Bartłomiej Krupa
Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”.
Historiogra ia polska wobec Zagłady 2003–2013
W niniejszym szkicu1 przyglądam się najważniejszym zjawiskom polskiej historiogra ii podejmującej temat Zagłady w latach 2003–2013. Nie roszczę sobie
prawa do wyczerpującego omówienia problematyki i skompletowania pełnej bibliogra ii, podejmuję raczej próbę wskazania – siłą rzeczy wysoce subiektywną
i czynioną ze świadomością własnych ograniczeń – n i e k t ó r y c h tendencji
polskiej historiogra ii holokaustowej ostatniej dekady (w rzeczywistości będę
musiał się nieco cofnąć, czytelnik otrzyma więc skrótowy obraz historiogra ii
ostatniego trzydziestolecia) oraz omówienia w y b r a n y c h książek, które
zostały napisane po polsku i ukazały się w tym czasie w kraju. Granice chronologiczne wyznaczają umownie dwa dyskursywne fakty – z jednej strony wygaśnięcie sporu wokół Sąsiadów Jana Tomasza Grossa, a więc ukazanie się książki
Wokół „Sąsiadów”. Polemiki i wyjaśnienia (2003)2, stanowiącej podsumowanie
największej dotąd polskiej debaty na temat Zagłady, z drugiej opublikowanie
w Polsce, po 53 latach (!) od ukazania się pierwszego wydania3, fundamentalnej
rozprawy Raula Hilberga Zagłada Żydów europejskich (2014)4.
Ujmując rzecz jeszcze inaczej, w pierwszym numerze „Zagłady Żydów”
z 2004 r. Natalia Aleksiun podjęła ambitną próbę odpowiedzi na pytanie, jaki
kształt ma krajowa Historiogra ia na temat Zagłady i stosunków polsko-żydow-
Badania będące podstawą artykułu zostały s inansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki, przyznanych w ramach inansowania stażu po uzyskaniu stopnia naukowego
doktora na podstawie decyzji numer DEC-2012/04/S/HS2/00194.
2
Jan Tomasz Gross, Wokół „Sąsiadów”. Polemiki i wyjaśnienia, Sejny: Pogranicze, 2003.
3
Zob. Raul Hilberg, Destruction of the European Jews, wyd. 1, Chicago: Quadrangle Books,
1961. Dysertacja Hilberga miała kilkanaście wydań anglojęzycznych, stała się kamieniem milowym i podstawowym punktem odniesienia w zachodnich badaniach nad Zagładą. Jak pisał
Michael R. Marrus, jest ona „najważniejszą pracą, jaka kiedykolwiek została napisana na ten
temat. Na skalę, która zapiera dech w piersi” (idem, Holocaust. Historiogra ia, tłum. Agata Tomaszewska, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1993, s. 15).
4
Raul Hilberg, Zagłada Żydów europejskich, t. 1–3, tłum. Jerzy Giebułtowski, Warszawa:
Piotr Stefaniuk, 2014. Edycja ta jest najświeższym, a zarazem najpełniejszym wydaniem
książki. Autor czuwał nad nim aż do swojej śmierci w 2007 r., do ostatniej chwili nadsyłając
uzupełnienia i korekty polskiemu wydawcy.
1
722
Bilanse
skich w okresie drugiej wojny światowej. Rozszerzona wersja wspomnianego
szkicu nosiła tytuł Polish Historiography of the Holocaust – between Silence and
Public Debate5. W swojej drodze od ciszy do debaty Aleksiun zatrzymała się
w swoich rozważaniach na końcu lat dziewięćdziesiątych, a więc na moment
przed ukazaniem się Sąsiadów. Z kolei ja, dziesięć lat później, ponownie w „Zagładzie Żydów”, zaczynam właściwą wędrówkę kawałek dalej, już po wygaśnięciu owej największej debaty publicznej.
Artykuł stanowi de facto kontynuację rozważań, które prowadziłem w książce Opowiedzieć Zagładę. Polska proza i historiogra ia wobec Holocaustu 1987–
2003 (2013). Z konieczności więc co i raz uciekać się będę do powtórzenia
najważniejszych spostrzeżeń, które tam poczyniłem. Zarówno w Opowiedzieć
Zagładę, jak i w niniejszym tekście historiogra ię traktuję jako rodzaj pisarstwa.
Nie są zatem dla mnie najważniejsze tak istotne w argumentacji historycznej
metody dochodzenia do tekstu czyli sposobów badania oraz ilości poznanych
archiwaliów potwierdzonych przypisami. Przede wszystkim interesuje mnie gotowy produkt – książka historyczna, traktowana (za Haydenem Whitem) jako
„proza historyczna”6. Konsekwencją takiego ujęcia jest konieczność zwrócenia
uwagi, w ślad za narratywistami oraz epistemologią historii projektowaną przez
Wojciecha Wrzoska7, na sposoby prowadzenia opowieści oraz użyte metafory
historiogra iczne, stanowiące świadectwo myślenia o Zagładzie. Interesuje mnie
ich kształt, stosowane w nich język oraz strategie narracyjne, a więc w równiej
mierze to, co się mówi, jak i to, w jaki sposób się mówi. Inspiracje płyną tu tyleż
z badań historycznych, co literackich. Stanowić mogą namiastkę tego, co Ewa
Domańska nazwała „krytyką historiogra ii”. Taką krytykę „interesuje troska
o przyszłość, przejawiająca się w ukazywaniu możliwych efektów, które na rzeczywistość wywierają różne wizje przeszłości”8.
Wydaje się, że analizowane prace można wpisać w dwa zasadnicze nurty badawcze i oferowane przez nie dyskursy – historiogra ii krytycznej, dostrzegającej i eksplorującej czarne karty w postawach społeczeństwa polskiego wobec
zagłady Żydów, oraz antagonistycznej względem niej historiogra ii heroizującej
postawy Polaków. Pierwsza z nich jest demaskatorsko-etyczna, przyczynia się
do przeformułowania dyskursu, druga posługuje się martyrologiczno-mitologicznymi kliszami i jest wyraźnie konserwatywna. Jak to ujął Wojciech Wrzosek
– każdorazowo o branżowej „akceptacji decyduje okoliczność, czy oferowany
Zob. Natalia Aleksiun, Polish Historiography of the Holocaust – between Silence and Public
Debate, „German History” 2004, t. 22, nr 3, s. 406–432.
6
Por. Hayden White, Proza historyczna, tłum. Rafał Borysławski i in., red. Ewa Domańska,
Kraków: Universitas, 2009.
7
Mam tu zwłaszcza na myśli publikacje: Wojciech Wrzosek, Historia – kultura – metafora.
Powstanie nieklasycznej historiogra ii, Wrocław: Fundacja na rzecz Nauki Polskiej i Leopoldinum, 1995; idem, O myśleniu historycznym, Bydgoszcz: O icyna Wydawnicza Epigram, 2009.
8
Ewa Domańska, Wprowadzenie do krytyki historiogra ii [w:] eadem, Mikrohistorie. Spotkanie w międzyświatach, wyd. 2, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 2005, s. 176.
5
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
723
przez historyka obraz przeszłości czyni zadość obecnym w kulturze oczekiwaniom”9. Oczekiwania te są obecnie różne. Wydaje się, iż można wręcz mówić
o dwóch kulturach historycznych (paradygmatach) i odmiennych modelach
wyjaśniania historycznego, w których wytworzone przez oponentów obrazy
przeszłości są w znacznej mierze odrzucane. Często zresztą już sam wybór tematu – ratowanie bądź mordowanie Żydów przez Polaków – staje się manifestacją ideologiczną. Nie istnieje oczywiście neutralny aksjologicznie dyskurs
historyczny, każdorazowo wizje przeszłości poddawane są ocenie środowiska
badaczy, w tym jednak przypadku – jak się wydaje – konsensus jest niemal niemożliwy.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Kwestię Zagłady na użytek tego artykułu pojmuję dość szeroko, przyglądając się w pewnym momencie również publikacjom,
których autorzy dociekają jej skutków, podejmując na przykład problem powojennej przemocy wobec Żydów i „zarażenia złem” polskiego społeczeństwa.
Ponowne narodziny dyskursu – ośrodki naukowe i edycje źródeł
Co do tego wszyscy są mniej więcej zgodni. W połowie lat osiemdziesiątych
nastąpiło właściwe otwarcie tematyki żydowskiej w Polsce, jej ponowne dyskursywne wyłonienie. W październiku 1985 r. wyemitowano w telewizji publicznej
mocno okrojone Shoah Claude’a Lanzmanna10, rok później ukazał się gorzki esej
Tabu i niewinność Aleksandra Smolara11, wreszcie w 1987 r. pamiętny artykuł
Jana Błońskiego Biedni Polacy patrzą na getto12.
Lata osiemdziesiąte przynoszą ważne opracowania źródłowe. To właśnie
wtedy ukazują się „przygotowujące” późniejsze badania edycje ważnych tekstów z getta warszawskiego13. Jak pisał Jerzy Tomaszewski: „Prawdopodobnie
Zob. Wrzosek, O myśleniu..., s. 27.
Z trwającego dziewięć i pół godziny ilmu wykrojono dwugodzinne fragmenty, przede
wszystkim dotyczące postaw Polaków, w rezultacie – jak pisze Anna Bikont – „można było odnieść wrażenie, iż głównym wątkiem ilmu jest polski antysemityzm” (eadem, A on krzyczał:
„Wszyscy jesteście kapo”, „Gazeta Wyborcza”, 4 X 1997, s. 10).
11
Aleksander Smolar, Tabu i niewinność, „Aneks” 1986, nr 41–42, s. 96–98. Tekst ten po
latach przypomniała „Gazeta Wyborcza” przy okazji debaty wokół Sąsiadów Jana Tomasza
Grossa (zob. idem, Tabu i niewinność, „Gazeta Wyborcza”, 12 V 2001, s. 22 [cz. 1]; 19 V 2001,
s. 22 [cz. 2]).
12
Jan Błoński, Biedni Polacy patrzą na getto, „Tygodnik Powszechny” 1987, nr 2, s. 1, 4.
Esej ten przedrukowano też w: idem, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków: Wydawnictwo
Literackie, 1994 (wyd. 2 2008).
13
By wymienić jedynie ważniejsze: Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie lipiec
1942–styczeń 1943, oprac. Ruta Sakowska, Warszawa 1980; Adama Czerniakowa dziennik
getta warszawskiego 6 IX 1939–13 VII 1942, oprac. Marian Fuks, Warszawa: Czytelnik, 1983;
Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. Maria Salapska, Warszawa: Czytelnik, 1983;
Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego, październik 1940–styczeń 1943, oprac.
i uzup. Noemi Makowerowa, Wrocław: Ossolineum, 1987; Emanuel Ringelblum, Stosunki
9
10
724
Bilanse
w ciągu dekady 1980–1989 ukazało się więcej takich książek niż podczas poprzednich trzydziestu lat”14. Począwszy od lat dziewięćdziesiątych, a więc już
po przełomie roku 1989, pojawią się możliwości swobodnego wyjazdu za granicę, stopniowo zaczną przenikać z Zachodu teksty anglojęzyczne15. Dowodem
na ocieplenie stosunków polsko-żydowskich było nawiązanie w 1990 r. ponownych stosunków dyplomatycznych między Polską a Izraelem oraz otwarcie w lutym tego roku ambasady Izraela w Warszawie. Zaczynają się również tworzyć
zręby instytucjonalne nowych jednostek naukowych, które będą się zajmować
w następnym dziesięcioleciu między innymi badaniami nad Zagładą, by wspomnieć Międzywydziałowy Zakład Historii i Kultury Żydów w Polsce, powołany
w 1986 r. przez senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, Centrum Badania i Nauczania Dziejów i Kultury Żydów w Polsce im. Mordechaja Anielewicza, utworzone
w 1990 r. na Uniwersytecie Warszawskim16. W 1993 r. przy Instytucie Filologii
Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego powstała Pracownia Kultury i Języków
Żydów Polskich17, natomiast w październiku 2000 r. rozpoczął swoją działalność, jako samodzielna jednostka na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Zakład Kultury i Historii Żydów18. Bez wątpienia najważniejszym ośrodkiem badawczym zajmującym się problematyką
Holokaustu jest założone w 2003 r. Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy
Instytucie Filozo ii i Socjologii PAN w Warszawie. W styczniu 2008 r. zainaugurowało również swoją działalność Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu
Jagiellońskiego19.
polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, red. Artur Eisenach, Warszawa: Czytelnik, 1988; Pamiętniki z getta warszawskiego. Fragmenty i regesty, red. Michał Grynberg, Warszawa: PWN, 1988; Eugenia Szajn-Lewin, W getcie warszawskim. Lipiec 1942–kwiecień 1943,
oprac. Maria Line i Anka Grupińska, Poznań: a5, 1989.
14
Jerzy Tomaszewski, Historiogra ia polska o Zagładzie, „Biuletyn ŻIH” 2000, nr 2 (194),
s. 163.
15
Oczywiście niektórzy Polscy historycy brali udział w konferencjach zagranicznych
wcześniej, także w latach osiemdziesiątych, np. w konferencji „Polacy i Żydzi: mit i rzeczywistość w kontekście historycznym”, która odbyła się w marcu 1983 r. w Nowym Jorku, oraz
w konferencji oksfordzkiej pt. „The Jews in Poland” we wrześniu roku następnego. Zob.: Proceedings of the Conference of Poles and Jews – Myth and Reality in the Historical Context, red.
J. Micgiel, R. Scott, H.B. Segel, New York 1986; The Jews in Poland, red. Chimen Abramsky,
Maciej Jachimczyk, Antony Polonsky, Oxford–New York: Blackwell, 1986.
16
Od 2001 r. Centrum funkcjonuje jako zakład w Instytucie Historycznym UW. Zob. strona
Centrum: http://www.ca.uw.edu.pl/ (dostęp 24 VII 2014 r.).
17
W 2003 r. obok Pracowni powołano również Studium Kultury i Języków Żydowskich,
wreszcie odrębny Zakład Studiów Żydowskich. Zob. http://www.judaistyka.uni.wroc.pl/judaistyka/index.php (dostęp 17 VII 2014 r.).
18
Zob. strona Zakładu: http://kulturoznawstwo.umcs.lublin.pl/struktura-instytutu/
struktura/zaklad-kultury-i-historii-zydow (dostęp 17 VII 2014 r.).
19
Zob. strona internetowa Centrum: http://www.holocaust.uj.edu.pl/start (dostęp 17 VII
2014 r.).
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
725
Po 1989 r. kontynuowane są prace nad edycją źródeł, ukazują się także publikacje wykorzystujące wywiady z ocalałymi20. W latach dziewięćdziesiątych wydano jedną z ważniejszych relacji holokaustowych o znamiennym tytule Czy ja
jestem mordercą? (1993) – poruszający pamiętnik Calka Perechodnika, żydowskiego policjanta z otwockiego getta21. Ruta Sakowska z Żydowskiego Instytutu
Historycznego kontynuowała w tej dekadzie rozpoczętą w latach osiemdziesiątych edycję dokumentów z Archiwum Ringelbluma. Zainaugurowano monumentalną serię wydawniczą „Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum
Getta Warszawy”, w której ukazało się dotychczas piętnaście tomów22. W czerw-
Kilka przykładowych edycji świadectw z lat dziewięćdziesiątych: Leon Guz, Targowa
64. Dziennik 27 I 1943–11 IX 1944, Warszawa: ŻIH, 1990; Wojna żydowsko-niemiecka. Polska
prasa konspiracyjna 1943–1944 o powstaniu w getcie Warszawy, red. Paweł Szapiro, Londyn:
Aneks, 1992. Z prac posługujących się techniką wywiadu wymienię: Anka Grupińska, Po kole.
Rozmowy z żydowskimi żołnierzami, Warszawa: Alfa, 1991. Zob. też: eadem, Ciągle po kole.
Rozmowy z żołnierzami getta warszawskiego, Warszawa: Twój Styl, 2000; Barbara Engelking,
Na łące popiołów. Ocaleni z Holocaustu, Warszawa: Cyklady, 1993; eadem, Zagłada i pamięć.
Doświadczenia Holocaustu i jego konsekwencje opisane na podstawie relacji autobiogra icznych, Warszawa: Wydawnictwo IFiS, 1994. W roku 1996 Stowarzyszenie Dzieci Holocaustu
w Polsce opublikowało ciekawą książkę Czarny rok… czarne lata…, opracowaną przez Wiktorię Śliwowską – wybór 86 wywołanych relacji, powstałych w odpowiedzi na apel Stowarzyszenia oraz „Polityki” o nadsyłanie wspomnień związanych z Zagładą.
21
Calel Perechodnik, Czy ja jestem mordercą?, oprac. Paweł Szapiro, Warszawa: Ośrodek
Karta, 1993. W trzecim wydaniu Ośrodka Karta tekst ten poddano daleko idącej reedycji,
przywracającej na podstawie rękopisu jego pierwotny kształt oraz pominięte fragmenty. Zob.
Calek Perechodnik, Spowiedź, oprac. David Engel, Warszawa: Ośrodek Karta, 2011. Warto
jeszcze wspomnieć o wydanym w 1999 r. Dzienniku pisanym w Ponarach od 11 lipca 1941 r. do
6 listopada 1943 r. Kazimierza Sakowicza – wstrząsającym świadectwie mordu dokonanego
w podwileńskich lasach (oprac. Rachela Margolis, Bydgoszcz: Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, 1999).
22
Do końca tysiąclecia ukazały się trzy tomy pod redakcją naukową Feliksa Tycha: t. 1:
Listy o Zagładzie, oprac. Ruta Sakowska, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1997; t. 2:
Dzieci – tajne nauczanie w getcie warszawskim, oprac. Ruta Sakowska, Warszawa: ŻIH, 2000;
t. 3: Relacje z Kresów, oprac. Andrzej Żbikowski, Warszawa: ŻIH, 2001. Na czele nowego zespołu redakcyjnego stanęli dr hab. Tadeusz Epsztein, prof. IH PAN (redaktor naczelny serii)
i dr Eleonora Bergman (koordynator) (http://www.jhi.pl/instytut/pracownia_badan_nad_
edycja_archiwum_ringelbluma). W 2011 r. ukazały się kolejne trzy tomy serii, przygotowane
przez ŻIH i Wydawnictwo DiG: t. 4: Życie i twórczość Geli Seksztajn, oprac. Magdalena Tarnowska; t. 5: Getto warszawskie. Życie codzienne, oprac. Katarzyna Person oraz opracowany
przez Tadeusza Epszteina Inwentarz Archiwum Ringelbluma, Warszawa. W 2012 r. następne,
wydane przez ŻIH i WUW: t. 6: Generalne Gubernatorstwo: relacje i dokumenty, oprac. Aleksandra Bańkowska; t. 7: Spuścizny, oprac. Katarzyna Person, Warszawa; t. 8: Tereny wcielone
do Rzeszy: okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, rejencja ciechanowska, Górny Śląsk, oprac.
Magdalena Siek; t. 9: Tereny wcielone do Rzeszy: Kraj Warty, oprac. Magdalena Siek. Wreszcie
w 2013 r. ukazały się wydane ponownie przez ŻIH i WUW: t. 10: Losy Żydów łódzkich (1939–
1942), oprac. Monika Polit; t. 11: Ludzie i prace „Oneg Szabat”, oprac. Aleksandra Bańkowska
i Tadeusz Epsztein; t. 13: Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć. Pomiechówek, Chełmno
20
726
Bilanse
cu 2001 r. opublikowano nakładem Ośrodka „Karta” dwa pierwsze tytuły (Testament Barucha Milcha23 oraz Ucieczka z getta Haliny Zawadzkiej24) z serii „Żydzi
polscy”, po przerwie zaś następne tytuły w zmienionej szacie gra icznej25.
W 2008 r. Wydawnictwo Homini oraz Państwowe Muzeum na Majdanku wydało anonimowy dziennik autorki o imieniu Maryla pt. Patrzyłam na usta26. Lewą
paginę zajmuje fotokopia rękopisu, odkrytego na Majdanku zeszytu, prawą jego
drukowana, opatrzona przypisami rekonstrukcja. Wykorzystanie rękopisu pomaga skoncentrować się na tym, co w dzienniku zewnętrzne, jego namacalnym
istnieniu. To, co na przykład w edycjach średniowiecznych traktatów stanowi
głównie ciekawostkę lub sposób na budowanie doświadczenia historycznego
(w sensie Ankersmitowskim), tu zyskuje niesamowity, wyraźnie etyczno-ocalający wymiar. Gest wykorzystania wyglądu autografu „jako wartości samej w sobie” należy potraktować jako fundamentalny, wymagający w przyszłości ponawiania w odniesieniu do wszystkich świadectw Zagłady27.
Wspomnieć też trzeba o wspólnej inicjatywie wydawniczej Centrum Badań
nad Zagładą Żydów oraz Żydowskiego Instytutu Historycznego, czyli „Bibliotece
Świadectw Zagłady”, prezentującej dzienniki, pamiętniki i relacje spisywane hic
et nunc, tzn. jeszcze w czasie trwania wojny i okupacji28. Pomocą w zorientowa-
nad Nerem, Treblinka, oprac. Ewa Wiatr, Barbara Engelking, Alina Skibińska. W 2014 r. ukazały się: t. 12: Rada Żydowska w Warszawie (1939–1943), oprac. Marta Janczewska; t. 14: Kolekcja Hersza Wassera, oprac. Katarzyna Person; t. 15: Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy płockie,
oprac. Tadeusz Epsztein, Justyna Majewska i Aleksandra Bańkowska. W 2008 r. nakładem
Ośrodka Karta, Domu Spotkań z Historią i Żydowskiego Instytutu Historycznego ukazał się
wybór tekstów z archiwum: Archiwum Ringelbluma. Dzień po dniu Zagłady, wybór i oprac.
Marta Markowska. Warto również przypomnieć, że w 1999 r. UNESCO wpisało Archiwum
Ringelbluma na listę najważniejszych dokumentów świata.
23
Baruch Milch, Testament, Warszawa: Ośrodek Karta, 2001. Relacja Milcha jest jednym
z ważniejszych świadectw na temat Zagłady. Jak podkreśla w posłowiu Andrzej Żbikowski,
dorównują mu jedynie „zapis Calela Perechodnika i niektóre materiały z Archiwum Ringelbluma” (s. 281).
24
Halina Zawadzka, Ucieczka z getta, Warszawa: Ośrodek Karta, 2001.
25
Inne tytuły z serii „Żydzi Polscy” wydane przez Ośrodek Karta to: Chaim Icel Goldstein,
Bunkier, Warszawa 2011; Henryk Schönker, Dotknięcie anioła, Warszawa 2011; Richard Glazar, Stacja Treblinka, tłum. Ewa Czerwiakowska, Warszawa 2011; Marceli Najder, Rewanż,
Warszawa 2013.
26
Patrzyłam na usta. Dziennik z warszawskiego getta, red. Piotr Weiser, Kraków–Lublin:
Homini i Państwowe Muzeum na Majdanku, 2008.
27
Wyraziłem to również w recenzji tej zadziwiającej relacji. Zob. Bartłomiej Krupa, Palimpsest pamięci, „Kwartalnik Historii Żydów” 2009, nr 1.
28
Dotychczas ukazały się: Szmul Rozensztajn, Notatnik, wprowadzenie, tłum. i oprac. Monika Polit, Warszawa 2012; Perec Opoczyński, Reportaże z warszawskiego getta, wprowadzenie, tłum. i oprac. Monika Polit, Warszawa 2009; Symcha Binem Motyl, Do moich ewentualnych
czytelników. Wspomnienia z czasu wojny, oprac. Agnieszka Haska, Warszawa 2012; …Tęsknota
nachodzi nas jak ciężka choroba… Korespondencja wojenna rodziny Finkelsztejnów, 1939–1941,
oprac. Ewa Koźmińska-Frejlak, Warszawa 2012.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
727
niu się w rozmaitych typach źródeł oraz poszukiwaniach archiwalno-bibliograicznych służy przewodnik Aliny Skibińskiej Źródła do badań nad zagładą Żydów
na okupowanych ziemiach polskich29. Wybitnym dokonaniem, zbierającym wiedzę na temat warszawskiej dzielnicy zamkniętej, jest z kolei opracowanie Getto
warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście (2001) Barbary Engelking
i Jacka Leociaka30, zbudowana z wielu źródeł historycznych próba odtworzenia
nieistniejącego już miejsca na mapie Warszawy – jego topogra ii, realiów i atmosfery.
Monogra ie obozowe, syntezy, opracowania regionalne
Nadal systematycznie prowadzi się w interesującym mnie okresie, dość jednak tradycyjne, badania nad dziejami obozów zagłady i obozów koncentracyjnych. Wymienię jedynie niektóre monogra ie, które ukazały się w tym tysiącleciu: Nazistowskie obozy zagłady. Opis i próba analizy zjawiska (2002) Michała
Marandy31, Sztafety Ochronne [SS] w systemie niemieckich obozów koncentracyjnych. Rozwój organizacyjny, ewolucja zadań i struktur oraz socjologiczny obraz
obozowych załóg SS (2007) Aleksandra Lasika32, Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym na Majdanku (2007) Tomasza Kranza33, Erntefest 3–4 listopada
1943. Zapomniany epizod Zagłady (2009) pod redakcją Wojciecha Lenarczyka
i Dariusza Libionki34, Z dziejów obozów IG Farben Werk Auschwitz 1941–1945
(2006) Piotra Setkiewicza35, Deportacja Żydów z getta łódzkiego do KL Auschwitz
i ich zagłada (2004) Andrzeja Strzeleckiego36, Praca w systemie KL Gross-Rosen
29
Zob. Alina Skibińska, Źródła do badań nad zagładą Żydów na okupowanych ziemiach polskich. Przewodnik archiwalno-bibliogra iczny, Warszawa: Centrum Badań nad Zagładą Żydów
i Cyklady, 2007.
30
Barbara Engelking, Jacek Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, 2001. W 2013 r. nakładem Stowarzyszenia Centrum
Badań nad Zagładą Żydów ukazało się drugie zmienione i poprawione wydanie tej monumentalnej pracy, wzbogacone również o unikatowy atlas getta, zawierający 14 map.
31
Michał Maranda, Nazistowskie obozy zagłady. Opis i próba analizy zjawiska, Warszawa:
Wydawnictwo ISNS UW, 2002.
32
Aleksander Lasik, Sztafety Ochronne [SS] w systemie niemieckich obozów koncentracyjnych. Rozwój organizacyjny, ewolucja zadań i struktur oraz socjologiczny obraz obozowych załóg SS, Oświęcim: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, 2007.
33
Tomasz Kranz, Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym na Majdanku, Lublin: Państwowe Muzeum na Majdanku, 2007.
34
Erntefest 3–4 listopada 1943. Zapomniany epizod Zagłady, red. Wojciech Lenarczyk i Dariusz Libionka, Lublin: Państwowe Muzeum na Majdanku, 2009.
35
Piotr Setkiewicz, Z dziejów obozów IG Farben Werk Auschwitz 1941–1945, Oświęcim:
Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, 2006.
36
Deportacja Żydów z getta łódzkiego do KL Auschwitz i ich zagłada, oprac. Andrzej Strzelecki, Oświęcim: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, 2004.
728
Bilanse
(2003) Anety Małek37, Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym Stutthof w latach 1939–1945 (2001) Danuty Drywy38, Filie obozu koncentracyjnego Stutthof
w latach 1939–1945 (2004) Marka Orskiego39, wreszcie Konzentrationslager
Warschau. Historia i następstwa (2007) Bogusława Kopki40. Wyjątkowe miejsce wśród nich zajmuje monogra ia Roberta Kuwałka Obóz zagłady w Bełżcu
(2011)41. Wypełnia ona białą plamę w historiogra ii, jako że obóz w Bełżcu
przez wiele lat pozostawał zapomniany, w odróżnieniu choćby od Birkenau czy
Treblinki. Ponadto jest to nie tylko pierwsza, kompleksowa monogra ia obozu
zagłady napisana w Polsce, lecz także opowieść o tym, jak do powstania obozu
na Wzgórzu Kozielsk w ogóle doszło. Jak pisze autor we wstępie: „Starano się
w niej pokazać nie tylko proces powstawania i funkcjonowania obozu śmierci oraz jego likwidacji. Publikacja ta jest także próbą odtworzenia całego ciągu
wydarzeń, które doprowadziły do podjęcia decyzji o powstaniu obozu” (s. 11).
Jednym z dotkliwszych i wciąż nie do końca rozwiązanych problemów jest
brak aktualnej, świeżej pod względem formy i treści syntezy historii zagłady Żydów. Z wielu różnych względów, o których pisałem w innym miejscu42, funkcji
tej nie spełniają skrypt Teresy Prekerowej Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1939–1945 (1992)43 ani książka Mariana Fuksa Z dziejów wielkiej katastrofy
narodu żydowskiego (1999)44. Również interesujące, mające stanowić integralną całość tomy, które ukazały się w ramach serii „Konferencje IPN”: Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie pod redakcją Dariusza
Libionki45 oraz Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy pod redakcją Aleksandry Namysło46, mimo iż w zamierzeniu miały być kompendiami,
Aneta Małek, Praca w systemie KL Gross-Rosen, Wałbrzych: Muzeum Gross-Rosen, 2003.
Danuta Drywa, Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym Stutthof w latach 1939–1945,
Gdańsk–Sztutowo: Wydawnictwo Gdańskie i Muzeum Stutthof, 2001.
39
Marek Orski, Filie obozu koncentracyjnego Stutthof w latach 1939–1945, Gdańsk–Sztutowo: Wydawnictwo Gdańskie i Muzeum Stutthof, 2004
40
Bogusław Kopka, Konzentrationslager Warschau. Historia i następstwa, Warszawa: IPN,
2007.
41
Robert Kuwałek, Obóz zagłady w Bełżcu, Lublin: Państwowe Muzeum na Majdanku,
2010. Jest to drugie, wyraźnie rozszerzone wydanie książki z 2005 r., która nosiła charakter
popularnonaukowy.
42
Zob. Bartłomiej Krupa, Opowiedzieć Zagładę. Proza polska i historiogra ia wobec Holocaustu (1987–2003), Kraków: Universitas, 2013, tu rozdz. XIII „U-historycznianie i od-historycznianie Zagłady, czyli problemy historycznej syntezy Holocaustu. Wojna i okupacja Teresy
Prekerowej oraz Z dziejów wielkiej katastrofy narodu żydowskiego Mariana Fuksa”, s. 340–360.
43
Teresa Prekerowa, Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1939–1945, Warszawa: WUW,
1992.
44
Marian Fuks, Z dziejów wielkiej katastrofy narodu żydowskiego, Poznań: Sorus, 1999.
45
Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, red. Dariusz Libionka,
Lublin: IPN, 2004.
46
Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy, red. Aleksandra Namysło,
Warszawa: IPN, 2008.
37
38
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
729
poruszały szerokie spectrum zjawisk, a głos zabierało wielu uznanych badaczy,
także z zagranicy (m.in. Peter Black, Felicja Karay, Klaus-Michael Mallmann, Dan
Michman, Dieter Pohl, Stephen Tyas), z racji swojego pokonferencyjnego charakteru nie mogą tej luki wypełnić. Ukazanie się anglojęzycznych syntez: Czasu eksterminacji Saula Friedländera (2010)47 oraz Zagłady Żydów europejskich
(2014) Raula Hilberga, stanowi bez wątpienia ważną, choć nadal niewystarczającą próbę jej załatania.
Zasadniczym problemem jest fakt, iż w tradycyjnie zorientowanej historiograii polskiej nie dokonał się w pełni – jak sądzę – proces przyswojenia dylematów
związanych z reprezentowaniem Holokaustu, obecnych głównie w anglojęzycznej teorii historii, o których pewne wyobrażenie dają na przykład głośne prace
zbiorowe Probing the Limits of Representation48, Writing and the Holocaust49 czy
Thinking about the Holocaust50. Większość historyków nie uprzytamnia sobie
konstatacji (lub z premedytacją ją odrzuca), iż dotychczasowe, pozytywistyczne
sposoby budowania wyjaśnień nie są w stanie sprostać wyzwaniu, jakie stawia
przed historykami Zagłada. Naukowe próby wyjaśniania Szoa zawodzą, ponieważ gubią wielką część tego, co dla wydarzenia tego było szczególnie istotne.
„W każdym przypadku pracy syntetyzującej dążyć winniśmy do uzyskania narracji wyjaśniającej […]. Czytelnik takiej syntezy winien stale mieć wrażenie, iż
chce się mu wyjaśnić przedstawione fragmenty czy aspekty procesu dziejowego,
tzn. iż zapoznając się z faktami, jest zarazem instruowany o przyczynach ich zajścia” – pisał Jerzy Topolski u progu lat osiemdziesiątych51. Wydaje się, iż w wypadku Holokaustu jest dokładnie odwrotnie – kumulowanie wiedzy nie idzie
w parze z lepszym rozumieniem, wskazanie możliwych aspektów genezy Szoa
niewiele rozwiązuje, opis procesu dziejowego nie oddaje również sprawiedliwości o iarom, które nadal pozostają w większości tradycyjnych, bazujących na
oświeceniowej, faktogra icznej narracji uprzedmiotowione52. W takim ujęciu historiogra ia i klasyczne syntezy są częścią tego samego modernizacyjnego projektu, który umożliwił – jak przekonuje choćby Zygmunt Bauman53 – Zagładę.
Saul Friedländer, Czas eksterminacji. Nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939–1945, tłum.
Sławomir Kupisz, Anna Maria Nowak, Krzysztof Masłowski, Warszawa: Prószyński i S-ka,
2010.
48
Probing the Limits of Representation: Nazism and the „Final Solution”, red. Saul Friedlander, Cambridge, MA: Harvard University Press, 1992.
49
Writing and the Holocaust, red. Berel Lang, New York: Holmes & Meier, 1988.
50
Thinking about the Holocaust. After Half a Century, red. Alvin H. Rosenfeld, Bloomington–Indianapolis: Indiana University Press, 1997.
51
Jerzy Topolski, Nowe idee współczesnej historiogra ii. O roli teorii w badaniach historycznych, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 1980, s. 157.
52
Część z tych problemów opisuje Robert Braun w tekście The Holocaust and Problems of
Historical Representation, „History and Theory” 1994, nr 4.
53
Mam tu oczywiście na myśli rozprawę: Zygmunt Bauman, Nowoczesność i Zagłada, tłum.
Franciszek Jaszuński, Warszawa: Fundacja Kulturalna Masada, 1991.
47
730
Bilanse
Paradoksalnie najlepszą, nowoczesną i bogato zilustrowaną polską książką
w sposób całościowy ujmującą Zagładę i czyniącą to pod względem formy „po
nowemu” pozostaje dla mnie wciąż edukacyjna publikacja (de facto podręcznik
licealny) Roberta Szuchty i Piotra Trojańskiego z 2003 r. pt. Holokaust – zrozumieć dlaczego, w zmienionej wersji nosząca tytuł Zrozumieć Holokaust54. Jej
doniosłość polega na tym, że zamiast dawać gotowe odpowiedzi, książka ta skłania do lektury źródeł i zadawania im (i sobie) fundamentalnych pytań. Prawdziwa zaleta tej syntezy polega przede wszystkim na uwrażliwianiu czytelnika
i wciąganiu go do opowieści, czynieniu z niego pełnoprawnego narratora, a nie
budowaniu – na modłę dziewiętnastowieczną – bezpiecznego, faktogra icznego dystansu i wszechwiedzącego opowiadacza. Książka stanowi więc przede
wszystkim doskonałą kontrofertę i inspirację dla akademickiej, pozytywistycznej historiogra ii. To właśnie ona powinna próbować Zrozumieć Holokaust, a nie
odwrotnie – Zrozumieć Holokaust podporządkować się regułom scjentystycznej
narracji55.
Umownie od połowy lat osiemdziesiątych większość autorów, często historyków amatorów, opowiadało się po stronie pisania w kontekście „ojczyzn prywatnych”, przedkładało pamięć oraz przypominanie nad historię i poznawanie.
54
Robert Szuchta, Piotr Trojański, Holokaust – zrozumieć dlaczego, Warszawa: Mówią
Wieki i Bellona, 2003. W drugim wydaniu autorzy usunęli część błędów oraz wprowadzili
nowe treści. Ukazało się ono pod zmienionym tytułem: Zrozumieć Holokaust. Książka pomocnicza do nauczania o zagładzie Żydów, Oświęcim–Warszawa: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau i Ośrodek Rozwoju Edukacji, 2012.
55
Podkreślę raz jeszcze, że traktuję historiogra ię jako pewien typ opowieści, nie interesuje mnie więc strona faktogra iczna, tak istotna dla obiektywizującej historiogra ii. Wymownym dowodem na odmienność mojego podejścia oraz swoistego fetyszyzowania faktogra ii
i tradycyjnej, linearnej narracji w klasycznej historiogra ii może być – zupełnie moim zdaniem
chybione – omówienie Zrozumieć Holokaust autorstwa Adama Puławskiego („Zagłada Żydów”
2013, nr 9). Puławski wytyka autorom błędy konstrukcyjne (np. że likwidacja getta została
omówiona w rozdziale dotyczącym eksterminacji pośredniej, a nie właściwej, s. 580, choć
to przecież kwestia arbitralna, narzucona na omawianą rzeczywistość przez badaczy), interpretacyjne (kiedy Puławski pisze: „jak wiemy, geneza obozu w Bełżcu była inna”, s. 583, lub
„Autorzy, błędnie interpretując deklarację z 13 stycznia 1942 r.”, s. 587, hołduje zatem mitowi
genezy i nie dopuszcza myśli, że interpretacje ze swej natury nie są wyłączne) oraz rzeczowe
(recenzent zarzuca m.in. brak wzmianki o obozie w Budzyniu, s. 585, czyli ignoruje fakt, że
żadna, choćby najpełniejsza, licząca ponad 1000 stron, synteza nie ujmie całości zjawiska i zawsze można wytknąć jej braki. Puławski oskarża też autorów, w charakterystycznym, scjentystycznym duchu o nieścisłości w liczbach). Szuchta i Trojański całkiem słusznie zauważyli
(Jak pisać podręczniki szkolne o Zagładzie? Na marginesie recenzji książki pt. „Zrozumieć Holokaust”, „Zagłada Żydów” 2013, nr 9), iż „autor należy do kręgu tych historyków, którzy uważają, że tylko szczegółowe poznanie faktogra ii każdego, nawet epizodycznego wydarzenia
związanego z Zagładą pozwala o nim mówić i pisać”, tymczasem oni pozwalają sobie „z tym
stanowiskiem polemizować” (s. 591). Ponadto, przyznając się do błędów, bronili się, że ich
podręcznikową publikacją rządzą inne reguły gatunkowe niż monogra ii naukowej, ma ona
inną specy ikę i odbiorców.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
731
Warto zauważyć, że pojawienie się w drugiej połowie tamtej dekady nostalgicznych ujęć przeszłości polsko-żydowskiej nałożyło się w tym czasie na wzrost zainteresowania samą regionalistyką56. Zaowocowało to niezwykle intensywnym
rozwojem regionalnych badań nad historią i zagładą Żydów, w których niezwykle istotną rolę odgrywała nostalgia za utraconym wielokulturowym światem57.
Spora część regionalnych historii stanowiła w pierwotnej postaci teksty pisane
„na stopień” – prace magisterskie czy rozprawy doktorskie – lub powstawała na
zamówienie lokalnego samorządu czy z amatorskich zamiłowań autorów. O pracach reprezentujących ten nurt Krzysztof Makowski pisał: „trudno nie zauważyć, że pod względem koncepcyjnym w zasadzie od lat się one nie zmieniają […]
powielane są często schematy wypracowane jeszcze w latach sześćdziesiątych
minionego stulecia”58. Nie sposób wymienić wszystkich monogra ii historycznych podejmujących temat regionalnych społeczności polsko-żydowskich, które
ukazały się po przełomie 1989 r. W nowym tysiącleciu nurt ten stanął przed nie
lada wyzwaniem.
Przełom roku 2000
Przełomowy dla historiogra ii (i nie tylko dla niej) okazał się rok 2000. Do
księgarń tra iło wtedy studium Tomasza Szaroty U progu zagłady59, w którym
historyk analizował zajścia antyżydowskie w okupowanych przez Niemców
miastach europejskich (Warszawie, Paryżu, Amsterdamie, Antwerpii i – najbardziej krwawe – w Kownie). Tekst przynosi pionierski opis pogromów antyżydowskich dokonanych – polskimi rękami – w Warszawie, tuż po wkroczeniu
Niemców do stolicy oraz na Wielkanoc 1940 r. Autor dokonał podwójnego aktu –
56
Nie oznacza to oczywiście, że wcześniej historiogra ii regionalnej w ogóle nie uprawiano. Główne tendencje w polskiej historiogra ii regionalnej okresu PRL podsumowywał np.
Henryk Samsonowicz (zob. idem, Historiogra ia regionalna w Polsce po II wojnie światowej,
„Kwartalnik Historyczny” 1987, nr 1, s. 279–292).
57
Mam tu na myśli liczne publikacje regionalne, począwszy od: Kazimierz Parszewski,
Aleksander Drwęcki, Pamięci tych, którzy żyli z nami, Ostrołęka: Muzeum Okręgowe, 1987;
Andrzej Jaworski, Bohdan Strynkowski, Żydzi kazimierscy. Dzieje, kultura, kuchnia, Kazimierz
Dolny–Lublin: Towarzystwo Przyjaciół Kaizmierza Dolnego i Wydawnictwo Polonia, 1989;
Aleksander Pakentreger, Żydzi w Kaliszu w latach 1918–1939. Problemy polityczne i społeczne,
Warszawa: PWN, 1988 czy Paweł Fijałkowski, Żydzi sochaczewscy, Sochaczew: Muzeum Ziemi
Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą, 1989, skończywszy na monogra iach dzisiejszych. Szerzej na temat nostalgii obecnej w historiogra ii regionalnej podejmującej temat Zagłady Żydów
pisałem w: „Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek”. Nostalgiczny mit stosunków
polsko-żydowskich w historiogra ii regionalnej, „Porównania” 2012, nr 11, s. 301–317.
58
Zob. Krzysztof A. Makowski, Przedmowa [w:] O nowy model historycznych badań regionalnych, red. Krzysztof A. Makowski, Poznań: Instytut Zachodni i Centrum „Instytut Wielkopolski” UAM, 2007, s. 7.
59
Tomasz Szarota, U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie. Warszawa, Paryż, Amsterdam, Antwerpia, Kowno, Warszawa: Sic!, 2000.
732
Bilanse
poszerzył odpowiedzialność za Zagładę, zwracając uwagę na hańbiące elementy
przeszłości poszczególnych narodów, równolegle podważył jednak zasadność
stosowania w historiogra ii opisującej Holokaust, fundamentalnych przecież dla
niej, kategorii narodowych. Jak sam pisze: „Zaproponowane w tej książce ujęcie
komparatystyczne okazało się pomysłem szczęśliwym, gdyż dopiero dzięki niemu stały się widoczne podobieństwa, nierzadko zaskakujące, pomiędzy wydarzeniami rozgrywającymi się w różnych krajach i w różnym czasie” (s. 9).
Przede wszystkim jednak u progu nowego tysiąclecia ukazała się książka,
która jeszcze jaskrawiej uprzytomniła czytelnikom fakt, że Żydów w Polsce
mordowali również Polacy. Mowa oczywiście o Sąsiadach Jana Tomasza Grossa
z 2000 r.60, publikacji, która uderzyła w bastion narodowego pocieszenia oraz
podważyła mit polskiej niewinności, wywołując w Polsce największy powojenny spór dotyczący Zagłady. Zakres toczonej wokół niej debaty był ogromny, liczby publikacji nie da się dokładnie oszacować. Do dyskusji włączyli się historycy
oraz wiele osób dotąd niezajmujących się tematem61.
Sąsiedzi okazali się przede wszystkim olbrzymim wstrząsem dla oferującego
uładzoną narrację, podkreślającą polsko-żydowskie braterstwo, nurtu historiogra ii regionalnej, która często Żydów w ogóle nie dostrzegała. Jak pisał Gross
w polemice z Tomaszem Strzemboszem:
Tomasz Strzembosz kilkadziesiąt lat działalności zawodowej poświęcił
studiom nad okresem II wojny światowej w okolicach Podlasia i Białostocczyzny. W swoich rozlicznych pracach – tak właśnie czasowo i przestrzennie ograniczonych – nigdy ani słowem nie wspomniał o losie Żydów
[…]. Jak można było, pracując przez dziesięciolecia nad wojenną historią
paruset kilometrów kwadratowych, których centralnym punktem jest Jedwabne, nic o Żydach nie napisać? Ano można było, jeśli nic specjalnego
Żydom w Jedwabnem się nie przydarzyło. Wtedy Strzembosz jest w porządku. Nie interesował się stosunkami polsko-żydowskimi i takie było
jego dobre prawo. Ale jeśli Żydów z Wąsoszy, Radziłowa i Jedwabnego
wymordowali sąsiedzi Polacy, to ów milczący na ten temat regionalny
historyk albo wykazał się kompromitującą niewiedzą, albo fałszował historię62.
Czy to się podoba oponentom książki Grossa, czy nie, jego książka radykalnie odmieniła optykę stosunków polsko-żydowskich. Po Grossie trudno pisać
o wzajemnych, sąsiedzkich relacjach tych dwóch społeczności, dostrzegając
– jak to się działo u schyłku lat osiemdziesiątych czy przez całe lata dziewięć-
Zob. Jan Tomasz Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny: Pogranicze, 2000.
61
Zwięzłe, lecz oddające jednocześnie ogrom i szeroki zasięg publicznej debaty w Polsce,
podsumowanie dyskusji przynosi książka Piotra Foreckiego Spór o Jedwabne. Analiza debaty
publicznej, Poznań: Wydawnictwo Naukowe INPiD UAM, 2008.
62
Jan Tomasz Gross, A jednak sąsiedzi, „Rzeczpospolita”, 11 IV 2001, s. 10 i 12.
60
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
733
dziesiąte – jedynie pozytywną ich stronę, jako wielokulturowej społeczności,
w której każdy był inny, ale nikt nie był obcy. Sąsiedzi dokonali w tym aspekcie
olbrzymiego wyłomu i odtąd pisarstwo regionalne musi się uważniej przyglądać
stykowi Polacy–Żydzi. Jak obrazowo ujął to Przemysław Czapliński w odniesieniu do nostalgicznej prozy, ale historiogra ii regionalnych tyczy się to w takim
samym stopniu: „po publikacji Sąsiadów polska literatura małych ojczyzn w jedną noc posiwiała”63. Gross nawoływał zresztą do zwrócenia uwagi na rzeczywistą rolę poszczególnych Polaków w Zagładzie już w latach dziewięćdziesiątych,
pisząc w Upiornej dekadzie: „los żydowskich współobywateli tkwi w centrum
doświadczenia okupacyjnego polskich mieszkańców każdej miejscowości”, naszym zadaniem zaś jest „złapać za połę bliskich nam ludzi z pokolenia rodziców
i dziadków, by im zadać pytanie: Gdzie byłeś, co robiłeś, kiedy w twojej miejscowości mordowano Żydów?”64.
Owa zmiana w myśleniu odcisnęła się na wyborze tematów publikacji wydawanych w Polsce. W nowym tysiącleciu zaczynają ukazywać się książki będące
efektem badań nad niechlubnymi kartami przeszłości Polaków. Mam tu na myśli
choćby opracowanie poświęcone donosom na Żydów pt. „Szanowny panie gistapo” Barbary Engelking65 czy książkę opisującą ich szantażowanie „Ja tego Żyda
znam!” autorstwa Jana Grabowskiego66. Wydaje się zatem, że cezura roku 2000
nadała kształt, czasem w sposób ukryty, samym tekstom. Nawet jeśli książki wydawane w tym okresie zdają się kolejnych publikacji Grossa nie dostrzegać i nie
uwzględniają ich nawet w bibliogra ii, regionalne historie Zagłady, które ukazują
się w nowym tysiącleciu, operują już nieco innym myśleniem o losie żydowskich
sąsiadów. Oczywiście nie oznacza to, że wyzwoliły się one całkowicie z reguł
tego typu pisarstwa. Nadal pisze się je w dużej mierze bardzo tradycyjnie. Wciąż
mamy również do czynienia z obecnym w lokalnych społecznościach tłumieniem
prawd niewygodnych, uderzających częstokroć w rodzinną przeszłość mieszkających tam ludzi, co z kolei wpływa na taki, a nie inny kształt samych tekstów,
które muszą się podporządkować regionalnym włodarzom dyskursu. Nadal
więc, jak mówił w swoich wykładach Michel Foucault, „Historia jest dyskursem
Zob. Przemysław Czapliński, Prześladowcy, pomocnicy, świadkowie. Zagłada i polska literatura późnej nowoczesności [w:] Zagłada. Współczesne problemy rozumienia i przedstawiania, red. Przemysław Czapliński i Ewa Domańska, Poznań: Poznańskie Studia Polonistyczne,
2009, s. 164.
64
Jan Tomasz Gross, Upiorna dekada – trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków,
Niemców i komunistów 1939–1948, Warszawa: Universitas, 2001, s. 59–60. Jest to drugie wydanie tej książki, która po raz pierwszy ukazała się w Krakowie w 1998 r.
65
Barbara Engelking, „Szanowny panie gistapo”. Donosy do władz niemieckich w Warszawie
i okolicach w latach 1940–1941, Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, 2003. Na temat motywu
polskiego donosiciela w literaturze zob. Sławomir Buryła, Literatura polska o donosach i donosicielach, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2006, nr 2, s. 76–98.
66
Jan Grabowski, „Ja tego Żyda znam!”. Szantażowanie Żydów w Warszawie, 1939–1943,
Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, 2004.
63
734
Bilanse
władzy”67. Pojawiły się jednak również publikacje rewelatorskie, które nazywam dalej – per analogiam do zjawiska w polskiej prozie – „nurtem chłopskim”.
Zanim jednak do nich przejdę, nieco miejsca poświęcić muszę dwóm kolejnym
książkom Grossa, które również wywołały – co prawda mniejsze – dyskusje.
Gross po raz drugi
W 2008 r. w wydawnictwie Znak ukazała się polska wersja Strachu Jana Tomasza Grossa68, powodując niemałe, choć dosyć krótkie, zwłaszcza w porównaniu ze „sprawą jedwabieńską”, zamieszanie. Przed książką przestrzegali kościelni hierarchowie, do prezesa wydawnictwa Henryka Woźniakowskiego list
otwarty napisał kardynał Stanisław Dziwisz, pouczając, iż „należałoby bardziej
starannie patrzeć na intencje autorów książek i decydować ostrożniej o ich druku w imię większej odpowiedzialności za dobro”69, krakowska Prokuratora Rejonowa wszczęła postępowanie sprawdzające, czy Gross nie pomawia narodu
polskiego (art. 132a Kodeksu karnego), w objazd po kraju wyruszył zaś z cyklem wykładów przeciw „nowym kłamstwom Grossa” Jerzy Robert Nowak70.
Mocno upraszczając, można powiedzieć, że zasadnicza teza Strachu zawiera
się w „rewelacji”, o której autor pisze, że „umknęła dotychczasowej historiogra ii
epoki: a mianowicie że Holokaust, Zagłada Żydów, dokonał się w ś r ó d społeczeństwa, p r z y ś w i a d k a c h z pokolenia naszych rodziców i dziadków,
n a o c z a c h biorących w niej udział na różne sposoby «tłumów gawiedzi»
[wszystkie podkreślenia w oryginale]” (s. 34). W konsekwencji społeczeństwo
zostało w całości „zarażone bakcylem nazizmu” (s. 46), „mordowanie Żydów
w czasie okupacji było sprawą publiczną, przedmiotem zainteresowania ogółu”
(s. 42), a po wojnie nadal funkcjonowało jako „normalność” („istniała wówczas
właśnie w Polsce niepisana umowa społeczna, która pozwalała zawiesić normę
«nie zabijaj» w odniesieniu do Żydów”, s. 165). Nałożył się na to problem przejętego mienia żydowskiego i lęk przed koniecznością jego zwrotu oraz palące wyrzuty sumienia za wyrządzone Żydom krzywdy, „symbol popełnionego grzechu”
(s. 298). Tymczasem, jak pisze Gross: „zbrodnicze zachowania powtarzające się
67
Michel Foucault, Wykład z 28 stycznia 1976 [w:] idem, Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady z Collége de France, tłum. Małgorzata Kowalska, Warszawa: KR, 1998, s. 74.
68
Zob. Jan Tomasz Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej
zapaści, Kraków: Znak, 2008. W pierwotnym, amerykańskim wydaniu książka nosiła nieco
odmienny tytuł: The Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz. An Essay in Historical Interpretation, New York: Random House, 2006.
69
Cyt. za: List otwarty kardynała Stanisława Dziwisza [w:] Wokół „Strachu”. Dyskusja
o książce Jana T. Grossa, red. Mariusz Gądek, Kraków: Znak, 2008, s. 75.
70
O dyskursywnych wydarzeniach wokół Strachu pisał obszernie Piotr Forecki w książce
Od „Shoah” do „Strachu”. Spory o polsko-żydowską przeszłość i pamięć w debatach publicznych,
Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 2010, tu rozdz. „«Strach» po Jedwabnem. Debata, której
prawie nie było”.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
735
na obszarze kilkunastu tysięcy kilometrów kwadratowych ani w podręcznikowej, ani w specjalistycznej historii Polski nie zostawiły właściwie śladu” (s. 231).
Z takim postawieniem sprawy nie zgadzali się oczywiście liczni adwersarze,
zarzucający Grossowi zbytnie generalizacje, wyciąganie pochopnych wniosków
i nienaukowe podejście do tematu. Pod względem polaryzacji stanowisk i zabieranych głosów mieliśmy do czynienia z repetycją dyskusji jedwabieńskiej, choć –
jak słusznie zauważa Piotr Forecki – w tym wypadku nasuwają się wątpliwości,
czy można w ogóle mówić o debacie, ponieważ „uczestnicy raczej nie odnosili
się wzajemnie do swoich tekstów, a właściwą debacie dialogiczność i referencyjność zastąpiły rozproszone i niepowiązane ze sobą wypowiedzi”71. Podzielam opinię Jerzego Jedlickiego, który pisał: „nie umiem oprzeć się wrażeniu, że
uporczywe pomniejszanie znaczenia tej książki jest obroną przed siłą rażenia jej
narracji oraz logiką argumentów”72.
Wracając do samej publikacji, nie sposób odmówić Grossowi sporej biegłości
retorycznej. Jego język – jak chce Anna Ziębińska-Witek – ma być przykładem
„publicystycznej retoryki”73. Rzeczywiście, zdarzają się mu sądy nader ostre
(słynna „katoendecja”, s. 185, czy „nie podzielali kanibalizmu teologicznego
większości episkopatu”, s. 137) oraz niezręczności językowe („na łeb na szyję”, s. 69, „nie będę mnożył horrorów”, s. 83, „Klajnerman był w samej rzeczy za
mały, żeby w takiej sprawie mieć decydujący głos”, s. 183, „ta hipoteza jak wańka-wstańka”, s. 215). Przede wszystkim jednak Gross operuje konglomeratem
bardzo perswazyjnych stylów:
– językiem pełnym symboli („złe duchy, raz wypuszczone z butelki, zaczynają żyć własnym życiem”, s. 262),
– zwrotami do czytelnika („Jakie były moralne konsekwencje plądrowania
żydowskich popiołów? Pozostawię odpowiedź na to pytanie wyobraźni Czytelników”, s. 92),
– stopniowaniem napięcia („Jak się zaraz przekonamy”, s. 160),
– niekiedy pełną stłumionej pasji ironią, przypominającą choćby opowiadania Borowskiego (np. opisując obrabowywanie Żydów podczas pogromu kieleckiego, stwierdza: „Dla wielu osób był to z pewnością pamiętny dzień, w którym
tra iły im się rozmaite okazje”, s. 149).
Przykładem zaabsorbowania (udanego!) schematu powieści sensacyjnej-thrillera przez narrację jest doskonale napisany rozdział trzeci pt. „Doszedłem
Ibidem, s. 387.
Zob. Jerzy Jedlicki, Tylko tyle i aż tyle, „Tygodnik Powszechny” 2008, nr 4.
73
Zob. Anna Ziębińska-Witek, Czy Jan Tomasz Gross jest „wampirem historiogra ii”? Analiza metodologiczna „Sąsiadów”, „Strachu” i „Złotych żniw”, „Res Historica” 2012, nr 34, s. 158.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że autorka uczyniła raczej z książek Grossa pretekst do mówienia o czymś innym (metodologicznych rozpoznaniach Jerzego Topolskiego czy Berela Langa)
i choć zasadniczo zgadzam się z nią w kwestiach teoretycznych, muszę zauważyć, że jej artykuł grzeszy uproszczeniami, brakuje w nim skrupulatnego omówienia analizowanych książek
oraz poparcia ocen odpowiednimi cytatami.
71
72
736
Bilanse
do szofera i powiedziałem mu, że mamy Żydów i chcemy ich wywieźć, aby ich
zabić”, poświęcony pogromowi w Kielcach. Opowieść Grossa nie zaciera zaangażowania autora, uderza w postawy uświęconych postaci (np. kardynała Stefana
Wyszyńskiego, s. 135–136), sprowadza argumentację przeciwników do absurdu (np. memoriał biskupa Kaczmarka z 1946 r., przedrukowany 4 lipca 2006 r.
w „Rzeczpospolitej”, podsumowuje zdaniem: „Z analizy roli organizacji porządkowych, o icjalnej propagandy i okoliczności międzynarodowych wynika, zdaniem autorów raportu, że w Kielcach Żydzi zamordowali się sami”, s. 202), pojawiają się w Strachu również wątki osobiste (na s. 234 Gross wspomina matkę,
łączniczkę Biura Informacji i Propagandy ZWZ-AK). Przede wszystkim jednak
widać w tej książce – cokolwiek by o niej mówić – wyraz szacunku do pisma
i źródeł („Czytajmy przytaczane poniżej relacje świadków uważnie i powoli”,
s. 24), sporą dozę wyobraźni i empatii (np. gdy zastanawia się, jak można było
tłumaczyć zaszczutym żydowskim dzieciom antysemickie ataki, których padały
o iarą, s. 117), a także troskę o społeczny wymiar własnego pisania (aprobatywne przytoczenie opinii Stanisława Ossowskiego, który wskazywał, „że w życiu
społecznym nie ma zjawisk izolowanych – i to właśnie tak bardzo rozszerza zakres naszej odpowiedzialności”, s. 214). Gross wchodzi w dialog z tekstami do
tego stopnia, że czasem je niejako dopowiada. Na przykład relacja Sali Ungerman kończy się zdaniem „byłam u prokuratora, ale na razie nic nie da się zrobić”,
historyk zaś komentuje: „Oczywiście, dałoby się zrobić, gdyby prokurator miał
dobrą wolę po temu i gdyby znaleźli się świadkowie skłonni do złożenia zeznań”
(s. 100). Czasem to wcielanie się jednak go zawodzi, jak wtedy, gdy pisze: „Stalin lubił czasami trzymać upatrzone o iary w niepewności” (s. 266). Otrzymujemy wreszcie w Strachu szczere ujawnianie problemów, wobec których bywa
się bezradnym („nie wiem, jak skutecznie prowadzić polemikę ze stereotypem,
w dodatku obarczonym negatywną oceną”, s. 246).
Narodziny „gabinetu cieni”
Przeciwko Strachowi wytoczono „antygrossowe wunderwaffe”74, czyli wydane przez IPN w celu – jak się można domyślać – zagłuszenia oddźwięku książki
Grossa opracowanie Po Zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944–1947 (2008)
Marka Jana Chodakiewicza, opublikowane (bez żadnej aktualizacji!) pięć lat po
amerykańskim pierwodruku75. „Od samego początku funkcjonowały one nie
jako dwie komplementarne historycznie prace, ale jako swoisty wariant gry:
prawda/fałsz, w której arbitrem stał się IPN, uczestnikami przedstawiciele elit
74
Określenie Pawła Machcewicza z recenzji książki Chodakiewicza pt. Gabinet historycznych osobliwości, „Gazeta Wyborcza”, 18 I 2008, s. 24.
75
Marek Jan Chodakiewicz, After the Holocaust. Polish-Jewish Con lict in the Wake of World
War Two, Boulder: East European Monograpghs, 2003.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
737
symbolicznych, a stawką w niej uczyniono pamięć społeczną”76 – pisał Piotr Forecki. Szczególnie istotne jest, że wątpliwą publikację Chodakiewicza uwierzytelniła instytucja państwowa. Była ona reklamowana przez IPN jako „merytorycznie bardzo dobra”, napisana przez „kompetentnego historyka” zgodnie ze
„stosowaną w tym zawodzie metodologią”.
Mimo pozornie tej samej tematyki różni Strach i Po Zagładzie niemal wszystko. Zarówno użyta terminologia (katoendecja i bandyci u Grossa kontra niepodległościowcy i powstańcy u Chodakiewicza), jak i interpretacje tych samych
wydarzeń (w Strachu komuniści pozbywają się Żydów, bo nie chcą ich w Polsce,
w Po Zagładzie miało to służyć „jedynie wywołaniu jeszcze większego bałaganu na Zachodzie”, s. 44) lub przedstawianie ich zupełnie odmiennego przebiegu
(u Grossa Żydzi po wojnie nie mogą odzyskać swojego mienia, według Chodakiewicza sądy niższej instancji „zwykle przyznawały prawa własności prawowitym spadkobiercom”, s. 42; dla Grossa Kościół katolicki ponosi winę z tytułu
zaniechania, dla Chodakiewicza wyrażał on sprzeciw wobec „przemocy wymierzonej w Żydów”, s. 66), przede wszystkim zaś forma i zastosowany gatunek
wypowiedzi – Strach jest w zamierzeniu esejem historycznym, Po Zagładzie ma
być obiektywną, mającą cele poznawcze pracą historyczną (w odróżnieniu od
„nienaukowej publicystyki” Grossa). Abstrahując od błędów faktogra icznych
i merytorycznych77, praca Chodakiewicza (Strach Grossa zresztą również) jest
książką z wyraźną tezą. Klucz interpretacyjny zdradza rozdział piąty, noszący
tytuł „Żydów obrona własna czy zemsta?”. Mimo pozornego, nastawionego niby
na dialogiczność, pytania autor w całym rozdziale (i w ogóle książce) udowadnia, że Żydzi powodowali się po wojnie zemstą na Polakach. Z kolei jeśli Żydzi
zostają zabici przez Polaków, na przykład w Ostrowcu 12 marca 1945 r. przez
AK-owców (s. 133), to wyłącznie w bójce, przez przypadek, a kiedy źródło nie
pozostawia już żadnych wątpliwości, historyk mówi, że „w niektórych przypadkach motywem morderstwa mógł być antysemityzm, okoliczności jednak należy
jeszcze dokładnie wyjaśnić” (s. 141), ponadto za słowami nie szły czyny („Wrogość wobec Żydów miała swoje odzwierciedlenie w propagandzie konspiracyjnej, ale tylko w niewielkim stopniu przekładała się na działania praktyczne”,
s. 56). Autor zarzuca też źródłom niekompletność, nieuwzględnienie „działalności Żydów w sowieckich i polskich strukturach komunistycznych” (s. 162). Podstawową strategią retoryczną Chodakiewicza jest stosowanie swoistej „owczej
skóry”, kiedy przyoblekając się w pióra obiektywnego badacza i anty-antysemity,
usypia czytelnika stwierdzeniami pokroju „trzeba być ostrożnym”. Zaraz jednak
dodaje „ale…”, i tu następuje podważenie wyważonych, koncyliacyjnych na pozór
opinii i podsycenie antyżydowskiego ognia, jak w zdaniach: „Niech mi wybaczą
Forecki, Od „Shoah”…, s. 396.
Rozmaite absurdy, przeinaczenia i nieporadności w książce Chodakiewicza wypunktowali w miażdżącej recenzji Bożena Szaynok i Dariusz Libionka (Głupia sprawa, „Tygodnik
Powszechny” 2008, nr 5).
76
77
738
Bilanse
zwolennicy teorii spiskowych, ale nie istniał narodowy «spisek żydowski», co
nie oznacza, że niektórzy Żydzi nie działali wspólnie” (s. 98) lub „Należy jednak
zaznaczyć, iż w tym czasie bandytyzm żydowski był zjawiskiem marginalnym.
Chociaż nie przeprowadzono żadnych badań, można przyjąć, iż przestępcy pochodzenia żydowskiego stanowili znaczną mniejszość. Mimo to ich obecność
również stanowiła źródło kon liktów ze społecznością polską” (s. 118–119).
Najbardziej zdumiewający w Po Zagładzie jest kompletny brak empatii. Autor poddaje się skandalowi buchalteryjnego zliczania zabitych i szacowania, po
której stronie – polskiej czy żydowskiej – było ich więcej. Zatrważający jest pod
tym względem szczególnie rozdział dziesiąty pt. „Kwestie statystyki”. Rażący
brak wrażliwości i wyczulenia na własny język ujawnia choćby fragment: „w wyniku rajdu w Parczewie z g i n ę ł o s t o s u n k o w o n i e w i e l e o s ó b.
W porównaniu do walk polsko-białoruskich, a szczególnie polsko-ukraińskich,
podczas których dochodziło do rzezi całych wsi, oddział WiN-u wykazał się
w Parczewie z n a c z n i e w i ę k s z y m u m i a r e m [podkreślenia moje
– B.K.]” (s. 139). W podsumowaniu jest jeszcze gorzej, Chodakiewicz zdaje się
sugerować, że niektóre mordy mogą być usprawiedliwione: „Obowiązkiem badawczym jest sprawdzenie okoliczności śmierci Żydów, aby ocenić, czy ich powodem był antysemityzm, bandytyzm, czy antykomunizm. Moralnie niewłaściwe jest porównywanie rasistowskiego mordu na niewinnym cywilu żydowskim
do zabicia z przyczyn politycznych o icera UB, który był Żydem” (s. 211–212).
Znamienna – podkreślę raz jeszcze – była tu postawa Instytutu Pamięci Narodowej. Jednostka publiczna, głosami swoich funkcjonariuszy – Janusza Kurtyki,
Jana Żaryna czy Piotra Gontarczyka – przyjęła zadanie uformowania czegoś, co
nazwałbym „historiogra icznym gabinetem cieni”, uwzględniając jednak fakt, że
gabinet ten, wprawdzie wtórny, dysponuje znacznie bardziej namacalną władzą
i nierzadko o wiele większymi środkami inansowymi. Odtąd – umownie od objęcia fotela prezesa IPN przez Janusza Kurtykę w 2005 r. – Instytut oferuje alternatywną wizję dziejów Zagłady, reagując na wychodzące publikacje propozycją
ich rewersu78. Wybór 10 czerwca 2011 r. na nowego prezesa Instytutu Łukasza
Kamińskiego, mimo pozorów łagodzenia stanowiska i aktywnych działań upa78
Pierwsze lata interesującej mnie dekady, a więc okres prezesury Leona Kieresa
(2000–2005), nie zapowiadały późniejszego kursu Instytutu. Świadectwem tego są zarówno śledztwo w sprawie Jedwabnego (vide dwa tomy Wokół Jedwabnego, red. Paweł Machcewicz i Krzysztof Persak, Warszawa 2002, t. 1: Studia, t. 2: Dokumenty), jak i projekt badawczy dotyczący losu Żydów i stosunków polsko-żydowskich. Punktem zwrotnym okazała
się publikacja, będąca owocem wspomnianego projektu dotyczącego stosunków polsko-żydowskich: Polacy i Żydzi pod okupacja niemiecką 1939–1945. Studia i materiały, red. Andrzej
Żbikowski, Warszawa 2006. Przygotowywana przed zmianą na fotelu prezesa IPN, zyskała
po objęciu tej funkcji przez Janusza Kurtykę nową przedmowę autorstwa Jana Żaryna, poprzedzającą i korygującą („gabinet cieni”!) wcześniejszy wstęp redaktora tomu Andrzeja
Żbikowskiego.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
739
miętniających zbrodnie na Żydach79, stanowi wyraźną kontynuację tej, ustawowo ukierunkowanej, linii polityki historycznej Instytutu.
Na koniec zauważę jeszcze, że podejmowanej przez Grossa i Chodakiewicza
tematyce, owemu „zarażeniu złem” społeczeństwa polskiego po wojnie w całości poświęcona jest imponująca monogra ia jednego z oponentów Grossa –
Marcina Zaremby80. Wielka trwoga81 – o niej bowiem mowa – jest polemiką ze
Strachem, monogra ią mającą być owocem metodologicznych, jak również ideologicznych zmian w pisaniu na temat stosunków polsko-żydowskich. Książka
stanowi niewątpliwie pożyteczne, niezwykle bogate materiałowo poszerzenie
kontekstu problemów opisywanych przez Grossa. Zarembie udało się wyjść
poza dychotomię znaną ze „sprawy jedwabieńskiej”, zgodnie z którą Żydów
(wedle adwersarzy Grossa) mordował – jeśli w ogóle – jedynie margines społeczny lub uczynili to (według zwolenników Sąsiadów) „zwyczajni” Polacy. Według wykładni autora wszyscy Polacy w owym czasie stanowili, na skutek rozprężenia struktur społecznych, poniekąd margines, cały problem więc znika.
Jego książki nie można więc stawiać obok na przykład publikacji Chodakiewicza82. W interesujących mnie kwestiach jest jednak Wielka trwoga opowieścią
wysoce niekonsekwentną. Raz autor podkreśla elementy antysemickie pogromów, koncentrując się zresztą niemal wyłącznie na micie żydokomuny, w innym miejscu pisze – zastrzegając się wszakże, że to jedynie hipoteza – iż „do pogromów by nie doszło, gdyby nie powojenny brak stabilizacji i ten ludzki gruz”
(s. 631). Jego wizja antysemityzmu jest więc szalenie uproszczona, a przy tym
– jak to ujęła Joanna Tokarska-Bakir – „[h]istoria codzienności, którą Zaremba
zaproponował przeciwko interpretacji Grossa, ma relatywizować rozmiary polskiego antysemityzmu w sposób podobny – z zachowaniem wszystkich proporcji – jak niemiecka Alltagsgeschichte łagodziła wymowę oskarżycielskich wersji
historii nazizmu”83. Opowieść Zaremby nie wytrzymuje również próby lektury
przez pryzmat płci. Na przykład w podrozdziale „Okropnie się ich boję”, dotyczącym gwałtów dokonywanych przez czerwonoarmistów, można znaleźć taki
fragment:
79
Na przykład podjęcia przez białostocki IPN w 2012 r. śledztwa w sprawie mordu kobiet
żydowskich w Bzurach, „wypożyczonych” przez polskich chłopów do prac ogrodniczych.
80
W recenzji Strachu Marcin Zaremba metaforycznie pisał, że przyglądając się Sądowi
Ostatecznemu [tzn. Polsce powojennej], Gross spogląda na jedną tylko tablicę tryptyku, co
„nie tylko nie daje wyobrażenia o całości, ale także utrudnia zrozumienie jego samego” (zob.
idem, Sąd nieostateczny, „Polityka” 2008, nr 3, s. 12).
81
Zob. Marcin Zaremba, Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys, Kraków–Warszawa: Znak i ISP PAN, 2012.
82
Zresztą przez „gabinet cieni” Wielka trwoga została przyjęta krytycznie, zob. np. Piotr
Gontarczyk, Rytualny mord na Monte Cassino. O książce Marcina Zaremby, „Uważam Rze”
2012, nr 48.
83
Zob. Joanna Tokarska-Bakir, Trwoga jako nawyk, „Kultura Liberalna” 2012, nr 38.
740
Bilanse
Odpowiedzi o przyczyny masowych gwałtów, do jakich wówczas doszło, może być kilka. Najbardziej prozaiczna: żołnierze Armii Czerwonej,
w przeciwieństwie do Niemców czy Anglosasów, nie dostawali urlopów,
więc najczęściej kilka lat nie widywali żon. Ponadto przez kobiety krajów
wyzwalanych byli postrzegani inaczej niż Anglicy, Amerykanie czy Polacy,
mówiąc oględnie – jako mało atrakcyjni, a mówiąc wprost – jako prymitywni i chamscy. Innymi słowy, we Włoszech czy Francji żołnierze alianccy nie musieli posuwać się do gwałtów, by uzyskać zbliżenie seksualne.
Natomiast obywatele Związku Radzieckiego płci męskiej rzadko mogli
liczyć na wojenny romans (s. 171).
Próba racjonalnego (?) tłumaczenia agresji brakiem urlopu oraz niedostateczną
atrakcyjnością Rosjan zakrawa na absurd. Trudno o większe nagromadzenie stereotypów płciowych i narodowych. Równie zatrważające jest zdanie opisujące
pogrom kielecki, będące w istocie stwierdzeniem nieodwołalności mordowania:
„Wiara w mit, uprawomocniona doniesieniami o rzekomym zbiorowym mordzie na dzieciach stworzyła o n t o l o g i c z n y p r z y m u s [podkreślenie
moje – B.K.], mobilizowała do zabijania” (s. 608).
Gross po raz trzeci
W 2011 r. ukazała się kolejna książka Jana Tomasza Grossa – Złote żniwa, tym
razem napisana we współpracy z byłą żoną, Ireną Grudzińską-Gross84. Autorzy
koncentrują się na „grabieży żydowskiej własności” (s. 171) i jej konsekwencjach. „Plądrowanie własności żydowskiej było istotnym elementem cyrkulacji
dóbr, składnikiem struktury życia społeczno-ekonomicznego na tych terenach,
a tym samym faktem społecznym, nie zaś aberracyjnym zachowaniem grupki
zdemoralizowanych indywiduów” (s. 52) – podkreślają. Temat ujmują jednak
na tyle ogólnie, że oprócz głównego zainteresowania „kopaczami”, czyli osobami przekopującymi po wojnie w poszukiwaniu kosztowności tereny obozów
zagłady, uwzględniają również przypadki mordowania Żydów przez ludność
miejscową, polowanie na Żydów, szmalcownictwo, ukrywanie Żydów za opłatą,
a także grabież w innych częściach Europy (np. w Grecji czy Francji). Pojawia się
również rozdział „A co na to Kościół katolicki?”, w którym Grossowie zwracają
uwagę na jego doniosłą rolę „w zmowie milczenia” (s. 183). Wszystkie wymienione kwestie, wrzucone tu do „jednego worka”, mają już swoją literaturę. Na
przykład problem „kopaczy” w Treblince omawiała w skromnej objętościowo,
lecz ważnej monogra ii Martyna Rusiniak85. Autorzy postanowili więc napisać
raczej książkę dla szerokiej publiczności niż historyków (s. 15).
84
Jan Tomasz Gross, współpraca Irena Grudzińska-Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się
działo na obrzeżach Zagłady, Kraków: Znak, 2011.
85
Zob. Martyna Rusiniak, Obóz zagłady Treblinka II w pamięci społecznej (1943–1989),
Warszawa: Neriton, 2008.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
741
Punktem wyjścia Złotych żniw, a zarazem „impulsem do napisania tej książki”
(s. 13) jest opublikowane 8 stycznia 2008 r. w „Gazecie Wyborczej” zdjęcie86.
Na fotogra ii, obok grupy mazowieckich chłopów, uwieczniono wzgórze
usypane z popiołów 800 tysięcy Żydów, zagazowanych i spalonych w Treblince od lipca 1942 do października 1943 roku. Europejczycy, których
oglądamy na zdjęciu, najprawdopodobniej zajmowali się rozkopywaniem
spopielonych szczątków ludzkich w poszukiwaniu złota i kosztowności
przeoczonych przez nazistowskich morderców
– piszą autorzy (s. 18). Wzięcie na warsztat fotogra ii zrodziło poważne pytania: „jak przetworzyć wiedzę epizodyczną, dotyczącą tylko niektórych zdarzeń,
by zrozumieć to, co się w ogóle stało? W jaki sposób informacje o losach konkretnych ludzi przełożyć na wiedzę o epoce?” (s. 41). Niewystarczająca okazuje
się krytyka źródeł. Zagłada jest ze swej natury ekstremalna i masowa, a źródła
szczątkowe. Odpowiedzią okazuje się dla Grossów antropologiczna metoda „gęstego opisu” (s. 42), która pomaga zbliżać się do rzeczywistości Holokaustu na
takich samych zasadach, jak docieramy do innych, egzotycznych kultur. „«Gęsty
opis» konkretnych, ściśle zlokalizowanych wydarzeń pozwala nam uzyskać wiedzę ogólną na temat zachowań i postaw społeczności wiejskiej” (s. 97) – powiadają autorzy, dodając dalej, że „poszczególne epizody i konkretne zdarzenia
(które brane osobno, wydają się wyjątkowym ekscesem albo niemożliwością)
przystają do siebie, dając koherentny obraz i tworząc jedną spójną całość”
(s. 195).
Wkrótce okazało się, że wydarzenia nie były wcale „ściśle zlokalizowane”,
przedmiot analizowanej fotogra ii nie jest bowiem – jak chcieli Grossowie – tak
oczywisty i wcale nie mamy pewności, że „Ci okoliczni chłopi najprawdopodobniej zostali złapani na gorącym uczynku przekopywania ziemi w poszukiwaniu żydowskiego złota i kosztowności” (s. 27). Równie dobrze – jak wykazywał
w dziennikarskim śledztwie Marcin Kącki – zdjęcie mogło zostać wykonane
gdzie indziej, w odmiennych okolicznościach87. Nie chodzi przy tym o zakwestionowanie rzetelności i warsztatu naukowego Grossów, jak czynili to ich adwersarze, wydarzenia opisywane przez autorów pozostają bezsporne. Rzecz
w tym, że Złote żniwa szyte są nazbyt grubymi nićmi, nawet jeśli przyjmiemy, że
mamy do czynienia z konwencją eseju.
Niejasna jest także rola teorii „gęstego opisu” Clifforda Geertza i jej funkcjonalizacji w narracji Złotych żniw. Metodolodzy nie są pod tym względem zgodni.
Anna Ziębińska-Witek podkreśla, że:
86
Zob. Piotr Głuchowski, Marcin Kowalski, Gorączka złota w Treblince, „Gazeta Wyborcza”,
dodatek „Duży Format”, 8 I 2008.
87
Zob. Marcin Kącki, Powiększenie. Nowe oblicze znanego zdjęcia, „Gazeta Wyborcza”, 13 III
2011.
742
Bilanse
„Gęsty opis” wytwarza interpretacje pojedynczych przypadków i nie zajmuje się tworzeniem generalizacji, nie formułuje wniosków ogólnych,
a to jest właśnie najważniejsze dla Grossa. Wydaje się zatem, że wybrał
złą metodę dla osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. Mamy tu jednak
problem innego rodzaju. Otóż samo odwołanie się do „gęstego opisu” nie
wystarczy, by można było uznać, że praca jest pisana zgodnie z tą metodą.
Postulat nie idzie w parze z praktyką badawczą88.
Zupełnie odwrotnie uważa Rafał Stobiecki, oceniając, że „[w] przypadku
studium Grossów mamy, jak sądzę, do czynienia z respektowaniem wszystkich
trzech narzędzi Geertzowskiej teorii”89, tj. diagnozą (myślenie naukowe jest zanurzone w kulturze), gęstym opisem (uwzględniającym kontekst) oraz studium
przypadku (służącemu wyciąganiu ogólnych wniosków).
Złote żniwa wywołały, podobnie jak Sąsiedzi czy Strach, spory rezonans. „Debata” wokół książki okazała się jednak rytualnym potwierdzeniem stanowisk.
Jak ujął to Antoni Sułek:
Złote żniwa są podobne do Sąsiadów i Strachu w temacie, przesłaniu,
konwencji, języku. Podobne rodzi podobne. Także reakcja na te książki
przebiega według pewnego schematu, jakby była realizacją jakiegoś społecznego scenariusza. Ma ona charakter do tego stopnia przewidywalny,
że nawet z grubsza wiadomo, kto np. odezwie się z narodowym świętym
oburzeniem i atakiem na autora, a kto z mocnym poparciem i usprawiedliwieniem każdej możliwej słabości jego narracji słusznością sprawy90.
Nie dziwi zatem, iż na bramie wydawnictwa Znak pojawił się napis „Zgrossa!”, środowiska prawicowe nawoływały do bojkotu książki91, Piotr Gontarczyk
oskarżał Grossa o „odejście od zasad naukowego rzemiosła” i zwykłe „hochsztaplerstwo”92, a Marek Chodakiewicz twierdził z kolei, iż „jest to «metodologia»
postmodernizmu i dekonstrukcji. Wygodne narzędzie fantazji literackich, obecnie niezmiernie modne w kontrkulturze Zachodu, ale niemające nic wspólnego
z tradycyjną nauką historyczną”93. Dla odmiany Michał Bilewicz pisał, że „głosy
prawicowych publicystów i historyków, domagających się od slawistki i socjologa wyra inowanego warsztatu historycznego, zdradzają antysemicki resentyment polemistów bądź – co chyba bardziej prawdopodobne – chęć medialnego
Zob. Ziębińska-Witek, Czy Jan Tomasz Gross jest „wampirem historiogra ii”?…, s. 159.
Zob. Rafał Stobiecki, Poznawcze i metodologiczne oblicze „Złotych żniw”. Głos w dyskusji
[w:] Zagłada Żydów na polskiej prowincji, red. Adam Sitarek, Michał Trębacz i Ewa Wiatr, Łódź:
IPN i Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2012, s. 502.
90
Zob. Antoni Sułek, Po „Złotych żniwach”, „Gazeta Wyborcza”, 22–23 VI 2011.
91
Przytaczam te wydarzenia za: Dominika Kozłowska, Po co nam Gross?, „Znak” 2011, nr 3.
92
Zob. Piotr Gontarczyk, Fachowcy od wszystkiego, „Rzeczpospolita”, 7 III 2001.
93
Zob. Marek Jan Chodakiewicz, Re leksje: nowa praca, stare podejście [w:] Złote serca czy
złote żniwa? Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów, red. Marek Jan Chodakiewicz, Wojciech Jerzy Muszyński, Warszawa: The Facto, 2011, s. 31.
88
89
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
743
zabłyśnięcia i wylansowania swoich nazwisk przy okazji pojawienia się książki
amerykańskich autorów”94, natomiast Joanna Tokarska-Bakir zarzuciła Pawłowi
Machcewiczowi, którego nazwała „jednym z akuszerów polskiej polityki historycznej w wersji light”, że w swojej recenzji95 wymaga, aby tworzony obraz był
„prawdziwy, bo heroiczny, i heroiczny, bo prawdziwy”, a przy tym wyzbyty wartościowania96. Zdaniem autorki stanowisko takie jest jawnym dowodem na to,
„jak zapóźnioną, prawdziwie XIX-wieczną dziedziną jest historia, którą uprawia
Paweł Machcewicz”. Tokarska-Bakir puentowała swoją wypowiedź słowami:
Nie ma wiedzy o przeszłości bez historyków. Niezmiernie ważne jest jednak, by oprócz „techniki historii” dysponowali też oni pewną humanistyczną formacją. Powinni czytać i uczyć się od „niehistoryków” – Stanisława
Ossowskiego, Kazimierza Wyki, Jana Błońskiego, Jana Tomasza Grossa.
Powtarzając pytanie Marii Janion: „Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś?”.
Na tym poziomie porozumienie wydawało się niemożliwe. Marek Czyżewski
podjął próbę pojednania, oferując zamiast polaryzacji stanowisk wykorzystanie,
w duchu interakcjonizmu symbolicznego, „pracy pośredniczącej”, która miała
służyć „nowym historykom” do skuteczniejszego „podniesienia poziomu wiedzy
i świadomości historycznej w społeczeństwie, poszerzenia zasięgu społecznej
wyobraźni, a w szczególności do uwrażliwienia społeczeństwa polskiego na los
Żydów w czasie wojny i po wojnie”97. W tym celu nie tyle trzeba – jego zdaniem
– mierzyć się ze stłumioną pamięcią starszego pokolenia, charakterystyczną dla
czasów tużpowojennych, ile z głęboką ignorancją pokoleń dzisiejszych, czyli niewiedzą wytwarzaną przez mechanizmy społeczne98.
Inną, znacznie mi bliższą, próbą wyjścia z impasu była sugestia Jacka Leociaka:
Tak naprawdę wszystko zostało powiedziane i napisane dużo wcześniej.
Myślę tu nie tylko o źródłach historycznych: dokumentach wytworzonych
przez cywilnych i wojskowych biurokratów czy dyplomatów, raportach
kurierów, prasie, materiałach procesowych, relacjach o iar, świadków
i katów. Myślę również o literaturze pięknej. O niej przede wszystkim99.
Niemal to samo pisał ostatnio Sławomir Buryła. Zdaniem badacza od samego
początku „prawdy niechciane” – ciągłość polskiego antysemityzmu, przypadki morderstw na Żydach podczas powstania warszawskiego (reportaż Jerzego
Zob. Michał Bilewicz, Efekt wrażliwości. Rabunek i ludobójstwo, „Znak” 2011, nr 3.
Mowa o krytycznej recenzji Złotych żniw: Paweł Machcewicz, Recenzja ostatecznej wersji
„Złotych żniw”: historia zaangażowana, „Gazeta Wyborcza”, 11 II 2011.
96
Zob. Joanna Tokarska-Bakir, Historia jako księgowość kreatywna, „Literatura. Dwutygodnik” 2011, nr 51.
97
Zob. Marek Czyżewski, Praca pośrednicząca w relacjach polsko-żydowskich. Doświadczenia biogra iczne i dyskurs publiczny [w:] Zagłada Żydów na polskiej prowincji, s. 484.
98
Ibidem, s. 486–487.
99
Zob. Jacek Leociak, Poeta pamięta, „Znak” 2011, nr 3.
94
95
744
Bilanse
Pytlakowskiego Powstanie mokotowskie z 1946 r. wyprzedza głośny artykuł Michała Cichego, poświęcony „czarnym kartom powstania” o 48 lat) czy właśnie
mit „żydowskiego złota” i przekopywanie w jego poszukiwaniu terenów byłych
obozów zagłady znajdywały szerokie odbicie w polskiej prozie (Grossowie niesprawiedliwie piszą, że „Bogdan Wojdowski był jednym z nielicznych pisarzy,
którzy utrwalili w literaturze polskiej obraz kopania w poszukiwaniu «żydowskiego złota»” i wspominają wyłącznie jego Nagą ziemię, s. 59)100. Wystarczy ją
tylko skrupulatnie przeczytać. Jak słusznie zauważa Buryła: „Nie pierwszy raz
pisarze i poeci wyprzedzili rozpoznania naukowe. I nie pierwszy raz ich głos
został zignorowany”101.
„Nurt chłopski” w pisaniu o Zagładzie – narodziny
Pozostanę jeszcze na moment przy literaturze. Jedną z najbardziej specy icznych, wyrazistych konwencji polskiej prozy powojennej był tzw. nurt chłopski.
Fabuła wywodzących się z tego nurtu utworów poświęcona była kulturze i obyczajowości polskich chłopów, zmianom cywilizacyjnym wynikającym z migracji
do miast, rozpadowi tradycyjnych wspólnot oraz tożsamości wiejskiej. Najintensywniej literacki „nurt chłopski” rozwijał się w latach sześćdziesiątych XX w.,
kiedy Julian Kawalec pisał powieści Ziemi przypisany (1962) czy Tańczący jastrząb (1964), a Wiesław Myśliwski Nagi sad (1967). Punktem kulminacyjnym
okazało się wydanie Konopielki Edwarda Redlińskego (1973). Z czasem proza
wiejska ulegała stopniowej konwencjonalizacji102, choć nadal doskonałe powieści tworzy w ramach tego nurtu Wiesław Myśliwski (np. Widnokrąg czy Traktat
o łuskaniu fasoli).
W interesującej mnie dekadzie 2003–2013 mieliśmy do czynienia dla odmiany z narodzinami swoistego, historycznego „nurtu chłopskiego” w ramach
krytycznego pisania o Zagładzie. Inaczej niż w literackim „nurcie chłopskim” autorzy wywodzą się z miast, ale podobnie jak w prozie Kawalca czy Myśliwskiego
zasadnicza akcja tych książek przeniesiona zostaje na wieś, a jej głównym tematem staje się Zagłada i rozkład społecznych, polsko-żydowskich więzi.
Dzieje okupacji niemieckiej na wsi były przez lata domeną historiogra ii
ruchu ludowego. Przedstawiała ona bardzo optymistyczną wizję postaw
Polaków wobec Holokaustu. Podkreślała spontaniczną, powszechną, bezinteresowną i solidarną pomoc wsi dla prześladowanych Żydów
Por. Sławomir Buryła, Mit „żydowskiego złota” [w:] Literatura polska wobec Zagłady
(1939–1968), red. Sławomir Buryła, Dorota Krawczyńska i Jacek Leociak, Warszawa: ŻIH,
2013, s. 442–449.
101
Ibidem, s. 449.
102
Zob. Przemysław Czapliński, Piotr Śliwiński, Literatura polska 1976–1998. Przewodnik
po prozie i poezji, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2002, s. 16.
100
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
745
– powiada Krzysztof Persak we wstępie do tomu Zarys krajobrazu103. W tym historiogra icznym nurcie przeformułowane zostały w zasadniczy sposób dotychczasowe tendencje regionalnego pisania o Zagładzie. Pod pewnym względami
wiele zawdzięcza ów „chłopski nurt” Sąsiadom. Jak podkreślał Andrzej Żbikowski: „Zasługą Grossa pozostaje nie tylko fakt, że skłonił masy ludzi do re leksji
nad najtrudniejszymi sprawami z naszej historii, ale też to, że niejako wymusił
szerzej zakrojone badania tych problemów”104. Wkrótce jednak pod względem
skali przeprowadzonych badań oraz wagi wniosków dalece poza ustalenia Grossa wykroczył. Uprzedzając nieco dalsze analizy, już teraz pokuszę się o ocenę.
Jest to – moim zdaniem – najbardziej jak dotąd doniosły, ob itujący w najciekawsze publikacje nurt polskiej historiogra ii Zagłady w nowym tysiącleciu.
Po szybkim odporze danym Sąsiadom, czyli książce Marka Wierzbickiego
Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim. Stosunki polsko-żydowskie na ziemiach północno-wschodnich II RP (2001)105 oraz dziwnej, jak gdyby przepołowionej monogra ii Krzysztofa Jasiewicza (2002)106, składającej się z niezwykle emocjonalnego wstępu107 oraz suchego wypisu sylwetek tytułowych Pierwszych po diable,
Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec zagłady Żydów 1942–1945, red. Barbara Engelking
i Jan Grabowski, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011, s. 11.
104
Andrzej Żbikowski, Wstęp [w:] idem, U genezy Jedwabnego. Żydzi na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczpospolitej wrzesień 1939–lipiec 1941, Warszawa: ŻIH, 2006, s. 10.
105
Zob. Marek Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim. Stosunki polsko-żydowskiej
na ziemiach północno-wschodnich II RP, Warszawa: Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, 2001
(wyd. 2 popr. i uzup. 2007). Trudno oprzeć się wrażeniu, iż miała to być szybka odpowiedź
na Sąsiadów. Narracja podporządkowana jest argumentacji, że decydujące znaczenie dla
późniejszych postaw Polaków miało haniebne zachowanie Żydów pod okupacją sowiecką.
W książce znajdujemy liczne opisy morderstw popełnionych na Polakach przez zbolszewizowanych Żydów na ziemiach północno-wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej. Za najważniejszą
przyczynę pogromów antyżydowskich uznano inspirację niemiecką.
106
Zob. Krzysztof Jasiewicz, Pierwsi po diable. Elity sowieckie w okupowanej Polsce 1939–
1941 (Białostocczyzna, Nowogródczyzna, Polesie, Wileńszczyzna), Warszawa: ISP PAN i Rytm,
2002. Autor przez wiele lat prowadził badania na Kresach, tworząc listy przedstawicieli sowieckiej władzy prześladujących polskich ziemian. Zasadniczą częścią jego książki jest więc
„Alfabetyczny selektywny spis funkcjonariuszy sowieckich działających na terytorium Zachodniej Białorusi w latach 1939–1945”, liczący ponad 900 stron (!).
107
Chodzi o część Przewodnik po świecie pojęć i mitów okupacyjnych, w którym Jasiewicz
krytycznie ocenił dotychczasową historiogra ię, a okres 1939–1941 potraktował jako moment wykrystalizowania się mitu Żyda zdrajcy oraz późniejszego uzasadnienia powszechnej
polskiej obojętności wobec Zagłady. Autor wyraźnie stwierdza: „Musimy przyjąć, że udawanie, iż nie partycypowaliśmy w Holocauście, nie odpowiada prawdzie historycznej, że taką
postawę nazwać – per analogiam do «kłamstwa oświęcimskiego» – «kłamstwem jedwabieńskim»” (s. 227). Otwierając swoją opowieść, Jasiewicz zauważa również: „Wydaje się, że twórczość naukowa – paradoksalnie – nie może być nieemocjonalna. Jest bowiem ona lub powinna
być – bardzo osobistym zapisem, naszą relacją o postrzeganiu. To swoistego rodzaju – biorąc
pod uwagę ułomność poznania – pisanie «powieści» ze znormalizowanymi przez źródła bohaterami lub «literatura faktu» z użyciem warsztatu naukowego” (s. 29). Profesor Jasiewicz
103
746
Bilanse
ukazała się przełomowa publikacja, współtworząca kształtowanie się badań
nad zagładą Żydów na prowincji, czyli monogra ia U genezy Jedwabnego (2006)
Andrzeja Żbikowskiego108. Jak pisze autor we wstępie: „Dziś zatem, kiedy minął
szok wywołany książką Grossa, kiedy opadły już emocje, można się przyjrzeć
sprawie zgodnie z regułami warsztatu historycznego, poddając rygorom krytyki
źródłowej wszystkie dostępne świadectwa, i przedstawiać ją w sposób naukowy” (s. 10). Żbikowski określa swoje cele w następujący sposób:
chodziło o pokazanie życia społecznego Żydów pod okupacją sowiecką w możliwie wielu wymiarach. Liczyłem, że uda mi się je prawidłowo
scharakteryzować, jeśli będę patrzył na okupację z różnych perspektyw.
Wyznaczyli je sami bohaterowie tamtych wydarzeń. Zdecydowałem się
połączyć te różne punkty widzenia w trzech, moim zdaniem, głównych
„strumieniach narracji”, które nazwałem dyskursami żydowskim i polskim oraz zobiektywizowanym opisem stosunków społecznych, opartym na dokumentach wytworzonych przez struktury okupacyjne. Tylko
w tak wyznaczonych ramach dostrzegam możliwość wychwycenia podobieństw opowieści całkowicie odmiennych w szczegółach (s. 11).
Monogra ia jest niezwykle skrupulatna, operuje pokaźną kwerendą źródłową i bogatymi przypisami. Temat prowincji pojawia się tu jednak mimochodem, z racji tego, że Żbikowski zajmuje się „terytorium słabo zurbanizowanym”
(s. 17), interesuje go jednak przede wszystkim, „co się zmieniło w życiu kresowej społeczności żydowskiej, jak na zmianę zareagowały poszczególne jej sektory oraz jakie znaczenie miały one dla relacji między grupami etnicznymi i dla
późniejszych wydarzeń” (s. 20). Przygląda się w tym celu – to zresztą wielka
zaleta tej opowieści – dyskursowi żydowskiemu, polskiemu, sowieckiemu i niemieckiemu. Jakie są ich uproszczenia, przemilczenia, kto i dlaczego tak, a nie
przeszedł jednak później daleko idącą ewolucję poglądów, co – jak sądzę trafnie – zdiagnozowała Anna Bikont w tekście Metamorfozy profesora Jasiewicza, „Gazeta Wyborcza”, 7 VI 2013.
Punktem zwrotnym okazała się książka Rzeczywistość sowiecka 1939–1941 w świadectwach
polskich Żydów (Warszawa: ISP PAN i Rytm, 2009), która – jak to ujęła Bikont – „rzuciła go
w ramiona antysemitów”. Antysemickie apogeum Jasiewicz osiągnął w głośnym, szeroko
komentowanym wywiadzie Żydzi byli sami sobie winni?, jakiego udzielił magazynowi „Focus
Historia Ekstra” (nr specjalny, luty 2013). Mówił w nim m.in.: „Owe żydowskie bzdury i dane
wzięte z su itu o Żydach zamordowanych głównie przez polskich chłopów to właśnie projekcja zmierzająca do ukrycia największej żydowskiej tajemnicy. Otóż skala niemieckiej zbrodni
była możliwa nie dzięki temu, «co się działo na obrzeżach Zagłady», lecz tylko dzięki aktywnemu udziałowi Żydów w procesie mordowania swojego narodu”, dodając też, że „szkoda czasu
na dialog z Żydami”. Bezpośredni przełożony Jasiewicza, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN prof. Eugeniusz Cezary Król, porównał ów wywiad do publikacji hitlerowskiego
„Stürmera” (zob. Wojciech Czuchnowski, PAN wstrząśnięty antysemickim wywiadem, „Gazeta
Wyborcza”, 5 IV 2013, s. 5), odwołując z dniem 1 VI 2013 r. Jasiewicza z funkcji kierownika
Zakładu Analiz Problemów Wschodnich.
108
Zob. Żbikowski, U genezy Jedwabnego…
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
747
inaczej opisywał dane wydarzenia, w tym, a nie innym czasie. Praca obejmuje
również wydarzenia lipca 1941 r. (w rozdziale piątym „Pogromy Żydów w Łomżyńskiem, na Podlasiu i dalszych Kresach Północno-Wschodnich latem 1941”),
dotyka więc niezwykle newralgicznego punktu – pogromów Żydów, o których
pisał także Jan Tomasz Gross w Sąsiadach. Żbikowski naliczył „38 miejscowości”
(s. 213), w których podobne jak w Jedwabnem zabijano sąsiadów w „okrutny
sposób”. Powodem zbrodni była przede wszystkim „zazdrość o dobra materialne” (s. 227), umożliwiał je zaś „brak silnej władzy administracyjnej” (s. 228).
Później, na znacznie większą skalę – opisując obszar od Morza Bałtyckiego
po Morze Czarne – te same problemy podejmie Witold Mędykowski w książce W cieniu gigantów (2012)109, w całości dotyczącej zagadnienia pogromów
antyżydowskich w lecie 1941 r. „jako zjawiska kon liktu społecznego” (s. 22).
Właśnie pogromów, a nie „ekscesów”, „wybryków” czy „wydarzeń”, jak chcą niektórzy (s. 29). Mędykowski przyjmuje perspektywę o iar, ponadto słusznie podkreśla, że „pogrom nie jest li tylko wydarzeniem historycznym sensu stricto. Jest
to również wydarzenie, które niesie w sobie traumatyczne przeżycia, rany, cierpienie czy poniżenie”, a zatem „konieczne jest podejście interdyscyplinarne. Dlatego wydaje się niezbędne zastosowanie zarówno wiedzy, jak i metod z historii,
nauk politycznych, socjologii, psychologii, a nawet psychiatrii” (s. 37). Mędykowskiemu nie tylko udało się przyjąć taką, wzbogaconą o teoretyczne zaplecze
optykę (zob. cz. III „Zarys teorii i interpretacja pogromów”), lecz także poszerzyć
naszą wiedzę na temat zachowań miejscowej ludności podczas „próżni władzy”
oraz znacznie powiększyć dotychczas przyjmowaną skalę zjawiska. Ważną rolę
w jego narracji odgrywają również fotogra ie, które w jego ujęciu mają stanowić
„zapis «na żywo» ludzkiej agresji i tragedii” (s. 38)110.
Pierwszą monogra ią, którą można uznać za właściwą reprezentantkę „nurtu
chłopskiego”, była natomiast księga zbiorowa Prowincja noc (2007)111, zwracająca uwagę na to, „co dzieje się na terenach oddalonych od centrum, oraz [na]
etyczny wymiar re leksji nad wojennym spustoszeniem” (s. 8). Redaktorzy słusznie podkreślili, że „[w] historiogra ii Zagłady na ziemiach polskich widoczne
Zob. Witold Mędykowski, W cieniu gigantów. Pogromy 1941 r. w byłej sowieckiej stre ie
okupacyjnej. Kontekst historyczny, społeczny i kulturowy, Warszawa: ISP PAN, 2012.
110
Tym samym autor wpisuje się w poglądy Georges’a Didi-Hubermana, dla którego fotogra ia stanowi „ujście ułamka rzeczywistości” (idem, Obrazy mimo wszystko, tłum. Mai Kubiak
Ho-Chi, Kraków: Universitas, 2008, s. 104). Zupełnie inaczej podchodzi do fotogra ii André Rouillé, który podkreśla, że „[p]rawda w żadnej mierze nie jest drugą naturą fotogra ii, a jedynie
skutkiem wiary w praktykę i formy oparte na określonym instrumentarium” (idem, Fotogra ia.
Między dokumentem a sztuką współczesną, tłum. Oskar Hedemann, Kraków: Universitas, 2007,
s. 90). Już w momencie fotogra icznego zapisywania rzeczywistości wprowadza się zdaniem Rouillé zestaw kodów: optycznych (perspektywa), technicznych (wpisanych w produkt i w aparaty fotogra iczne), estetycznych (kadr i kadrowanie, punkt widzenia, światło) czy ideologicznych.
111
Zob. Prowincja noc. Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim, red. Barbara Engelking, Jacek Leociak i Dariusz Libionka, Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, 2007.
109
748
Bilanse
jest nierównomierne traktowanie «prowincji» i «centrum». Stosunkowo dobrze
rozpoznana i opisana jest eksterminacja Żydów w dużych miastach, gorzej jest
w przypadku miast powiatowych, w przypadku obszarów wiejskich to nierzadko terra incognita” (s. 12).
W Prowincji noc można znaleźć wszystkie cechy rodzącego się „nurtu chłopskiego”: zamierzoną interdyscyplinarność („Autorzy zamieszczonych studiów
wykorzystują narzędzia badań historyczno-dokumentacyjnych czy socjologiczno-psychologicznych, inspiruje ich antropologia kultury i analiza dyskursu”,
s. 15), odkrycie igury autora-narratora, który staje się, na taki samych prawach
jak czytelnik, zaangażowanym elementem opisywanego świata z pogranicza
właściwej przeszłości i pamięci zbiorowej, obejmującym raczej sferę przeciętności, codziennego życia konkretnych, nieznanych dotąd postaci niż znanych
bohaterów (bojowców ŻOB czy dowódców AK), wreszcie sięganie po „prawdy
niechciane”, schodzenie „na samo dno” (s. 437) – przypadki zdekonspirowania
Żydów przez Polaków i oddanie ich w ręce okupanta, zabójstwa i gwałty (tu
zwłaszcza szkice Małgorzaty Melchior Uciekinierzy z gett po „stronie aryjskiej”
oraz Jacka Leociaka Wizerunek Polaków w zapisach Żydów z dystryktu warszawskiego). Warto również podkreślić niebywałe literackie kompetencje autorów,
nie tylko w nawiązaniu tytułem do poezji Czechowicza, lecz także w sferze starannej konstrukcji poszczególnych artykułów, jak i całego tomu, który ma „przemyślaną strukturę, właściwą sobie dramaturgię i logikę narracyjną” (s. 16).
Tekst Aliny Skibińskiej Powroty ocalałych stanowi „zakończenie naturalne zarówno w sensie chronologicznym, jak i w sensie dramaturgicznym”, pełnić ma
„funkcję exodos, czyli końcowej pieśni chóru schodzącego ze sceny” (s. 18).
„Nurt chłopski” w pisaniu o Zagładzie
Najważniejsze książki dotyczące Zagłady na wsi polskiej zostały wydane
w 2011 r. i były ukoronowaniem projektu „Ludność wiejska w Generalnym Gubernatorstwie wobec Zagłady i ukrywania się Żydów 1942–1945”. Pokazały one,
że opisywane przez Grossa czy Zarembę zabójstwa Żydów w Polsce tuż po wojnie nie były dziełem przypadku. Jak pisał Krzysztof Persak we wstępie do Zarysu krajobrazu: „Trudność w ich wyjaśnianiu polegała między innymi na tym,
że traktowano je jako zjawisko nowe, szukając ich genezy głównie w sytuacji
powojennej. W morderstwach tych można jednak dostrzec kontynuację zbrodniczych zachowań, jakie występowały podczas wojny”112. Najpierw, niemal równolegle, ukazały się monogra ie Jana Grabowskiego i Barbary Engelking.
Judenjagd Jana Grabowskiego to – wedle podtytułu – „studium pewnego powiatu”113. W istocie zawiera ona standardowe elementy historiogra ii regional-
Zob. Krzysztof Persak, Wstęp [w:] Zarys krajobrazu…, s. 28.
Zob. Jan Grabowski, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942–1945. Studium dziejów pewnego powiatu, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011.
112
113
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
749
nej. Opisując powiat Dąbrowa Tarnowska, autor wychodzi od omówienia jego
kształtu geogra icznego, dostępnych źródeł, następnie przechodzi – wedle schematu opowieści diachronicznej – do omówienia stosunków polsko-żydowskich
w przededniu drugiej wojny światowej, pierwszych lat okupacji oraz stopniowego narastania terroru i „postępującej brutalizacji codziennego życia” (s. 37).
Nie stanowi również novum zabieg, który Grabowski nazywa „triangulacją pamięci” (s. 16), a więc oparcie się „na trzech rodzajach źródeł naświetlających te
dramatyczne lata z bardzo odmiennych punktów widzenia” (s. 16), tj. relacjach
żydowskich zdeponowanych w ŻIH i Yad Vashem, tzw. sierpniówkach oraz dokumentach niemieckich z przesłuchań żandarmów i gestapowców. Zamysł ów
sprowadza się de facto do wykorzystania możliwie szerokiej kwerendy źródłowej, choć trzeba przyznać, że w wypadku tej książki jest ona niezwykle skrupulatna. Właściwa narracja startuje w momencie, kiedy „rozpoczęła się ostatnia
faza zagłady dąbrowskich Żydów, przez Niemców zwana Judenjagd – polowanie
na Żydów” (s. 51). Rozprawiając się z dotychczasowymi ustaleniami (np. historyka amatora Kozaczka czy dokumentacją Głównej Komisji Badania Zbrodni
Hitlerowskich), Grabowski pokazuje, jak winą za polskie zbrodnie na Żydach
obarczano „niejako ryczałtem” Niemców (s. 56), sobie przypisując zasługę ich
ratowania (niewydanie Żyda stawało się na przykład aktem ratowniczym).
Przede wszystkim zaś (rzecz dotyczy zwłaszcza wyszczególnionej przez badacza drugiej fazy wyłapywania, w okresie późniejszym od akcji wysiedleńczej),
autor dobitnie podkreśla, „że ogromna większość ukrywających się Żydów wpadła i poniosła śmierć w wyniku zdrady” (s. 71). Zamieszani w ten proceder byli
niemal wszyscy – sołtysi, straż pożarna, przedwojenni polscy policjanci, policja
granatowa, Służba Budowlana (Baudienst), „w ogromnej większości dojrzali,
żonaci mężczyźni powyżej 30. roku życia” (s. 93). Z kolei akt ratowania był dowodem rzadkiego heroizmu, a nie powszechnej praktyki. Jak pisze Grabowski:
optymistyczne wyliczenia wskazujące na masowość zachowań pomocowych powstały w znacznej mierze po 1968 r. na skutek partyjnych dyrektyw, a ich celem było zadanie kłamu oskarżeniom o antysemityzm,
wysuwanym na Zachodzie pod adresem polskich władz i polskiego społeczeństwa. Oprócz jasno czytelnej intencji odznaczają się one brakiem
jakiegokolwiek systematycznego udokumentowania, brakiem podstawowego rygoru naukowego (s. 145).
Mimo ulegania (złudnemu!) czarowi scjentystycznego dyskursu oraz statystyki i budowania w tekście rozlicznych tabel114, nie brakuje w narracji również
W przypadku takich tabel mamy do czynienia z perspektywą ponadjednostkową, ignorującą losy poszczególnych osób, tym samym zatraca się humanistyczny walor narracji. Pisałem już zresztą o tym w książce poświęconej wspomnieniom obozowym. Zob. Bartłomiej
Krupa, Wspomnienia obozowe jako specy iczna odmiana narracji historycznej, Kraków: Universitas, 2006, s. 24–27. W regionalnych historiach Zagłady wprowadza się tabele zestawiające
liczby zamordowanych Żydów w poszczególnych latach, co nie ma wiele wspólnego ze współ114
750
Bilanse
akcentów osobistych, jak wtedy, gdy Grabowski rozmawia z „leciwą mieszkanką”
Gruszowa Wielkiego, która potwierdza, że Pagosa we wsi niespecjalnie lubiano,
bo „jak sobie wziął na przechowanie Żydków, to mu potem pole zapisali” (s. 168).
Zasadniczy atut Judenjagd wynika z precyzyjnie określonego, możliwie niewielkiego regionu badawczego. Wszystkie prace, których autorzy posługują
się tak dużym przybliżeniem – doskonałym przykładem może być opisywanie
przez Andrzeja Żbikowskiego stosunków polsko-żydowskich we wsi Grądy Woniecko na Podlasiu115 lub dzieje warszawskiej rodziny Szyków, przedstawione
w Autoportrecie rodziny X Marcina Kuli116 – stawiają nas przed koniecznością
oceny postaw i spotkania z konkretnymi ludźmi oraz ich mikroświatem. Możemy wręcz mówić o pewnym wpisywaniu się w nurt mikrohistorii, a więc tekstów opisujących „drobne wydarzenia powszechnych dni historii, małe światy
«innych ludzi», przybliżanych nam przez badacza po to, by wskazać na ich odmienność”117. Zmuszają one czytelnika do postawiania sobie pytania: A jak ja
bym się zachował w opisanym przez historyka świecie?
Myślę, że doskonałym podsumowaniem wymowy Judenjagd jest opinia wyrażona przez Henryka Grynberga w posłaniu do uczestników konferencji „«Rozliczanie» przeszłości: relacje polsko-żydowskie w tekstach kultury XX i XXI wieku”, która odbyła się w Słupsku 15–16 kwietnia 2014 r.:
Według statystyk, na które się powołuje profesor Grabowski, jedna dziesiąta polskiej ludności żydowskiej uciekała i próbowała się ukrywać, lecz
najwyżej co piąty ze zbiegów się uratował. Brakuje około dwustu tysięcy.
Co się z nimi stało? Według obliczeń profesora Grabowskiego „ogromna
większość ukrywających się Żydów wpadła i poniosła śmierć w wyniku
zdrady” (s. 71). Na pytanie, dlaczego w Polsce tak trudno było pomagać
Żydom, badacz odpowiada, że „udzielenie Żydowi pomocy przez wielu
czuciem dla ludzkiego cierpienia. Bodaj z najbardziej zatrważającym i niezrozumiałym dla
mnie przykładem takiej pozbawionej empatii statystyki śmierci zetknąłem się w książce Anety Baranowskiej Żydzi włocławscy. Znaleźć w niej można tabelę zatytułowaną „Zestawienie
zgonów Żydów z lat 1940–1942”, przy czym autorka wyodrębnia w niej „śmierć naturalną”
i „zastrzelenie” (zob. eadem, Żydzi włocławscy i ich zagłada 1939–1945, Toruń: Wydawnictwo
Naukowe Grado, 2005).
115
Zob. Andrzej Żbikowski, Krótka historia stosunków polsko-żydowskich we wsi Grądy Woniecko w roku 1942 [w:] Świat niepożegnany. Żydzi na danych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII–XX wieku, red. Krzysztof Jasiewicz, Warszawa: ISP PAN i Rytm, 2004.
116
Marcin Kula otwiera wstęp do tej książki słowami: „Poniżej przedstawiam studium jednej warszawskiej rodziny żydowskiej w okresie międzywojennym. Historia nie zapamiętała
tej rodziny w żaden szczególny sposób. Nie jest ona w tym wypadku ważna per se nawet jeśli,
zajmując się nią, zacząłem niemal «zaprzyjaźniać się» ex post z jej członkami, wczuwać w ich
sprawy, używać w myślach ich imion w zdrobnieniu. Interesuje mnie ona jako jedna z wielu rodzin. Napisałem klasyczne case study, którego celem jest przyjrzenie się żydowskiej codzienności w czasach, które, przynajmniej w Polsce, zostały tragicznie zamknięte” (idem, Autoportret
rodziny X. Fragment żydowskiej Warszawy lat międzywojennych, Warszawa: WAiP, 2007, s. 7).
117
Domańska, Mikrohistorie…, s. 20–21.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
751
poczytywane było za grzech lub gorzej – za przestępstwo” (s. 170). Nie
przestępstwo wobec okupanta, lecz wobec swoich. Czytając to, wstydzę
się swojej naiwności w Żydowskiej wojnie, gdzie napisałem: „Chłopstwo
było ciemne, zabobonne. Grzech, mówili, nie pomóc”. Oto do czego prowadzi ikcja literacka w tym temacie. Zawiodłem się na niej niejednokrotnie
u innych, a teraz również u siebie.
Po studium Grabowskiego muszę, niestety, zrewidować również swoje
uparte twierdzenia w esejach i polemikach, że polski antysemityzm był
mniej morderczy od innych. Po studium Grabowskiego pytanie, jak często
pomagano, ustępuje przed kwestią, jak często zabijano lub pomagano zabić? Przeszkodą tu będzie stała niewiadoma, gdyż – jak sam autor ostrzega – badacze mają do dyspozycji tylko zeznania i relacje tych nielicznych,
co przeżyli, a nie ogromnej większości, czyli tych, co zginęli. Gdy przed
dwudziestu laty opublikowałem Dziedzictwo (Aneks 1993), Adam Michnik powiedział do mnie: „Twoja książka jest straszna!”, ale ja tak strasznej
jak książka Grabowskiego nawet sobie nie wyobrażałem118.
Punkt szczytowy opisanego procesu, nie tylko w ramach „nurtu chłopskiego”,
lecz w ogóle pisania o Zagładzie, osiągnęła Barbara Engelking we wstrząsającej
książce „Jest taki piękny słoneczny dzień...”. Losy Żydów szukających ratunku na
wsi polskiej 1942–1945 (2011). Struktura tej monogra ii stawia odbiorcę w roli
gracza w „paragrafówkę” (gamebook). Gra paragrafowa opiera się bowiem na
wyobraźni czytelnika i polega na czytaniu opisów, a następnie dokonywaniu wyborów, z których każdy odsyła nas do innego paragrafu w książce (stąd nazwa).
Oprócz dominującej w niej tematyki S-F czy fantasy wykorzystywane są również
tematy historyczne. Przykładowo w Polsce ukazała się książka-gra (Wydawnictwo Wielokrotnego Wyboru nazywa ją „interaktywnym opowiadaniem”) autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego Janek. Historia małego
powstańca (2011)119. Jej akcja toczy się w Warszawie pochłoniętej piekłem powstania, a głównym bohaterem, w którego wciela się czytelnik, jest Zawiszak
Janek – powstańczy kurier.
Na bardzo zbliżonych zasadach Engelking buduje swoją opowieść. Nie stosuje perspektywy odgórnej, lecz buduje narrację jak gdyby od dołu, sięgając
do 500 relacji oraz akt 300 spraw karnych i czytając oraz cytując je słowo po
słowie. Myślę, że sedno całego zamysłu ujawniają słowa wprowadzenia: „próbować nie stracić z pola widzenia ludzkiego wymiaru egzystencji i cierpienia,
nie redukować o iar do liczb, szacunków, danych, a w każdym pojawiającym się
w tym opracowaniu Żydzie starać się dostrzec i zapamiętać żywego, cierpiącego
człowieka” (s. 20–21). Engelking deklaruje:
Miałem przyjemność brać udział w tej konferencji. Za udostępnienie tekstu Posłania
Henryka Grynberga serdecznie dziękuję rektorowi Akademii Pomorskiej w Słupsku prof. Tadeuszowi Sucharskiemu.
119
Książka dostępna na stronie wydawcy: http://masz-wybor.com.pl/wp-content/uploads/2013/07/Janek-Histotria-Ma%C5%82ego-Powsta%C5%84ca.pdf (dostęp 25 VII 2014 r.).
118
752
Bilanse
W tej książce interesuje mnie przede wszystkim, a właściwie wyłącznie,
„żydowska strona medalu”. Podkreślam to w tytule książki, przywołującym ostatnie słowa anonimowego Żyda złapanego przez chłopów i prowadzonego na śmierć, który bezskutecznie błagał o wypuszczenie i darowanie mu życia. Koncentruję się na losie Żydów i ich doświadczeniu
egzystencjalnym […]. Patrzę na wieś oczami Żydów […]. Próbuję odtworzyć kategorie emiczne, czyli takie, w których sami Żydzi przedstawiają
i interpretują własne przeżycia (s. 13–14).
Zgodnie z tą perspektywą badaczka wyrusza wraz z o iarami w drogę przez
„pustynię ludzką” (to kluczowa metafora tej narracji), a my wraz z nią. „Nie ma
to być opis obiektywny, wprost przeciwnie – jak najbardziej subiektywny – przeiltrowany przez emocje i doświadczenia” (s. 131). Na najogólniejszym poziomie
można powiedzieć, że podczas lektury doznajemy stopniowania grozy.
Wędrówka zaczyna się w momencie wysiedlenia, a więc wywożenia do obozów zagłady. Można było się temu poddać, dobrowolnie wybierając współ-śmierć,
manifestując (za Levinasem, s. 32) odpowiedzialność za drugiego człowieka
i towarzysząc mu w cierpieniu. Można też było wybrać ucieczkę, z pociągu (jak
w noweli Przy torze kolejowym z Medalionów Zo ii Nałkowskiej), co oznaczało
„kontakty z Polakami, które mogły przynieść zagrożenie lub wybawienie” (s. 46),
lub dopiero spod trupów, cudem uniknąwszy masowej egzekucji. W ten sposób,
zupełnie przypadkiem Żydzi tra iali na wieś, dołączywszy do przebywających już
tam miejscowych i wcześniej przesiedlonych (s. 50–51) oraz ukrywających się
z wyboru (s. 52). Tak zaczynało się wędrowanie i błądzenie po „pustyni ludzkiej”
(s. 55), stanowiące odwrócony topos homo viator – wędrowania jako poznania
samego siebie – i umożliwiające „zdobycie takiej wiedzy o drugim człowieku,
której lepiej byłoby nie mieć” (s. 63). Wcześniej czy później trzeba było obnażyć
własną słabość i postawić się w roli osoby „zależnej od cudzej łaski” (s. 75).
Przechodzimy do rozdziału (paragrafu) kolejnego – „Ukrywania się”. Ukrywanie się może być stacjonarne (często za pieniądze, w ramach układu „kapota
albo kaput”, s. 99), znacznie częściej rozproszone (okazjonalne). Jeśli mamy do
czynienia z tym drugim, trzeba się mierzyć z kolejnymi odmowami pomocy, powodowanymi strachem (s. 101), także przed donosami sąsiadów (s. 107), a nawet z wyrzucaniem Żydów po ich ograbieniu (s. 108–109). Podstawowym doświadczeniem stawała się ludzka obojętność (s. 137), później usprawiedliwiana
„zgodnie z zasadą egoizmu atrybucyjnego” (my jesteśmy niewinni, to jedynie
wina okoliczności, z kolei cudza nieprawość wynika z charakteru, nie otoczenia, s. 138). Druga część opowieści („Zguba”) „jest poświęcona niepowodzeniom
w ukrywaniu się” (s. 143). „Na pustyni ludzkiej gęstnieje mrok i narasta groza.
Poszukujący ratunku Żydzi coraz bardziej bezpośrednio doznają od Polaków zła”
(s. 151). Błąkający się Żydzi stają się o iarą obław, są wydawani przez gospodarzy (s. 157–160), ich sąsiadów (s. 160), znajomych, przypadkowo napotkanych.
Dlaczego? Ze strachu, iż „może przez to ktoś zginąć” (s. 174), z chciwości lub
zwyczajnej podłości (s. 179). Jesteśmy już „Dwa kroki od śmierci” (s. 197–206).
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
753
Apelowanie o litość czasem odnosi skutek (zwłaszcza w wypadku złapanych
dzieci, s. 199), czasem pomaga przekupstwo, rzadko walka. O „Krok od śmierci”
(s. 207) znajdują się Żydzi, którzy zostali zabici „nieskutecznie”, niedobici, nieutopieni, niekiedy jeszcze raz błagający o życie. „Błaganie o życie jest ponadto
najczęściej […] ostatnim słowem umierających, które możemy usłyszeć” (s. 212).
Wreszcie nadchodzi śmierć (s. 217). „Można chyba sformułować hipotezę, że do
morderstwa skłaniały namiętności bądź żądze (chciwość, nienawiść), strach zaś
bywał częściej przyczyną odmowy pomocy lub wyrzucenia” (s. 220) – powiada
Engelking. Żydów chłopi mordują „z pasją, gorączkowo, w pośpiechu i okrutnie”
(s. 250), kołkami (s. 252), kijami (s. 253), widłami (s. 254), strzelając z broni
palnej (s. 255), topiąc w studniach, zakopując żywcem. Zabijali ich też granatowi
policjanci, strażacy, „mordowali Żydów partyzanci z wszelkich możliwych organizacji politycznych” (s. 236).
Przytoczone przykłady dotyczą tylko znikomej części zamordowanych Żydów. Szczątki wielu innych – nigdy nie poznamy ich nazwisk i okoliczności śmierci – nadal spoczywają pod polskimi płotami, oborami, w lasach,
na polach i łąkach. Wielu wydanych i zamordowanych Żydów pozostaje
bezimiennych. Anonimowość o iar jest bezpieczna dla wydających i morderców (s. 255)
– pisze Engelking, czyniąc każdy nasz krok pośród pejzażu polskiej wsi problematycznym.
Dokonałem tej dość obszernej rekonstrukcji narracji Engelking, by pokazać,
z jak dalece precyzyjną strukturą mamy tutaj do czynienia. Porównanie do gry
paragrafowej, w której podążamy za wyborami dokonywanymi przez Żydów,
wydawać się może niestosowne, ale nie używam go tutaj, by dyskredytować tę
książkę. Wręcz przeciwnie, uważam ją za wybitną. Narracyjna struktura „Jest taki
piękny słoneczny dzień...” stanowi metodę na to, by czytelnik książki Engelking
został bez reszty wciągnięty do świata swoistego „laboratorium natury ludzkiej” (s. 189), przed którym klasyczna, modernistyczna historiogra ia, budując
bezpieczny dystans badawczy i językowy, go zabezpiecza. „Staramy się raczej
odsunąć cierpienie, trzymać je z dala od nas, negować, wypierać i nie próbować
się z nim mierzyć” (s. 8) – pisze Engelking i dokonuje gestu odwrotnego – interioryzacji cierpienia. Stopień przybliżenia i wczucia się w los o iar jest tutaj tak
duży, że lektura monogra ii Engelking nie pozwala czytelnikowi pozostać obojętnym, ale też nie daje mu ukojenia. Za autorką może powiedzieć po lekturze,
iż pozostajemy bezradni, „zarówno wobec zagadki czynienia zła, jak i tajemnicy
doświadczenia cierpienia” (s. 260).
Interesującą summę historiogra icznego „nurtu chłopskiego” w pisaniu o Zagładzie stanowi publikacja zbiorowa Zarys krajobrazu. Wieść polska wobec Zagłady Żydów 1942–1945120. Zawiera ona osiem szkiców, bazujących na źródłach
120
Zob. Zarys krajobrazu…
754
Bilanse
wykorzystywanych również przez Grabowskiego i Engelking: relacjach dla Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej oraz Yad Vashem, w których mówią
niedoszłe o iary, oraz aktach procesowych, prowadzonych na podstawie tzw.
dekretu sierpniowego, w których głos zabierają świadkowie i polscy kaci. We
wstępie Krzysztof Persak wymienił motywacje, które stały za tym projektem,
i podkreślił prekursorstwo badań oraz doniosłość analizowanego zjawiska:
Ograniczenie perspektywy badawczej do wsi wynika zarówno stąd, że
w interesującym aspekcie była to wciąż terra incognita, jak i z oczywistej
specy iki warunków wiejskich, determinowanych przez mentalność chłopów, materialne warunki życia, sieć osadniczą oraz sieć placówek władzy
okupacyjnej, topogra ię etc. Znaczenie rozpoznania sytuacji na wsi dla
zrozumienia tego, co się podczas wojny wydarzyło między Polakami a Żydami, wynika nie tylko ze wspomnianych względów demogra icznych, lecz
także z roli, jaką środowisko wiejskie odgrywało w zjawisku ukrywania
się Żydów. Na mapie okupowanej Polski Warszawa, gdzie (przynajmniej
do powstania warszawskiego) ukrywało się może nawet 20 tys. Żydów,
była miejscem wyjątkowym. Większość Żydów szukała jednak schronienia w lasach i chłopskich zagrodach121.
Tym, co przede wszystkim wyróżnia ten tom, jest jego polifoniczność. Wykorzystano bowiem rozmaite dyscypliny badawcze, celowo zapraszając szerokie
grono reprezentantów różnych dziedzin: antropologii (Wojciech Burszta), literaturoznawstwa (Jacek Leociak), statystyki (Zuzanna Schnepf-Kołacz), socjologicznych badań jakościowych (Barbara Engelking, Alina Skibińska), historii zajmującej się konkretnymi case study (Jan Grabowski, Dagmara Swałtek), wreszcie
uwzględniającej różne konteksty analizy historycznej (Dariusz Libionka). Jak
podkreślał Krzysztof Persak: „Poszczególne artykuły mają komplementarny
charakter – nawzajem się uzupełniają, wchodzą ze sobą w dialog, oferują argumenty i wyjaśnienia, tworząc w sumie spójną całość” (s. 15). Naczelna metafora
podsumowująca zamysł redaktorów nosi charakter „geologiczny”: „Studia mają
charakter obszernych sondaży, choć może odpowiedniejsze byłoby określenie
«odwierty głębinowe»” – pisał Persak (s. 15). Ważny jest również tytuł, wskazujący na to, że mamy do czynienia zaledwie z „zarysem krajobrazu” owej tematyki, nie jest to „kompletny przewodnik po niej” (s. 15).
Nieco inny charakter nosi wydana rok później przez IPN oraz Uniwersytet
Łódzki praca zbiorowa Zagłada Żydów na polskiej prowincji122. Jest ona owocem
konferencji „«Nie masz już żydowskich miasteczek...». Zagłada Żydów na polskiej prowincji. O iary. Sprawcy. Świadkowie”, która odbyła się w Łodzi 27–28
października 2011 r. Wypowiedzi podzielono zgodnie z Hilbergowską triadą.
Wiele głosów (np. Jana Grabowskiego czy Barbary Engelking) jest jednak powtórzeniem tez zawartych w innych publikacjach, choć nie brakuje również inte121
122
Zob. Persak, Wstęp [w:] ibidem, s. 11–12.
Zob. Zagłada Żydów na polskiej prowincji.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
755
resujących, oryginalnych „studiów przypadku” (głównie z regionu lubelskiego),
namysłu na źródłami (ciekawy artykuł Jean-Yves’a Potela dotyczący Dziennika
Klukowskiego), kwestii powojennego upamiętniania Zagłady, wreszcie re leksji
teoretycznej (część „Uzupełnienie”).
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej, porażającej książce. „Jakie to
ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości?”. Zagłada domu Trynczerów123 to właściwie tekst źródłowy – naoczna relacja Tadeusza Markiela, uzupełniona komentarzem historycznym Aliny Skibińskiej. Pierwszy raz relacja Markiela ukazała się
w skróconej wersji w miesięczniku „Znak” w 2008 r.124 Otwierało ją wezwanie:
„Przez kilkadziesiąt lat czekałem, aż odejdą uczestnicy tamtych zdarzeń, aby
móc opowiedzieć tragiczną historię Żydów gniewczyńskich z uwzględnieniem
ich punktu widzenia – podstawić ludziom lustro, aby mogli się w nim przeglądnąć. Upominam się o tych bezbronnych ludzi!”. Apel przeszedł właściwie bez
większego echa. Dopiero dwa lat później reportaż Cezarego Łazarewicza Letnisko w domu śmierci (2010) wywołał szerszy oddźwięk125. Na skutek reportażu
rzeszowski oddział IPN wszczął śledztwo w sprawie mordu dokonanego na Żydach w Gniewczynie w 1942 r.
Wymowa wspomnień Markiela oraz ustaleń Skibińskiej nie pozostawia złudzeń. Lokalna elita, którą Markiel nazywa „miejscową ma ią” (s. 72), przy współudziale członków ZWZ-AK wyłapywała i mordowała ukrywających się Żydów.
W listopadzie 1942 r. komendant Ochotniczej Straży Pożarnej Józef Lasek i inni
jej członkowie, sołtysi obu części wsi (Łańcuckiej i Trynieckiej) oraz partyzanci urządzili obławę na miejscowe rodziny żydowskie, wyłapując większość dorosłych i dzieci, łącznie 11 osób126. Następnie wsadzili ich na wozy „jak świnie
i cielęta wiezione na jarmark” (s. 70), po czym przewieźli do przerobionego na
strażacką stróżówkę domu Lejba i Szangli Trynczerów, w samym centrum wsi,
naprzeciw kościoła. Tam ich torturowali, gwałcili kobiety, wreszcie wezwali niemieckich żandarmów, którzy rozstrzelali uwięzionych. Wszyscy po wojnie uniknęli sprawiedliwości127.
Tekst nosi charakter traktatu moralnego, a zarazem bezkompromisowego
aktu oskarżenia ściśle ze sobą powiązanych „katolickich sąsiadów”, Kościoła
i zbrojnego podziemia. Głos Markiela, mimo iż nadano mu tytuł nawiązujący do
123
Tadeusz Markiel, Alina Skibińska, „Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości?”.
Zagłada domu Trynczerów, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów,
2011.
124
Zob. Tadeusz Markiel, Zagłada domu Trinczerów, „Znak” 2008, nr 4.
125
Zob. Cezary Łazarewicz, Letnisko w domu śmierci, „Polityka” 2010, nr 49.
126
Markiel podaje liczbę 18 (s. 83). Liczba 11 o iar została ustalona przez Alinę Skibińską
na podstawie protokołu ekshumacji zwłok z 3 XI 1947 r. (Markiel, Skibińska, „Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości?”. Zagłada…, s. 177–178).
127
Najdłużej toczyło się postępowanie w sprawie Józefa Laska, który przez kilka lat się
ukrywał. Ostatecznie został uniewinniony w 1954 r. przez Powiatowy Sąd w Przeworsku. Por.
ibidem, s. 220–235.
756
Bilanse
klasycznej, mistrzowskiej noweli grozy Edgara Allana Poe Zagłada domu Usherów (The Fall of the House of Usher, 1839), jest po stokroć od tej noweli straszniejszy. Komentatorzy są w tej mierze zgodni:
dla większości czytelników, jeśli nie dla każdego, zapoznanie się z tymi
wspomnieniami jest doświadczeniem wyjątkowym, intymnym, często
traumatycznym. Markiel dotyka bowiem najboleśniejszych ran i najbardziej czułych miejsc, wywołuje zdumienie, szok, przerażenie. Uważam,
że jego wspomnienia powinny być lekturą obowiązkową dla każdego, kto
zajmuje się i interesuje fragmentami naszej wojennej historii dotyczącymi
relacji polsko-żydowskich i Zagłady
– pisała Alina Skibińska128, Dariusz Libionka zaś otwierał swoje „re leksje historyka” konstatacją: „Świadectwo spisane przez Tadeusza Markiela należy do
najbardziej poruszających dokumentów autobiogra icznych, z jakimi zetknąłem
się, badając stosunki polsko-żydowskie, jakie istniały w okresie niemieckiej okupacji na polskiej prowincji”129. Autor nie doczekał wydania książki, zmarł 20 listopada 2010 r. Przed śmiercią na skutek opublikowania wspomnień spotykały
go liczne nieprzyjemności, miejscowa społeczność poddała Markiela ostracyzmowi130.
Ratowanie, rewers wydawania
Niespełna 15 km w linii prostej od znanej z relacji Markiela Gniewczyny,
po drugiej stronie pobliskiego Przeworska, leży Markowa. W drugiej połowie
1942 r. mieszkający tam Józef i Wiktoria Ulmowie dali schronienie ośmiorgu
Żydom z rodzin Szallów i Goldmanów. Na skutek donosu złożonego przez granatowego policjanta kryjówka została odkryta. 24 marca 1944 r. żandarmi z posterunku w Łańcucie zamordowali małżeństwo Ulmów (Wiktoria była wtedy
w zaawansowanej ciąży) oraz szóstkę ich dzieci, z których najstarsze miało 8 lat,
a najmłodsze półtora roku. Zabici zostali także wszyscy ukrywani Żydzi.
Przyglądając się polskiej historiogra ii na temat Zagłady, można odnieść
wrażenie, że obie miejscowości leżą w zupełnie odmiennej szerokości geograicznej. We wstępie pisałem, że w nowym tysiącleciu mamy do czynienia wręcz
z dwoma kulturami/paradygmatami polskiej historiogra ii zagładowej. Z jednej
strony wychodzą prace bezkompromisowo ujawniające niechlubne postawy
Polaków, z drugiej wydawane są publikacje oferujące na zasadzie „historiograicznego gabinetu cieni” wizję zgoła odmienną. Za symbol tej pierwszej można
128
129
s. 146.
Skibińska, Wstęp [w:] ibidem, s. 9.
Zob. Dariusz Libionka, Zagłada domu Trinczerów – re leksje historyka, „Znak” 2008, nr 4,
130
Dostawał na przykład telefony z pogróżkami, ktoś również strzelił z wiatrówki w okno
jego pokoju. Wspomina o tym córka Markiela Anna (Magdalena Grochowska, Naznaczony.
Rozmowa z Anną Markiel, „Gazeta Wyborcza”, 11 II 2012, s. 34).
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
757
uznać Gniewczynę, za symbol drugiej – Markową. Ta ostatnia stała się wręcz
„perłą w koronie” dyskursu ratowniczego. „Polskim świętym” Ulmom poświęcono liczne publikacje oraz ilm dokumentalny Świat Józefa (2009) w reżyserii
Rafała Wieczyńskiego, czyniąc z ich losu niezbity dowód na powszechną szlachetność Polaków, którą w dużej mierze zawdzięczają wierze katolickiej131.
Przede wszystkim – jak niezwykle celnie ujął to Jacek Leociak –
[p]olskiemu dyskursowi o pomocy wciąż zagrażają trzy demony. Demon
rywalizacji (w martyrologii, w bezinteresowności, w szlachetności); demon statystyki (liczenie tych, którzy ratowali, i tych, którzy za ratowanie
zostali zabici, aby dowieść tezy, że „im więcej, tym lepiej”); demon trywializacji (bo przecież masowość pomocy stawia pod znakiem zapytania
podkreślaną wszem i wobec heroiczność czynu)132.
Dyskurs ratowniczy pada zatem łupem szerszego zjawiska – polonocentryzmu
połączonego z heroizacją. Pisarstwo historyczne – jak ujął to Lucjan Dobroszycki – ma „skłonność do zacierania różnic między sytuacją ludności żydowskiej
i polskiej, przybierającą niekiedy postać licytowania się, kto więcej wycierpiał,
kto poniósł większe straty i – co jest również ważne – w jakiej kolejności”133.
Wydaje się, że opisana tu bardzo silnie w polskiej historiogra ii obecna tendencja do przedstawiania Polaków w wyjątkowo jasnych barwach – wyłącznie jako
pomagających Żydom – jest częścią procesu, który niezwykle trafnie scharakteryzował Michael Steinlauf w Re leksjach nad cieniem Holokaustu w Polsce powojennej134. Wskazał on na zadziwiającą niechęć do Żydów wśród narodu, który
świadkował Zagładzie, przy jednoczesnym, napływającym „ze wszystkich stron
sceny politycznej – rządowej, kościelnej i opozycyjnej” (s. 88), głosie zaprzeczania nastrojom antyżydowskim. Zdaniem Steinlaufa przedwojenna niechęć
do Żydów większości społeczeństwa, połączona z zadowoleniem, że Żydów już
po wojnie nie ma, nałożyła się na psychiczny, społeczny dyskomfort wynikający
131
Nawiązuję tu do irmowanej przez IPN książki Mateusza Szpytmy, Sprawiedliwi i ich
świat. Markowa w fotogra ii Józefa Ulmy, Warszawa–Kraków 2007. Otwiera ona serię wydawniczą IPN poświęconą historii osób i instytucji pomagających Żydom podczas drugiej
wojny światowej. Zob. także inne publikacje tego pracownika krakowskiego oddziału IPN:
Mateusz Szpytma, Jarosław Szarek, O iara Sprawiedliwych. Rodzina Ulmów – oddali życie
za ratowanie Żydów, Kraków 2004 (i wydania następne); Mateusz Szpytma, Oddali życie za
bliźnich. Bohaterska rodzina Ulmów zginęła za ukrywanie Żydów, „Nasz Dziennik”, 25–26 III
2006.
132
Zob. Jacek Leociak, Ratowanie. Opowieści Polaków i Żydów, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2010.
133
Zob. Lucjan Dobroszycki, Polska historiogra ia na temat Zagłady [w:] Holocaust z perspektywy półwiecza. Pięćdziesiąta rocznica powstania w getcie warszawskim, materiały z konferencji zorganizowanej przez ŻIH w dniach 29–31 III 1993, red. Daniel Grinberg i Paweł Szapiro, Warszawa: ŻIH, 1994, s. 181.
134
Zob.: Michael C. Steinlauf, Re leksje nad cieniem Holocaustu w Polsce powojennej [w:]
Holocaust z perspektywy półwiecza…, s. 85–99.
758
Bilanse
z przejęcia ich własności, co razem zrodziło sytuację wyjątkowo niełatwą psychologicznie. „Nie lubić swego sąsiada, pragnąć jego zniknięcia, potem przez lata
odgrywać rolę świadka jego zagłady, by w końcu odziedziczyć jego własność:
trudno sobie wyobrazić, by takie następstwo zdarzeń mogło nie pozostawić głębokich ran psychicznych, a przede wszystkim poczucia winy” (s. 92) – zauważył. Owo poczucie winy, któremu nie można było dać ujścia, owocowało bądź to
aktami agresji wobec Żydów (vide pogrom kielecki), bądź próbami samousprawiedliwienia. Polska historiogra ia, przodująca w tym drugim, „tak zafałszowała
akt świadkowania Holokaustowi, że stał się psychologiczną i moralną pułapką,
z której pozornie nie ma wyjścia” (s. 92).
Istotne cechy dyskursu widać najlepiej z perspektywy mikro – pozornie
drobnych, niewiele znaczących wydarzeń, które są punktami newralgicznymi,
sygnalizującymi kierunek przekształceń. Takim prześwitem świadczącym o dyskursywnym napięciu, z jakim mamy do czynienia w nowym tysiącleciu, jest
odwołanie przez białostocki IPN w 2004 r. wystawy „Kto ratuje jedno życie…”.
w Muzeum w Tykocinie135. Dyrektor Muzeum Ewa Wroczyńska chciała złagodzić
wymowę przygotowanej przez IPN ekspozycji, zdejmując panel z fotogra iami
Żydów, którzy na niemiecki rozkaz demontują w 1941 r. stojące przed pałacem
Branickich w Białymstoku pomniki Lenina i Stalina. Wroczyńska uzasadniała swoją decyzję specy iką miejsca wystawy (miała być ona zaprezentowana
w dawnej synagodze) oraz mówiła: „Zdjęcie Żydów usuwających pomnik Lenina
może być kojarzone z naigrywaniem się. I może być przez niektórych odwiedzających synagogę odebrane z bólem”. Wroczyńska stanęła zatem po stronie
o iar, uznając, że umieszczenie podobnych fotogra ii można potraktować jako
zabieg ironiczny i może być odczytane jako przedstawienie kary, jaka spotkała
Żydów za kolaborację z Sowietami. W odpowiedzi dr Jan Jerzy Milewski, naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku, wycofał wystawę, komentując swoją decyzję następująco: „Żałuję, że wystawy nie otwarto, ale doszło do
tego nie z naszej winy. Ekspozycja – być może ze szlachetnych pobudek – została
jednak ocenzurowana, a na to nie mogliśmy się zgodzić. Zaskoczyła nas decyzja
pani Wroczyńskiej, której działalność wysoko cenimy. Jednak, naszym zdaniem,
najtrudniejsza prawda jest prawdą. Nie należy chować głowy w piasek ani interpretować tak owych fragmentów wystawy. Bez nich wystawa jest kulawa. Kreślą
tło ówczesnych wydarzeń – tak właśnie było, takie postawy miały miejsce. Ba,
w kontekście zajść antyżydowskich wystawa pokazuje, że o iarność osób ratujących Żydów była jeszcze większa”136. Obie wypowiedzi stanowią próbkę języka
dwóch poróżnionych formacji dyskursywnych. Z jednej strony mamy – zbliżony
Zob. Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat… Pomoc ludności żydowskiej pod okupacją
niemiecką w województwie białostockim. Informator wystawy, red. Cezary Kuklo, Anna Dyżewska i Ewa Rogalewska, Białystok: IPN, 2003.
136
Obie wypowiedzi cyt. za: Monika Żmijewska, O iarność niepokazana, „Gazeta Wyborcza”, dodatek regionalny „Gazeta Białystok”, 9 IV 2004, s. 3.
135
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
759
do opowieści Grossa czy Engelking – głos odwołujący się do kategorii etycznych
i empatycznych, z drugiej głos posługujący się retoryką faktów i dyskursem o ratowaniu Żydów przez „szlachetnych Polaków”.
Wspomniane demony dyskursu pomocowego zaznaczają swoją obecność
również w poszczególnych narracjach historycznych. Nie mam tu jedynie na
myśli na przykład kuriozalnych książek Ewy Kurek Poza granicą solidarności
– stosunki polsko-żydowskie 1939–1945137 czy eseistyczno-reporterskiej Żydzi,
Polacy, czy po prostu ludzie… 18 lat później138, w których autorka oskarża Żydów
o niewdzięczność, lecz także „poważne” monogra ie, irmowane przez instytucje państwowe. Jak słusznie zauważył Jan Grabowski: „Tematyka pomocowa jak
mało która poddana zarazem jest ciśnieniu bieżącej polityki. A już szczególnie
tzw. polityki historycznej od lat promowanej przez IPN”139.
Od 2006 r. Instytut Pamięci Narodowej realizuje projekt badawczy „Index
Polaków zamordowanych i represjonowanych za pomoc Żydom w okresie
II wojny światowej”. Jego efektem jest m.in. publikacja Ewy Rączy Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie 1939–1945140, drugi tom serii „Kto ratuje jedno życie…”. W części pierwszej książki przedstawiono liczne
przypadki pomocy ze strony Polaków. Autorka uwzględniła różnorodne działania pomocowe: od wskazania im drogi ucieczki, przez zaopatrywanie w żywność i aryjskie dokumenty, po ukrywanie ich w różnych kryjówkach. Monograia zawiera też dokumenty oraz relacje dokumentujące różne sposoby pomocy,
jaką mieszkańcy Rzeszowszczyzny nieśli ludności żydowskiej, a także aneks,
w którym znajdują się imienne wykazy mieszkańców regionu, zaangażowanych
w udzielanie pomocy Żydom. Książka, mimo że i tak stosunkowo wyważona
na tle absurdalnych prac pokroju Dam im imię na wieki (Iz 56,5). Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów Edwarda Kopówki i ks. Pawła Rytla-Andrianika141,
ujawnia wszystkie grzechy tego nurtu. Szkopuł tkwi już w samym pomyśle na
wyodrębnianie i odseparowywanie zagadnienia ratowania od całego kontekstu
społecznego. W takim ujęciu znika obraz całości, w którym dla uciekających
Żydów Polacy stanowili tyleż ostatnią deskę ratunku, co śmiertelne zagrożenie.
Ponadto za poszczególnymi przypadkami ratowania stały najrozmaitsze motywacje, również stricte inansowe. Często ratujący stawali się później katami.
Przykładowo Rączy wymienia Stanisława Pułę jako osobę, która przechowywała
Zob. Ewa Kurek, Poza granicą solidarności – stosunki polsko-żydowskie 1939–1945, Kielce: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Umiejętności, 2006.
138
Ewa Kurek, Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie… 18 lat później, Lublin: Clio, 2010.
139
Zob. Grabowski, Judenjagd…, s. 153.
140
Zob. Elżbieta Rączy, Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie 1939–
1945, Rzeszów: IPN, 2008.
141
Zob. Edward Kopówka, ks. Paweł Rytel-Andrianik, Dam im imię na wieki (Iz 56,5). Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów, Oxford–Treblinka: Wydawnictwo Sióstr Loretanek, 2011.
Książka ta, w omówieniu dokonanym przez Dariusza Libionkę, została umieszczona w dziale
Curiosa („Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2013, nr 9).
137
760
Bilanse
Żydów, tymczasem skądinąd wiemy, że najprawdopodobniej to właśnie Puła
złożył na nich donos142.
Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w odniesieniu do niezwykle
skomplikowanej, pełnej sprzeczności postaci Jana Karskiego, która sprowadzona została do roli Człowieka, który chciał zatrzymać Holocaust143 i zawłaszczona
przez heroizujący dyskurs, w którym służy do podbijania „narodowej dumy”.
Kulminacją okazał się rok 2014, uchwałą Sejmu RP z 6 grudnia 2013 r. ogłoszony
Rokiem Jana Karskiego. W 2014 r. na warszawskim Muranowie założono Ogród
Sprawiedliwych, w którym poczesne miejsce zajmuje kamień i drzewo upamiętniające Karskiego, w całej Polsce organizowane są Dni Karskiego z pokazem wystawy „Jan Karski. Człowiek wolności”, panele dyskusyjne, przeglądy ilmów.
Tymczasem zarówno w przypadku Karskiego, jak i na przykład Ireny Sendlerowej czy w ogóle wszystkich aktów ratowania nic nie jest jasne i proste. Bez
wątpienia rację ma Jacek Leociak: „mówienie o pomaganiu wiąże się, chcąc nie
chcąc, z mówieniem o wydawaniu, szantażowaniu, tropieniu – nie tylko Żydów,
ale też tych, którzy starali się ich ratować. Nie sposób uwolnić się od tego paradoksu. Dyskurs o pomocy ma dwa oblicza. Jasne – to opowieść o heroizmie,
poświęceniu, altruizmie. Ciemne – o strachu przed zdradą sąsiadów, o szantażu,
o podłości. Obie strony, jasna i ciemna, stanowią całość nierozdzielną”144. Nieuwzględnianie obydwu odziera postawę ratujących z rzeczywistego heroizmu.
Kierowanie się w ocenach publikacji jedynie tematem ratowania i wydawcą może się jednak okazać złudne. Doskonałym przykładem jest opublikowana
przez IPN, znakomita praca Marty Cobel-Tokarskiej Bezludna wyspa, nora, grób.
Wojenne kryjówki Żydów w okupowanej Polsce145. Atutem tej książki jest już sam
jej pomysł. Tak się złożyło, że żaden z badaczy Zagłady nie wpadł dotąd na pomysł, by opisać kryjówki żydowskie niejako same w sobie. Dotychczas padały
one łupem „dyskursu ratowniczego”, służyły legitymizacji polskich sprawiedliwych lub stawały się elementem narracji poświęconej innym zagadnieniom.
Bezludna wyspa, nora, grób traktuje o kwestii fundamentalnej, pojawiającej się
w niezliczonej ilości źródeł, funkcjonującej wśród zajmujących się Holokaustem
na zasadzie oczywistości. Monogra ia problematyzuje tę oczywistość, otwiera
nam oczy na sensy, które do tej pory zdawały się nieistotne. Najkrócej można powiedzieć, że autorka buduje swoistą fenomenologię żydowskiej kryjówki. Bierze
ją w nawias i następnie przygląda się ze wszystkich możliwych stron. Mamy tu
i spojrzenie zewnętrzne, obiektywnego naukowca, mamy też próby zrozumienia
142
Por. Arnon Rubin, Facts and Fictions about the Rescue of the Polish Jewry during the Holocaust, Tel Aviv: Tel Aviv University Press, 2003, s. 216 oraz appendix s. 297; zob. też: Tomasz
Frydel, Konstrukcja pamięci o ratowaniu Żydów na polskiej wsi. Studium przypadku Radomyśla
Wielkiego i powiatu mieleckiego [w:] Zagłada Żydów na polskiej prowincji, s. 335–366.
143
Jest to tytuł ilmu dokumentalnego Jana Grzyba z 2005 r.
144
Zob. Leociak, Ratowanie…, s. 13.
145
Marta Cobel-Tokarska, Bezludna wyspa, nora, grób. Wojenne kryjówki Żydów w okupowanej Polsce, Warszawa: IPN, 2012.
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
761
doświadczenia tej specy icznej przestrzeni oraz odczytania sensów, które kryjówkom nadawali ocalali.
Jedyne, drobne zastrzeżenie można mieć względem przyjętej metody. Jak
każda fenomenologia, również i ta zamraża, niestety, przedmiot opisu i sprawia, że staje się on statyczny. Autorka przyjęła taką strategię świadomie. Kiedy Cobel-Tokarska zastanawia się nad terytorialnością kryjówki, powołuje się
na de inicję Sommera. Wedle niej, będzie to „obszar geogra iczny, który poprzez spersonalizowanie (osobowościowe nacechowanie) i izyczne oznakowanie zabezpieczony jest przed naruszeniem. Jak z tego wynika, terytorium jest
przestrzenią stałą i całkowicie niezależną od człowieka, ale niepozostającą bez
wpływu na zachowania” (s. 119). Można jednak spojrzeć na kryjówkę zupełnie
inaczej. Kiedy na przykład skorzystamy z inspiracji płynących z klasycznego już
tekstu Fredrika Bartha Grupy i granice etniczne146, uzyskamy granicę dynamiczną, nie tworzącą „przestrzeń stałą”, lecz wyznaczającą płynny, relacyjny charakter między wnętrzem i zewnętrzem, między ukrywającymi się a wchodzącymi
z nimi w rozmaite interakcje ratującymi czy świadkami.
Nieznane karty Zagłady w Warszawie
Niebywała siła „nurtu chłopskiego” oraz kolejnych książek Jana Tomasza
Grossa nie oznacza wcale, że w tym czasie historiogra ia, zajmując się jedynie
Zagładą na prowincji, porzuciła zainteresowanie dużymi miastami. Skoncentrowawszy się na głównych tendencjach i wybranych pracach, nie wspominałem
dotąd o książkach, które wypełniły dotkliwe luki w okupacyjnych dziejach Żydów w Warszawie. Na zakończenie chciałbym napisać o nich kilka słów.
Na sześć lat przed ukazaniem się Sąsiadów Jana Tomasza Grossa mieliśmy
do czynienia z bardzo zbliżoną do tej z roku 2000 (i lat następnych) dyskusją.
Mowa o sporze wokół opublikowanego przez „Gazetę Wyborczą” artykułu Michała Cichego pt. Polacy–Żydzi: Czarne karty powstania (1994)147. Cichy ustalił,
że warszawscy powstańcy zabili „w dwóch zbiorowych morderstwach” około 60
Żydów. Zasadnicza część tekstu poświęcona została jednemu z nich (drugim jest
nieudokumentowane, opisane w książce Bernarda Marka, morderstwo na 25 Żydach przy ul. Długiej148) – rozstrzelaniu 11 września 1944 r. przez członków AK-owskiego ugrupowania „Hala” czternastu lub piętnastu Żydów ukrywających
się w ruinach przy ul. Prostej. Czarne karty powstania tra iły w sam środek poplątanej polskiej tożsamości, autor poważył się bowiem na zakwestionowanie
Fredrik Barth, Grupy i granice etniczne [w:] Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej. Kontynuacje, wybór i przedmowa Marian Kempny, Ewa Nowicka, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2004.
147
Michał Cichy, Polacy–Żydzi: Czarne karty powstania, „Gazeta Wyborcza”, 29 I 1994, s. 13.
148
Bernard Mark, Walka i zagłada warszawskiego getta, Warszawa: Wydawnictwo MON,
1959.
146
762
Bilanse
jednego z naczelnych narodowych mitów149 – opowieści o młodych, heroicznych, niewinnych i czystych powstańcach, którzy wystąpili przeciw wielkiemu
wrogowi (Niemcy) i zostali podstępnie zdradzeni przez wroga drugiego (Rosjanie). Natychmiast pojawiły się żarliwe głosy sprzeciwu150, a sam Cichy dziesięć
lat później ze swoich słów się wycofał i przeprosił powstańców Warszawy151. Po
raz pierwszy jednak Polacy zostali przymuszeni do spojrzenia na siebie w nowej
roli. Większość zareagowała na tę ofertę alergicznie152 i z tego punktu widzenia
Czarne karty powstania – jak zauważa Joanna Tokarska-Bakir – były publikacją
„przedwczesną”, która ujawniła również konserwatywny charakter części polskich historyków153. Potrzeba było czasu, by podjąć te wątki raz jeszcze.
Uczynili to w 2009 r. Barbara Engelking i Dariusz Libionka w książce Żydzi
w powstańczej Warszawie154. Autorzy, korzystając z wszelkich dostępnych im
Zgadzam się tutaj z Michałem Bilewiczem, który pisał, że artykuł uderzył w „sanctum
sanctorum polskiej tożsamości narodowej” (idem, Wyjaśnianie Jedwabnego: antysemityzm
i postrzeganie trudnej przeszłości [w:] Antysemityzm w Polsce i na Ukrainie. Raport z badań,
red. Ireneusz Krzemiński, Warszawa: Scholar, 2004, s. 251).
150
Najgłośniej protestowały akowskie środowiska kombatanckie. Podobnie jak w debacie
nad Sąsiadami ważną rolę w dyskusji odgrywali historycy, zresztą niekiedy ci sami (np. Tomasz Strzembosz), odezwały się też – znane z późniejszych wokółgrossowych elukubracji –
głosy wyraźnie ksenofobiczne i antysemickie. Zarzucano Cichemu pisanie pod tezę oraz brak
profesjonalizmu. Zob. np. Leszek Żebrowski, Paszkwil Wyborczej. Michnik i Cichy o Powstaniu
Warszawskim, Warszawa: Burchard Edition, 1995. Szerzej o debacie wokół artykułu Cichego
piszę w: Die Intensivierung der Holocaust-Diskussion. Der Streit um „Die dunklen Seiten des
Afstands” von Michał Cichy [w:] Der Holocaust in der polnischen Erinnerungskultur, red. Anna
Wolff-Pawęska, Piotr Forecki, Frankfurt am Main i in.: Peter Lang, 2012.
151
Cichy mówił: „Nie uważam już, żeby skupianie się na czarnych stronach życia prowadziło do czegokolwiek dobrego, podobnie zresztą jak znieczulanie się samymi stronami najpiękniejszymi. Nie powinno się milczeć o grzechach, ale należy ich żałować, a nie czerpać
satysfakcję z ich wytknięcia. Dlatego po latach przepraszam wszystkich zranionych. Przepraszam powstańców Warszawy” (idem, Przepraszam powstańców, „Gazeta Wyborcza”, 23 XII
2006, s. 16).
152
Bardzo trafnie – jak sądzę – wypowiedział się o tym oporze sam Cichy, który zestawiał
ze sobą reakcje na jego artykuł z reakcjami na Sąsiadów Grossa: „Myślę, że w przypadku Jedwabnego było o tyle łatwiej, że my, Polacy, bardziej jesteśmy skłonni przyjąć do wiadomości,
że jacyś ludzie z małego miasteczka, zupełnie do nas niepodobni, mogli popełnić straszną
zbrodnię – spalić swoich żydowskich sąsiadów w stodole. Możemy nie czuć z nimi żadnej
wspólnoty, uważać, że nie byli do nas podobni i łatwiej nam się z tym pogodzić niż z wizją
taką, że bohaterowie-powstańcy walczący z biało-czerwonymi opaskami na rękawach mogli
popełniać przestępstwa, a nawet zbrodnie” (Z Michałem Cichym rozmawia Stanisław Tekieli,
„Midrasz” 2007, nr 3, s. 21).
153
„Historyk, podobnie jak każdy inny uczony, chce być przede wszystkim «poważny».
«Poważny» znaczy w Polsce «niekontrowersyjny». Niekontrowersyjny polski historyk z pobłażaniem patrzy na tych, którym się spieszy” – pisała Tokarska-Bakir (eadem, Rzeczy mgliste.
Eseje i studia, Sejny: Pogranicze, 2004, s. 14).
154
Barbara Engelking, Dariusz Libionka, Żydzi w powstańczej Warszawie, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2009.
149
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
763
źródeł zarówno polskich, jak i żydowskich (s. 15) i stając „na gruncie faktów”
(s. 98), językiem klasycznej historiogra ii, niejako sine ira et studio opisują różne aspekty relacji polsko-żydowskich w czasie powstania. Praca jest podzielona
na pięć części, w których omówione zostały: sytuacja Żydów w Warszawie po
likwidacji getta, kwestia militarnego udziału Żydów w powstaniu warszawskim,
przypadki incydentów antyżydowskich, losy Żydów cywilów oraz problem tzw.
robinsonów, ukrywających się po powstaniu w ruinach stolicy.
Engelking i Libionka unikają kategorycznych sądów, podkreślając na przykład, że „traktowanie zgłaszających się do oddziałów Żydów zależało od wielu
okoliczności. Niekiedy przyjmowani byli życzliwie i z pełną otwartością, kiedy
indziej ich pojawienie się rodziło takie czy inne problemy” (s. 82). Wśród negatywnych postaw powstańców wobec Żydów wymieniają: „postrzeganie Żydów
jako potencjalnych szpiegów i dawnych kolaborantów, podejrzliwość, a nawet
wrogość wobec żydowskich towarzyszy walki oraz akty bandytyzmu i mordy”
(s. 160). Najwięcej incydentów miało ich zdaniem miejsce w drugiej połowie
września na obszarze północno-zachodniego Śródmieścia (s. 181). To właśnie
tam, w nocy z 11 na 12 września przy ul. Prostej 4 i Twardej 30 (s. 182), żołnierze
„Hala” dokonali opisanego przez Michała Cichego mordu na kilkunastu Żydach.
Zdarzenie znalazło potwierdzenie w licznych źródłach i jest bezsporne. „Motywacje sprawców mordów przy Prostej i Twardej były bez wątpienia rabunkowe”
(s. 188). Engelking i Libionka kwestionują natomiast zapis Bernarda Marka dotyczący mordu na ul. Długiej. Zdaniem autorów wspomniane zdarzenie miało nastąpić w centralnym punkcie powstańczej Warszawy, nie dałoby się więc później
zataić. Poza tym zapis ten nie znajduje potwierdzenia w innych źródłach (s. 191).
Dariusz Libionka jest również współautorem książki Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze. Wokół Żydowskiego Związku Wojskowego155, napisanej
wspólnie z izraelskim badaczem Laurence’em Weinbaumem. Pod względem
stosowanego języka i przyjętych założeń jest ona bardzo zbliżona do Żydów
w powstańczej Warszawie. Autorom chodziło w pierwszej kolejności o „dokonanie krytycznej oceny materiału źródłowego” (s. 17), ustalenie podstawowych
faktów, wypreparowanie ich z wiedzy o powstaniu w getcie, która „stanowi
pogmatwaną mieszaninę faktów, ikcji i fantazji” (s. 10). Nie było to łatwe, ponieważ większość bojowców ŻZW, w tym całe kierownictwo, poległa w powstaniu w getcie, po wojnie zaś pamięć o powstaniu zmonopolizowała Żydowska
Organizacja Bojowa, działalność Związku permanentnie pomijano, jego członków traktując jako „faszystów”. Okazało się w rezultacie, że „nie istnieje klucz
do rozwiązania wszystkich tajemnic związanych z funkcjonowaniem organizacji
bojowej rewizjonistów w warszawskim getcie” (s. 587). Natomiast tym, co bezsprzecznie się autorom udało, jest przede wszystkim podważenie obiegowych
155
Dariusz Libionka, Laurence Weinbaum, Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze. Wokół Żydowskiego Związku Wojskowego, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011.
764
Bilanse
opinii i zwykłych kłamstw „tekstów apokry icznych”, czego dokonują w części
„Dekonstrukcja”. Dopiero na tej bazie próbują doprowadzić w części drugiej
– zgodnie z jej tytułem – do rekonstrukcji „rzeczywistych dziejów organizacji
bojowej reizjonistów” (s. 19). Jak pokazują Libionka i Weinbaum, duża część
historii ŻZW została po wojnie zmanipulowana, w czym przodowali zwłaszcza
Henryk Iwański i Tadeusz Bednarczyk oraz ich towarzysze z kręgu tzw. drużyny
pierścienia, chcący uzyskać z tego tytułu rozliczne korzyści – inansowe i prestiżowe. To właśnie oni wymyślili postać Mieczysława Apfelbauma, od 2004 r.
patrona jednego z warszawskich skwerów. Właściwymi przywódcami ŻWZ byli
natomiast Leon Rodal i Paweł Frenkl. Na podstawie dostępnych, w tym również
nieznanych wcześniej materiałów autorzy opisują działalność rewizjonistów
w Wilnie, później w Warszawie, wykorzystując także szeroki kontekst przygotowywania powstania w getcie, relacji ŻOB i ŻZW, kontaktów z polską konspiracją,
powstańczych epizodów oraz dalszych losów członków ugrupowania. Monograia jest zatem przykładem tradycyjnej, lecz niezwykle rzetelnej pracy historycznej, ważnej zarówno dla dyskursu polskiego, jak i anglo- i hebrajskojęzycznego
(książkę wydano w USA, przygotowywana jest edycja izraelska).
Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze mogą być również przeczytani jako
traktat o nieuchronnym mariażu historii i władzy, ze znamiennym przykładem
działalności byłego ministra obrony i spraw zagranicznych Izraela Mosze Arensa, który z historii ŻZW uczynił oręż do walki z lewicą. Monogra ia pokazuje „dominację motywów światopoglądowych i politycznych w traktowaniu tematyki
powstania i ŻZW” (s. 586) i próbuje owo jarzmo zrzucić, co oczywiście nie może
dokonać się w pełni, jako że – jak piszą Libionka i Weinbaum – „[u]politycznienie
historii jest niewątpliwie faktem” (s. 13), zawsze funkcjonuje ona na usługach
władzy (lub przeciw-władzy).
Warto też wspomnieć o nieco wcześniejszej książce Agnieszki Haski – „Jestem
Żydem, chcę wejść”. Hotel Polski w Warszawie, 1943156. Podejmuje ona temat epizodu, który rozegrał się po likwidacji getta warszawskiego i zyskał w literaturze
przedmiotu miano „afery Hotelu Polskiego”. Z około 2500 osób, które przeszły
przez Hotel Polski, uratowało się zaledwie około 300. Dotąd tę historię przedstawiano przede wszystkim jako pułapkę zastawioną przez Niemców. Haska
pokazuje, że sprawa ma znacznie więcej odcieni i ob ituje w nieuwzględniane
wcześniej szczegóły (internowanie Żydów cudzoziemców odbywało się w całym
Generalnym Gubernatorstwie, Niemcy zgładzili Żydów dopiero po wery ikacji
dokumentów i przedłużającym się milczeniu państw południowoamerykańskich, które miały je jakoby wystawić), stanowi za to bez wątpienia bezprecedensowy przypadek handlu dokumentami na tak olbrzymią skalę.
Wszystkie trzy wymienione tu książki nie przynoszą rewolucji w sferze języka, są jednak dowodem na to, jak liczne zagadnienia, nawet w obrębie samej
Zob. Agnieszka Haska, „Jestem Żydem, chcę wejść”. Hotel Polski w Warszawie, 1943, Warszawa: Centrum Badań nad Zagładą Żydów i Wydawnictwo IFiS PAN, 2006.
156
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
765
stolicy, czekają jeszcze na swoich badaczy. Ciągle niejasne są również podstawowe kwestie związane z gettem łódzkim i oceną – o ile jest ona w ogóle możliwa – Chaima Rumkowskiego, postaci podlegającej naciskowi rozmaitych dyskursów, które analizowała między innymi Monika Polit w interdyscyplinarnej,
budzącej spore kontrowersje157 pracy „Moja żydowska dusza nie obawia się dnia
sądu”. Mordechaj Chaim Rumkowski. Prawda i zmyślenie158. Podobnie różne oceny budzi reakcja konspiracji i rządu RP na uchodźstwie wobec zagłady Żydów,
opisywana przez Adama Puławskiego w dość wyważonej, próbującej pogodzić
tych, którzy uważają, że rząd celowo ukrywał informacje o eksterminacji, z tymi,
w których przekonaniu polskie podziemie i rząd „zrobiły wszystko, co było możliwe” (s. 10), ale też i bardzo tradycyjnej, niezwykle konserwatywnej pod względem metodologicznym monogra ii W obliczu Zagłady159. Wiele pozostaje zatem
jeszcze do zrobienia/napisania.
Zamiast zakończenia
Zbyt mało czasu upłynęło, by można oszacować wpływ, jaki wymienione
w tym szkicu publikacje wywarły na polską świadomość. Nie wiadomo też,
w jakiej mierze wyszły one poza grono specjalistów zajmujących się tematem
i zdołały się społecznie zadomowić oraz jaką rolę odegrają jeszcze w edukacji.
Zamiast więc dokonywać podsumowań, swoje rozważania chciałbym zamknąć
przywołaniem jeszcze jednej, monumentalnej pracy, noszącej tytuł Następstwa
zagłady Żydów. Polska 1944–2010160.
Książka stanowi próbę odpowiedzi na pytanie: Jak Zagłada wpłynęła „na
kondycję nielicznych […] ocalałych Żydów polskich oraz na stan stosunków polsko-żydowskich”? (s. 7). Z postawionym w tytule problemem następstw Zagłady
Zob. np. krytyczne wypowiedzi na temat tej książki Andrei Löw i Agnieszki Żółkiewskiej oraz odpowiedź autorki w „Zagładzie Żydów” 2013, nr 9.
158
Zob. Monika Polit, „Moja żydowska dusza nie obawia się dnia sądu”. Mordechaj Chaim
Rumkowski. Prawda i zmyślenie, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2012.
159
Zob. Adam Puławski, W obliczu Zagłady. Rząd RP na uchodźstwie, Delegatura Rządu RP
na Kraj, ZWZ-AK wobec deportacji Żydów do obozów zagłady (1941–1942), Lublin: IPN, 2009.
Autor podkreśla we wstępie, że chodziło mu o „ustalenie owych «prostych faktów» dotyczących czasu i sposobu zdobywania przez Związek Walki Zbrojnej-Armię Krajową, Delegaturę
i rząd polski informacji o masowych mordach na ludności żydowskiej” (s. 11–12), oraz stwierdza np. że „periodyzacja zagłady Żydów jest powszechnie znana” (s. 12), ignorując całkowicie
namysł teoretyczny.
160
Następstwa zagłady Żydów. Polska 1944–2010, red. Feliks Tych i Monika Adamczyk-Garbowska, Lublin: ŻIH i Wydawnictwo UMCS, 2012. Ten liczący ponad 1000 stron tom
ukazał się również w zapowiedziach wydawnictwa Yad Vashem na rok 2014. Anglojęzyczna
edycja będzie nosić tytuł Jewish Presence in Absence. The Aftermath of the Holocaust in Poland,
1944–2010. Informację podaję za katalogiem wydawnictwa: http://www.yadvashem.org/yv/
en/about/institute/pdf/publications2014.pdf (dostęp 12 VIII 2014 r.).
157
766
Bilanse
mierzyło się – początkowo, w latach 2007–2009, na seminariach w Żydowskim Instytucie Historycznym, później w zaciszu własnych gabinetów – blisko
trzydziestu znawców, badaczy z różnych ośrodków, reprezentujących szerokie
spektrum dyscyplin naukowych. Jeśli dodamy do tego drugi zasadniczy cel tej
publikacji, który redaktorzy nazywają „koniecznością rozszerzenia narracji
o Zagładzie” (s. 10), a więc próbę zniesienia zamykającej problem, nieprzepuszczalnej granicy końca wojny lub procesu norymberskiego, choćby przez podkreślanie długofalowej, niesłabnącej obecności Holokaustu oraz jego ciągłej nieprzedawnialności, jasne się staje, że ukazała się praca niezwykle istotna już na
poziomie odważnego, by nie napisać brawurowego pomysłu.
Całość podzielono umownie na cztery części. Pierwsze dwie, tj. „Krajobraz po
wojnie” oraz „Próby odbudowy życia żydowskiego” noszą charakter historyczny. Stanowią opis tego, jak wiele pozostało ze świata żydowskiego po wojnie.
Kolejne dwie – „Pamięć i zapomnienie” oraz „Tu i teraz” – podejmują skomplikowane kwestie pamięci o Żydach, zarówno zbiorowej, jak i przechowywanej w artefaktach materialnych, przy czym autorzy zatrzymują się na zdiagnozowaniu
stosunków polsko-żydowskich u progu nowego tysiąclecia. Otrzymaliśmy tom
cenny, stanowiący ważne, a zarazem pionierskie kompendium na temat bezpośrednich i dalekosiężnych skutków, jakie Zagłada wywarła na dwie społeczności
– żydowską i polską. Mimo iż punktów zapalnych tu nie brakuje, poszczególni
autorzy podeszli z powagą i w sposób wyważony do takich kwestii, jak: rola Żydów w systemie komunistycznym, polskie przypadki antysemityzmu i mordy na
Żydach, stanowisko Kościoła katolickiego czy kwestie przejmowania własności
żydowskiej.
Zarówno bez Następstw zagłady Żydów 1944–2010, jak i wielu wymienionych w tym szkicu książek nie sposób zrozumieć znaczenia Holokaustu, a co
więcej – nas samych i tego, co się wokół nas dzieje, by przywołać choćby niedawny spór o Pokłosie Władysława Pasikowskiego, dyskusję wokół pomysłu
wzniesienia pomnika Sprawiedliwych w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich czy tak popularny „zwyczajny” antysemityzm na polskich forach internetowych oraz w przestrzeni publicznej. Historiogra ia o tyle ma bowiem sens,
o ile nie zamyka się w obrębie własnych rozważań oraz antykwaryczności, lecz
– jak to ujął Friedrich Nietzsche – odgrywa rolę „usługi, któr[ą] historia oddać
może życiu […] zawsze tylko gwoli życiu, a więc także pod władzą i najwyższą
życia wodzą”161.
Friedrich Nietzsche, Pożyteczność i szkodliwość historii dla życia [w:] idem, Niewczesne
rozważania, tłum. Leopold Staff, Kraków: Zielona Sowa, 2005, s. 79.
161
Bartłomiej Krupa, Historia krytyczna i jej „gabinet cieni”
Słowa kluczowe
Zagłada, historiogra ia polska, krytyka, metodologia historii, literatura i historia
767
Abstract
The author discusses the most important phenomena in Polish historiography and the
selected publications about the Holocaust released during 2003–2013. Similarly to narrativists, Krupa is interested in the shape, the language, the storytelling manner, and the
metaphors used.
Having indicated the most important scholarly centres and publications of sources,
the author concentrates on the camp monographs, syntheses and regional studies produced during that period and then concludes that most of them are written in a very
traditional way.
The year 2000, when [the Polish edition] of Jan Tomasz Gross’ book Neighbors was
released, turned out a breakthrough year for [Polish] historiography. Before analyzing
the far-reaching consequences of this publication Krupa brie ly discusses the polemics
surrounding the other books by that author. On the one hand, they led to the birth of the
historiographical “shadow cabinet” – a mobilisation of the milieu concentrated mostly
around the IPN and aimed at disparaging the signi icance of Gross’ publications. On the
other hand, the most important consequence of Gross’ critical thinking about the Polish
stances was the birth of the “peasant trend” in [Polish] historiography. The books by
Andrzej Żbikowski, Barbara Engelking, Jan Grabowski, as well as the collective works
such as Prowincja noc and Zarys krajobrazu described, in a committed and interdisciplinary way, the shameful stances of the rural community – the denunciations, rapes,
and even murders of Jews, with Tadeusz Markiel’s shocking testimony holding a special
place among these publications. The works that heroise the Polish stances and stress
the Polish engagement in the rescuing of Jews (particularly those published within the
framework of the IPN project „INDEX – In memory of Poles murdered or prosecuted by
the Nazis because of their assistance to Jews”) are to constitute a counteroffer to the
critical “peasant trend” within the framework of the “shadow cabinet.”
At the end of the article Krupa discusses the books that regard the unknown pages of the Holocaust history in Warsaw written by Agnieszka Haska, Barbara Engelking,
Dariusz Libionka, or Libionka’s collaboration with Laurence Weinbaum, which are not
revolutionary in the sphere of language but nonetheless broaden our knowledge on the
Holocaust. The author ends his discussion with a reference to the monumental work
Jewish Presence in Absence. The Aftermath of the Holocaust in Poland, 1944–2010, without
which, just like without re lecting on the consequences of the Holocaust in general, it is
impossible to understand Poles and the situation in Poland.
Key words
Holocaust, Polish historiography, criticism, methodology of history, literature and history