznej, jednostka powinna wybrać takie
rozwiązanie, które będzie działało dostatecznie dobrze w każdych możliwych oko
licznościach. Powinna więc kierować się kryterium efektywności danego rozwiąza
nia 92 . I takimi kryteriami kierowała się administracja Ronalda Reagana.
4. Polityka gospodarcza i fiskalna jako wyraz wyznawanych idei
Zgodnie z ideą wolności, rozumianą jako brak przymusu, połączoną z obroną wła
sności prywatnej, z perspektywy której nadmierne opodatkowanie przypomina ra
czej wywłaszczenie, i sprawiedliwością komutatywną, odnoszącą się nie do rozdziel
nictwa i wyrównywania nierówności, ale traktowaną jako zbiór zasad etycznych
i prawnych dotyczących gromadzenia dóbr, kształtowany był system podatkowy.
Co prawda administracja Reagana na posunęła się do zaproponowania podat
ku liniowego, który zyskiwał coraz większe rzesze zwolenników, ale redukcje krań
cowych stawek podatkowych też miały swoją wymowę — i to nie tylko ekono
miczną, ale także filozoficzną.
Zmiany w systemie podatkowym zaproponowane przez administrację Re
agana dobitnie świadczyły o tym, że głoszone idee filozoficzne będą miały swoje
konsekwencje praktyczne. Nie tylko idee mają konsekwencje. Podatki też. Każ
dy podatek wywiera bezpośredni wpływ na alokację zasobów w gospodarce i jest
źródłem tak zwanego efektu akcyzowego 9 *. „Nadmierne podatki sprawiają, że
91
J. Buchanan, Finanse publiczne w warunkach demokracji, Warszawa 1997, s. 348 .
92
Ibidem, s. 346.
9!
338
S. Owsiak, Finanse publiczne, Warszawa 1997, s. 15 3-
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
produkty stają się coraz rzadsze w stosunku do pieniądza, którego ilości nie
zmniejszył sam fakt istnienia podatku. Ilekroć towary w obiegu stają się rzadsze
w stosunku do ilości pieniądza w obiegu, stają się droższe w pieniądzu” 94 . Jeżeli
coś opodatkowujemy, to, z definicji, tego czegoś jest mniej. Gdy opodatkowuje
my dochód, mamy mniejszy dochód. Gdy opodatkowujemy oszczędności to też
jest ich mniej — a w konsekwencji ilość kapitału dostępnego na rynku jest mniej
sza. Państwo zabiera podatnikom tę część dochodów, która mogłaby zostać przez
nich zaoszczędzona i przeznaczona na finansowanie rozwoju gospodarczego.
Zaś rząd, który przechwytuje pieniądze podatników, kieruje się w swoich decy
zjach najczęściej kryteriami politycznymi i finansuje te przedsięwzięcia, które
mają szanse uzyskać największy poklask klienteli wyborczej, rokując największą
„polityczną stopę zwrotu”. Gdy bezpośrednio opodatkowujemy kapitał, też jest
go mniej, albowiem kapitał wybiera takie miejsca inwestycji, w których fiskus
nie jest nadmiernie zachłanny, a spodziewane zyski są najwyższe. Jeśli zmniejsza
się ilość kapitału, którym można finansować inwestycje, to ilość inwestycji zo
staje ograniczona. Mniejsze inwestycje z kolei to zmniejszenie ilości pracy do
stępnej na rynku. Gdy dodatkowo opodatkowujemy tę pracę, bezpośrednio czy
w jakiś sposób pośredni (składki ubezpieczeniowe), to tej pracy jest jeszcze
mniej. Jeśli jest mniej pracy, to bezrobocie jest większe, a w konsekwencji mniej
szy jest popyt wewnętrzny. Jeśli równocześnie opodatkowujemy konsumpcję, to
popyt zmniejsza się jeszcze bardziej. W rezultacie zmniejsza się też produkcja,
na którą brakuje zbytu, a zatem zmniejsza się jeszcze bardziej zapotrzebowanie
na siłę roboczą i jeszcze bardziej rośnie bezrobocie. Tempo wzrostu gospodar
czego maleje. Dochody budżetu spadają, a pogarszająca się sytuacja rodzi presję
społeczną na zwiększenie wydatków socjalnych — a więc wydatki budżetu rosną.
Rośnie też deficyt budżetowy, którego sfinansowanie pochłania coraz większą
część i tak zbyt niskich oszczędności. To sprawia, że mimo spadającej inflacji
stopy procentowe są nadal wysokie — koło przyczyn i skutków się zamyka, sta
gnacja gospodarcza przybiera na sile.
Argumenty „klasowe”, stawiane przez tych, którzy sprzeciwiają się reformie
podatków, są demagogiczne. Oczywiście, cięcia podatkowe dadzą, w liczbach bez
względnych, największe oszczędności tym, którzy płacą największe podatki, ale
dowody historyczne wskazują, że niższe stawki podatkowe prowadzą do zwięk
szonego poboru podatków od bogatych 95 . Bogaci płacą więcej, gdy podatki są ni
skie. Istnieje przeciez jakaś przyczyna, która powoduje, że są oni bogaci. Lepiej
niż inni potrafią nie tylko pomnażać swoje dochody, ale też chronić je przed stra
tami — włącznie ze stratami wynikającymi z pazerności fiskusa. Jak twierdzą Da
94
J. B. Say, Traktat o ekonomii politycznej, Warszawa I960, s. 8l6.
95
D. J. Mitchell, W. W. Beach, Taxes. Reforming the System to Make It Simple and Fair, http://
www.heritage.org/issues/pdf/chap2.pdf.
339
Robert Gwiazdowski
niel J. Mitchell i William W. Beach 96 , dobra polityka podatkowa powinna, przez
tworzenie większych możliwości, pomagać tym, którzy mieli mniej szczęścia. To
oni zyskają nieproporcjonalnie na głębokiej reformie podatkowej, ponieważ są przy
podnoszeniu swojego poziomu życia najbardziej zależni od szybszego wzrostu
gospodarczego. Najlepszą zaś metodą na zwiększenie dochodów pracowników jest
zwiększenie oszczędności i inwestycji, lecz właśnie te działania (oszczędzanie
i inwestowanie) podlegają opodatkowaniu. Celem cięć podatkowych nie jest za
tem jedynie pozostawienie większych sum pieniędzy w kieszeniach tych, którzy je
zarabiają, lecz także wyeliminowanie lub zredukowanie kar nakładanych na pracę,
oszczędności, inwestycje, podejmowanie ryzyka i przedsiębiorczość. Krytyka cięć
podatkowych, jako sprzyjająca głównie najbogatszym, jest oparta na naiwnym za
stosowaniu prawa podatkowego do obecnych dochodów. Krytycy zapominają, że
niższe podatki wpływają na różnych ludzi w różny sposób i powodują zmiany
w całym systemie gospodarczym. Nie można przewidzieć, czy danej grupie docho
du będzie się powodziło lepiej czy gorzej, dopóki nie wiadomo, jak zmieni się
dochód po opodatkowaniu w tejże grupie. Jednak wyniki obliczeń dokonanych
z zastosowaniem modelu elastyczności oszczędności (savings elasticity estimates')
dla różnych grup dochodu Michaela Boskina pokazały, że każda grupa podatni
ków korzysta na obniżaniu podatków, przy czym największe korzyści, licząc
w procentach (7,696) odnoszą osoby osiągające najniższy dochód, a korzyści gru
py o najwyższych dochodach są mniejsze od korzyści grupy o najniższych docho
dach. Grupa o najniższych dochodach osiąga procentowo najwyższe zyski. Jak
komentuje wyniki tych obliczeń John C. Goodman, prezydent National Center
for Policy Analysis, w opracowaniu Principles of the Flat Tax „ludziom, którzy na
rzekają, ze bogaci zyskają na obniżaniu podatków, zazdrość zbyt przesłania oczy,
by przyznali, ze inni zyskują jeszcze więcej” 97 .
W oparciu o te założenia przygotowana została i przedłożona Kongresowi
w roku 1981 Ustawa Podatkowa w Celu Odbudowy Gospodarczej (Economic Re
covery Tax Act of 1981 — ERTA). W kwestii podatków osobistych postanowiono:
—
obniżyć krańcowe stawki w ratach rocznych o 5%, 10% i 25%;
— indeksować progi podatkowe;
— zwolnić z opodatkowana wpłaty na indywidualne fundusze emerytalne;
—
wprowadzić ulgę od zysków kapitałowych dla osób fizycznych w wysokości
15% osiągniętego dochodu, jednak nie wyższą niż 3000 USD;
—
obniżyć górną stawkę podatku od zysków kapitałowych z 28% do 20%;
—
wprowadzić odpisy od darowizn na cele charytatywne.
96
Ibidem.
97
John C. Goodman, National Center lor Policy Analysis, Principles of the Flat Tax, raport
w Internecie na stronach http://www.public-policy.org/—ncpa/ba/baI95.html.
340
Wolność. Własność. Sprawiedliwość Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
W kwestii podatków od działalności gospodarczej postanowiono:
—
wprowadzić system przyspieszonej amortyzacji przez obniżenie średniego
okresu odpisów;
— umożliwić korzystanie z opłacalnego podatkowo leasingu większej grupie
przedsiębiorstw;
—
wprowadzić wakacje podatkowe na wydatki na badania i rozwój;
—
uprościć kodeks podatkowy.
Na skutek utrzymującej się recesji i pogłębiającego deficytu budżetowego te
rewolucyjne zmiany zostały w pierwszej kadencji Reagana nieco osłabione. W roku
1982 przyjęto Ustawę o Odpowiedzialności Fiskalnej i Równości Podatkowej
(Tax Equity and Fiscal Responsiblity Act — TEFRA). Ograniczono w niej ulgi
leasingowe i zmniejszono zakres przyspieszonych odpisów amortyzacyjnych.
W roku 1983 przyjęto poprawkę do Ustawy o Ubezpieczeniu Socjalnym (Social
Security Act — 198 3 Amendment), która zwiększała obciążenia podatkowe z 12,4%
do 15, 3%. W porównaniu ze stawkami ubezpieczeniowymi istniejącymi w Polsce
wydawać się to mogło podwyżką bez znaczenia, ale na jej wprowadzeniu ucierpiała
nieco wyrazistość ideowa polityki gospodarczej rządu. W roku 1984 przyjęto
Ustawę o Redukcji Deficytu (The Deficyt Redustion Act of 1 984 — DEFRA),
która przesuwała dopiero na rok 1988 wejście w życie nowych warunków leasingu
(wprowadzonych przez ERTA i zmodyfikowanych przez TEFRA) oraz wydłuża
ła z 15 na 19 lat okres amortyzacji nieruchomości. Mimo zmian wprowadzonych
przez TEFRA i DEFRA, rozwiązania podatkowe pozostały dla biznesu bardziej
korzystne niż przed uchwaleniem ERTA w roku 1981.
Druga kadencja Reagana rozpoczęła się od uchwalenia Ustawy o Reformie
Podatkowej (The Tax Reform Act of 1 986 — TRA). W kwestii podatków osobi
stych postanowiono:
—
obniżyć wysokość krańcowych stawek podatkowych i zredukować ilość pro
gów podatkowych, wprowadzając od 1988 roku, w miejsce obowiązujących wcze
śniej czternastu, dwa przedziały podatkowe — 15 % i 28%;
—
zwiększyć możliwość osobistych zwolnień podatkowych o 100% i standar
dowych ulg podatkowych o 21% dla płatników pojedynczych i o 3 6% dla docho
dów łącznych.
Jednocześnie jednak podniesiono efektywną stawkę podatku od zysków ka
pitałowych do poziomu najwyższej stawki podatkowej — 28 % oraz poszerzono
bazę podatkową, włączając do niej zyski z długookresowych zysków kapitało
wych.
W kwestii podatków od działalności gospodarczej postanowiono obniżyć stopę
podatkową dla korporacji z 46 % do 40 % w roku 1987 i do 34% w roku następ
nym, jednak równocześnie zlikwidowano podatkowe kredyty inwestycyjne, ponownie
ograniczono odpisy amortyzacyjne i podniesiono tak zwany alternatywny podatek
minimalny. Te rozłożone w czasie i czasami nawet niekonsekwentne działania
341
Robert Gwiazdowski
i tak poprawiły system podatkowy obowiązujący w Stanach Zjednoczonych i przy
czyniły się do zwiększenia jego efektywności i sprawiedliwości.
Sprawiedliwość zapewniać miała eliminacja federalnego podatku dochodowe
go od najbiedniejszych rodzin — ulgi podatkowe podniesione zostały do 5000
USD. Choć marginalne stawki podatkowe obniżono z 70 % do 28 %, sprawdziła się
prawidłowość, ze obniżenie podatków zwiększa procentowy udział podatków pła
conych przez najbogatszych w ogólnej kwocie wpływów podatkowych. O ile
w roku 1981 tylko 5% najzamożniejszych obywateli dostarczało budżetowi 3 5,4%
wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych, to w roku 1990 ich udział
wyniósł już 44%- Udział płacony przez najbogatszych podatników — stanowiących
1% ogółu amerykańskiej populacji — wzrósł z 17,9% do 25,6%. Natomiast dolne
50% podatników zmniejszyło w tym samym czasie swój udział w ogólnej kwocie
płaconych podatków z 7,4% do 5,7%-
Najbogatszy 1% podatników
Najbogatsze 100% podatników
Rys. I. Bogaci płacą więcej po reformie Reagana
Źródło: Tax Foundation.
Redukcje stawek podatkowych wpłynęły także na rozbudzenie wzrostu gospo
darczego. Obniżenie krańcowych stawek podatkowych spowodowało zwiększenie
podaży pracy aż o 2%. Zważywszy, że czynnik ten (podaż pracy) stanowi
w Stanach Zjednoczonych 2/3 tempa wzrostu gospodarczego, obniżenie stawek
podatkowych przekładało się na zwiększenie GNP (Gross National Produkt)
o I,5% 98 . Wzrosła zresztą nie tylko podaż pracy, ale i jej wydajność. O ile pod
koniec lat 7 0 . wzrost wydajności pracy w stosunku do GNP (GNP/zatrudnienie)
98
Por. W. Bańkowski, Reaganomika i jej wpływ na konkurencyjność gospodarki amerykańskiej, War
szawa 1995, s. 166.
342
Wolność. Własność. Sprawiedliwość. Filozoficzne podstawy polityki fiskalnej Ronalda Reagana
wynosił —0,03, o tyle pod koniec kolejnej dekady wynosił już 1,6%. Zwiększała się
zresztą nie tylko podaż i wydajność pracy. W okresie 1981 — 1988 przybyło
w gospodarce amerykańskiej 17 milionów miejsc pracy. Największy przyrost nastą
pił w sektorze dynamicznie rozwijających się usług, w którym — zwłaszcza w sekto
rze MSP (małych i średnich przedsiębiorstw) większe znaczenie od kapitału ma
ludzka pracowitość i inwencja, które zostały pobudzone zmianami podatkowymi.
Mimo obniżenia podatków, a dokładnie właśnie dzięki ich obniżeniu nastąpił
gwałtowny wzrost dochodu narodowego. W latach 1981—1988 GNP liczony
w cenach bieżących wzrósł z 3052 mld USD do 4878 mld USD, co w cenach
stałych dawało średnie tempo wzrostu w wysokości 3%. Nie był to wzrost szoku
jący, ale zważywszy, iż w pierwszych dwóch latach prezydentury Reagana, gdy
nieodczuwane były jeszcze propodażowe skutki nowych regulacji podatkowych,
w roku 1981 tempo wzrostu wynosiło zaledwie 1,9%, a w roku 1982 było nawet
ujemne (— 2,5%), to w porównaniu z wcześniejszą dekadą i tempem wzrostu
w państwach EWG, wynik gospodarki amerykańskiej był nadspodziewanie dobry.
W latach 1983 — 1988 — już po zadziałaniu efektów obniżek podatków — średnie
tempo wzrostu GNP wyniosło w USA 4,1%, podczas gdy w latach 1973 — 1982
wynosiło 2%. Dla porównania, we Francji tempo wzrostu w latach 1983 — 1988
wyniosło 2,1%, w Niemczech 2,4%, a w całej EWG — 2,6%.
Wojciech Bieńkowski
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana
i jej reperkusje
Wprowadzenie
Gospodarka Stanów Zjednoczonych jest przedmiotem ogromnego zainteresowa
nia ekonomistów, polityków i opinii publicznej daleko poza granicami USA. Za
interesowanie to wynika zarówno z jej „fizycznej” dominacji w świecie, w sensie jej
udziału w PKB światowym czy w handlu międzynarodowym, jak i ze względu na
jej wielką innowacyjność w zakresie nowych technologii oraz ze względu na rolę
amerykańskich instytucji finansowych i samego dolara w rozliczeniach międzyna
rodowych.
W ostatnich latach zainteresowanie gospodarka amerykańska znacznie jednak
wzrosło a głównym powodem wzrostu tego zainteresowania jest utrzymujące się
od przynajmniej 10 lat wyraźne zróżnicowanie w tempie rozwoju gospodarczego
miedzy Stanami Zjednoczonymi a reszta krajów wysoko rozwiniętych. Zróżnico
wanie to, na korzyść USA, jest coraz bardziej wyraźne (bo wynoszące nawet kilka
punktów procentowych rocznie) i odnosi się głownie do krajów Unii Europejskiej
(UE) oraz Japonii — niegdyś głównego rywala Stanów Zjednoczonych w walce
0 dominującą pozycje w gospodarce światowej i wymianie międzynarodowej.
Wzrost zainteresowania gospodarka USA w ostatnich latach bieżę się także
z jej rosnącego umiędzynarodowienia liczonego chociażby stosunkiem eksportu
1 importu do PKB Stanów Zjednoczonych które wynosi obecnie ok. 30%. Ważny
jest przy tym fakt znacznie większego udziału importu USA zarówno w gospo
darce tego kraju jak i udziału importu amerykańskiego w imporcie światowym.
Udział ten wynosi obecnie ok.20%, co powoduje, przy 2-3-krotnie szybszym
w niektórych latach tempie wzrostu gospodarczego USA niż np. w UE czy reszcie
świata średnio biorąc, ze przyrost importu amerykańskiego stanowił nawet do
50% całego przyrostu światowego importu w niektórych latach determinując moż
liwości rozwojowe wielu krajów na świecie przede wszystkim zaś tych, których
345
Wojciech Bieńkowski
rozwój zależy w znacznym stopniu od stanu rynków eksportowych. W tej sytuacji
określenie gospodarki USA jako lokomotywy gospodarki światowej jest trafne
i dobrze odzwierciedla rolą jaką ona odgrywa w gospodarce światowej, Oczywistą
konsekwencją tej wielkiej i rosnącej na dodatek roli Stanów Zjednoczonych
w polityce i gospodarce światowej jest szerokie zainteresowanie, jakie wzbudza
polityka gospodarcza kolejnych administracji waszyngtońskich. Wprawdzie szyb
ko ujawniające się różnice na korzyść USA dotyczą głownie ostatnich 10 lat
(w stosunku np. do UE) czy nawet I 5 (jak w przypadku Japonii) jednakże wzrost
zainteresowania tą polityką miał miejsce już w związku z objęciem urzędu prezy
denta przez Ronalda Reagana, którego wybór stanowił dość radykalne zerwanie
z tradycją wyboru kandydatów umiarkowanych, czy centrowych w tamtejszym ro
zumieniu, którzy opowiedzieli się za mniej radykalną zmianą hierarchii prioryte
tów politycznych i strategii społeczno-ekonomicznej. W programie przedwybor
czym Ronalda Reagana obok typowych konserwatywnych postulatów zrównowa
żenia budżetu federalnego, redukcji podatków i ogólnego ograniczenia zakresu
interwencjonizmu państwowego (tzw. deregulacja) wskazywano również na po
trzebę rewizji wielu rozwiązań dotyczących spraw socjalnych, rynku pracy czy ogól
nie konieczności powrotu do odtworzenia wielu aspektów wolności osobistej, które
uległy erozji w latach 1930—1980.
Koncentrując się na programie ekonomicznym Reagana, należy wskazać na
stępujące jego punkty główne:
— kontynuację, zapoczątkowanej jeszcze w 1979 r. przez System Rezerwy
Federalnej, antyinflacyjnej, restrykcyjnej orientacji w polityce kredytowo-pieniężnej;
—
radykalną zmianę zasad polityki podatkowej;
— zapowiedź głębokiej, choć stopniowo realizowanej modyfikacji hierarchii
celów społeczno-gospodarczych, których odzwierciedleniem miała być istotna
zmiana struktury wydatków budżetowych oraz tzw. deregulacja wielu sfer funk
cjonowania społeczeństwa.
By jednak zająć się omówieniem tejże polityki, należy zwrócić uwagę na to, co
doprowadziło Reagana do władzy i do zmiany strategii gospodarczej.
I. Gospodarka amerykańska w latach siedemdziesiątych
Niekorzystna sytuacja, w jakiej znalazła się gospodarka amerykańska w końcu lat
siedemdziesiątych, była niewątpliwie okolicznością sprzyjającą dla walczącego
o fotel prezydencki Ronalda Reagana. Niskie tempo wzrostu dochodu narodowe
go, bezrobocie, nasilająca się inflację, spadek kursu dolara i inne problemy prezen
tował on w swej retoryce przedwyborczej jako dowody bankructwa polityki gospo
darczej Cartera oraz poprzednich, także i republikańskich administracji. Rosnące
wydatki państwa wypierały inwestycje w sektorze prywatnym, zwiększające się zaś
obciążenia podatkowe ograniczały siłę nabywczą konsumentów i rentowność ka
346
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
pitału produkcyjnego. Wysoka stopa procentowa (efekt inflacji) hamowała roz
wój budownictwa mieszkaniowego, natomiast liczne ingerencje państwa o charak
terze administracyjnym w życie gospodarcze krępowały działanie inicjatywy pry
watnej, prowadząc do wzrostu kosztów wytwarzania, spadku konkurencyjności
towarów amerykańskich w handlu międzynarodowym i wzrostu bezrobocia.
W całym okresie 1971—1980 PNB wzrósł, po uwzględnieniu wzrostu cen, o 3 5,8%,
co w porównaniu z okresem lat sześćdziesiątych (47.2%) i pięćdziesiątych (3 8%)
nie pokazuje żadnych radykalnych odstępstw od dotychczasowych długofalowych
tendencji gospodarki amerykańskiej, jednakże gdyby zamiast wskaźników dla okre
sów pięcio- czy dziesięcioletnich wziąć te, które opisują pełne cykle koniunktural
ne, to wyniki są mniej optymistyczne:
—
w latach 1948—1959 średni wzrost PNB
wyniósł 3,6%,
—
w latach 1960—1973 średni wzrost PNB
wyniósł 3,8%,
—
w latach 1974—1980 średni wzrost PNB
wyniósł już tylko 2,6%.
Powyższe wyniki świadczyły wyraźnie o względnie trwałym obniżeniu dyna
miki rozwojowej gospodarki USA. W latach siedemdziesiątych wystąpiła ponadto
wyraźna tendencja do wzrostu stopy bezrobocia, z zaznaczającym się zwiększe
niem bezrobocia strukturalnego, długoterminowego. Bez pracy w 1974 r. pozo
stawało 4,6% siły roboczej, natomiast w 1979 r. wskaźnik bezrobocia wzrósł do
5,6%. Spadały realne płace, wydajność pracy, a o skali inflacji niech świadczy fakt,
że ceny towarów konsumpcyjnych rosły przeciętnie trzy razy szybciej niż w latach
sześćdziesiątych. Stopa inflacji sięgała okresowo wartości zbliżonych do 10%
(w latach 1974—1975 — 10%, a w 1978 — 9%), co z całą pewnością przyczyniło się
do zahamowania dynamiki gospodarczej USA.
W ogniu krytyki konserwatystów stały również wydatki budżetowe. Wskazy
wano zarówno na skale jak i na złą ich strukturę. Wskazywano również na rosnące
obciążenia podatkowe, a szczególnie na tzw. podatki socjalne. Wzrósł także poda
tek dochodowy, co dotknęło ludzi średnio zarabiających. Podatki krańcowe dla
najwyżej zarabiających wynosiły 70 %. Wszystkie te fakty skwapliwie wykorzystał
Ronald Reagan; obietnica redukcji podatków i zahamowania inflacji doprowadziła
go do Białego Domu, a kredyt zaufania, jakim go obdarzyli wyborcy sprawił, że
zaakceptowano nieortodoksyjny, radykalno-konserwatywny program działania.
2. Polityka gospodarcza rządu Ronalda Reagana
2.1. Polityka pieniężna
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zainicjowano politykę twar
dych restrykcji pieniężno-kredytowych, mających na celu ograniczenie inflacji.
Polityka ta polegała na zmniejszeniu tempa wzrostu podaży pieniądza w obiegu
i świadomym dopuszczaniu do wzrostu stopy procentowej. Oznaczało to zwrot
od dotychczasowej praktyki i zostało powszechnie potraktowane jako przejście na
347
Wojciech Bieńkowski
pozycję monetarystyczną. Eksperyment ten trwał już rok, kiedy Ronald Reagan
objął urząd prezydencki. Wyraził on dlań jednoznaczne poparcie, a konsekwentna
polityka pieniężna zorientowana na podtrzymanie stabilności waluty została uznana
za jeden z głównych elementów strategii gospodarczej Reagana. Polityka restryk
cji pieniężnych przyczyniła się do ograniczenia tempa wzrostu cen, jednakże wy
wołała wiele niekorzystnych skutków ubocznych. Przede wszystkim stała się kata
lizatorem ostrego załamania koniunktury, czego przyczyną był bezprecedensowy
wzrost poziomu stopy procentowej. Poparcie Reagana, mimo krytyki nawet sa
mych monetarystów, pozwoliło na jego konsekwentną kontynuację aż do chwili,
gdy tendencje inflacyjne uległy zahamowaniu.
2.2. Polityka podatkowa — „podażowy” element strategii
ekonomicznej rządów Ronalda Reagana
Okres prezydentury Ronalda Reagana stał pod znakiem niezwykle aktywnej poli
tyki podatkowej. Zmiany były nie tylko częste, ale także zasadnicze. W sierpniu
I98l roku uchwalono bezprecedensową pod względem skali obniżkę podatków od
dochodów indywidualnych. W latach 1982-1 984 dokonano kilku korekt systemu
fiskalnego. W końcu 1986 r. Kongres uchwalił ustawę zmieniającą w bardzo istotny
sposób całość funkcjonowania systemu podatkowego w USA. Reforma polegała na
radykalnym ograniczeniu jego progresji do dwóch podstawowych przedziałów (dla
jednostek fizycznych), generalnym obniżeniu stawek przy jednoczesnym „zamknię
ciu” wielu luk podatkowych. W efekcie zmieniła się struktura wpływów budżeto
wych (wzrósł udział podatków płaconych przez przedsiębiorstwa), odczuwalne zaś
obniżenie stawek oraz uproszczenie przepisów fiskalnych powinno — jak się oczeku
je — ograniczyć na dłuzszą metę bezproduktywne w skali społecznej lub wręcz niele
galne działania mające na celu ukrywanie dochodów lub sztuczne ich zaniżanie na
drodze wykorzystywania różnorakich kruczków prawnych. Ustawa podatkowa z roku
1981 oznaczała realizację głównej obietnicy przedwyborczej oraz określana była
jako wyraz nowego, „podażowego” podejścia do rozwiązywania problemów gospo
darczych USA. Ekonomia podaży, ujmując rzecz w sposób najbardziej syntetyczny,
swe teoretyczne podstawy zawiera w dwóch tezach:
1. Wielkością decydującą o pomyślności gospodarczej jest nie popyt, lecz podaż,
która tworzy potrzeby, a co za tym idzie — popyt.
2. Globalna wielkość podaży zależy od formy alokacji zasobów, a najdosko
nalszym jej mechanizmem jest mechanizm rynkowy.
Najbardziej znaną konstrukcją ekonomii podaży jest tzw. krzywa Laffera,
objaśniająca związek między wielkością przychodów podatkowych państwa a stopą
opodatkowania. Krzywa wskazuje, że przy stopie podatkowej równej zarówno 0%,
jak i 100% wpływy budżetowe równają się 0. Między tymi dwoma ekstremami
istnieje pewna stopa podatkowa, pozwalająca maksymalizować wysokość wpływów
348
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
budżetowych. W pewnych sytuacjach więc redukcja stawek podatkowych wywoła
wręcz wzrost wpływów budżetowych. Krzywej tej jednak nie należy traktować do
słownie; służy ona określeniu położenia państwa, a w realiach gospodarki USA,
gdzie występuje najniższy z krajów wysoko rozwiniętych udział obciążeń podat
kowych w PNB, dyskusja tej krzywej budzi poważne wątpliwości. Podażowcy pro
ponowali w szczególności:
—
redukcję wszelkich obciążeń podatkowych („klin” podatkowy),
—
zmiany w strukturze podatków polegające na eliminacji bądź łagodzeniu ich
progresji oraz ewentualnym zastąpieniem podatku dochodowego podatkiem od
konsumpcji (np. VAT), co miałoby stymulować oszczędzanie.
Dlatego też ustawa podatkowa z 1981 r. jest jakby ekonomią podażową
w działaniu.
2.2.1. Ustawa podatkowa z roku 1981
Ustawa podatkowa z sierpnia 1981 r. (Economic Recovery Tax Act of 1981)
stanowiła jeden z pierwszych sukcesów parlamentarnych nowej administracji. Mimo
obaw o inflację, ostateczna wersja ustawy odpowiadała intencjom i strategii Re
agana. Oto najważniejsze jej postanowienia. W zakresie podatków indywidual
nych wprowadzała m.in.:
1. Obniżenie wszystkich stawek podatkowych od dochodów indywidualnych
0 5%, począwszy od 1 X 1981 r., o 10% od I VII 1982 r. oraz o kolejne 10% od
1 VII 1983 r. W rezultacie redukcja podatków w roku 1981 wynosiła zaledwie
nieco ponad 1%, w I 982 r. — 10%, w I 983 r. — 19% i dopiero w 1984 r. osiągnięto
pełną jej skalę, tj. 2 3%.
2. Obniżenie z 70 % do 50% maksymalnej stawki opodatkowania dochodów
z kapitału (dywidend, procentów, zysków itp.), zrównane z maksymalną stawką
opodatkowania dochodów z pracy.
3Obniżenie z dniem 10 VII 1981 r. z 28 % do 20% najwyższej stawki opo
datkowania dochodów z przyrostu wartości kapitału.
4. Wprowadzenie indeksacji podatków od 1985 r.
5. Zwiększenie ulg podatkowych dla małżeństw pracujących zawodowo, które
wypełniają wspólny kwestionariusz podatkowy, oraz odjęcie kosztów opieki nad
dziećmi wynikających z podjęcia zatrudnienia przez rodziców od sumy należnego
podatku dochodowego.
W zakresie opodatkowania przedsiębiorstw ustanawiała m.in.:
1. Wprowadzenie nowych, uproszczonych i korzystniejszych od dotychczaso
wych zasad odpisów amortyzacyjnych. W szczególności wprowadzenie podziału trwa
łego majątku produkcyjnego na 4 grupy ° różnym okresie normatywnej „żywotności”.
2. W celu stymulowania działalności badawczo-rozwojowej zezwolenie na
odjęcie 25% wzrostu wydatków na tę dziedzinę ponad poziom z trzech poprzed
349
Wojciech Bieńkowski
nich lat od kwoty należnego podatku od dochodów korporacji. Dotyczyło to tak
że wszelkiego rodzaju świadczeń przedsiębiorstw na rzecz uniwersytetów.
3.
Wydłużenie z 7 do I 5 lat okresu, w którym przedsiębiorstwo mogło użyt
kować przypadające mu ulgi podatkowe. Zliberalizowanie zasad tzw. leasingu
(włącznie z ulgami podatkowymi).
W zakresie stymulowania oszczędzania uchwalała m.in.:
1. Zwiększenie wysokości sum, które można odjąć od dochodu do opodatko
wania, jeśli były lokowane na specjalnych kontach emerytalnych.
2. Zwiększenie zakresu zwolnienia od podatków dochodów płynących z po
siadania certyfikatów oszczędnościowych emitowanych przez banki handlowe.
Oprócz powyższych ustaleń, ustawa podatkowa obniżała podatki od spadków
i darowizn i niektóre podatki płacone przez producentów ropy naftowej. Ogólnie
rzecz biorąc, dzięki silnemu ożywieniu gospodarczemu, które miało nastąpić, wzrost
podstawy opodatkowania miał zrekompensować straty wynikłe z redukcji stawek.
Jednakże formalnie wymienione podatki charakteryzowała dość wyraźna progre
sja, w szczególności w przypadku podatku od dochodów indywidualnych, w któ
rych przewidziano 14 przedziałów podatkowych (od 11% do 50%).
Najbardziej brzemienne w skutki było ulgowe traktowanie dochodów z przy
rostu wielkości kapitału (maksymalna stawka 20%), co stymulowało dążenie do
lokowania bieżących dochodów w zyskujące na wartości aktywa, np. nieruchomo
ści, dzieła sztuki, papiery wartościowe, i sprzedawanie ich po jakimś czasie po
wyższej cenie. Różnica, czyli przyrost wartości kapitału, była obciążona mniej
szym niż normalny dochód podatkiem.
Jeśli doliczyć do tego zasadę wyłączania z podstawy opodatkowania sum obej
mujących koszt oprocentowania kredytu hipotecznego, to zaciągnięcie pożyczki
na zakup nieruchomości sprawiało, że cała operacja stawała się jeszcze bardziej
atrakcyjna. O skali zjawiska może świadczyć to, że w przykładowym roku fiskal
nym 1982 łączna wartość ulg i wyłączeń wyniosła ponad 266 mld dolarów, tj.
około 43% wpływów budżetowych rządu federalnego. Istniejący do 1986 r. sys
tem podatkowy prowadził do wypaczeń w procesie alokacji środków, a w rezulta
cie do nierównego traktowania różnych rodzajów inwestycji. Różne typy aktywów
w zależności od rodzaju inwestycji, źródła finansowania, metody finansowania
oraz statusu podatkowego właściciela mogą podlegać opodatkowaniu od 91,2%
do —21,5%, a więc w krańcowych przypadkach mogą przynosić subsydia. W indy
widualnych wypadkach rozbieżności stopy opodatkowania mogą być jeszcze więk
sze, od 111% do —105%. Różnice te powodowały, że podejmowane działania nie
najkorzystniejsze dla gospodarki, ale takie, które przynosiły korzyści po opodat
kowaniu. W przypadkach krańcowych przedsięwzięcie przynoszące straty system
podatkowy mógł przekształcić w „złoty interes”. Z czasem nasiliła się krytyka
prowadzonej przez rząd polityki fiskalnej, przy czym na pierwszy plan wysunął się
narastający deficyt budżetowy, który mimo szybkiego wzrostu dochodu narodo
350
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
we go osiągnął w 1984 r. wartość zbliżoną do 200 mld dolarów W tej sytuacji
opowiedzenie się za wzrostem obciążeń fiskalnych w imię przywrócenia długo
okresowej równowagi gospodarczej, choć merytorycznie uzasadnione, z punktu
widzenia krótkookresowych celów politycznych było wyjątkowo niezręczne. Po
drugie, podwyżka podatków musiałaby oznaczać całkowite przekreślenie reaganowskiej strategii gospodarczej, realizowanej konsekwentnie od 1981 r. i zaczy
nającej powoli dawać rezultaty. Pozostała więc reforma, która, przygotowywana
od 1984 r., weszła w życie w 1986 r.
2.2.2. Ustawa podatkowa z 1986
Oto główne postanowienia ustawy w zakresie podatków od dochodów indywidu
alnych:
1. Zamiast obowiązujących czternastu przedziałów podatkowych od 11% do
50%, wprowadzenie z dniem I I 1988 r. dwóch podstawowych stawek opodatko
wania: 15% i 28%. W roku 1987 przejściowo miało obowiązywać 5 przedziałów:
11%, 15%, 28 %, 3 5% i 38,5%.
2. Zmiany wielkości kwot wyłączenia z podstawy opodatkowania dla indywi
dualnego podatnika i dla małżeństw wypełniających wspólny kwestionariusz po
datkowy.
3. Ograniczenie liczby i skali dopuszczalnych ulg i zwolnień, a między innymi:
—
wprowadzenie zasady opodatkowania według normalnych stawek dochodu
z przyrostu wartości kapitału,
—
zmiany w zakresie odliczeń od podstawy opodatkowania w przypadku zaku
pu nieruchomości lub zaciągania kredytu hipotecznego wprowadzane stopniowo
do 1991 r„
— zmniejszenie skali ulg podatkowych związanych z wydatkami na leczenie,
wpłatami na cele dobroczynne, wydatkami na podróże służbowe itp.
W zakresie opodatkowania przedsiębiorstw ustanawiała m.in.:
—
obniżenie z dniem I lipca 1987 r. maksymalnej stawki opodatkowania zy
sków korporacji z 46 % do 34%, wprowadzenie jednocześnie minimalnej stawki
opodatkowania (20%), którą zyskowne przedsiębiorstwa muszą płacić niezależnie
od przysługujących im ulg i zwolnień,
—
zniesienie z dniem I stycznia 1986 r. (retroaktywnie) wszelkich ulg inwe
stycyjnych, pozwalających dotychczas odjąć od wymiaru podatku 6—10% sum prze
znaczonych na inwestycje określonego rodzaju,
—
wprowadzenie zaostrzonych w stosunku do przepisów z roku 1981 zasad
odpisów na fundusz amortyzacji kapitału; szczególnie dotyczyło to wyposażenia
przedsiębiorstw i nieruchomości.
Federalny podatek dochodowy został więc spłaszczony i znacznie uproszczo
ny. Z punktu widzenia długofalowego znaczenia gospodarczego ustawa podatko
wa z 1986 r. była jednym z najważniejszych aktów Kongresu ostatnich lat. Zmie
351
Wojciech Bieńkowski
nił się w istotny sposób rozkład obciążeń fiskalnych; wzrosnąć miał udział przy
chodów budżetowych z podatków od zysków korporacji w latach 1986—1988
o 5%. Jednocześnie podatki od dochodów indywidualnych spadną przeciętnie
o 6,1%, jednakże dzięki faworyzowaniu grup o najniższych dochodach paradok
salnie zostanie przywrócony pewien zakres progresywności tego typu podatku.
Likwidacja większości ulg i zwolnień ograniczyć miała bezproduktywną działal
ność mającą na celu ucieczkę od podatków.
W związku ze znacznym obniżeniem stawek wszelka pogoń za „lukami”
w systemie podatkowym staje się mniej opłacalna. Wprowadzone zmiany mają
największe znaczenie dla funkcjonowania przemysłu. Wbrew obawom o zahamo
wanie działalności inwestycyjnej, związanym ze wzrostem podatków w dziedzinie
inwestycji, rzeczywistość gospodarcza do 1988 r. wyglądała bardziej optymistycznie
dostatecznych rezultatów należy się spodziewać w dłuższym okresie czasu. Prze
mysły nowoczesne i usługi zyskały natomiast reforma dotknęła przede wszystkim
gałęzi tradycyjnych (kapitałochłonnych). W skali międzynarodowej reforma ozna
czała nasilenie presji na ich głównych partnerów gospodarczych. USA stają się
krajem niskich podatków i atrakcyjnych lokat kapitału. Dla krajów dysponujących
nadwyżką oszczędności ponad własne potrzeby (Japonia, Korea Płd.) stwarza to
możliwość realizacji zwiększonych dochodów, dla innych — np. krajów Europy
Zachodniej — oznacza konieczność tworzenia konkurencyjnych warunków, a więc
obniżania podatków. W 1987 r. rezultatem reformy był wzrost wpływów budże
towych o prawie 10—20 mld dolarów; jednak rok później wystąpił ich odczuwalny
spadek. Kryje się w tym niebezpieczeństwo, że stosunkowo szybko może nastąpić
podwyżka stawek podatkowych, neutralizując tym samym częściowo dobroczynne
skutki reformy. Trwałym osiągnięciem pozostanie jednak uproszczenie systemu
podatkowego. 3-3- Próba ograniczenia skali interwencjonizmu państwowego Trze
cim podstawowym elementem strategii prezydenta Reagana, obok pragmatyczne
go monetaryzmu w polityce pieniężnej i „podażowych” obniżek podatków, był
program ograniczenia skali i zmiany charakteru obecności państwa w życiu gospo
darczym i społecznym.
Najbardziej znaczącymi przejawami tej strategii zarówno w dziedzinie polity
ki gospodarczej, jak i szeroko pojętej sferze stosunków społecznych było dążenie
do ograniczenia rozmiarów budżetu federalnego i zmiany hierarchii priorytetów
budżetowych oraz reforma działalności regulacyjnej rządu (deregulacja). W poli
tyce budżetowej administracja Reagana pragnęła zrealizować wiele sprzecznych
lub trudnych do pogodzenia ze sobą zamierzeń. Ograniczanie skali interwencjoni
zmu państwowego, rozumiane jako obniżka udziału wydatków federalnych w PNB,
miało iść w parze ze wzrostem wydatków zbrojeniowych, likwidacja zaś deficytu
budżetowego musiała zostać osiągnięta w warunkach redukcji wpływów budżeto
wych. Wymagało to dokonania radykalnych zmian w strukturze wydatków oraz
niezwykle korzystnego splotu okoliczności zewnętrznych, tj. bardzo pomyślnej
352
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
koniunktury gospodarczej. Zamierzano zwiększyć udział wydatków wojskowych
w budżecie niemal do poziomu z okresu amerykańskiego zaangażowania w Indochinach oraz drastycznie ograniczyć finansowanie z budżetu federalnego progra
mów cywilnych w takich dziedzinach, jak transport, szkolnictwo, energetyka i ochro
na środowiska, oraz niemal zlikwidować pomoc finansową dla rolnictwa. Zmienia
jąc strukturę dotacji dla budżetów stanowych i lokalnych, zamierzano odczuwalnie
ograniczyć ich skalę Program zbrojeniowy Reagana był tyle „ambitny”, ile trudny
do pogodzenia z innymi postulatami polityki budżetowej. Realizacja programu
zbrojeniowego przebiegała w miarę sprawnie do roku 1985, kiedy to mimo dobrej
koniunktury gospodarczej utrzymywały się niebezpieczne tendencje do utrwale
nia się olbrzymich rozmiarów deficytu budżetu federalnego. Wydatki zaczęto stop
niowo ograniczać, by w latach 1987—1988 zakończyć okres przyspieszonej mo
dernizacji armii Stanów Zjednoczonych. Z ekonomicznego punktu widzenia pro
gram Reagana polegał na skokowym zwiększeniu absolutnego poziomu wydatków
zbrojeniowych i zmianie struktury budżetu federalnego. I oto:
1. Budżet Pentagonu w latach 1981—1986 wzrósł o ponad 100 mld dolarów,
a więc o 71 %, co stanowiło bezprecedensową w dziejach USA ekspansję wydatków
wojskowych w czasach pokoju. Po uwzględnieniu inflacji wzrost ten wyniósł 44%2. Udział wydatków wojskowych w PNB w latach 1981—1986 wzrósł o 1,2%.
Wywindowanie budżetu Pentagonu do olbrzymich rozmiarów przy słabej dyna
mice przychodów podatkowych i niemożliwości znaczniejszego ograniczenia wy
datków cywilnych spowodowało pojawienie się trwałego deficytu rzędu 180—220
mld dolarów. Ponadto „złoty deszcz”, który spadł na Pentagon nie mógł być prze
zeń racjonalnie wykorzystany; dochodziło do marnotrawstwa. Jednakże zwycię
stwo w wojnie nad Zatoką Perską wskazuje, że kolosalne wydatki zbrojeniowe nie
poszły na marne. Na płaszczyźnie ekonomicznej polityka wojskowa Reagana za
kończyła się ewidentnym niepowodzeniem. Ze struktury budżetu federalnego
w latach 80 . płynie wiele wniosków, które mogą upoważnić do stwierdzenia, że
polityka budżetowa Reagana zakończyła się niepowodzeniem.
1. Udział wydatków z budżetu federalnego w PNB, wbrew jasno określonym
zamierzeniom administracji, wzrósł do nienotowanego w historii USA poziomu
(przeciętnie 23,4% PNB w latach 1982—1988).
2. Udział wydatków socjalnych w PNB, mimo głębokich redukcji poszczegól
nych programów pomocy i pomimo okresowych wahań, osiągnął w 1988 roku
wartość z początku dekady. Można to zinterpretować jako porażkę reaganowskiej
koncepcji ograniczania roli państwa w życiu społecznym.
3. Stale rósł udział kosztów obsługi długu publicznego.
4Skutecznie zmniejszono wydatki na pozostałe cele niewojskowe (ochrona
środowiska, energetyka, szkolnictwo, transport), choć nie w pełni. Wbrew zapowie
dziom eliminacji subwencji dla farmerów wzrastały one lawinowo, a brak odpowied
niej polityki rolnej sprawił, ze kolejne rządy będą musiały tę pomoc utrzymać.
353
Wojciech Bieńkowski
Jeśli strategię Reagana potraktować od strony czysto ekonomicznej, to sukce
sem społeczeństwa amerykańskiego stała się jej niepełna realizacja, natomiast jeśli
celem Reagana była promocja konserwatywnych wartości w społeczeństwie, a szcze
gólnie zahamowanie i odwrócenie tendencji do wzrostu roli państwa w życiu eko
nomicznym i społecznym, to cel ten jednak osiągnął. Niezwykle trudno będzie
w przyszłości zapoczątkować jakikolwiek nowy program wiążący się ze wzrostem
wydatków budżetowych, wręcz przeciwnie — będzie istnieć nacisk na eliminowanie
lub redukcję już istniejących.
2.3.1. Deregulacja
Całokształt wysiłków deregulacyjnych można odnieść do dwóch umownie wyod
rębnionych sfer: ekonomicznej i społecznej. Deregulacja ekonomiczna objęła roz
luźnienie interpretacji ustaw antymonopolowych oraz stopniowe eliminowanie
ograniczeń w funkcjonowaniu takich dziedzin, jak transport, komunikacja, ban
kowość. Deregulacja w sferze socjalnej była już specyficznie reaganowską inicja
tywą. Najistotniejsza była próba ograniczenia rygorystycznego charakteru niektó
rych przepisów dotyczących ochrony środowiska oraz w pewnym stopniu standar
dów bezpieczeństwa produktów. Ograniczono politykę afirmacyjną i kontrolę
niedyskryminacji rasowej. Efektów deregulacji nie sposób ocenić jednym zdaniem,
jednakże zdecydowana większość przedsięwzięć deregulacyjnych przyniosła nad
spodziewanie dobre wyniki. Oceny robione zarówno w samych Stanach Zjedno
czonych jak i czynione przez OECD wskazywały wyraźnie, ze przeciętny poziom
kosztów usług transportowych czy telekomunikacyjnych czy tez poziom koszt
opłat za dostawy energii spadł w latach 80 . i 90. w USA od 30% do 70 %
(OECD,1999). Nic dziwnego że polityka deregulacji cieszy się zarówno uzna
niem ekonomistów jak i poparciem społeczeństwa.
3. Gospodarka Stanów Zjednoczonych w latach osiemdziesiątych
Lata osiemdziesiąte można umownie podzielić na trzy fazy:
1. Okres lat 1980-83 tj. okres przejmowania władzy przez administracje Re
agana a wiec właściwie okres kryzysu gospodarki USA, kiedy to występowały znaczne
wahania koniunktury, spadały wydatki inwestycyjne i konsumpcyjne, a bezrobocie
osiągnęło w grudniu 1982 r. rekordowy po wojnie poziom 10,8%,
2. Okres lat 1983 — 1984 r. kiedy wreszcie przyszło ożywienie , PNB wzrósł
o 10% a bezrobocie spadło do 7—7,5%,
3. Okres od połowy 19 84 roku tempo wzrostu zmalało i w latach następnych
oscylowało w granicach 2,5—3,5% w skali rocznej. Okres ten trwał aż do 1990 r.
Mimo bezrobocia utrzymującego się na dość wysokim poziomie, wysoką dyna
miką charakteryzował się wzrost popytu konsumpcyjnego, a stopa inflacji została
ustabilizowana na dość niskim poziomie. Wzrosło zatrudnienie. W latach 1983—
3 54
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
1988 stworzono w USA około 17 rnln nowych miejsc pracy, co szczególnie
w porównaniu ze stagnacją poziomu zatrudnienia w wielu krajach Europy Za
chodniej jest osiągnięciem imponującym. W większości przyrost ten dokonał się
w sektorze usługowym.
Stan finansów publicznych w latach 1981—1988 przedstawia tabela 1.
Tab.
I. Stan
finansów publicznych w latach
Wyszczególnienie
Wpływy
do
budżetu
federalnego (% PNB)
Wydatki
z
1982
1983
1984
1985
1986
1987
1988
20,9
20,1
19,4
19,3
19,7
19,5
20,2
20,1
2 3,0
24,7
24,5
23,8
24,6
24,3
23,7
22,9
63,8
146
176
170
197
205
158
137
-2,1
-4,6
-5,1
-4,5
-4,9
-4,8
-3,5
-2,8
budżetu
federalnego (mld doi.)
Deficyt
1981
budżetu
federalnego (% PNB)
Deficyt
1981—1988
budżetu
federalnego (% PNB)
Źródło: US Department of Commerce.
4. Okres poreaganowski
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana, a także jej bezpośredniego republikań
skiego kontynuatora — Georga Busha (1989—1992), mimo swoich niewątpli
wych niedociągnięć, pozwoliła Stanom Zjednoczonym na wypracowanie i utrzy
manie dużej przewagi konkurencyjnej az do chwili obecnej. Stało się tak dlatego
i dzieje się tak nadal, ponieważ zarówno w okresie dwóch kadencji prezydenta
Billa Clintona (1992—2000), mimo pewnych prób, nie zmieniono w zasadniczy
sposób założeń reaganomiki, natomiast w okresie pierwszej kadencji prezyden
tury George W. Busha miał miejsce jawny powrót nie tylko do podstawowych
zasad (filozofii) polityki ekonomicznej R. Reagana, ale i do udanej próby wpro
wadzenia tej nowej „reaganomiki” w życie, czego najlepszym przykładem były
ustawy podatkowe zainicjowane przez administrację George W. Busha, a za
aprobowane, w formie ustaw, przez Kongres USA. Warto przywołać, z koniecz
ności w olbrzymim skrócie, w jakim stopniu i w jakiej formie polityka ekono
miczna obu ostatnich prezydentów USA była i jest kontynuacją reaganomiki
i jakie są tej kontynuacji efekty.
355
Wojciech Bieńkowski
4.1. Prezydentura Billa Clintona (1992—2000)
Polityka gospodarcza USA za czasów prezydenta Clintona to w ogromnej mierze
kontynuacja reaganomiki, w czym, co trzeba podkreślić, zasługa przede wszystkim
republikańskiego Kongresu USA, który wbrew retoryce wyborczej demokratycz
nego prezydenta nie zamierzał zmieniać kursu polityki ekonomicznej zainicjowa
nego przez Reagana.
Przykładem okoliczności, w jakich działał Bill Clinton, była kwestia podat
ków oraz problem deficytu budżetowego. B. Clintona, chcąc zrównoważyć bu
dżet, zaproponował podwyżkę podatków, podczas gdy republikański Kongres chciał
skupić się na cięciach wydatków budżetowych. Wypracowany kompromis, idący
w kwestii podatków w kierunku propozycji Billa Clintona, został zaaprobowany
przez Kongres zaledwie jednym głosem. Efektem tego kompromisu między reaganomiką a Clintonem była co prawda zwyżka podatków, ale także równowaga bu
dżetowa osiągnięta pod koniec prezydentury Clintona. Za główny sukces Clintona
tak jego zwolennicy, jak i przeciwnicy uznają welfare reform, reformę świadczeń spo
łecznych z 1996 r. Początkowo wydawało się, że to niemal zdrada ideałów społecz
nych partii demokratycznej, kpina z pamięci rooseveltowskiego New Dealu, pomysł
bezdusznych republikanów, chcących zlikwidować wszelką pomoc społeczną.
4-2. Polityka ekonomiczna Stanów Zjednoczonych w okresie kadencji
George’a W. Busha (2001—2004)
Pierwszym i najbardziej widocznym podobieństwem Reagana do G.W. Busha jest
kwestia polityki podatkowej. W czasie swojej prezydentury obecny prezydent prze
prowadził trzy poważne cięcia podatkowe: The Economic Growth and Tax Reform
Reconcilation Act z 2001 roku, The Job Creation and Workers Assistance Act
z roku 2002 oraz The Jobs and Growth Tax Relief and Reconcilation Act z 2003
roku. Te trzy bardzo ważne cięcia podatkowe potwierdzają, że jeżeli chodzi o polity
kę podatkową George W. Bush jest niejako kontynuatorem polityki Reagana. Dane
statystyczne pokazują wiele podobieństw w skali przeprowadzonych reform podat
kowych. Cięcia podatkowe Reagana wyniosły 1,4% dochodu narodowego, podczas
gdy cięcia Busha 1% dochodu narodowego. Jeżeli chodzi o procentowy udział cięć
w wielkości budżetu, to reaganowski The Economic Recovery Tax Act z 1981 roku
reprezentował 5,3% budżetu, natomiast cięcia podatkowe Busha kolejno: 3,8%, 2,5%
i 1,8%, co daje łącznie 8,1%. Ważny jest również okres, w którym obaj prezydenci
dokonywali cięć. Istotny jest tu udział wydatków budżetowych na obronę narodową.
W czasie zimnej wojny Pentagon konsumował 22% budżetu USA. Obecnie, przy
trwającej wojnie z terroryzmem (Irak, Afganistan), jest to 17,1 %•
Dane te pokazują, że obaj prezydenci są nie tylko ideowo podobni, podobne
są również wielkości cięć podatkowych oraz okres, w którym są one przeprowa
dzane. Polityka cięć podatkowych Reagana to nie tylko te kluczowe, wymienione
356
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
wcześniej akty. Zalicza się do nich jeszcze szereg innych, pomniejszych decyzji,
których celem było również sukcesywne obniżanie obciążeń podatkowych. Podob
nie rzecz się ma w przypadku urzędującego prezydenta. Wprowadził on w życie
szereg pomniejszych aktów prawnych, będących uzupełnieniem trzech podstawo
wych i kluczowych aktów z lat 2001—2003. Wymienić chociażby należy akty mó
wiące o opodatkowaniu usług i handlu internetowego. Były to dwa akty: The In
ternet Tax Freedom Act oraz The Internet Tax Non-Discrimination Act. Celem
ich jest zniesienie wielokrotnego opodatkowania tych samych transakcji handlu
elektronicznego oraz promocja dostępu do Internetu przez redukcję podatków.
A nie chodzi wcale o kwoty małe. Według szacunków amerykańskiego departa
mentu handlu wartość handlu elektronicznego w 2003 roku wyniosła niebagatel
ne 12 miliardów dolarów.
Potwierdzeniem polityki sukcesywnego zmniejszania podatków przez George’a W. Busha, a więc jasnej i klarownej kontynuacji polityki podatkowej admini
stracji Busha, jest ostatnia ważna obniżka podatku od firm z 3 5% do 32%. Wiel
kość tego cięcia szacuje się na 23 8 mld dolarów.
Drugim ważnym obszarem działań G. W. Busha jest problem podniesienia
poziomu systemu edukacji, głównie przez wzmocnienie sektora edukacji publicz
nej oraz zwiększenie zakresu swobody w wyborze programu szkolnego dla swoich
dzieci przez obywateli Stanów Zjednoczonych. Prawodawstwo Busha w zakresie
edukacji (No Child Left Behind Act) zwiększyło wydatki na szkoły publiczne,
a jednocześnie umożliwiło rodzicom, m.in. przez system wałczerów transferowa
nych ze szkół publicznych do szkół prywatnych, na przeniesienie dzieci ze szkół
słabszych do lepszych razem z transferem podatków przeznaczanych przez nich
poprzednio na edukację w szkołach publicznych. System ten zarówno umożliwiał
wybór lepszej szkoły za nizszą cenę, jak i stał się bodźcem dla szkół publicznych
do restrukturyzacji swego poziomu edukacyjnego, pod groźbą utraty uczniów
(dochodów).
Administracja Busha, pogłębiając reformę, zaproponowała jednocześnie
zwiększenie środków dla szkół publicznych, a także stworzenie różnego rodzaju
bodźców dla szkoleń, które zwiększają szanse zwiększenia kwalifikacji przez lud
ność uboższą oraz mniejszości narodowe żyjące w obszarach ubóstwa lub ob
szarach zdegradowanych urbanistycznie. Propozycje ekipy Busha, idące w kie
runku reform edukacji, wiązały się i wiążą z próbą walki z bezrobociem lub
przynajmniej dania bezrobotnym szans przez możliwość przekwalifikowania się.
W tej ostatniej kwestii stworzono system refundacji kosztów, który umożliwia
zwrot poniesionych nakładów tym bezrobotnym, którzy od momentu zakoń
czenia szkolenia dającego nowe kwalifikacje, znajdą pracę w ciągu 12 tygodni.
Rząd USA daje gwarancje osobom, które znajdą pracę w tym okresie, do zwrotu
kosztów do wysokości 3 500 dolarów. Udane, lecz niezakończone jeszcze próby
reform systemu edukacji przez administrację G.W. Busha, łączą wysiłki na rzecz
357
Wojciech Bieńkowski
poprawy systemu edukacji z próbą rozwiązania problemu bezrobocia przez zwięk
szenie aktywności zawodowej. Innym przykładem kontynuacji reaganomiki
w wydaniu obecnej administracji, podobnie jak w przypadku administracji Clin
tona, jest kontynuacja wysiłków na rzecz utrzymania polityki wolnego handlu.
Mimo chwilowego wprowadzenia (20 miesięcy) dodatkowych ceł na import sta
li oraz wprowadzenia trwałego wsparcia dla subsydiowania rolnictwa, polityka
USA w zakresie liberalizacji handlu jest daleko posunięta i praktycznie może
być wzorem dla większości krajów.
Inicjatywy USA na forum WTO zmierzają w kierunku kompletnej eliminacji
ceł na artykuły przemysłowe oraz całkowitej eliminacji subsydiów w handlu arty
kułami rolnymi (inicjatywy Zellnicka). Kierunek tych działań jest absolutnie zgodny
z założeniami i zagraniczną polityką ekonomiczną prowadzoną za administracji
Reagana, a więc jest kontynuacją reaganomiki. Zapowiedzi dotyczące polityki eko
nomicznej G. W. Busha na następną kadencję świadczą o tym, że okres ten będzie
kolejnym etapem kontynuacji polityki ekonomicznej bazującej na zasadach reaga
nomiki. Prezydent Bush zapowiedział bowiem utrzymanie kierunku dotychczaso
wych zmian w polityce fiskalnej, kontynuację polityki wolnego handlu oraz utrzy
manie zasad wolnej konkurencji na rynku wewnętrznym.
Zapowiedź redukcji deficytu budżetowego przez redukcję wydatków pu
blicznych oraz ich restrukturyzację, a więc ograniczenie redystrybycyjnej roli
rządu, świadczyć będzie o chęci ograniczenia roli państwa w życiu gospodar
czym i społecznym. Zestaw powyższych zasad, deklarowanych jako program na
obecną kadencję, powinien pozwolić zachować elastyczność rynków produktów
i pracy, a przez to zachować przodującą pozycję Stanów Zjednoczonych w go
spodarce światowej. Dotychczasowa bowiem polityka, datująca się od czasów
Reagana, przyniosła gospodarce USA dominującą pozycję w rankingach mię
dzynarodowej konkurencyjności, czego ilustracją są dane zamieszczone w po
niższej tabeli 2.
Bardzo istotnym czynnikiem dającym przewagę konkurencyjną Stanom Zjed
noczonym nad innymi państwami jest wielkość, jakość oraz polityka rządu doty
cząca rynku pracy, rozpoczęta i zdiagnozowana jako istotny czynnik poprawy kon
kurencyjności właśnie za prezydentury Ronalda Reagana. Polityka wobec rynku
pracy rozpoczęta w latach osiemdziesiątych okazała się bardzo efektywna, dlatego
też znalazła i znajduje wielu naśladowców. Każdy z następujących po Reaganie
prezydentów prowadził podobną politykę, wprowadzając do niej tylko kosmetycz
ne zmiany. Istotne jest to, co charakteryzuje amerykański rynek pracy i co daje mu
tak dużą przewagę konkurencyjną.
358
Wojciech Bieńkowski
Podsumowanie
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że od czasu zmian w polityce ekonomicznej
zapoczątkowanych w latach 80 . przez Ronalda Reagana zarówno gospodarka
USA zwiększyła swoje tempo wzrostu i efektywność (zachowując jednocześnie
niską inflację i niski poziom bezrobocia), jak i wzrosła jej międzynarodowa po
zycja, czego wyrazem jest rosnący udział w gospodarce światowej i wymianie
międzynarodowej. Nie ulega też wątpliwości, że źródłem sukcesu reaganomiki
i jej kontynuatorów jest zachowanie przewagi w pięciu zasadniczych obszarach
decydujących o przewadze konkurencyjnej: — w obszarze rozwiązań instytucjo
nalnych, czego przykładem jest amerykański system prawny, polegający na po
szanowaniu prawa własności, integralności i niezawisłości sądów oraz egzekwo
waniu prawa. Rolą państwa jest takie działanie, by wymienione powyżej trzy
warunki były spełniane. A o tym, jak są spełniane, świadczy fakt, że amerykański
system prawny jest uznawany jako drugi na świecie po szwajcarskim pod wzglę
dem jakości i efektywności,
—
amerykańska polityka monetarna jest czynnikiem gwarantującym dominację
w świecie. Kluczową rolę odgrywa tu Bank Centralny. W ciągu ostatnich 25 lat
poziom inflacji spadł z I 3% do 2%. Ostatnie 20 lat cechowały się stabilnym wzro
stem popytu krajowego, przy zaledwie dwóch recesjach, — polityka podatkowa
i budżetowa — Stany Zjednoczone cechują się jednymi z najniższych procentowo
wydatków rządowych jako procent PKB. Do tego dochodzi rozpoczęta przez Re
agana i sukcesywnie kontynuowana polityka cięcia podatków.
Rynek pracy w USA cechuje się bardzo duża elastycznością i zdolnością do
adaptacji w zmieniającym się otoczeniu ekonomicznym. Większość pracowników
ma relatywnie małe bezpieczeństwo zachowania miejsca pracy, ale bardzo duże
bezpieczeństwo zatrudnienia (zupełnie inaczej niż w Europie). Bezrobocie w Sta
nach Zjednoczonych wynosi obecnie 5,4% a okres pozostawania bez pracy to za
ledwie 9,5 tygodnia, mimo ubezpieczenia społecznego obejmującego okres aż 26
tygodni. Inne cechy amerykańskiego rynku pracy to przede wszystkim bardzo uła
twiony dostęp do specjalistycznych zawodów, takich jak zawody prawnicze czy
związane z medycyną. Bardzo istotny jest również mały interwencjonizm państwa
w regulacje panujące na rynku pracy. Władze USA postanowiły, zgodnie z zasada
wolnego rynku, nie interweniować na rynku pracy, nie ma zatem kontroli płac
czy płacy minimalnej. Mówiąc o rynku pracy, wspomnieć należy o bardzo dużej
mobilności pracowników (zarówno poziomej, jak i pionowej) oraz o niskim
poziomie „uzwiązkowienia” pracowników — poniżej 10 %. Zasługą Ronalda Re
agana i rządów USA od czasów jego prezydentury do chwili obecnej jest przy
wrócenie wyżej wymienionym pięciu zasadom ich należytego miejsca i wagi
w polityce rządu i traktowanie tego zestawu zasad jako priorytetowych w każ
dym układzie politycznym.
360
Polityka ekonomiczna Ronalda Reagana i jej reperkusje
Dalsze utrzymanie przewagi USA w gospodarce światowej (i nie tylko) bę
dzie zależało od możliwości kontynuacji wyżej wymienionej linii postępowania
w polityce gospodarczej także w przyszłości.
Bibliografia
A Blue print for new beginnings — A responsible budget for America’s priorities, US
Government Printing Office 2001 .
Economic Report of the President, US Government Printing Office 2004Economic Report of the President, US Government Printing Office 2003 .
IMD World Competitiveness Yearbook zooj, Lozanna 2003 .
On spendings is Bush no Reagan, „Tax and Budget Bulletin” no. 13, August
2003.
The President’s Fiscal Year zoozf. Budget, Tax Foundation, March 2003United States. Economic Survey, OECD, Paris 2000—2003.
Bieńkowski W., Reaganomika ijej wpływ na rozwój gospodarki amerykańskiej, War
szawa 1995Bieńkowski W., Bossak J., Międzynarodowa zdolność konkurencyjna kraju i przed
siębiorstw, Warszawa 2004Bush G. W., No Child Left Behind, „Economic Report of the President”, U.S.Go
vernment Printing Office.Washington D.C, February 2002
Hanke S. H., Referat wygłoszony na Konferencji „American Economic Way”,
październik 2004 Hanke S. H., Privatization and Development, San Francisco 1987Mundell R., The Appropriate Use of Monetary and Fiscal Policy for Internal and
External Stability, „IMF Stalf Papers” 1962, Vol. 9Mundell R., The Dollar and the Policy Mix, 2971 , „International Finance” 1971 •
Nau H.R., The American Competitiveness Renaissance, Washington 1992 .
Nau H.R., The Myth of America’s Decline, Leading the World Economy into the
1 9 9 0 s, Oxford 1990 .
Nau H. R., Where Reaganomics Works, „Foreign Policy” no. 5 5, Winter 1984/
1985.
Niskanen W. A., Referat wygłoszony na Konferencji „American Economic
Way”, październik 2004.
Niskanen W.A., Reaganomics: An Insider’s Account of the Policies and the People,
„Regulatory Reform in the United States”, OECD, Paris 1999 New York 1988 .
Tempalski J., Revenue Effects of Major Tax Bills, US Departament of Treasury,
WP 81 , 1998 .
Tadeusz Paleczny
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa
amerykańskiego w czasach prezydentury Ronalda Reagana:
dychotomia czy gradacja?
I. Społeczeństwo klasy średniej?
Prezydent Ronald Reagan obejmował urząd prezydencki w czasach kryzysu ame
rykańskiego systemu wartości. Lata poprzedzające jego prezydenturę doprowa
dziły w następstwie masowej kontestacji do erozji wartości religijnych i etycznych.
W latach siedemdziesiątych, w konsekwencji wojny w Wietnamie, doszło do de
precjacji autorytetu państwa, a po aferze „Watergate” także urzędu prezydenckie
go. Skandalom politycznym, dewaluacji norm obyczajowych i religijnych towarzy
szyła w okresie prezydentury Jimmy’ego Cartera dwucyfrowa inflacja wartości dolara,
która spowodowała obniżenie poziomu życia Amerykanów.
Ronald Reagan został wybrany prezydentem w momencie, w którym więk
szość mieszkańców Stanów Zjednoczonych opowiedziała się za obroną amerykań
skiego etosu i systemu wartości. Wyborcy wyrazili swoją tęsknotę za stabilizacją —
erą „złotego wieku”, zademonstrowali przywiązanie do amerykańskich wartości
i idei zawartych w micie the American dream.
Czas prezydentury Ronalda Reagana to okres odpowiedzi na wyzwania spo
łeczne, polityczne i ekonomiczne. To faza prawicowych, konserwatywnych odpo
wiedzi na problemy, które wstrząsnęły Ameryką. To także okres stabilizacji struk
tury społecznej, dalszego wzrostu znaczenia reprezentantów klas średnich i wy
ższych, przy nadaniu na nowo znaczenia wartościom takim jak: pracowitość,
przedsiębiorczość, praworządność, produktywność.
Owe pragnienia Amerykanów Ronald Reagan ujął w jednym ze swoich prze
mówień w krótkim stwierdzeniu: „Sądzę, że [Amerykanie — T.P.] wyrazili pra
gnienie zmiany, ponieważ byli niezadowoleni ze sposobu sprawowania rządów.
Sądzę, iż chcieli powiedzieć, że należy ukrócić inflację,'że pragną pracy i redukcji
363
Tadeusz Paleczny
podatków, ze Ameryka powinna być silna i mieć zdecydowaną politykę zagraniczną,
że władze powinny mniej wtrącać się do ich spraw” 1 .
Powrót tendencji konserwatywnych w polityce wewnętrznej i zagranicznej
Ronalda Reagana oznaczał zwrot ku koncepcji państwa dobrobytu. Program
społeczny polegał na redukcji wydatków na opiekę socjalną i propagowanie przed
siębiorczości w warunkach wolnej konkurencji. Ograniczanie roli rządu w życiu
społeczeństwa, obniżanie podatków i wydatków federalnych, wspieranie każdej
formy przedsiębiorczości, to główne założenia programu społeczno-ekonomicznego, nazwanego później reaganomiką. Program ten okazał się skuteczny.
Wiatach 1981 — 1982 , w początkowej fazie prezydentury Ronalda Reagana, Stany
Zjednoczone weszły w fazę najdłuższego w powojennej historii wzrostu gospo
darczego. Spadła inflacja, obniżył się do pięcioprocentowego wskaźnik bezro
bocia. Powstało dziewiętnaście milionów nowych miejsc pracy. Poprawiły się
wyraźnie wskaźniki koniunktury gospodarczej, Amerykanie zaś na nowo zaczęli
się bogacić.
W latach osiemdziesiątych, w trakcie prezydentury Ronalda Reagana utrwali
ła się i ustabilizowała dominująca pozycja klasy średniej. Wzrost koniunktury
gospodarczej doprowadził do przesunięć Amerykanów na skali dochodów, nie na
ruszając wszakże podstawowych zasad podziałów klasowo-warstwowych. Zręby
amerykańskiego systemu społecznego pozostały nietknięte jako najbardziej funk
cjonalne wobec wymogów indywidualnych zasad przedsiębiorczości, konkurencyj
ności oraz racjonalnej efektywności.
Amerykanie różnili się między sobą w latach osiemdziesiątych i obecnie nie
tylko ze względu na kolor skóry, pochodzenie etniczne bądź narodowe czy wyzna
nie, ale także — a może przede wszystkim — z powodu różnic na skali dochodów
i zamozności, prestiżu wykonywanego zawodu i przypisanej do niego społecznej
pozycji, jak również stopnia sprawowanej władzy, nie ograniczającej się jedynie do
struktur politycznych, ale wszystkich wymiarów hierarchii organizacyjnej. Pozy
cja społeczna członków społeczeństwa amerykańskiego wyznaczana była i jest na
dal przez kombinację wielu czynników, wśród których kryteria przynależności klasowo-warstwowej — korelując się z rasowymi, etnicznymi i religijnymi charaktery
stykami — lokują się wśród najważniejszych.
Społeczeństwo amerykańskie uważa się powszechnie w opiniach socjologów —
a co ważniejsze, sąd ten podziela większość Amerykanów — za bezklasowe, składa
jące się z jednostek o równych szansach, a nie grup czy kategorii społecznych
o nierównych możliwościach dostępu do bogactwa, władzy i przywilejów wyni
kających z prestiżu. Przekonanie takie znajduje uzasadnienie w samoidentyfikacji
samych Amerykanów, którzy w zdecydowanej większości zaliczają się do jednej,
średniej klasy.
1
M. Berezowski, Czas Reagana, Warszawa 1 9 8 2 , s. 2 4 6 .
3 64
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego.
Wyniki sondaży opinii publiczne) oraz brak wyraźnych oznak istnienia spola
ryzowanej, dwubiegunowej, klasowej struktury społecznej uzasadniają tezę o do
minacji gradacyjnych, warstwowych zasad strukturalizacji społecznej społeczeń
stwa amerykańskiego. Sytuacja taka przejawia się co najmniej w trzech typach
teorii budujących modele struktury społecznej w Stanach Zjednoczonych.
Pierwsza grupa teorii, najwyraźniej wyartykułowana w koncepcjach klasy śred
niej, zakłada istnienie jednej, głównej kategorii klasowej, podzielonej na szereg
warstw społecznych wyodrębnionych ze względu na kryteria dochodu, zawodu,
prestiżu czy władzy. Teorie klasy średniej znajdują oparcie w braku czystych po
działów dychotomicznych pomiędzy najuboższymi a najbogatszymi, pracodawca
mi i pracobiorcami, rządzącymi i rządzonymi. Teoria klasy średniej prowadzi wprost
do przekonania o bezklasowości społeczeństwa amerykańskiego.
Zasady amerykańskiej bezklasowości wyrastają na gruncie nominalistycznych
założeń o naturze tego społeczeństwa. Opierają się na dominacji modelu integra
cyjnego, wyrastającego na przekonaniu o równości szans, przy akceptowalnych
przez wszystkich warunkach i przepisach awansu społecznego. Podstawą bezkla
sowości są gwarantowane konstytucyjnie zasady równości obywatelskiej. Z prze
konań o równości szans i nierównomierności ich spełnienia wyrasta cała grupa
koncepcji funkcjonalnych, funkcjonalno-strukturalnych, polegających na uzasad
nianiu rozwarstwienia na skali bogactwa, prestiżu, wykształcenia, pozycji zawodo
wej czy miejsca w strukturach władzy. Do najpopularniejszych koncepcji w tym
obszarze teorii należą funkcjonalistyczna zasada merytokracji Kingsleya Davisa
i Wilberta Moora 2 oraz model stratyfikacji społecznej Melvina M. Tumina 5 .
Druga grupa teorii opiera się na modelu ograniczonej równości szans i pro
wadzi do krytycyzmu wobec pierwszego, bezklasowego modelu struktury społecz
nej. Teorie te wywodzą się z przekonania, iz zjawiska nierówności dochodów, wła
dzy czy prestiżu posiadają także grupowe, społeczne determinanty i stanowić mogą
następstwo pochodzenia rasowego, etnicznego bądź innych charakterystyk grupo
wych. Klasycznymi koncepcjami tej wersji wizji struktury społecznej Stanów Zjed
noczonych są koncepcje Helen i Roberta Lyndów oraz Wrighta C. Millsa 4 .
W teoriach tych występuje obraz zasadniczo pozbawionego dominujących po
działów klasowych społeczeństwa amerykańskiego, z występującymi jednak w jego
obrębie obszarami zbliżonymi bardziej do klasowej struktury dychotomicznej niż
warstwowych podziałów opartych na schematach gradacji. W tych ujęciach pojęcie
K. Davis, W. Moore, Some Principles of Stratification, „American Sociological Review” nr 1 0
2
(1945), s. 242-249.
J
N. Goodman, Wstęp do socjologii, tłum. J. Polak, J. Ruszkowski, U. Zielińska, Poznań 1 9 9 2 ,
s. 129-129.
4
H. M. Lynd, R. S. Lynd, Middletown, New York 1929; C. W. Mills, Elita władzy, Warszawa
1956.
365
Tadeusz Paleczny
„klasy” społecznej staje się tożsame ze znaczeniem przypisywanym „warstwie”.
Z takimi modelami klasowo-warstwowymi struktury społecznej mamy do czynie
nia w klasycznych studiach Loyda W. Warnera i grona jego współpracowników 5 .
Trzecia, najbardziej radykalna grupa teorii, wyrasta na gruncie teorii konflik
towych oraz bliskich realizmowi socjologicznemu kolektywistycznych założeń
o dominacji jednych grup bądź kategorii społecznych nad innymi. Opiera się ona
na wyróżnieniu klas społecznych, chociaż w większości teorii bliższe są one kon
cepcji warstwy. W skrajnych przypadkach, teorie te opierają się na modelu dychotomicznej struktury społecznej. W Stanach Zjednoczonych jest to w zasadzie
marginalny i rzadki rodzaj teorii.
Skale podziałów społecznych w Stanach Zjednoczonych, mierzone rozpięto
ścią dochodów, wykształcenia, prestiżu czy władzy, posiadają dwa przeciwstawne
krańce warstwowego, gradacyjnego continuum. Na jednym biegunie lokują się człon
kowie najzamożniejszych, najbardziej wpływowych kategorii społecznych, two
rzących elity społeczne Stanów Zjednoczonych, określanych mianem „najwyżej
usytuowanych niewidzialnych” 6 . Na drugim zaś usytuowani są najubożsi, w du
żym odsetku bezdomni, bezrobotni, w połowie składający się z ludności koloro
wej członkowie kategorii „najniżej usytuowanych niewidzialnych”.
Badania amerykańskich socjologów nad społecznymi zasadami funkcjonowania
elit doprowadziły ich do wyłonienia dwunastu rodzajów najbardziej wpływowych
środowisk zawodowych wymienionych w tabeli nr I. W zdecydowanej większości
składają się one z mężczyzn (rubryka M). Tylko w czterech kategoriach: polityków
(73%), dziennikarzy prasowych (79%), działaczy społecznych (69%) oraz liderów
religijnych (85%) ich odsetek spada poniżej 90%, lecz tylko w jednym przypadku
jest mniejszy niż 70 % osób zaliczanych do elity. Najogólniej rzecz ujmując, wśród
członków wszystkich wyróżnionych rodzajów elit dominują w zdecydowany sposób
mężczyźni, stanowiący średnio ponad dziewięćdziesięcioprocentową większość.
Pochodzenie rasowe zidentyfikowanych i przebadanych członków amerykań
skich elit (badania przeprowadzono na statystycznej próbce reprezentatywnej)
dowodzi bardzo ścisłej korelacji wymiaru rasowego ze strukturą klasowo-warstwową.
Zdecydowana większość członków amerykańskich elit społecznych to osobnicy
biali. Średnio 25% z nich posiada angielski rodowód, czyli wywodzi się z brytyj
skich środowisk zaliczanych do kategorii White-Anglo-Saxon Protestant (WASP).
Wyraźnie zaznacza się także wśród członków amerykańskich elit społecznych spory
udział osób pochodzenia żydowskiego. Wśród pracowników przemysłu filmowe
go i telewizji ich liczebność w grupie najwyżej usytuowanych liderów tych sekto
rów przekracza znacznie 50 %.
5
W. L. Warner, P. S. Lunt, The Social Life of Modern Community, New Heaven 1 94 X -
6
R. Lerner, A. K. Nagai, S. Rothman, American Elites, New Heaven 1 9 9 6 .
366
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego.
Wykształcenie członków amerykańskich elit nie budzi najmniejszych zastrze
żeń. Reprezentują oni kategorię osób mających w znakomitej większości wyższe
wykształcenie. Znaczący odsetek członków elit związany jest ze środowiskami
uniwersyteckimi, zatrudniającymi ich w charakterze konsultantów, wykładowców
i ekspertów.
Stwierdzić można, iż amerykańskie elity składają się w przytłaczającej więk
szości z białych, posiadających wyższe wykształcenie mężczyzn w średnim wieku,
wywodzących się z anglosaskich i żydowskich środowisk etnicznych. Stwierdzenia
amerykańskich badaczy potwierdzają potoczne wyobrażenia o składzie amerykań
skich elit społecznych. Na drugim biegunie struktury klasowo-warstwowej lokują
się zaś w większości czarne, samotne matki, pobierające stale zasiłki socjalne, żyją
ce poniżej granicy ubóstwa.
Tabela I. Społeczna charakterystyka członków amerykańskich elit społecznych
Średni wiek
Rodzaj elity
Urzędnicy
Przedsiębiorcy
Politycy
Sędziowie
Zarządzający
w przemyśle
Prawnicy
Dziennikarze
Wojskowi
Filmowcy
Działacze społeczni
Liderzy religijni
Pracownicy firm TV
M
M
K
93
93
73
95
97
49
46
36
61
55
48
35
33
53
45
98
48
48
79
99
99
69
85
92
44
48
35
43
60
49
41
54
49
34
49
39
Odsetek
białych
Pochodzenie Wykształ
cenie
A
Ż
93
97
94
89
95
23
22
28
21
8
10
32
18
29
13
99
95
95
99
97
87
99
29
24
27
12
40
26
25
26
21
I
56
48
0
58
Nau
kowcy
Liczba
badanych
89
95
99
38
24
25
24
47
6
200
242
100
68
95
100
37
24
28
98
63
100
98
75
45
19
22
134
114
95
150
238
152
96
158
178
104
Objaśnienia: M — mężczyźni; K — kobiety; A — angielskie; Z — żydowskie.
Źródło: R. Lerner, A. K. Nagai, S. Rothman, American Elites, New Heaven 1996, s. 20.
Bez względu wszakże na skalę rzeczywistych rozpiętości w wyznaczaniu po
zycji społecznej Amerykanów wskaźników zamożności, prestiżu czy władzy, nie
zależnie od tego czy podstawowymi elementami struktury społecznej stają się
klasy czy warstwy, najważniejszą cechą tego systemu podziałów jest dominacja
schematów gradacyjnych przy utrzymujących się jednak obszarach dysproporcji
bliższych dychotomii i dwubiegunowości.
367
Tadeusz Paleczny
2. Kryteria przynależności klasowo-warstwowej
W społeczeństwie amerykańskim stosowane są zmieniające się i różnorodne wy
znaczniki pozycji społecznej i przynależności klasowo-warstwowej. Do najważ
niejszych i w zasadzie niezmiennych w obrębie większości teorii należą kryteria
zamożności, prestiżu i pozycji na skali władzy.
Pozycję klasowo-warstwową wyznacza się według kryteriów obiektywnych bądź
subiektywnych. Norman Goodman wymienia i charakteryzuje metody: reputacyjną,
samookreślania i obiektywną 7 . Wielostopniowe, gradacyjne schematy podziałów
społecznych opierają się zarówno na miarach obiektywnych, np. wysokości osiąga
nych rocznych dochodów, poziomu zamożności mierzonego wielkością majątku,
pozycji zawodowej, miejsca w strukturach organizacyjnych i podobnych, jak i su
biektywnych, np. szacunek przypisywany danej pozycji, stanowisku czy samooce
na własnego położenia.
Najważniejszym obiektywnym kryterium statusu społecznego jest stopień
zamożności. Do subiektywnych zaliczyć można prestiż związany z daną pozycją
społeczno-zawodową. Do mieszanych zaś wielkość władzy mierzonej zarówno kry
teriami subiektywnymi, wynikającymi z psychicznych predyspozycji jednostek, jak
i miejsca w hierarchicznych strukturach władzy politycznej, ekonomicznej, religij
nej czy wojskowej.
Zamożność. Zamożność, stając się wyznacznikiem położenia społecznego,
przybiera różnorodne miary. Ujmuje się ją najczęściej albo przez szacunek wiel
kości posiadanego majątku, albo wysokość osiąganego rocznego dochodu.
W różnych systemach podziałów klasowych wymieniane były pośród innych wy
znaczników pozycji społecznej np. typ i cena domu, rejon zamieszkania, rodzaj
kapitału (pieniężny, ziemski, przemysłowy) i kilka innych. Wskaźnik położenia
na skali zamozności mierzony wysokością dochodów uwzględnia także przycho
dy pozaprodukcyjne, wynikające ze stosunku posiadania, np. kapitałowe źródła
zarobków. Skala zróżnicowania zamożności mierzona wielkością dochodów
uwzględnia przede wszystkim legalne źródła zarobków. W najnowszych syste
mach stratyfikacyjnych uwzględnia się także dochody uzyskiwane przez Amery
kanów aktywnych w tzw. „szarej strefie” ekonomicznej, związanej zwłaszcza
z przedsiębiorczością nielegalną, przestępczością zorganizowaną, zwłaszcza han
dlem narkotykami.
Stopień posiadania (level of poverty), określany mianem zamożności, ujmo
wany jest najczęściej w postaci wskaźników rocznego dochodu uzyskiwanego
przez Amerykanów bądź przez ich rodziny. Rozkład rocznych dochodów Ame
rykanów i ich rodzin w poszczególnych przedziałach pieniężnych zamieszczony
jest w tabeli nr 2 .
7
3 68
N. Goodman, op. cit., s. 1 4 1 — 1 4 2 .
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego.
Tabela 2 . Dochód i poziom ubóstwa Amerykanów w roku 1989
Kategoria
Dochód Amerykanów (w $)
Wielkość
ogółem
91 993 582
poniżej 5 0 0 0
5 6 8 4 517
5 000-9 999
8 529 9 8 0
1 0 000-14 999
8 133 273
1 5 000-24 999
16 123 742
25 000-34 999
14 575 125
3 5 000-49 999
16 4 2 8 455
50 000-74 999
13 777 883
75 000-99 0 0 0
4 704 8 0 8
1 0 0 000-149 999
2 593 7 6 8
powyżej 1 5 0 0 0 0
I 442 031
Średnia dochodów
Dochód rodzin amerykańskich (w $)
30 056 $
ogółem
6 5 049 4 2 8
poniżej 5 0 0 0
2 582 206
5 000-9 999
3 636 361
1 0 000-14 999
4 676 092
15 000-24 999
1 0 658 345
25 000-34 999
1 0 7 2 9 951
3 5 000-49 999
13 270 930
50 000-74 999
75 000-99 0 0 0
II 857 079
4 115 4 6 8
1 0 0 000-149 999
2 259 940
powyżej 150 0 0 0
I 263 056
Średnia dochodów
Status ubóstwa
Liczba Amerykanów ogółem
poniżej granicy ubóstwa
Liczba rodzin amerykańskich ogółem
poniżej granicy ubóstwa
35 225 $
241 977 859
31 742 8 6 4
6 5 049 4 2 8
6 4 8 7 475
Źródło: Bureau of Population, Table DP-zf.. Income and Poverty Status in i g8g: 1990 ,
http//www. census, gov.
Rozkład dochodów Amerykanów zawarty w tabeli nr 2 wskazuje, że w 1989 roku
blisko 6 milionów Amerykanów (5 684 517) nie przekroczyło poziomu zarobków
przekraczających 5 tys. dolarów. Dochodem rocznym poniżej I 5 tys. dolarów wyka
zywało się około 22 milionów Amerykanów. Status ubóstwa posiadało zaś
w 1989 roku aż 3 I 742 864 Amerykanów, co stanowiło około I 3% całej populacji.
369
Tadeusz Paleczny
Grupą o najwyższym wskaźniku średnich dochodów nie jest już populacja
białych Amerykanów. Najwyższy, przekraczający 5 5 tys. dolarów rocznie, poziom
przeciętnych dochodów uzyskują Amerykanie azjatyckiego pochodzenia i miesz
kańcy wysp Pacyfiku. Najniższy wskaźnik średnich dochodów charakteryzuje czarną
grupę rasową, jednak różnica między górną i dolną granicą średnich grupowych
dochodów nie przekracza 100 %.
Odsetek ludzi najzamożniejszych w porównaniu z liczbą Amerykanów osią
gających najniższe dochody jest znacznie niższy. Dochody powyżej 150 tys. dola
rów rocznie zadeklarowało jedynie I 442 031 Amerykanów. Dwie skrajne katego
rie na skali dochodów wyznaczają dwa przeciwne bieguny systemu stratyfikacji
społecznej. Na jednym z nich lokują się członkowie klasy wyższej-wyższej (upperupper), na przeciwległym osoby zaliczane do klasy niższej-niższej (lower-lower).
Najzamożniejsza kategoria Amerykanów, osiągająca dochody roczne powyżej
I miliona dolarów, przekracza obecnie liczbę 200 tys. osób. Na co najmniej pię
ciokrotnie liczebniejszą szacuje się dolny kraniec skali dochodów, czyli ludzi bez
domnych, żyjących bez jakichkolwiek regularnych, legalnych źródeł dochodu.
Ze względu na cenzus majątkowy i wielkość dochodów Amerykanie dzieleni
są na pięć równych pod względem wielkości, dwudziestoprocentowych kategorii
(centyli). Górny „centyl” osiągnął w 1989 r. około 40 % wszystkich dochodów.
Natomiast wartość kontrolowanego przez tę kategorię całego majątku narodowe
go sięgała 75 %.
Najzamozniejsza kategoria Amerykanów posiada swoje elity finansowe. Gór
ne 5% populacji posiadało pod koniec prezydentury Reagana niemal połowę ma
jątku narodowego 8 .
Przeciwległy kraniec skali dochodów okupuje 20 % Amerykanów, uczestniczą
cych w dystrybucji dochodów w wielkości nieprzekraczającej 5 % wszystkich wpły
wów. Dysproporcje na skali przychodów, prowadzące do takich relacji, iż górne
5 % rodzin amerykańskich osiąga dochody 40 % rodzin lokujących się w dolnych
kategoriach majątkowych, są i tak o wiele „płytsze” od rozbieżności na skali ma
jątku. Cenzus majątkowy Amerykanów z trudem uzasadnia tezę o dominacji klasy
średniej. Wydaje się bowiem, że w miarę upływu czasu rozwarstwienie na skali
dochodów staje się coraz większe i wyraźniejsze, zgodnie z zasadą głoszącą, że
„bogaci stają się coraz bogatsi, biedniejsi coraz biedniejsi”.
P r e s t i ż . Prestiż społeczny związany jest w największej mierze z rodzajem
wykonywanego zawodu i jego znaczeniem w społecznej świadomości. Amerykań
skie ośrodki badania opinii publicznej corocznie publikują ranking zawodów na
skali ich popularności i społecznego szacunku, deklarowanego przez badane po
pulacje. Nieodmiennie na wierzchołkach tej skali lokują się od dziesięcioleci takie
kategorie zawodowe jak: sędziowie Sądu Najwyższego, profesorowie uniwersyteccy,
8
3 70
Ibidem, s. 138.
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego.
kierownicy wielkich korporacji przemysłowych, lekarze chirurdzy, prawnicy, poli
tycy. Jest zastanawiające, iż w rankingach prestiżu nastąpiły wśród najwyżej przez
Amerykanów wartościowanych w ostatnich dziesięcioleciach zawodów niewielkie
zmiany.
Kryterium prestiżu wiąże się ściśle ze strukturą zawodową. Najniższym pre
stiżem i statusem społecznym odznaczają się bezrobotni oraz niewykwalifikowani
pracownicy wykonujący najprostsze prace fizyczne w zakresie sprzątania ulic, biur
czy usług takich, jak czyszczenie butów.
Prestiż społeczno-zawodowy Amerykanów związany jest wyraźnie z pozio
mem ich dochodów. Ilość i rodzaj występujących w Stanach Zjednoczonych zawo
dów zmienia się co prawda w czasie, zgodnie z dynamiką rozwoju technologiczne
go oraz gospodarczego, lecz wciąż na czele listy pozostają takie, które wymagają
osobistych zdolności intelektualnych, wielu lat studiów oraz predyspozycji psy
chicznych i społecznych. W 2000 roku wyodrębniono w Stanach Zjednoczonych
dla celów statystycznych i podatkowych 770 zawodów, podzielonych na kilka
dziesiąt szerszych kategorii. Na czele listy zawodów najwyżej w Stanach Zjedno
czonych wynagradzanych lokują się specjalności cieszące się zarazem największym
prestiżem społecznym. Zależność ta nie jest jednak taka prosta i oczywista, zwłasz
cza gdy sięgniemy do danych ukazujących rozkład wielkości dochodów uzyskiwa
nych w poszczególnych grupach zawodowych i skorelujemy go z przynależnością
rasową. W niektórych kategoriach zawodowych odsetek mniejszości rasowych,
zwłaszcza czarnych Amerykanów i Indian jest znacznie mniejszy niż ich procento
wy udział w całym społeczeństwie. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w gru
pach o najwyższym statusie społecznym i największych dochodach. Inne dane wska
zują, że także Amerykanki czują się dyskryminowane, jeżeli chodzi o porówny
walną z mężczyznami wysokość ich dochodów. Zarazem jednak, kobieta czy czarny
Amerykanin, osiągnąwszy przykładowo pozycję sędziego czy lekarza lokuje się
w takim samym przedziale dochodów i prestiżu, co reprezentant białej większości.
Przekonanie, że pieniądz, czyli wysokość uzyskiwanych dochodów, jest podstawo
wym miernikiem wartości Amerykanów i ich prestiżu społeczno-zawodowego nie
zawsze daje się obronić.
Wśród najbardziej popłatnych zawodów sytuują się profesje cieszące się zara
zem najwyższym prestiżem: prawników, przedsiębiorców, lekarzy i naukowców.
Najliczniejsze są zawody związane z administracją, handlem i produkcją. Zawody,
które wykonuje największa ilość Amerykanów, sytuują się na skali stawek godzi
nowych nieco poniżej średniej. Jednocześnie ponad jedna czwarta prawników oraz
przedsiębiorców zarabia ponad 45 dolarów za godzinę. Ci właśnie ludzie lokują
się na szczycie społeczno-zawodowej skali prestiżu, osiągając zarazem najwyższe
Suma czynników wpływających na położenie klasowo-warstwowe bywa okre
ślana mianem statusu społecznego. Status społeczny to zespół zjawisk ze sfery
371
Tadeusz Paleczny
obiektywnej, takich jak zamożność, pochodzenie rasowe i etniczne, wyznanie, wła
dza, wykształcenie, oraz subiektywnej, do których zaliczyć można np. miarę spo
łecznego szacunku, autoidentyfikację czy ideologię grupową. Prestiż zaś to skom
plikowany zespół obiektywnych, jak i subiektywnych wyznaczników przynależno
ści klasowo-warstwowej.
Amerykanie cieszący się najwyższym prestiżem i szacunkiem, posiadający sta
tus ludzi zaliczanych (zaliczających się) do górnej warstwy klasy wyższej (invisible
highest), nie muszą podejmować żadnych wysiłków w celu utrzymania swojej pozy
cji. Jest ona udziałem najbogatszych, najbardziej wpływowych Amerykanów wy
wodzących się ze znanych rodów, reprezentujących stary establishment o prote
stanckim rodowodzie.
Co wydaje się paradoksalne, o zmianę statusu nie muszą zabiegać także człon
kowie najniższych warstw społecznych (invisible lowest): bezrobotni, bezdomni,
zdeklasowani, zmarginalizowani członkowie grup imigranckich czy rasowych.
Społeczny kontekst statusu klasowo-warstwowego wyznaczają najliczniejsi
w Stanach Zjednoczonych reprezentanci klasy średniej. Amerykanie należący do
klasy średniej znajdują się pośrodku społecznej drabiny statusu i nie tyle muszą
dbać o awans w górę warstwowej hierarchii, co starać się za wszelką cenę nie
spaść o szczebel niżej. Paul Fussel, autor głośnej w połowie lat 90. książki na
temat statusu klasowo-warstwowego stwierdził, iż należący do klasy średniej
Amerykanie żyją na „pożyczonym statusie” 9 . Prestiż klasy średniej jest zjawi
skiem ulegającym najszybszej dynamice i stanowi przejściowy, tymczasowy atrybut
przynależności społecznej. Zasady indywidualizmu i wolnej konkurencji narzu
cają styl życia i pracy polegający na konieczności ochrony własnej pozycji. Przy
wiązanie do własnego statusu klasowo-warstwowego Amerykanów widoczne jest
zwłaszcza w małych miasteczkach oddalonych od wielkich metropolii. W wielu
takich miejscach awans społeczny oznacza migrację. Wiara w możliwość nie
ograniczonego awansu społecznego stanowi motor napędowy wielu pokoleń
Amerykanów i niekiedy się spełnia, jak w przypadku gwiazd filmowych czy sym
bolicznych postaci self made-menów.
Najbardziej sfrustrowani i zdeterminowani do walki o utrzymanie statusu
klasowo-warstwowego są Amerykanie zaliczani do klasy niższej średniej (middlelower) i wyższej-niższej (highest-lower). To do tej kategorii należy „arystokracja
zawodowa” specjalistów z kategorii blue color workers, osiągająca niekiedy dochody
porównywalne z prawnikami czy lekarzami. Wymogi społecznego statusu narzu
cają modę na stosowanie odpowiednich wskaźników przynależności. Wygląd fi
zyczny, młodość, ubranie, nawet marka zegarka, pióra czy teczki zaczynają w Sta
nach Zjednoczonych na trwałe wchodzić do kanonu cech pożądanych w określa
niu własnej i cudzej pozycji społeczno-zawodowej.
9
372
P. Fussel, Class. A Guide through the American Status System, New York 1995-
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego...
W y k s z t a ł c e n i e . Poziom wykształcenia Amerykanów jest bardzo wysoki.
Społeczeństwo amerykańskie posiada rozwinięty system edukacji, Amerykanie zaś
traktują wykształcenie jako jeden z najważniejszych czynników awansu społeczne
go oraz zdobycia wysokiej pozycji klasowo-warstwowej. Aż 81 , 6 % Amerykanów
legitymowało się w 2000 roku świadectwem ukończenia szkoły średniej, nato
miast 25,1% posiadało stopień licencjata (Bachelor of Art) lub wyższy.
Społeczeństwo amerykańskie jest społeczeństwem edukacyjnym. Różnorod
ność oraz złożoność amerykańskiego systemu szkolnictwa pozwala na wielowa
riantowość oraz plastyczność systemu edukacji, dostosowującego swoją strukturę
do wymogów amerykańskiej gospodarki. Nie jest to wszakze system pozbawiony
wad, o czym świadczą nieustanne wysiłki zmierzające do jego poprawy 10 .
W ł a d z a . Władza kojarzy się najczęściej z miejscem zajmowanym w struktu
rach politycznych. Władza polityczna jest wszakże tylko jednym z najbardziej
wyrazistych rodzajów panowania. Władza wiąże się także z panowaniem ekono
micznym, ideologicznym, charyzmatycznym czy tradycyjnym”. Miejsce w struk
turze społecznej społeczeństwa amerykańskiego wyznaczone tez bywa przez sto
sunki dominacji/podporządkowania, jakie zajmują jednostki w strukturach orga
nizacyjnych. W Stanach Zjednoczonych występuje wiele rodzajów elit i panuje
przekonanie, że przynależność do elity władzy nie nakłada się na przynależność do
establishmentu kulturalnego, naukowego czy prawniczego. Dane przytaczane przez
autorów cytowanej pracy wskazują, że również w Stanach Zjednoczonych wystę
puje coraz wyraźniejsze nakładanie się na siebie różnych rodzajów elit 12 . Udział
we władzy bywa wyznaczany przez cenzus majątkowy. Zakres wpływów politycz
nych jest proporcjonalny do pozycji zajmowanych w instytucjach opiniotwórczych,
gospodarczych i kulturalnych.
3. Koncepcje funkcjonalne.
Podziały w społeczeństwie amerykańskim
Podziały społeczne w społeczeństwie amerykańskim wynikają nie tylko z różnic na
skali dochodów, władzy i prestiżu, chociaż w największym stopniu zdeterminowa
ne są przez te trzy cechy położenia społecznego. O przynależności do kategorii
społeczno-zawodowej, warstwy czy klasy społecznej świadczą także inne wyznacz
niki statusu, w tym płeć, wiek, potencjał fizyczny bądź intelektualny, pochodzenie
rasowe, etniczne bądź nawet wygląd oraz uroda. Złożone systemy stratyfikacji
w koncepcjach funkcjonalnych uwzględniają wiele różnorodnych wskaźników przy
należności warstwowo-klasowej, w tym, poczynając od najwcześniejszych i najbar
10
A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację
i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, tłum. T. Bieroń, Poznań 1997.
11
M. Weber, Etyka protestancka i duch kapitalizmu, tłum. J. Miziński, Lublin 1994-
12
R. Lerner, A. K. Nagai, S. Rothman, op. cit.
373
Tadeusz Paleczny
dziej znanych, dzielnica, w której się mieszka, typ i wartość domu, wykształcenie
czy pochodzenie społeczne 15 .
Generalnie wszakże inne wskaźniki położenia społecznego stanowią pochodną
trzech głównych wymiarów strukturalizacji, czyli zamożności, władzy i prestiżu.
Trzy wskaźniki położenia klasowo-warstwowego —property (własność),power (wła
dza) oraz prestige (prestiż) w największym stopniu decydują o położeniu w syste
mach gradacji pionowej. Na szczytach społecznej hierarchii sytuują się ludzie naj
zamożniejsi, uzyskujący dochody czerpane z wykonywania zawodów cieszących
się największym szacunkiem oraz skupiający w swych rękach relatywnie dużo wła
dzy. Gradacyjna struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego może
obejmować — zależnie od ilości zastosowanych kryteriów — od kilku do kilkudzie
sięciu podstawowych kategorii społecznych. Redukując ją jedynie do trzech naj
ważniejszych, otrzymujemy ośmiopolową strukturę klasowo-warstwową, nakłada
jącą się zarówno na podziały gradacyjne w rodzaju upper-mtddle-lower, jak i dwubie
gunową, dychotomiczną skalę zróżnicowań pomiędzy reprezentantami dwóch
skrajnych, przeciwległych względem siebie pozycji.
Tabela nr 3- Główne wymiary struktury klasowo-warstwowej
Więcej władzy
Mniej władzy
Więcej władzy
Mniej władzy
prezesi korporacji,
właściciele
Więcej własności wielkich firm
prawniczych
sportowcy,
aktorzy,
artyści,
architekci,
przedsiębiorcy
bankierzy,
handlarze
liderzy
narkotyków,
grup etnicznych, prostytutki
przywódcy mafii
chirurdzy,
politycy,
Mniej własności naukowcy,
prawnicy,
dziennikarze
urzędnicy,
nauczyciele,
duchowni
robotnicy,
farmerzy,
policjanci,
zolnierze
zawodowi
Wysoki prestiż
sprzątaczki,
imigranci,
bezrobotni,
Niski prestiż
Źródło: opracowanie własne.
Typologiczna prezentacja głównych wymiarów struktury klasowo-warstwowej ma
charakter heurystyczny, jednak ułatwia i umożliwia tworzenie bardziej złożonych,
odpowiadających wierniej lokalnym społecznościom schematów strukturalizacji.
Typologia zawarta w tabeli nr 3 dotyczy rozkładu pozycji klasowo-warstwowych
w społeczeństwie globalnym.
11
374
W. L. Warner, P. S. Lunt, op. cit.
Struktura klasowo-warstwowa społeczeństwa amerykańskiego.
W rzeczywistości występuje ścisła korelacja pomiędzy poziomem dochodów,
stopniem dostępu do władzy oraz społecznym szacunkiem, jednak cechą amery
kańskiego życia społecznego jest odrębność elit ekonomicznych, kulturalnych oraz
politycznych. Osoby osiągające najwyższe dochody niekoniecznie cieszą się naj
wyższym prestiżem bądź zajmują najwyższe pozycje w strukturach władzy.
Reasumując, w okresie prezydentury Ronalda Regana w zakresie przemian
struktury klasowo-warstwowej miały miejsce następujące zjawiska: I) wzrost za
równo znaczenia, jak i społecznego zasięgu klasy średniej; 2 )utrwalenie identyfi
kacji klasowo-warstwowej jako podstawowego wyróżnika statusu społecznego,
zwłaszcza w kategoriach zaliczanych do klas średniej i wyższej; 3 )przesunięcie
„środka” skali rozwarstwienia w górę, w kierunku wyższych dochodów oraz pozy
cji na skali prestiżu. Aby awansować do klasy wyższej, w okresie lat 80 ., należało
osiągać wyższe dochody i prestiż; 4 ) zmniejszenie obszaru ubóstwa; 5 )obniżenie
wskaźnika bezrobocia, co sprawiło, że zmniejszył się wydatnie odsetek ludzi „mar
ginesu” i „bezklasowych”, trudnych do zakwalifikowania; 6 ) stabilizacja sektora
przedsiębiorczości i utrwalenie społecznego prymatu najbogatszych Amerykanów.
Bibliografia
Berezowski M., Czas Reagana, Warszawa 1982 .
Bloom A., Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło
demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, tłum. T. Bieroń, Poznań 1997Davis K., Moore W., Some Principles of Stratification, „American Sociological
Review” nr 10 (1945), s. 242—249.
Fussel P., Class. A Guide through the American Status System, New York 1995Goodman N., Wstęp do socjologii, tłum. J. Polak, J. Ruszkowski, U. Zielińska,
Poznań 1992 .
Lerner R., Nagai A. K., Rothman S., American Elites, New Heaven 1996 .
Lynd H. M., Lynd R. S., Middletown, New York 1929Mills C. W., White Collar: American Middle Class, New York 1951Mills C. W., Elita władzy, Warszawa 1956 .
Statistical Abstract of the U.S., U.S. Census Bureau, Washington 1993Warner W. L., Lunt P. S., The Social Life of Modern Community, New Heaven
I94IWeber M., Etyka protestancka i duch kapitalizmu, tłum. J. Miziński, Lublin 1994 .
Jarosław Rokicki
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
W prowadzenie
Polityka imigracyjna w Stanach Zjednoczonych jest jednym z najważniejszych
obszarów polityki wewnętrznej tego kraju, obszarem nieobojętnym, budzącym
emocje zarówno wśród rządzących elit, potomków pierwszych imigrantów z Eu
ropy, którzy zbudowali fundamenty USA, a także imigrantów ostatnich lat, wśród
których dominują przybysze z Ameryki Łacińskiej (zwłaszcza Meksykanie)
i z Azji, szukający tam dobrobytu, tolerancji religijnej i światopoglądowej oraz
wolności politycznej. Proces imigracji początkowo do kolonii europejskich, po
tem głównie angielskich i wreszcie do nowego państwa — Stanów Zjednoczonych
trwa z różnym nasileniem od pierwszej dekady XVII wieku. Imigranci pochodzą
praktycznie z całego świata, co oznacza, że amerykańska polityka imigracyjna, cho
ciaż znajduje się w domenie wewnętrznej polityki tego kraju, ma znaczenie mię
dzynarodowe.
Imigracja — jeden z dylematów amerykańskich
Amerykańska ideologia i polityka imigracyjna przybiera postać dylematu miesz
czącego się pomiędzy koncepcjami proimigracyjnymi i antyimigracyjnymi. Kla
sycznymi, wręcz symbolicznymi wypowiedziami reprezentującymi stanowisko proimigracyjne są opinie Michela G. J. (Johna Hectora) de Crevecoeura, George’a
Washingtona a w XX wieku Lyndona Johnsona. De Crevecoeur w Listach od farmera
amerykańskiego, wydanych w Londynie w 1782 roku pisał, że ojczyzną imigranta
jest ten kraj, „który daje mu ziemię, chleb, ochronę i szacunek. Ubi panis ibi patria
(gdzie chleb, tam ojczyzna) jest hasłem wszystkich imigrantów” 1 — należałoby
dodać: imigrantów w Ameryce. Pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych Geo-
1
M. G. J. (John Hector) de Crevecoeur, Letters from an American Farmer, London 1782. Cyt.
za: W. Moquin (ed.), Makers of America, William Benton 197 X, t. I. s. 224-
377
Jarosław Rokicki
rge Washington w przemówieniu wygłoszonym w roku 1873 zachęcał Europej
czyków do przyjazdu i osiedlenia się w Nowym Świecie w następujących słowach:
„Łono Ameryki jest otwarte, by przyjąć nie tylko bogatych i szacownych cudzo
ziemców, ale też zniewolonych i prześladowanych ze wszystkich narodów i religii.
Powinniśmy zaprosić ich do udziału we wszelkich naszych prawach i przywilejach,
jeśli tylko poprzez swą uczciwość i właściwe prowadzenie się zechcą się dołączyć” 2 .
Z kolei prezydent Lyndon Johnson, wygłaszając mowę z okazji podpisania likwi
dującej prawo kwotowe ustawy Hart-Cellar Act, znanej również jako Johnson Act,
podkreślał pozytywne znaczenie imigracji i pluralizmu dla Ameryki, twierdząc że
„amerykańska ziemia zakwitła, ponieważ żywiona była z tak wielu źródeł, ponie
waż uprawiana była przez tak wiele kultur, tradycji i narodów” 3 .
Zgodnie z logiką dylematu równie mocno akcentowane było stanowisko prze
ciwne — antyimigracyjne 4 . Obecne było ono przede wszystkim w ruchu natywistów
antyirlandzkich, kierowanym przez półtajną partię Know Nothing 5 , w antychińskich uprzedzeniach i dyskryminacji, których skutkiem było uchwalenie Chinese
Exclusion Act w roku 1882 , w raporcie senatora Williama Dillinghama z roku
I 9 I 0 , „dowodzącym” niższości i upośledzenia społecznego imigrantów z Europy
Wschodniej i Południowej w porównaniu z imigrantami z Europy Zachodniej
i Północnej 6 , we wprowadzeniu systemu kwotowego ustawami z lat 1 9 2 1 , 1 9 2 4
i 1 9 2 9 , w histerii antyjapońskiej w okresie II wojny światowej, prowadzącej do
wysiedlenia w 1942 roku 110 tysięcy Japończyków (w tym obywateli amerykań
skich) z Zachodniego Wybrzeża do obozów relokacyjnych. W ostatniej dekadzie
do tej listy dołączyła kalifornijska Proposition 1 8 y z roku 1 9 9 4 , pozbawiająca tzw.
nieudokumentowanych cudzoziemców (undocumented aliens) prawa do opieki le
karskiej i innych usług finansowanych ze środków publicznych oraz likwidująca
prawo ich nieletnich dzieci do edukacji w szkołach publicznych 7 .
Ta krótka prezentacja wybranych przeciwstawnych przykładów amerykańskiej
ideologii i polityki imigracyjnej pokazuje, że stanowisko Amerykanów jest w tej
kwestii zmienne, zależne od koniunktury gospodarczej, społecznej, politycznej
i ideologicznej, niekiedy nawet wewnętrznie sprzeczne. Zmusza ich do pogodze
1
C y t . za: J. Huthmacher, A Nation of Newcomers. Ethnic Minorities in American History, New
York 1972, s. 1 0 8 .
’ Ibidem, s . 1 2 0 .
4
Szerzej na temat amerykańskiej ideologii i polityki imigracyjnej zob. ]. Rokicki, Więź spo
łeczna a zmiana kultury. Studium dynamiki polskiej zbiorowości etnicznej w USA, Wroclaw—Kraków 1992.
!
Ta nieformalna nazwa pochodziła od tego, że członkowie organizacji na każde pytanie
o cokolwiek, co było związane z organizacją odpowiadali: „Nic nie wiem” (/ know nothing).
6
Prawnym skutkiem tego raportu była ustawa zakazująca wjazdu do Stanów Zjednoczonych
analfabetom (Literacy Test Act) uchwalona w roku 19177
W sprawie Proposition l8j zob.: S. Mailman, California’s Proposition l8y and Its Lessons,
„New York Law Journal”, January 3, 1995 (p. 3, col. I).
378
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
nia proimigranckich, wolnościowych i mesjanistycznych ideałów American Dream,
Manifest Destiny z izolacjonizmem, natywizmem i ksenofobią, towarzyszącym naj
częściej sytuacjom i stanom kryzysowym. Nie jest to jednak zmienność chaotycz
na i pozbawiona logiki. Według Harvard Encyclopedia of American Ethnic Groupss ,
stosującej jako naczelne kryterium prawne, amerykański proces imigracyjny moż
na podzielić na następujące okresy:
1. Kolonialny, zaczynający się od załozenia pierwszej stałej kolonii w Jame
stown w I607 roku i trwający do ogłoszenia Deklaracji Niepodległości w roku
1776.
2 . Erę „otwartych drzwi” — od roku 1777 do uchwalenia Chinese Exclusion
Act w I 882 roku, kiedy to praktycznie wjazd do USA nie był regulowany według
kryterium pochodzenia etnicznego czy narodowego.
3. Erę regulacji z lat 1 8 8 3 — 1 9 1 6 , kiedy procesem imigracyjnym „sterowano
ręcznie , nie prowadząc jakiejś jasnej i konsekwentnej polityki, co z pewnością
wiązało się z jednej strony z naciskiem kapitału, potrzebującego siły roboczej do
gwałtownie rozwijającego się przemysłu, a z drugiej — pojawiającej się ksenofobii,
wymierzonej zwłaszcza w Azjatów i tzw. nową imigrację z Europy Wschodniej
i Południowej.
4. Erę restrykcji, która zaczęła się od uchwalenia Literacy Test Act w 1917
roku, a zakończyła (pod względem prawnym) uchwaleniem w 1965 roku wspo
mnianej wcześniej ustawy Hart-Cellar Act, znoszącej prawo kwotowe wprowadzo
ne w roku I 9 2 I (Immigration Act, znany również jako Johnson Act) i zmodyfi
kowane w latach: 1924 (Johnson-Reid Act), 1929 (National Origins Act) i 1952
(Immigration and Nationality Act, znany także jako McCarran Walter Act).
5. Erę liberalizacji, trwającą (ale z modyfikacjami) od roku 1966 do czasów
obecnych. Główna modyfikacja wprowadzona w roku 1976 na mocy Western
Hemisphere Act dotyczyła zmiany rocznego limitu do 20 tysięcy imigrantów dla
każdego z państw półkuli zachodniej i nie zmieniała logiki przyznawania limitów
liczby imigrantów oddzielnie dla półkuli wschodniej i zachodniej.
Przedstawiona powyżej periodyzacja jest najbardziej ogólnym zarysem logiki
amerykańskiego procesu imigracyjno-osadniczego i jego ideologii. Bardziej szcze
gółowy wykaz wybranych aktów prawnych dotyczących imigracji oraz ich główne
postanowienia zostały przedstawione w tabeli nr I.
8
S. Thernstrom (ed.), Harvard Encyclopedia of American Ethnic Groups, Cambridge— London
1 9 8 0 , s. 4 8 6 . Dodać należy, że odmienną periodyzację, opartą na zastosowaniu kryterium ekono
miczno-społecznego zaproponował Hieronim Kubiak. Według tej propozycji wyróżnione zostały
trzy okresy: kolonialny (kończy się po podpisaniu traktatu wersalskiego w 1 7 8 3 r.), liberalny
(składa się z dwóch faz: agrarnej — od 1 7 8 3 do I 8 6 5 r. i przemysłowej — od końca wojny secesyjnej
do wielkiej depresji — 1929) i selektywny (restryktywny) — od początku lat trzydziestych XX
wieku do czasów współczesnych. Zob. H. Kubiak, Rodowód narodu amerykańskiego, Kraków 1 9 7 5 , s.
63.
379
Jarosław Rokicki
Tab. I. Wybrane federalne akty prawne dotyczące imigracji w latach 1875—1996
Rok
Akt prawny
1875
Immigration Act
1882
Chinese Exclusion
Act
I9I7
Immigration Act
(Literacy Test Act)
I9I7
Asiatic Barred
Zone Act
I92I
Immigration Act
(Johnson Act)
1924
Immigration Act
(Johnson-Reid Act)
1929
National Origins
Act
1943
Chinese Exclusion
Repeal Act
1943
Braceros Act
1948
Displaced Persons
Act
1952
Immigration
Nationality
(INA)
and
Act
(McCarran-
-Walter Act)
1952
Refugee Relief Act
Najważniejsze postanowienia
Zakaz imigracji dla osób „niepożądanych”
(prostytutek i skazańców).
Zawieszenie imigracji robotników z Chin. Uznanie Chińczyków
za nieuprawnionych do uzyskania obywatelstwa USA
(zawieszenie imigracji zostało uznane za „trwałe” w 1904 roku).
Wprowadzenie wymogu zdawania przez imigrantów
testu umiejętności czytania 1 pisania.
Wykluczenie Azjatów z grupy osób
mogących ubiegać się 0 obywatelstwo amerykańskie.
Ustanowienie rocznej kwoty imigracyjnej na poziomie 3 procent
całkowitej liczby osób danej narodowości urodzonych poza USA
i mieszkających w USA w 1910 roku.
Zmniejszenie kwoty do 2 procent całkowitej liczby osób
danej narodowości urodzonych poza USA
i mieszkających w USA w roku 1890;
ustanowienie całkowitego rocznego limitu imigracji
na poziomie 165 tysięcy; wyłączenie Japończyków.
Likwidacja limitu 2 procent i zastąpienie go proporcją
(procentową) liczby osób danej narodowości mieszkających
w USA w roku 1920; ustanowienie całkowitego rocznego limitu
150 tysięcy imigrantów.
Przyznanie Chińczykom kwoty
w ramach całkowitego rocznego limitu imigracji.
Pozwolenie na wjazd i pracę (czasową)
robotnikom meksykańskim.
Pozwolenie na wjazd i osiedlenie się w USA
uchodźcom powojennym z Europy (poza rocznym limitem).
Potwierdzenie systemu kwotowego;
przyznanie kwoty Japończykom;
wprowadzenie kategorii preferencyjnych;
przyznanie prezydentowi przywileju przyznawania jednostce
prawa do wjazdu i osiedlenia się.
Zezwolenie na przyjęcie I 89 tysięcy imigrantów
poza limitem rocznym.
1965
Hart-Cellar Act
Likwidacja systemu kwotowego opartego 0 kryterium
(Johnson Act)
pochodzenia narodowego.
Podniesienie
limitu rocznego
do 290 tysięcy imigrantów. Przyznanie limitu 120 tysięcy
dla imigrantów z półkuli zachodniej. Ustanowienie limitu
20 tysięcy imigrantów dla każdego z krajów półkuli wschodniej.
Wprowadzenie siedmiostopniowego systemu preferencji.
1976
3 80
Western
Ustanowienie rocznego limitu 20 tysięcy imigrantów
Hemisphere Act
dla każdego z krajów półkuli zachodniej.
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
1986
Immigration Reform
and Control Act
(IRCA)
„Amnestia reaganowska” — wprowadzenie procedur
legalizacyjnych dla nielegalnych imigrantów mieszkających
w USA; sankcje dla pracodawców za zatrudnianie
nielegalnych imigrantów; reguły dla cudzoziemskich
robotników rolnych.
1990
Immigration Act
Zwiększenie rocznego limitu do 7 0 0 tysięcy. Rewizja
kryteriów 1 procedur naturalizacyjnych. Utworzenie nowej
klasy imigrantów ( diversity immigrants) z krajów 0 niewielkiej
liczbie imigrantów do USA (poniżej 50 tysięcy rocznie).
Ustanowienie limitu 50 tysięcy zezwoleń na stały pobyt
w USA, przyznawanych losowo (loteria wizowa) kandydatom
z krajów spełniających wyżej wymienione warunki.
1996
Immigration Act
Podwojenie liczby patroli na granicach, zlecenie budowy
ogrodzenia na najbardziej ruchliwych odcinkach granicy
amerykańsko-meksykańskiej; likwidacja niektórych
programów pomocy społecznej dla imigrantów
Źródło: http://www.ins.usdoj.gov/graphics/aboutins/statistics/legishist/index.htm
Imigracja bezpośrednio przed prezydenturą Ronalda Reagana
Ostatnim aktem prawnym, modyfikującym system kwotowy, ale niezmieniającym
jego naczelnej zasady, według której ustanawiano narodowe kwoty imigracji, był
Immigration and Nationality Act (Mc Carran-Walter Act) — uchwalony przez
Kongres Stanów Zjednoczonych 27 czerwca 1952 roku. Zaostrzył on prawo kwo
towe oparte na pochodzeniu narodowym i przynależności do kategorii rasowych,
ale z drugiej strony usunął bariery rasowe z prawa imigracyjnego, przyznając (mi
nimalną, ale jednak) kwotę dla Azjatów, uprzednio całkowicie wykluczonych
z prawa do imigracji do USA. Jednocześnie na mocy tej ustawy Departament Spra
wiedliwości został upoważniony do deportacji imigrantów i naturalizowanych
obywateli angażujących się w „działalność wywrotową”, co zapewne było ubocz
nym produktem ery maccartyzmu.
System kwotowy Immigration and Naturalization Act (INA) został, jak wia
domo, zniesiony w roku 1965 na mocy Hart-Cellar Act, jednak niektóre jego
rozwiązania, takie jak wprowadzenie preferencji dotyczących tworzenia i łączenia
rodzin oraz zatrudnienia, pozostały częścią amerykańskiego prawa imigracyjnego
do dzisiaj. Niektóre uprawnienia Departamentu Stanu do deportacji z powodów
ideologicznych, formalnie zniesione przez Kongres w roku 1990 , zostały przy
wrócone już po ataku terrorystycznym z II września 2001 na mocy USA PA
TRIOT Act podpisanego przez prezydenta Georga W. Busha 26 października
20 01 roku 9 .
9
Zob. np.: http://www.epic.org/privacy/terrorism/usapatriot/.
381
Jarosław Rokicki
Hart-Cellar Act starał się zrealizować dwa cele — humanitarny i ekonomiczny.
Cel humanitarny miał zostać zrealizowany przez umożliwienie imigrantom wy
kluczonym z prawa kwotowego połączenia się z rodzinami, natomiast celem eko
nomicznym było ustanowienie bardziej sprzyjających warunków prawnych pozwa
lających przedsiębiorcom na sprowadzenie potrzebnej siły roboczej, zwłaszcza
dobrze wykształconych i wysoko wykwalifikowanych specjalistów z różnych dzie
dzin gospodarki i nauki. Ponadto uważano, że otwarcie Stanów Zjednoczonych na
imigrantów z krajów azjatyckich będzie pewną formą zadośćuczynienia za siedem
dziesięcioletnią (I882—1952) politykę wykluczenia ich z procesu imigracyjnego.
Omawiana ustawa zaczęła obowiązywać od roku 1968 i jej rezultaty w czasie
obejmowania prezydentury przez Ronalda Reagana były już widoczne. Przyniosła
ona bowiem zasadnicze zmiany w strukturze źródeł imigracji oraz przyspieszyła
trend zmiany proporcji struktury rasowej i etnicznej populacji USA. Główne ten
dencje tych zmian przedstawione zostały w formie graficznej na rysunkach I, 2 i 3-
382
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
Q | Indian
|
20
W
40
HI Asi-an HI f lisparifcc HI African
50 <ŁO
70
80
90
f
JO
20
M>
40
50
AO
70
HO «K>
1900
1810
IO
20
30
40
50
2.000
Rys. 2. Struktura populacji Stanów Zjednoczonych według rasy w latach I 810—
2050
Źródło: A. McDaniel, The Dynamic of racial Composition of the United States, “Dćdalus. Journal of the American Academy of Arts and Sciences”, Vol. 124, No. I,
Winter 1995, s. I 84 .
Kumpcan
Indian
60%
20 IO 40 50 60 70 *0
1HIO
;
1900
IO
20
HO
-40
SO
AO
7T*
80
WJ
to
20
JO
40
50
2CXM>
Rys. 3- Struktura populacji Stanów Zjednoczonych według rasy (bez uwzględnie
nia białych) w i a t a c h I 810—2050
źródło: A. McDaniel, op. cit., s. 185•
383
Jarosław Rokicki
Wykresy powyższe pokazują bardzo wyraźne zmiany. Po pierwsze po roku
1968 gwałtownie zaczęła rosnąć imigracja Latynosów i Azjatów. W latach siedem
dziesiątych imigracja z Europy spadła ogółem do ok. 26 procent, podczas gdy
z Ameryki Łacińskiej i Azji wzrosła odpowiednio do 39 i 24 procent całkowitej
imigracji do Stanów Zjednoczonych 10 . Po drugie zmiany w strukturze imigracji
zaczęły wyraźnie wpływać na zmianę proporcji w dotychczasowej strukturze raso
wej i etnicznej kraju — zmniejszyła się ilość osób pochodzenia europejskiego,
a zwiększyła Latynosów (Hispamcs'). Niektórzy demografowie (co prawda nieco
później, bo na początku lat dziewięćdziesiątych) szacowali nawet, że około roku
2080 biali mieszkańcy USA staną się mniejszością 11 .
Widoczne nasilanie się imigracji oraz zmiana struktury jej głównych źródeł
wywoływała nerwowe reakcje nie tylko publicystów, ale także urzędników odpo
wiedzialnych służb, którzy obawiali się utraty kontroli nad rosnącym strumieniem
legalnej i nielegalnej imigracji, zwłaszcza z Meksyku i innych krajów latynoamery
kańskich oraz z Azji. W połowie lat siedemdziesiątych XX wieku w niektórych
raportach INS liczbę nielegalnych imigrantów szacowano nawet na około 12 mi
lionów. Co prawda dane spisu powszechnego z 1980 roku nie potwierdziły tej
liczby, podając wielkości pomiędzy dwoma a czterema milionami, jednak rozwią
zanie problemu nielegalnej imigracji stało się oczywistą potrzebą wymagającą szyb
kich i skutecznych działań legislacyjnych.
Dyskusja prowadzona od połowy lat siedemdziesiątych pokazywała, że pro
blem jest złożony, wielowarstwowy i ogniskuje w sobie sprzeczne interesy. Z jed
nej strony były to nadzieje ponad 2 milionów — jak szacowano — nielegalnych
imigrantów, uprawnionych do skorzystania z „amnestii”, wspieranych przez et
niczne lobbies, z drugiej natomiast racje polityków, którzy uznawali ją za „kapitu
lację państwa wobec tych imigrantów, którzy zbiorowo wzięli sprawy migracji
i osiedlenia się w swoje ręce” i „perwersyjną zachętę dla nielegalnej imigracji, otwarcie
nagradzającą obchodzenie legalnych dróg osiedlania się cudzoziemców” 12 . Dodać
należy, że propozycja ta cieszyła się poparciem farmerów, zwłaszcza kalifornij
skich, dla których praca imigranckich robotników rolnych, w większości Meksykanów, była warunkiem sine qua non nie tylko powodzenia, ale wręcz ekonomicznej
racji bytu ich farm. Politycy mieli zatem zmierzyć się z problemem podobnym do
10
Podaję za J. O. McKee (ed.), Ethnicity in Contemporary America. A Geographical Appraisal,
Dubuque 1985, s. 6.
11
Zob. M. T. Mattson, Atlas of the 1 ggo Census, New York 1992, s. 98—99; J. E. Person, jr.,
S. R. Pollock (ed.), Statistical Forecast of the U.S., Detroit—Washington 1993, s. 630. Szerzej na ten
temat zob. J. Rokicki, Kolor, pochodzenie, kultura. Rasa i grupa etniczna w społeczeństwie Stanów Zjedno
czonych Ameryki, Kraków 2002, s. 1 8 .
12
S. Gonzales Baker, The “Amnesty” Aftermath: Current policy Issues Stemmingform the Legaliza
tion Programs of the ig86 Immigration Reform and Control Act, „International Migration Review”,
Vol. 3 I, No I, Spring 1997, s. 7 .
3 84
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
kwadratury koła — z jednej strony powstrzymać strumień nowych, nielegalnych
imigrantów, a więc wprowadzić restrykcje imigracyjne, co byłoby sprzeczne z ide
ałami wolności i otwartości Ameryki, z drugiej zaś zalegalizować łamanie prawa,
jakim niewątpliwie było nielegalne przekraczanie granicy, podejmowanie pracy bez
zezwolenia i przedłużanie pobytu ponad limit wyznaczony terminem wygaśnięcia
wizy. Dodać do tego trzeba kwestie humanitarne: wielu imigrantów juz duzo wcze
śniej założyło w USA rodziny, miało domy, regularnie płaciło podatki. Ponadto
rozwiązanie radykalne, polegające na deportacji około 2 milionów ludzi, nie tylko
zburzyłoby wizerunek ludzkiej twarzy Ameryki, ale po prostu byłoby zbyt kosz
towne dla kraju wprawdzie bogatego, ale borykającego się z trudnościami ekono
micznymi i reformującego gospodarkę.
Działania legislacyjne w czasie kadencji Ronalda Reagana
—
Akt o Reformie i Kontroli Imigracji z 1986 roku
Projekt poprawek do Immigration and Naturalization Act (INA), mający na celu
zaostrzenie kontroli nad nielegalną imigracją, został wniesiony po raz pierwszy
pod obrady Senatu 23 maja 1985 roku przez senatora Alana Simpsona, po czym
stał się przedmiotem gorących debat powodujących powstawanie i załamywanie
się wielu koalicji najróżniejszych grup reprezentujących często rozbieżne intere
sy. Jednej z części późniejszej ustawy — Immigration Reform and Control Act —
Artykułowi III, regulującemu problem tzw. Specjalnych Robotników Rolnych (Spe
cial Agricultural Workers — SAW), poświęcono jedenastogodzinną dyskusję, pod
czas której z jednej strony wyrażono zgodę na proponowane rozwiązania, z dru
giej zaś bardzo ostro je skrytykowano 1 *.
I I października 1986 roku zwołano konferencję poświęconą ustawie zmie
niającej prawo imigracyjne, znanej potocznie jako „amnestia reaganowska”, for
malnie jako Akt o Reformie i Kontroli Imigracji z 1986 roku (IRCA). Konferen
cja ta przekazała ustawę i raport ze swych obrad Izbie Reprezentantów, która 15
października przyjęła tekst głosami w stosunku 23 8 do 173 i przesłała do Senatu.
Senat 17 października zaakceptował ustawę 63 głosami przeciwko 24- Prezydent
Reagan podpisał ją 6 listopada i w ten sposób stała się obowiązującym prawem,
któremu nadano numer 99-603. Głównym celem IRCA było przywrócenie kon
troli rządu nad „nieudokumentowaną” — jak to eufemistycznie określano — a po
prostu nielegalną imigracją do Stanów Zjednoczonych.
Akt o Reformie i Kontroli Imigracji składa się z siedmiu artykułów. Pierwszy
dotyczy kontroli nielegalnej imigracji. Drugi reguluje zasady legalizacji pobytu
cudzoziemców, którzy przybyli do USA przed I stycznia 1982 roku i mieszkali
tam od tego czasu w sposób ciągły, tzn. nie wyjeżdżali za granicę od dnia wjazdu
n
Zob. ibidem, s. 9.
385
Jarosław Rokicki
do USA. Trzeci artykuł poświęcony jest osobnej kategorii imigrantów — Specjal
nym Robotnikom Rolnym (Temporary Agricultural Workers) — w części A i innym
zmianom prawa imigracyjnego — w części B. Pozostałe artykuły regulują — ogólnie
rzecz biorąc — kwestie administracyjne: procedurę składania sprawozdań ze skut
ków ustawy przez odpowiednie służby administracyjne oraz konsultacje prezy
denta USA z prezydentem Meksyku (artykuł IV), finansowanie przez państwo
kosztów pobytu w więzieniach nielegalnych imigrantów i Kubańczyków prawo
mocnie skazanych za przestępstwa popełnione w USA (artykuł V), powołanie
Komisji do badań Migracji Międzynarodowej i Rozwoju Współpracy Gospodar
czej (Commission for the Study of International Migration and Cooperative Eco
nomic Development) (artykuł VI) oraz odpowiedzialność władz federalnych za
cudzoziemców, którzy podlegają deportacji, ale zostali skazani na karę więzienia
za popełnienie przestępstw (Federal Responsibility for Deportable and Excluda
ble Aliens Convicted of Crimes).
W części pierwszej (A) artykułu pierwszego ustawa wprowadza zakaz zatrud
niania i kontynuacji zatrudniania, w tym także pośredniego (zatrudnianych przez
firmy wynajęte przez głównego wykonawcę kontraktu jako podwykonawcy) cu
dzoziemców, którzy nie mają prawa do pracy na terenie USA, nakładając jedno
cześnie na pracodawców obowiązek weryfikacji statusu prawnego pracobiorców
w zakresie prawa do pracy. Procedura weryfikacji przewiduje sprawdzanie przez
pracodawców paszportów lub świadectw urodzenia zatrudnianych, ich kart ubez
pieczenia społecznego (Social Security Card) lub innych dokumentów udowad
niających posiadanie przez nich prawa do pracy w Stanach Zjednoczonych. Praco
dawcy zobowiązani także zostali do archiwizowania kopii tych dokumentów.
W przypadkach niezastosowania się pracodawców do rozporządzeń ustawy prze
widuje się odpowiednia procedurę karną wprowadzaną etapami. W etapie pierw
szym, trwającym sześć miesięcy po wprowadzeniu ustawy, zwanym okresem „edu
kacji publicznej” nie przewidywano żadnych kar. W ciągu następnych dwunastu
miesięcy pracodawcy łamiący prawo mieli otrzymywać ostrzeżenia, a po otrzyma
niu ostrzeżenia mieli jeszcze prawo do przesłuchania i wyjaśnienia przed odpo
wiednimi władzami administracyjnymi przypadków budzących jakiekolwiek wąt
pliwości. Ustawa delegalizowała jednocześnie wszelkie praktyki polegające na wy
muszaniu od pracobiorców jakichkolwiek gwarancji finansowych, w tym także
zwyczaju świadczenia darmowej pracy przez pierwszy okres (np. pierwszy tydzień).
Oczywiście przewidziano odpowiednią procedurę odwoławczą i w Departamencie
Sprawiedliwości powołano Specjalną Radę do spraw Nieuczciwych Praktyk w
Kwestii Zatrudniania Imigrantów (The Special Counsel for Immigration-Related
Unfair Employment Practices). Ewentualne obawy o to, że Ustawa mogłaby lega
lizować jakikolwiek system wprowadzający obowiązkowe karty identyfikacyjne
rozwiewał zakaz stosowania opisanej w niej procedury weryfikacyjnej do jakich
kolwiek innych celów poza wymienionymi w ustawie. Ponadto artykuł ten nakła
386
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
dał na Urząd Kontroli Finansowej (General Accounting Office) obowiązek sporzą
dzenia i dostarczenia Kongresowi i specjalnie powołanej przezeń grupie zadaniowej
(.specially created task force) trzech raportów rocznych na temat programu sankcji na
kładanych na pracodawców z zaleceniem poświęcenia szczególnej uwagi na możliwe
pojawienie się dyskryminacji zatrudnianych z powodu ich pochodzenia narodowego.
W przypadku stwierdzenia systematycznego występowania takich zachowań Kon
gres w ciągu sześćdziesięciu dni miał zorganizować przesłuchania w tej sprawie.
Część drugą (B) pierwszego artykułu poświęcono wzmocnieniu kontroli gra
nic i poprawieniu sprawności działania Immigration and Naturalization Service
(INS) m.in. przez przyznanie dodatkowych środków finansowych na poprawę
skuteczności patroli granicznych w roku 1987 i 1988 i powołanie funduszu „po
gotowia imigracyjnego” w wysokości 3 5 milionów dolarów na pokrycie kosztów
operacji specjalnych oraz na zwrot przez władze federalne wydatków na kontrolę
granic, ponoszonych przez władze stanowe i lokalne.
Ponadto wprowadzono zmiany w zakresie systemu kar za niezgodny z pra
wem transport przez granice cudzoziemców nieposiadających wymaganych doku
mentów uprawniających do wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych. Podkreślając
znaczenie konieczności bezwarunkowego przestrzegania prawa imigracyjnego,
Kongres zwraca także uwagę na ochronę praw i bezpieczeństwa obywateli USA i
cudzoziemców. Narzuca więc na INS obowiązek uzyskania zgody właściciela far
my lub innego przedsiębiorstwa na przeprowadzenie operacji sprawdzania legal
ności pracy osób tam zatrudnionych na terenie otwartym (outdoor operations), tzn.
na przykład — zgody na wejście urzędników imigracyjnych na teren farmy, ale już
nie do budynków należących do farmy.
Artykuł II otwierał szansę na uzyskanie prawa stałego pobytu (Lawful Alien
Resident Status) w Stanach Zjednoczonych tym imigrantom, którzy tam przybyli
przed I stycznia 1982 roku i potrafili to udowodnić, a także mieszkali tam nie
przerwanie, choć niezgodnie z prawem imigracyjnym, o ile spełniali inne warunki
wymagane przez prawo. Postanowienie to obejmowało także Kubańczyków i Haitańczyków, którzy dostali się na terytorium USA bez kontroli (nielegalnie). Prze
sunięto także datę wjazdu uprawniającą cudzoziemców legalnie mieszkających
w USA, a ubiegających się o status Lawfully Admitted Permanent Resident (LAPR) 14
z 30 czerwca 1948 roku na I stycznia 1972. Dotyczyło to wyłącznie tych osób,
którzy do nie dostarczyli wcześniej odpowiednich dokumentów do INS.
Warunkiem wszczęcia odpowiedniego postępowania prawnego było złożenie
przez imigranta wniosku w miejscowym biurze INS lub innej wyznaczonej orga
nizacji w ciągu 12 miesięcy począwszy od 5 maja 198714
The status of having been lawfully accorded the privilege of residing permanently in the
United States as an immigrant in accordance with the immigration laws, such status not having
changed. Zob. http://www.lectlaw.com/def/l010.htm (29-11.2004).
387
Jarosław Rokicki
Prawo do zmiany swego statusu prawnego na mocy IRCA uzyskały także oso
by mające pozwolenie na kontynuacją pobytu w USA w okresie 5 lat przed
I stycznia 1987 roku i które mieszkały tam nieprzerwanie wcześniej niż od 21
lipca 1984 r. Mogły one ubiegać się o status rezydenta ( Lawful Temporary Resi
dent). Otwarto również możliwość zmiany statusu z Lawful Temporary Resident
(LTR) na Lawfully Admitted Permanent Resident (LAPR) w okresie roku po rozpo
częciu dziewiętnastego miesiąca od daty uzyskania statusu LTR. Dotyczyło to
imigrantów politycznych z Afganistanu, Etiopii, Ugandy i Polski, którzy wcze
śniej na terenie Stanów Zjednoczonych uzyskali możliwość legalnego beztermi
nowego przedłużenia pobytu o charakterze nieimigracyjnym (Extended Volunta
ry Departure) 15 . Jeśli chodzi o Polaków, to status EVD uzyskały osoby przebywa
jące w USA w okresie od I stycznia 1982 r. do końca 1989 roku.
Z grupy uprawnionych do legalizacji swego pobytu w USA wyłączone były
osoby, które otrzymały wyroki skazujące za ciężkie przestępstwo (felony) tam
popełnione lub trzy lub więcej wykroczenia ( misdemeanors), a także takie, które
brały ud ział w prześladowaniach ze względów politycznych, rasowych lub religij
nych. Ponadto aplikant powinien umieć komunikować się w języku angielskim
i mieć podstawową wiedzę na temat historii Stanów Zjednoczonych i struktury
władzy, a co najmniej podjąć wysiłki mające na celu zdobycie tej wiedzy. Temu
ostatniemu warunkowi nie podlegały osoby, które ukończyły co najmniej 65 lat.
W przypadku zidentyfikowania cudzoziemca, który na mocy IRCA był upraw
niony do złozenia wniosku o legalizację swego pobytu, ale nie uczynił tego przed
upływem przewidzianego terminu, Prokurator Generalny miał obowiązek dać mu
możliwość złożenia takiego wniosku, co w praktyce oznaczało przyznanie mu pra
wa do wykonywania pracy na okres rozpatrywania sprawy.
Dodać należy, że przyznanie statusu LTR w okresie 5 lat nie upoważniało
imigranta do ubiegania się o pomoc finansową w ramach programów federalnych z
wyjątkiem programu Supplemental Security Income (SSI) I6 . Imigranci o statusie LTR
mogli ubiegać się o pomoc wynikającą z takich programów, jak: National School
Lunch Act, the Child Nutrition Act of 1966, The Vocational Education Act of
1963, chapter I of the Education Consolidation and Improvement Act of 1981,
The Headstart-Follow Through Act, The Job Training Partnership Act, title IV
15
Jest to prawo cudzoziemca do przedłużenia legalnego pobytu w USA ponad limit czasowy
określony w wizie bez zagrożenia wydaniem nakazu opuszczenia kraju, a także bez obowiązku
przesłuchania przez sędziego imigracyjnego (ale z możliwością dobrowolnego poddania się tej
procedurze). Por. http://uscis.gOv/graphics/glossary4-htm#V (I 1.03.05).
16
Supplemental Security Income (SSI) jest federalnym programem pomocy finansowej dla
osób w podeszłym wieku, niewidomych, niepełnosprawnych, których dochód jest bardzo mały lub
które nie mają go w ogóle. Są to fundusze przyznawane w gotowce na pokrycie podstawowych
wydatków na żywność, ubranie i schronienie. Zob. http://www.ssa.gov/notices/supplementaI-security-income/ (29.11.2004).
388
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
of the Higher Education Act of 1965, The Public Health Service Act and titles V,
XVI, and XX of the Social Security Act 17 .
Artykuł III w części A otwierał możliwość uzyskania prawa do czasowego poby
tu robotnikom rolnym mającym status Specjalnych Robotników Rolnych ( Special
Agricultural Workers — SAW), którzy mogli ubiegać się o status LTR pod warun
kiem, że złożyli wniosek do odpowiedniego urzędu (INS) w terminie l8 miesięcy
po uchwaleniu ustawy, pracowali w USA jako robotnicy rolni przynajmniej przez 90
dni w ciągu 12 miesięcy przed I maja 1986 roku oraz spełniają warunki przyjęcia w
charakterze imigrantów (are admissible as immigrants'). Dodatkowe warunki musiał
wypełnić także zatrudniający ich pracodawca, który zobowiązany został do złożenia
wniosku do biura Sekretarza Pracy (Secratary of Labor) o stwierdzenie, że danym
rejonie nie ma wystarczającej ilości odpowiednich pracowników amerykańskich oraz
że zatrudnienie cudzoziemców nie wpłynie negatywnie na zarobki i warunki pracy
pracowników amerykańskich wykonujących takie same czynności. Otwarto również
robotnikom rolnym możliwość zmiany statusu z LTR na LAPR.
W części B postanowiono między innymi począwszy od roku 1988 zwiększyć
z 600 do 5000 wiz tzw. kwotę kolonialną (przeznaczoną dla terytoriów zaleznych), utworzyć nową kategorię imigranta specjalnego ( special immigrant category),
do której zaliczono odchodzących na emeryturę pracowników działających na te
renie USA organizacji międzynarodowych i ich rodzin. Stworzono również nową
kategorię nie-imigranta, do której zaliczono dzieci imigrantów specjalnych. Po
nadto przyznano 5000 wiz poza systemem preferencji w latach podatkowych 1987
i 1988 dla cudzoziemców z krajów, w których ustawa z roku 1965 (Hart-Cellar
Act) zmniejszyła możliwości emigracji do USA.
Efekty
Analiza skutków wprowadzenia nowej ustawy regulującej problem nielegalnej imi
gracji powinna brać pod uwagę co najmniej cztery aspekty. Po pierwsze powinna
ocenić, na ile potwierdziły się wcześniejsze szacunki i prognozy dotyczące skali
zjawiska nielegalnej imigracji przed wprowadzeniem ustawy. Po drugie oczekiwać
należy uzyskania dokładnych i wiarygodnych, bo otrzymanych od osób rzeczywi
ście zainteresowanych zalegalizowaniem swojego pobytu w Stanach Zjednoczo
nych, danych statystycznych na temat struktury demograficznej, etnicznej, zawo
dowej itp. tej grupy oraz jej rozmieszczenia terytorialnego na obszarze USA. Po
trzecie spodziewać się można oszacowania skali potencjału imigracyjnego wtórnej
fali (imigracji uprawnionych członków rodzin, tych, którzy na mocy IRCA zalega
lizowali swój pobyt). Po czwarte dane te, zwłaszcza dotyczące sytuacji imigran
tów po co najmniej kilku latach od zalegalizowania ich statusu, powinny stać się
17
http://laws.adoption.com/immigration_reform_control_act.php (29-11.2004).
389
Jarosław Rokicki
podstawą do oceny skuteczności programu ich adaptacji i integracji ze społeczeń
stwem amerykańskim. Chodzi tu również o oszacowanie skali asymilacji obywa
telskiej, mierzonej stopniem zainteresowania imigrantów nabywaniem obywatel
stwa USA, a nie tylko legalnych możliwości stałego zamieszkania i wykonywania
pracy zarobkowej w tym kraju.
Eksperci Immigration and Naturalization Service przypuszczali, że przed
wprowadzeniem „amnestii reaganowskiej” w USA przebywało około 2,1 miliona
osób uprawnionych do ubiegania się o legalizację swego pobytu na mocy tej części
ustawy, która dawała takie prawo przybyszom sprzed I stycznia 1982 roku i oko
ło 250 tysięcy nielegalnych robotników rolnych uprawnionych do legalizacji po
bytu na podstawie programu dotyczącego Specjalnych Robotników Rolnych
(SAW). Szacunki te tylko częściowo pokrywały się z rzeczywistą liczbą złożonych
podań o legalizację pobytu, ponieważ zanotowano, że 107 regionalnych biur Im
migration and Naturalization Service obsługujących cały kraj otrzymało ponad
1,7 miliona wniosków od imigrantów przybyłych do USA przed 1982 rokiem
oraz 1,03 I miliona od SAW. Dane dotyczące zróżnicowania szacunków w porów
naniu z rzeczywistą liczbą złożonych podań w stanach, gdzie złożono ich najwię
cej i przeprowadzono kompleksowe badania 18 przedstawia tabela 2.
Tab. 2. Planowana i rzeczywista liczba podań o legalizację pobytu w USA na mocy
Immigration Reform and Control Act of 1986 w wybranych stanach
Przed 1982 r.
Rzeczywista
SAW planowane
Rzeczywista
Planowane (średnia)
liczba podań
przez INS
liczba podań
Kalifornia
I 029 000
948 000
123 000
699 100
Teksas
220 000
313 200
17 000
I 32 000
Nowy Jork
179 000
119 900
8 000
47 400
Illinois
I 3 I 000
120 400
6 000
32 600
Floryda
79 000
5 3 000
56 000
120 000
Suma
I 638 000
I 550 100
210 000
i 031 000
Stan
Źródło: S. G. Baker, The “Amnesty” Aftermath. . . , op. cit., s. 11. Na podstawie bazy
danych tejże autorki podanej w przypisie 18 .
18
Opublikowane w pracy S. G. Baker, Immigration Reform: The Empowerment of a New Consti
tuency, w: H. Ingram, S. Ratheb-Smith, Public Policy for Democracy, Washington, D.C., s. 136—158.
3 90
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
Analizując tę tabelę zauważamy, że INS z niewielkim błędem oszacowało po
tencjalną liczbę podań o legalizacją pobytu imigrantów przybyłych do USA przed
rokiem 1982, ale skompromitowało się ponadczterokrotnym niedoszacowaniem
liczby podań złożonych przez SAW. Najwięcej osób złożyło podania w Kalifornii,
Tekasie i na Florydzie. W dwóch następnych stanach — Nowym Jorku i Illinois
było ich co najmniej kilkakrotnie mniej.
Jeśli chodzi o narodowość składających podania, to ogółem najwięcej było
wśród nich Meksykanów (70 procent), którzy dominowali zwłaszcza w Teksasie
i Illinois (po 8l procent) i Kalifornii (77 procent). Stanowili oni największą
zbiorowość etniczną pochodzącą z półkuli zachodniej. Oprócz Meksykanów znaj
dowali się wśród nich imigranci z Karaibów — głównie z Dominikany, Haiti
i Jamajki, którzy dominowali wśród starających się o legalizację pobytu na Flory
dzie (71 procent) i w Nowym Jorku (50 procent). Imigranci z półkuli wschodniej
licznie reprezentowani byli w okręgu metropolitalnym Nowego Jorku (25 pro
cent ogółu) i Chicago (14 procent). W tym ostatnim najliczniejsi byli Polacy 19 .
Jeśli chodzi o dane społeczno-demograficzne, to wśród zalegalizowanych imi
grantów dominowali liczebnie mężczyźni (58 procent), średnia wieku dla obu
płci wynosiła 30 lat, a więc w 1989 roku była o 2 lata niższa od średniej wieku dla
całej populacji Stanów Zjednoczonych i przeciętnie o 4 lata wyższa od średniej
wieku amerykańskiej populacji pochodzenia latynoskiego — 26 lat. Pod względem
wykształcenia imigranci ze średnią 7 lat nauki znajdowali się znacznie poniżej
średniej całej populacji USA powyżej 25 roku życia (12,7 lat nauki) 20 , podobnie
jak pod względem dochodu, zarówno indywidualnego, jak i na gospodarstwo do
mowe. Mediana dochodu indywidualnego w ro'ku 1987 w grupie imigrantów wy
nosiła 8 tysięcy 982 dolary 21 rocznie w porównaniu do 12 tysięcy 391 dolarów dla
całej populacji USA 22 , a mediana dochodu rodziny — 15 tysięcy 3 64 dolary
w rodzinach imigrantów w porównaniu do 30 tysięcy 970 dolarów dla wszystkich
mieszkających w Stanach Zjednoczonych 23 . Dodać należy, ze imigranci część swe
go dochodu (przeciętnie 7 procent — najwięcej, bo 10 procent imigranci mieszka
jący w Teksasie, najmniej — mieszkający na Florydzie — 3 procent) przesyłali do
swych rodzin pozostających w krajach pochodzenia.
Biorąc pod uwagę niski stopień wykształcenia zbiorowości zalegalizowanych
imigrantów, a także niewielki odsetek (około I 5 procent) mówiących po angiel
sku, trudno się dziwić strukturze zawodowej tej grupy. Zawody określane jako
19
Zob. S. G. Baker, op. cit., tabela 2, s. 13—14-
20
Podaję za: http://www.census.gov/population/socdemo/education/tabA-I.pdf.
21
Wszystkie dane dotyczące dochodów w grupie zalegalizowanych imigrantów podaję za:
S. G. Baker, op. cit., tabela 5, s. 19.
22
Podaję za: http://www.census.gov/hhes/income/histinc/pOIar.html.
21
Podaję za: http://www.census.gov/hhes/income/histinc/fl2.html.
391
Jarosław Rokicki
„white collar occupations’’, czyli zdominowane przez czynności urzędnicze, admini
stracyjne, nauczycielskie, opiekuńcze itp. wykonywało 14 procent badanych, nato
miast „blue collar occupations”, czyli zawody robotnicze, wymagające pracy fizycznej
— 86 procent. Najwięcej osób pracowało w usługach — 32 procent i przemyśle
przetwórczym — 19 procent, nastepnie w budownictwie — 7 procent i rolnictwie
3 procent 24 .
Pod względem stanu rodzinnego największą grupę stanowili imigranci żyjący
w rodzinach ponad czteroosobowych — 46 procent, następnie dwu- lub trzyoso
bowych — 30 procent, osoby samotne — 24 procent — dopełniały całość zbiorowo
ści. Po pewnym czasie struktura ta miała ulec zmianie nie tylko z powodu tego, że
względnie młodzi ludzie zakładali i powiększali swoje rodziny w USA, co jest
naturalnym procesem demograficznym, ale także — dzięki legalizacji swego poby
tu — otrzymali prawo do starania się o przyjazd swoich najbliższych krewnych,
pozostających dotychczas w krajach pochodzenia. Wkrótce po legalizacji swego
pobytu z prawa tego skorzystało około 60 procent imigrantów 25 .
Próbując uogólnić dane szkicujące profil społeczno-demograficzny zbioro
wości imigrantów, którzy zalegalizowali swój pobyt w Stanach Zjednoczonych,
stwierdzić należy, że w większości znaleźli się w niej Latynosi (zwłaszcza Meksy
kanie), osoby względnie młode, w przeważającej części mężczyźni mający stosunko
wo niskie wykształcenie, w większości nieznający języka angielskiego, podejmujący
się ciężkiej pracy fizycznej w nisko płatnych zawodach, mieszkający w południowozachodniej części USA, na Florydzie i w wielkich metropoliach. Utrzymywali oni
ścisłe kontakty (pomoc ekonomiczna) z rodzinami pozostającymi w krajach po
chodzenia i swymi rodakami w USA oraz słabo integrowali się z innymi Ameryka
nami. Mogą oni zostać uznani za beneficjentów „amnestii reaganowskiej”, ponie
waż, jak zauwaza wielokrotnie cytowana Susan Gonzales Baker, „legalizacja przy
niosła (im — przyp. JR) autoryzację pracy, upoważnienie do podróży (za granicę —
przyp. JR), prawo do składania wniosków o ściągnięcie krewnych” 26 . W sumie nowe
prawo — zamiast bardziej zintegrować imigranta ze Stanami Zjednoczonymi — para
doksalnie przyczyniło się do zacieśnienia więzi z krajami ich pochodzenia. Dla po
rządku dodać należy, że planowany wcześniej program edukacyjny dla imigrantów,
tzw. program II fazy, mający na celu naukę języka angielskiego, podstaw historii,
systemu prawnego i politycznego, kultury i sztuki Stanów Zjednoczonych z powo
du braku funduszów zakończył się fiaskiem.
Nie spełniły się także oczekiwania w kwestii zmniejszenia napływu nielegal
nych imigrantów, zwłaszcza Meksykanów (ale także i innych) przekraczających
„zieloną granicę” ze Stanami Zjednoczonymi. Pierwsze dane były co prawda za
S. G. Baker, op. cit., s. 19.
25
Ibidem, s. 22.
26
Ibidem, s. 20.
392
24
Polityka prezydenta Ronalda Reagana w zakresie imigracji
chęcające, ponieważ w ciągu pierwszych trzech lat po wprowadzeniu IRCA liczba
osób schwytanych podczas nielegalnego przekraczania granicy USA spadła o nie
mal 50 procent. Następne lata przyniosły jednak ponowny jej wzrost, tak że na
początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku sytuacja powróciła do stanu sprzed
1986 roku 27 .
Rozczarowanie efektami reformy polityki imigracyjnej, brak wyraźnego ogra
niczenia napływu nowych imigrantów, w tym trwałego zmniejszenia imigracji nie
legalnej, zahamowanie procesów asymilacyjnych prowadziły stopniowo do poja
wienia się napięć i konfliktów społecznych pomiędzy najnowszymi przybyszami
a Amerykanami zadomowionymi w Stanach Zjednoczonych od dwóch lub więcej
pokoleń. Czynnikiem wyzwalającym strach przed imigrantami oraz wzmacniają
cym istniejące wcześniej negatywne stereotypy był niewątpliwie kryzys gospodar
czy końca lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku
widoczny na poziomie ogólnokrajowym i lokalnym. Modelowym wręcz przykła
dem stała się tu Kalifornia, jak wiadomo stan o najsilniejszym napływie imigran
tów, w tym największej liczbie imigrantów zalegalizowanych na mocy „amnestii
reaganowskiej”.
Kulminacją antyimigracyjnej kontrakcji (anti-immigration backlash) stała się
wspomniana na wstępie Proposition l8 y z 1994 roku, poprzedzona rok wcześniej
listem otwartym gubernatora Kalifornii Pete’a Wilsona do prezydenta Clintona,
wzywającym do wstrzymania prawa do nabywania obywatelstwa amerykańskiego
przez urodzone na terenie Stanów Zjednoczonych dzieci nielegalnych imigran
tów 28 . Proposition l 8 y spotkała się z poparciem Kalifornijczyków, którzy zaakcep
towali ją 8 listopada 1994 roku w referendum stanowym stosunkiem głosów 59
do 4I 29 W ten nieintencjonalny sposób Immigration Reform and Control Act wywo
łał skutki, którym miał przeciwdziałać i w ciągu kilku lat stało się jasne, że ko
nieczne są następne regulacje prawne. Stały się nimi uchwalone w roku 1996 Ille
gal Immigration Reform and Immigrant Responsibility Act oraz Personal Re
sponsibility and Work Opportunity Reconciliation Act 30 . Analiza tych ustaw
wykracza już jednak poza ramy tego artykułu.
27
Zob. K. Donato, J. Durand, D. Massey, Stemming the Tide? Assesing the Deterrent Effects of the
Immigration Reform and Control Act, “Demography”, vol. 29, no. 2/1992, s 139—158.
28
Omawiam na podstawie artykułu: J. H. Johnson, jr., W.C. Farell, jr., Ch. Guinn, Immigration
Reform and the Browning of America: Tensions, Conflicts and Community Instability in Metropolitan Los
Angeles, “International Migration Review”, vol. 3 I, no. 4, Winter 1997, s. 1055—109529
http://www.visalaw.com/ 9 4 dec/propl 8 7 .html/.
,c
J. H. Johnson, jr., W.C. Farell, jr., Ch. Guinn, op. cit., s. IO 8 7 .
393
Jarosław Rokicki
Wnioski
Krótkoterminowe niepowodzenie imigracyjnej polityki Ronalda Reagana nie wy
nika ani z błędnej diagnozy sytuacji, ani z jego złej woli czy też niekompetencji
administracji. Dla prezydenta Reagana polityka imigracyjna nie miała de facto za
sadniczego znaczenia w jego programie politycznym. Z tego powodu nie angażo
wał się on bezpośrednio w konstruowanie IRCA ani nie śledził na bieżąco efektów
tej ustawy, co oczywiście nie zwalniało go z odpowiedzialności za działania admi
nistracji federalnej, w tym INS. Wydaje się jednak, że dylematu imigracji, obecne
go w ideologii i polityce wewnętrznej USA od początku istnienia tego państwa, po
prostu nie da się rozwiązać w krótkim czasie. W okresie długoterminowym, liczo
nym w pokoleniach, okazuje się jednak, że imigranci stają się w pełni Amerykana
mi, co wielokrotnie udowodnili, pracując i przelewając krew dla kraju, który uznali
za własny.
Paweł Laidler
Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana
— początek „walki o kulturę”
Artykuł II Konstytucji Stanów Zjednoczonych w sekcji 2 stanowi, że „prezydent
będzie mianował, a za radą i zgodą Senatu zatwierdzał nominacje sędziów Sądu
Najwyzszego’. Jednocześnie prezydent posiada kompetencje do mianowania sę
dziów niższych sądów federalnych — sądów dystryktowych i apelacyjnych, stwo
rzonych ustawami Kongresu. W ten sposób szef administracji ma decydujący wpływ
na skład sądów federalnych wszystkich szczebli, ze szczególnym uwzględnieniem
Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy składa się z dziewięciu sędziów — ośmiu Associate Justices oraz
Przewodniczącego Sądu (Chief Justice). Są oni mianowani dożywotnio i po objęciu
urzędu mają zagwarantowane stałe wynagrodzenie. Dożywotnia kadencja sędziów
wypływa z generalnej zasady niezawisłości i apolityczności sądownictwa. Niezawi
słość wiąże się z zasadą separation of powers i umożliwia realizowanie swoich kom
petencji przez władzę sądowniczą oddzielnie od ingerencji prezydenta i Kongresu.
Jednak w myśl systemu checks and balances pewien zakres kontroli nad sędziami
uzyskują pozostałe gałęzie władzy przez proces ich mianowania. Kontrola ta jest
ograniczona, ponieważ Sędziowie nie mogą zostać odwołani, a jedyne dpouszczalne formy utraty przez nich stanowiska to przejście na emeryturę, zrzeczenie się
funkcji lub zasądzenie w trybie impeachment1.
Sąd Najwyższy jest najwyższą instancją odwoławczą od wszystkich sądów —
zarówno federalnych, jak i stanowych. Jednocześnie jest wyposażony w jedną
z najważniejszych instytucji amerykańskiego systemu konstytucyjnego — określa
nie konstytucyjności aktów prawnych, tz w. judicial review. Na jej podstawie Supre
me Court orzeka o zgodności ustaw i innych aktów z Konstytucją, kontrolując
1
V. Siedlińska, Sądownictwo amerykańskie w Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki, Kraków
1997, s. 57-62.
395
Paweł Laidler
w ten sposób działania pozostałych gałęzi władzy 2 . Dodatkowo pełni funkcję
o charakterze ustrojodawczym, tworząc nowe normy prawne określające ustrój
państwa. Normy te nazywane są precedensami i mają wiążący wpływ na przyszłe
rozstrzygnięcia wszystkich innych sądów w państwie. Dlatego tez tak ważne jest,
kto zasiada w panelu sędziowskim — osoby te będą miały bowiem decydujący wpływ
na losy wielu prezydenckich i kongresowych inicjatyw.
Ronald Reagan od samego początku wyścigu o fotel prezydencki w roku 1980
podkreślał wagę kompetencji mianowania sędziów Sądu Najwyższego. Co więcej,
pewne postulaty dotyczące konkretnych kandydatów stały się jednym z najważ
niejszych założeń polityków republikańskich podczas kampanii prezydenckiej 3 .
Reagan i jego współpracownicy, zawiedzeni kilkoma decyzjami podjętymi przez
Supreme Court w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych 4 , jak i zbyt liberalnym
podejściem wielu sędziów do kluczowych kwestii państwowych, byli zdecydowani
zmienić kierunek rozstrzygnięć Sądu Najwyższego. Wśród najważniejszych spraw,
na jakie zwracano uwagę, były m.in. problemy ograniczenia aborcji, dopuszczalno
ści modlitwy w szkołach czy przeciwdziałania affirmative action5 . Ronald Reagan
wielokrotnie obiecywał, że w przypadku objęcia urzędu w Białym Domu mianuje
szereg sędziów o poglądach konserwatywnych, których decyzje skierują władzę
sądowniczą w prawo. Jedną z obietnic wyborczych stało się również przyrzeczenie
mianowania pierwszej kobiety na sędziego Sądu Najwyższego 6 . Jak się okazało,
prezydent Reagan miał zamiar wypełnić większość z tych obietnic.
Jeśli chodzi o stanowiska sędziów sądów federalnych niższych instancji, ad
ministracja nie miała problemu z szybkim i skutecznym obsadzeniem wielu waku
jących stanowisk w sądach dystryktowych i apelacyjnych 7 . Proces ten miał na celu
przynieść skutek w przyszłości, kiedy to decyzje tych sądów, o zabarwieniu kon
serwatywnym, mogłyby wpłynąć na rozstrzygnięcie sprawy przez Sąd Najwyższy.
Zeby jednak najwyższa instancja sądownicza mogła orzekać w sposób bardziej
konserwatywny, należało zmienić jej skład przez mianowanie „swoich’ sędziów.
W liście, jaki Ronald Reagan otrzymał od Richarda Nixona w chwili obejmowania
urzędu, były prezydent napisał: „Niezwykle ważną rzeczą są nominacje na stano
wiska sędziów federalnych, szczególnie tych do Sądu Najwyższego. Waga tego
2
Instytucja ta została wprowadzona do systemu prawno-politycznego Stanów Zjednoczonych
na mocy decyzji Sądu Najwyższego z roku 1803 w sprawie Marbury v. Madison — 5 U.S. 137 (1803).
* H. Bali, The Bakke Case. Race, Education And Affirmative Action, Kansas 2 0 0 0 , s. 3 0 .
4
Chodzi przede wszystkim o decyzje w takich sprawach, jak; Engel v. Vitale 370 U.S. 4 2 1
( 1 9 6 2 ), Miranda v. Arizona 3 8 4 U.S . 4 3 6 ( 1 9 6 6 ), Roe v. Wade 4 1 0 U.S. 113 (1973) czy Regents of
University of California v. Bakke 4 3 8 U.S. 265 (1978).
5
Affirmative action to programy rządowe zmierzające do złagodzenia podziałów dyskrymina
cyjnych przez zapewnienie grupom dyskryminowanym dostępu do miejsc pracy czy nauki.
6
L. Baum, The Supreme Court, D.C.: Congressional Quarterly, Inc., 1985, s. 44.
7
H. Ball, op. at., s. 150-151.
396
Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana — początek „walki o kulturę”
jest oczywista, jeśli weźmiesz pod uwagę, że możesz mianować czterech do pięciu
sędziów podczas pierwszej kadencji. Mianowałem głównie konserwatywnych Justi
ces, żeby raczej interpretowali prawo, aniżeli je tworzyli. (...) Jestem pewien, ze
nie popełnisz błędu. Zostawisz po sobie wspaniałe dziedzictwo dzięki twojemu
podejściu do spraw gospodarczych i politycznych. Ale przede wszystkim dzięki
wpływowi na Sąd Najwyzszy” 8 .
Prezydent nie ma jednak kompetencji do usuwania sędziów Supreme Court-,
może jedynie czekać na okazję, jaka następuje w wyniku rezygnacji któregoś
z Justices. Pierwsza taka okazja dla prezydenta Reagana nadarzyła się wkrótce po
objęciu przez niego urzędu — w lipcu 1981 r., w wyniku przejścia na emeryturę
sędziego Pottera Stewarta, nominował on Sandrę Day O’Connor, która po za
twierdzeniu przez Senat dwa miesiące później stała się pierwszą kobietą na stano
wisku sędziego Sądu Najwyzszego Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, kandyda
turze tej bardziej sprzeciwiali się Republikanie niż Demokraci, mimo iż O’Con
nor była uważana za osobę o poglądach konserwatywnych. Ale b r a k j e j
zdecydowanego sprzeciwu wobec decyzji Sądu z roku 1973 w sprawie Roe v. Wade
spowodowała negatywne nastawienie tzw. grup antyaborcyjnych 9 . Mimo to kandy
datura O’Connor przeszła w kontrolowanym przez Republikanów Senacie bez
przeszkód. Warto również przytoczyć przykłady odzewu społecznego tej bezpre
cedensowej nominacji. Sędzia O’Connor otrzymała wiele listów poparcia, ale
i krytyki, z których wynika panująca w tym czasie rozbieżność wśród społeczeń
stwa amerykańskiego, co do wyboru prezydenta. Jedna ze zwolenniczek kandyda
tury O’Connor napisała: „Nawet nie wie Pani, jaka jestem dumna z decyzji prezy
denta Reagana. Euforia, duma, pozytywne zaskoczenie — to odzew wielu amery
kańskich kobiet”. Ale były również krytyczne komentarze: „Jestem zdegustowany
i rozczarowany, że prezydent mianował kobietę do Sadu Najwyzszego. Kobieta
jako sędzia Supreme Court, angażująca się w rutynowe sprawy, stanie się wzorem
dla marksistowsko nastawionych feministek, a nie amerykańskich żon i matek” 10 .
Jednak bez względu na to, jak społeczeństwo amerykańskie odebrało tę kandyda
turę, sędzia O’Connor została pierwszą kobiety Justice, mając wpływ na wiele waż
nych decyzji Sądu Najwyższego, nie zawsze zajmując stanowisko zgodne z kon
serwatywną polityką republikańskiej administracji 11 .
8
W. F. Smith, Law and Justice in the Reagan Administration, California 1991, s. 57—58.
9
L. Baum, op. cit., s. 44—45.
10
S. Day O’Connor, The Majesty of the Law. Reflections of a Supreme Court Justice, New York
2004, s. 13-14.
11 Przez ostatnie dwadzieścia kilka lat Sandra Day O’Connor uczestniczyła w podejmowaniu
wielu decyzji większościowych, w których kierowała się doświadczeniem prawniczym i zgodnością
z zasadą rule of law, wielokrotnie rezygnując ze swoich konserwatywnych poglądów politycznych.
Za przykład mogą posłużyć decyzje O'Connor w takich sprawach, jak: Wallace v. Jaffree 472 U.S.
38 ( 1 9 8 5 ) i Planned Parenthood v. Casey 505 U.S. 133 (1992).
397
Paweł Laidler
Sandra Day O’Connor była pierwszą i jedyną osobą nominowaną do Sądu
Najwyższego przez prezydenta Reagana podczas jego pierwszej kadencji. Posiada
jąc zatem ograniczony wpływ na rozstrzygnięcia najwyższej instancji sądowniczej w
państwie, administracja Reagana postanowiła jeszcze bardziej zdecydowanie pod
kreślić podczas kampanii wyborczej roku 1984, potrzebę zmiany rozumowania
i interpretacji Konstytucji przez sędziów. Okazało się, ze zwycięstwo nad Walte
rem Mondale pozwoliło Ronaldowi Reaganowi dokonać trzech zmian w składzie
Sądu Najwyższego. W 1986 roku, ku zaskoczeniu wielu obserwatorów amerykań
skiego życia politycznego, Warren Burger zrezygnował ze stanowiska Przewodni
czącego Supreme Court. Otworzyło to możliwość mianowania dodatkowego sę
dziego oraz wyboru nowego Przewodniczącego Sądu 12 . Administracja Białego Domu
przedstawiła kandydaturę Williama H. Rehnquista, szeregowego członka Sądu od
roku I 9 7 I . jako następcę Burgera. Rehnquist w ciągu 14 wcześniejszych lat wie
lokrotnie orzekał przeciw pozwom wnoszonym przez kobiety i imigrantów doty
czącym ich dyskryminacji, był przeciwnikiem affirmative action, często wspierał rząd
— czy to stanowy czy federalny — w sprawach pozwów indywidualnych wnoszo
nych z tytułu klauzuli due process of law. Ponadto był zwolennikiem kary śmierci i
silnej władzy prezydenckiej, wspierał wprowadzanie modlitwy do szkół czy pomoc
finansową państwa dla szkół wyznaniowych, natomiast zdecydowanie opowiadał
się przeciwko aborcji, co wyraził, pisząc opinię przeciwną do większościowej w
sprawie Roe v. Wadeli. Co więcej, Rehnquist często zajmował stanowisko przeciw
ne do większościowego w Sądzie, co mogło gwarantować jego indywidualizm
i silną wiarę we własne poglądy. Wszystko to powodowało, że prezydent Reagan
był przekonany o wyborze idealnego kandydata na Chief Justice. Senacka Komisja
Sądownicza poparła kandydaturę po dłuższych dyskusjach, a Senat przegłoso
wał ją głosami 65 do 3 3- William Rehnquist został 16 Chief Justice w historii,
który pełni swój urząd aż po dzień dzisiejszy. Choć w pierwszym okresie funk
cjonowania jako sędzia Supreme Court wielokrotnie udowadniał swoje przywiąza
nie do poglądów konserwatywnych, jednak po ustanowieniu go Przewodniczą
cym Sądu podjął szereg decyzji niebędących w zgodzie z jego wcześniejszymi
12
Historia amerykańskiego prawa konstytucyjnego ujawnia dwa rodzaje nominacji'na stano
wisko Chief Justice: większość kandydatów na Przewodniczącego Sądu było mianowanych przez
prezydentów „z zewnątrz”, nie pełniąc wcześniej żadnej funkcji w Sądzie Najwyższym. Taki przy
padek miał miejsce po raz pierwszy w I 8 0 I roku, kiedy sekretarz stanu w administracji Johna
Adamsa, John Marshall, został mianowany Chief Justice. Drugi rodzaj nominacji to wybór Przewod
niczącego spośród pozostałych ośmiu sędziów działających już wcześniej w strukturach Supreme
Court. W taki sposób prezydent Reagan wybrał właśnie Williama Rehnquista. Szerzej o nomina
cjach sędziowskich zob. H. J. Abraham, Justices, Presidents and Senators: A History of the U.S. Supreme
Court Appointments from Washington to Clinton, Lanham 199913
398
S. Davis, Justice Rehnquist and the Constitution, New Jersey 1989, s. 20—37'
Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana — początek „walki o kulturę”
przekonaniami 14 . Dowodzi to niezależności, jaką udało się Rehquistowi osiągnąć,
która może potwierdzać wagę zdania, ze sędziowie o wiele dłużej trwają na stano
wiskach niż prezydenci, którzy ich wybrali.
W przypadku administracji Reagana pozostawała jeszcze kwestia obsady wa
kującego miejsca po Warrenie Burgerze. Kolejnym asem w rękawie prezydenta
okazał się Antonin Scalia, tzw. solidny konserwatysta, którego kandydatura nie
wzbudziła zbyt wielu sprzeciwów w Kongresie (ponieważ sam sędzia Burger, któ
rego zastępował, również uznawany był za konserwatywnego sędziego) i wkrótce
później dołączył on do składu Supreme Court. Jak się okazało Scalia miał być jed
nym z najwierniejszych zwolenników polityki administracji prezydenta Reagana,
opowiadając się między innymi za wyraźnym podziałem władzy w myśl konstytu
cyjnej zasady separation of powers. Dał temu wyraz w głośnej sprawie Morrison
v. Olson z roku 1988, dotyczącej konstytucyjności urzędu independent counselI5 .
Jako jedyny sędzia (oznacza to, że wszyscy pozostali sędziowie mianowani przez
Reagana byli przeciwnego zdania) sprzeciwił się funkcjonowaniu urzędu w amery
kańskim systemie podziału władzy. W głośnym dissenting opinion skrytykował de
cyzję większościową Sądu, która legitymowała wadliwy instytucjonalnie urząd 16 .
W kolejnych latach Scalia okazał się być najbliższy konserwatywnym poglądom
przedstawianym przez administracje republikańskie 17 , czego nie można powie
dzieć na przykład o ostatniej nominacji prezydenta Reagana, Anthonym Kennedym. Może dlatego, iż Kennedy, wybrany do Sądu Najwyższego w roku 1988 za
ustępującego sędziego Powella, był raczej umiarkowanym konserwatystą, a wybra
ny został tylko dlatego, że dwie wcześniejsze kandydatury przedstawione przez
administrację, zostały odrzucone przez Senat po ostrej walce politycznej.
Rok 1987 okazał się być czasem najbardziej kontrowersyjnej kampanii prze
ciw jakiejkolwiek kandydaturze na sędziego Sądu Najwyższego w historii. Mając
możliwość obsady wakującego stanowiska, prezydent Reagan zdecydował się przed
stawić kandydaturę Roberta Borka. Bork został mianowany sędzią sądu apelacyj
nego dla dystryktu Kolumbii podczas pierwszej kadencji Ronalda Reagana. Dał
14
Sprawy, w jakich Rehnquist orzekał w sposób niezgodny z konserwatywnymi założeniami
swej wcześniejszej polityki, to m.in. Morrison v. Olson 4 8 7 U.S. 654 (1988) czy Dickerson v. United
States 5 30 U.S. 428 (2000).
15
Independent counsel (wcześniej special prosecutor) to jednostka stworzona w ramach władzy
wykonawczej, w celu przeprowadzania dochodzeń przeciwko urzędnikom egzekutywy podejrza
nym o popełnienie przestępstw podczas pełnienia obowiązków służbowych. Obecnie jednostka ta
nie istnieje w amerykańskim systemie prawno-politycznym, ponieważ Kongres nie przedłużył jej
licencji w roku 1999- Szerzej zob. K. J. Harriger, Independent justice. The Federal Special Prosecutor in
American Politics, Kansas 2000.
16
487 U.S. 654 (1988).
17
R. A. Brisbin, jr., Conservatism of Antonin Scalia, „Political Science Quarterly” vol. 105, no.
I, Spring 1990, s. 1—29.
399
Paweł Laidler
się już w tym czasie poznać jako skrajny konserwatysta, którego poglądy na temat
aborcji, praw mniejszości, relacji państwo—kościół przysporzyły mu wielu prze
ciwników 18 . Mimo to, a może właśnie dlatego, administracja prezydencka zapro
ponowała kandydaturę człowieka, który z pewnością mógłby wpłynąć na rewizje
wielu liberalnych wyroków Sądu Najwyższego. Media komentowały wybór prezy
denta nagłówkami stwierdzającymi, że „konserwatyści czekali ponad 30 lat na dzień
nominacji Borka” 19 . Jak się miało jednak okazać, nadzieje związane z Robertem
Borkiem zostały rozwiane wraz z procesem przesłuchań senackich. Kampania prze
prowadzona przez media i różne grupy interesów przeciwne kandydaturze, zamie
niły proces przesłuchań Borka przed komisją senacką w spektakl polityczny, który
został ostro skrytykowany przez administrację Ronalda Reagana.
Około 300 różnych środowisk wystąpiło otwarcie przeciw Borkowi, z czego
najbardziej wpływowe okazały się organizacje Planned Parenthood i American Civil
Liberties Union 20 . Do Senatu przesłano tysiące listów przeciwko konserwatywne
mu sędziemu, których adresatami byli profesorowie prawa różnych uniwersyte
tów, m.in. dziekani Harvardu, New York University czy Georgetown. Doszło rów
nież do podziału w łonie American Bar Association, która do tej pory nigdy zdecy
dowanie nie wystąpiła przeciw jakiejkolwiek nominacji sędziowskiej 21 . Wiele
protestów miało miejsce na ulicach amerykańskich miast, gdzie prowadzono sze
roko zakrojone zorganizowane kampanie przeciw Borkowi. Nawet sam przewod
niczący sądowej komisji senackiej odpowiedzialnej za przesłuchania, Senator Jo
seph R. Biden stworzył koalicję przeciwko Borkowi, przekonując do swoich racji
kilku republikańskich polityków, z Williamem T. Colemanem, jr. i Barbarą Jordan
na czele 22 . Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po dwóch tygodniach Senat
zagłosował przeciwko kandydaturze Roberta Borka, odrzucając kandydata prezy
denta Reagana głosami 58 do 42 . Wkrótce później kolejny kandydat prezydencki,
18
H. Schwartz, Packing the Courts. The Conservative Campaign to Rewrite Constitution, New
York 1988, s. 127-129.
19
20
Ibidem, s. 125Planned Parenthood to działająca od 1916 roku organizacja zajmująca się propagowaniem
prawa kobiet do aborcji — http://www.plannedparenthood.org. Natomiast American Civil Liberties
Union to organizacja stojąca na straży przestrzegania praw gwarantowanych obywatelom przez
Konstytucję i Kartę Praw — http://www.aclu.org.
21
American Bar Association to stowarzyszenie skupiające ponad 400 tysięcy członków, ma
jące za zadanie zapewnienie ciągłości edukacji prawniczej, udzielanie informacji na temat prawa
oraz ulepszanie wizerunku prawników wśród społeczeństwa amerykańskiego. Tradycyjnie organi
zacja wydaje opinie w sprawie kandydatur na stanowisko sędziów Sądu Najwyższego — http://
www.abanet.org.
22
H. Schwartz, op. cit., s. 136. Przeciwników Roberta Borka w Senacie charakteryzował tzw.
ekstremizm ideologiczny, zob. J. R. Bond, R. Fleisher, G. S. Krutz, From Abe Fortas to Zoe Baird:
Why Some Presidential Nominations Fail in the Senate?, "American Political Science Review” vol. 92,
no. 4, December 1998, s. 872.
400
Sąd Najwyższy za czasów Ronalda Reagana —początek „walki o kulturę”
Douglas H. Ginsburg, został zmuszony do wycofania swej kandydatury, kiedy
okazało się, że w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych palił marihuanę 23 . Co
prawda fakt ten nie wpływał w żaden sposób na umiejętności i doświadczenie
prawnicze Ginsburga, niemniej jednak spowodował ustąpienie kolejnego konser
watywnego kandydata. W zaistniałej sytuacji administracja prezydencka zdecydo
wała się przedstawić kandydaturę Anthony’ego Kennedy’ego 24 , którego konserwa
tyzm, w porównaniu do dwóch poprzedników, był co najwyżej umiarkowany.
Opisane wydarzenia stały się przyczynkiem do wielu dyskusji na temat upoli
tycznienia procesu mianowania sędziów federalnych, w tym sędziów Sądu Naj
wyższego. Z obydwu stron (prezydent—Kongres) możemy zaobserwować działa
nia zmierzające do politycznego wpłynięcia na skład Supreme Court. Niewątpliwie
stało się tak w wyniku silnej pozycji Sądu w systemie prawno-politycznym Stanów
Zjednoczonych. Rola sędziów w kształtowaniu najważniejszych przepisów praw
nych oraz w kontrolowaniu pozostałych gałęzi władzy spowodowała, że mianowa
nie właściwych kandydatów, miało doprowadzić do nadania odpowiedniego kie
runku rozstrzygnięciom Sądu. Rok 1987 wykazał jednak nie tylko prawdziwe
oblicze walki politycznej, ale również brak jakichkolwiek reguł i zasad podczas
prowadzenia tej walki. Sposób, w jaki Robert Bork został potraktowany przez
media i przeciwne mu grupy nacisku dowodzi, że jeśli w grę wchodzą najwyższe
stanowiska i wpływy w państwie, najważniejszy staje się skutek, a nie prawda,
moralność czy kultura.
Ronald Reagan pragnął stworzyć konserwatywny Sąd Najwyzszy, którego
decyzje byłyby odbiciem poglądów republikańskiej części społeczeństwa amery
kańskiego. Celem prezydenta nie był na pewno podział społeczeństwa, który na
stąpił w wyniku kampanii przeciw Robertowi Borkowi. Moznaby się zastanawiać
nad sensem idei upolityczniania rozstrzygnięć sądowych dotyczących praw oby
watelskich czy funkcjonowania państwa, które zmniejszają rangę bezstronności
i obiektywizmu sędziowskiego, a które są przypisywane Ronaldowi Reaganowi.
Jednak z całą stanowczością należy podkreślić trzy rzeczy:
I.
Reagan, polityk głęboko konserwatywny, sam nie miał na celu upolitycz
nienia Sądu Najwyższego. To administracja prezydencka, a dokładniej kilku jej
członków, wywierała wielokrotnie naciski na prezydenta, aby mianował skrajnie
konserwatywnych kandydatów. W tym wymiarze należy przede wszystkim wymie
nić nazwisko Edwina Messe’a III, doradcy prezydenta w Białym Domu podczas
pierwszej kadencji i Prokuratora Generalnego podczas drugiej. Zwłaszcza jako
2i
24
K. Michałek, Mocarstwo. Historia USA 19 4 J— / 9 9 2 , Warszawa 1995, s. 417Kennedy nie miał problemów z zatwierdzeniem go przez Senat, ponieważ wszyscy byli
zmęczeni przeciągającą się walką polityczną, zob. Michael Comiskey, Can the Senate Examine the
Constitutional Philosophies of Supreme Court Nominees?, „Political Science and Politics” vol. 26, no. 3,
September 1993, s. 495-
401
Paweł Laidler
szef Departamentu Sprawiedliwości Meese byt odpowiedzialny za przygotowywa
nie list kandydatów na sędziów; podejmował również szereg decyzji prawnych,
które skutkowały działaniami o zabarwieniu politycznym 25 .
2. Cel administracji Reagana, polegający na weryfikacji przez Sąd Najwyższy
decyzji dotyczących aborcji, praw mniejszości, affirmative action czy relacji pań
stwo—kościół, nie został osiągnięty 26 . Supreme Court do dziś nie odszedł od stoso
wania precedensów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, tak bardzo krytyko
wanych przez współpracowników prezydenta.
3. Polityzacja Sądu Najwyzszego, która miała miejsce w latach osiemdziesią
tych XX w., była również efektem działań niektórych Senatorów, którzy w 1987
roku doprowadzili do jednej z najmniej kulturalnych i najbardziej kontrowersyj
nych walk o wpływy i władzę w historii Stanów Zjednoczonych. Walk, które doty
czyły instytucji w swym charakterze niezaleznej i niezawisłej.
Patrząc dziś na skład i decyzje Sądu Najwyższego, należy podkreślić, że plan
stworzenia konserwatywnego Supreme Court nie powiódł się. W związku z tym
również obecny republikański prezydent staje przed szansą wpłynięcia na przyszłe
rozstrzygnięcia najwyższej instancji sądowniczej. Według wielu obserwatorów,
podczas najbliższych czterech lat przynajmniej dwóch sędziów odejdzie z Sądu,
umożliwiając prezydentowi George’owi W. Bushowi kontynuowanie dziedzictwa,
jakie chciał pozostawić po sobie Ronald Reagan. Doświadczenia ostatnich dwu
dziestu lat dowodzą jednak, ze mianowanie „właściwego” kandydata nie musi ozna
czać uzyskania ‘właściwego’ wyroku sądowego.
25
Meese podczas przygotowywania listy kandydatów na stanowiska sędziowskie proponował
m.in., żeby przed wyborem kandydat przechodzi! tzw. Roe Test, czyli ujawniał swoje podejście do
spraw związanych z aborcją: „Wydaje mi się, że potencjalne poglądy Sędziego w takiej sprawie jak
Roe Test mogą ukazywać sposób, w jaki generalnie podchodzi on do tematu aktywności sędziow
skiej”. Dzięki takiemu testowi, jak twierdził Meese, „można rozpoznać prawdziwych Sędziów —
tych, którzy nie tworzą nowego prawa, lecz je interpretują”, zob. R. Wiley, L. Bodine, QandA With
the Attorney General, „American Bar Association Journal” vol. 71, July 1985, s. 4 6 .
26
Wielu badaczy twierdzi, że Sąd Najwyższy na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięć
dziesiątych był nawet bardziej liberalny niż konserwatywny — T. R. Hensley, Ch. E. Smith, Mem
bership Change and Voting Change: An Analysis of the Rehnquist Court’s 1 9 8 6 -( 9 9 / Terms, „Political
Research Quarterly” vol. 4 8 , no. 4, December 1995, s. 854-
Jan Lityński
Ronald Reagan a „Solidarność”
Kiedy w roku 1980 Ronald Reagan wygrał wybory prezydenckie, w Polsce nie
wzbudziło to szczególnego zainteresowania. Trwała „Solidarność” i sprawy za
oceanem wydawały się być bardzo odległe. Niemniej poczułem się zaniepokojony.
Przegrany prezydent Jimmy Carter był bowiem tym, który zmienił strategię Ame
ryki wobec wszystkich reżimów i totalitaryzmów. Do połowy lat 70 . XX wieku
Ameryka i cały wolny świat były w defensywie ideowej. Ruch antykolonialny i ruch
państw zaangażowanych był w mniejszym lub większym stopniu przykrywką dla
imperialnych interesów ZSRR. Usamodzielnienie się Chin spowodowało, ze pro
letariat miał dwie ojczyzny zamiast jednej, jednak nie zmieniło to ofensywnego
ideologicznego oblicza komunizmu. Niezwykle celnie opisywał tę strategię Janusz
Szpotański w swym poemacie Caryca i zierkało:
Bo nic nie wzrusza tak Zachodu
Jak szum frazesów o wolności.
Mozesz pól świata zakuć w dyby,
Strzelać w tył głowy, łamać kości,
Ale bredź przy tym o ludzkości,
O Lepszym Jutrze, Wielkim Świcie,
A wyjdziesz na tym znakomicie!
Na czarne — „białe” mówić nada,
Bo to przemawia do Zapada;
Na knuty, kaźnie i tortury —
Ze to gumanne mamkiury!
We wszystkich niemal krajach „towarzysze drogi” walczyli z imperializmem
amerykańskim. I co prawda interwencje sowieckie na Węgrzech, a następnie
w Czechosłowacji, przyznanie literackiej nagrody Nobla Sołżenicynowi w 1970
403
Jan Lityński
roku i wydanie Archipelagu Gułag osłabiło nieco zapał tej walki, nadal jednak za
chodnia lewica wynajdywała kolejnych idoli — sowiecka Rosja, Chiny, Kuba, Wiet
nam to kolejne etapy poszukiwań „sprawiedliwości dziejowej” i systemu realizują
cego ideały powszechnej równości.
Odpowiedzi Stanów Zjednoczonych na komunizm były słabe i nieprzekonu
jące, niekiedy błędne moralnie, jak w przypadku popierania południowoamerykań
skich reżimów autorytarnych, czy w latach 50. powołanie McCarthy’owskiej Ko
misji do badania działalności antyamerykańskiej. Dodatkowym problemem powo
li rozwiązywanym w latach 60. była dyskryminacja czarnych w samych Stanach.
Powiedzenie: „A u was Murzynów biją” było odzywką propagandy sowieckiej, do
kładnie w duchu opisywanym przez Szpotańskiego.
Wojna w Wietnamie zakończyła się prestiżową porażką Stanów Zjednoczo
nych. Stało się to zarówno dzięki militarnej i politycznej pomocy ze strony państw
komunistycznych, jak i z powodu tego, że amerykańskie elity nie widziały sensu
walki. Nieliczni, popierający cele amerykańskie, jak John Steinbeck byli odsądzani
od czci i wiary.
Carterowi udało się to zmienić. Pod wpływem Zbigniewa Brzezińskiego za cel
strategiczny swej polityki uznał obronę praw człowieka. I właśnie prawa człowieka
stały się sztandarem opozycjonistów żyjących pod rządami komunistycznymi.
Zmianę tej atmosfery odczuwano przede wszystkim w Polsce. Gdy w 1972 roku
do Polski przyjechał prezydent Nixon, wylądowaliśmy na kilkadziesiąt godzin
w aresztach. W 1977 roku podczas wizyty Cartera nieniepokojeni przez bezpiekę
udzielaliśmy wywiadów amerykańskim dziennikarzom. W tych latach też po raz
pierwszy Radio Wolna Europa otrzymało oficjalny status amerykański. Istniała
obawa, że Reagan powróci do polityki poprzednich rządów, dbających przede
wszystkim o bezpośredni interes władzy amerykańskiej. Był też Reagan w latach
50. czynnym uczestnikiem komisji McCarthy’ego, która nie tylko nie osłabiła siły
oddziaływania komunizmu, ale wręcz przeciwnie dała Stalinowi dodatkowe orę
dzie propagandowe.
Tak się nie stało. Symbolicznym, lecz jakże namacalnym dla Polaków dowo
dem kontynuacji stało się wysłane przez ustępującego Cartera, w porozumieniu
z prezydentem elektem, ostrzeżenia do Breżniewa przeciwko interwencji sowiec
kiej wobec „Solidarności”. Można z dużym prawdopodobieństwem twierdzić, że
ta stanowcza postawa i porozumienie obu prezydentów uratowała nas przez wkro
czeniem sowieckich wojsk.
Reagan zdecydował się nie tylko kontynuować politykę praw człowieka, a więc
politykę, która pozwoliła Zachodowi odzyskać ideową inicjatywę na świecie, ale
pogłębić jej wymiar, przede wszystkim przez ukazanie, że wolny świat jest rzeczy
wiście wolny i o wolność umie walczyć. Wolność była dla Reagan pojęciem inte
gralnym. Była nieodłączna od wolnego rynku. Tak więc ofensywie międzynarodo
wej towarzyszyła ofensywa wewnętrzna. Gdy w latach 60. Kennedy wprowadził
404
Ronald Reagan a „Solidarność”
program walki z biedą wydawał się iść z duchem czasu. Był to rodzaj odpowiedzi
na socjalizm, w duchu społecznego myślenia socjalizmu. Jednak okazało się, że
programy oparte na dostarczaniu minimum socjalnego produkują grupy ludzi
żyjących z państwa, klientelę trwale od państwa zalezną. Różnice socjalne miast
zanikać powiększały się. Co więcej pokrywały się często z podziałami rasowymi.
Tak więc program emancypacji rasowej, mimo ogromnego postępu w formalnym
równouprawnieniu poniósł porażkę. Odpowiedzią Reagana było drastyczne ob
cięcie programów społecznych na rzecz wolnego rynku. Oczywiście można mieć
wątpliwości, a szczególnie te wątpliwości musieli mieć ludzie „Solidarności”, czy
rozwiązanie to nie kryje w sobie bezduszności. Pamiętać jednak należy, że wbrew
twierdzeniom krytyków nie był to program ultraliberalny. Mówił o tym Reagan:
„Mamy ‘siatki bezpieczeństwa’, złożone z zasiłków dla bezrobotnych, programów
przekwalifikowania zawodowego i usług poszukiwania zatrudnienia dla pracowni
ków, którzy są czasowo bez pracy”.
Jednak ten program okazał się skuteczny. Najlepszym dowodem na to jest
jego kontynuacja przez Billa Clintona, a przede wszystkim gospodarczy rozkwit
Stanów Zjednoczonych i praktyczna likwidacja bezrobocia.
Pozwoliło to Stanom Zjednoczonym postawić nowe wyzwania Związkowi
Radzieckiemu, łącznie z koncepcją wojen gwiezdnych oraz umieszczeniem w Eu
ropie amerykańskich rakiet strategicznych.
Czas sprzyjał tym zamierzeniom Reagana. ZSRR trwał w beznadziejnej woj
nie w Afganistanie, co spowodowało zarówno moralne straty, jak i pogłębiało roz
pad gospodarki. Przede wszystkim jednak ruch „Solidarności” zakwestionował
ideologiczną bazę komunizmu, jego uzurpację do reprezentacji klasy robotniczej.
Dodatkowym czynnikiem była nauka Jana Pawła II, który ukazał niesłabnącą siłę
myślenia opartego o głębokie wartości religijne i uniwersalizm katolicyzmu. Ko
munizm utracił swą ideową podstawę, zaatakowany z kilku stron. Stan wojenny
w Polsce był próbą ratowania systemu. Jednak postawa zarówno Jimmiego Carte
ra, jak i Ronalda Reagana oraz pontyfikat polskiego papieża spowodowały, że
próba ta stała się połowiczna i nieskuteczna. Na stan wojenny Reagan zareagował
natychmiastowymi sankcjami. I był to wybór zarówno polityczny, jak i moralny.
Jan Nowak-Jeziorański, którego Reagan uczynił swym głównym doradcą do spraw
polskich, opisuje reakcję prezydenta na materiały o stanie wojennym. Reagan miał
łzy w oczach i w tym momencie zdecydował o sankcjach. Taktyka stopniowego
ustępowania z sankcji, w zamian za zmniejszanie restrykcji stanu wojennego, oka
zała się niezwykle skuteczna. W swym przemówieniu do parlamentu brytyjskiego
w lipcu 1982 roku Reagan tak opisywał Polskę: „Kilkaset kilometrów od muru
berlińskiego, jest inny symbol. W środku Warszawy jest drogowskaz, pokazujący
kierunki do dwóch stolic. Jeden wskazuje Moskwę, drugi Brukselę, centrum za
chodnioeuropejskiej jedności. Odległości są równe. To znak — Polska nie jest ani
Wschodem, ani Zachodem. Polska jest w centrum europejskiej cywilizacji. Wnio
405
Jan Lityński
sła ogromnie wiele do tej cywilizacji I czyni to dzisiaj wspaniale radząc sobie
z uciskiem”.
Było też niezwykłe ważne, ze polityka Reagana wobec „Solidarności” została
poparta przez największą amerykańską centralę związkową AFL-CIO, tradycyjnie
popierającą demokratów. Jej przewodniczący Lane Kirkland był ogromnie zaanga
żowany w sprawy pomocy „Solidarności”. Dla nas, dla ludzi podziemia była to
pomoc nieoceniona.
Dzięki temu pomoc ta mogła przybrać jawny wymiar. Gdy w latach 50. po
wstał Kongres Wolności Kultury, instytucji zasłużonej między innymi wspiera
niem paryskiej „Kultury”, pomoc amerykańska była wstydliwa i umiarkowana. Była
też znienawidzona przez gros zachodnioeuropejskich „poputczików drogi”, lewi
cujących intelektualistów, opisywanych w cytowanym fragmencie Janusza Szpotańskiego.
W latach 80 ., przy wydatnej pomocy wspieranych przez związki zawodowe,
komitetów na zachodzie Europy, „Solidarność” mogła trwać w podziemiu, tworzyć
wydawnictwa, wydawać pisma. Jawna część działań amerykańskich była wspierana
przez tajne. Kolejne dyrektywy bezpieczeństwa narodowego, w tym 32., poświęcona
Polsce i opozycji w krajach bloku sowieckiego, znaczyły całkowitą zmianę strategii
amerykańskiej — nie współistnienie, lecz zniszczenie „imperium zła”, jak otwarcie
nazywał Reagan Związek Radziecki. Pośrednio doprowadziło to do zmiany poli
tyki wewnętrznej Związku Radzieckiego. Wybór Gorbaczowa i jego polityka „głasnosti i pieriestrojki” były zbyt późną (na szczęście, chciałoby się dodać), choć
pozyteczną reakcją sowiecką na postępujący rozpad imperium.
Można z dużym prawdopodobieństwem zaryzykować twierdzenie, że stosun
kowo łagodny przebieg stanu wojennego zawdzięczamy właśnie polityce Reagana,
choć oczywiście nie można wykluczyć osobistych cech generała Jaruzelskiego.
Pozwolę sobie jednak w to lekko wątpić. Strach przed reakcją opinii publicznej
i władz Zachodu, przede wszystkim amerykańskich, był mocnym zabezpieczeniem
dla polskiej opozycji od lat 70 . W stanie wojennym był to strach szczególnie
Polsce i „Solidarności” potrzebny.
W drugiej połowie lat 80 . ambasadą amerykańską w Warszawie kierował John
Davies. I to jego rezydencja stała się miejscem spotkań solidarnościowej opozycji,
oczywiście za pełną aprobatą waszyngtońskiej centrali. Niezadowolenie z tego
wyraziło się miedzy innymi przez oskarżenie trzech wybitnych polskich intelektu
alistów o kontakty szpiegowskie. Jednak procesu nie udało się zatrzymać. Trudno
przecenić rolę Johna i Helen Daviesow dla wzmocnienia działań „Solidarności”. To
tam Lech Wałęsa i inni spotykali się z wybitnymi przedstawicielami amerykańskiej
polityki i biznesu, to tam wręczano Nagrodę Wolności im. Johna F. Kennedy’ego, to
tam wreszcie czuło się poparcie polityki amerykańskiej dla naszych działań.
Spełnienie reaganowskiej polityki nastąpiło już za rządów jego zastępcy i na
stępcy — George’a Busha. Można się oczywiście zastanawiać czy pieniądze na fun
406
Ronald Reagan a „Solidarność”
dusz stabilizacyjny złotego były wystarczające, czy pomoc NED i kilku polskoamerykańskich funduszy pomocowych, czy wreszcie 5 min dolarów na ratowanie
zabytków Krakowa były wystarczającym wsparciem. Można domniemywać, że gdyby
stało się to za prezydentury Reagana pomoc ta byłaby bardziej skuteczna. Jednak
niewątpliwie to pomocy amerykańskiej dla polityki Tadeusza Mazowieckiego za
wdzięczamy przełom w dopuszczeniu Polski do obrad 4 + 2, gdzie zdecydowano
o ostatecznym uznaniu naszych granic. Przykład USA sprzyjał też polskim prze
mianom gospodarczym po 1989 roku. Analizując politykę Reagana i chwaląc jej
skuteczność w stosunku do Polski, nie sposób jednak nie wspomnieć o jej nienaj
lepszych stronach. Moralna słabość sposobu pomocy dla nikaraguańskich contras
nie może jednak przesłonić oczywistych zasług.
W 1990 roku Reagan w swym adresie do stoczniowców z Gdańska tak pisał:
„Przede wszystkim są dwie szkoły myślenia o tym, jak osiągnąć trwałe gospodar
cze zdrowie i wzrost. Jedna wierzy, ze osiągniecie to jedynie w drodze bezwzględ
nej surowości i zaciskania pasa. Druga wierzy, że osiągniecie to przez usunięcie
rządu z drogi, tak aby ludzie sami mogli tworzyć i szukać możliwości. Dla nas
w Stanach Zjednoczonych usuwanie rządu z drogi oznacza redukcję nadmiernych
podatkowych stawek i usuwanie niewłaściwych przepisów”. I dodawał, co było ważną
wskazówką dla liberalnego myślenia: „W Stanach Zjednoczonych wierzymy moc
no w coś, co nazywamy ‘woluntaryzmem’ bądź ‘inicjatywami prywatnego sektora’.
Jakkolwiek się to nazywa, znaczy jedno: ludzi pomagających ludziom. Teraz kolej
na nas, aby pomóc nowej Polsce”.
Jan Nowak-Jeziorański w swym artykule o polityce amerykańskiej stwierdził,
że pomnik w Polsce należy się nie tylko Reaganowi, lecz także innym prezyden
tom amerykańskim, w tym Woodrowowi Wilsonowi i Jimmiemu Carterowi. Po
dzielając jego opinię i mając świadomość, że w wielu sprawach Carter był mi bliż
szy, chciałbym dodać, że jednak Ronald Reagan zasłużył na pomnik największy,
nie tylko z racji wzrostu.
I
może jedna przykra sprawa, która już nie dotyczy Ronalda Reagana: Jak to
się stało, że symbolem obalenia sowieckiego komunizmu stał się mur berliński,
a nie ruch polskiej „Solidarności”, który bezpośrednio przyczynił się do obalenia
tego muru.
Wojciech Kęder
Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej
w latach osiemdziesiątych XX wieku
I. Ronald Reagan i jego wizja misji Stanów Zjednoczonych
na świecie
5 czerwca 2004 roku zmarł Ronald Reagan, jeden z najwybitniejszych współ
czesnych amerykańskich mężów stanu. Z zawodu aktor, z zamiłowania działacz
związkowy i społeczny, był tym amerykańskim politykiem, który wywarł istotny
wpływ na losy świata u schyłku ubiegłego wieku. Gdy 20 stycznia 1981 roku, na
dwa tygodnie przed siedemdziesiątą rocznicą urodzin, obejmował swój urząd jako
najstarszy wiekiem prezydent USA, chyba niewielu uczestników tej uroczystości
zdawało sobie sprawę z radykalnych zmian, jakie na politycznej mapie świata przy
niesie jego prezydentura. Po objęciu urzędu Ronald Reagan, dążąc do powstrzy
mania ekspansji komunizmu na świecie, zmienił dotychczasową amerykańską po
litykę zagraniczną, forsując twardy kurs wobec ZSRR i innych państw bloku
wschodniego. Inicjując nowy wyścig zbrojeń, nie dążył on jednak do zbrojnej kon
frontacji, lecz do kontynuowania rokowań rozbrojeniowych, prowadzonych tym
razem przez USA z pozycji siły.
Ze zrozumiałych względów ten nowy kurs polityki USA spotkał się z gwał
townym sprzeciwem ZSRR i innych państw komunistycznych. Towarzyszyła mu
krytyka poczynań administracji amerykańskiej w państwach Europy Zachodniej,
jak również przedstawicieli licznych w owym czasie, a wspieranych przez Moskwę
ruchów pacyfistycznych. Ronald Reagan bardzo interesował się rozwojem sytu
acji w Polsce i bardzo często zabierał publicznie głos w sprawach polskich. Żaden
z amerykańskich prezydentów nie wypowiadał się tak często na temat Polski.
W polityce administracji Reagana wobec bloku wschodniego PRL zajmowała bar
dzo ważne miejsce. To właśnie w Polsce narodziła się „Solidarność” i z walką
opozycji z reżimem Jaruzelskiego wiązano nadzieje na przyspieszenie rozpadu
systemu komunistycznego w Europie i na świecie.
409
Wojciech Kgder
Stąd tez celem niniejszego artykułu jest przedstawienie obrazu Ronalda Re
agana i jego prezydentury w prasie polskiej lat osiemdziesiątych, tej ukazującej się
oficjalnie, jak i podziemnej. Wykorzystano tu reprezentatywne tytuły prasy uka
zującej się oficjalnie i w drugim obiegu, sięgnięto do typowych dla ich opcji poli
tycznych artykułów. Z prasy wychodzącej w latach osiemdziesiątych oficjalnie
wykorzystano artykuły ukazujące się w „Trybunie Ludu”, „Życiu Warszawy”, „Po
lityce”, jak również opozycyjnym „Tygodniku Powszechnym” i polskiej wersji
„Osservatore Romano” — półoficjalnym organie Stolicy Apostolskiej, a z końca
lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych we „Wprost”, w „Gazecie
Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Z prasy podziemnej sięgnięto do artykułów uka
zujących się w „Tygodniku Mazowsze”, „Kronice Małopolskiej”, „Biuletynie Ma
łopolskim”, „PWA. Przeglądzie Wiadomości Agencyjnych” i „13 grudnia” (póź
niejszej „13 ”) •
Po analizie zawartości czasopism tego okresu pod kątem interesującej nas
problematyki należy stwierdzić, iz o ile w prasie rządowej w latach osiemdziesią
tych ukazała się ogromna ilość publikacji poświęconych prezydentowi Ronaldowi
Reaganowi i polityce międzynarodowej USA w okresie jego prezydentury, w tym
szczególnie wobec państw bloku wschodniego i Polski, o tyle w prasie opozycyjnej
pisano niewiele. Niewątpliwie prasa podziemna żyła swoim własnym rytmem, któ
ry wyznaczały bieżące wydarzenia krajowe: represje wobec opozycji, walka o uwię
zionych działaczy związkowych i politycznych, strajki w zakładach pracy czy ma
nifestacje antyrządowe. Polityka USA wobec rządu generała Jaruzelskiego miała
jednak istotne znaczenie dla rozwoju sytuacji wewnętrznej w kraju, stąd też zaska
kuje pobieżne traktowanie tego tematu w pismach opozycji. Niewiele również
pisano na temat polityki ekonomicznej administracji Reagana. Nawet w „I 3 grud
nia”, żywo interesującym się tą problematyką, o ile już poruszano ten temat, to
były to przedruki z prasy amerykańskiej 1 .
Zakończone zwycięstwem Reagana wybory, jakie odbyły się w listopadzie 1980
roku w USA, przyciągnęły uwagę polskiej prasy, lecz komentarze na ten temat
były bardzo powściągliwe. Już wcześniej, będąc gubernatorem Kalifornii, Reagan
dał się poznać jako zdeklarowany antykomunista, a przebieg kampanii wyborczej
tę opinię potwierdził. Zdaniem jednego z polskich komentatorów politycznych
zwycięskiego Reagana obciążał zaawansowany wiek, budzący sprzeciw liberałów
„skrajny konserwatyzm” oraz brak rozeznania w polityce zagranicznej mającej
decydujące znaczenie dla pozycji USA w świecie. Wtórował mu w komentarzu
wyborczym Karol Szyndzielorz:
Czy jednak Biały Dom zdoła się wyzwolić ze stereotypów i szablonów, jakimi
w sprawach Wschód-Zachód posługiwano się podczas kampanii az do znudze
1
410
Mierz siły na zamiary, „13” (1987), 5, s. 9 [przedruk z „The Economist”].
Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej.
nia?... Kiedy jesienią zeszłego roku przyglądałem się kampanii wyborczej z bliska
zapewniano mnie — nie przejmuj się, tylko jeden z nich może wygrać. I dodawano
—
prezydent być może się zmieni, ale świat i jego realia pozostaną te same 2 .
Powyższe oceny sytuacji okazały się błędne, a świat „po Reaganie” wyglądał
jednak zupełnie inaczej. Jego oponenci, zarówno w stanach Zjednoczonych jak
i na świecie, często nie zauważali, że u źródła poglądów i działań Reagana tkwiła
głęboka motywacja religijna, że prezydent konfrontację z ideologią komunistyczną
widział przede wszystkim jako walkę dobra ze złem: wolnego, demokratycznego
świata z imperium zła, które ucieleśniał Związek Radziecki. To właśnie ta nieustę
pliwa walka ze złem, a nie sprawność polityczna zadecydowały o tym, że często
określa się go mianem „wielkiego wizjonera”. Chyba najpełniej to swoje głębokie
przekonanie o misji, jaką miał do spełnienia jako prezydent Stanów Zjednoczo
nych wyraził w swoim słynnym przemówieniu skierowanym do członków Natio
nal Association of Evangelicals w Orlando 8 marca 1983 roku, gdzie po raz pierw
szy nazwał ZSRR imperium zła:
[ . . . ] Więc uczulam was byście w dyskusjach na temat rozbrojenia nuklearne
go byli świadomi pokusy pychy — pokusy beztroskiego stawiania siebie ponad
wszystko, obarczania równą winą obu stron konfliktu, ignorowania faktów histo
rycznych i agresywnych postaw imperium zła, nazywania wyścigu zbrojeń gigan
tycznym nieporozumieniem, a tym samym usuwania siebie z pola walki pomiędzy
słusznym a niesłusznym, pomiędzy dobrem a złem. Proszę was, byście dali odpór
próbom tych, którzy chcieliby, abyście wycofali swe poparcie dla naszych starań,
starań naszej administracji, ku zachowaniu Ameryki silnej i wolnej. Chociaż mili
tarna siła Ameryki jest ważna, zawsze uważałem, że o rozstrzygnięciu trwającego
obecnie światowego konfliktu nie będą decydować bomby, rakiety, armie i potęgi
militarne. Prawdziwy kryzys, przed którym teraz stoimy, ma charakter duchowy
i jest w zasadzie próbą moralności i wiary. Whittaker Chambers, którego religijne
nawrócenie uczyniło świadkiem jednej z najstraszniejszych afer naszych czasów,
napisał, że poziom kryzysu świata zachodniego jest taki, jak poziom obojętności
Zachodu wobec Boga i jak poziom współpracy Zachodu z komunizmem w dzie
dzinie uniezależniania człowieka od Boga. Zauważył też, że marksizm-leninizm
jest w istocie drugą najstarszą religią, zapoczątkowaną w rajskim ogrodzie słowa
mi kusiciela „Będziecie jak Bogowie”’.
Powyzszy fragment opublikowany został w polskiej prasie w 2004 roku, już
po śmierci Ronalda Reagana. W latach osiemdziesiątych to kluczowe dla zrozu
mienia motywów, którymi kierował się Reagan jako mąż stanu, przemówienie
w zasadzie pomijane było przez polską prasę. Prasa oficjalna eksponowała wątki
2
H. Zdanowski, Ten czterdziesty, „Zycie Warszawy”, nr 1 6 z 20 I 1981, s. 5; K. Szyndzielorz,
Jaka prezydentura?, „Zycie Warszawy”, nr 16 z 20 I 1981, s. 3!
Imperium zła. Komunizm smutny i dziwaczny rozdział historii, „Głos” ( 2 0 0 4 ) nr 26, s. 13.
411
Wojciech Kęder
konfrontacyjne w jego wystąpieniu, starannie unikając odniesień do Boga i moral
ności, gazety drugiego obiegu skupiały się na nazwaniu ZSRR „imperium zła”
i abstrahując od oceny moralnej wskazywały jedynie na konotacje polityczne 4 . Cha
rakterystyczną dla tej drugiej kategorii prasy ocenę poczynań administracji amery
kańskiej zamieszczono u progu drugiej kadencji Reagana w „Tygodniku Mazow
sze”:
Niezależnie od tego, jakie są nasze pobożne życzenia, warto na trzeźwo ob
serwować bieżącą politykę USA wobec Polski. Na politykę tę ma wpływ wiele
czynników: układ stosunków z ZSRR, głosy Polonii amerykańskiej, posunięcia
rządu PRL... Wbrew pozorom administracja amerykańska kieruje się w swoim
antykomunizmie nie tyle przesłankami ideowymi, co praktycznymi. W sowieckim
niewoleniu jednostki widzi w pierwszym rzędzie nieproduktywność, a dopiero
później niemoralność 5 .
Z równą niechęcią PRL-owska prasa pisała o kolejnym sukcesie Reagana
w kampanii prezydenckiej w 1984 roku. Informacje o jego zwycięstwie „Trybuna
Ludu” skwitowała niewielką wzmianką na pierwszej stronie (kontynuując ją
w dalszej części numeru), zaś w swojej korespondencji z USA Stanisław Głąbiński
usiłował deprecjonować ogromny sukces Reagana:
Noc powyborcza była bowiem bardzo nietypowa. W zasadzie emocje skoń
czyły się już około 19- Wtedy bowiem trzy wielkie systemy telewizyjne, CBS,
NBC i ABC, ogłosiły niezaprzeczalne zwycięstwo Reagana. Wyobrażam sobie, ze
miliony Amerykanów wkrótce potem przełączyły aparaty na inne stacje, na któ
rych szły filmy, czy programy rozrywkowe 6 .
Oficjalna propaganda pomijała milczeniem druzgocące zwycięstwo Reagana,
a swoją uwagę skupiła wyłącznie na niskiej frekwencji wyborczej. Prasa podziemna
wyborom roku 1984 poświęciła niewiele uwagi, a Dawid Warszawski, komentując
zwycięstwo Reagana, głównej jego przyczyny upatrywał w sukcesach polityki eko
nomicznej prezydenta 7 .
Z szerokim oddźwiękiem w prasie polskiej spotkał się program SDI — „gwiezd
nych wojen”, zagrażający supremacji militarnej ZSRR. Oficjalna prasa przedsta
wiała go jako zagrożenie dla pokoju światowego, a Ronalda Reagana jako nieod
powiedzialnego polityka prowadzącego świat ku zagładzie nuklearnej. Z wielką
powściągliwością na ten temat pisała prasa podziemna. Najprawdopodobniej oba
wiano się oskarżeń o działalność agenturalną i zdradę interesów państwowych.
4
B. Rychłowski, Główny konflikt współczesności. Pokojowe współistnienie czy katastrofalna wojna?,
„Trybuna Ludu”, nr 57 z 9 III 1983, s. 6.
5 Kass[andra], USA a Polska. Trzeźwy punkt widzenia, „Tygodnik Mazowsze” ( 1 9 8 4 ) 845, s. 36
R. Reagan ponownie prezydentem USA, „Trybuna Ludu”, nr 268 z 8 XI 1984, s. I; S. Gąbiń-
ski, Po nocy wyborczej, „Polityka” ( 1 9 8 4 ) 46, s. I.
7
412
D. Warszawski, Dlaczego Reagan wygrał wybory?, „Tygodnik Mazowsze” (1984) 1 0 6 , s. 3.
Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej.
Dlatego też tematykę tę poruszano, omawiając wzajemne relacje USA — ZSRR,
a jeśli pisano o „gwiezdnych wojnach”, to najczęściej były to przedruki artykułów
z prasy zachodniej 8 . Szerzej prasa opozycyjna pisała o Reaganowskiej doktrynie
powstrzymania ekspansji komunistycznej na świecie (Angola, Honduras, Nikara
gua) i toczonych w latach osiemdziesiątych w Europie (Genewa, Reykjavik) roko
waniach rozbrojeniowych pomiędzy USA a ZSRR. Akcentowano brak elastyczno
ści dyplomacji radzieckiej i niechęć do osiągnięcia kompromisu 9 . Odmiennie,
z oczywistych względów, zapatrywała się na ten problem prasa rządowa, która
oskarżała Reagana o dążenie do narzucenia Związkowi Radzieckiemu dominacji
USA w dziedzinie zbrojeń strategicznych 10 .
2. Polska w polityce Ronalda Reagana
Szeroko komentowano zarówno w prasie oficjalnej, jak i podziemnej politykę ad
ministracji Ronalda Reagana wobec Polski po wprowadzeniu stanu wojennego.
Tematem licznych wystąpień prasowych było wprowadzenie sankcji gospodarczych
wobec rządu PRL, jak i poparcie udzielane niepodległościowym aspiracjom społe
czeństwa polskiego przez USA i osobiście przez prezydenta Reagana, który m.in.
21 października 1985 r. przyjął w Białym Domu kierownika Biura Koordynacyj
nego „Solidarności” za granicą Jerzego Milewskiego 11 . Rząd polski działania te
traktował jako interwencję w wewnętrzne sprawy Polski, a ZSRR oskarżał admi
nistrację amerykańską o dążenie do przekształcenia konfliktu polskiego w ognisko
napięcia w Europie 12 . Centralną Agencję Wywiadowczą oskarżano o dywersyjne
działania skierowane przeciwko PRL, a administrację waszyngtońską, jak to miało
miejsce po wyemitowaniu cieszącego się ogromną popularnością na świecie ame
rykańskiego programu telewizyjnego „Zeby Polska była Polską”, o antypolskie
8
S. Dudney, Wojny gwiezdne, „13. Pismo chrześcijańsko-liberalne”, nr 5 z 30 V 1985, s. 3—4
[przedruk artykułu z „US News and Word Report”]; Czego należy oczekiwać w najbliższej przyszłości,
„Biuletyn Małopolski" (1985) 7, s. 18—19; Sytuacja międzynarodowa i co z niej wynika, „Tygodnik
Mazowsze” (1982) 12, s. 3; Kasandra, Rakiety czy masło, „Tygodnik Mazowsze” (1983) 39, s. 2.
9
Złapał Kozak..., „PWA. Przegląd Wiadomości Agencyjnych” (1986) 28, s. 2; Zaczynają się
schody, „PWA. Przegląd Wiadomości Agencyjnych” (1986) 3 3, s. 2—3; Przemówienie prezydenta
Reagana przez spotkaniem z Gorbaczowem, „PWA. Przegląd Wiadomości Agencyjnych" (1988) 17,
s. 4; A. Sas, Czy nowe odprężenie, „Tygodnik Mazowsze" (1983) 8 4 , s. 4; Genewski słoń a sprawa
polska, „Tygodnik Mazowsze” (1985) 148, s. 1—2; Europejska nie-równowaga nuklearna, „Kronika
Małopolska” (1983) 36, s. 710
Potrzebujemy chleba a nie bomb. Antyzbrojeniowe protesty na świecie, „Trybuna Ludu' ", nr 259
z 28 X 1984, s. 911
„Tygodnik Mazowsze” z 24 X 1985, s. I.
12
USA dążą do przekształcenia Polski w ognisko napięcia w Europie [wypowiedź ministra A. Gro-
myki], „Trybuna Ludu”, nr 25 z 3 I I 1982, s. I.
413
Wojciech Kęder
działania. Tak pisała w związku z tym programem, w którym wystąpiło wielu zna
nych artystów amerykańskich, np. Frank Sinatra, Charles Feston czy Bob Hope,
w komentarzu redakcyjnym „Trybuna Ludu”:
Antypolska fala w USA przybierająca tym samym spektakularnie na sile ujaw
nia najlepiej irytację i uczucia zawodu doznane przez wiodące koła NATO z po
wodu pokrzyżowania ich manewrów dotyczących Polski w wyniku wprowadzenia
w naszym kraju stanu wojennego i postępującej w rezultacie stabilizacji wewnętrz
nej. Charakterystyczne wreszcie i to, ze niespotykane w tej skali w historii stosun
ków międzynarodowych bezceremonialne ingerowanie przez USA w wewnętrzne
sprawy Polski, o czym tak wyraźnie świadczy zarówno amerykańska ‘czarna sobo
ta [dzień solidarności z Polską], jak i niedzielny telewizyjny show budzą żywe
niezadowolenie, nie mówiąc już o niesmaku licznych zachodnioeuropejskich so
juszników Stanów Zjednoczonych 15 .
Szeroko omawiana w prasie oficjalnej była sprawa sankcji nałożonych przez
administrację amerykańską na rząd PRL. Ich wprowadzenie uderzało we władze PRL,
lecz sankcje godziły też w społeczeństwo, co chętnie podkreślała prasa rządowa 14 .
Rząd PRL, korzystając z okazji, odpowiedzialnością za zły stan polskiej gospodarki
obarczał rząd USA. Opozycja, jakkolwiek dostrzegała wszystkie skutki wprowadze
nia sankcji ekonomicznych, to winnych katastrofy gospodarczej państwa szukała we
władzach PRL i niewydolnym systemie politycznym. Zniesienie sankcji traktowała
jednak jako niezbędny warunek do wyjścia z kryzysu w przyszłości 15 .
Podobnie na rozwój sytuacji w kraju zapatrywał się papież Jan Paweł II, który
o sprawach polskich wielokrotnie rozmawiał z prezydentem Reaganem. Podczas
swoich wizyt w Watykanie w 1982 i 1987 roku prezydent Reagan poruszał
w rozmowach z papieżem zagadnienia polskie, ale Stolica Apostolska w oficjal
nych komunikatach nie informowała o przebiegu tych rozmów. Szerzej komento
wała je prasa polska, skupiając się na wypowiedziach Reagana. M.in. w 1982 r.
prasa cytowała komentarz przekazany jej przez PAP:
W przeciwieństwie do papieża prezydent USA fragment swojego wystąpienia
poświęcił Polsce oświadczając, że Stany Zjednoczone nie będą udzielać pomocy
ekonomicznej rządowi polskiemu. Zapowiedział on kontynuowanie pomocy żyw
nościowej dla ludności poprzez kanały kościelne i prywatne. Powtórzył też znane
warunki amerykańskie, sprowadzające się do żądania przywrócenia w Polsce sytu
acji sprzed 13 grudnia ub. roku 16 .
I!
I. K., Amerykańska „czarna sobota”. Antypolska fala w USA przybiera na sile, „Trybuna Ludu”,
nr 26 z I II 1982, s. I.
14
]. Kleer, Nie dać się sankcjom, „Polityka” (1982) I, s. 8; Orędzie o stanie państwa Ronalda
Reagana; Zapowiedź zwiększenia wydatków zbrojeniowych; MożliwosY nowych sankcji wobec Polski, „T rybuna Ludu”, nr 11 z 28 I 1982, s. I.
414
15
Sankcje, pomoc zachodu..., „Tygodnik Mazowsze” (1984) 98, s. 3-
16
Audiencja Ronalda Reagana u papieża, „Zjcie Warszawy”, nr 122 z 8 VI 1982; Europejska
Prezydentura Ronalda Reagana w prasie polskiej.
Zniesienie sankcji gospodarczych wobec PRL, o co po kilku latach apelowała
opozycja z Lechem Wałęsą na czele, jak i papież Jan Paweł II, traktowane było
w prasie PRL-owskiej jako powrót do normalizacji wzajemnych stosunków. Temu
polepszeniu k l i m a t u politycznego towarzyszyła m.in. szeroko komentowana
w prasie rządowej wizyta amerykańskich kongresmenów, którzy wsparli rozbudo
wę Instytutu Pediatrii AM w Krakowie. W „Gazecie Krakowskiej” pisano wówczas
0 tym w charakterystyczny dla rządowych komentarzy sposób:
Podczas szczerej i otwartej wymiany opinii omówiono potrzebę konstruk
tywnego rozwoju dialogu politycznego pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczony
mi, torującego drogę normalizacji wzajemnych stosunków. W szczególności zaak
centowano potrzebę pełnego przywrócenia normalnych zasad współpracy gospo
darczej i ekonomiczno-finansowej, co umożliwiłoby Polsce aktywizację jej
możliwości eksportowych. Polska oczekuje — co mocno podkreślił Józef Czyrek
[sekretarz KC PZPR — [przyp. — W. K.] — że w ślad za formalnym zniesieniem
restrykcji nastąpi też odejście od wszelkich dyskryminacyjnych praktyk, które wciąż
jeszcze stosowane są przez Zachód wobec naszego kraju 17 .
Przełom, jaki nastąpił w Polsce w 1989 roku, przypadł na czas, gdy Ronald
Reagan zakończył już drugą kadencję prezydencką. W trakcie swojej prywatnej
wizyty w Europie jesienią 1990 roku małżeństwo Reaganów odwiedziło Polskę
(Warszawę i Gdańsk). Prasa obszernie relacjonowała pobyt prezydenckiej pary
zarówno w Warszawie, akcentując ten fragment wystąpienia Reagana, w którym
stwierdził, że „nie ma wolności bez «Solidarności»” i nie można tez wolności
utrzymać w samotności”, jak i w Gdańsku, gdzie podkreślił rolę „Solidarności”
w zainicjowaniu pokojowych rewolucji w Europie Wschodniej, zaznaczając zara
zem, iż był jedynym prezydentem USA, a zarazem członkiem związku zawodowe
go 18 . Śmierć prezydenta Reagana w czerwcu 2004 r. dała okazję do opublikowania
w prasie polskiej wielu okolicznościowych artykułów, w których podkreślano za
sługi zmarłego prezydenta, zarówno dla obalenia komunizmu na świecie, jak
1 wspierania niepodległościowych aspiracji społeczeństwa polskiego 19 .
podróżR. Reagana. Prezydent USA w Watykanie, „Trybuna Ludu", nr 135 z 9 VI 1982, s. 7; Działal
ność Stolicy Apostolskiej. Audiencje, „Osservatore Romano”, (1 9 8 7 ) 7, s. 2.
17
Za cztery lata powstanie Centrum Ambulatoryjnego Leczenia Dzieci im. Clementa J. Zabłockiego
Instytutu Pediatrii AM w Krakowie, „Gazeta Krakowska”, nr 88 z 14 IV 1 9 8 7 , s. I.
18
Zeby Polska była Polską. Reagan w Belwederze, „Gazeta Krakowska”, nr 215 z 17 IX 1990,
s. I; „Zycie Warszawy", nr 216 z 1 7 IX 1990, s. 2; R. Sikorski , Kowboj, który pokonał imperium zla,
„Rzeczpospolita” (1999) 129, s. D 4 .
19
A. Brzeziecki, Przyjaciel, czy cynik. Ronald Reagan igi 1—1004, ..Tygodnik Powszechny”, nr
24 z I 3 VI 2004, s. 6; M. Stasiński, Kowboj przeciw komunie, „Gazeta Wyborcza”, nr 132 z 7 VI
2004, s. I; M. Nova, Nasze lepsze anioły, „Rzeczpospolita”, nr 136 z 12—13 VI 2004.
415
Noty o autorach
Bogusława Bednarczyk —
profesor Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A. Frycza
Modrzewskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kierownik Zakładu Prawnej i Po
litycznej Ochrony Praw Człowieka w UJ. Wykładowca na uniwersytetach w Niem
czech, Austrii, Stanach Zjednoczonych i we Włoszech. Specjalizuje się w proble
matyce praw człowieka oraz historii doktryn politycznych i prawnych; autorka
książek i artykułów dotyczących praw człowieka.
Wojciech Bieńkowski —
profesor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, dy
rektor Zakładu Badań Gospodarki Amerykańskiej w Instytucie Gospodarki Świa
towej SGH. Autor wielu prac naukowych publikowanych w kraju i za granicą.
Najważniejsze publikacje: Reaganomika i jej wpływ na konkurencyjnośćgospodarki ame
rykańskiej (1995); Stany Zjednoczone we współczesnej gospodarce światowej — źródła
dominacji (2003); Reaganomics goes głobal. What can the EU, Russia and other countries
in transition learn from the U.S.? (2005).
Andrzej Bryk — profesor Krakowskiej Szkoły Wyższej i dr hab. Uniwersytetu
Jagiellońskiego. Dyrektor Instytutu Studiów Amerykańskich KSW. Wykładowca
m.in. Uniwersytetu Harvarda, Amherst College, Marquette University. Autor ksią
żek i artykułów dotyczących historii ustroju, konstytucjonalizmu i historii Sta
nów Zjednoczonych, m.in. The Limits to Arbitrary Government: Edward Coke and the
Search for Fundamental Law (1996); The Origins of Constutitional Government: Higher
Law and the Sources of Judical Review (1999); Wolność i polityka: Rewolucja konserwa
tywna Ronalda Reagana (2005).
Spasimir Domaradzki —
doktorant w Instytucie Amerykanistyki i Studiów Polo
nijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się problematyką naruszeń praw
człowieka ze względu na bezpieczeństwo narodowe w Stanach Zjednoczonych.
Asystent w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Był obserwatorem z ramienia OBWE podczas „pomarańczowej rewolucji” na
Ukrainie.
417
Noty o autorach
Paul Gardner — profesor nauk politycznych w Luther College, USA. Autor licz
nych prac z dziedziny stosunków międzynarodowych, m.in. na temat terroryzmu.
Wykładowca w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Robert Gwiazdowski — doktor nauk prawnych, adiunkt na Wydziale Prawa i Ad
ministracji Uniwersytetu Warszawskiego; prezes Centrum im. Adama Smitha
w Warszawie. Prowadzi firmę prawniczą Gwiazdowski Konsulting. Radiowy i te
lewizyjny komentator wydarzeń gospodarczych. Autor książki Sprawiedliwość a efek
tywność opodatkowania. Pomiędzy progresję a podatkiem liniowym ( 2001 ) oraz wielu
artykułów naukowych, popularno-naukowych i publicystycznych.
Wojciech Kęder — doktor historii, specjalizuje się w historii nowożytnej, historii
Kościoła i dziejach dyplomacji papieskiej. Autor kilkudziesięciu publikacji, m.in.:
Jasna Córa wobec przemian politycznych w Rzeczypospolitej w latach 1 6 6 1 — 1 8 1 3 ( 1992 );
Stolica Apostolska wobec zamachu konfederatów barskich na króla Stanisława Augusta Po
niatowskiego w 1 77 1 roku ( 2000 ); Kryzys wokół sprawy dysydenckiej a sprawa suweren
ności Rzeczypospolitej w latach 1 6 6 4 — 1 667 w świetle dokumentów papieskiego Sekretariatu
Stanu ( 2002 ).
Robert Klosowicz — doktor historii, pracownik w Katedrze Historii Dyplomacji
i Polityki Międzynarodowej Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Między
narodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w historii stosunków
międzynarodowych oraz historii wojskowości ze szczególnym uwzględnieniem
Stanów Zjednoczonych i Kanady. Autor książek Nowy Orlean 1 8 1 j (2005) oraz
Inczhon-Seul 1 9 3 0 (2005).
Miłowit Kuniński — historyk filozofii i filozofii politycznej, prof. UJ, prof. WSB-
NLU w Nowym Sączu. Współzałożyciel i wiceprezes Ośrodka Myśli Politycznej.
Członek redakcji czasopisma „Civitas. Studia z filozofii polityki”. W kręgu jego
zainteresowań znajduje się filozofia polityczna i epistemologia nauk społecznych.
Opublikował m.in. Myślenie modelowe,w socjologii Maxa Webera ( 1980 ) oraz Wiedza,
etyka i polityka w myśli F. A. von Hayeka (1999).
Paweł Laidler —
doktor nauk politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, asy
stent w Instytucie Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagielloń
skiego, autor monografii pt. Urząd Prokuratora Generalnego Stanów Zjednoczonych.
Konflikt kompetencji (2004) oraz wielu artykułów z zakresu systemu politycznoprawnego Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Ryszard Legutko — filozof i publicysta, profesor w Instytucie Filozofii Uniwer
sytetu Jagiellońskiego. Autor licznych prac z historii filozofii, tłumacz oraz inter
418
Naty o autorach
pretator Platona, komentator współczesnych idei i obyczajów. Wydał m.in.: Dyle
maty kapitalizmu (1985), Bez gniewu i uprzedzenia (1989), Krytyka demokracji
w filozofii politycznej Platona (1990), Nie lubię tolerancji (1993), Etyka absolutna i
społeczeństwo obywatelskie (1994), Tolerancja (1997)Zbigniew Lewicki —
profesor i Dyrektor Ośrodka Studiów Amerykańskich Uni
wersytetu Warszawskiego, jego zainteresowania naukowe obejmowały literaturę
(Czas w prozie strumienia świadomości, Nowa proza amerykańska [1975]), historię
kultury amerykańskiej (The Bang and the Whimper [1 984 ]), obecnie koncentrują
się na amerykańskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej. W latach 1991 —1995
Dyrektor Departamentu Ameryki MSZ. Wykładał na wielu uczelniach amerykań
skich. Fellow of The Woodrow Wilson Center.
Jan Lityński — polityk Partii Demokratycznej, były wiceprzewodniczący Unii Wol
ności, matematyk. Organizator studenckich wystąpień w marcu 1968 roku, skaza
ny na 2,5 roku więzienia. Współzałożyciel „Biuletynu Informacyjnego”, pierwsze
go pisma w Polsce komunistycznej ukazującego się poza cenzurą. W stanie wojen
nym internowany, następnie aresztowany. Uczestnik obrad Okrągłego Stołu.
W latach 1989—2001 poseł na Sejm. Od 1990 r. w ROAD, następnie w UD
i UW. Autor wielu artykułów w prasie polskiej i zagranicznej oraz publikacji książ
kowych, m.in. PSL 1 94 .J—; 947 — Model oporu ( 1988 ); Solidarność — problemy, znaki
zapytania ( 1984 ); Książę jest nagi — uwagi o socjotechnice komunizmu ( 1987 ).
Krzysztof Michałek —
historyk, amerykanista, profesor zwyczajny Instytutu Hi
storycznego Uniwersytetu Warszawskiego i prodziekan Wydziału Nauk Politycz
nych Wyzszej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku. Specjalizuje się w historii po
wszechnej XIX i XX w. i historii Stanów Zjednoczonych. Autor ponad I 50 publi
kacji naukowych i popularnonaukowych. Autor historii Stanów Zjednoczonych
w latach 1900—2001 pt. Amerykańskie stulecie (2004).
Kenneth Minogue —profesor
nauk politycznych w London School of Economics
oraz dyrektor Centrum Studiów Politycznych w Londynie, filozof polityczny,
jeden z najwybitniejszych współczesnych myślicieli konserwatywnych. Autor licz
nych książek i esejów naukowych z filozofii polityki, m.in. wydanej w języku pol
skim Polityki (1997)- Krytyk ograniczeń współczesnej oświeceniowej racjonalności.
Andrzej Nowak — profesor w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych i Bezpie
czeństwa Narodowego WSB-NLU w Nowym Sączu, docent w Instytucie Historii
im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk. Specjalizuje się w historii sto
sunków międzynarodowych. Autor Od Imperium do Imperium (2004) oraz Powrotu
do Polski. Szkiców o patriotyzmie po końcu historii ; 989—2005 (200 5).
Noty o autorach
Tadeusz Paleczny — socjolog kultury i stosunków etnicznych; kierownik Katedry
Kulturoznawstwa Międzynarodowego w Instytucie Studiów Regionalnych Uni
wersytetu Jagiellońskiego, wykładowca w Krakowskiej Szkole Wyższej im. An
drzeja Frycza Modrzewskiego. Autor m.in. monografii naukowych: Kontestacja:
formy buntu we współczesnym społeczeństwie (1997); Sekty: w poszukiwaniu utraconego
raju (1998); Bunt „nadnormalnych (1999); Socjologia stosunków międzynarodowych.
Zarys problematy ki (2001); Współczesne społeczeństwo amerykańskie w perspektywie so
cjologicznej. Zarys podstawowych zagadnień (2001).
Prokop — neofilolog, literaturoznawca, profesor Akademii Pedagogicznej
im. KEN w Krakowie. Reedytor Bibliografii Polskiej Karola Estreichera. Autor
licznych książek i studiów naukowych. Pisze artykuły, wiersze i prozę poetycką;
publikuje m.in. w „Twórczości”, „Tygodniku Powszechnym” i „Znaku”.
Jan
Jarosław Rokicki — socjolog kultury, doktor w Instytucie Studiów Regionalnych
na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagielloń
skiego. Specjalizuje się problematyce stosunków rasowych i etnicznych w Stanach
Zjednoczonych, Polonii amerykańskiej. Autor artykułów i monografii, m.in. Więź
społeczna a zmiana kultury. Studium dynamiki polskiej zbiorowości etnicznej w USA (1992).
Zdjęcie na okładce:
Ireneusz Radkiewicz
Zdjęcie Lecha Wałęsy:
Marek Lasyk
Zdjęcia i reprodukcje ze zbiorów:
Ronald Reagan Library, Simi Valley, CA,
Archiwum Kancelarii Prezydenta Miasta Krakowa,
Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego w Krakowie,
Biblioteki Jagiellońskiej,
Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
Stanisława Kusia
Cytat zamieszczony na IV stronie okładki pochodzi z książki Ronald Reagan. Moja wizja
Ameryki. Najważniejsze przemówienia 40 . prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wybór tekstów
i redakcja Paweł Toboła-Petrkiewicz i Marek Jan Chodakiewicz, Warszawa 2004, s. 271 — 272 .
Rada Wydawnicza:
Klemens Budzowski,
Andrzej Kapiszewski,
Jacek M. Majchrowski
Zbigniew Maciąg,
Projekt okładki:
Igor Stanisławski
Redaktor prowadzący:
Halina Baszak Jaroń
Adiustacja i korekta:
Anna Nowak, Anna Siedlik, Mariusz Warchoł (j. poi.), Piotr Krasnowolski (j. ang.)
Copyright© by Krakowska Szkoła Wyższa im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego,
Kraków 2005
ISBN 83-89823-16-0
Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani magazynowana w sposób
umożliwiający ponowne wykorzystanie, ani też rozpowszechniana w jakiejkolwiek
formie za pomocą środków elektronicznych, mechanicznych, kopiujących,
nagrywających i innych, bez uprzedniej pisemnej zgody właściciela praw autorskich
Na zlecenie:
Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
www.ksw.edu.pl
Wydawca:
Krakowskie Towarzystwo Edukacyjne sp. z 0 . 0 . — Oficyna Wydawnicza AFM,
Kraków 2005
Skład i łamanie:
Mariusz Warchoł
Druk i oprawa:
Technet